Represje

Represje wobec osób biorących udział w protestach antyfaszystowskich

Kraj | Antyfaszyzm | Publicystyka | Represje

Porozumienie 11. Listopada, organizator antyfaszystowskiej demonstracji, wyraża głębokie oburzenie zachowaniem policji, nadużywaniem przez nią przemocy, oraz brutalnym traktowaniem osób aresztowanych podczas pokojowych pikiet 11. listopada i po ich zakończeniu. Dzięki Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka nagłośnione zostały niektóre przykłady łamania praw człowieka przez policję. Najgłośniejszym z nich było oczywiście pobicie Roberta Biedronia – wieloletniego prezesa i współtwórcę Kampanii Przeciw Homofobii (wchodzącej w skład Koalicji 11. Listopada), lecz jak wiadomo, tego dnia doszło również do kilku kolejnych pobić i aktów agresji ze strony policji.

Pobicia zatrzymanych w radiowozach

W konferencji z udziałem Roberta Biedronia wziął udział również aktywista z Poznania, bardzo brutalnie podbity przez funkcjionariusza policji. Jego relację, która jest jednocześnie podstawą złożenia zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa przez policję, można znaleźć na stronie kolektywu Rozbrat. Należy pamiętać, że osoby te zostały pobite już po założeniu kajdanek. Oprócz wcześniej wymienionych, wiemy o co najmniej dwóch innych przypadkach pobicia osób skutych kajdankami. Kolejne akty agresji ze strony policji miały miejsce w trakcie demonstracji solidarnościowej, która odbyła się tego dnia wieczorem pod komistariatem, przy ul. Wilczej. Osoby te zostały wyciągnięte z tłumu pikietujących i dotkliwie pobite na komendzie. Zażalenia zostana zlozone w poniedzialek.

Pacyfikacja legalnej pikiety

Bezdyskusyjnie pobicia stanowią najbardziej jaskrawy przykład stosowania przemocy, lecz 11. listopada policja dopuściła się znacznie większej ilości nadużyć. Pomiędzy blokadami na ul. Miodowej i Podwalem (ul. Kapitulna) dopuszczono się przemocy używając pałek i gazu w stosunku do osób zaatakowanych przez grupę około 150 neofaszystów. Z tego miejsca pochodzi m.in. krążące w mediach zdjęcie zakrwawionego Piotra Ikonowicza. W okolicach ulicy Podwale trzy osoby biorące udział w akcji Porozumienia 11 Listopada zostały zatrzymane wtedy, gdy broniły się przed uczestnikami marszu ONR i MW. Jest to niedopuszczalne, by w kraju uznającym swój ustrój za demokratyczny policja nieuzasadnienie używała siły i przemocy w stosunku do legalnej demonstracji. Żądamy wyjaśnień takiego zachowania. Podejmiemy wszelkie możliwe kroki prawne, by tę sprawę wyjaśnić i wyciągnąć konsekwencje wobec policjantów, którzy dopuścili się nadużyć.

Łamanie podstawowych praw obywatelskich

Podobne incydenty miały miejsce przez cały okres blokad w tych miejscach. Kolejnym przykładem, jest zachowanie się oddziałów policji, które ok. godziny 16.00 otoczyły kordonem grupę około 200 osób na rogu ulicy Browarnej i Topiel. Osoby znajdujące się w kordonie nie były poinformowane o przyczynach zatrzymania i były przetrzymywane do godziny 18.00. Jednocześnie osoba wskazana jako dowódca oddziałów nie podała (mimo właściwych przepisów) swoich danych oraz przyczyn przetrzymywania osób wbrew ich woli.

