Gospodarka

Pełzająca prywatyzacja? Szkoły chcą coraz więcej pieniędzy od rodziców

Kraj | Edukacja/Prawa dziecka | Gospodarka

Publiczne szkoły coraz głębiej sięgają do kieszeni rodziców - informuje Gazeta Prawna. Składki na komitet rodzicielski, fundusz klasowy, świetlicę – to dopiero początek. Nauczyciele proszą o pieniądze na wszystko: papier toaletowy i toner do drukarek, wyposażenie stołówek i placów zabaw, farby do malowania klas. A nawet komputery, które mają – cytując jednego z dyrektorów – „usprawnić pracę szkolnej administracji”. Niektóre placówki wprowadziły nieformalne czesne – liczą sobie np. za obiady, zatrudnienie ochroniarzy, zajęcia dodatkowe. W skrajnych przypadkach utrzymanie dziecka w państwowej placówce może kosztować 800 – 900 zł miesięcznie.

Dyrektorzy szkół potrzeby finansowe tłumaczą zawsze tak samo: gmina daje za mało pieniędzy. Po wypłaceniu nauczycielom pensji niewiele zostaje. Skarżą się, że otrzymują od samorządów o 20 – 30 proc. mniej pieniędzy niż jeszcze trzy lata temu. – Tnie się nie tylko dopłaty na pomoce szkolne, lecz także na dodatki motywacyjne. Te ostatnie zredukowano w tym roku z 600 do 450 zł i zamrożono na dwa lata – mówi Małgorzata Rydzewska, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 215 w Warszawie.

Wielka ucieczka z "zielonej wyspy" trwa

Gospodarka

Na koniec 2011 roku poza granicami Polski przebywało czasowo 2 mln 60 tys. obywateli Polski, o 60 tys. więcej niż w 2010 roku - wynika z opublikowanych we wtorek szacunków GUS.

Według GUS w Europie przebywało ponad 1 mln 750 tys. emigrantów z Polski (w 2010 roku - około 1 mln 685 tys.). Z tej liczby zdecydowana większość - około 1 mln 670 tys. - w krajach UE. Liczba ta zwiększyła się o 63 tys. w stosunku do 2010 roku.

Najwięcej Polaków było w Wielkiej Brytanii (625 tys.), Niemczech (470 tys.), Irlandii (120 tys.) oraz Niderlandach (95 tys.).

"Spośród krajów, które od lat są głównymi kierunkami polskiej emigracji, znaczący wzrost Polaków zaobserwowano w Wielkiej Brytanii. W Niemczech, gdzie wobec pełnego otwarcia tamtejszego rynku pracy od 1 maja 2011 r. Polacy mogą już bez przeszkód podejmować pracę, również odnotowano wzrost, aczkolwiek jest on mniejszy niż dla Wielkiej Brytanii. Tendencja spadkowa liczby emigrantów z Polski występuje natomiast w przypadku Irlandii i Hiszpanii" - podał GUS.

Coraz trudniej znaleźć pracę

Kraj | Gospodarka

Analiza przepływów na rynku pracy w drugim kwartale 2012 r. wskazuje na symptomy słabnięcia popytu na pracę – wynika z kwartalnego raportu o rynku pracy opublikowanego przez NBP. Oznacza to spadek prawdopodobieństwa znalezienia pracy przez osoby bezrobotne.

Jak wynika z opublikowanych przez NBP danych, w drugim kwartale br. wzrost liczby pracujących w stosunku do poprzedniego kwartału zatrzymał się, choć dynamika w układzie rocznym pozostała nieznacznie dodatnia. „Złożył się na to wyraźny spadek zatrudnienia w przemyśle i rolnictwie oraz spowolnienie wzrostu liczby pracujących w usługach. Niewielki przyrost liczby pracujących był efektem zwiększenia się liczby kontraktów na czas określony” – czytamy w opracowaniu.

Trojka stawia Grecję pod ścianą i chce wymusić kolejne antypracownicze prawa

Świat | Gospodarka | Prawa pracownika

Międzynarodowi kredytodawcy żądają od Grecji dalszych radykalnych zmian w prawie pracy, w systemie emerytalnym oraz redukcji zatrudnienia w sektorze publicznym - pisze w środę agencja dpa, powołując się na informacje "z kręgów resortu pacy w Atenach".

Inspektorzy trojki (Komisji Europejskiej, Europejskiego Banku Centralnego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego) postulują m.in. podniesienie wieku emerytalnego z 65 do 67 lat oraz wprowadzenie sześciodniowego tygodnia roboczego.

Jest też postulat wydłużenia dziennego czasu pracy nawet do 13 godzin, jeśli pracodawca uzna to za konieczne. Inspektorzy trojki chcą też, by w Grecji skrócono o połowę okresy wypowiedzeń oraz zredukowano o 50 proc. odprawy dla zwalnianych pracowników. Postulują ponadto zredukowanie zatrudnienia w sektorze publicznym o 15 tysięcy osób do końca bieżącego roku.

Ateny nie chcą przystać na takie warunki. Jednak przyjęcie kolejnego programu oszczędnościowego jest warunkiem otrzymania przez Grecję kolejnej transzy (31 miliardów euro) drugiego tzw. "pakietu ratunkowego".

