Tacy są politycy

Plany zmian w kodeksie pracy

Kraj | Prawa pracownika | Tacy są politycy

Posłowie PO mają nowy plan walki z bezrobociem. Chcą obciąć wysokość dodatków do pensji za pracę w nadgodzinach. Mają być one niższe o 20 proc. niż teraz - donosi ”Dziennik Gazeta Prawna”. Według nowej propozycji za ponadwymiarową pracę (m.in. w nocy, niedzielę lub święto) pracownik otrzyma dodatkowo 80 proc., a nie 100 proc. wynagrodzenia.

Za nadgodziny w pozostałe dni dostanie dodatek w wysokości 30 proc. zamiast 50 proc. płacy. Według PO ma to zachęcić firmy do zatrudniania i przeciwdziałać bezrobociu

USA: Kary za dokarmianie bezdomnych

Świat | Tacy są politycy | Ubóstwo

W USA zaczął obowiązywać zakaz dokarmiania bezdomnych. Wcześniej o podobnych sprawach pisaliśmy tutaj i tutaj, Za złamanie przepisu grożą mandaty - informuje RMF FM. Stało się tak z inicjatywy władz miast, które (rzekomo) "nie mogły sobie poradzić z kontrolą jakości jedzenia trafiającego do bezdomnych." Najdalej poszedł burmistrz Nowego Jorku Michael Bloomberg, którego zakaz dotyczy nie tylko bezdomnych na ulicy, ale także tych z noclegowni.

Wprowadzenie zakazu spotkało się z protestami organizacji praw człowiek i zarzutami o bezduszność. Niemal natychmiast nowe prawo zaskarżono też w sądach kilku stanów. Protestujący domagają się zmiany przepisów i anulowania wysokich kar tym, którzy je złamali. Głośny jest przykład mieszkanki Filadelfii ukaranej mandatem w wysokości 600 dolarów za dokarmianie bezdomnych i ubogich dzieci z sąsiedztwa - dodaje stacja.

Berlin: Protest przeciw niszczeniu muru berlińskiego

Świat | Protesty | Tacy są politycy

Kilkuset protestujących powstrzymało tymczasowo rozbiórkę części 1,3-km odcinka muru berlińskiego, który jest fragmentem East Side Gallery z pracami artystów z całego świata. Choć pozostało niewiele odcinków muru, oddzielającego w czasach NRD Berlin Zachodni, władze niemieckiej stolicy zgodziły się na wyburzenia nad Szprewą. Stanąć ma tam nowoczesny apartamento­wiec.

Zbierane są też podpisy (po kilkunastu godzinach jest ich już ok. 27 tys.) pod petycją o odwołanie decyzji o rozbiórce.

200 mln złotych na nagrody w ZUS

Kraj | Gospodarka | Tacy są politycy

212 574 153 zł - tyle wyniosły dla pracowników ZUS-u premie za 2012 rok. Nagrodzonych zostało ok 47 tys. pracowników. Średnia nagroda wynosi więc 4 500 zł na głowę. Dla porównania, waloryzacja emerytur wyniosła 71 zł. Z wyliczeń "Faktu" wynika, że średnia nagroda dla urzędnika była o 63 razy wyższa niż podwyżka dla emeryta. Nie mówiąc o nagrodach dla kadry kierowniczej, które z pewnością wyniosły o wiele więcej. Tymczasem polscy emeryci głodują. Gazeta podkreśla, że w ubiegłym roku podwyżka dla najuboższych emerytów i tak była dwukrotnie wyższa niż będzie w tym roku.

Wojciech Andrusiewicz, naczelnik wydziału komunikacji społecznej w ZUS twierdzi, że średnia nagroda dla pracownika wynosiła 1 060 zł, jednak przyznawano je kilkakrotnie w ciągu roku.

Dalsze "zwiększenie elastyczności" wydatków na zbrojenia

Kraj | Militaryzm | Tacy są politycy

Przetarg na samoloty szkolne wraz z całym systemem szkolenia pilotów samolotów bojowych ogłosił w poniedziałek Inspektorat Uzbrojenia. Przetarg dotyczy ośmiu nowych samolotów szkolenia zaawansowanego (klasy Advanced Jet Trainer), z całym pakietem szkoleniowym, w tym symulatorami, częściami zamiennymi, sprzętem naziemnej obsługi samolotów i dokumentacją techniczną. Dostawy do Dęblina miałyby się rozpocząć 15 stycznia 2014 r. i zakończyć 30 listopada 2017 r.

Dowódca Sił Powietrznych gen. broni pilot Lech Majewski powiedział, że podległe mu wojska już się przygotowują do przyjęcia nowych samolotów - trwają inwestycje budowlane w 41. Bazie Lotnictwa Szkolnego w Dęblinie. Pod koniec ub.r. resort obrony zapowiadał zamiar zakupu ośmiu samolotów z opcją na cztery kolejne. Rzecznik MON Jacek Sońta powiedział w poniedziałek PAP, że - choć ogłoszenie nie zawiera wprost takiego zapisu - resort nie wyklucza zakupu kilku kolejnych samolotów. (PAP)

Uniwersytet - bojówka - paragraf - Winnicki

Kraj | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm | Tacy są politycy

Dzięki reakcji środowiska antyfaszystowskiego i burzy medialnej neofaszyści zostali zmuszeni do odwołania planowanego na 20 lutego spotkania z wodzem Ruchu Narodowego Robertem Winnickim, rzecznikiem ONR i byłym działaczem Młodzieży Wszechpolskiej.