Celowe dopuszczenie do konfrontacji z neofaszystami

Incydenty związane z przekraczaniem uprawnień przez policjantów miały miejsce w okolicach ul. Oboźnej i ul Browarnej wskazuje również na to, że Policja kierowała swoje działania tylko w stosunku do uczestników demonstracji skupiającej przeciwników marszu ONR. Zgromadzeni policjanci nie reagują również na prośby o pomoc w opanowaniu sytuacji, pozwalając pięćdziesięcio osóbowej bojowce na swobodne ataki. Po tym zdarzeniu zatrzymano sześcioro antyfaszystów. Podobna sytuacja miała miejsce od strony ulicy Topiel, gdzie około sześćdziesięcioosobowa grupa faszystów przypuściła szturm i obrzuciła osoby zamknięte w kordonie kamieniami. Nastepnie, nie powstrzymywana przez policje, zaatakowała tych samych ludzi od strony ul. Oboźnej. W efekcie zatrzymano troje antyfaszystów siedzących na ławce i obserwujących zajście ze znacznej odległości. W odpowiedzi na pytanie o podstawę zatrzymania funkcjonariusze ze szczerością przyznali, że przecież musieli kogoś zatrzymać. Jedna z zatrzymanych wówczas osób została pobita. W sumie zatrzymanych zostało dwanaścioro antyfaszystow. Część opuściła komendę jako osoby podejrzane, po prostu zwolniono. Prokurator uznał, że zebrany materiał dowodowy nie pozwala na skonstruowanie wiarygodnych zarzutów.

Manipulacje policji i kryminalizowanie antyfaszystow

Mimo licznych przykładów agresji ze strony marszu ONR, do ktorej jego uczestnicy otwarcie przyznaja sie na swoich forach internetowych, rzecznik policji (Mariusz Sokołowski) w wywiadach zapewnia, że to antyfaszyści rozpoczynali burdy z policją i atakowali postronnych ludzi. Oskarzenia te ilustruje materiałami filmowymi przedstawiającymi agresywnych kibiców, czyli czlonkow marszu ONR. Tę manipulację materialami odczytujemy jako próbę kryminalizowania ruchu antyfaszystowskiego i jesteśmy zbulwersowani tym faktem. Oczekujemy wyjaśnień ze strony rzecznika policji, a media zachęcamy do drążenia tematu, i apelujemy o nie ulegenie tej demagogii. Wszyscy, będący na miejscu opisywanych zdarzeń widzieli co się naprawdę działo, a potwierdzenie w materiałach filmowych i zeznaniach świadków przedstawimy jako materiał dowodowy na brutalność policji. Apelujemy również do wszystkich osób, które brały udział w demonstracjach antyfaszystowskich i byly świadkami lub ofiarami przemocy, zarówno ze strony policji jak uczestników marszu ONR, o zgłaszanie się do grupy prawnej. Informujemy też, że osoby poszkodowane przez policję mają prawo do składania skarg bezpośrednio do Komendanta Stołecznego Policji i Rzecznika Praw Obywatelskich. Solidarność naszą bronią!

Wielka Brytania: Prawicowy dziennikarz - donosicielem

Świat | Protesty | Represje

Paul Staines - prawicowy dziennikarz o skrajnie konserwatywnych poglądach, autor bloga "Guido Fawkes" zaoferował 1000 funtów temu, kto pierwszy poda mu nazwisko osoby odpowiedzialnej za rzucenie w kierunku policjantów pustą gaśnicą z dachu okupowanej przez studentów siedziby głównej Partii Konserwatywnej - Millbank Tower - podczas protestów studenckich jakie miały miejsce 10 listopada.

Staines zaoferował swą pomoc policji, która poszukuje uczestników zamieszek, w których rannych zostało 41 funkcjonariuszy. Opublikował on na swoim blogu apel do czytelników, aby donosili na policję na demonstrantów i zaczął zbierać pieniądze od swoich czytelników na "nagrody" dla donosicieli.

Ateny: Śmierć 20-letniego Polaka na komisariacie

Świat | Represje

20-letni emigrant z Polski zmarł na komisariacie Ayios Panteleimonas w Atenach w nocy z 13 na 14 listopada. Według stróżów prawa, chłopak wyskoczył przez okno próbując ucieczki. Niestety nie przeżył upadku z 3 piętra. Na razie brak szczegółów, lecz według aktywistów przekazujących informację relacja policji nie wydaje się wiarygodna szczególnie w kontekście wielokrotnych zabójstw opornych jednostek, które ginęły "uciekając" z okien komisariatów wprost na twardy beton poniżej.

Za: occupiedlondon.org

Wezwanie do akcji solidarnościowych z białoruskimi aktywistami w dniach 10 - 13 grudnia

Świat | Publicystyka | Represje | Ruch anarchistyczny

Wolność dla Nikołaja Dedka, Aleksandra Frantskevicha i Maksima Vetkina. Wezwanie do międzynarodowych dni akcji solidarności z białoruskimi anarchistami 10-13 grudnia.