Samorządowcy szykują falę podwyżek

Świat | Gospodarka | Tacy są politycy

W samorządowym budżecie jest dziura którą pokryć mają zyski z podwyższonych opłat za usługi. Wyższe ceny za bilety komunikacji miejskiej, opłaty targowe, czynsze i podatki od nieruchomości mają obowiązywać od stycznia 2013 r.

Podwyżki obejmą te usługi do których samorządy dopłacają najwięcej, jak np. żłobki - łumaczy Polskiemu Radio Marek Wójcik ze Związku Powiatów Polskich. Samorządy pokrywają 80-90 proc. kosztu utrzymania dziecka. Rodzic nie będzie więc płacił 10-20 proc. a 12-25 proc.

Warszawa planuje w ciągu najbliższych dwóch lat 2 podwyżki. W rezultacie cena biletu wzrośnie do 5.20 zł. Takie same plany ma Poznań i Łódź. Podatek od środków transportowych wzrośnie o kilkadziesiąt złotych. Wyższe będą podatki od nieruchomości.

Odczują to mieszkańcy dużych miast, szczególnie ich centrów. Mowa o podwyżce o kilkanaście procent - Wójcik prognozuje w serwisie.

Włochy: Górnicy na Sardynii okupują kopalnię

Świat | Gospodarka | Strajk

Stu górników rozpoczęło okupację kopalni Carbosulcis na Sardynii, zabierając ze sobą 350 kg materiałów wybuchowych należących do firmy. Okupacja została zaplanowana w czasie spotkania na poziomie ministerialnym, na którym ma zapaść decyzja o przyszłości kopalni.

Kopalnia w Sulcis ma za sobą długą historię okupacji, których górnicy dokonywali w latach 1984, 1993, oraz w 1995 r., kiedy to kopalnia była okupowana przez 100 dni. Tym razem, górnicy przyrzekli pozostać pod ziemią do skutku.

Górnicy domagają się, by przedsiębiorstwo zostało zdywersyfikowane i by oprócz wydobycia węgla stosowano ją do przechwytywania i magazynowania dwutlenku węgla. Zdaniem górników, mogłoby to zapobiec całkowitemu zamknięciu przedsiębiorstwa.

Anton Pannekoek: Między własnością publiczną a własnością wspólną

Gospodarka | Publicystyka

Przejęcie środków produkcji z rąk klasy kapitalistów i oddanie je w ręce robotników jest powszechnie uznanym celem socjalizmu.

Bywa on niekiedy określany jako własność publiczna, a czasem wspólna własność aparatu produkcji. Jednakże między tymi pojęciami istnieje wyraźna i fundamentalna różnica.

Własność publiczna jest taką formą własności, tj. prawem dysponowania,w której społeczeństwo jest reprezentowane przez publiczny organ – przez rząd, władzę państwową czy inne rodzaje ciał politycznych. Osoby tworzące te organizacje, czyli politycy, oficjele, liderzy, sekretarze, menadżerowie, są bezpośrednimi dysponentami aparatu produkcji, kierują i regulują procesem produkcji, jak również zarządzają robotnikami. Własność wspólna stanowi dla robotników możliwość samodzielnego zarządzania. Sama klasa robotnicza – rozumiana w najszerszym znaczeniu jako wszyscy uczestniczący w prawdziwie produkcyjnej pracy, w tym pracownicy, rolnicy, naukowcy – jest bezpośrednim dysponentem aparatu produkcji, zarządzania, kierowania oraz regulowania procesem produkcji, stanowiącego w rzeczy samej ich wspólną pracę.

W systemie publicznej własności robotnicy nie są panami własnej pracy. Mogą być lepiej traktowani, a ich zarobki – względnie wyższe niż w systemie prywatnym, nadal jednak podlegają wyzyskowi. Wyzysk nie oznacza, że robotnicy po prostu nie uzyskują pełnego produktu swojej pracy. Niemała część musi zawsze zostać wydana na aparat produkcji oraz na nieprodukcyjne, choć niezbędne, części społeczeństwa. Wyzysk polega na tym, że inni, wchodzący w skład odmiennej klasy, zarządzają produktem oraz jego dystrybucją. Inni zaś decydują jaka część powinna zostać przeznaczona dla robotników w postaci pensji, jaką część zachowają dla siebie oraz jaka zostanie przeznaczona na inne cele. W systemie własności publicznej te zagadnienia należą do regulacji procesu produkcji, co jest obowiązkiem biurokracji. Stąd, w Rosji, biurokracja jako klasa panująca, jest władcą produkcji i produktu, zaś klasę wyzyskiwaną stanowią rosyjscy robotnicy.

W krajach Zachodu znamy jedynie własność publiczną (w niektórych sektorach) kapitalistycznego państwa. W tym momencie możemy zacytować znanego angielskiego pisarza „socjalistycznego” G. D. H. Cole’a, dla którego socjalizm jest równoznaczny z własnością publiczną. Według niego:

„Lud nie mógłby być bardziej sprawny w zarządzaniu przemysłem aniżeli cała organizacja udziałowców w dużym nowoczesnym przedsiębiorstwie (…) Zarówno w okresie socjalizmu, jak też w okresie zakrojonego na szeroką skalę kapitalizmu, niezbędne byłoby powierzenie rzeczywistego zarządzania przedsiębiorstwem przemysłowym opłacanym specjalistom, którzy zostaliby wybrani na zasadzie ich eksperckiej wiedzy oraz określonych zdolności w wybranych dziedzinach pracy” [1]

„Nie ma powodu by domniemywać, iż uspołecznienie jakiegokolwiek sektora przemysłowego oznaczałoby wielką zmianę w składzie osób, które nim zarządzają” [2]

Innymi słowy: struktura pracy produkcyjnej pozostanie taka, jaka była w okresie kapitalizmu – robotnicy będą w służalczym stosunku wobec rządzących dyrektorów. Najwyraźniej nie przychodzi na myśl „socjalistycznemu” autorowi to, że lud – który głównie składa się z robotników, będących zarazem kadrą produkcyjną – jest całkowicie zdolny do zarządzania przemysłem,na który składa się jego własna praca.