Pomimo sukcesu jakim było odwołanie wiecu partyjnego nacjonalistów, niesmak wzbudza powód dla którego władze uczelni zdecydowały się spotkanie odwołać. Uniwersytet Warszawski oznajmił, że spotkanie Ruchu Narodowego „nie tworzyło wzorów debaty publicznej”. Według władz uczelni do wachlarza przedstawicieli neofaszystów wystarczyłoby dorzucić np. jednego NGO-sa lub posła jakieś partii i spotkanie mogłoby już uchodzić za „debatę”.

Wczoraj, jako reakcja na dołowanie spotkania RN, wykład Magdaleny Środy został zaatakowany przez kilkunastu neofaszystów, którzy wcześniej swobodnie chodzili po uniwersytecie w chustach i kominiarkach z krzyżami celtyckimi. Nacjonaliści wyważyli drzwi do auli, poturbowali ochroniarzy i pokrzyczeli kilka haseł. Niby nic wielkiego, ale dostatecznie dużo, aby wykazać ciągłość poglądów przedwojennej skrajnej prawicy i współczesnych nacjonalistów. Żadne spotkanie neofaszystów nie ma prawa się odbyć na uczelni i to nie dlatego, że „ nie tworzy wzorów debaty publicznej”, ale dlatego że nie ma miejsca w debacie publicznej dla nacjonalistycznej propagandy!

Robert Winnicki już zapowiedział walkę o odbicie szkolnictwa wyższego z rąk lewaków. Taką samą walkę toczyli jego poprzednicy 70-lat temu. Efekt? Nacjonalistyczny terror, powielanie nazistowskich wzorców, pobicia i ofiary śmiertelne. Przedstawiamy jedną z najczarniejszych kart w historii polskiego szkolnictwa wyższego.

Numerus clausus

W okresie dwudziestolecia międzywojennego ludność pochodzenia żydowskiego nie mogła piastować urzędniczych stanowisk w związku z czym zmuszona była pracować w tzw. wolnych zawodach. Wiązało się to z wybieraniem przez przez Żydów kierunków studiów pozwalających na prace poza państwowymi ograniczeniami: medycyny, prawa, stomatologi, weterynarii i innych.

Efektem represji państwa wobec Żydów była dominacja na powyższych kierunkach osób pochodzenia żydowskiego. Reakcja środowych antysemickich była brutalna. Nacjonaliści rozpoczęli promowanie wprowadzenia numerus clausus czyli ograniczenia liczbowego w dostępnie ludności żydowskiej do wyższych uczelni. Głównym orędownikiem wprowadzenia numerus clausus była Młodzież Wszechpolska. Efektem propagandy skrajnej prawicy było wprowadzenie tego dyskryminującego prawa na uniwersytecie Lwowskim. Protesty części studentów sprzeciwiającej jest segregacji narodowościowej nie przyniosły polepszenia sytuacji. Ostatecznie rasistowskie prawo pozwalające nie dopuszczać do studiów osób pochodzenia żydowskiego zostało zastosowane na wydziałach prawa.

Wśród osób występujących przeciwko polityce władzy i nacjonalistów był m. in. prof. Ryszard Gansiniec, (uczony, uczestnik wojny obronnej w 1939, więzień stalinowski), który kierował liczne zarzuty wobec władz uczeln,i które przyjęły numerus clausus a studentom antysemitom wypominał lenistwo i nieuczciwość. Natomiast Mieczysław Pruszyński (publicysta, podczas II WŚ nawigator bombowca w dywizjonie 305, odznaczony krzyżem Virtuti Militari) uznał, że postulaty Młodzieży Wszechpolskiej wynikają ze świadomości nacjonalistów o wyższości intelektualnej ludności żydowskiej nad Polakami i tak podsumowywał ich działalność „Żyd zdolniejszy od ciebie, głową go nie zwyciężysz boś głupszy, więc… wal go laską”.

Numerus nullus

Kolejnym zbrodniczym postulatem nacjonalistów było wprowadzenie numerus nullus (łac. liczba żadna), czyli całkowitego zakazu obecności Żydów na wyższych uczelniach. Postulat wprowadzenia eliminacji osób pochodzenia żydowskiego odnosił się tak wobec studentów, jak i wykładowców. Nacjonalistyczna prasa publikowała personalia studentów i wykładowców podejrzewanych o żydowskie pochodzenie. Można uznać, że organ prasowy Młodzieży Wszechpolskiej było pierwowzorem dla współczesnego RedWatcha. Nacjonaliści wprowadzili nawet kategorie przypisane wykładowcom: “Żyd”, “krypto żyd” i “zorganizowany mason” (czyli Polak niegodny miana Polaka).

Ofiarą zamieszek towarzyszących walce nacjonalistów o wprowadzenie numerus nullus, był student farmacji Karol Zellermayer, który został śmiertelnie pchnięty nożem.

