Protesty
Francja: Licealiści dołączyli do demonstracji związkowych
Renegade, Sob, 2010-10-16 08:15 Świat | Prawa pracownika | ProtestyDo protestujących przeciw reformie emerytalnej związkowców dołączyły tysiące uczniów z około 300 francuskich liceów. Przed budynkami wielu szkół doszło do starć nastolatków z policją, podczas których użyto gumowych kul i gazu łzawiącego - donosi tvp.info. Tłumaczą, że gdy podniesie się wiek emerytalny z 60 do 62 lat, będą mieli problem z wejściem na rynek pracy. Władze wielu szkół już dziś ogłosiły, że spodziewają się protestów do końca października, a socjolog Michel Fize mówi że "realna jest perspektywa nowej rewolty na kształt „Maja ’68”, kiedy to studenci protestowali przeciw rządowi wespół z młodymi robotnikami."
Prezydent Nicolas Sarkozy powtórzył raz jeszcze, że nie ugnie się pod wpływem protestów i przeprowadzi podniesienie wieku emerytalnego z 60 do 62 lat
Francja: Strajk generalny trwa
Yak, Czw, 2010-10-14 00:34 Świat | Prawa pracownika | Protesty | Strajk W dniu 12 października odbył się strajk generalny we Francji. To już trzeci tego typu protest w ciągu 5 tygodniu. Około 3,5 miliona ludzi wyszło wczoraj na ulice, by protestować przeciwko podwyższeniu wieku emerytalnego z 60 do 62 lat dla kobiet i z 65 do 67 lat dla mężczyzn.
Strajk miał bardzo szerokie oddziaływanie. Przykładowo, linie lotnicze Ryanair musiały odwołać 230 lotów. Do strajku przyłączyli się kontrolerzy lotów, kierowcy autobusów i maszyniści, pracownicy rafinerii, liceów, uniwersytetów i sektora energetycznego, dokerzy, pracownicy poczty, meteorolodzy, poborcy podatkowi, nawet policja.
W wielu zakładach pracy zorganizowano plenarne posiedzenia pracowników. Licea przystąpiły do strajku. Według Ministerstwa Edukacji, miało miejsce ponad 230 okupacji szkół przez uczniów i pracowników. Strajk był kontynuowany dziś: tylko 25% pociągów kursowało zgodnie z rozkładem. Powstawały ogromne korki.
Za: www.libcom.org
[Lublin] Akcja Solidarności z Aresztowanymi na Białorusi
milosz, Wto, 2010-10-12 14:55 Dyskryminacja | Protesty | Represje 16.10.2010
LUBLIN
Plac po Farze
godz.17:00
Poniżej apel anarchistów z Białorusi i Rosji.
Nie bądź obojętny, przyjdź na akcję. Solidarność naszą bronią. Nie! dla represji dyktatury Łukaszenki!
My, białoruscy i rosyjscy anarchiści, wzywamy ludzi z całego świata do bojkotu i protestów przeciwko ambasadom Białorusi i wszystkim innym instytucjom związanym z rządem białoruskim!Masowa mobilizacja w organizacji akcji protestu jest konieczna, ponieważ nasi przyjaciele nadal pozostają w łańcuchach faszystowskiego reżimu Łukaszenki. Są to: Mikalaj Dziadok i Aliaksandar Frantskievich. Mikalaj został oskarżony o organizację anty-militarystycznej demonstracji, która odbyła się 19 września 2009 przeciwko białorusko-rosyjskim manewrom „Zachód-2009”. Z kolei Aliaksandar o organizację anty-policyjnej akcji, która odbyła się 9 marca 2010 przeciwko brutalności policji w Soligorsku. Oprócz tego, z tych samych powodów, milicja prześladuje Igora Olinievicha i Dzmitriya Dobovskiego. Igor i Dzmitry muszą się ukrywać, a co za tym idzie zmuszeni zostali do opuszczenia pracy i rodziny.
Jak do tej pory milicja i KGB zatrzymali dziesiątki ludzi, setki zostały przesłuchane. Jesteśmy pewni, że dyktator Łukaszenko zdecydował się wyeliminować wszystkie ruchy protestacyjne w przeddzień wyborów prezydenckich, które odbędą się w grudniu 2010 roku. Kilka lat temu w Białorusi tysiące ludzi doświadczyło represji, wiele z nich trafiło do więzień, lub byli zmuszeni opuścić swoje domy. Kilku polityków i działaczy społecznych zaginęło bez wieści, zostali zamordowani przez tak zwane „brygady śmierci”.