Niekiedy robotnicza kontrola jest wymagana jako poprawka wobec zarządzanej przez państwo produkcji.Żądanie kontroli, nadzoru od przełożonego wskazuje na uległy stosunek ze strony bezradnych obiektów wyzysku. Wtedy można kontrolować czyjąś pracę,(nie chcesz by kontrolowano pracę, bo ty sam to robisz). Praca produkcyjna, produkcja społeczna, jest prawdziwym interesem klasy robotniczej. Jest to treść jej życia, jej własnej aktywności. Może ona sama sprawować opiekę, jeśli tylko brak aparatów bezpieczeństwa lub władzy państwowej, która trzyma ją od tego z daleka. To ona posiadają w swoich rękach narzędzia i maszyny, to ona ich używa i nimi zarządza. Nie potrzebuje ani panów by nią dowodzili, ani zasobów finansowych by sprawować kontrolę nad panami.
Własność publiczna jest programem „przyjaciół” robotników, którzy wielki wyzysk prywatnego kapitalizmu chcą zastąpić łagodnym zmodernizowanym wyzyskiem. Własność wspólna jest programem klasy robotniczej walczącej o własne wyzwolenie.

Nie piszę oczywiście o socjalistycznym lub komunistycznym społeczeństwie w późniejszej formie rozwoju, kiedy produkcja będzie już tak zorganizowana, że nie będzie stanowiła problemu,a wówczas każdy będzie czerpał z zasobu dóbr wedle swoich potrzeb, oraz kiedy to idea własności w ogóle zaniknie. Piszę o czasie, w którym klasa robotnicza zdobywa władzę polityczną i społeczną, oraz stoi przed zadaniem organizacji produkcji i dystrybucji w bardzo niesprzyjających warunkach. Obecnie, jak również i w niedalekiej przyszłości, walka klasowa robotników będzie mocno zdeterminowana przez aktualne cele – czy to w ramach własności publicznej, czy wspólnej – które będą w tym czasie urzeczywistniane.

Jeśli klasa robotnicza odrzuci własność publiczną z jej niewolą i wyzyskiem oraz zażąda własności wspólnej wraz z wolnością i samorządnością, nie będzie w stanie tego zrobić bez spełnienia pewnych warunków oraz podjęcia się pewnych obowiązków. Własność wspólna robotników implikuje po pierwsze to, że wszyscy wytwórcy są posiadaczami środków produkcji oraz używają ich w dobrze zaplanowanym systemie społecznej produkcji. Po drugie, sugeruje również, że we wszystkich warsztatach, fabrykach i przedsiębiorstwach personel reguluje swą własną kolektywną pracę jako element całości. Stąd muszą oni stworzyć organy, dzięki którym zarządzają jako personel własną pracą, a także społeczną produkcją w ogóle. Instytucja państwa i rządu nie może służyć temu zamiarowi, ponieważ jest ona organem dominacji, koncentruje główne kwestie w rękach grupy rządzących. W socjalizmie te kwestie składają się na społeczną produkcję, dlatego są one sprawą wszystkich, każdej załogi, każdego robotnika, po to, aby mogli oni poddawać je pod dyskusję i decydować na ich temat w każdym momencie. Ich organy muszą składać się z delegatów posyłanych, a by reprezentować ich opinie, takich którzy będą stale powracać i zdawać raport z wniosków do jakich doszli w ramach zgromadzenia. Dzięki takim delegatom, którzy w każdym momencie mogą być zmienieni lub odwołani, zrzeszenie mas robotniczych w mniejsze i większe grupy może zostać ustanowione, zaś organizacja produkcji zabezpieczona.

Owe ciała złożone z delegatów, dla których przyjęła się nazwa rad robotniczych, są tym, co możemy nazwać polityczną organizacją, właściwą celom wyzwolenia klasy robotniczej od wyzysku. Nie mogą one zostać stworzone odgórnie, muszą zostać ukształtowane poprzez praktyczną aktywność samych robotników, w odpowiednim momencie. Tacy delegaci nie są parlamentarzystami, nie są rządzącymi, czy liderami, ale mediatorami, specjalnymi łącznikami, którzy stanowią połączenie pomiędzy podzielonym personelem przedsiębiorstwa, łączących odmienne opinie w jedno wspólne stanowisko. Własność wspólna wymaga wspólnego zarządzania tak pracą, jak i aktywnością produkcyjną. Może być to jedynie zrealizowane, gdy wszyscy robotnicy będą mieli swój udział w samo-zarządzaniu tym, co jest podstawą oraz treścią życia społecznego oraz tylko wtedy, gdy skonstruują ograny, które połączą ich odmienne chęci w jedno wspólne działanie.

