Protesty
Obrona skłotu "Liebig 14"
Renegade, Śro, 2011-02-02 14:56 Świat | Lokatorzy | Miejsca | Protesty | Ruch anarchistyczny W związku z planowaną na dziś ewikcją skłotu "Liebig 14", aktywiści podejmują szereg akcji, które mają na celu przeciwstawienie się gentryfikacji dzielnicy - na której mieści się skłot - poprzez jego obronę.
Działania na rzecz wolnej przestrzeni mieszkalnej podejmowane były już od 29.01 podczas demonstracji w Berlinie która zakończyła się zamieszkami. Podczas kolejnych dni odbył się szereg wydarzeń kulturalnych, koncertów, pokazów, wykładów itp. na rzecz Liebig.
Dziś natomiast 02.02. - następują akcje związane z obroną skłotu, w związku z czym postaramy się dostarczać informacji na ten temat. Do tej pory dokonano blokad skrzyżowań, samochody blokowano dopóki każdy z kierowców nie dostał ulotki związanej z sytuacją skłotu.
Doszło również do nie wielkich starć, jednak ludzie zachowują dystans ze względu na bardzo dużą ilość policji, oraz (jak się domyślamy) ze względu na cel ostateczny jakim jest obrona Liebig. Na rogu liebigstr/bänsc natomiast 150 osób robi flash moba.
Zobacz też drugą relację z eksmisji. Na bieżąco informacje ukazują się również na : http://liebig14.blogsport.de/
Egipt: Miliony protestują na placach, ulicach i w fabrykach. Mubarak rezygnuje, armia przejmuje władzę
XaViER, Wto, 2011-02-01 13:07 Świat | Protesty Lista zamordowanych demonstrantów | Apel o solidarność egipskich anarcho-komunistów | Niesamowite zdjęcia z walk o most na Nilu
Komentarz publicystyczny: Rewolucje w "Świecie Arabskim": ludzie pracy jako mięso armatnie? | Oświadczenie ZSP-Warszawa: Rewolucja dla Egiptu | Wywiad z egipskim studentem: Korzenie egipskiego ruchu rewolucyjnego
Aktualizacje: 16 lutego: Rządząca Egiptem Rada Wojskowa wydała dziś kolejne ostrzeżenie, żądając natychmiastowego zaprzestania wszelkich demonstracji pracowniczych. Spodziewany jest całkowity zakaz protestów i strajków. Rada Wojskowa wysłała ostrzeżenie za pomocą smsów.
Tymczasem, protesty nadal trwają. Setki pracowników lotniska w Kairze nadal protestuje o lepsze pensje i lepsze warunki ubezpieczenia zdrowotnego. W przemysłowym mieście Mahalla trwa strajk w przedsiębiorstwach włókienniczych, a w Suezie, około tysiąca osób domaga się zamknięcia fabryki chemicznej, która wylewa toksyczne odpady do jeziora w pobliżu miasta.
Hiszpania: 27 stycznia CNT wyszło na ulice w całym kraju
Akai47, Pon, 2011-01-31 22:14 Świat | Protesty | Strajk 27 stycznia hiszpański związek zawodowy CNT zorganizował demonstracje i akcje w całym kraju, zdecydowanie protestując przeciw lawinie cięć socjalnych wdrażanych przez rząd. Związki należące do CNT także przyłączyły się do strajku generalnego w tych miastach, gdzie został zwołany.
W tych prowincjach gdzie organizowane są strajki generalne (Galicja, Katolonia, Euskadi i Nawarra), CNT aktywne wspierał te mobilizacje, biorąc udział w pikietach rano i organizując manifestacje po południu. W Galicii, CNT wzięło udział wraz z innymi organizacjami w liczącej ponad 4 tys. osób demonstracji w Kompostelli. W La Coruña CNT zorganizowało własną demonstrację wraz ze związkiem CIGA. W Ferrol i Vigo także miały miejsce działania CNT, w postaci pikiet i demonstracji.
