NATO i islamscy fundamentaliści - historia owocnej współpracy
Służby specjalne USA nie wypierają się przeszłych kontaktów ze swoim obecnym arcywrogiem, Osamą bin Ladenem.
Od dawna wiadomo, że afgańscy mudżahedini byli wyposażeni w najnowocześniejszą broń, m.in. w pociski przeciwlotnicze „Stinger” w celu zwalczania wojsk sowieckich podczas inwazji na Afganistan w latach 80'tych. Mało tego, Zbigniew Brzeziński, były doradca ds. bezpieczeństwa prezydenta Cartera, ujawnił w swojej książce, „Wielka Szachownica”, że amerykańskie wsparcie dla islamskich fundamentalistów zaczęło się jeszcze przed inwazją wojsk sowieckich. Dostawy broni i szkolenia dla mudżahedinów rozpoczęły się już w lipcu 1979 r. Jak to określił wtedy Brzeziński, "był to świetny sposób sprowokowania interwencji sowieckiej".
Według oficjalnej teorii, tzw. „blowback” (czyli rzekomego obrócenia się agentów CIA przeciwko Amerykanom), Osama bin Laden i inni islamscy fundamentaliści „zdradzili” amerykańskie służby specjalne i zaczęli swoją walkę z Zachodem. Wiele jednak wskazuje na to, że nie tylko nigdy nie „zdradzili”, ale że zawsze pozostali lojalni wobec swoich mocodawców i nadal wykonywali ich zlecenia w czasie kolejnych wojen.
Jak przydatni okazali się islamscy mudżahedini podczas operacji wojskowych NATO na terenie byłej Jugosławii w latach 1993-1999 pokazuje cała seria prowokacji, mordów i czystek etnicznych, których się dopuścili w Bośni i Kosowie, a których skutkiem było objęcie najważniejszych strategicznie części byłej Jugosławii pod kontrolą państw sprzymierzonych z NATO. Ich działania umożliwiło selektywne embargo na dostawy broni, oraz cenna wiedza przekazana przez instruktorów z prywatnej firmy MPRI działającej na zlecenie Departamentu Stanu i Departamentu Obrony USA.
Prezydent Republiki Bośni, Alija Izetbegović, choć był częstym gościem w dyplomatycznych salonach i był przedstawiany jako "dobra" strona konfliktu w byłej Jugosławii, był czystej krwi islamskim fundamentalistą. Izetbegović wygłaszał otwarcie przekonanie, że „nie może być mowy o pokojowym współistnieniu pomiędzy wiarą islamską, a nie-islamskimi instytucjami społecznymi". Izetbegović pisał również: „w oczywisty sposób Islam nie może się zgodzić na aktywność żadnej innej ideologii na swojej ziemi”. Jednakże, w tej wojnie rola czarnych charakterów została przewidziana dla Serbów i żadne fakty nie mogły tego zmienić.
Islamistyczne sympatie władz bośniackich sprawiły, że w latach 1992-1995 r. na teren Bośni napłynęły tysiące bojowników islamskich z krajów takich, jak Arabia Saudyjska, Iran, Pakistan, Afganistan, Turcja i Albania. Siły mudżahedinów zostały oficjalnie wcielone w skład armii bośniackiej. Oddziały islamistów stały się częścią Brygady Zenica, Brygady Travnik i innych jednostek armii Bośnii i Hercegowiny. Jak donosił specjalny obserwator ONZ Tadeusz Mazowiecki, w swoim raporcie w 1993 r., Mudżahedini zabijali i zmuszali do ucieczki niemuzułmańskich mieszkańców wiosek w regionie Jablanica – Nonjic i Radesnie, oraz pokazywali zmasakrowane ciała zabitych ofiar, na których widać było ślady okrucieństwa.
Wpływy islamistów wciąż rosły, a stało się tak dzięki wspólnictwu USA w szmuglowaniu broni pochodzącej z krajów islamskich i współpracy wojskowej z oddziałami mudżahedinów.