Getto ławkowe

Trzecim postulatem faszyzującej prawicy było wprowadzenie getta ławkowego mającego przyczynić się do wyeliminowania z uczelni wyższych ludności żydowskiej. Pierwszym próbom wprowadzenia getta ławkowego towarzyszyły liczne akty agresji, których ofiarą padali Żydzi. Wśród ofiar pobić nacjonalistów były także ofiary śmiertelne. Jedną z uczelni, która wprowadziła getto ławkowe przy aprobacie władz był Uniwersytet Warszawski, który dodatkowo zmusił Żydów do oznaczania na indeksach zajmowanego przez nich miejsca. Na innych uniwersytetach Żydzi byli siłą wrzucani z auli wykładowych lub kazano im stać podczas całego wykładu. Wobec wykładowców, którzy sprzeciwili się gettu ławkowemu nacjonaliści stosowali bojkot frekwencyjny. Przedwojenny poprzednik Roberta Winnickiego na stanowisku prezesa Młodzieży Wszechpolskiej, uznał getto ławkowe za „pierwszy etap walki z problemem żydowskim”. W organie prasowym MW opublikowany został wiersz pt. Akademikowi, będący pochwałą getta ławkowego:

“… Naród drzemał zakuty przez Żydów w kajdany,
Tyś go budził, znicz płonął… Rozpaczy i grozie -nie uległeś!
Tyś Polski całej krzywdzicieli siłą wepchnął do ghetta, od siebie oddzielił.
… Wielkiej Polski Rzeźbiarzu z uniwersytetów
Wilna, Lwowa, Krakowa, Hej cześć ci za ghetto!”

Podobne jak w przypadku numerus clausus przeciwko gettu ławkowemu wystąpił Ryszard Gansiniec nazywając postulaty Młodzieży Wszechpolskiej za zapożyczenie pomysłu od nazistów. W efekcie został okrzyknięty przez nacjonalistów „pseudo-uczonym, pogromcą nacjonalizmu, człowiekiem, który przy całym swym nieuctwie i swej płyciźnie umysłowej lubi namiętnie stroić się w togę nauki”. Wśród uczonych którzy przeciwstawili się terrorowi nacjonalistów był m. in. wykładowca Szkoły Głównej Handlowej, prof. Krzywicki, który zapraszał żydowskich studentów do zajęcia miejsca obok siebie i pomimo podeszłego wieku prowadził wykłady na stojąco.

Kwestia bojowego oporu studentów pochodzenia żydowskiego, wobec przemocy nacjonalistów poruszona została w filmie pt. „Żydokomuna”.

Paragraf aryjski

Równolegle do próby wprowadzenia numerus clausus i numerus nullus, faszyzującą prawica z Młodzieżą Wszechpolską na czele, realizowała tzw. „paragraf aryjski”. Był to przepis uchwalany drogą głosowania w poszczególnych kołach naukowych, który zabraniał Żydom członkostwa w uczelnianych
kołach naukowych. Nie udana próba wprowadzenia „paragrafu aryjskiego” odbyła się m .in. w Kole Historyków na Uniwersytecie Warszawskim.

Przykład „paragrafu aryjskiego” stanowi doskonałe podważenie tezy, że rasizm przedwojennej prawicy nie miał charakteru rasowego. Polscy faszyści chętnie korzystali i powielali metody wypracowane przez Hitlera w przedwojennych Niemczech.

Wczoraj i dziś

Wczorajsza akcja przeprowadzona m. in. przez Autonomicznych Nacjonalistów pod logiem Niezależnego Stronnictwa Akademickiego ukazuje ciągłość ideologiczną pomiędzy zbrodniami dokonanymi przez przedwojennych polskich faszystów i współczesną działalnością nacjonalistów. Politykierzy z Ruchu Narodowego i nacjonalistyczne bojówki to jedność. Jeżeli któraś z uczelni wpuszcza na swój teren Ruch Narodowy, tym samym pozwala na przemoc stosowaną przez neofaszystów. Próba zakłócenia wykładu Magdaleny Środy pokazuje też, że deklarowany autonomizm AN, ma się nijak do rzeczywistości w której Autonomiczni Nacjonaliści pierwsi biegną bronić swojego wodza, Roberta Winnickiego.

Za: prostoantyfaszystowsko

https://cia.media.pl/nacjonalizm https://cia.media.pl/neonazizm

Ruchy narodowo-wyzwoleńcze - walki elit o podział łupów

Świat | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm | Tacy są politycy

Idea zakładająca stworzenie niezależnej od dominujących centrów kapitału gospodarki narodowej, wykreowanie niezależnego kursu politycznego daje się zamknąć w określeniu „samostanowienia narodu”.

Wyzwolenie narodowe w rzeczywistości zwiększa jedynie siłę lokalnej klasy posiadającej.

W krajach ze słabą rodzimą klasą posiadającą tendencją dla państwa w XX wieku było bycie postrzeganym jako środek zapewniający zdobycie kapitału jak i aleja awansu społecznego i zdobycia władzy. Suwerenność narodu, nacjonalizacja gospodarki postrzegana była i jest nadal jako redukcja potęgi obcego kapitału.

Stąd ruchy nacjonalistyczne w trzecim świecie często opierały się i opierają o lewicową retorykę. Przejmowanie krajowego kapitału przez państwo jednocześnie ma się wiązać z poprawą warunków pracy, zwiększeniem dostępu do służby zdrowia. Dlatego, że celem wielkiego kapitału jest otwieranie nowych rynków trzecioświatowe nacjonalizmy są najbardziej zwalczanym przez USA tworem od czasów Japonii i III Rzeszy w latach 40-tych.

Dlatego, że opinia publiczna w USA, w Polsce i wielu innych krajach stawia znak „równa się” między socjalizmem, a państwową kontrolą nad gospodarką oraz z powodu faktu, iż nacjonalizmy trzecioświatowe przybierają formę bolszewickich reżimów propaganda USA utożsamiała walkę z nimi z zimnowojennym „zwalczaniem komunizmu”.

Walka amerykańskiego imperializmu z państwami narodowymi przybiera wiele form. Od kontrolowania rynku i utrzymywania hegemonii we władzach Banku Światowego po inwazje militarne jak w Iraku i Afganistanie.

