Antyfaszyzm
"Pomóż Madrytowi!!" - anarchistyczny film z 1936 roku.
Czytelnik CIA, Śro, 2012-09-26 23:32 Antyfaszyzm | Blog | Historia | Kultura“¡¡Ayuda a Madrid!!” (Pomóż Madrytowi!!) - Dokument wyprodukowany w ramach kampanii pomocowej dla Madrytu w pierwszych miesiącach jego oblężenia przez frankistowskie wojska w 1936 roku. Przedstawia proces przygotowania transportu żywności, przez barcelońskie anarchosyndykalistyczne syndykaty. Film opatrzony jest komentarzami opisującymi przebieg załadunku wysyłki i wzywającymi do solidarności ze stolicą Hiszpanii.
Reżyseria: -
Rok produkcji: 1936
Czas: 7 min.
Inny tytuł: CNT/FAI pomaga Madrytowi
Produkcja: CNT-FAI, Sindicato de la Industria del Especáculo (SIE)
Język: Hiszpański
Tłumaczenie: Radykalny Kinematograf
Czy minister MSWiA może być antyfaszystą?
wiatrak, Śro, 2012-09-26 16:17 Antyfaszyzm | Publicystyka | Tacy są politycyPo wydaniu pierwszego oświadczenia przez Porozumienie 11 Listopada i po ogłoszeniu mobilizacji przez inne, niezidentyfikowane środowisko określające się jako antyfaszystowskie niczym bumerang wraca kwestia obecności polityków na blokadzie. O ile nie dziwi obecność dwójki obecnych posłów Ruchu Palikota, którzy po pierwsze znajdują się na Redwatchu po drugie identyfikują się z ruchem LGBT, który jest najbardziej atakowany przez skrajną prawicę o tyle szokuje obecność byłego ministra MSWiA, Ryszarda Kalisza.
Polityk SLD swoją obecnością na blokadzie w 2011 roku narobił tyle syfu, że nie dość, że stał się smakowitym kąskiem prawicowej propagandy to jeszcze obraził grupę działaczy lokatorskich. Był tam sam, bez towarzystwa innych czołowych polityków co może sprawiać wrażenie, że był tam prywatnie. Nic z tych rzeczy. Kalisz swoim sposobem bycia i pojawianiem się w telewizji obok Szymona Majewskiego lub ogólnie wśród młodzieży ma budować pozytywny wizerunek SLD.
Anarchistom i antyfaszystom trzeba przypomnieć jak w kontekście antyfaszyzmu wyglądały jego rządy w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych.
Ten sympatyczny grubasek został mianowany ministrem 2 maja 2004. W tym czasie dochodziło do licznych dewastacji miejsc pamięci po holocauście. Prawica była aktywna. Była to jej forma "protestu" przeciwko wejściu Polski do Unii Europejskiej. Zorganizowano dużą manifestację na Górze Św. Anny.
Trudno czepiać się sprzeciwowi wobec Unii. Gorzej z formą, która 8 maja polegała na brutalnej napaści na marsz Kampanii Przeciw Homofobii w Krakowie. Młodzież Wszechpolska odsyłała homoseksualistów "do gazu" i na "leczenie". W ruch poszły kamienie i butelki. Atakowano głównie rozchodzących się do domów.
Wtedy na Polskę patrzyła cała Europa. Policja na usługach swojego nowego szefa musiała działać. I zadziałała. Bronią gładkolufową. Oberwało się również jednemu z policjantów. Dostał kwasem solnym.
Tego samego dnia w Warszawie Młodzież Wszechpolska atakowała również Spotkania Europejskie. Policja nie podjęła działań. W Lubuskiem odnotowano natomiast aktywność środowiska niemieckich neonazistów, którzy wywieszali plakaty oskarżające Polaków o zbrodnie na Niemcach. Próżno identyfikować sprawców tego ostatniego incydentu ponieważ żadne dochodzenie nie zostało podjęte.
O ile skrajna prawica "protestowała" przeciwko wstąpieniu Polski do Unii postanowiła podjąć próbę obłowienia się na niej. We Wrocławiu i w Łodzi neonaziści z Narodowego Odrodzenia Polski wystawili kandydatów w wyborach do europarlamentu. Jednocześnie w Rybniku i Krakowie doszło do napaści na czarnoskórych mieszkających w Polsce. W Rzeszowie na stadionie wywieszali transparenty z krzyżami celtyckimi i wykrzykiwali antysemickie hasła.
Morderstwo na tle rasowym
Aktywność skrajnej prawicy i pole do popisu jakie dała jej ówczesna władza doprowadziły w końcu do tragedii. Tak jak władze ignorowały porwanie Olewnika tak zignorowały zabójstwo ciemnoskórego Radosława Słonimskiego. Policja uznała jego śmierć za "nieszczęśliwy wypadek". Nie wszczęto żadnego śledztwa mimo obrażeń świadczących o ciężkim pobiciu.
Organów ścigania nie zainteresował fakt, że ofiara często padała ofiarą szykan ze strony skrajnej prawicy nie tylko ze względu na kolor skóry, ale także alternatywny wygląd i aktywną działalność w środowisku punkowym. Po pogrzebie w Bolesławcu została zorganizowana 300-osobowa manifestacja antyrasistowska.
Walka trwa
Wakacje tego samego roku owocowały ujęciem osób prowadzących na terenie polski działalność neonazistowską. Znajdował się wśród nich radny miasta Goerlitz z prawocowej partii Deutsche Soziale Union. Jest to ugrupowanie dystansujące się od NPD i innych tego typu ugrupowań w Niemczech. Nazwa partii nawiązuje jednak do grupy strasserowców (lewego skrzydła NSDAP) działającej w latach 50-tych.
Nie wiadomo czy gdyby nie fakt, że plakaty oskarżające Polaków o mordowanie Niemców pojawiły się w Bolesławcu skąd pochodził zamordowany Słonimski, służby byłyby pod wystarczającą presją aby starać się o ujęcie sprawców.
Pod żadną presją nie znajdowali się natomiast świdniccy strażnicy miejscy, którzy pod koniec sierpnia przyłapali Wiktora Studnickiego i Pawła Zanina z MW na rozklejaniu nacjonalistycznych plakatów w niedozwolonym miejscu. Skończyło się na upomnieniu. A ciekawe co by było gdyby nie były to plakaty nacjonalistyczne, ale pracownicze, antywojenne lub inne sprzeciwiające się polityce SLD.
Powyższe wydarzenie nie było incydentem. Kiedy NOP-owcy malowali na ulicach znaki falangi co zostało opisane przez media lokalne doszło do zastraszenia dziennikarki co spowodowane było sprostowaniem, iż falangi malowali "nieznani sprawcy". O przyczynieniu się do zmiany zdania dziennikarki na swojej stronie internetowej NOP-owcy raczyli się pochwalić. Gdzie był antyfaszysta Kalisz? Odpowiedź jest prosta - w rządzie.
Homofobia w Poznaniu i kolejny mord
W listopadzie 2004 w Poznaniu miała miejsce druga zadyma wokół klimatów LGBT. Był to pierwszy w tym mieście Marsz Równości. Na trasie marszu pojawiło się około stu bojówkarzy domagających się "obozu pracy dla lesbijek" zapowiadających również "urządzenie im Chile" (nawiązanie do rządów Pinocheta). Byli obecni zarówno nazi-kibole jak i członkowie MW i LPR. W ruch poszły kamienie i petardy.
Policja owszem nie dopuściła do starcia jednak pozwoliła później na gonitwę po Poznaniu, która owocowała licznymi pobiciami. Z około setki nacjonalistów aresztowano... trzech, którzy zostali ukarani grzywnami.
Tolerancja dla ultraprawicy skutkowała podwójnym zabójstwem w Katowicach gdzie dwóch nastolatków postanowiło "oczyścić miasto z brudów" i skopało dwóch bezdomnych. Próba podpalenia ofiar pobicia nie wyszła tak jak planowali więc postanowili zostawić ich na mrozie. Obydwaj zmarli. Obaj dostali po 5 lat więzienia.
Rok 2004 kończy się dla ministra antyfaszysty jeszcze jednym dźgniętym nożem punkiem w Głogowie Małopolskim. Ale co to obchodzi ministra spraw wewnętrznych...
Manifa, Blood & Honour i Święta Anna
Rok 2005 był dużo cięższy od 2004. Był to czas większej aktywności Blood & Honour, a wraz z tym większej biernosci policji. W tym policji z warszawskiego śródmieścia, która obecnie słynie w Polsce z eksmitowania staruszek i inwalidek.
Pod Białymstokiem w styczniu odbyła się duża impreza Blood & Honour i międzynarodowej organizacji terrorystycznej Combat Adolf Hitler. ABW "podjęła czynności sprawdzające" w tej sprawie. Jak bardzo sprawdzające były te czynności może powiedzieć każdy mieszkaniec Białegostoku w którym ta ekipa biega po mieście i chlasta ludzi maczetami przy pełnej akceptacji policji i prezydenta miasta.
Podczas marcowej manify w Gdańsku doszło do rozróby na miarę ataków na marsze LGBT za kadencji Kalisza. Uczestnicy i uczestniczki (stanowiące większość) manify zostali obrzucani lodem, śniegiem i kamieniami. Akcją dowodził radny LPR Grzegorz Sielatycki, który głosił hasła takie jak "lesbijki do gazu".