W związku z pogarszającą się sytuacją związaną z represjami anarchistów i aktywistów społecznych, my anarchiści, przyjaciele i bliscy represjonowanych, nawołujemy do wzięcia udziału w dniach solidarności z białoruskimi anarchistami i aktywistami społecznymi, które odbędą się 10-13 grudnia 2010 roku. Uważamy, że tylko międzynarodowe protesty przeciwko represjom w stosunku do niezależnych aktywistów, starających się polepszyć sytuację na Białorusi, mogą zmusić Łukaszenkę do zaprzestania masowych aresztowań i zakończenia spraw Dedka, Franckevicha i Vetkina.

W październiku tego roku w Austrii, na Białorusi, na Litwie, w Niemczech, w Polsce, w Rosji, w Serbii i na Ukrainie odbyły się akcje przeciwko represjom w stosunku do aktywistów ruchu anarchistycznego i lewicowego. Dziękujemy za solidarność! Akcje te podniosły na duchu nie tylko znajdujących się w tym czasie za kratkami Nikołaja Dedka i Aleksandra Franckevicha, ale również represjonowanych aktywistów.

Nikołajowi Dedkowi i Aleksandrowi Franckevichowi w październiku zostały postawione zarzuty na podstawie art. 339 część 2 Kodeksu Karnego Republiki Białoruś („Chuligaństwo”, do 6 lat pozbawienia wolności). Nikołajowi termin przebywania w areszcie przedłużono do 6 lutego (na ten moment z chwili zatrzymania upłynie 5 miesięcy). Termin przebywania za kratkami dla Aleksandra 11 listopada został przedłużony jeszcze na miesiąc. Jasnym jest, że celem śledztwa jest zgromadzenie wystarczających dowodów, żeby oskarżeni dostali długie wyroki.

4 listopada w Mińsku został zatrzymany anarchista Maksim Vetkin. Na dany moment Maksim znajduje się w areszcie śledczym na ulicy Volodarskogo, ma postawione zarzuty na postawie art. 339 część 2 (Chuligaństwo). Z powodu zatajenia śledztwa na Białorusi i ograniczenia pełnomocnictwa adwokatów, szczegóły do tej pory nie są znane.
Nikołaj Dedok został oskarżony o organizację antymilitarystycznej manifestacji, podczas której na za ogrodzony teren Generalnego Sztabu Sił Zbrojnych został rzucony granat dymny (wideo: tutaj).

Aleksandera Franckevicha oskarża się o nagrywanie na wideokamerę symbolicznego ataku na komendę w Soligorsku, w czasie którego zostało rozbite okno jednego z kabinetów. Pomieszczenie nie ucierpiało. Jesteśmy pewni co do politycznego charakteru prześladowania Dedka, Franckevicha i Vetkina. Ciężar postawionych im zarzutów w żadnym wypadku nie jest współmierny do tych zdarzeń.Dowiedzieliśmy się, że białoruskie specsłużby blisko współpracują z rosyjskimi, zakładając, że istnieje jednolita sieć „ekstremistów”.

Śledczy zastraszają przyjaciół i znajomych oskarżonych starając się zmusić ich, żeby zeznawali przeciwko Dedkowi i Franckevichowi oraz próbują zwerbować ich do pracy jako donosiciele.Nadal trwają niczym nieumotywowane zatrzymania i przesłuchania anarchistów i aktywistów społecznych. Po akcji solidarności w Bobrujsku, gdzie nieznani sprawcy obrzucili budynek KGB koktajlami Mołotowa, 10 dni w areszcie spędził nasz towarzysz Sergej Sljusar. Nie postawiono mu żadnych zarzutów. Sergej został zatrzymany tylko dlatego, że jest anarchistą i ma takiego pecha, że mieszka w Bobrujsku. 27 października na 3 doby został zatrzymany muzyk, architekt z zawodu Anton Novikov. Nie da się dokładnie określić ile osób zostało poddanych represjom ze strony specsłużb, jednak nie mniej niż 50 osób w siedmiu miastach Białorusi.

Jeszcze dwójka naszych towarzyszy jest zmuszona skrywać się przed białoruskimi specsłużbami. Wydaje nam się, że wraz ze zbliżającymi się wyborami prezydenta Republiki Białoruś, wyznaczonymi na 19 grudnia, aktywność specsłużb wzrośnie, muszą przecież zasłużyć się, aby dostać kolejną gwiazdkę na pagony.