W Euskadi i prowincji Nawarra, CNT przyłączyło się do strajku generalnego. W strefie Vizcaya, akcje były skoncentrowane głównie w okręgu przemysłowym Durango. CNT Guipúzcoa, razem z CNT Navarra połączyły się by działać i robić pikiety w swojej strefie. CNT-Vitoria/Gazteiz zorganizowało manifestacje w stolicach regionów.
Warszawa: Protest pod ambasadą Egiptu
Akai47, Pon, 2011-01-31 19:53 Kraj | ProtestyDziś w Warszawie kilkadziesiąt osób wzięło udział w pikiecie pod ambasadą Egiptu, przeciw reżimowi Hosniego Mubaraka. Demonstranci, głównie Egipcjanie, krzyczeli hasła takie jak "Przecz z dyktaturą!" czy "Dość bezrobocia!"
Ale były też inne hasła, w tym poparcie dla Hamasu. Demonstranci nie należeli do jednej opcji politycznej. Pikieta była spontaniczna i policja nie interweniowała.
Jutro w Egipcie ma odbyć się strajk generalny.
Londyn: Demonstracja przeciwko cięciom
robotnik miesiąca, Pon, 2011-01-31 19:38 Świat | Prawa pracownika | Protesty W sobotę 29 stycznia pod hasłem „Obronić Edukację – Zwalczaj Każde Cięcia” odbyła się demonstracja zwołana przez EAN (Education Activist Network) i NCAFC (National Campaign Against Fees & Cuts). Organizacje te złożone głównie z aktywistów studenckich i pracowników oświaty, nie poddają się po przegłosowanych przez parlament brytyjski podwyżkach opłat za studia.
Zjednoczeni razem ze związkowcami różnych branż domagali się w sobotę zniesienia opłat za studia jak i zaprzestania cięć budżetowych. Tuż przed południem, zanim rozpoczęła się demonstracja, kilkuset aktywistów z grupy Arts Against Cuts (zrzeszającej pracowników muzeów, galerii i artystów) rozpoczęło okupację British Museum w proteście przeciwko cięciom wydatków na kulturę i oświatę.
Davos: Demonstracja przeciwko WEF
Akai47, Pon, 2011-01-31 16:46 Świat | ProtestyW Davos 29 stycznia odbyła się coroczna demonstracja przeciwko Światowemu Forum Ekonomicznemu. Doszło do starć z policją, która użyła armatek wodnych przeciw demonstrantom.
Wielu demonstrantów nie dotarło na demonstrację ponieważ policja zatrzymywała pociągi do Davos, przeszukując ludzi. W największej mobilizacji policji w historii szczytu, zablokowała ona także wiele dróg. Kontrolowano również granice razem ze Strażą Graniczną posługując się bazą danych ok. 300 osób, które nie mogły wjechać do Szwajcarii. 33 osóby zostały zatrzymane na granicy.
Berlin: Demonstracja w obronie squatu 'Liebig 14' i zamieszki z policją
Jaromir, Nie, 2011-01-30 19:28 Świat | Protesty Demonstracja w obronie squatu i centrum kulturalnego "Liebig 14", zapowiedziana na 2-go lutego, została w sobotę poprzedzona mniejszą demonstracją, która zakończyła się wieczornymi zamieszkami i starciami z policją.
Gdy, wg różnych źródeł, od 2 do 3 tysięcy demonstrantów maszerowało z dzielnicy Kreuzberg w kierunku Liebig Strasse, przy której znajduje się zagrożony ewikcją squat, kilkaset osób zaatakowało policję gradem kamieni i kostki brukowej. Na ulicach powstały prowizoryczne barykady ze śmietników i znaków drogowych. W kierunku policyjnych kordonów poleciały również petardy i pojemniki z farbą.
Ok. 40 policjantów zostało rannych, wg dotychczasowych doniesień 17 osób aresztowano.