Wielu lewicowców, głównie tych będących pod wpływem leninizmu postrzega ruchy narodowowyzwoleńcze jako strategię oponowania amerykańskiemu imperializmowi i kapitalizmowi. Uważają, iż stworzenie niezależnej gospodarki narodowej ukróci dominację wielkiego kapitalu.

Owszem, kontrola lokalnej gospodarki przez lokalne elity przełoży się na zwiększenie inwestycji na danym obszarze, ale nie wiąże się to z poprawą sytuacji lokalnego proletariatu. Konflikt miedzy amerykańskim imperializmem, a trzecioświatowymi ruchami narodowo-wyzwoleńczymi to tak naprawdę walka o podział łupów. Zachodnia propaganda tłumaczy totalitarną stronę tego typu ruchów jako efekt skażenia ich ideologią komunistyczną. Jest to bzdura. Trzeci świat ma to do siebie, że jest bardzo ubogi. Nie ma tam kapitału zdolnego do zwiększenia produktywności pracowników. Żeby system działał muszą oni znajdować się pod karabinem. Inaczej lokalne elity nie będą w stanie utrzymać się przy władzy.

Walka z tymi reżimami dyktowana jest walką o demokrację, swobody obywatelskie. Demokracja i swobody obywatelskie mogą ułatwiać organizowanie się pracowników jednak wiąże się to w największej mierze ze zmianą oblicza systemu. Stany Zjednoczone są krajem wolności słowa jednak na płaszczyźnie ekonomicznej ludzie nadal są zniewoleni. Mieszkaniec Montany czy Utah jadący do Nowego Jorku w poszukiwaniu lepszego życia nie może pozostać bez pracy dłużej niż tydzień gdyż straci dach nad głową. Na zasiłek nie ma co liczyć. Podobnie jest w Polsce. Można swobodnie głosić swoje poglądy można zarejestrować zgromadzenie i przemaszerować z punktu A do punktu B jeśli naprawdę się wierzy, że w ten sposób zmienia się świat na lepszy. Mimo wolności politycznej, rząd przy pełnej współpracy z koncesjonowanymi związkami zawodowymi spokojnie odbiera pracownikom coraz więcej praw i wolności wywalczonych przed laty.

W Polsce popularne jest hasło „za komuny było lepiej”. Bogaci ludzie nigdy czegoś takiego nie powiedzą. Biedni, którzy pamiętają stare czasy będą jednak takiego stwierdzenia bliżsi. Hasło to jest jednak złudne, gdyż owszem w dawnych czasach wielu ludziom żyło się lepiej to znajdowali się oni pod takim batem, że w momencie kiedy odbierano im chleb i chcieli stawić opór nie mogło obyć się bez ofiar śmiertelnych (Poznań ’56, Grudzień ’70 etc.).

Jedyną alternatywą wobec powyższych kwestii są oddolne ruchy robotnicze, niezależne od lokalnych elit. Podczas nacjonalistycznych konfliktów, pracownicy znajdują się pod dużą presją. W imię „narodowej solidarności” wymaga się od nich podporządkowania elitom. „Narodowa jedność” trzyma wtedy pod swoim butem interesy ekonomiczne pracowników i maskuje podporządkowanie, dyktat i wyzysk.

Tendencja nacjonalizmu wiąże się również z odcinaniem barier solidarności międzynarodowej między ludźmi o różnym pochodzeniu etnicznym, których łączy wspólny interes ekonomiczny.

Nacjonalizm, nie ważne jaki to zawsze temat zastępczy. I niestety w bagno tematu zastępczego jakie są ruchy narodowo-wyzwoleńcze wpadają nie tylko lewicowcy, ale również niektórzy anarchiści. Chciałoby się powiedzieć, że wpada w to bagno również prawica. Prawda jest jednak taka, że rzekome wyzwalanie serbskiego narodu zamieszkującego Kosowo to typowy temat zastępczy serwowany przez nacjonalistów dlatego, że nacjonalizm sam w sobie jest jednym wielkim tematem zastępczym.

To, że Kosowem rządzi albańska mafia będąca marionetką NATO wie każdy kto analizuje tematykę imperializmu i antyimperializmu. Każdy kto jeździ na Bałkany dobrze wie, że w mieście Mitrovica na albańskim brzegu rzeki ciężko spotkać Serba, gdyż Serbowie boją się tam zapuszczać natomiast na stronie serbskiej znajduje się dzielnica albańska. Każdy kto zerwie z oczu brunatne okulary zrozumie, że niepodległe Kosowo to element polityki USA i przekupionych albańskich elit, natomiast rządy apologetów morderców ze Srebrenicy (mowa o przyjaciołach narodowców) będą rządami serbskich elit, które nijak będą się miały do położenia społecznego zwykłych Serbów.

J. Białobrzeski

https://cia.media.pl/nato_i_islamscy_fundamentalisci_historia_owocnej_wsp...
https://cia.media.pl/palestyna

Leszek Żebrowski i dyrektywa Stalina

Historia | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm | Tacy są politycy

Leszek Żebrowski, badacz polskiego podziemia niepodległościowego, napisał swego czasu artykuł o lewicowej propagandzie skierowanej przeciwko uczestnikom Marszu Niepodległości. Zaczynał się zaś ten artykuł tak:

Już po egzekucji polskich oficerów, w 1943 r. ukazała się stalinowska dyrektywa, która zalecała: "Gdy obstrukcjoniści staną się zbyt irytujący, nazwijcie ich faszystami, nazistami albo antysemitami. Skojarzenie to, wystarczająco często powtarzane, stanie się faktem w opinii publicznej". Pytanie - skąd tak dobrze znają ją organizatorzy i uczestnicy zamieszek, wywołanych podczas Marszu Niepodległości, oraz usłużni publicyści i politycy, którzy murem stanęli za zadymiarzami, usiłując wytworzyć (na szczęście tym razem niezbyt skutecznie) propagandowy fakt w opinii publicznej? [1].