1.W czasie dni solidarności przeprowadźcie w swoich miastach akcje w czasie oficjalnych politycznych i kulturalnych imprez związanych z Białorusią, a także akcje przed ambasadami i konsulatami Republiki Białoruś, domagajcie się spotkania z oficjalnymi przedstawicielami i przekazujcie im petycje. Wszystkie białoruskie kampanie, towary, imprezy są dobrym miejscem do przeprowadzenia akcji.

2.Namówcie miejscowych obrońców praw człowieka do poruszenia kwestii prześladowań na Białorusi.

3.Starajcie się, aby publikacje na temat sytuacji w Białorusi pojawiły się w mediach.
Możecie również wysłać list z wyrazami solidarności do aresztowanych na nasz adres, a my przekażemy go chłopakom.
Możecie też napisać bezpośrednio na adres aresztu śledczego:
g. Minsk, 220050, ul. Volodarskogo d. 2, SIZO-1, k. 42, Franckevichu Aleksandru
g. Zhodino, Minskaja obl., ul. Covetskaja 22a, tyurma #8, Dedku Nikolaju

ACK Białoruś, przyjaciele i bliscy aresztowanych
Kontakt: minsksolidarity@riseup.net

Skandynawia: Ambasady USA szpiegują Europejczyków

Świat | Represje

Czy USA szpiegują obywateli państw skandynawskich? Już w piątym państwie ruszyło śledztwo, mające wyjaśnić, czy amerykańska ambasada fotografuje obywateli i dodaje ich do swojej bazy danych w ramach programu monitorującego zagrożenie terroryzmem - pisze BBC.

Islandia dołączyła do Norwegii, Danii, Szwecji i Finlandii, które już prowadzą śledztwa przeciwko USA. Skandynawskie kraje chcą sprawdzić, czy amerykańskie ambasady działające na ich terytorium nie łamią prawa - pisze BBC.

Według norweskiej telewizji TV2 setki Norwegów były monitorowane przez personel ambasady. Szwedzka minister sprawiedliwości Beatrice Ask twierdzi, że ludzie powiązani z ambasadą USA w Sztokholmie dokonywali inwigilacji szwedzkich obywateli nie informując o tym szwedzkich władz. A jej duński odpowiednik Lars Barfoed powiedział, że duńskie siły bezpieczeństwa spotkają się z urzędnikami ambasady USA w Kopenhadze, by wyjaśnić, czy działała ona zgodnie z prawem. Chodzi o działania inwigilacyjne, jakie amerykańskie ambasady miały podjąć wobec ludzi, którzy np. zbierali się przed nimi na protesty.

Niemcy: Protesty przeciw odpadom atomowym tłumiła policja międzynarodowa

Świat | Represje

O protestach w sprawie transportu odpadów pisaliśmy wielokrotnie 1|2|3. Jak się okazuje oprócz niemieckich policjantów w rozpędzaniu protestujących brali udział także umundurowani i uzbrojeni funkcjonariusze CRS czyli francuskich oddziałów prewencji. Niemcy twierdzą, że Francuzi robili to z typową dla siebie brutalnością - CRS słynie z tego, że w brutalny sposób tłumi zamieszki. Jeden z niemieckich prawników złożył już w tej sprawie zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. W sprawie wypowiedziało się szefostwo francuskiej policji, które uznało, że ich funkcjonariusze działali zgodnie z prawem. Niemieckie MSW zaś przyznało, że oprócz Francuzów w rozpędzaniu demonstrantów uczestniczyli też umundurowani, ale nieuzbrojeni policjanci z Chorwacji, oraz funkcjonariusze z Polski i Holandii, którzy działali po cywilnemu. Nie ujawniono jednak tego, co konkretnie robili.

Korea Płd: Represje wobec grafficiarzy protestujących przeciw G20

Świat | Represje

Protestując przeciwko fali propagandowej promującej szczyt G20 najbogatszych państw świata w Korei, pewna grupa grafficiarzy w Seulu namalowała wizerunek szczura na siedmiu rządowych plakatach promujących szczyt G20. Malarze skorzystali ze zbieżności wymowy litery „G”, z wymową słowa „szczur” w języku koreańskim.