Jak wynika z raportu Kongresu USA, w kwietniu 1994 r., na prośbę szefa CIA Anthony’ego Lake’a, prezydent Clinton dał „zielone światło” władzom Chorwacji na tranzyt broni pochodzącej z Iranu i innych krajów muzułmańskich dla władz w Bośni. Dzięki zgodzie USA, irańskie służby VEVAK zaczęły dostarczać broń i ludzi. Nastąpiła infiltracja struktur władzy w Bośni przez agentów irańskich służb. Fikcyjna organizacja humanitarna “Third World Relief Agency” (TWRA) z Sudanu, zaczęła dostarczać broń do Bośni. TWRA miała wyraźne powiązania z Osamą Bin Ladenem i szejkiem Abdel Rahmanem (którego oskarżono o pierwszy atak na WTC w 1993 r.).
Rola USA nie była jedynie bierna. Przedstawiciele dyplomacji USA na Bałkanach pośredniczyli w negocjacjach na dostarczanie broni wartej 500 – 800 milionów dolarów, w tym broni automatycznej, granatników, pocisków przeciwpancernych i rakiet m.in. z Iranu, który oficjalnie był wrogiem USA, uznawany za państwo wspierające terroryzm. Wspieranie terroryzmu jednak nie było czymś złym, jeśli jednocześnie służyło interesom strategicznym NATO. Operację finansowała Arabia Saudyjska, Kuwejt, Sułtanat Brunei, Zjednoczone Emiraty Arabskie i Malezja, a pieniądze były przelewane na konta amerykańskiego Skarbu Państwa. Administracja Clintona patrzyła też przez palce na imigrację mudżahedinów w Bośni, co było niezgodne z porozumieniami z Dayton. Wielu z nich otrzymało paszporty Bośniackie i zmieniło nazwiska, by bardziej wtopić się w społeczeństwo.
Pośrednikiem ułatwiającym obejście embargo ONZ na dostawy broni do byłej Jugosławii była prywatna amerykańska firma najemnicza MPRI. MPRI organizowała też szkolenia dla sił walczących przeciwko Serbom. Co ciekawe, uczono ich technik współdziałania z lotnictwem, przez oznaczanie celów naziemnych celownikami laserowymi na potrzeby samolotów bombardujących NATO. Współdziałanie bojówek muzułmańskich fundamentalistów i chorwackich nacjonalistów z siłami lotniczymi NATO zostało bardzo dokładnie zaplanowane, zanim wynaleziono uzasadnienie dla interwencji państw NATO.
Fundamentaliści przydali się jeszcze do innego celu: organizowania prowokacji, które umożliwiały rozszerzenie zakresu interwencji wojskowej. Początkowo, mandat sił NATO w byłej Jugosławii był bardzo ograniczony i nie pozwalał na bezpośrednie zaangażowanie po stronie nieoficjalnych sojuszników NATO. Stopniowo, ograniczenia nałożone na siły sojuszu były zmniejszane, dzięki kolejnym decyzjom, które były oparte na doniesieniach o okrucieństwach popełnianych na ludności cywilnej.
Pierwszą prowokacją, która umożliwiła wprowadzenie sankcji ekonomicznych przeciw Bośniackim Serbom i uruchomienie operacji wojskowej Sharp Guard była tzw. "Masakra w kolejce po chleb” w Sarajewie w 1992 r. W wydarzeniu zginęło 16 osób. Atak przypisano siłom serbskim prowadzącym oblężenie Sarajewa, które miały wystrzelić pocisk z moździerza.
Jednak sami żołnierze sił ONZ uznali, że coś było nie tak z tą wersją wydarzeń. Oficer ONZ, generał Satish Nambiar napisał w swoim raporcie do przełożonych: siły bośniackie lojalne wobec prezydenta Alii Izetbegovicia mogły zdetonować bombę. Eksplozja nie miała nic wspólnego z wybuchem pocisku z moździerza.” Generał MacKenzie, kanadyjski dowódca sił ONZ w Sarajewie powiedział w wywiadzie dla The Independent w 1992 r. : „Mnóstwo szczegółów nie pasuje. Ulica została zablokowana tuż przed wydarzeniem. Gdy tłum się ustawił w kolejce, media pojawiły się, ale trzymały się z dala. Gdy wydarzył się atak, media natychmiast były obecne."