Minister spraw wewnętrznych był w rządzie (i miał czarne okulary co widać na zdjęciu) więc nie mogło być mowy o żadnej reakcji ani w przypadku gdańskiego radnego ani w przypadku jego kolegów z Warszawy, którzy tego samego dnia w parku Kasprowicza (bardzo po męsku bo w 10) postanowili spuścić łomot trzem chłopakom i ich dwóm koleżankom gdyż "za bardzo obnosili się z homoseksualizmem".
Zwiększoną aktywność Blood & Honour zaobserwowano w Słupsku. Tam nie ABW, ale policja "podjęła czynności sprawdzające".
Podczas obchodów 3 maja na Górze Świętej Anny pojawiła się grupa kilkudziesięciu faszystów wznosząca hasła: "Niemcy won z polskich stron", "Znajdzie się kij na żydowski ryj". Nie było czynności sprawdzających, skończyło się na wylegitymowaniu kilku ONR-manów.
Przejdźmy teraz do sprawy warszawskiego śródmieścia. Wszyscy wiemy jak ekipa z Wilczej potrafi się zorganizować kiedy 13 osób rozbija obóz na mieście. Co się dzieje kiedy faszysta napada człowieka w kolejce do KFC za kolor skóry? Mimo licznych świadków napadu, który miał miejsce 22 maja 2005 przybyła na miejsce policja nie podjęła żadnych działań.
Ta sama policja podlegała kiedyś pod Kalisza. Obecne jej działania (a czasami ich brak) są kontynuacją tego co było wcześniej. Świadkiem napadu na Śródmieściu był pochodzący ze Sierra Leone wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kilka dni później został zaatakowany przez trójkę osób w Krakowie. Jeden z prowodyrów napluł mu w twarz. Policja ociągała się z zakwalifikowaniem przestępstwa jako rasistowskiego.
W czerwcu oprócz wzywania przez Młodzież Wszechpolską do rozprawienia się ze zboczeńcami sposobami hitlerowskimi (cyt. Wojciecha Olszewskiego ze Słupska na łamach TVN) w Katowicach doszło do postrzelenia działaczki Kampanii Przeciw Homofobii z broni pneumatycznej.
Kalisz nadal znajdował się w rządzie więc jedynymi ludźmi, którzy mogli reagować byli antyfaszyści...
"Czy są tu pedały, bo chcemy roz***ć tę knajpę?"
Takie pytanie zadali ONR-owcy bywalcom klubu Intacto w Katowicach po czym przystąpili do działań. Policja jak zwykle nie zrobiła nic. Rozochocony ONR posunął się do gróźb karalnych (pod adresem redaktora portalu lewica.pl).
17 września w Sosnowcu (data agresji radzieckiej na Polskę) grupa ONR-owców zaatakowała grupę młodzieży alternatywnej. Wydarzenie miało miejsce niedaleko skłotu. Prokuratura wypuściła nacjonalistów od razu na wolność. Policja uznała zdarzenie za "chuligański wybryk".
W Czeladzie w majestacie prawa odbył się koncert solidarnościowy z ONR-owskim nożownikiem, który dźgnął skłotersa i zbierał na adwokata. Grali: Agressiva 88, Izgorn i Prawo Krwi. Policja nie interweniowała.
31 października zakończyło się urzędowanie Kalisza w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych.
Wnioski są proste. Kalisz "występuje" przeciwko faszyzmowi, ale tylko wtedy kiedy musi wypromować siebie i swoją partię. Będąc przy władzy jest całkowicie bierny. Jak każdy polityk próbuje zyskać na oddolnych ruchach społecznych nie dając nic w zamian. Jego antyfaszyzm skończy się jak tylko zdobędzie jakiś stołek.
Tak długo jak jest tolerowany będzie budził niechęć. Stanowi więc element destrukcyjny. Za sam fakt, że był ministrem spraw wewnętrznych i zwierzchnikiem policji należy mu się całkowity zakaz pojawiania się na antyfaszystowskich eventach. Jeśli nie można nałożyć go odgórnie należy go nałożyć oddolnie.
Nie od dziś wiadomo, że faszyzm wspiera władzę bo władza wspiera faszyzm.
Władza to także Kalisz.
11 listopada bez "Koalicji Antyfaszystowskiej"
Czytelnik CIA, Czw, 2012-09-20 08:47 Antyfaszyzm | BlogUbiegłoroczna porażka antyfaszystowskiej blokady, tak polityczna jak i wizerunkowa, powinna skłonić nas do głębszych przemyśleń na temat tegorocznej formuły 11 listopada. Pojawiają się głosy, że ruch anarchistyczny nie powinien brać udziału w blokadzie faszystowskiego marszu. Wśród przyczyn takiego stanowiska wymienia się głównie establishmentowy charakter samej blokady; udział w niej różnego rodzaju celebrytów, parasol medialny oraz obecność sejmowych polityków. Z drugiej strony propaganda faszystowska opisuje Marsz Niepodległości jako demonstrację antyestablishmentową; wymierzoną w rząd, liberalną gospodarkę i mainstremowe media. Uliczna konfrontacja tych dwóch wizerunków może mieć tylko jeden skutek. Dość powiedzieć, że widać go było w liczbie demonstrantów po obu stronach barykady 11 listopada 2011.
Refleksje o nadchodzącym 11 listopada
Czytelnik CIA, Wto, 2012-09-11 11:01 Antyfaszyzm | Blog | ProtestyLepiej umrzeć pod (czarno)czerwonym sztandarem niż pod płotem
Bądźmy realistami - po tym co było w zeszłym roku i po tym, jak rozwija się 'ogólna sytuacja w kraju' - i tak marne są szanse na realną blokadę marszu prawicy, a 'antyfaszyści' kulący się w 500 czy 1000 osób za kordonem policji, w towarzystwie wątpliwych sojuszników w rodzaju GW, KP, RP czy Kalisza to dokładnie to, czego drugiej stronie potrzeba do szczęścia - powtarzając manewr z 2011 radykalna lewica sama stawia się po stronie establishmentu, kompromitując się jako wiarygodna alternatywa dla liberalnego status quo.
Sprawy mają się tak, że już nawet mainstreamowe media zaczynają otwarcie mówić o kryzysie i przygotowywać swych odbiorców na to, że już wkrótce dostaną po dupie - wystarczy mieć zresztą chocby ogólne pojęcie o ekonomii żeby z powszechnie dostępnych danych wyprowadzić te same wnioski - wielkie miasta, praktycznie co do jednego - są na krawędzi bankructwa, środki unijne w kolejnych 4 latach zostaną zredukowane o 2/3, firmy tną koszty pracy, wzrost gospodarczy spowalnia, konsumpcja jeszcze bardziej, za moment banki przywalone rosnącą liczbą niespłaconych pożyczek zaczną ograniczać kredyt co tylko pogłębi zapaść, jaka się właśnie zaczyna. Jako że jedyną odpowiedzią kapitalizmu na kryzys jest nasilenie wyzysku, eskalacja konfliktów ekonomicznych jest nieuchronna, pozostaje tylko pytanie, na którym froncie najpierw przybiorą one otwartą, drastyczną formę (do wyboru mamy: okupacje bankrutujących zakładów, protesty lokatorskie, strajki w oświacie i służbie zdrowia, bunty miejskie w stylu londyńskim itp;)
Bez względu na jego formę, konflikt będzie się rozgrywał między 'bogatymi' a 'biednymi', 'elitami' a 'społeczeństwem' - i w tej sytuacji radykalna lewica, stając 11 listopada w jednym szeregu z ludźmi i organizacjami, postrzeganymi jako 'elity' staje w opozycji do 'społeczeństwa' - otwierając jeszcze bardziej skrajnej prawicy możliwość autopromocji jako 'wyrazicielki społecznego niezadowolenia' i 'pozaparlamentarnej opozycji antysystemowej'. Nie muszę mam nadzieję nikomu wyjaśniać, że alternatywa 'system - faszyści' jest z gruntu fałszywa, jednak stając po jednej stronie z liberalną lewicą i grzęznąc w retoryce typu 'marsz Komorowskiego jest OK, marsz narodowców - be' radykalna lewica będzie tę alternatywę umacniać.
Wybór, jaki stoi przed nią 11 listopada ma więc polityczny i strategiczny charakter, nie jest jednak zbyt trudny. Albo trwamy przy zeszłorocznej formule i składzie organizacyjnym blokady, stawiając się po stronie establishmentu i pozwalając faszystom obsadzić rolę 'gniewu ludu', albo wychodzimy na ulice jako alternatywa dla jednych i drugich, pod hasłami przeciwko faszyzmowi i liberalizmowi, w obronie wszystkich wykluczonych, odbierając 'prawej stronie' legitymizację do wyrażania społecznego niezadowolenia.
Dla mnie, jako dla anarchisty i antyfaszysty wybór wydaje się oczywisty - czy pójdziemy 11 listopada z liberałami przeciwko faszystom, czy sami przeciwko jednym i drugim, taktycznie czeka nas porażka - mobilizacja mniejsza od prawicowo-faszystowskiej a w przypadku protestu na 2 fronty pewnie i konkretne represje. Strategiczne jednak protest przeciwko faszyzmowi i kapitalizmowi (z naciskiem na kapitalizm;) pozwoli nam przynajmniej zachować wiarygodność jako niezależna, prospołeczna opcja polityczna, alternatywa dla obu wrogich nam opcji w nadchodzącym kryzysie. I na tym przede wszystkim powinno nam zależeć 11.11
Nadchodzi 11 listopada czyli o nową formę
Czytelnik CIA, Czw, 2012-09-06 11:43 Antyfaszyzm | PublicystykaDo 11 listopada mamy jeszcze ponad dwa miesiące, ale warto się zastanowić co lewica antysystemowa powinna tego dnia robić a czego nie robić. Z pewnością nie powinna robić za przystawkę i bufor dla rozmaitej "salonowo - kawiorowej lewicy", "antyfaszystów" związanych z PO i systemowymi mediami. Porozumienie 11 Listopada w obecnej formie jest mało wyraziste, to taki układ gdzie lewica społeczna, wolnościowa wystawia się na razy ultrasów prawicowych, a w mediach królują celebryci urządzający szopki. Czas z tym skończyć !! Ostatnie miesiące przyniosły szereg antyspołecznych akcji w Warszawie i całej Polsce. Zwolnienia, brutalne interwencje podczas usuwania lokatorów, ataki na bezdomnych.