Wrocław: Akcja solidarnościowa z pracownikami OBI
XaViER, Sob, 2011-01-29 18:25 Kraj | Prawa pracownika | Protesty We Wrocławiu odbyła się akcja solidarnościowa z pracownikami OBI zorganizowana przez tutejszą sekcję Związku Syndykalistów Polski. Akcja miała związek z licznymi przypadkami represjonowania i wyzyskiwania pracowników, o których pisaliśmy już wcześniej na CIA.
Aktywiści i aktywistki weszli do marketu i rozdali ulotki pracownikom oraz klientom. Pracownicy obecni wówczas w pracy brali je bardzo chętnie, deklarowali też pomoc w ich dalszej dystrybucji. Część ZSP-owców ustawiła się z transparentem "Dość wyzysku pracowników" przed wejściem i również rozdawała ulotki. Przez większość czasu akcja przebiegała spokojnie.
Jedynie w pewnym momencie pojawił się ochroniarz, który zakomunikował, że "to teren prywatny" i "proszę opuścić teren OBI". Oczywiście nikt nie zastosował się do tych wezwań - aktywiści powiedzieli, że powinna przyjść tutaj dyrekcja osobiście, aby się wytłumaczyć ze swoich poczynań, a nie wysyłać w charakterze "zderzaka" marnie opłacanego zresztą pracownika ochrony. A jak się szefostwu nie podoba obecność aktywistów, to niech dzwoni po policję. Został jednak po chwili wezwany do jakiejś osoby "z podejrzanym przedmiotem" i zniknął w sklepie, nie niepokojąc już więcej rozdających ulotki.
Pod koniec pikiety do zgromadzonych wyszedł jeden z pracowników i podziękował za akcję.
Włochy: USI-AIT wzywa do strajku generalnego w dniu 28 stycznia 2011 r.
Czytelnik CIA, Pią, 2011-01-28 20:55 Świat | Protesty | Publicystyka | StrajkUSI wzywa wszystkich pracowników sfery budżetowej i prywatnej do całodziennego strajku generalnego. Strajk jest protestem przeciwko wszystkim nowelizacjom ustaw, oraz porozumieniom pomiędzy związkami, rządem a pracodawcami, obecnym i przyszłym, których celem jest ograniczenie prawa do strajku, negocjacji i reprezentacji. Protest dotyczy również:
- Sprzeciwu wobec wszystkich nowelizacji ustaw, których celem jest zmniejszanie pensji pracowników i pogarszanie ich warunków pracy,
- Obciążania samych pracowników konsekwencjami kryzysu, poprzez podwyższenie wieku emerytalnego i zamrożenie płac w stosunku do inflacji,
- Protestujący domagają się wykorzystania środków wydawanych na wojsko i utrzymanie służb bezpieczeństwa na bardziej użyteczne cele - na przykład po to, by tworzyć nowe miejsca pracy,
- Zastąpienia pracy tymczasowej i nieformalnych sposobów zatrudnienia stałymi umowami o pracę,
- Zniesienia uzależnienia prawa do pobytu od posiadania umowy o pracę i wycofania pakietu legislacyjnego ds. bezpieczeństwa,
- Zamknięcia wszystkich Ośrodków Identyfikacji i Wydalenia dla imigrantów,
- Podwyższenia poziomu emerytur i płac, niezależnie od produktywności i zagwarantowania dochodu i dostępności podstawowych usług dla wszystkich,
- Odzyskania pieniędzy od osób uchylających się od płacenia podatków i ukrywających dochody.
USI-AIT
Egipt: Rząd odcina internet, demonstranci zdobywają broń
Yak, Pią, 2011-01-28 19:07 Świat | Protesty | Represje W odpowiedzi na rosnącą siłę protestów społecznych wymierzonych przeciw rządowi, władze Egiptu podjęły decyzję o odłączeniu dostępu do internetu, oraz wyłączeniu sieci komórkowych. Władze mają nadzieję, że dzięki temu będą mogły utrudnić organizowanie protestów. Jak podaje Associated Press, trasy routowania internetowego do i z Egiptu zostały wyłączone. Oznacza to, że wszelkie połączenia internetowe Egiptu ze światem nie działają w obu kierunkach. Operacja miała miejsce wczoraj w nocy.