W związku z tym, że takowe rady robotnicze będą pełnić niewątpliwie poważną rolę w przyszłej organizacji walki i dążeń robotniczych, zasługują na znaczącą uwagę oraz badanie ze strony tych, którzy są za bezkompromisową walką i wolnością klasy robotniczej.

przełożył Bartosz Ślosarski

[1] G. D. H. Cole, Modern theories and forms of organization, [w:] An outline of modern knowledge, red. W. Rose, Madison 1931, s. 674
[2] Tamże, s. 676

Tekst skopiowany ze strony Praktyki Teoretycznej

https://cia.media.pl/pannekoek
https://cia.media.pl/wlasnosc

Skrajne ubóstwo w Polsce - będzie tylko gorzej

Kraj | Gospodarka

Coraz więcej Polaków robi zakupy w dyskontach i szuka tańszej odzieży, rośnie popularność lombardów. Biedniejemy - donosi ekonomia24.pl. O tym, że Polacy mają coraz mniej pieniędzy świadczy chociażby wzrost sprzedaży w dyskontach - w czerwcu nawet o 13 proc. Tańsze zakupy robi tam już przynajmniej raz w miesiącu trzy czwarte z nas. Rośnie też popularność sklepów (także tych w sieci) z używanymi rzeczami.

Z danych GUS wynika, że w kraju już ponad 2,5 mln osób żyje w skrajnej biedzie. Ekonomiści nie pozostawiają złudzeń: jesienią będzie jeszcze gorzej, bo skończą się prace sezonowe i wzrośnie bezrobocie. Analitycy prognozują, że pod koniec roku już co siódmy Polak nie będzie miał pracy. Także właściciele lombardów odczuwają falę zubożenia - Polacy zastawiają coraz więcej biżuterii, sprzętu RTV i AGD, a nawet samochodów czy nieruchomości.

Masakra górników z Marikana – masowa eskalacja wojny przeciwko biednym

Świat | Dyskryminacja | Gospodarka | Prawa pracownika | Publicystyka | Represje | Ruch anarchistyczny | Strajk | Tacy są politycy | Ubóstwo

Inne oświadczenie z pierwszej linii walki w RPA. Mocno krytyczne wobec ugodowej polityki lewicy i nawoływania do "jedności" co jest problemem nawet w ruchu anarchistycznym na terenie RPA co możemy zobaczyć tutaj.

Mijają dwa dni od brutalnej rzezi 45 pracowników kopalni Marikana dokonanej przez służby policyjne. To przykład masakry!

RPA jest jednym z najbardziej rozwarstwionych społecznie krajów świata. Poziom ubóstwa wciąż rośnie. W każdej gminie żyją ludzie mieszkający w szałasach bez kanalizacji. Bezrobocie sięga tutaj 40%. Nierówności ekonomiczne są równie wielkie co nierówności polityczne. Wszędzie działacze społeczni zmagają się z represjami ze strony policji i lokalnych struktur partyjnych.

Górnictwo znajduje się w samym centrum uwagi aparatu represyjnego RPA. Kopalnie w RPA oraz bogate elity w Anglii bogacą się z wyzyskiwania pracowników RPA. Nie da się stwierdzić dlaczego wiejskie tereny Eastern Cape cierpią nędzę bez zrozumienia skąd bierze się bogactwo Santon i Londynu.

Kwestia górnictwa w RPA pojawiła się w mediach dopiero niedawno. Malema, skorumpowany i autorytarny demagog domaga się nacjonalizacji. Postępowe siły nie będące w sojuszu z Malemą sprzeciwiają się mu gdyż reprezentuje on frakcję obecnej elity i dąży do sojuszu z właścicielami nierentownych kopalń. To za czym się opowiadamy to uspołecznienie pod kontrolą pracowników kopalni. Żądamy również rekompensaty za sto lat wyzysku.

Sytuacja zaczyna się zmieniać, ale nie na lepsze. Potentatami górnictwa są siostrzeniec obecnego prezydenta i wnuk Mandeli. Do rabowania naszych zasobów dołączyły się Chiny.

Frans Baleni, lider Narodowego Związku Górników zarabia 105 000 randów miesięcznie. Związek stał się częścią szczytu władz krajowych. Ma także udziały w spółkach będących właścicielami kopalń. Związek traci wiarygodność wśród pracowników. Jasnym jest fakt, że kolaboracja z systemem wiąże się z byciem jego częścią. Zdrada pracowników przez Badeniego uczyniła go bogatym człowiekiem, bogatym człowiekiem, który stara się tłumić walkę ludzi biednych. Nie jest niespodzianką to, że pracownicy kopalni odwracają się od związku i próbują budować własny lub działać na własną rękę bez nikogo kto będzie ich reprezentował. Pracownicy postępują dobrze eliminując liderów NZG (NUM) z działań strajkowych.

Kopalnia w Marikana to najbogatsza kopalnia patyny na świecie, a jej pracownicy nadal mieszkają w szałasach. Większość zabitych to robotnicy obsługujący wiertarki skalne, to najtrudniejsze i najniebezpieczniejsze stanowiska pracy. Wykonują najniebezpieczniejszą pracę żeby zarabiać 4000 randów miesięcznie. (…)

Pracownicy okupujące wzgórze pochodzą z różnych miejsc m.in. Suazi i Mozambiku. Ale także z wiejskich terenów Eastern Cape (…) gdzie żyją pod batem wodzów bez pracy, ziemi i nadzieji. (…)

Strajkujący postrzegają liderów NZG (NUM) jako zdrajców. Odwrócili się od nich gdyż zauważyli, że muszą odwrócić się od kapitalistów powiązanych z władzą. Była to bardzo odważna decyzja. Musimy tego dokonać w każdym sektorze jeśli chcemy budować prawdziwy ruch dążący do zmian.