Jednak prowokacja udała się: w czerwcu 1993 r. Rada Bezpieczeństwa zezwoliła siłom NATO na wsparcie lotnicze dla wojsk naziemnych w Bośni. W sumie wykonano ponad 100 tys. lotów bojowych.
Kolejne rozszerzenie działań bojowych, podczas których już nie obowiązywały ograniczenia nałożone przez ONZ (konieczność każdorazowej autoryzacji ataków przez wysłannika ONZ) było możliwe dzięki kolejnym prowokacjom, wykonanym według tego samego scenariusza.
W lutym 1994 r. miała miejsce kolejna masakra na rynku w Sarajewie. Tym razem, zabitych zostało 68 osób. Śledztwo Narodów Zjednoczonych wykazało bezsprzecznie, że wybuch granatu, który zabił 68 osób został spowodowany pociskiem wystrzelonym z pozycji zajmowanych przez Muzułmanów. Jednak raport utajniono na prośbę ambasador USA Madleine Albright.
Dzięki prowokacji, możliwe było rozszerzenie ataków lotniczych NATO i żądanie wycofania przez Serbów ciężkiego uzbrojenia z rejonu Sarajewa. W tym samym czasie, miało miejsce objęte tajemnicą dozbrajanie oddziałów muzułmańskich i chorwackich. Kolejna masakra, w sierpniu 1995 r., w której zginęło 37 osób, umożliwiła jeszcze szerzej zakrojone ataki lotnicze i rozmieszczenie jednostek IFOR.
W przypadku tej ostatniej prowokacji, oficerowie brytyjscy, francuscy, kanadyjscy i amerykańscy również stwierdzili, że pocisk moździerzowy został wystrzelony z pozycji muzułmańskich. Jak stwierdził Amerykanin: „pocisk wystrzelono pod bardzo niskim kątem – z odległości kilkuset metrów – a więc z obszaru kontrolowanego przez władze bośniackie.
Gdy francuski dziennikarz spytał się premiera Francji Edouarda Balladura w wywiadzie 1995 r.: „Czy to prawda, że muzułmanie dokonali masakry na własnej ludności?", ten odparł: „Tak, ale przynajmniej dzięki temu NATO mogło interweniować".
Wyszkolona przez MPRI armia chorwacka przeprowadziła w sierpniu 1995 r. najbardziej krwawą czystkę etniczną od czasów II wojny światowej, znaną jako „Operacja Burza”. W czasie operacji 250 tys. Serbów zostało wysiedlonych z domów, doszło do masowych egzekucji i bombardowania cywilnych zabudowań. Jak stwierdził były szef chorwackiego kontrwywiadu, Marik Redic, Pentagon cały czas nadzorował operację. Siły lotnicze NATO zostały wykorzystane w czasie operacji do niszczenia czołgów i wyrzutni rakietowych sił serbskich.
Wielu oficerów chorwackich biorących udział w operacji stanęło później przed sądem wojennym. Wśród oskarżonych zabrakło pracowników MPRI, którzy wyszkolili siły federacji Chorwacko-Muzułmańskiej w skutecznym prowadzeniu wyniszczenia przeciwnika i dyplomatów, którzy ułatwiali łamanie embarga na dostawy broni dla Chorwatów i Muzułmanów.
Tą samą strategię zastosowano później w Kosowie. MPRI przekazało broń wartą miliony dolarów z Bośni bojówkom UCK działających w Kosowie. W strukturach dowodzenia UCK byli również weterani operacji „Burza” wyszkoleni przez MPRI. Do uzasadnienia kampanii wojskowej, której skutkiem było powstanie lojalnego wobec NATO państewka Kosowo, wykorzystano sprawdzoną technikę prowokacji. W styczniu 1999 r. w wiosce Racak, „odkryto” masakrę ludności cywilnej, której miały dokonać wojska serbskie.