Dotknięci są najwięksi operatorzy: Link Egypt, Vodafone/Raya, Telecom Egypt, oraz Etisalat Misr. Wydaje się, że Noor Group nadal ma cząstkową łączność ze światem. Dostępna jest również strona egipskiej giełdy.
Tymczasem, na ulice Kairu zostało wysłane wojsko. Wprowadzono godzinę policyjną. Pomimo represji, demonstranci podpalili główną siedzibę partii rządzącej. Siedziby partii w Mansoura i w Suezie zostały splądrowane. Całe oddziały policji uciekały pod gradem kamieni. Niektórzy policjanci postanowili zdjąć uniformy i przyłączyć się do demonstracji. W Suezie, demonstranci przejęli komisariat i zdobyli broń. Broń została użyta do ataków na kolejne komisariaty.
Jemen: tysiące na ulicach
Renegade, Czw, 2011-01-27 13:31 Świat | ProtestyW co najmniej czterech miejscach stolicy Jemenu - Sanie zgromadziło się tysiące Jemeńczyków żądając końca trzydziestoletnich rządów Ali Abdullaha Saleha. Skandują antyrządowe hasła. Wezwali studentów i wszystkich obywateli do protestu przeciwko korupcji i polityki gospodarczej - donosi BBC. To kolejny kraj, który wziął za przykład przewrót w Tunezji. Ludzie mają dość ubóstwa, bezrobocia i braku swobód politycznych. Saleh rządzi niepodzielnie Jemenem od 1978 roku. Opozycja uważa, że parlament chce zmienić prawo tak, by mógł sprawować ten urząd dożywotnio.
Tymczasem organizatorzy protestów w Egipcie zapowiedzieli kontynuację protestów. W dotychczasowych zamieszkach aresztowano już 1000 osób. Sześć osób zginęło - czterech manifestantów i dwóch funkcjonariuszy policji. Aż 55 osób jest rannych. Zamieszki są bardzo gwałtowne. W ruch poszły kamienie, nawet butelki z benzyną. Podpalane są siedziby instytucji rządowych. Policja używa gazu łzawiącego i pałek. Rząd zablokował także serwisy: Twitter i Facebook.
Hiszpania i Włochy: Masowa mobilizacja anarchosyndikalistów, strajk generalny
Akai47, Śro, 2011-01-26 19:51 Świat | Prawa pracownika | Protesty | Strajk26-27 stycznia w całej Hiszpanii odbędą się demonstracje anarchosyndykalistycznie, oraz strajk generalny we Włoszech 28 stycznia. Dziś trwają akcje w Pedrerie i Teruel, a jutro odbędą się manifestacje w ok. 20 miastach. Akcje są zorganizowane przez związek CNT-AIT. W Euskadi, prowincji Navarra i w Galicii odbędą się strajki generalne. Następnego dnia we Włoszech także odbędzie się strajk generalny, wspierany przez związek anarchosyndykalistyczny USI-AIT.
Pracownicy i anarchosyndykaliści w obydwu krajach protestują przeciw cięciom socjalnym, a także przeciw reformie systemu emerytalnego. We Włoszech także protestują m.in. przeciw antypracowniczym ustawom, przeciw wydawaniu pieniędzy publicznych na wojny, przeciw pracy tymczasowej oraz związaniu prawa pobytu cudzoziemców z wizami pracowniczymi.
W demonstracjach anarchosyndykalistycznych może wziąć udział kilkanaście tys. ludzi.
Egipt: Zamieszki i tysiące ludzi na ulicach
Renegade, Śro, 2011-01-26 19:16 Świat | Protesty Na ulice Kairu i wielu innych miast w Egipcie wyległy dziś tłumy protestujących. Domagają się ustąpienia rządzącego od 30 lat tym krajem prezydenta Hosni Mubaraka. W demonstracji w Kairze wzięło udział około 15 tys. osób. W zamieszkach zginęły co najmniej 3 osoby, w tym policjant. Przeciwko demonstrantom władze wysłały ok. 20-30 tys. policjantów.