Pracownicy związani trójstronnym sojuszem są odwracani od socjalizmu, a kierowani w stronę głosowania na partię rządzącą. Nic nie jest więc robione w kierunku poprawy ich świadomości społecznej podczas walki. Są kierowani w stronę uczestniczenia w polityce jasno mówiącej kto ma przewodzić, a kto nie. Samodzielnie organizujących się pracowników obstawia się w tym przypadku jako wrogów.

Łatwo jest podjąć decyzję, że o niczym się nie decyduje. Trudniej jest podjąć ryzykowną decyzję. Taką decyzją było dla górników odwrócenie się od Baleniego i jego polityki. Rozumieją, że odwaga jest ważnym elementem ich walki. Rozumieją, że rozwiązanie ich problemów nie przyjdzie łatwo.

Kiedy strajkujący domagali się sojuszu trójstronnego nie byli mordowani. Strajki COSATU często były pełne przemocy, ale ich członkowie nie byli wystrzeliwani jak zwierzęta. Kampanię wspierające Zumę i jego przemocy połączonej z korupcją były pełne gróźb i aktów przemocy, ale nie były ostrzeliwane.

Zanim górnicy zajęli wzgórze przyrzekli sobie, że nie powstrzymają ich pociski. Byli gotowi walczyć i umierać, aby uzyskać odpowiednią część bogactwa tej kopalni dla siebie i swoich rodzin. To dowodzi temu, że byli to ludzie świadomi ryzyka, że i tego jakie konsekwencje mogą przynieść ich decyzje.

(…)

Odwaga górników zgromadzonych na wzgórzu Nkaneng była ogormna. Byli przygotowani do stawienia czoła realnemu ryzyku. Nie widzimy tej odwagi na lewicy. W rzeczywistości większość lewicy porzuciła prawdziwą walkę dla spotkań i konferencji. Lewica stała się czymś na kształt organizacji pozarządowych. Koncentruje się tylko na ciąganiu biednych czarnych ludzi na spotkania o tym, że nie mają kontroli nad swoim życiem, są one zupełnie oderwane od codzienności. Kiedy mają miejsce prawdziwe zmagania w takich miejscach jak osiedla Zakheleni, eTwatwa lub Kennedy większości lewicy tam nie ma. Kiedy jednak ma miejsce jakaś duża konferencja wszyscy tam są.

Rząd ANC zabił pracowników żądających wynagrodzeń od bardzo bogatej spółki. Pracownicy zarabiają tam tylko 4000 randów miesięcznie wykonując najbardziej niebezpieczne prace. Prezes Afrykańskiego Kongresu Narodowego i ministrowie nie zarabiają ponad 2 miliony randów miesięcznie. W rządze, korupcja jest wszędzie. Nasi politycy są częścią globalnej elity. Najniższa pensja w partii to 20 000 randów netto.

Pracownicy kopalni mieszkali w szałasach z ich rodzinami. Prezes AKN niedawno wybudował rezydencję za pieniądze państwowe, która kosztowała 200 milionów randów.

To rząd wystrzeliwuje i zabija demonstrantów, gdy walczą o zatwierdzenie ich praw. Niedawno zginął Tatane Andries. Zabili co najmniej 25 innych protestów od 2000 roku. Jeśli jesteś biedny i czarny twoje życie nie znaczy nic dla AKN.

Jaką lekcje można wyciągnąć z masakry pracowników kopalni? Bezwzględność tego rządu nie zmniejsza się, wręcz przeciwnie wzrasta wraz z liczbą pracowników i bezrobotnych, którzy głodują. Nasze zmagania są kryminalizowane, a policja militaryzowana. Jest oczywiste, że każdy, kto organizuje się poza AKN, w społeczności lub w miejscu pracy, będzie musiał stawić czoło poważnym i brutalnym represjom ze strony policji.

Jasnym jest po czyjej stronie stoją związki zawodowe NUM i SACP. Wspierając masakrę i wzywając do dalszych represji wobec pracowników dali jasno do zrozumienia, że są one po stronie bezwzględnego sojuszu z kapitałem i politykami. Zadeklarowały, bardzo wyraźnie, że popierają wojnę z biednymi. Ich reakcja na masakrę była haniebna. Żadna wiarygodna formacja lewicowa w Afryce Południowej czy też gdziekolwiek na świecie nie może współpracować z NUM lub SACP ponownie. Decyzja z górników w Marikana do sprzeciw wobec skorumpowanych i bezwzględnych sojuszy politycznych.

Sytuacja nie będzie się poprawiać, ale pogarszać. Gdy potęga elit jest zagrożona będą one reagować z coraz większą przemocą. Wypowiedziano wojnę biednym. Musimy się zorganizować i nadal budować struktury poza AKN. Musimy zmierzyć się z realiami sytuacji, w której możemy stawić czoło wyraźnie i odważnie. Wiele więcej z nas będzie aresztowanych i zginie w nadchodzących czasie

To co zrobili nigdy nie może być zapomniane ani wybaczone.