11 listopada to okazja aby zamanifestować nie tylko przeciw neofaszystom różnych odcieni ale również przeciw antypracowniczemu, antyspołecznemu klimatowi jaki panuje w Polsce. Prawicowi ekstremiści którzy wyjdą 11 listopada to tylko jeden z problemów, ich hasła mogą być chwytliwe wobec narastania kolejnej w ciągu ostatnich 20 lat fali kryzysu.
Dlatego właśnie lewica wolnościowa powinna tego dnia wyjść w marszu sprawiedliwości i godności upominając się o ofiary ostatnich 20 lat, o tych którzy zostali zabici jako "mniej wartościowi", o tych którzy popełnili samobójstwa z przyczyn ekonomicznych, o tych których wyrzucono na bruk, o tych którzy stracili pracę. Niech 11 listopada stanie się marszem sprzeciwu przeciw niesprawiedliwości panującej w III RP.
Czas zamanifestować nie tylko przeciw neofaszystom, ale również tym którzy swoją nietolerancje kryją pod hasłem obrony "świętego prawa własności".Czas jasno wyrazić również nasze cele !! Za czym jesteśmy za Równością-Braterstwem- Sprawiedliwością Społeczną !!
O Nową Formę Akcji 11 listopada pod czerwono-czarnymi i czerwonymi flagami !
Szczecin: Kino pmyśli się pod hasłem "Wrzuć coś na ząb!"
mtn, Wto, 2012-09-04 13:35 Antyfaszyzm | Ekologia/Prawa zwierząt | KulturaSpołeczny Infopunkt Alert oraz Basta! Szczecińska Inicjatywa Na Rzecz Zwierząt zapraszają w środę, 5 września 2012, na wydarzenie w ramach cyklu Kino POMYŚLI SIĘ pod hasłem "Wrzuć coś na ząb!". Podczas wieczoru odbędą się dwie projekcje: 19.00 "Wypalony", 19.30 "Życie przemyślane". Wstęp bezpłatny.
Wrzuć coś na ząb! - benefit na aktywistę
Tego wieczoru radzimy przyjść o pustym żołądku, bo szykuje się iście wegańska uczta! Wydarzenie benefitowe wspomoże naszego kolegę, który został zaatakowany i wybito mu k
ilka zębów. Chcemy uzbierać sporą kwotę, żeby z nowymi zębami znalazł dziewczynę i robotę! Zapraszamy na wegańskie pyszności oraz zrzutkę do puszki.
Wypalony
reżyseria: Anna Więckowska
czas trwania: 28 min
rok produkcji: 2007
Stanisław Farion jest emerytowanym magistrem archeologii. Ale mało kto domyśliłby się tego, widząc drobnego staruszka, czarnego od węglowego pyłu i sadzy, drepczącego po skrawku ziemi nad wodą, wokół wysokiego pieca, gdzie pan Stanisław i dwaj jego koledzy: Władysław Dyk oraz Kazimierz Błądek od 10 lat zajmują się wypalaniem węgla. Ciężka to praca, nie najlepiej płatna, a już na pewno nie dla dyplomowanego archeologa. A jednak Staś, jak nazywają go koledzy, zrezygnował z wygód i pokus cywilizowanego świata, by odnaleźć się właśnie w tej fizycznej harówce. - Człowiek jest niewolnikiem swojego stanu posiadania - powiada Staś filozoficznie.
Życie przemyślane (Examined life)
reżyseria: Astra Taylor
czas trwania: 88 minuty
rok produkcji: 2008
"Życie nieprzemyślane nie jest warte przeżycia" - mawiał Sokrates. Dokument kanadyjskiej reżyserki Astry Taylor wyprowadza filozofię z akademickich murów z powrotem na miejskie ulice. Towarzysząc czołowym myślicielom świata w wędrówce po ich ulubionych miejscach, poszukuje odpowiedzi na pytania, które latami nie dawały im spokoju. Peter Singer opowiada o etyce konsumpcji stojąc naprzeciwko eleganckich butików nowojorskiej Piątej Alei. Slavoj Žižek stawia pytania o nasze poglądy na temat środowiska, przedzierając się przez sterty śmieci na wielkim wysypisku. Micheal Hardt głowi się nad naturą rewolucji, otoczony symbolami bogactwa i komfortu. Judith Butler przemierza San Francisco, zapytując o rolę indywidualizmu w naszej kulturze. Tymczasem Cornel West porównuje filozofię do jazzu, jeżdżąc samochodem po Manhattanie.
W trakcie tych niezwykłych wędrówek u boku najbardziej wpływowych intelektualistów naszych czasów dowiadujemy się, jak siła myślenia zmienia świat, w jakim żyjemy i nasze wyobrażenie o relacji z nim.
Po filmach dyskusja dotycząca tematów poruszonych w filmach i nie tylko.
Poznań: Marsz faszystów i demonstracja antyfaszystów
wiatrak, Nie, 2012-09-02 06:52 Kraj | Antyfaszyzm | ProtestyZ okazji rocznicy wybuchu II wojny światowej w Poznaniu odbywały się uroczystości z udziałem polityków i kombatantów. Jednocześnie w innej części miasta maszerował ONR z Młodzieżą Wszechpolską pod hasłami: "Idzie nacjonalizm! Nacjonalizm to patriotyzm. Miejsce lewicy jest na szubienicy. Zdrajcy! Była Moskwa, jest - Bruksela!".
Wszystko dlatego, że jak wszyscy wiemy to Moskwa była odpowiedzialna za atak nazistowskich Niemiec na Polskę. Godzinę wcześniej ruszyła antyfaszystowska demonstracja podczas której rozdawano ulotki. Około 150 osób maszerowało ulicą Półwiejską pod Ratusz.
Po demonstracji grupa około 100 osób postanowiła ustawić się obok trasy przemarszu ONR i zagłuszyć przemarsz faszystów.
Poznań: Antyfaszystowska kontra przeciwko marszowi ONR
Czytelnik CIA, Sob, 2012-09-01 14:44 Kraj | AntyfaszyzmAktualizacja: Jedna z osób zabrana do furgonetki z powodu "nieważnego peselu".
W Poznaniu ok 100 antyfaszystów próbowało zagłuszyć 60-osobowy marsz ONR. W tej chwili na ulicy św. Wojciecha przy pomniku Armii "Poznań" otoczeni w kordonie antyfaszyści są spisywani przez policję.
Policja otoczyła kontrę z powodu "próby zakłócenia marszu" co nie jest prawdą gdyż kontra nie stała na trasie marszu.
Wideo-zaproszenie na demonstrację w Poznaniu
Czytelnik CIA, Wto, 2012-08-21 21:49 Antyfaszyzm | BlogNieoficjalne zaproszenie na demonstrację w Poznaniu, w rocznicę hitlerowskiej agresji na Polskę. Hasłem przewodnim będzie "Nigdy więcej wojny, nigdy więcej faszyzmu".
Więcej info: Nadchodzące wydarzenia
Podziemna działalność niemieckich anarchosyndykalistów w III Rzeszy
wiatrak, Sob, 2012-08-11 22:38 Antyfaszyzm | Publicystyka | Ruch anarchistycznyW dobie powszechnego przypisywania narodom doktryn w celu obsadzenia niemieckich antyfaszystów w roli potomków gestapo, a polskich faszystów jako potomków polskich antyfaszystów proponujemy nauczenie się... historii niemieckiego ruchu antyfaszystowskiego.
Na początku lat 30-tych FAUD (Freie Arbeiter Union Deutschlands) znajdowało się w stanie agonalnym. Pomimo prób przezwyciężenia kryzysu, w jakim znalazła się organizacja po wygaszeniu nastrojów rewolucyjnych w Republice Weimarskiej (większość badaczy właśnie w upadku Rewolucji Marcowej oraz w przyjęciu tzw. Konstytucji Robotniczej widzi główne źródła kryzysu), znaczenie, siła i liczebność organizacji systematycznie malało. Bowiem o ile jeszcze w 1925 roku wolny związek liczył 25 tysięcy członków, w 1929 roku jeszcze 9,5 tysiąca, to w 1932 roku już jedynie 4307 członków, którzy działali w 157 lokalnych grupach [1], spośród których od 60 do 80 procent było bezrobotnymi[2], co oczywiście stanowiło konsekwencję Wielkiego Kryzysu i masowego zwalniania robotników należących do FAUD. Na domiar złego inne organizacje anarchistyczne w Niemczech nie znajdowały się wcale w lepszej sytuacji, albowiem FKAD (Föderation Kommunistischer Anarchisten Deutschlands) i AV (Anarchistische Vereinigung) liczyły raptem po paruset aktywnych działaczy.