Protestujący rzucali kamieniami w policjantów i ich samochody. Starali się przerwać ustawione przez policje blokady. Tłum zaatakował nawet ciężarówkę z armatką wodną. "Niech żyje wolna Tunezja","Precz z Hosni Mubarakiem", "Rewolucja aż do zwycięstwa" - takie hasła wykrzykiwali demonstranci, wśród których nie brakowało również kobiet z dziećmi. Policjanci rozganiali tłum pałkami, gazem łzawiącym i armatkami wodnymi. Kilkanaście osób zostało rannych, 15 osób zatrzymano.
Podobne demonstracje miały także miejsce w innych miastach Egiptu: między innymi w Aleksandrii i Suezie.
Grecja: Strajk głodowy imigrantów
Tomasso, Wto, 2011-01-25 21:39 Świat | Dyskryminacja | Protesty300 imigrantów rozpoczęło dziś w Grecji strajk głodowy. To już kolejny w ostatnim czasie tego typu protest. Strajkujący domagają się praw politycznych i prawa do pobytu w Grecji. Większość z imigrantów, którzy przystąpili do strajku w Atenach i Salonikach, to obywatele krajów północnej Afryki, którzy w Grecji przebywają "nielegalnie". Na co dzień mieszkają na Krecie, skąd w niedzielę wieczorem przypłynęli do portu w podateńskim Pireusie. Domagają się, by greckie władze zalegalizowały ich pobyt oraz przyznały im prawa polityczne, socjalne i pracownicze.
Oto fragment ich manifestu:
"Przybyliśmy do Grecji z powodu biedy, bezrobocia, wojen i dyktatorskich rządów w naszych krajach. Żyjemy pozbawieni godności, bez żadnych praw. W ostatnich czasach nasza sytuacja jeszcze się pogorszyła. W warunkach kryzysu ekonomicznego władze greckie stosują wobec nas język typowo faszystowski i rasistowski, próbują przekonać obywateli Grecji, że jesteśmy dla nich zagrożeniem, że to my stoimy za katastrofalnymi skutkami rządowej polityki. Mówi się o budowie muru granicznego na rzece Evros i stworzeniu pływających więzień.
Chińskie grona gniewu - wywiad z Pun Ngai
Tomasso, Wto, 2011-01-25 21:31 Świat | Gospodarka | Prawa pracownika | Protesty | Publicystyka | StrajkRząd chiński wygląda na silny. Ale z perspektywy chińskiego robotnika państwa nie ma. W strefach przemysłowych firmy budują własne imperia, do których nawet władze nie mogą wejść - mówi chińska socjolożka.
Adam Leszczyński: 30 lat temu w Polsce mieliśmy doświadczenie "Solidarności" - powstanie robotników przeciw władzy. Czy coś podobnego może się wydarzyć w chińskich fabrykach?
Pun Ngai: W chińskich regionach przemysłowych najważniejsza jest teraz koncentracja własności oraz wejście na rynek pracy nowego pokolenia robotników. Fabryki stają się coraz większe. Największa fabryka koncernu Foxconn - który produkuje m.in. dla Apple'a, Della czy HP - ma 350 tys. robotników. Przeciętna fabryka Foxconn to 100 tys.
To jak miasto!
- Tylko tacy kapitaliści są dziś na tyle duzi, żeby przetrwać w brutalnej światowej konkurencji. W fabrykach odbywa się też zmiana pokoleniowa. Młodzi mają inne oczekiwania wobec życia niż ich rodzice, którzy przyjeżdżali do pracy w latach 90. Nie chcą wracać na wieś. Woleliby mieszkać w nowoczesnych miastach, takich jak Pekin, Szanghaj czy Shenzen. Nie mogą jednak zostać w miastach, m.in. z powodu systemu meldunkowego, który im tego zabrania. Czują się duchowo uwięzieni. To tworzy napięcia. Stąd biorą się strajki, których liczba od 2000 r. szybko rośnie.
Ile strajków jest w Chinach?