Potrzebujemy waszej pomocy!
14, 15 i 16 października ogłaszamy dniami międzynarodowych akcji solidarności z białoruskimi aresztowanymi.
Katowice: Ogólnopolska Akcja Przeciwko Brutalności i Bezkarności Policji
Alan, Pon, 2010-10-11 00:23 Kraj | Protesty W dniu 9 października na ulicy Stawowej na przeciwko komisariatu, odbyła się pikieta zorganizowana przez FA Śląsk.
O godzinie 12:00 zebrała się grupa ok. 25 osób, chcących wyrazić swój sprzeciw, wobec brutalności policji, oraz mediom promującym tylko zakończone sukcesem akcje policji, wobec istnieniu zawodu policjanta w ogóle.
Gdy czarno-czerwone flagi powiewały na lekkim wietrze, przechodniom zostały rozdane 2 rodzaje ulotek informujących o kompromitujących poczynaniach policjantów min. w Nowym Targu lub na Śląsku, w nakładzie ok. tysiąca egzemplarzy.
Akcja spotkała się z bardzo pozytywną reakcją odbiorców. Mogliśmy usłyszeć szczere słowa poparcia i uznania z ust starszych jak i młodszych przechodniów i rozmówców. Zostaliśmy zapewnieni z ich strony o chęci wsparcia min. w razie konfrontacji fizycznej z policjantami, do której jednak nie doszło. Akcja nie została zalegalizowana, nie doszło jednak nawet do spisania jej uczestników. Obecność policji dała się odczuć jedynie dzięki przechadzającym się po Stawowej tajniakom, jednak niezbyt dobrze zakonspirowanym.
Mieliśmy niekłamaną przyjemność obkleić znak informujący o posterunku vlepkami z hasłami „still not loving police”, które również zostały rozdane zainteresowanym. Nie obyło się też bez przyklejenia vlepki na znak przez jednego z przechodniów, który zrobił to z wielkim impetem i radością.
Nasza pikieta została wsparta obecnością zarówno innych sekcji FA, jak i anarchistów niezrzeszonych. Jak widać wspólne cele i priorytety przekładają się na owocną współpracę – dzięki za obecność.
Przemyślenia przed 11 listopada: część pierwsza – co to znaczy (anty)faszyzm?
czerwony dres, Nie, 2010-10-10 09:58 Antyfaszyzm | Dyskryminacja | Protesty | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm | Ruch anarchistyczny11 listopada znów ONR demonstruje w Warszawie. Przyjdź i pomóż zablokować marsz szowinstycznej prawicy. NO PASARÁN!
To zabawne, ale właściwie zgadzam się z krytyką, jaką co roku próbują forsować w komentarzach na CIA chłopcy z Obozu Narodowo Radykalnego wobec działań antyfaszystów, że „ONR to nie jest organizacją faszystowską”. W rzeczy samej mimo iż ta, podobnie jak inne organizacje szowinistycznej prawicy w Polsce odwołuje się do pewnych tradycji wspólnych dla przedwojennych ruchów prawicowych, w tym włoskiego faszyzmu, tak naprawdę współcześnie słowo faszyzm niewiele znaczy. Uważam, że to właśnie wielkie nieporozumienie wokół tego, o co w tym całym „(anty)faszyzmie” może chodzić sprawia, że wokół daty 11 listopada co roku dzieją się dziwne rzeczy. Bo przecież dziwne jest to, że lewicowych radykałów bierze pod swoje skrzydła dziennik, będący tubą neoliberalnej transformacji ustrojowej.
Faszyzm to jak wie każda uczennica i każdy uczeń gimnazjum ruch powstały we Włoszech w okresie międzywojennym. Opowiadał się on za silnym państwem i militaryzacją. Wbrew temu co teraz się niekiedy uważa nigdy nie był brany za ruch przyjazny dla robotników. Wręcz przeciwnie, już w latach 20. robotnicy zrzeszeni w organizacjach anarchistycznych i innych lewicowych walczyli z faszystami z bronią palną w ręku. Na północy Włoch na długo przed II Wojną Światową odbywały się prawdziwe bitwy pomiędzy faszystami, a, no właśnie, można by napisać „antyfaszystami”, ale może lepiej radykalnymi robotnikami, bo słowo antyfaszysta niewiele znaczy.