Znajdując się w takiej kondycji, ruch anarchistyczny musiał ustosunkować się wobec oraz następnie stawić opór rosnącemu w siłę ruchowi nazistowskiemu, a także ustosunkować się wobec innych sił wrogich faszyzmowi decydując się (bądź nie) na współpracę z nimi w zwalczaniu narodowych socjalistów. Naturalnie był to proces globalny – wszędzie zagrożenie faszystowskie wpływało na zmianę postawy ruchu anarchosyndykalistycznego. Przykładowo we Francji członkowie CGT-SR (Confédération Générale du Travail - Syndicaliste Révolutionnaire) forsowali koncepcję „Zjednoczonego Frontu”, jako alternatywy wobec forsowanej przez stalinistów koncepcji utworzenia „Frontu Ludowego”. Zasadniczo możemy zaobserwować, iż zagrożenie faszyzmem wpłynęło na złagodzenie dogmatycznie antypolitycznej postawy anarchosyndykalistów i anarchistów niemal na całym świecie (czego dobitnym przykładem było zaprzestanie prowadzenia zmasowanej akcji na rzecz bojkotu wyborów w Hiszpanii w 1936 roku przez co – jak można przypuszczać i jak sugerowała sama hiszpańska prawica – Front Narodowy przegrał w tym kraju wybory w 1936 roku).
Wracając do meritum rzeczy, zasadniczo wyróżnić możemy dwa rodzaje postaw wśród niemieckich (ale i nie tylko) anarchistów względem walki z faszyzmem (nazizmem). Pierwsza traktowała tę walkę jako integralną część walki rewolucyjnej, dostrzegając w nazizmie ostatnią deskę ratunku dla kapitalizmu, przemysłowców i społeczeństwa burżuazyjnego. Druga traktowała walkę z siłami skrajnej prawicy jako autonomiczną batalię, która winna być toczona przez jak najszerszą koalicję sił lewicy, w tym oczywiście głównie ramię w ramię z KPD (Kommunistische Partei Deutschlands).
Opór wobec nazizmu
Zasadniczo istnieje zgodna opinia odnośnie możliwości i skali oporu wobec nazistów w Niemczech, a tym samym również oporu stawianego przez niemieckich anarchistów oraz anarchosyndykalistów. Najbardziej dobitnie, jak się wydaje, podsumował to niemiecki anarchosyndykalista Ernst Binder deklarując, iż opór był w zasadzie niemożliwy:
"Masowy opór nie był możliwy w 1933 roku, najlepsze serca ruchu robotniczego zostały rozproszone w walce partyzanckiej pozbawionej jakiejkolwiek nadziei. Ale jeśli z tego bolesnego doświadczenia, robotnicy wyciągną lekcję, iż tylko zjednoczenie w obronie stanowi skuteczną broń w walce z faszyzmem, to złożona ofiara nie była daremna [3]."
Zupełnie odmiennego zdania był Albert Meltzer, który po analizie archiwów policyjnych przejętych przez Amerykanów po II Wojnie Światowej i udostępnieniu ich badaczom, doszedł do wniosku, iż opór był możliwy, gdyż odnaleźć można było w nich wiele informacji na temat aktywności anarchistycznej w czasach nazistowskich [4].
Z punktu widzenia dostępnych informacji historycznych osobiście bardziej przychylam się do pierwszego stanowiska: terror, masowe represje, aresztowania, istnienie policji politycznej (Gestapo) oraz masowa indoktrynacja powodowały, że skala oporu wobec nazistów musiała być niestety ograniczona. Nie oznacza to jednak, że anarchosyndykaliści oraz Niemcy w ogóle nie podejmowali prób stawienia oporu. Wręcz przeciwnie. O ile jednak niemożliwe było stawienie oporu w skoordynowany i w zorganizowany sposób – mimo wcześniejszych przygotowań, o czym za chwilę – to lokalnie wielu Niemców podejmowało się takich heroicznych aktów.
Analizy zjawiska nazizmu dokonywane przez niemieckich anarchistów
FAUD już w 1932 roku przygotowując się na ewentualność przejęcia władzy przez nazistów zaadaptowało specjalny plan działania, który miał na celu stawienie oporu nowej władzy oraz uchronienie się przed ewentualnymi represjami. Zadecydowano, że w momencie sięgnięcia po władzę przez Hitlera, główna siedziba FAUD zostanie przeniesiona z Berlina do Erfrutu, gdzie rozpoczęłaby podziemną działalność. Równolegle związek miał wezwać do strajku generalnego wymierzonego w hitlerowców. Także podczas ostatniego (XIX) kongresu organizacji (25-28 marca 1932 roku) delegaci, poza kwestiami programowymi, bieżącymi oraz poświęconymi taktyce, zajęli się także kwestią zagrożenia nazistowskiego.
Jednocześnie wydano specjalną broszurę poświęconą tej kwestii, której autorem był dr Gerhard Wartenberg, lider berlińskiej Komisji Wykonawczej FAUD. Jej twórca przestrzegał – co stanowiło z całą pewnością zarzut pod adresem KPD – przed rozdrobnieniem ruchu antyfaszystowskiego, co mogłoby wynikać z reprezentowania różnych interesów politycznych przez różne organizacje. Przestrzegał także przed niepotrzebnymi działaniami zbrojnymi wymierzonymi w SA, co z kolei stanowiło zarzut pod adresem „Czarnych Szeregów”.
Sama zaś analiza nazizmu dokonana przez autora skoncentrowała się na dwóch kwestiach: (1) podniesieniu klasowego charakteru „narodowego socjalizmu”, jako ruchu klasy średniej i przemysłowców (w mniejszym stopniu arystokracji), wspieranego duchowo przez wieś, zrodzonego ze złej sytuacji ekonomicznej i wykorzystywanego przez wielki kapitał w walce przeciwko klasie robotniczej, demokracji i internacjonalizmowi, co nawiasem mówiąc było zgodne także z ujęciem Wilhelma Reicha, jakie ten przedstawił w Psychologii Mas wobec faszyzmu[5] oraz (2) na jego charakterze, pisząc: „militaryzm i władza jako pogląd na świat – to właśnie tym jest „narodowy socjalizm” [6].
Niemieccy anarchiści pragnęli zarazem obalić mit, jakoby ruch nazistowski miał być ruchem ponadklasowym, składającym się z przedstawicieli wszystkich klas [7]. W rzeczywistości poparcie udzielone przez proletariuszy nazistom było mikroskopijne. Przykładowo w wyborach do rad robotniczych w Hamburgu naziści zdobyli jedynie 200 głosów na ogółem 6225 [8]. Zamiast tego NSDAP było partią zabezpieczającą interesy przemysłowców, wszelkiej maści kapitalistów, szlachty oraz książąt (acz sama arystokracja, z wyjątkiem konkretnie pożądanych osób, miała nie być chętnie widziana w szeregach partii).
Tak więc nazizm traktowany był przez FAUD jako narzędzie kapitału. Wartenberg zwrócił uwagę na ogromną wrogość jaką przejawiał ruch nazistowski wobec proletariatu, a także na porzucenie przez nich swych nacjonalistycznych celów, które odrzucone zostały tylko po to, aby dostosować się do wymagań burżuazyjnego społeczeństwa. Wobec tego możemy stwierdzić, że „III Rzesza nie oznacza nic więcej, aniżeli dyktaturę mającą na celu powstrzymanie robotników” [9]. NSDAP służyła więc burżuazji pacyfikując ruch robotniczy, czyniąc to głównie przy użyciu dwóch środków: terroru stosowanego w praktyce oraz odwołując się do celów socjalnych w swej jałowej retoryce.
Nawiasem mówiąc niemiecki anarchosyndykalista w stosowanym terrorze przez nazistów widział oznakę słabości nie zaś jego siły, albowiem gdyby nazizm był kreatywny społeczne, kulturowo i ekonomicznie nie musiałby stosować siły. Stosując ją egzemplifikował fakt, iż reprezentuje on klasy, które obumierają [10].
Wartenberg podkreślił, że konieczna jest całościowa walka z faszyzmem i jego wariacjami (w tym również z nazizmem), co posiadać miało głównie charakter defensywny – tj. obrony swych praw przez proletariat, bowiem niemieccy anarchiści słusznie przypuszczali, że po przejęciu władzy naziści wykorzystają cały aparat państwowy do spacyfikowania proletariatu i wszelkich jego dążeń emancypacyjnych. Na podstawie tej analizy uznano, iż najlepszą metodą obrony przed nazizmem byłaby walka w miejscu pracy oraz destabilizacja faszystowskiej bazy ekonomicznej, proponując użycie akcji bezpośrednich z zastosowaniem strajku generalnego włącznie. Autor podkreślił konieczność zjednoczenia proletariatu w walce z faszyzmem i prowadzenia tej walki przez bojowe i zjednoczone związki zawodowe. Niemieccy anarchosyndykaliści wzywali więc do jedności proletariatu, podobnej do tej, która powstrzymała pucz Kappa oraz doprowadziła do wybuchu Rewolucji Marcowej w Zagłębiu Ruhry. Podkreślał jednak, iż musi to być jedność rodząca się oddolnie, w miejscach pracy, w urzędach, itd. Zasadniczo odrzucał on możliwość stosowania zdesperowanych ataków, aktów zemsty, terroru indywidualnego, zbędnego prowokowania i atakowania bez przyczyny, oczywiście z wyjątkiem samoobrony. Zamiast tego działalność wymierzona w faszyzm winna być planowana i prowadzona systematycznie, bez zbędnych „żołnierskich gierek”. Zamiast tego zalecał działania samoobronne w ramach istniejącego prawa. Jeżeli jednak nie udałoby się tak pokonać faszyzmu i Hitler przejąłby władzę, odpowiedź mogłaby być tylko jedna – natychmiastowy strajk generalny (którego skuteczności dowiódł strajk generalny podczas puczu Kappa, który obalił prawicowych zamachowców), nim naziści zdołaliby w pełni wykorzystać siłę państwa do spacyfikowania ruchu robotniczego.