- Nikt nie zna dokładnej liczby. Są codziennie. Jak wynika z naszych badań, wśród robotników pracujących w Shenzen większość raz czy dwa razy w życiu uczestniczyła w strajku w swoim zakładzie. To jednak strajki na małą skalę. Trwają dzień czy dwa.
Robotnicy wygrywają?
- Zwykle chodzi o zwiększenie zarobków, zapłacenie za nadgodziny - a wszyscy w chińskich fabrykach mają nadgodziny - albo protest przeciw przeniesieniu fabryki do innego miasta. Z reguły robotnicy wygrywają.
Te strajki nie są polityczne i firmy są do pewnego stopnia zdolne do kompromisu z robotnikami. Niedawno badałam strajk zorganizowany przez wykwalifikowanych robotników - mężczyzn. Było ich 150 i zorganizowali protest w fabryce liczącej 15 tys. pracowników. Fabryka ustąpiła, ale tylko wobec organizatorów. Oni poświęcili pozostałych.
Nie ma poczucia jedności między robotnikami? Każdy walczy o siebie?
- Dlatego bardzo trudno porównać to, co się dzieje w chińskich fabrykach, z "Solidarnością".
Ale w Polsce "Solidarności" nikt się nie spodziewał. Socjologowie wtedy też pisali o atomizacji, nieumiejętności budowania więzi między Polakami.
- Ci młodzi chińscy migranci nie mają jednak doświadczenia socjalizmu. Nie mają nawet słownika protestu. Kiedy pytamy: "Czy chciałbyś mieć związek zawodowy?", większość nawet nie wie, co to jest. Oczywiście jest mała liczba robotników wykwalifikowanych, którzy pracują w przemyśle dziesięć lat i dłużej. Oni już dużo wiedzą z mediów o związkach. Wiedzą, jak wykorzystywać swoje prawa. W większości jednak ludzie pracują w fabrykach przez kilka lat. Potem wracają do wioski i zakładają rodziny.
Dziś jednak - kiedy chcą zostać w mieście - potrzebują pieniędzy. A pensja w fabryce wystarczy, żeby utrzymać jedną osobę - i to mieszkającą w fabrycznym dormitorium. Wynajęcie małego mieszkania pochłonęłoby już całe zarobki. Stąd gniew i presja na dalsze podwyżki.
O czym marzą ci młodzi ludzie? Bo kiedy jadą do fabryk, to dokładnie wiedzą, jak będzie wyglądała ich praca.
- Nie znają jednak miejskiej kultury konsumpcyjnej, która przeżywa dziś w Chinach boom. Pierwsza generacja robotników była gotowa pracować przez wiele godzin, żeby zarobić na budowę domu w rodzinnej wiosce. Dla młodych to już nie jest propozycja.
Prowadzi pani badania wśród robotnic. Jeżeli np. młoda kobieta znajdzie męża w mieście, może tam zostać?
- Mężczyźni z miasta nie chcą się żenić z wieśniaczkami. Różnice klasowe między robotnikami ze wsi i "miastowymi" są ogromne - w stylu życia, w edukacji, w modelu rodziny. Te młode kobiety w końcu muszą wrócić do swych rodzinnych wiosek. Tam nie mogą wytrzymać. Dziś na wsi najliczniejsza kategoria samobójców to właśnie młode kobiety.
One w fabryce próbowały zmienić się w nowoczesne dziewczyny: nosiły dżinsy, malowały się. Wyobraź sobie teraz, że po kilku latach musisz wrócić do wioski, wyjść za mąż za miejscowego mężczyznę, wrócić do pracy w polu. Nie chcą tego. Kłócą się z rodziną męża.
Było głośno o samobójstwach robotników w fabrykach, ale naprawdę jest ich znacznie więcej na wsi niż w rejonach przemysłowych. W fabrykach samobójstwa popełniają w większości bardzo młodzi robotnicy, ci, którzy mają 17-18 lat. Przyjeżdżają ze wsi, zatrudniają się np. w Foxconn, bo słyszą: "Tu są najlepsze warunki pracy". Tymczasem presja w fabryce jest ogromna i sama fabryka jest ogromna. Czują się zupełnie bezwartościowi. Nie widzą sensu życia.