Problem w tym, że nikt dotąd nie potwierdził istnienia stalinowskiej dyrektywy, która zalecała: "Gdy obstrukcjoniści staną się zbyt irytujący, nazwijcie ich faszystami..." etc. etc., sam ten cytat ma więc status "propagandowego faktu", a mówiąc zwyczajniej - zmyślenia.

Podejrzenie powinien budzić już jego styl. Stalinowskie dyrektywy oscylowały na ogół między formalizmem biurokratycznych frazesów a jędrnością ludowej obelgi. Mogły być "międzynarodowe siły reakcji", mógł być "judasz Trocki", ale "obstrukcjoniści"? W dodatku "irytujący"?

O tym, jak Bazyliszek przestraszył się swojego własnego oblicza

Lokatorzy | Publicystyka | Tacy są politycy

Podobno jedynym sposobem na pokonanie Bazyliszka było pokazanie mu jego własnego oblicza w lustrze. Baśniowa gadzina, przerażona swoim własnym odbiciem, zmieniała się w kamień i ginęła.

We wczorajszym programie telewizji WTK „Otwarta antena” Jarosław Pucek, dyrektor ZKZL [Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych w Poznaniu - przyp. red.], miał okazję do rozmowy ze swoim „lustrzanym odbiciem”, niesławnym czyścicielem kamienic Piotrem Śrubą. Spotkanie nie trwało długo. Pucek wyszedł ze studia pełen oburzenia: – Dziwię się państwu, że zapraszacie tego pana do dyskusji. Pomyliliście państwo wolność słowa z odpowiedzialnością za ofiary tego pana. Dla mnie to dyskusja na poziomie rynsztoka – oświadczył.

I tak oto Bazyliszek przemówił ludzkim głosem. Widząc własne odbicie w lustrze Jarosław Pucek – autor programu masowych eksmisji i entuzjasta getta kontenerów socjalnych – najwyraźniej mocno się przestraszył. Dziwi ostentacyjnie oburzenie dyrektora ZKZL, skoro jeszcze przed programem doskonale wiedział z kim będzie dyskutować w studiu. Czy dopiero zetknięcie ze swoim „lustrzanym odbiciem” – czyścicielem kamienic zastraszającym lokatorów, odłączającym im wodę i inne media oraz utrudniającym życie na wiele sposobów – skłoniło Jarosława Pucka do głębszej refleksji? Wątpliwe.

Jarosław Pucek jedynie dobrze odrobił lekcje politycznego public relations. Nic dziwnego – jako członek partii rządzącej (Platformy Obywatelskiej), musi stosować sprawdzone metody tej formacji. Tym razem Jarosław Pucek nie kazał po prostu Piotrowi Śrubie zaprzestać „pierzyć głupot” – tym razem Jarosław Pucek postanowił udać, że jest jedynym sprawiedliwym, odpowiedzialnym urzędnikiem troszczącym się o los ofiar Piotra Ś.

Nauka płynąca z śmierci Bazyliszka jest jednak taka, że gada ciężko jest zgładzić. Jeśli Jarosław Pucek faktycznie oburza się na metody czyściciela kamienic, dlaczego sam firmuje i stosuje podobne? Ostentacyjnie dąży przecież do pełnego zasiedlenia getta kontenerów socjalnych, które oficjalnie nazywa „straszakiem” na lokatorów – zadłużonych często nie z własnej winy, ale z powodu wypadków losowych, choroby czy utraty pracy. Buduje wygodny stereotyp „trudnych lokatorów” i eksmisji jako jedynej metody działania. Łudzi osoby zagrożone eksmisją ofertami pomocy, lecz tylko gdy włączone są kamery i dyktafony dziennikarzy; realnie pracownicy ZKZL wielokrotnie utrudniają im pomoc i kładą kolejne kłody pod nogi. Czym takie metody różnią się od poczynań Piotra Śruby?

Różnica jest, ale łatwo może się zatrzeć. Wystarczy jeszcze kilka eksmisji, wystarczy jeszcze kilka kontenerów więcej. Wystarczy jeszcze kilka obraźliwych zdań czy wpisów na Facebooku i nikt nie odróżni Jarosława P. od Piotra Ś. Różnice mogłyby się objawić tylko wówczas, gdyby dyrektor ZKZL porzucił swoje metody działania względem lokatorów.

Nic jednak tego nie zapowiada – dziś Bazyliszek jedynie wystraszył się swego oblicza i uciekł. Gad zastraszający lokatorów nadal kieruje w ich stronę słowa i czyny pełne pogardy. Gad ten nadal żyje. Czasem tylko, dla niepoznaki, przyjmuje różne oblicza, a czasem gotów jest przestraszyć się swojego własnego... lustrzanego.

Stanisław Krastowicz

Za: rozbrat.org

Paweł Szabłowski z NZS kłamie w mediach?