Pomimo tego, że zalecał działanie w ramach prawa, to za niewybaczalny błąd niemiecki anarchista uznał poleganie na sile państwa w pacyfikowaniu ruchu nazistowskiego. Z jednej bowiem strony, siły demokratyczne zachowywały się tak biernie, że swą biernością wspierać miały nazistów. Z drugiej strony, administracja państwowa, jego cała biurokracja oraz instytucje tolerowały a wręcz wspierały nazistów, rozbrajając, pacyfikując i represjonując bojowy ruch robotniczy, będący jedyną autentyczną siłą antyfaszystowską. Była to bowiem walka „w której każdy rząd będzie przeciwko nim [antyfaszystom], niezależnie od tego jak się on nazywa. W tej walce klasa robotnicza zależna jest wyłącznie od własnych sił” [11].
Nieco odmiennie zjawisko nazizmu interpretował R. Rocker, spoglądając na nie jak na krańcowe przejawy myśli nacjonalistycznej, będące zarazem śmiertelnym wrogiem wszelkiej wolnościowej myśli, usunięcia przejawów której naziści uważają za warunek konieczny i wstępny do „przebudzenia narodu” [12]. Z kolei od strony ekonomicznej, niemiecki anarchosyndykalista interpretował nazizm jako pewną ideologię służącą mocniejszemu i bardziej skutecznemu podporządkowaniu społeczeństw wymaganiom przemysłowców. Ideolodzy faszyzmu starali się bowiem przekonać świat, że to nie przemysł istnieje dla człowieka, lecz człowiek dla przemysłu. Wobec tego przejęcie przez niemiecki faszyzm (czyli nazizm) tych wszystkich okropieństw oraz nieludzkich koncepcji nastąpiło w wyniku działania teoretyków ekonomicznych oraz działania przemysłowców, którzy widzieli w faszyzmie słuszną ścieżkę dostrzegając w koncepcjach rasowych „naukowe podstawy” dla swych racji, czyli interesów [13]. Stąd też niemiecki anarchosyndykalista nazizm oceniał jako ruch i ideologię, która miała na celu chronić polityczną władzę małej mniejszości. Jednocześnie faszyzm/nazizm charakteryzował się pewnymi cechami fundamentalizmu religijnego, co objawiać się miało m.in. w posiadaniu złudzenia religijnej świadomości masowej, a także w wytworzeniu religijnego entuzjazmu, wykorzystywanego instrumentalnie przez przywódców.
Faszyzm i nazizm były zdaniem Rockera systemami zwyczajnie barbarzyńskimi, opartymi na masowych prześladowaniach, terrorze i mordach. W Niemczech te praktyki przybrały szczególnie mocnego charakteru, bowiem połączone one zostały z rasistowskim fanatyzmem wymierzonym przeciwko Żydom [14] (pamiętać należy, iż Rocker badał system nazistowski jeszcze przed rozpoczęciem planu „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej” („Endlösung der Judenfrage”)). Rasistowska polityka, prześladowania, nadzór nad ludnością i czystością rasową (np. poprzez zabranianie mieszanych małżeństw, prześladowania Żydów) oraz nadzór nad seksualnością doprowadził do tego, iż rządzący naziści przeistoczyli społeczeństwo w „hodowlę bydła” [15]. Zarazem nazizm zasadził się na nacjonalistycznej niesprawiedliwości, wedle której każdą zbrodnię oraz każdy grzech można usprawiedliwić dobrem narodu i rozmyć odpowiedzialność na cały naród. Taka kolektywna odpowiedzialność narodu zabija indywidualne poczucie sprawiedliwości, sprawiając, że każdy czyn popełniany w imieniu narodu wydaje się być chwalebny [16].
Podczas II Wojny Światowej Rudolf Rocker uzupełnił swoje stanowisko, co związane było z jego oficjalnym poparciem Aliantów w wysiłku wojennym. Uważał bowiem, że jest to inna od innych wojen, zaś polityka nieinterwencji wsparłaby „tchórzliwych morderców” przygotowując świat na „błogosławiony Nowy Porządek Hitlera” [17]. Niemiecki anarchista w 1942 roku opublikował serię artykułów zbiorczo wydanych pod tytułem "Od Bismarcka do Hitlera" (From Bismarck to Hitler), w których Rocker uznał Hitlera i hitleryzm za twór pruskich junkrów, którzy pragnęli wykorzystać nowe zjawisko w celu zabezpieczenia własnych interesów. Niemniej Hitlerowi udało się usamodzielnić oraz skierować swe działania przeciwko swym twórcom, co w konsekwencji doprowadziło do tego, iż stał się jeszcze bardziej potworny [18].
Nim naziści przejęli jeszcze władzę, anarchosyndykaliści zorganizowali wielką manifestację w Kolonii przeciwko wizycie w mieście Goebbelsa, która spotkać się musiała z autentycznie dużym poparciem, skoro sam Goebbels relacjonował, iż poczuł się jakby został „wyrzucony z rodzinnego miasta niczym przestępca”[19].
FAUD nie udało się jednak w pełni zrealizować swojego planu na ewentualność przejęcia władzy przez Hitlera. O ile rzeczywiście siedziba związku została przeniesiona i zdołała rozpocząć podziemną działalność, to strajku generalnego nie udało się federacji zorganizować, m.in. wskutek niemal natychmiast rozpoczętych represji przez nowy aparat władzy wymierzony w niemiecki ruch anarchosyndykalistyczny.
Działalność anarchistów w czasach nazistowskich
Podziemna działalność anarchistów była niezwykle trudna w warunkach nazistowskiego totalitaryzmu. Masowe represje i terror, tajna policja polityczna (Gestapo), wszechobecny strach oraz działania indoktrynacyjne skutecznie utrudniły, a wręcz uniemożliwiły, podjęcia jakiejkolwiek podziemnej działalności nastawionej na stawienie oporu nazistowskim oprawcom. Nie oznacza to tego, iż anarchiści nie podejmowali wysiłków prowadzenia tajnej działalności na szerszą skalę. Podejmowali takowe, acz niemal każda taka próba kończyła się masowymi aresztowaniami.
W pierwszej kolejności działacze FAUD, przy pomocy anarchosyndykalistów z holenderskiego NSV (Nederlandsch Syndicalistisch Vakverbond), utworzyli sekretariat związkowy na wychodźstwie – w Amsterdamie. Równolegle podjęli działania na rzecz tworzenia tajnych komórek na terenie III Rzeszy, jak np. w Erfurcie, które inicjowały szereg przerzutów zagrożonych aresztowaniem anarchosyndykalistów (i nie tylko) z Niemiec do Holandii [20].
Z kolei anarchosyndykaliści niemieccy, którzy przebywali w Holandii inicjowali kampanie antynazistowskie w samej Holandii oraz – jak np. Julius Nolden – podejmowali wysiłki na rzecz dystrybuowania propagandy antynazistowskiej w III Rzeszy. Około 1935 roku podziemna działalność FAUD niemal się załamała: wielu anarchistów, którzy do tej pory byli bezrobotni, znajdując pracę niechętnie się angażowało w nielegalną działalność. Równocześnie rosła brutalność, ale i skuteczność Gestapo, które skutecznie pacyfikowało wszelki opór oraz skutecznie zapobiegło dystrybuowaniu propagandy antynazistowskiej przemycanej z Holandii.
Jednakże wraz z wybuchem Rewolucji w Hiszpanii niemieccy anarchosyndykaliści niezwykle się zaktywizowali również w samej III Rzeszy. Wówczas też nielegalnie działające grupy rozpoczęły zbieranie funduszy dla hiszpańskich towarzyszy a także zaczęły organizować przerzuty ochotników z Niemiec udających do Hiszpanii, aby wspomóc rewolucję. Przełożyło się to także na powstanie kilku grup anarchosyndykalistycznych w Niemczech [21].
Kres zorganizowanej działalności nastąpił w 1937 roku, kiedy po anonimowym donosie, Gestapo aresztowało najpierw 50 anarchosyndykalistów w kilku niemieckich miastach, w tym także wcześniej wspomnianego Noldena (który miał to szczęście, że przeżył wojnę; uwolniony został z więzienia Luettringhausen 19 kwietnia 1945 roku przez wkraczających Aliantów), zaś w kolejnych tygodniach aresztowano kolejnych 89 anarchosyndykalistów [22]. Większość spośród nich została albo wkrótce zamordowana, albo też – już podczas wojny – wysłana do słynnego Strafdivision 999, batalionu karnego składającego się z więźniów politycznych. Ogółem, jak szacował R.G. Hoering w latach 1933-1936 w konspiracji działało około 600 członków FAUD. Większość z grup, w których działali Ci działacze, została rozbita przez Gestapo, acz jeszcze w latach 40-tych, istniały gdzieniegdzie tajne grupy anarchistyczne [23].
Zaznaczyć należy także, że po tym jak władzę w Niemczech przejęli naziści SAC, CNT oraz NSV na forum IWA wezwały do międzynarodowego bojkotu towarów pochodzących z Niemiec, przeciw czemu wystąpiła sekcja francuska, która obawiała się, że ten akt naziści wykorzystają do swych celów propagandowych. Jednakże na wskutek represji wymierzonych w CNT w samej Hiszpanii do międzynarodowego bojkotu nie doszło [24].