Faszyzm nie podobał się socjalistom (w tym anarchistom) ponieważ dążył do zwiększenia kontroli państwa nad jednostką, ograniczenia wolności, wojny (na której zawsze zarabiają bogaci, a giną biedni) oraz pod płaszczykiem takich fikcyjnych bytów jak naród, religia, rasa, etniczność, ustanawiał pozorną jedność pomiędzy burżuazją a robotnikami. Na takiej jedności jak wiadomo zawsze burżuazja zarabia, a robotnicy tracą. Nie ma bowiem nic gorszego niż sympatia do swojego pracodawcy.
Słowo faszyzm zrobiło niesamowitą karierę dzięki propagandzie radzieckiej. To właśnie stalinowcy uparcie nazywali swoich byłych sojuszników ze swastykami na rękawach „faszystami”, mimo iż dobrze wiedzieli, że prawdziwi faszyści siedzą kilkaset kilometrów na południe od tamtych i są dużo słabsi militarnie. Bolszewicy słowa faszyzm potrzebowali dlatego, że w określeniu „narodowo-socjalistyczni najeźdźcy” coś im nie grało. „Faszystowscy najeźdźcy” brzmiało dużo zgrabniej. Tak oto faszyzm stał się ucieleśnieniem wszelkiego zła. Można całkiem na serio powiedzieć, że faszyzmem w ZSRR straszono dzieci. Propaganda bolszewicka zaś w czasie wojny wykraczała daleko poza granice ZSRR. Właściwie na całym świecie przyjęło się, że ci dobrzy to alianci, a ci źli to faszyści. To właśnie rozmycie słowa faszyzm, które stopniowo znaczyło coraz więcej, aż właściwie stało się synonimem wroga, skłoniło Umberto Eco, by nazwać je „pojęciem mgławicowym”.
Przyjęło się jednak całą prawicę szowinistyczną, a więc dzielącą ludzi ze względu na naród, etniczność, czy religię nazywać faszystami. Jest to o tyle zabawne, że oczywiście naziści byli dużo bardziej szowinistycznym ruchem od faszystów, choć elementy szowinizmu narodowego były obecne w obu doktrynach. Niby nic w tym złego, słowa zmieniają znaczenie, w końcu jeszcze do niedawna kutasem nazywano po prostu frędzelek przy odzieży, problem jednak w tym, że to przesunięcie pojęciowe zamazało według mnie właściwe linie podziału politycznego. Chcę przez to powiedzieć, że robotnicy, którzy ginęli w latach 20. w walce z prawdziwymi faszystami równie chętnie strzelaliby do zwolenników Gazety Wyborczej, gdyby ci się uzbroili. Ich antyfaszyzm nie polegał wcale na upatrywaniu przyczyn wszelkiego zła w ruchu pod przywództwem Mussoliniego. Wynikał raczej z umiłowania wolności i (słusznej) obawy przed tym, że Mussolini jako dyktator będzie służyć przemysłowcom, a Europa spłynie krwią robotników, dokładnie tak samo, jak miało to miejsce w czasie I Wojny Światowej.
Oczywiście ze współczesną prawicą szowinistyczną jest podobny problem. Problemy jednak należy nazywać po imieniu, by wiedzieć jak im przeciwdziałać. Ferowanie słowem „faszyzm” więcej zaciemnia niż rozjaśnia. ONR, NOP, MW, a także wszelkiej maści przebierańcy w stylu „autonomicznych nacjonalistów” popierają zwiększenie kontroli państwa nad jednostką. Oznacza to dla nas więcej policji, więcej więzień, więcej represji. Te same organizacje (nie licząc może MW, która przeżywała krótki, acz intensywny flirt z liberałami gospodarczymi) przedstawiają pewną, ograniczoną krytykę kapitalizmu. Popierają one oczywiście drobnomieszczańską i małorolną własność prywatną, ale dostrzegają, że kapitalizm w swej współczesnej formie taką własność rujnuje. Zamiast krytykować więc sam kapitalizm (bo opierając się na drobnych posiadaczach nie mogą tego robić), atakują rzekome spiski stojące za jego wypaczeniami. W tym sensie tradycyjny polski antysemityzm jest właściwie tym samym co wulgarny antykapitalizm. Dlatego te dwie postawy tak pięknie się łączą na poziomie praktyki, na przykład w myśleniu o problemie lokatorskim, gdzie antykapitalizm tak płynnie przechodzi w antysemityzm, że nawet najczujniejszy obserwator może na chwilę stracić orientację. Ruch lokatorski dostarcza także pięknych przykładów jak takie powiązanie przełamać, przechodząc do pełnej krytyki kapitalizmu – można powiedzieć zatem, że działalność lokatorska jest obecnie znakomitą formą antyfaszyzmu. Musimy pamiętać, że jako że organizacje prawicy szowinistycznej są odwiecznymi rzecznikami myślenia o kapitalizmie w kontekście kozła ofiarnego, w każdej chwili możemy spodziewać się wzrostu ich popularności... chyba, że wcześniej potencjalni członkowie i członkinie (jak np. lokatorzy i lokatorki) odnajdą rzeczywiste rozwiązanie swoich problemów.