Kraj | Rasizm/Nacjonalizm | Tacy są politycy

Na skutek szumu medialnego związanego z planowaniem wystąpienia liderów Ruchu Narodowego na UW, rzeczniczka rektora uczelni podała na witrynie uniwersytetu lakoniczny aczkolwiek ciekawy komunikat:

Podanie o rezerwację sali na Uniwersytecie wpłynęło w czwartek, 7 lutego i nie było jeszcze rozpatrzone. Żadna decyzja w tej sprawie nie zapadła. Organizatorzy z NZS UW zdecydowanie pospieszyli się z informacją i zaproszeniem na spotkanie.

Niepokoi też fakt, że w formularzu wynajęcia sali, jako cel rezerwacji, podana jest tylko organizacja debaty „Recepcja myśli narodowej”. Nie ma też słowa o gościach, których NZS UW planował zaprosić, a w takiej debacie mogli przecież uczestniczyć np. politolodzy czy historycy. Taki sposób postępowania NZS UW może budzić co najmniej zdziwienie.

Anna Korzekwa
rzecznik prasowy Uniwersytetu Warszawskiego

W odpowiedzi na artykuł: „Narodowcy na uniwersytecie”, „Gazeta Wyborcza” z 11 lutego 2013 r.

Szczególnie ciekawie wygląda ów komunikat na tle wypowiedzi działacza NZS UW - Pawła Szabłowskiego dla Gazety Wyborczej.

List kolektywu redakcyjnego CIA do władz Uniwersytetu Warszawskiego

Kraj | Antyfaszyzm | Publicystyka | Tacy są politycy

Jesteśmy jednocześnie oburzeni i zaniepokojeni faktem, iż na publicznej uczelni organizowane jest spotkanie z liderami tzw. „Ruchu Narodowego” http://www.facebook.com/events/474711252578807/

Wśród prelegentów wymienieni są Krzysztof Bosak, Robert Winnicki oraz Marian Kowalski.
Krzysztof Bosak i Robert Winnicki to wieloletni działacze Młodzieży Wszechpolskiej. Pierwszy nie jest już członkiem, drugi jest jej obecnym prezesem. Młodzież Wszechpolska znana jest ze swoich radykalnych poglądów i działań.

Krzysztof Bosak zasłynął swoją wypowiedzią w filmie dokumentalnym „Kocham Polskę”. Na pytanie o kwestię aktywnego udziału w usuwaniu studentów pochodzenia żydowskiego z uniwersytetów przez przedwojenną Młodzież Wszechpolską, odpowiedział, że chodziło jedynie o zachowanie parytetu tak jak w USA gdyż w przedwojennej Polsce Polacy mieli taki sam status jak czarnoskórzy w USA w latach 50-tych i 60-tych.

Za kadencji Roberta Winnickiego Młodzież Wszechpolska nawiązała kontakty z zagranicznymi organizacjami faszystowskimi takimi jak węgierski Jobbik. To ugrupowanie znane jest z licznych aktów przemocy wobec Romów o czym piszą media zachodnie http://www.guardian.co.uk/world/2012/jan/27/hungary-roma-living-in-fear

Sama organizacja jest również stałym gościem nacjonalistycznego festiwalu Magyar Sziget na Węgrzech gdzie zjeżdżają się działacze skrajnej prawicy z całego świata i sprzedaje się m.in. Mein Kampf Adolfa Hitlera. To tam nawiązywane są kontakty międzynarodowe.

Marian Kowalski to postać jeszcze bardziej kontrowersyjna. Jest to dawny działacz UPR, obecnie rzecznik prasowy ONR. Działa przy Brygadzie Lubelskiej ONR, która jest największym oddziałem tej organizacji w Polsce.
Ostatnio właśnie ta grupa wmieszana była w kilka skandali. W listopadzie policja znalazła w mieszkaniu jednego z nich mundur SS, przepaski ze swastykami i nóż z symboliką SS.

Marian Kowalski organizował również koncert Voice of Patriots w klubie Grafitti w Lublinie na którym wystąpiły takie zespoły jak Tormentia, Wilcze Stado i Nordica (dawniej Agressiva 88). Ten ostatni to najostrzejsza kapela nazistowska w Polsce. Jej najbardziej znane utwory to Narodowi Socjaliści, Braterska Białych Więź, Duman Nadczłowieka czy Biała K*** Czarnucha.

Nordica i Tormentia to zespoły powiązane ze środowiskiem Blood & Honur. Jest to międzynarodowa organizacja neonazistowska działająca również w Polsce. Przedstawiciele tego środowiska pojawiają się na wielu akcjach ONR. Zostali sfilmowani w drodze na Marsz Niepodległości w 2011 roku http://www.youtube.com/watch?v=AaT3jPkPrlY
Kowalski jest ochroniarzem w klubie Grafitti, który znany jest z organizowania tego typu eventów. W załącznikach podaję zdjęcia z koncertów w klubie na których znajduje się jeden z działaczy ONR często występujący w mediach. Jego twarz pojawia się również na materiałach propagandowych grupy.

Sam ONR ostatnimi czasy aktywny jest w Kielcach. W zeszłym roku miała tu miejsce demonstracja na której pojawiła się symbolika polskiego oddziału Combat Adolf Hitler.

Jest to międzynarodowa organizacja terrorystyczna o profilu neonazistowskim.

Combat Adolf Hitler nie pojawili się tam pierwszy raz. Byli również widziani ze swoim oflagowaniem na marszach ONR w Warszawie. Widać ich na filmie z 2007 roku http://www.youtube.com/watch?v=TU74iLBuzdc Widać jak zwolennicy Hitlera i zwolennicy Dmowskiego dobrze czują się w swoim towarzystwie gdyż jednoczą ich antysemickie i rasistowskie hasła.