Ayanda Kota

Oryginał po angielsku

Jak "niewidzialna ręka rynku" fałszuje żywność

Kraj | Gospodarka

Mleko z tłuszczem roślinnym, pasztet drobiowy bez mięsa albo ser zamiast wędzenia potraktowany aromatem - takie sztuczki stosują niektórzy producenci. Dlatego trzeba dokładnie czytać etykiety - radzi "Dziennik Polski".

Gazeta podaje liczne przykłady takich nadużyć. Np. w "Galaretce mocno owocowej" w ogóle nie było owoców. "Pasztet drobiowy z pomidorami" z Dębicy nie zawierał drobiu, tylko "tłuszcz wieprzowy" i "tkankę łączną wieprzową" oraz susz... marchwiowy. "Organiczny sok z aronii" powstał z 63 proc. soku z jabłek i 5 proc. koncentratu jabłkowego. "Naturalny" filet śledziowy miał w składzie (nieujawnione na etykiecie) stabilizator, konserwanty, aromaty i alergen: dwutlenek siarki. Takie działania producentów można wyliczać bez końca - czytamy w gazecie.

Walczy z nimi Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych, która nadużycia ogłasza na swojej stronie internetowej. Inspektorzy radzą zachować czujność i dobrze czytać to, co producenci piszą na opakowaniach. Zwłaszcza, gdy z etykiet stosunkowo niedrogich produktów krzyczą takie hasła, jak "świeży", "tradycyjny", "domowy", "wiejski"...

Afrykański Kongres Narodowy ściągnął maskę - zamordował pracowników

Świat | Dyskryminacja | Gospodarka | Prawa pracownika | Publicystyka | Represje | Ruch anarchistyczny | Strajk | Tacy są politycy | Ubóstwo | Wybory

Oświadczenie Tokologo Anarchist Collective, Zabalaza Anarchist Communist Front oraz Inkululeko Wits Anarchist Collective dotyczące masakry w kopalni. Są to grupy określające się jako anarchistyczne działające w RPA.

AKN ściągnął swoją maskę! Robotnicy zamordowani!
Winni są kapitaliści i politycy! Stop brutalności policji.

Nie ma sprawiedliwości, nie ma pokoju. Nie dla Zumy, nie dla Malemy, nie dla Lonminu!

Konstytucja gwarantuje nam prawa polityczne i równość. Oczywiste jest jednak to, że politycy i kapitaliści robią wyłącznie to co sami sobie zażyczą. Depczą ludziom po twarzach. Dowodzi temu zabicie strajkujących w kopalni Marikana.

Do kogo należą prawa?

Musimy skoncentrować się na faktach. Rząd Afrykańskiego Kongresu Narodowego i kapitału tworzy spektakl. System sprawia, że bogaci się bogacą, a ubodzy ubożeją.

Pracownicy i ludność uboga cierpią. Nie jest nam gwarantowana żadna ochrona. Pracujesz, ale i tak ciężko ci przetrwać. Rosną ceny żywności. ESKOM (koncern energetyczny należący do RPA przyp. red.) się rozbudowuje. Musimy przeboleć związane z tym koszty? W jaki sposób? Kiedy się sprzeciwiamy, jesteśmy rozstrzeliwani.

AKN = Państwo + Kapitaliści, Korporacje = Plemiona

Państwo stosuje brutalną przemoc przeciwko większości. Maszerujemy, wykrzykujemy nasze pretensje. Mamy do tego prawo. Musimy walczyć o przetrwanie. Więc walczymy ze wszystkimi elitami, które kontrolują rząd i kontrolują firmy takie jak Lonmin (właściciel kopalni).

Nasze głosy wycisza się jednak kulami.

Chociaż nie zgaszamy się ze wszystkimi działaniami pracowników Marikana, zawsze stajemy po stronie klasy pracującej i ubogich przeciwko państwu i kapitalistom.

ANCYL = AKN = Masakra w Marikanie

Afrykański Kongres Narodowy obiecał zmienić system. Zamiast tego stał się częścią systemu. Walcząc z opresją Partii Narodowej przejął władzę. Partia Narodowa mordowała pracowników. Ale teraz Afrykański Kongres Narodowy morduje pracowników.

ANCYL (młodzieżówka AKN) nie ma podstaw do potępiania zabójstw policyjnych. ANCYL jest częścią partii rządzącej.

Malema i inni byli liderzy ANCYL wydaleni z organizacji chcą wykorzystać te wydarzenia aby przejąć władzę w partii i tak samo bogacić się i nas okłamywać. A ręce AKN spływają krwią.

Zarówno byli jak i obecni liderzy ANCYL (podobnie jak liderzy AKN) chcą więcej pieniędzy, a nie więcej wolności dla ludu.

Kapitalizm nie dziękuję!

Kapitalizm to system brutalności, wyzysku i cierpienia. Czarni, kolorowi i indyjscy robotnicy cierpią w wyniku pokłosia reżimowego, apartheidowskiego ucisku oraz codziennej kapitalistycznej rzeczywistości i policyjnych represji. (Nawet biali robotnicy są wyzyskiwani i represjonowani).

Kolektywizacja zamiast nacjonalizacji

ANCYL wykorzystuje morderstwa dokonane przez AKN do postulowania po raz kolejny nacjonalizacji kopalń i innych strategicznych gałęzi przemysłu. Ale Marikana ukazuje prawdziwą naturę władzy i państwa, niezależnie od tego jaka partia rządzi tą naturą jest rola rządnej krwi maszyny służącej bogatej czarnej i białej klasie rządzącej.