Drugą stroną ograniczonej krytyki antykapitalizmu, obok szukania winnych światowego spisku, który powoduje wywłaszczenie drobnych przedsiębiorców, jest wskazywanie winnych bezrobocia, innego wyraźnego niedociągnięcia kapitalizmu, które ciężko wyjaśnić bez jego gruntownej krytyki. Ponieważ szowiniści tworzą fikcyjną wspólnotę, która rzekomo miałaby sama z siebie żyć w idealnej harmonii (w ramach jednego narodu praca u wyzyskiwacza jest słodka jak miód) znowu winni muszą przychodzić z zewnątrz. Pada więc na imigrantów.
Powiedzmy sobie jasno, że zwalczamy ONRowców za ideę prymatu państwa nad jednostką, przedstawianie niepełnej i fałszywej krytyki kapitalizmu, z tendencją do wskazywania kozłów ofiarnych zamiast prawdziwych rozwiązań i niechęć do imigrantów, do której to listy należy dopisać jeszcze przekonanie, że reprodukcja jest sprawą narodową, więc ciało kobiety jest własnością państwa, a wszystkich form okazywania czułości, które nie prowadzą do poczęcia należy się wstydzić. Widzimy teraz że ONR, NOP, MW itp. nie są jedynymi organizacjami, które należy zwalczać. Powiedzieć, że te założenia są fundamentem myślenia propaństwowego w ogóle, to powiedzieć za mało. Państwa zresztą zawsze mniej lub bardziej otwarcie wspierają prawicę szowinistyczną. Powiedzieć, że na lewicy jest pełno ludzi, którzy podzielają choć niektóre z nich to nie dość. Mogę się założyć, że nawet wśród zdeklarowanych anarchistek i anarchistów znajdą się tacy, którzy choć częściowo je przyjęli.
Nie uważam siebie za antyfaszystę, ponieważ moim celem nie jest zwalczanie marginalnych organizacji politycznych. Trzon ideowy antyfaszyzmu jest bardzo rozmyty, a jego praktyka sprowadza się do wklejania wlepek i fizycznej walki z przeciwnikiem, który jest dość mgliście zdefiniowany. Dla mnie najważniejsze jest to, by każdy człowiek (pisząc to mam na myśli nie tylko wąsatych robotników, czy ubranych na czarno skłotersów, mam na myśli ludzi w każdym wieku, kobiety i mężczyzn, osoby o każdej narodowości, przekonaniach czy preferencjach seksualnych) miał kontrolę nad swoim życiem, swoją pracą, przestrzenią w której żyje. Oczywiście, że dla tej wizji ONR jest zagrożeniem. Ale jest zagrożeniem tylko o tyle, o ile jest psem łańcuchowym autorytarnego i kapitalistycznego państwa. Tylko o tyle o ile osłania go tarczami policja, która szkolona jest z materiałów brzmiących prawie tak samo jak ulotki nacjonalistów.