W kwestii antysemityzmu i rasizmu polecamy również wywiad kierownika głównego ONR dla Frondy.

W samych Kielcach członkowie ONR dokonali niedawno napadu na studenta i kobietę w ciąży o czym tutaj: http://lewica.pl/index.php?id=27393

Organizatorami spotkania z wyżej opisanym środowiskiem, które jest ewidentnie wiecem politycznym są działacze NZS UW. Ta grupa od dawna znana jest z uprawiania polityki na UW co w mediach przedstawiane było jako skandal. Mówiło się, że grafika przedstawiająca godło III Rzeszy w serduszku z godłem RP jest przekroczeniem wszelkich granic. My uważamy, iż przekroczeniem jeszcze szerszych granic jest promowanie organizacji faszyzujących na uczelni w której w okresie międzywojennym panował rasizm i szowinizm, gdzie dochodziło do brutalnych napaści na studentów i profesorów pochodzenia żydowskiego.

Uważamy, iż odbycie się tego eventu będzie świadectwem legitymizacji nacjonalizmu ze strony całego środowiska Uniwersytetu Warszawskiego i będzie nie tylko policzkiem dla części dawnych profesorów UW takich jak Marceli Handelsman czy Ludwik Widerszal, ale także dla obecnych studentów obcego pochodzenia.

Zachęcamy do odwiedzenia wymienionego na wstępnie eventu na portalu społecznościowym facebook, gdzie studenci UW wprost piszą swoim oponentom, że specjalnie dla nich zrobią podczas "debaty" getto ławkowe, "spuszczą w kiblu" oraz zafundują bilet do Izraela w jedną stronę.

Po szumie medialnym jedyny gest ze strony UW to poinformowanie, że podanie o wykorzystanie sali nie zostało jeszcze rozpatrzone i że działacze NZS kłamali w sprawie tematu eventu.

Domagamy się jasnej odpowiedzi na pytanie czy na UW jest przyzwolenie na nacjonalizm czy go nie ma.

CETA na ukończeniu i szykuje się TAFTA, czyli rodzeństwa ACTA ciąg dalszy

Świat | Represje | Tacy są politycy | Technika

Podobna do ACTA umowa CETA będzie sfinalizowana w tym kwartale, choć miało to nastąpić już pod koniec ubiegłego roku. Proces nieco się opóźnił, a na horyzoncie pojawia się kolejne niepokojące porozumienie TAFTA.

Dość szybko po porażce ACTA świat zwrócił uwagę na podobne porozumienie CETA, które ma być zawarte pomiędzy Unią Europejską a Kanadą. Tajne negocjacje w tej sprawie prowadzone są od 2009 roku, a więc CETA nie jest następcą ACTA, a raczej jej rodzeństwem. Wiele wskazuje na to, że twórcy ACTA uruchomili kilka podobnych inicjatyw jednocześnie. Niestety w obecnej sytuacji nie ma żadnych powodów, by komisarzowi wierzyć i przecieki sugerują, że CETA będzie miała zapisy podobne do ACTA. Warto zresztą pamiętać, że Karel de Gucht był politykiem twardo popierajacym ACTA i zapowiadającym powrót porozumienia nawet po przegranej batalii w Parlamencie Europejskim.

Dobry lokator, to gentryfikator

Lokatorzy | Publicystyka | Tacy są politycy

Inspiracją do napisania tego artykułu był pożar, który miał miejsce w zeszłą środę na warszawskiej Pradze. W dzielnicy, która od dawna jest na celowniku gentryfikatorów. Z jednej strony, inwestorzy i spekulacje nieruchomościami, z drugiej strony plany i aspiracje elity rządzącej aby, z pomocą hojnych obniżek czynszów i innych bodźców, wprowadzić do dzielnicy nową klasę, artystów i kulturalną elitę, którzy mają przekształcić dzielnicę w przestrzeń bardziej atrakcyjną dla nowych, przyszłych mieszkańców... bardziej zamożnej klasy, która powoli będzie wypierać dotychczasowych mieszkańców.

Trudno nie dostrzec, że reakcję mediów oraz lokalnych władz tym razem były zupełnie inne niż zwykle. Ten akurat pożar został uznany za „szczególnie ważny”. Czemu? Ludzie na Pradze cały czas tracą swoje mieszkania, często w dość tragicznych okolicznościach, jednak rzadko się o tym słyszy i zazwyczaj pozostają właściwie bez pomocy. Jednak tym razem w pożarze zniszczona została galeria, teatr i klub. Tragedia dla Pragi.

Albo tak powinniśmy sądzić. Może to jest tragedia dla władz, którym zależy na gentryfikacji miasta. Dla innych ludzi w dzielnicy, tragedią jest raczej ich niepewna sytuacja i niebezpiecznie warunki w których mieszkają. Trzeba podkreślić, że od dawna, Komitet Obrony Lokatorów, ZSP i mieszkańcy Pragi mówią o tym, że nie ma żadnych zabezpieczeń przeciwpożarowych na Pradze. I tak jest faktycznie. Wyobraź sobie, gdyby w twoim miejscu pracy nie było gaśnicy, ktoś mógłby to zgłosić do inspekcji i pracodawca dostałby karę. Gdyby ktoś zginął w takim niezabezpieczonym miejscu pracy, może dojść do poważnej sprawy karnej. Ale nie na Pradze, gdzie na porządku dziennym są udokumentowane przez nas naruszenia zasad bezpieczeństwa, gdzie władze miasta, będące właścicielem budynków, nie dbają o gaśnice, nie zabezpieczają strychów i piwnic, jednym słowem nie robią nic... i nikt nie ponosi z tego powodu żadnych konsekwencji. A mieszkańcy Pragi mają dość nieodpowiedzialności władz... i to jest ta prawdziwa tragedia.