Niemiecki ruch anarchistyczny na wychodźstwie
Nie sposób byłoby nie wspomnieć o zaangażowaniu niemieckich anarchosyndykalistów podczas Rewolucji Hiszpańskiej w 1936 roku. Zasadniczo Hiszpania stanowiła jedno z głównych miejsc, do którego udawali się niemieccy anarchiści, którzy zadecydowali o opuszczeniu kraju po przejęciu władzy przez nazistów. Taki stan wynikał poniekąd z faktu, że relatywnie łatwo było w tym kraju uzyskać azyl oraz ze względu na mitologizowanie przez niemieckich anarchosyndykalistów hiszpańskiego CNT [25].
Już w 1934 roku niemieccy anarchosyndykaliści działający w Barcelonie założyli grupę DAS (Gruppe Deutsche Anarcho-Syndikalisten im Ausland, czyli Grupa niemieckich anarchosyndykalistów na wygnaniu), która w kwietniu 1936 roku stała się częścią barcelońskiej FAI. W momencie wybuchu rewolucji organizacja liczyła 45 członków, lecz po wybuchu rewolucji dołączyło do niej 14 kolejnych [26].
Grupa, naturalnie poza prowadzeniem działalności anarchistycznej, zajmowała się także monitorowaniem aktywności nazistów w Hiszpanii, którzy dążyli do objęcia nadzorem pozostających w tym kraju niemieckich emigrantów politycznych, czyniąc to zresztą we współpracy z hiszpańską prawicą, wywierając tym samym wpływ na politykę hiszpańskich władz. Podczas rewolucji członkowie grupy aktywnie włączyli się w walkę rewolucyjną, wspierając w wysiłkach CNT-FAI, które powierzyło niemieckiej organizacji kontrolowanie wszystkich niemieckojęzycznych obcokrajowców przybywających i pozostających w Barcelonie. Wobec tego członkowie DAS uczestniczyli aktywnie w kontroli granic, portów oraz dworców kolejowych. Oprócz tego dokonywali licznych przeszukań w mieszkaniach Niemców podejrzanych o sympatyzowanie, bądź współpracowanie z nazistami. Wiele spośród tych mieszkań zostało wywłaszczonych przez niemieckich anarchistów i przekazanych Komitetom Rewolucyjnym, w tym także wywłaszczony został Generalny Konsulat Niemiecki. DAS uspołecznił także niemieckie kawiarnie oraz biblioteki, które prowadzone były przez nazistów, czyniąc z nich kolektywy robotnicze. Oprócz nich DAS założył także dwa domy żołnierskie w Barcelonie, które powstały w wywłaszczonych willach należących do nazistów. Ponadto DAS sprawował polityczny nadzór nad niemieckojęzycznymi milicjantami z „Międzynarodowej Grupy Kolumny Duruttiego”, organizowali kolektywy robotnicze dla emigrantów, prowadzili działalność propagandową skierowaną do ludności niemieckojęzycznej, prowadzili działalność publicystyczną oraz wydawniczą, reaktywując m.in. wydawnictwo ASY. Oprócz tego członkowie DAS prowadzili agitację wśród niemieckich komunistów, aby dołączyli do organizacji anarchistycznych, nie odnosząc jednak przy tym spektakularnego sukcesu, początkowo przyciągając jedynie 6 komunistów, którzy utworzyli jednostkę imienia Ericha Mühsama. Dopiero w październiku do „Kolumny Duruttiego” dołączyło kolejnych 20 byłych członków KPD [27].
W sierpniu 1936 roku, głównie dzięki wysiłkom DAS, założony został Międzynarodowy Komitet Antyfaszystowskich Emigrantów (CIDEA), w którym znalazło się 3 przedstawicieli DAS, 2 przedstawicieli KPD oraz 1 niemiecki członek POUM. Na sekretarza obrony został Isidor (znany także jako Isak) Aufseher, członek DAS, który zainicjował program do walki z bezrobociem wśród emigrantów, organizując m.in. kolektyw produkujący wyposażenie dla milicji [28]. Naturalnie wpływy DAS w skali całej rewolucji były niewielkie, co nie zmienia faktu, że organizacja i jej działania były zauważalne.
Szczególnie ostre represje spadły na członków organizacji po wydarzeniach z maja-czerwca 1937 roku w Barcelonie. Wówczas to komuniści, dzięki wsparciu ze strony działaczy KPD, aresztowali niemal wszystkich członków organizacji oraz sympatyzujących z nią obcokrajowców, których oskarżano o szpiegostwo i udział w wydarzeniach majowych [29].
DAS nie było jednakże jedyną organizacją niemieckich anarchistów istniejącą w Hiszpanii. Przykładowo z grona niemieckich anarchosyndykalistów przynależących do CNT podczas rewolucji powstała grupa ASYK (Anarchosyndykalistyczna Grupa Działania), złożona z 50-80 członków. Inną organizacją była konkurencyjna wobec DAS, SRDF powstała w styczniu 1937 roku, cieszącą się pewną dozą sympatii ze strony CNT-FAI, której celem było zintegrowanie wszystkich niekomunistycznych Niemców przebywających w Hiszpanii w jedną jednostkę wojskową działającą przeciwko faszystom. Ogółem w milicji CNT-FAI służyło prawdopodobnie około 230 niemieckich anarchistów i anarchistek [30].
Opór wobec nazistów podczas wojny
Wracając do samych Niemiec, z pewnością kilka grup anarchistycznych podczas 12-letnich rządów Nazistów istniało również w Nadrenii oraz w Zagłębiu Ruhry, acz jak przyznawał Meltzer, nie były one w stanie współpracować między sobą. Być może o ich aktywności świadczy niewypał niemieckiej bomby zrzuconej na Madryt, na której widniał napis: „Towarzysze! Sprawiliśmy by bomby nie wybuchały”, który jednoznacznie wskazywał na celowy sabotaż. Wiadomo także o dosyć długo istniejącej grupie anarchosyndykalistów w Duisburgu [31].
Także młodzi działacze SAJD (Syndikalistisch-Anarchistische Jugend Deutschlands ) podejmowali próby podjęcia działań o charakterze antynazistowskim, spośród których najbardziej znane było rodzeństwo Krüschetów (Gustav i Fritz), którzy zostali najpierw aresztowani przez Gestapo, a następnie razem z 86 innymi działaczami zostali skazani podczas dwóch procesów, które miały miejsce w styczniu i lutym 1938 roku. Gustav, który został zwolniony z więzienia w 1942 roku natychmiast trafił do Strafdivision 999. Fritz z kolei został siłą wcielony w 1944 roku do 36 Dywizji Grenadierów SS Dirlewanger, składającej się początkowo głównie z kryminalistów, zaś w późniejszym okresie także z więźniów politycznych oraz chorych psychicznie. Wkrótce Fritz dostał się do niewoli radzieckiej [32].
Oprócz tego anarchiści podejmowali kroki w celu dokonania zamachu na Hitlera, jak np. planowała to uczynić Schwarzrotgruppe (Czarno-Czerwona Grupa) z Dusseldorfu, której członkowie dwukrotnie byli blisko zabicia Hitlera, raz w tawernie w Monachium, w której Hitler rozpoczął swój pucz w 1923 roku, drugi raz w operze w Norymberdze. Z kolei po próbie zabicia Hitlera podczas wiecu w Kolonii, rozpoczęły się masowe aresztowania wśród nadreńskich robotników [33].
Spośród najbardziej znanych anarchistów zaangażowanych w działalność antynazistowskiego ruchu oporu była Hilda Monte (w zasadzie Hilda Meisel), która działa w 2 lub 3 grupach oporu, a po ucieczce do Wielkiej Brytanii wzywała do oporu przeciwko nazistom oraz uczestniczyła w wielu tajnych operacjach w Niemczech i Austrii [34].
Maciej Drabiński - http://drabina.wordpress.com
[1] A. Graf, Die Familie Krüschet im Widerstand, dostępne pod adresem: http://www.anarchismus.at/txt2/krueschet.htm [dostęp: 1.10.2011 roku].
[2] H. Rübner, Der Weg ins Dritte Reich. Die Analyse des Nationalsozialismus durch deutsche Anarchisten und Anarcho-Syndikalisten, [w:] L. Velag, Anarchisten Gegen Hitler, Berlin 2001, s. 13.
[3] Anarchist Resistance to Nazism: The FAUD Undergound in the Rhineland [w:] Resistance to
Nazism, Anarchist Federation, s. 18, publikacja dostępna pod adresem: http://www.afed.org.uk/ace/anarchist_resistance_to_nazism.pdf
[4] A. Meltzer, Anarchist activity in Nazi Germany, dostępne pod adresem: http://libcom.org/history/articles/anarchism-in-nazi-germany [dostęp: 18.09.2011 roku].
[5] W. Reich, dz. cyt., s. 58-64.
[6] G. Wartenberg, Gerhard on National-Socialism, dostępne pod adresem: http://www.katesharpleylibrary.net/1zcs69 [dostęp: 4.08.2012 roku].
[7] Niestety, ale jest to bardzo silnie zakorzeniony mit, powtarzany do tej pory przez skrajną prawicę, która stara się przedstawić nazizm jako „ruch lewicowy”. W istocie odsetek robotników w NSDAP nie był znaczący, podobnie jak nie wiele głosów partia otrzymywała od robotników. Analogiczny mit wytworzony został w odniesieniu wobec ruchu faszystowskiego we Włoszech.