Na co dzień to nie ONRowcy wydają imigrantów z Wietnamu w ręce wietnamskiej bezpieki. Robi to FRONTEX, agencja Unii Europejskiej z siedzibą w Warszawie. To nie ONR prześladuje kobiety chcące usunąć ciążę i to nie ONR pozbawia osoby homoseksualne prawa do dziedziczenia tytułu do mieszkania komunalnego po zmarłym partnerze. Z drugiej strony to właśnie organizacje podobne do naszego ONR państwo rosyjskie wykorzystuje, aby zwalczać radykalne organizacje w Rosji. Te, które upominają się o prawa imigrantów, te protestujące przeciw bezkarności milicji, czy bestialstwu wojennemu. Ale rosyjscy nacjonaliści, którzy zabijają naszych przyjaciół i przyjaciółki są tylko zabawką w rękach aparatu bezpieczeństwa, którym z kolei rządzi koteria oligarchów obłowionych na kradzieżach jakie umożliwił im neoliberalny zwrot w polityce. ONR jest ważny tylko jako potencjalny element aparatu przymusu i tylko jako ewentualny wentyl bezpieczeństwa, który może skierować ludzi w złą stronę – na Żydów zamiast na kamieniczników i na Romów zamiast na pracodawców i decydentów.
Najlepszym antyfaszyzmem jest antykapitalizm. Wspomniałem o sukcesach ruchu lokatorskiego. Wiele z jego członkiń i członków to osoby, które ze względu na profil społeczny i doświadczenia powinny raczej opierać się na Radiu Maryja. A jednak to radykalne aktywistki i aktywiści, którzy nawet jeśli odczuwali antyżydowskie resentymenty, przez wspólne działanie i wymianę opowieści skierowali swój gniew na mafię prawników, urzędników różnych szczebli i biznesmenów, słowem na sojusz państwa i kapitału. Jedna akcja informacyjna, która zwiększy liczebność tego ruchu więcej jest warta niż 100 blokad ONR. To samo tyczy się radykalnych ruchów wszelkiej maści.
Poza tym blokada ONR zorganizowana przez lub przy pomocy ludzi, którzy sami stanowią zagrożenie dla wolności innych, gorsza jest chyba od samego przemarszu. Obecnie władze Warszawy pracują nad nowym Gettem Warszawskim. Przepisy dotyczące budownictwa socjalnego, podobnie jak nazistowskie wytyczne w okupowanej Warszawie, zezwalają na umieszczanie całych rodzin w jednej izbie. Media mówią o tym, że eksmisje są winą samych eksmitowanych, słyszymy o „brudzie”, „niebezpiecznym elemencie”, „środowiskach patologicznych”. Branie tych mediów i środowisk z nimi związanych za sojuszników w walce z ONR nie ma nic wspólnego z antyfaszyzmem, tak jak uczczenie pamięci Zagłady pod flagą zbrodniczego Izraela. Żadnej współpracy z policją, partiami politycznymi, zwolennikami kapitalizmu i komercyjnymi mediami. Gdyby z jednej strony stała taka pikieta „antyfaszystowska” z członkami SLD, czy liberałami w składzie, a z drugiej „faszystowska” wybór między nimi byłby dla mnie wyborem pomiędzy tyfusem a dżumą.
Czy to znaczy, że nie warto w ogóle blokować ONR? Warto. Jeśli mamy poświęcić na to tylko jeden dzień w roku, w dodatku i tak wolny, to to zróbmy. Zróbmy to po swojemu, z jasnym, wolnościowym i antykapitalistycznym przekazem. Warto choćby po to, żeby ONRowcy nie czuli się zbyt swobodnie na ulicach. Oni są taką drugą policją, przykład Rosji pokazuje, że im swobodniej będą się czuć oni tym mniej swobodnie my. Ale nie zapominajmy, że jeśli naprawdę chcemy ostatecznie rozwiązać tę kwestię, musimy po prostu dać ludziom realną nadzieję na obalenie dyktatury kapitału. Najważniejsza jest codzienna praca mobilizacyjna i samokształcenie. Demonstracje ONR rozbijamy w wolnych chwilach.
Kraków: Atak na imprezę towarzyszącą Marszowi Ateistów i Agnostyków
Czytelnik CIA, Sob, 2010-10-09 18:49 Kraj | Dyskryminacja | Klerykalizm | ProtestyDziś do budynku w którym odbywała się dyskusja "O świeckość państwa, czyli polskie organizacje pro- laickie" będąca wydarzeniem towarzyszącym Marszowi Ateistów i Agnostyków organizowanym przez stowarzyszenie "Młodzi Wolnomyśliciele" została wrzucona świeca dymna. Nikt nie ucierpiał, policja i straż pożarna są już na miejscu.