Graffiti spowodowało ostrą reakcję władz, gdyż określenie „szczur” jest powszechnie znanym przydomkiem obecnie urzędującego prezydenta Korei. Przeciwko ulicznym malarzom wytoczono ciężkie działa represji. Zostali oni oskarżeni o próbę zakłócenia rządowego wydarzenia.

Departament policji, który specjalizuje się w przestępstwach przeciwko bezpieczeństwu publicznemu uznał, że chodzi o spisek niebezpiecznej grupy, która zagraża interesom narodowym. Prokuratura próbuje również objąć dochodzeniem Sieć badawczą Suyu+Nomo, z którą są powiązani oskarżeni. Suyu+Nomo, to komuna działająca od 1996 r. w Seulu, w której skład wchodzą głównie studenci, pracownicy naukowi i pracownicy objęci prekaryzacją.

Na koreańskich Indymediach opublikowano apel, by pisać listy solidarnościowe do jednego z głównych oskarżonych, 41 letniego Jeong-soo Parka, na adres: suyunomo@daum.net i wysyłać listy protestacyjne do placówek koreańskich (ambasad, firm, itp.), oraz informować o sprawie środowiska emigrantów z Korei na całym świecie.

Jednym z pomysłów jest też malowanie graffiti ze znakiem 쥐20, co oznacza Szczur20 (albo G20).

Informacje i zdjęcia o akcjach powinny zostać wysłane na adres: ho_lee@riseup.net
Przetłumaczone listy solidarnościowe i informacje o akcjach zostaną przetłumaczone na koreański i rozpowszechnione w Korei.

Na apel odpowiedzieli już anarchiści z Malezji.

Relacja aktywisty aresztowanego 11.11 w Warszawie

Kraj | Antyfaszyzm | Protesty | Publicystyka | Represje

11 listopada przyjechałem do Warszawy, aby zaprotestować przeciwko mającemu odbyć się marszowi nacjonalistów i faszystów przez stolicę. Wraz z innymi antyfaszystami zablokowaliśmy ulicę Podwale na skrzyżowaniu z Kapitulną, mając z obu stron uczestników marszu nacjonalistów: w odległości około 200 metrów na placu Zamkowym oraz w odległości 100 metrów na wysokości ulicy Wąski Dunaj. Nasza pikieta była zgłoszona w Urzędzie Miasta.

Około godziny 15.00 faszyści zaczęli energicznie maszerować w naszym kierunku, nie pozostawiając żadnych wątpliwości co do swoich zamiarów, kiedy podeszli bliżej zaczęli ciskać w tłum kamieniami i butelkami. Było ich około dwustu, nas niecała setka. Pomiędzy nimi a nami nie znajdowały się żadne siły policji i nie pozostało nam nic innego jak zmierzyć się z agresywnym tłumem. Na ich drodze demonstranci rzucili stojące w pobliżu kontenery ze śmieciami. Dopiero w tym momencie „zomowcy” [żargon własny policji] rzucili się z pałkami na jedną i drugą stronę. Powstał ogromny zamęt, w wyniku którego zostałem rzucony na ziemię przez „zomowców”. Policjant wykręcił mi ręce, a następnie zaczął okładać mnie leżącego pięścią po głowie. Nie przestał, nawet wówczas kiedy założył mi już kajdanki. Policjant przez radio wezwał swych ludzi i razem z nimi zaciągnęli mnie do jednego z radiowozów stojących na Kapitulnej. Tam zostałem pchnięty na podłogę pojazdu.