Wysłannicy Unii Europejskiej stwierdzili w późniejszych badaniach, że zabici zginęli podczas wymiany ognia w typowej walce partyzanckiej i zostali po śmierci przebrani w odzież cywilną. William Walker, szef misji OBWE w Kosowie i agent CIA, znany z misji CIA w Ameryce Środkowej, naciskał na członków zespołu medycyny sądowej, by zataili szczegóły, które nie pasowały do wersji o masakrze ludności cywilnej. Ich raport został utajniony na wiele lat.
Armia Wyzwolenia Kosowa, która figurowała na liście Departamentu Stanu jako organizacja terrorystyczna, stała się nagle sojusznikiem w "walce o wolność". Dzięki 11 tygodniowej kampanii bombardowania lotniczego w połączeniu z czystkami etnicznymi wykonywanymi przez siły UCK, stało się możliwe utworzenie protektoratu w Kosowie, znajdującego się pod całkowitą kontrolą państw NATO. Nieprzypadkowo właśnie w Kosowie wybudowano największą na świecie amerykańską bazę wojskową poza terytorium USA: Camp Bondsteel.
Kellogg Brown & Root, spółka-córka koncernu Halliburton, w którego radzie nadzorczej zasiadał wiceprezydent USA Dick Cheney, otrzymała kontrakt rządu USA wart 2 miliardy dolarów na budowę bazy. Plany budowy bazy znacznie poprzedzały kampanię bombardowania Jugosławii. Już w 1997 r., firma Kellogg Brown & Root prowadziła analizy na temat albańsko-macedońsko-bułgarskiego rurociągu naftowego, który miał pompować ropę z Morza Kaspijskiego do portów nad Morzem Czarnym i na Adriatyku. Od początku zakładano, że rurociąg będzie chroniony przez bazę wojskową. Należało jedynie wymyślić odpowiednie uzasadnienie dla militarnej inwazji...
Podobną strategię geopolityczną można dostrzec w Czeczenii, z tą różnicą, że rola USA jest o wiele bardziej zakulisowa. Przywódcy bojówek w Czeczenii, Szamil Basajew i Al Chattab, brali udział w szkoleniach w obozach zbudowanych przez CIA w Pakistanie i Afganistanie – dzięki pomocy pakistańskich służb ISI. Armie Czeczenów dowodzone przez Szamila Basajewa i Emira Chattaba (według niektórych szacunków w ciągu całego konfliktu ich liczebność mogła wynosić 35 tys. żołnierzy), były wspierane przez pakistańskie służby ISI. W 1994 r., przed atakiem na siły rosyjskie w pierwszej wojnie czeczeńskiej, Basajew uczestniczył w szkoleniach w wojnie partyzanckiej w prowincji Chost w Afganistanie w obozie Muawia, założonym przez CIA i ISI.
Różne warianty agresji NATO na strategicznie ważne obszary świata, które nie przyjęły pozycji wasala wobec światowego hegemona, są realizowane zawsze według podobnego scenariusza. Fundamentaliści współpracujący ze służbami specjalnymi dokonują prowokacji, które uzasadniają akcje zbrojne, oraz zajmują się czystkami etnicznymi, które ułatwiają kontrolę nad terytorium. Władze obejmują politycy wywodzący się z nacjonalistycznych lub fundamentalistycznych kręgów lojalnych wobec NATO i gwarantują pro-zachodnią orientację polityczną. Prywatne firmy najemnicze dokonują szkoleń z zabijania, a islamskie służby specjalne dostarczają funduszów na broń w celu realizacji planów inwazji. NATO dostarcza wsparcia lotniczego i zapewnia właściwy ton propagandy w mediach.
Wiele ciekawych informacji na ten temat jest zawartych w książce "Jak dżihad przybył do Europy" Jurgena Elsassera, wydanej w 2007 r. przez wydawnictwo Muza.