[8] G. Wartenberg, dz. cyt.
[9] Tamże.
[10] Tamże.
[11] Tamże.
[12] R. Rocker, Nationalism and Culture, Los Angeles 1937, s. 240.
[13] Tamże, s. 244.
[14] Tamże, s. 249.
[15] Tamże, s. 250.
[16] Tamże, s. 252.
[17] M. Graur, An anarchist “rabbi”. The life and teachings of Rudolf Rocker, New York-Jerusalem 1997, s. 119.
[18] Tamże, s. 226.
[19] A. Meltzer, dz. cyt.
[20] Anarchist Resistance to Nazism: The FAUD Undergound in the Rhineland [w:] Resistance to
Nazism, Anarchist Federation, s. 17, publikacja dostępna pod adresem: http://www.afed.org.uk/ace/anarchist_resistance_to_nazism.pdf
[21] Tamże, s. 18.
[22] Tamże.
[23] T. G. Hoering, Opór. Opozycja anarchosyndykalistyczna w radzieckiej strefie okupacyjnej, [w:] Anarchosyndykalizm. Strajki, powstania, rewolucje 1892 – 1990, Federacja Anarchistyczna sekcja Poznań, Poznań – Kraków 2006, s. 194.
[24] V. Damier Anarcho-syndicalism in the 20th Century, Alberta 2009, s. 92
[25] D. Nelles, The Foreign Legion of the Revolution, dostępne pod adresem: http://libcom.org/library/the-foreign-legion-revolution [dostęp: 18.09.2011 roku].
[26] Tamże.
[27] Tamże.
[28] Tamże.
[29] Tamże.
[30] Tamże.
[31] A. Meltzer – Anarchist activity in Nazi Germany, dostępne pod adresem: http://libcom.org/history/articles/anarchism-in-nazi-germany [dostęp: 18.09.2011 roku]
[32] A. Graf – Die Familie Krüschet im Widerstand, dostępne pod adresem: http://www.anarchismus.at/txt2/krueschet.htm [dostęp: 1.10.2011 roku]
[33] A. Meltzer – Anarchist activity in Nazi Germany, dostępne pod adresem: http://libcom.org/history/articles/anarchism-in-nazi-germany [dostęp: 18.09.2011 roku]
[34] Tamże
https://cia.media.pl/anarchistyczny_ruch_oporu_w_nazistowskich_niemczech
https://cia.media.pl/internacjonalizm_w_trojkacie_trzech_krajow_a_t_pilar...
https://cia.media.pl/podziemna_dzialalnosc_polskich_anarchosyndykalistow_...
https://cia.media.pl/opor_anarchistow_wobec_faszystowskiej_kontrrewolucji
https://cia.media.pl/antynazizm
Policja nachodzi uczestników kwietniowej manifestacji w Białymstoku
Czytelnik CIA, Pią, 2012-08-10 18:07 Kraj | AntyfaszyzmPrzypomnijmy, że w kwietniu tego roku, w Białymstoku, po eskalacji prawicowej przemocy i w końcu morderstwie dokonanym w centrum miasta przez członków miejscowych struktur Blood&Honour została zorganizowana manifestacja antyfaszystowska. Opis akcji.
Na miejsce w ramach akcji solidarnościowej dotarły także dwa autokary z antyfaszystkami i antyfaszystami, które wyruszyły z Warszawy.
Po drodze autobusy zostały zatrzymane i przeszukane, wszyscy pasażerowie zostali spisani przez policję, która jako powód zatrzymania podała, że „szuka ludzi z maczetami”. Po spisaniu personaliów, policjanci chcieli bezprawnie wymusić od ludzi, żeby wchodząc do autobusu pokazywali swoje twarze i dokumenty do kamery. Zdecydowana i kategoryczna odmowa aktywistów/-tek poskutkowała i po kilkunastu minutach policja zrezygnowała z tej niezgodnej z prawem praktyki. Od tego momentu, autokary były eskortowane do Białegostoku, również w drodze powrotnej do Warszawy za antyfaszystami jechał nieoznakowany radiowóz.
W oparach absurdu czyli o tym jak faszyści „czczą” pamięć Powstania Warszawskiego
Czytelnik CIA, Czw, 2012-08-09 21:24 Antyfaszyzm | Publicystyka | Rasizm/NacjonalizmNie wiem, czy to wina temperatur i masowych udarów spowodowanych słońcem, a może należy zrzucić to na zbyt wiele czasu wolnego jaki mają na wakacjach nasi rodzimi faszyści i nacjonaliści, ale w zasadzie co tydzień docierają do mnie informacje wydawałoby się, że absurdalne.
Wszystko byłoby by w porządku gdyby okazało się to spóźnionym primaaprilisowym żartem. Tak jednak nie jest i dzieje się to naprawdę! Mamy więc w tym roku faszystów z ONRu organizujących marsze ku pamięci Powstania Warszawskiego! Przypomnijmy, że to są nadal ci sami oenerowcy, którzy na co dzień, bez krępacji, przez 364 dni w roku bratają się i organizują wspólne akcje z jawnymi fascynatami Hitlera z neonazistowskiej organizacji Blood&Honour. Czyżby nastąpiła jakaś wielka mentalna zmiana u naszych rodzimych faszystów, prawie jak u rasistowskiego zespołu z USA Prussian Blue, który tworzyły swego czasu dwie bliźniaczki kierowane przez matkę nazistkę z National Alliance? Może podobnie jak one, junacy w piaskowych koszulach odkryli lecznicze działanie marihuany i odeszli od swoich mało apetycznych poglądów? Niestety, to kolejny ruch pozorowany, tak jak to, że faszyści z tej organizacji nie próbują już protestować podczas Marszów Wolnych Konopii, bo w pewnym momencie okazało się, że przychodzi na nie kilkaset razy ludzi więcej niż na ich akcje. Trawka u faszystów z dnia na dzień nagle przestała być „dla bydła”, bo okazało się, że jest to nieopłacalne PR-owo, a pojawianie się w okolicach takich manifestacji groziłoby linczemi fizycznym rozwiązaniem ONRu… Widocznie rocznica Powstania Warszawskiego stała się jedynym dniem w roku, gdy ochładzają oni swoje stosunki z neonazistami. Rzecznik ONRu, Marian „Siłka” Kowalski wymyślił taką taktykę w ramach wakacyjnego ocieplania wizerunku, po tym jak zaliczył w swoim regionie w Lublinie kilka wpadek (głównie chodziło o to, że według Mariana jacyś źli ludzie non stop podszywają się za oenerowców i psują im wizerunek, dziwnym jednak trafem zawsze okazywało się, że złapani na gorącym uczynku byli to jednak prawdziwi oenerowcy albo bliscy sympatycy;). Oczywiście swoją współpracę z neonazistami oenerowcy próbują ukrywać przed opinią publiczną kiedy nie jest im to na rękę i gdy robi się za duży szum medialny ( np. ubiegłoroczny 11 listopada). Niestety albo stety ukrywanie tej prawdy wychodzi im podobnie jak posługiwanie się poprawną polszczyzną.
Jednego odmówić im nie można, „nadchnienie” to na pewno oni mają – są tak „nadchnięci” swoją misją odrodzenia, że organizują co jakiś czas koncerty równie „patriotycznym” kapelom jak sam ONR (chodzi o zespół Tormentia, który grywał na koncertach poświęconych pamięci jednego z fundatorów neonazistowskiej sceny muzycznej w kraju-Szczeremu), czy nie krępują się jak Brygada Świętokrzyska ONR chodzić po Kielcach ramię w ramię z ludźmi noszącymi flagi Combat18 (czyli Adolf Hitler!). Ale już niecałe trzy miesiące później ci sami ludzie organizują akcję ku chwale Powstańców Warszawskich.
W czasie wojny rozprawa z takimi osobami byłaby bardzo krótka i po prostu dostali by kulkę za zdradę i kolaborowanie z hitlerowcami, albo zawiśli na pierwszym lepszym drzewie. Przed wojną, na ulicach Warszawy też nie mieliby łatwego życia i dostaliby od lewicowej, robotniczej młodzieży w gębę i stracili swoje mieczyki z klapy. O takich akcjach pisał np. Stanisław Grzesiuk, którym notabene podniecają się stołeczni Anaboliczni Nacjonaliści – widać czytają książki wybiórczo, albo zostali dotknięci wtórnym analfabetyzmem (lub po prostu stali się wtórnymi analfabetami bo jest to antysystemowe;). Ale na szczęście dla nich, nasi milusińscy dzięki funkcjonowaniu systemu demoliberalnego (którego ponoć tak nienawidzą) nadal mogą urządzać swoje harce.