Myślałem, że w tym momencie koszmar ten się dla mnie skończy. Jednak ten sam policjant, który dokonał zatrzymania, wszedł do radiowozu zatrzaskując drzwi i kiedy próbowałem się podnieść, aby usiąść na siedzeniu, krzyknął, że teraz to on dopiero mi pokaże i zaczął mnie bić. Któryś z jego kolegów, z początku próbował go powstrzymać, mówiąc, żeby dał mi już spokój, ten jednak zachowywał się jakby był w amoku i nie przestawał mnie uderzać. Leżałem na podłodze radiowozu, mając ręce skute z tyłu kajdankami, zupełnie bezbronny i ubezwłasnowolniony, przerażony tym co się dzieje. Policjant klęczał jednym kolanem na moim karku, tak że nie mogłem się w żaden sposób zasłonić. Pomiędzy ciosami próbowałem mówić mu, że to przecież nic osobistego, krzyczałem: „ratunku!”, powtarzałem: „proszę, przestań mnie bić”, potem już tylko jęczałem z bólu, mając nadzieję, że zemdleję. Nic nie skutkowało. Inni policjanci wzywani byli do akcji i w rezultacie za wyjątkiem kierowcy, zostałem sam z sadystą. W pewnym momencie wyciągnął mi z kieszeni dowód osobisty i widząc, że pochodzę z innego miasta, krzyczał do mnie: „po chuj tu przyjeżdżałeś pedale!”. Kiedy z tego wszystkiego się spierdziałem, zaczął wrzeszczeć: „co jest kurwa, co tak jebie, zesrałeś się szmato?!?” i bił mnie tym mocniej po głowie.

Leżałem zupełnie sterroryzowany. Z zewnątrz dochodziły mnie odgłosy walk ulicznych. Policjanci gorączkowo próbowali wydostać się radiowozem z Kapitulnej. W końcu przyjechała więźniarka. Radiowóz, w którym byłem, podjechał najbliżej jak mógł więźniarki. Zomowcy, ciągnąc mnie za nogi, wywlekli mnie z auta. Z trudem stałem na nogach. Policjanci popychali mnie między sobą i okładali pięśćmi po głowie na dystansie tych około dziesięciu metrów jakie dzieliło nas do wejścia więźniarki, wskrzeszając znaną mi tylko z opowieści z PRL-u „ścieżkę zdrowia”. Dopiero po dojściu do samochodu przestałem być bity. Jednak, gdy policjant w środku zaczął mnie wypytywać, czy jestem z ONR-u, czy „od anarchistów”, a ja odpowiadałem konsekwentnie, że odmawiam składania wyjaśnień jeden z dowódców zapytał się z przodu „co jest kurwa, fika? Jeszcze mu mało?”. Do więźniarki ładowani byli kolejni ludzie. Z początku byłem zupełnie zdezorientowany, gdyż pierwszym po mnie zatrzymanym był jeden z naszych przeciwników. Ręce miał w przeciwieństwie do mnie wolne i obawiałem się, że wpuszczają go w ten sposób tylko po to, by ten także sobie na mnie „poużywał”. Ten jednak widząc mój stan, przestraszony sam założył ręce do tyłu. Przy innych uczestnikach marszu nacjonalistów wiezionych ze mną na komisariat na Wilczej znaleziono między innymi młotek (jak tłumaczył się posiadacz: „do samoobrony”) i nóż. Jeden z nich miał zupełnie zakrwawioną twarz i ręce.

Na Wilczej zostaliśmy zaprowadzeni wszyscy do sali konferencyjnej komisariatu. Policjanci hurtem sporządzali protokoły zatrzymania. Nikt, z tego co wiem, nie został wówczas pouczony o przysługujących mu prawach. Policjanci wypytywali się kolejno o nasze dane osobowe, nie bacząc zupełnie, że mogły być one usłyszane przez ludzi z drugiej strony. Ja, swoje dane, wręcz wyszeptałem do ucha policjantki. Andrzej S. (antyfaszysta) natomiast zrobił o to awanturę. Z początku inspektor policji wrzeszczał na niego i wygrażał się, w rezultacie jednak dane Andrzeja zostały spisane w innym pomieszczeniu. Zarzuty policja ustalała sugerując się bardziej statystyką niż realnymi przesłankami. Większość nacjonalistów otrzymało mandaty w wysokości dwustu złotych z art.50 KW, które przyjęli i zaraz potem zostali wypuszczeni. Policjanci mieli świetne humory, co chwilę słychać było ich głośny śmiech, sypali żarcikami. Miny zrzedły im dopiero wówczas, gdy Andrzej głośno zaczął się skarżyć na zbyt ciasno założone plastikowe obręcze, którymi byliśmy skrępowani. Nazywał to torturowaniem ludzi a nie ubezwłasnowolnieniem. Po pewnym czasie więc policja zamieniła nam je „łaskawie” na kajdanki.