Aby pokazać mieszkańcom dzielnicy, kto jest ważny, władze spotkały się z artystami niezwłocznie po pożarze, obiecując pomoc lokalową. Jest sporo lokali na Pradze. W okolicach Dworca Wschodniego są lokale oferowane na preferencyjnych warunkach dla artystów. Normalni mieszkańcy Pragi nie mają takich możliwości. Artyści tak. Barbara Dżugaj, rzecznik władz dzielnicy Praga-Północ, znana z wypowiedzi, że ul. Brzeską należy zrównać z ziemią i z traktowania mieszkańców jak meneli, rozmawiała z GW o pomocy dla artystów.

Czytamy:

Urząd przedstawił im wczoraj pierwszą listę adresów do wzięcia. Są na niej również lokale przy Inżynierskiej. Artyści mogą też liczyć na bonusy w czynszach i opłatach za miejskie media. Nie muszą się także przejmować statusem lokali. Jeśli na swoje pracownie wybiorą mieszkania, zostaną przekształcone w lokale użytkowe.

A oto prawdziwy skandal. Wiemy, że sytuacja z zasobami mieszkaniowymi w dzielnicy jest tragiczna! Nie dość, że wiele domów mieszkalnych stanowi zagrożenie budowlane, cierpi z powodu reprywatyzacji, itd., że nie ma wolnych mieszkań dla osób oczekujących, ale władze są gotowe przekształcić lokale, pozbawić lokatorów komunalnych dostępu do tych zasobów i udostępnić je po preferencyjnych warunkach na inne cele. Kto dał im prawo korzystać z zasobów komunalnych do dla takich celów? Zasoby komunalne mają służyć do zaspokajania potrzeb mieszkaniowych.

Miasto już załatwiło artystom lokale w okolicach Dworca Wschodniego i wsparło ich na inne sposoby. A co z rodzinami oczekującymi na mieszkania?

To jasne, że dla władz, najlepszy lokator to gentryfikator.

Artyści, nie będziemy płacić za wasz układ z miastem, kosztem mieszkań dla potrzebujących. Wybierzcie z kim chcecie trzymać: z mieszkańcami dzielnicy, czy z okradającymi ich władzami!

Warszawa: Protest mieszkańców przeciw zniszczeniom spowodowanym budową metra

Kraj | Tacy są politycy

Mieszkańcy Pragi Północ w Warszawie protestowali w sobotę na pl. Wileńskim przeciwko zniszczeniom powodowanym przez budowę drugiej linii metra. Konsorcjum budujące metro nie wykonało żadnych prac zabezpieczających budynki przy ul. Targowej, w wyniku czego w tych domach powstały znaczne pęknięcia. Metro uznaje swoją odpowiedzialność jedynie, gdy pojawia się groźba procesów sądowych ze strony mieszkańców. Wyjątkiem jest centrum handlowe Carrefour, które traktowane jest zupełnie inaczej.

Mieszkańcy, wspierani przez Komitet Obrony Lokatorów, przynieśli transparenty: "Metro budują. Targową rujnują!", "Ratujmy Targową". Pikietujący domagali się wstrzymania drugiego etapu budowy metra w rejonie pl. Wileńskiego, czyli uruchomienia podziemnej tarczy, dopóki wykonawca (konsorcjum AGP Metro Polska) nie zabezpieczy w dostateczny sposób budynków. Mieszkańcy wskazywali również na to, że rok temu, podczas rozmów z mieszkańcami, burmistrz Pragi-Północ, Piotr Zalewski, wprost stwierdził, że nie będzie żadnych działań zabezpieczających przed rozpoczęciem budowy, a jedynie będą prowadzone działania naprawcze, gdy wystąpią szkody.

Hiszpania: W kryzysie protesty stały się codziennością

Świat | Gospodarka | Tacy są politycy

Hiszpanie coraz gorzej znoszą kryzys, protesty przeciw obniżkom płac i prywatyzacji stały się codziennością. Sędziowie, śmieciarze, lekarze i kierowcy - wszyscy oni włączyli się w falę strajków i demonstracji, która przetoczyła się przez kraj, gdy po czterech latach kryzysu pracownicy stracili cierpliwość do cięć budżetowych wprowadzanych przez centroprawicowy rząd.

"Rząd prowadzi nasz kraj do ruiny. Likwiduje wszystkie świadczenia społeczne" - powiedział Reuterowi Francisco Garcia, sprzątacz i przewodniczący związku zawodowego w szpitalu w Alicante. W styczniu Garcia razem z kolegami strajkował przez 17 dni, gdy władze regionu autonomicznego Walencja nie wypłacały im pensji przez dwa miesiące. Strajk, który doprowadził do pogorszenia warunków sanitarnych w szpitalu, był jednym z wielu przetaczających się w ostatnim czasie przez Hiszpanię.

W Grenadzie protestowali śmieciarze - przeciwko obniżeniu pensji i skróceniu czasu pracy. Choć strajk już się skończył, to nagromadzonych śmieci nie udało się jeszcze zebrać. "To obrzydliwe, na ulicy pojawiły się szczury. Są miejsca, w których nie można przejść z powodu hałd śmieci" - narzekał Jorge, właściciel baru w pobliżu słynnego zespołu pałacowego Alhambra w Grenadzie.

Kanał XML