Nowa Zelandia: Aotearoa Workers Solidarity Movement walczy z prekaryzacją w Burger Fuel
Yak, Czw, 2010-10-07 22:11 Świat | Prawa pracownika | Protesty Pod koniec 2008 r., Parlament w Nowej Zelandii przegłosował ustawę umożliwiającą zwolnienie pracownika bez podania przyczyn w okresie 90 dni od zatrudnienia, w zakładach zatrudniających mniej niż 20 osób. Ówczesna Minister Pracy uzasadniała zmiany twierdząc, że „źli pracodawcy i tak by nie przestrzegali prawa”.
Organizacja Aotearoa Workers Solidarity Movement od początku protestowała przeciwko ustawie. Gdy jednak ustawa została wprowadzona, AWSM zaczęło prowadzić kampanie przeciw wdrażaniu tego prawa w poszczególnych zakładach pracy.
Obecnie, AWSM prowadzi kampanię przeciw sieci barów fast foodowych Burger Fuel, która zwolniła pracownicę w barze w Auckland na dzień przed upływem 90-dniowego terminu. Joanne Bartlett została zwolniona za to, że poprosiła o dłuższą przerwę podczas 8-godzinnej zmiany (miała tylko jedną, 10 minutową przerwę na 8 godzin pracy). Pracodawca nie podał jednak oficjalnej przyczyny zwolnienia.
Londyn: Radykalny Blok Robotniczy na demonstracji antykryzysowej
Czytelnik CIA, Czw, 2010-10-07 11:52 ProtestyNa wezwanie południowolondyńskiej sekcji Solidarity Federation w wielkiej demonstracji przeciwko cięciom w wydatkach na cele społeczne, zwołanej w Londynie przez mainstreamowe centrale związkowe na sobotę, 23 października weźmie udział Radykalny Blok Robotniczy złożony z anarchistów i bojowo nastawionych pracowników.
Jak piszą w odezwie aktywiści SolFed, uczestnicy radykalnego bloku „nie będą błagać związkowych demokratów, by podjęli działania w ich obronie, lecz staną do walki z planami rządu w oparciu o zasady solidarności, akcji bezpośredniej i kontroli nad przebiegiem działań ze strony ich uczestników.”
Zbiórka w sobotę, 23 października o godzinie 11: 00 przed RMT head office, 39 Chalton Street, London NW1 1JD.
Kontakt: southlondonsf@solfed.org.uk
Za: Czarny Sztandar
Bruksela: Demonstracja przeciwko polityce imigracyjnej UE
Czytelnik CIA, Wto, 2010-10-05 15:41 Świat | Dyskryminacja | Protesty 2 października odbyła się ostatnia i największa manifestacja w ramach obozu antygranicznego w Brukseli. Ze względu na to, że w poprzednich dniach policja dokonywała licznych aresztowań osób po prostu wychodzących z obozu, a także przypadkowych ludzi na mieście, tym razem zdecydowano, że demonstranci wspólnie opuszczą obóz i przemaszerują na miejsce zbiórki. Grupa około 200 osób wyszła z obozu około 12 i od razu rozpoczęła skandowanie haseł, grała również samba. Niewielka grupka policjantów pieszych i na motorach cały czas obserwowała obozantów.
Około 13 w miejscu zbiorki uformował się już cały pochód chroniony z wszystkich stron transparentami. Ten niesiony na czele głosił w wielu językach "Żaden człowiek nie jest nielegalny". Przed manifestacją szła cały czas grupa klaunów. Obecny był także blok feministyczny z transparentami "Ani pana, ani płci, ani granic" oraz "Żadnego rasizmu i seksizmu, żadnych więzień, burdeli i gwałtów".
Oprócz tego widoczne były transparenty związane z wydarzeniami z poprzednich dni np. "Policjanci są też pracownikami - towarzysze, nie przeszkadzajcie nam w naszej robocie" (nawiązujący do wypowiedzi jednego z biurokratów związkowych, który mówiąc, że policjanci to pracownicy namawiał szeregowych pracowników, by nie okazywali solidarności z zatrzymanymi aktywistami i aktywistkami na demonstracji związkowej 29 października o czym więcej tu i tu) oraz bardziej dosadny "Nigdy nie zapomnimy, nigdy nie wybaczymy".
Demonstracja trwała cztery i pół godziny i przeszła właściwie wokół całej Brukseli, zarówno przez dzielnice rządowe jak i imigranckie. Przez cały czas dołączali się do niej nowi ludzie w tym wielu imigrantów. Gdy na jednym ze skrzyżowań pojawił się liczący kilkadziesiąt osób blok hiszpańskiego związku anarchosyndykalistycznego CNT demonstranci powitali go okrzykami "Wolność, wolność, anarchia totalna". Brukselskie indymedia podają, że w szczytowym momencie demonstracja liczyła 1500 osób.