Pomimo, że domagałem się oględzin lekarza, pomocy lekarskiej udzielono mi po paru godzinach, dopiero wtedy, gdy pogotowie przyjechało do pana Roberta Biedronia. Resztę tego wieczoru spędziłem na badaniach w szpitalu Banacha. Na komisariat na Wilczej w asyście policji, dowieziono mnie dopiero około godziny 22. W celi przejściowej zobaczyłem wówczas sześciu antyfaszystów skarżących się, że chociaż siedzą tam kilka godzin, nie mają żadnych kocy, nie dostali nic do picia, nie pozwalano im także udać się do toalety. Wówczas też dostałem kopię protokołu zatrzymania sporządzonego bez mojego udziału. Noc spędziłem na dołku, na ulicy Jagiellońskiej, gdzie dostałem się, będąc wieziony tajniacką furą 130 km na godzinę po nocnej Warszawie, przejeżdżając nie raz na czerwonym świetle.

Nazajutrz przywieziono mnie z powrotem na ulicę Wilczą na przesłuchanie. Podejrzewany jestem o naruszenie nietykalności osobistej funkcjonariusza w związku z pełnieniem przez niego obowiązków służbowych. Po paru godzinach powtarzania co rusz, że odmawiam składania wyjaśnień, po dokonaniu zdjęć przez techników kryminalistyki i potwierdzeniu miejsca pobytu, zostałem wypuszczony na wolność.

Z informacji jakie zebrałem, policjantem, który mnie katował był młodszy aspirant z kompanii szóstej Kamil Sądej.

źródło: rozbrat.org

Hiszpania: Carrefour Express w Pilar de la Horadada zwolnił delegata CNT

Świat | Prawa pracownika | Represje

Zwiazek CNT w hiszpańskiej miejscowości Pilar de la Horadada domaga się przywrócenia do pracy swojej delegatki Indiry. Zwolnienie delegatki miało miejsce po wysłaniu przez związkowców zgłoszenia do Inspekcji Pracy w sprawie warunków w pracy w Carrefour Express. Zwiazkowcy z CNT wzywają do bojkotu sklepu, dopóki zwolniona kobieta nie zostanie przywrócona do pracy.

Sekcja związku powstała w sklepie w lutym 2010 r. To nie pierwszy raz, kiedy związek CNT miał kłopoty z firmą Carrefour, gdzie - jak wiadomo - panują bardzo złe warunki pracy.

Wielka Brytania: zamieszki w więzieniach dla nieletnich

Świat | Represje

Do zamieszek doszło w dwóch więzieniach dla nieletnich w Wielkiej Brytanii: Moorland prison w South Yorkshire i Warren Hill prison w hrabstwie Suffolk. W zamieszkach brało udział ponad 100 skazanych, którzy odmówili powrotu do cel i zaczęli atakować strażników i demolować więzienie. Prasa podaje rozbieżne przyczyny wybuchu walk; jedne źródła podają, że zamieszki wywołały dwa walczące ze sobą gangi, inne źródła natomiast, że był to bunt przeciwko zakazowi korzystania z telefonów.

W późnych godzinach nocnych do akcji włączyły się specjalne oddziały do tłumienia zamieszek w więzieniach - Prison Service Tornado, po krótkich starciach więźniowie poddali się. W wyniku walk rannych zostało 5 strażników więziennych i kilkunastu więźniów, zniszczono także wiele cel, świetlice i pomieszczenia administracyjne. 86 więźniów zostało dziś przeniesionych do innych więzień w Anglii. Poziom przemocy w więzieniach dla nieletnich w Wielkiej Brytanii jest niezwykle wysoki a prowadzona przez rząd resocjalizacja przynosi marne efekty.

Warszawa: policja wzywa uczestniczki_ków demonstracji po zabójstwie Maxa

Kraj | Protesty | Rasizm/Nacjonalizm | Represje

Osoby, które uczestniczyły w pierwszej demonstracji po zabójstwie Maxwella Itoyi i zostały na niej spisane, otrzymują wezwania do stawienia się na komendzie w charakterze osoby podejrzanej o popełnienie wykroczenia z artykułu 51 par. 2 KW*.

Jak dotąd, wiadomo o trzech takich przypadkach. Jedna z wezwanych osób przekazała, że do sądu skierowano zarzut, jakoby w dniu 24.05.2010 około godziny 20:50 na ulicy Grenadierów 73/75 (adres komendy policji) uczestniczyła w zgromadzeniu nielegalnym i zakłócała porządek publiczny.