Stołówka w takiej fabryce sama wygląda jak fabryka. Są linie produkcyjne z różnymi potrawami i gigantyczny basen na makaron. W dormitoriach ludzie nie mają życia prywatnego. Nawet pranie własnych rzeczy jest zabronione - wszystko robi firma. Specjalnie miesza się robotników z różnych prowincji, żeby nie mogli się dogadać.
Kiedy jesteś robotnikiem, to wszystko ci mówi: "jesteś nikim". Robotnicy powtarzają mi: "Pracujemy szybciej niż maszyny, ale jesteśmy tylko maszynami".
Ile lat tak można żyć?
- No cóż, dopóki pracujesz w mieście, mieszkasz w dormitorium. Niektórzy mieszkają tam po dziesięć lat. Trzeba pamiętać, że ten system fabryczny działa dopiero od 20 lat.
Fabryka kontroluje całe życie robotników przez 24 godziny na dobę. Twoja przestrzeń życiowa, kontakty towarzyskie są organizowane przez firmę. Całe życie jest jak linia produkcyjna.
Nikt nie zmusza tych ludzi do pracy w fabrykach.
- Ależ zmusza! Od połowy lat 80. młody człowiek musi opuścić wieś, bo kiedy skończy szkołę średnią, nie ma dla niego pracy, a z pracy na roli w ogóle nie sposób wyżyć.
Kiedyś w Chinach myślano, że kawałek ziemi, którzy dostawali rolnicy, wystarczy, aby ich wyżywić wraz z rodzinami. Teraz pieniądze, które wydają na budowę domu, na szkoły dla dzieci, na opiekę medyczną, nie pochodzą z pracy na roli. To wszystko oszczędności z fabryk. Całe życie wsi obraca się wokół gotówki przysyłanej z pracy w fabrykach.
Przypomina mi to proces grodzenia w Anglii w XVII w. W Anglii rolnikom zabierano ziemię i wypychano do miast, gdzie zaczynali pracować w przemyśle. Chińczycy mają jeszcze ziemię, ale ich sytuacja materialna i duchowa jest podobna. Nikt nie może zostać na ziemi - wszyscy, którzy dorastają na wsi, muszą migrować do miast.
Praca w fabrykach jest upokarzająca i odczłowieczająca, ale mimo to poziom życia chyba się podnosi? Jaki był poziom życia w Chinach 20 lat temu, a jaki jest dziś? Robotnicy kupują motory, komputery, telewizory.
- Na wzroście gospodarczym korzysta przede wszystkim klasa średnia w miastach. To ona ma telewizory i komórki - niektórzy zmieniają je nawet co roku, zgodnie z modą. Ale jeżeli popatrzymy na zarobki robotników i uwzględnimy inflację, to w latach 90. były prawie takie same. Wtedy robotnicy zarabiali 500 juanów, teraz przeciętna pensja w fabryce to 1500-2000 juanów, ale ceny wzrosły bardziej niż zarobki. W latach 90. budowa domu na wsi kosztowała 20 tys. juanów. Teraz potrzeba na to 200 tys.
W połowie lat 90. dzieci ze wsi mogły mieć jeszcze nadzieję, że dostaną się na uniwersytet. Teraz konkurencja jest zabójcza, a koszt dobrego przygotowania do egzaminów - bardzo wysoki. Robotnicy oczywiście czują te zmiany.
Rząd ostatnio podnosił płacę minimalną i zmieniał prawo pracy na bardziej przyjazne robotnikom.
- Rząd chiński wygląda na bardzo silny - ale tylko w oczach zachodnich analityków, którzy myślą, że Chin nie dotknął kryzys gospodarczy i że PKB rośnie bardzo szybko. Z perspektywy chińskiego robotnika albo chłopa państwo jest jednak bardzo słabe. Kiedy potrzebują wsparcia i ochrony, państwa praktycznie nie ma. Teoretycznie w 2008 r. wprowadzono zakaz zatrudniania ludzi bez formalnych umów. Ale w budownictwie nadal 99 proc. robotników ich nie ma. W sektorze usług - połowa. A więc ochrona państwowa jest minimalna.