Prawdziwa pracownicza kontrola nad ekonomią nie oznacza prywatnych korporacji i prywatyzacji ani państwowych korporacji i nacjonalizacji. Musi się ona wiązać z realną ludowo-demokratyczną kontrolą ekonomii przez pracownika i komitety społeczne zaspokajające potrzeby ludzi.

Policji nie da się zreformorwać

Rolą policji jest uciszanie klasy pracującej i ubogich. Ten problem nie może być rozwiązany przez komisje lub skargi jak sądzą niektórzy. Spytajcie krewnych Andriesa Tatane. Tego nie da się rozwiązać drogą wyborów. Pamiętajcie: Sharpeville 1960, Soweto 1976, Uitenhague 1985, Michael Makhabane w 2000 roku, pracownicy SAMWU w 2009, Andries Tatane w 2011... Marikana 2012. Od 2000 roku zabito conajmniej 25 protestujących lub strajkujących aż do Marikany.

Władza dla ludu, żadnych wyborów i partii

Spójrzcie na Marikanę. Wybory nie zmieniły systemu. Dołączając do rządu i zostając politykiem nie rozwiązuje się problemu. Zastąpienie Jacoba Zumy innym liderem AKN nie rozwiążemy problemu. Nowa partia polityczna, nawet lewicowa albo robotnicza nie jest rozwiązaniem. Żadna partia nie jest rozwiązaniem.

Związki: Przebudźcie się!

Związki zawodowe w Marikana, NUM i AMCU wpadły w pułapkę zastawioną przez polityków i kapitalistów. Walczyły przeciwko sobie zamiast przeciwko wrogowi. Jedność jest siłą, nie dzielcie się i nie dawajcie sobą rządzić. Pracownicy całego świata łączcie się! Klaso pracująca wszystkich krajów i ras łącz się! Koniec z sojuszami! COSATU (federacja związkowa RPA) nie powinna mieć żadnych powiązań z krwawym Afrykańskim Kongresem Narodowym.

Anarchizm - kontrakcja

Czas zastąpić kapitalizm i system państwowy kontrakcją ze strony ludu. To znaczy, że chcemy pracowniczej, społecznej i oddolnej kontroli nad ekonomią. Chcemy demokratycznego i bezpośredniego samozarządzania przemysłem przez pracowników w ich miejscach pracy; chcemy samorządnych wspólnot mieszkańców terytoriów. Chcemy kolektywnie decydować o tym jak żyjemy. Odmawiamy życia zgodnie z zasadami ustalonymi przez kapitalistów i polityków, którzy używają policji żeby strzelać do nas jak do psów kiedy jesteśmy nieposłuszni.

Jedno rozwiązanie: Demokracja klasy pracującej!

Potrzebujemy cię! Nie głosuj! Organizuj się!

Źródło: Zabalaza.net

Zabalaza jak sama o sobie pisze nie jest grupą chcącą budować ruch anarchistyczny ani rewolucyjny, a jest tylko grupą aktywistów chcącą wspierać istniejące ruchy i ich postulaty w celu wypromowania anarchistycznych idei w tych ruchach. Jest to grupa reprezentująca tendencję platformistyczną. Od początku była ona krytykowana przez Malatestę i Berkmana, którzy uznali ją za ruch "maszerujący krok za bolszewikami", który zasadami "jedności" i "kolektywnej odpowiedzialności" narusza autonomię jednostki.

W tekście widoczne są treści niemalże utożsamiające biurokratyczne twory jakimi są związki zawodowe (w tym jeden podobny do polskiego OPZZ) z pracownikami będącymi masą jednostek. Wymowne jest również hasło "ludowo-demokratyczna kontrola ekonomii".

[komentarz tłumacza]

https://cia.media.pl/maskra_gornikow_z_marikana_masowa_eskalacja_wojny_pr...

Chiny zaczynają eksportować miejsca pracy do krajów o tańszej sile roboczej

Świat | Gospodarka

Rosnące płace w Chinach sprawiają, że tamtejsze przedsiębiorstwa coraz częściej przenoszą produkcję do innych państw. Ekspansja chińskich firm dotyczy głównie krajów azjatyckich.

Ekspansja chińskich firm dotyczy głównie: Indii, Pakistanu i Bangladeszu, ale też innych państw Azji. W porównaniu z najdroższymi chińskimi ośrodkami przemysłowymi płace w tych krajach są o 60 proc. niższe. Średnia płaca w regionie kantońskim wynosi ok. 3000 juanów (ok. 384 euro), podczas gdy w Birmie - tylko 107 euro. (PAP)

Wódka a państwo

Kraj | Gospodarka | Publicystyka

W dobie kryzysu popularne są idee aby dziurę budżetową łatać dochodami z akcyzy na alkohol. Albo podnosi się akcyzę żeby wódka była droższa, a dzieci pijaków jadły jeszcze mniej albo się ją obniża jeżeli gorzelnie są znacjonalizowane. Wtedy wódka sprzedawana jest w większych ilościach. Oto odpowiedź na tego typu pomysły sprzed stu lat.