Islandia: protest przeciwko odpowiedzialnym za kryzys
Renegade, Wto, 2010-10-05 15:23 Świat | Gospodarka | Protesty | Tacy są politycyPrzed islandzkim parlamentem w Reykjaviku zgromadziło się w nocy 8 tysięcy osób. Z garnkami w rękach, jajkami, przy ognisku protestowali przeciwko skutkom kryzysu finansowego, który prawie doprowadził do bankructwa ich kraj. Przed gmachem parlamentu zapłonęło wielkie ognisko. Manifestanci podsycali ogień okolicznymi ławkami. Obrzucili gmach parlamentu jajkami. Przez całą manifestację walili pokrywkami i chochlami w garnki.
Domagają się rozliczenia winnych. Twierdzą, że postawienie przed sądem byłego premiera Geira Haarda to za mało. Ci, którzy przyszli w nocy przed parlament uważają, że za kryzys odpowiada wielu finansistów i polityków, a przede wszystkim były szef rządu i prezes banku centralnego David Oddsson.
To już kolejna fala protestów, która przetacza się przez Islandię. W ubiegły piątek manifestanci obrzucili jajami premier Islandii Johannę Sigurdardottir.
Bruksela: akcje bezpośrednie w odpowiedzi na politykę imigracyjną i represje przeciwko aktywistom No Border
Czytelnik CIA, Wto, 2010-10-05 15:05 Świat | Protesty | Represje Bezpośrednio po masowych aresztowaniach osób, które próbowały wziąć udział w manifestacji 1 października, przeciwko nowemu więzieniu dla uchodźców w Brukseli, część z aktywistów i aktywistek zdecydowała się w odwecie za wielodniowe represje zaatakować komisariat policji w dzielnicy Marolles. Użyto metalowego pręta i kamieni oraz innych podobnych narzędzi by zniszczyć okna i wejście do posterunku. Niestety 2 osoby zostały już aresztowane w związku z tym atakiem.
Tego samego dnia lecz nieco wcześniej obrzucono odchodami ambasadę Włoch by podkreślić zbrodniczą politykę imigracyjną tego państwa, czyli m.in. umowy deportacyjne z Libią i rasistowskie prawo, a także rozlano 40 litrów zjęłczałego oleju do smażenia w brukselskiej siedzibie firmy Sodexo - spożywczego giganta powiązanego z przemysłem więziennym, w tym więzień dla imigrantów. W związku z akcją w Sodexo również zatrzymano 2 osoby.
Dzień poźniej kilka osób próbowało zakłócić przebieg odbywającej się wówczas rekrutacji do policji. Akcja była motywowana fatkem, że gliniarze przez cały czas trwania obozu w Brukseli uporczywie nękali aktywistów i aktywistki łamiąc najbardziej fundamentalne prawa i wolności. 3 osoby zatrzymane na tej akcji zwolniono tego samego dnia wieczorem.
Hiszpania: Akcje CNT podczas strajku generalnego 29 września
Czytelnik CIA, Nie, 2010-10-03 16:08 Świat | Prawa pracownika | Protesty | Ruch anarchistyczny Kilkanaście tys. osób wzięło udział 29 września w manifestacjach i akcjach bezpośrednich organizowanych przez anarchosyndykalistczny związek CNT-AIT. Akcje CNT zaczęły się już wcześniej - 25 września odbyły się demonstracje m.in. w Valladolid, Madrycie oraz Sewili. 28 września, poszczególne związki CNT zaczęły akcje związane ze strajkiem. Oto (niekompletny) opis wydarzeń.
Związek pracowników sztuk graficznych z Madrytu zwołał akcję już 28 września, ponieważ inne związki sektora prasowego rozpoczęły wtedy swoje akcje strajkowe. Związkowcy CNT z gazet Marca, El Pais, la Vanguardia i z telewizji RTVE również demonstrowali. Nie zapomnieli o konfliktach innych sekcji CNT i pikietowali przed firmą ASM, która zwolniła związkowca CNT z Granady.
Pomniejsze akcje odbyły się 28 września w innych miastach, m.in. w Kordobie.