Prosimy o kontakt osoby, które również zostały wezwane w tej sprawie, aby ustalić skalę represji. Kontakt pamietamy2305[at]gmail.com

Holandia: Ewikcja nowego sklotu w Utrechcie

Świat | Represje

W poniedzialek (01.11) odbyla sie ewikcja swiezo zasklotowanego budynku w miescie Utrecht.

Budynek lezy przy ulicy Koningin Wilhelminalaan 7. Poprzednim wlascicielem byla firma telekomunikacyjna KPN. Aktualnym wlascicielem jest korporacja mieszkaniowa Mitros, ktora jest jedna z firm ktora buduje i wynajmuje mieszkania socjalne (sektor mieszkan socjalnych jest w Holandii skomercjalizowany i zarzadzaja nim prywatne firmy). Zatrzymano 18 osob, w tym kilka z posrod zgromadzonych na ulicy sklotersow. Sytuacja podczas ewikcji byla napieta, uzyto duzych sil policyjnych.

Ewikcja trwala do poznych godziny wieczornych, poniewaz kilka osob mialo rece przypiete w rurach, ktore zatopione byly w betonie wypelniajacym metalowe beczki, w zwiazku z tym policja musiala uzyc specjalnej jednostki Bra-Tra, aby moc usunac z budynku tych sklotersow.

USA: Właściciele prywatnych więzień autorami ustawy antyimigracyjnej w Arizonie

Świat | Represje

Jak wynika z opublikowanych informacji przez dziennikarzy NPR (National Public Radio), głównymi autorami uchwalonej w kwietniu ustawy antyimigracyjnej w Arizonie byli właściciele prywatnych więzień. Formalnie pomysłodawcą ustawy był republikański senator Russell Pearce. Jednakże nim przedstawił swój projekt władzom stanowym, wcześniej doszło do spotkania i konsultacji z grupą około 50 przedstawicieli korporacji zrzeszonych w organizacji ALEC (American Legislative Exchange Council), w której także swoich przedstawicieli mają właściciele prywatnych więzień. Według dziennikarzy, to właśnie podczas tego spotkania, ustawa miała nabrać konkretnych kształtów.

Nie ulega żadnej wątpliwości, iż głównym beneficjentem zaostrzenia prawa będą właśnie prywatne więzienia. Nie ukrywają tego także sami zainteresowani. Zgodnie z cytowanymi przez dziennikarzy NPR raportami CCA (Corrections Corporation of America, organizacja zrzeszająca prywatnych właścicieli więzień), nielegalni imigranci jawią się jako nowy, wielki, rynek przyszłości, który ma przynieść "znaczącą część dochodów". Zgodnie bowiem z ustawą, policja będzie miała prawo aresztować każdego, kto po zatrzymaniu nie będzie wstanie udowodnić, iż wjechał do USA legalnie. To też konsekwencją tego prawa, będzie wysłanie setek tysięcy nielegalnych imigrantów do więzień, co oznacza setki milionów czystego zysku do prywatnych więzień.

Francja: CNT-AIT opisuje strajki i represje ze strony władz

Świat | Prawa pracownika | Protesty | Publicystyka | Represje

Aktualizacja sytuacji we Francji, autorstwa francuskiej sekcji CNT-AIT, napisana w dniu 23 października 2010 r.

Zobacz też: Czego nam się nie mówi o francuskich emeryturach | Przeciw wyzyskowi – zablokujmy gospodarkę!

Sytuacja staje się coraz bardziej gorąca. Z jednej strony, uczniowie przyłączają się do protestów. Rząd bardzo się obawia, że sytuacja zacznie przypominać „scenariusz grecki”. W 2006 r., poprzedni ruch uczniów i studentów przeciwko tzw. „Reformie CPE” zakończył się pełnym zwycięstwem i cofnięciem nowego ustawodawstwa.

Francuska młodzież, cały czas zagrożona represjami ze strony policji, wyraża teraz swój gniew przeciwko systemowi, a przede wszystkim przeciw policji. Na wielu przedmieściach Paryża toczyły się ciężkie walki z policją. Podobna sytuacja jest w innych miastach we Francji, także tych mniejszych.

Kanał XML