Represje w Brukseli. Biurokracja związkowa i policja współpracowaly w rozbiciu bloku radykalnego
demonstracji związkowej dwa dni temu. Policja stosowała masowe aresztowania już przed demonstracją - zatrzymano wówczas bardzo dużo osób, które zmierzały w kierunku demonstracji, a które wydały się im "podejrzane". Aresztowano np. grupę samby, ludzi z nagłośnieniem, a nawet grupę klaunów.
Nasz korespondent w Brukseli poznał więcej szczegółów na temat rozbicia bloku radykalnego podczasUdział bloku radykalnego, który koordynowany był przez grupę anarchistyczną Precarious United, która zajmuje się organizowaniem pracowników pracujących na umowy śmieciowe, był wcześniej uzgodniony z dużymi związkami zawodowymi. Niestety biurokracja związkowa uznała za stosowne pomóc policji w rozbiciu tego bloku i zakazała szeregowym członkom związków dołączać do niego. Funkcjonariusze związkowi dbali, aby od początku był zachowany odpowiedni odstęp pomiędzy związkowcami a blokiem radykalnym, co nie tylko uniemożliwiało połączenie się pracowników z bloku radykalnego i z bloku "ogólnozwiązkowego", ale i ułatwiło policji rozbicie tego pierwszego. Atak policji był brutalny. Użyto pałek i gazu łzawiącego, kilka osób zostało rannych. Policja pytana dlaczego blok został rozbity, stwierdziła, że z powodu transparentu na którym napisano "Smash capitalism", przy czym litera A była w kółku.
Aktywiści dysponują nagraniem na którym widać dyskusję szeregowego pracownika z biurokratą, który mówi, że policja atakuje ludzi. Biurokrata związkowy odpowiada, że policjanci to też pracownicy i nie należy im przeszkadzać w pracy. Nagranie wkrótce powinno być dostępne w Internecie.
Szeregowi pracownicy poinformowali anarchistów, że najwyraźniej biurokracja związkowa weszła wcześniej w niejawne porozumienie z policją i tak manewrowała przemarszem, żeby wyizolować ten blok. Podczas wcześniejszych rozmów anarchistów z biurokratami związkowymi o niczym podobnym nie było mowy. Biurokraci obecnie próbują twierdzić, pytani zarówno przez anarchistów, jak i członków swoich związków, że żadna zmowa nie miała miejsca, ale anarchiści mają dowody na to.
Tymczasem sytuacja w Brukseli, w związku z trwaniem obozu NoBorder, jest ciężka. Policja aresztuje kogo popadnie na mieście. Aktywiści próbują nie rzucać się w oczy i chodzić co najwyżej w dwie osoby po mieście i przebierać się w nierzucające się w oczy ubrania, ale sytuacja przypomina stan wojenny. Dziś ma odbyć się akcja pod jednym z dworców, ale prawdopodobnie zostanie rozbita przez policję.
Od czwartkowej demonstracji non stop uwięzionych jest kilkaset osób - przy czym następuje rotacja. Np. tych których zatrzymano w czwartek już wypuszczono, ale zatrzymuje się następnych. Wypuszczona grupa samby urządziła natychmiast przemarsz przez miasto podczas którego informowała ludzi o represjach.