W nocy z 28 na 29 września, członkowie z różnych związków CNT z Madrytu zaczęli działania. Odbyły się demonstracje, akcje przeciw łamistrajkom i starcia z policją. Rano, związkowcy pikietowali przed zakładami pracy, gdzie funkcjonują sekcje związku. Po południu, odbyła się wielka demonstracja, w której uczestniczyło prawie 5 tys. osób.
Irlandia: Kierowca ciężarówki, która zablokowała wjazd do Parlamentu zwolniony
Yak, Nie, 2010-10-03 15:51 Świat | Protesty Joe McNamara, kierowca betoniarki z napisem “Toksyczne banki", który w zeszłą środę zaparkował przed gmachem parlamentu, został zwolniony z aresztu za kaucją. Próbowano go oskarżyć o zniszczenie mienia i spowodowanie zagrożenia publicznego. Jednak zarzut nie dał się obronić, bo nic nie uległo zniszczeniu.
Ciężarówka była trudna do usunięcia, gdyż kierowca zaspawał drzwi i przeciął przewody blokując hamulce. Do tylnej części ciężarówki przytwierdzony był napis: „Zwolnić wszystkich polityków”. Akcja była skierowana przeciw bankowi Anglo Irish Bank, w który wpompowano 34 miliardów euro publicznych pieniędzy w czasie akcji „ratowania banków”.
Poprzednio, Joe zrealizował taką samą akcję w Galway. Policja domagała się, by nałożyć na kierowcę zakaz zbliżania się do filii banku Anglo Irish Bank.
Warszawa: Demonstracja lokatorska Związku Syndykalistów Polski
Yak, Sob, 2010-10-02 19:22 Kraj | Lokatorzy | Protesty Dziś na warszawskiej Pradze odbyła się demonstracja lokatorska zorganizowana przez Związek Syndykalistów Polski, z udziałem Lewicowej Alternatywy oraz lokatorów działających w Komitecie Obrony Lokatorów oraz Warszawskim Stowarzyszeniu Lokatorów. Celem demonstracji było przypomnienie o wciąż nierozwiązanych problemach lokatorów, takich jak nadmiernie wysokich i wciąż podwyższanych czynszach, zaniedbaniach remontów, zbyt restrykcyjnych kryteriach uprawniających do najmu lokali komunalnych, oraz dzikiej reprywatyzacji kamienic - wraz z "żywym inwentarzem" - czyli lokatorami.
Demonstracja była odpowiedzią na brak zainteresowania Rady Warszawy i władz lokalowych postulatami lokatorskimi, co widać było na ostatniej nadzwyczajnej sesji Rady Warszawy.
Jedną z metod walki proponowanej przez Związek Syndykalistów Polski jest tzw. "Strajk czynszowy". Polega on na częściowym lub całkowitym powstrzymaniu się od płacenia czynszu do czasu realizacji postulatów lokatorskich. Zdania co do tej metody są podzielone i nie wszyscy lokatorzy ją aprobują. Część liderów lokatorskich postawiła na ugodową postawę wobec władz miasta i potępiła strajk czynszowy licząc na korzyści płynące z dobrych stosunków z władzami.
Amsterdam: Squatersi starli się z policją
Jaromir, Sob, 2010-10-02 10:55 Świat | ProtestyProtest środowisk squaterskich oraz ich sympatyków w Amsterdamie przeciwko zakazowi adaptowania nieużywanych budynków pod lokale mieszkalne zakończył się starciami między policją a demonstrantami. Kilkaset osób zebrało się by pokojowo zaprotestować przeciwko nowemu prawu, które od października sprawia, że ich sposób życia staje się przestępstwem zagrożonym rokiem więzienia.
Gdy zapadła noc, część demonstrantów atakowała kamieniami i niszczyła policyjne radiowozy. Policja starała się rozpędzić ludzi, atakując tłum pałkami i gazem łzawiącym. Wykorzystano w tym celu także oddziały policji konnej. Użyto również spychaczy oraz armatek wodnych, by przepędzić protestujących. Kilka osób zostało rannych.
Squattnig jest zjawiskiem powszechnym w całej Holandii, w samym tylko Amsterdamie szacuje się, że ponad 1500 osób zamieszkuje "na dziko" 200 pustostanów. Squatting jest kolejnym, obok prostytucji i coffeeshop'ów, symbolem holenderskich tradycji liberalnych, który ma być zniesiony bądź mocno ograniczony.