[...]Obracamy się w błędnym kole. Ściągając z pijaków podatek, musimy potem oddawać to, cośmy od nich wzięli, na cele utrzymania policji, kryminałów, szpitali, domów wariatów itp. I tak stwarzamy błędne koło, przelewania z pustego w próżne. Nie ulega wątpliwości, że olbrzymia część procesów, nie tylko kryminalnych, ale i cywilnych, można powiedzieć 90 procent powstaje z zaćmienia umysłowego przez wódkę. Ona, ta wódka jest powodem źle sporządzanych kontraktów i aktów spadkowych, w ogóle tych błędów prywatnych, z których wyradzają się procesy cywilne, a których olbrzymią część kosztów ponoszą państwo, kraj, gminy i w ogóle cała ludność.

I powiem dalej: różne inwestycje, które czynimy w dziale oświaty, jeżeli nie przynoszą tych rezultatów jak powinniśmy, to dlatego, że napawają ludność alkoholem - tą błogosławioną wódką, zatruwamy jej zdolność rozwoju - czynimy ją mniej zdolną do przyjmowania tych wszystkich dobrodziejstw oświaty i w ten sposób olbrzymia część naszej pracy idzie na marne. I dlatego dla mnie nie ulega żadnej wątpliwości, że taka gospodarka z wódki płynąca i na wódce oparta jest gospodarką nierozsądną, gospodarką złą, rozrzutną, marnotrawną! Taka gospodarka, która funduje egzystencję swą na dochodzie z wódki, jest gospodarką wiodącą do zguby i do upadku, a nie do rozkwitu. Gdybyśmy policzyli, ile pieniędzy dajemy na szpitale z powodu tej błogosławionej wódki - to z pewnością doszlibyśmy do prostego rachunku, że moglibyśmy wydatki na szpitale obniżyć o połowę w tym razie gdyby wódka organizmu społecznego naszego nie zatruwała. [...] Co najmniej 43% wydatków moglibyśmy zaoszczędzić na domach wariatów, gdyby nie wódka, bo 43% wariatów dostaje się do tych instytucji leczniczych z powodu pijaństwa. Cyfrę tę należałoby podwoić, bo należałoby policzyć nie tylko tych, którzy dostali się do domów dla obłąkanych jako ofiary alkoholizmu, ale także i następców ich w drugim i trzecim pokoleniu. W ten sposób rachując doszlibyśmy do rezultatu, że z pewnością co najmniej 80% wydatków na domy dla obłąkanych moglibyśmy zaoszczędzić, gdybyśmy wódki po organizmie naszego społeczeństwa nie rozprowadzali, gdybyśmy narodu wódką nie zatruwali.

A weźmy teraz gospodarstwo miejskie. I tu niewątpliwie inaczej wyglądałyby wszelkie urządzenia gminne, gdyby nie ta przeklęta wódka i jej skutki.

Augustyn Wróblewski
Za: Wybór pism Augustyna Wróblewskiego pod redakcją Radosława Antonówa.

https://cia.media.pl/wroblewski

Warszawa: Klienci Finroyal odbierają swoją własność z biura banku

Kraj | Gospodarka

Klienci parabanku Finroyal, którzy nie mogą odzyskać wpłaconych pieniędzy, wynoszą sprzęt z biura instytucji w centrum Warszawy - donosi serwis Biznes.pl.
- Zaczęli wynosić z nich sprzęt biurowy, nawet spinacze, długopisy, wszystko, co zostało w firmie, bo jak mówili, odbierają sobie swoje pieniądze w naturze - opisuje świadek zdarzenia.

Finroyal - jeden z parabanków - przestał w zeszłym tygodniu wypłacać klientom zainwestowane przez nich pieniądze. Biuro firmy przy ul. Jana Pawła w Warszawie opustoszało. Reporterka Radia TOK FM zastała dziś opustoszałe pomieszczenia. Od 2 sierpnia nikt się w nim nie pojawił, a z pracownikami instytucji nie ma kontaktu.

- Jeszcze 1 sierpnia byli tutaj pracownicy. Ja chciałam porozmawiać z doradcą, wycofać swoje pieniądze, ale pani w recepcji nie chciała mnie do niego wpuścić. Powiedziała, że może tylko mnie umówić na 3 sierpnia na spotkanie. I co? I przyszłam tu 3 sierpnia, a tu już nikogo nie było (...). Na miejscu byli tylko inni klienci, którzy jak ja nie dostali swoich pieniędzy - mówi serwisowi Biznes.pl pani Alicja, jedna z klientek parabanku.

Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych nie zapewni pomocy pracownikom upadających spółek

Kraj | Gospodarka | Prawa pracownika

Urzędnicy Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych twierdzą, że z powodu opieszałości sądów coraz częściej zdarzają się sytuacje, w których nie można wszcząć postępowania w sprawie przyznania świadczeń pracownikowi, któremu upadająca spółka nie wypłaca wynagrodzenia. W skrajnych sytuacjach zatrudniony może bezpowrotnie stracić z tego powodu prawo do świadczenia z funduszu. Zgodnie ustawą o ochronie roszczeń pracowniczych w razie niewypłacalności pracodawcy pracownikowi przysługuje prawo do wypłaty świadczenia w wysokości do trzech zaległych pensji.

– Jeśli od dnia rozwiązania z pracownikiem umowy o pracę do ogłoszenia przez sąd upadłości firmy lub oddalenia wniosku w tej sprawie minie więcej niż dziewięć miesięcy, to zgodnie z przepisami nie możemy wypłacić zainteresowanemu świadczenia – tłumaczy Urszula Cel z łódzkiego oddziału FGŚP. – Zdarzały się już przypadki odmowy wypłaty. Tymczasem lawinowo rośnie liczba upadłości polskich firm.

Kanał XML