Pekin obawia się niepokojów i martwi o "harmonię społeczną". Np. rząd chciał, żeby w jednej z fabryk Foxconn zaczął działać oficjalny związek zawodowy. Foxconn odmówił i nic się nie stało. W tych fabrykach, w których związek zawodowy działa, jest całkowicie kontrolowany przez zarządy, a nie przez partię. Rządowi się to nie podoba, ale nie kontroluje sytuacji.
Kapitał rządzi strefami przemysłowymi. Firmy budują tam własne imperia. W praktyce nikt nie może tam wejść.
Nawet policja? Bezpieka?
- Firmy mają własne służby bezpieczeństwa. Foxconn ma jedną pokazową fabrykę, do której zaprasza gości z zewnątrz. Do innych nawet lokalne władze nie mogą wejść.
I tolerują tę sytuację? Bo my na Zachodzie mamy zwykle wyobrażenie wielkiego chińskiego rządu, który wszystko kontroluje.
- To nieprawda! Państwo tylko wygląda na potężne. Np. świetnie radzi sobie z promocją wzrostu gospodarczego opartego na eksporcie. Ale to kosztowne: sprzedajesz swoją siłę roboczą, swoją ziemię prawie za darmo. Rząd musi zapewniać usługi publiczne, np. edukację. Kapitał uniemożliwia mu wprowadzenie w życie tych praw, które mają poprawić sytuację robotników.
Pani się nie boi występować przeciw rządowi?
- Mieszkam przez pół roku w Hongkongu, przez pół roku w Pekinie. Przyzwyczaiłam się do nacisku. Obserwują mnie, ale nie wpływają na to, co robię. Mam paszport hongkoński, więc mogę swobodnie podróżować i uczyć.
Spotykałem w Chinach zachodnich biznesmenów. Mówili: "Chińscy robotnicy zarabiają za dużo, przeniesiemy się do Wietnamu albo do Indonezji". Czy zachodnich biznesmenów obchodzi, co się dzieje z ich pracownikami?
- Podstawowy cel zachodniego biznesu to zarabianie pieniędzy - model biznesowy w Chinach sprowadza się więc do stałego obniżania kosztów. To się trochę zmienia z powodu presji konsumentów na Zachodzie - firmy mówią o "odpowiedzialnym biznesie" i wprowadzają "kodeksy postępowania". Czasem próbują poprawić warunki pracy. Ale to oczywiście nie jest ich główny cel. Zresztą firmy zachodnie w większości nie mają swoich fabryk w Chinach. Zlecają produkcję firmom azjatyckim - kapitał pochodzi z Tajwanu, Hongkongu albo Chin.
Sytuacja, którą pani opisała, nie może trwać wiecznie. Dojdzie do wielkich protestów?
- Ostatnio rząd ułatwia robotnikom możliwość legalnego organizowania się - dziś często zaczynają strajk, bo nie mają jak rozmawiać z szefami firm. Teoretycznie w Chinach mamy prawo do strajku zapisane w konstytucji, ale to prawo jest ogólnikowe. Nigdy nie wiadomo, czy strajk jest legalny, czy nie. Wszystko zależy od interpretacji władz. Praktyka była taka, że robotnicy nie byli aresztowani za strajk, o ile nie zniszczyli własności firmy.
Nie wiem, czy to wystarczy, aby utrzymać pokój społeczny. Robotnicy szybko się uczą.
Rozmawiał Adam Leszczyński
*prof. Pun Ngai - socjolog, profesor Uniwersytetu Miejskiego w Hongkongu i Uniwersytetu Technicznego w Pekinie. Właśnie ukazała się u nas jej książka "Pracownice chińskich fabryk ", Oficyna Wydawnicza Bractwa Trojka, Poznań 2010
Źródło: Gazeta Wyborcza