Może jednak to odosobniony przypadek aberracji, typowy dla przedstawicieli ONRu? Ależ skąd, mamy przecież nie mniejszych odpałowców z Młodzieży Wszechpolskiej! Niezawodni działacze tej organizacji zawsze są na stanowisku- a to naślą policję na inną organizację nacjonalistyczną (NOP), która przeszkadza im w zdobywaniu medialnego rozgłosu, a to sami (Krzysiu Bosak) zadenuncjują na policji uczestników zadym, które wywołali 11 listopada przy okazji oskarżając ich o to, że są lewackimi prowokatorami, a to stoją pod domem Jaruzelskiego i chcą go rozliczać za stan wojenny, wieszając na drzewie, chociaż ich ideowy guru (oraz sponsor) Maciej Giertych, sam aktywnie popierał wprowadzenie stanu wojennego i cały ten okres był bardzo aktywnym członkiem Rady Konsultacyjnej przy Jaruzelskim… Oni także nie zawiedli podczas sezonu ogórkowego! Robert Winnicki, prezes MW, przemówił po tym jak jego funfle podczas obchodów 1 sierpnia na Kopcu Powstania Warszawskiego w Warszawie wykrzykiwali swój sztandarowy tekst „raz sierpem raz młotem czerwoną hołotę”. Coż z tego, że takimi zachowaniem plują na pamięć 200 tysięcy zamordowanych cywili, oraz tysięcy kobiet i mężczyzn biorących udział w powstaniu, czy w końcu na tysiące polskich żołnierzy z Ludowego Wojska Polskiego, którzy pomagali powstańczej Warszawie. Ważne, że jest szansa zbić kapitał polityczny wśród przybyłych na kopiec młodzieńców, których część była pod wyraźnym wpływem alkoholu (tak, byli i tacy! widać to jakaś nowa tradycja w prawicowym środowisku, przyjść nachlanym na Kopiec i drzeć gębę o wieszaniu komunistów na drzewach, wmawiając sobie przy okazji, że czci się pamięć poległych)!
Robert Winnicki (znany szerzej głównie z tego, że jest strasznym kłamczuchem i z tego, że kolejny raz został prezesem MW, w wyborach gdzie nie było kontrkandydata) nie przejmując się konwenansami napisał list otwarty do gen. Zbigniewa Ścibor – Rylskiego gdzie wyżalił się i powiedział co mu leży na sercu i wskazał kto jest tą straszną komuną, z którą dniem i nocą walczą wszechpolacy. Merytorycznie list jest słabiutki, trzeba mu jednak wybaczyć, w końcu Winnicki jest tylko politykierem, który patriotyzmu używa tylko do zbijania kapitału politycznego i nie są mu znane (albo po prostu są wyparte) fakty historyczne, nie pasujące do jego własnej, wybiórczej wizji historii. Skąd biedny chłopaczyna może wiedzieć, że w oddziałach powstańczych walczyli głownie ludzie, którzy z nacjonalizmem nie mili nic wspólnego i daliby mu mocny wycisk gdyby spotkali go na ulicy, skąd ma znać deklarację Rady Jedności Narodowej ( źródło )którą zapewne on nazwałby „lewacką”. Skąd ma wiedzieć, że na jego „Żołnierzy Wyklętych” (na których jest zresztą teraz wielka moda, nawet w mainstreamowych mediach i wśród władz państwowych) AKowcy patrzyli bardzo podejrzliwie i unikali jak mogli z nimi współpracy. Jego najbardziej interesuje, jak sam pisze „obalenie władzy i radykalna zmiana systemu zbudowanego po 89 roku” czyli, przekładając to na ludzki język „wielka kariera polityczna”, nachapanie się przy korycie tak jak to się udało tańczącemu Bosakowi czy reszcie wszechpolskiej spółki, której członkowie zasiadali przez kilka lat w radach nadzorczych różnych spółek czy na stanowiskach ministerialnych za rządów Kaczyńskiego. A Powstanie Warszawskie i jego obchody to jedynie trampolina, na której można się wybić. Winnicki jest po prostu zazdrosny, że do władzy i kasy dorwali się jego starsi koledzy z organizacji, którzy przecież mieli gorsze życiorysy niż on. Niektórzy z nich nieopatrznie dali się złapać na mało patriotycznym (przynajmniej w Polsce, bo w III Rzeszy jak najbardziej „zamawianiu pięciu piw”, robieniu pikniku przy palącej się swastyce, czy redagowaniu rasistowskich gazetek. A jemu, grzecznemu się to nie udało, chociaż „jedyne” co ma na koncie to mariaż z faszystami z ONRu i udział w węgierskim festiwalu Magyar Sziget, ogólnoeuropejskim spędzie skrajnej prawicy gdzie można sobie kupić koszulki ze swastykami, czy przybić piątkę i strzelić fotkę z Sagą(z czego oczywiście grono z MW chętnie skorzystało).
Saga to szwedzka piosenkarka która nagrała trzy płyty w hołdzie zmarłemu liderowi organizacji B&H oraz zespołu Skrewdriver. Saga lubi śpiewać o białej rasie i pozdrawiać publiczność zawołaniem „sieg heil”. Po obecności na takim festiwalu Winnicki zapewne uważa, że jak nikt inny ma moralne prawo profanować swoją obecnością kopiec usypany z gruzów zniszczonego przez hitlerowców miasta i pisać pouczające listy do powstańców! W końcu walka z komuną, to nie przelewki w kraju w którym nie widać jej od upadku PRLu. Jak wiadomo, nie od dziś, najłatwiej się walczy z nieistniejącym wrogiem, którym może być każdy. Na dokładkę, żeby tego było mało, naszym schizofrenicznym „patriotom”, którzy tak nienawidzą wszelkiej maści „komuny” bardzo pomaga ekipa z Nowego Ekranu, która jak wszystko na to wskazuje ( i o czym dość otwarcie mówi reszta środowisk prawicowych) ma mocne powiązania z byłymi PRLowskimi służbami wywiadowczymi, a większość jej pomysłodawców, dziwnym zbiegiem okoliczności kończyło wojskowe uczelnie w ZSRR :) To jednak Winnickiemu i jego kumplom z ONRu, kolejny raz dziwnym trafem zupełnie nie przeszkadza.
To wszystko powyżej pokazuje jedno - po pierwsze, to jak obrzydliwie zakłamani są ludzi z organizacji typu MW czy ONR, którzy kiedy im to nie pasuje bardzo szybko odcinają się od swojej „spuścizny historycznej” (zresztą też niezbyt chlubnej, no bo jak tu się otwarcie chwalić rozbijaniem związkowych, niepodległościowych manifestacji na początku XX wieku, czy na prawicowych salonach przechwalać się organizacją gett ławkowych, biciem żydowskich studentów i profesorów). A po drugie, jak bardzo prawica(ta skrajna i ta mniej) buja w obłokach. Nie ma ona kontaktu z prawdziwą rzeczywistością, musi więc na siłę wkręcać się we wszystkie rocznice historyczne, bo tylko tam chowając się za ludźmi może zrobić wokół siebie sztuczny tłum i werbować nowych członków robiąc im wodę z mózgu. To, że z rzeczywistością, czyli z realnymi problemami społecznymi jakie wytwarza kapitalizm, z walką którą prowadzą środowiska wolnościowe: z biedą, wyzyskiem w pracy, łamaniem praw człowieka czy sprawami lokatorskimi, nie mają kontaktu pokazały nacjonalistyczne „Dni Gniewu”. Miała to być odgórnie zaplanowana ale spontaniczna (sic!) wiosenna ofensywa, dotykająca realnych problemów ludzi – skończyła się klapą i kilkunasto osobowymi pochodami przez miasto oenerowców i wszechpolaków (tym razem w większości przypadków bez partyjnych emblematów, żeby wyglądać, na „zwykłych obywateli”). Wrócili zatem do starej, sprawdzonej taktyki obchodzenia rocznic. Można byłoby przymknąć zatem na ich działalność oko, jest jednak jeden poważny problem – wtedy gdy skrajna, faszyzująca prawica urywa się z obłoków i dotyka ziemi, kończy się to najczęściej pobiciami działaczy społecznych, morderstwami ludzi nie pasujących do szablonu „prawdziwego Polaka” stworzonego przez nacjonalistów czy napadami na niezależne centra kultury albo nawet atakami na festiwale dla dzieci jak to miało miejsce w Poznaniu! Dlatego tak ważne jest odcinanie tlenu, tym bękartom Hitlera i ich popłuczynom, wszędzie gdzie oni się pojawią. Tak ważne jest prowadzenie pracy organicznej w lokalnych środowiskach, żeby faszyści mieli jak najmniej tej przestrzeni. Jak się okazuje, tak ważna jest także edukacja i nie pozwalanie na zawłaszczanie pamięci historycznej. Tak ważne jest przypominanie, że np. w Powstaniu Warszawskim (jakkolwiek nie oceniać samego Powstania i tego czy było ono słuszne, oraz kto ponosi odpowiedzialność za tysiące ofiar cywilnych itp.) to szeroko pojęta lewica stanowiła znaczącą siłę wojskową czy ideową a nie zmarginalizowani nacjonaliści.
Jako środowiska wolnościowe, antyautorytarne, antyfaszystowskie musimy także zająć się rzeczami, którym do tej pory nie poświęcaliśmy wiele uwagi, czyli kształtować politykę historyczną i walczyć o świadomość ludzi. Jest to niezmiernie trudne w związku z prawicowym dyskursem w debacie publicznej. Jest to praca bardzo żmudna ale nikt inny za nas tego nie zrobi, może ona natomiast przynieść (i powoli przynosi, jeżeli spojrzymy na działania organizacji kobiecych, feministycznych próbujących pokazywać inną stronę wojny, skupiającą się na cywilach i kobietach) wymierne efekty w postaci odebrania kolejnego pola faszyzującej prawicy, która próbuje na nowo pisać historię tego kraju, doświadczonego tak dotkliwie przez dwa totalitaryzmy.
MOMOS 161
Źródło: http://antifa.bzzz.net/artykuly/publicystyka/item/368-w-oparach-absurdu-...
Polscy nacjonaliści bronią antypolskiej partii NPD
XaViER, Pon, 2012-08-06 16:34 Antyfaszyzm | Rasizm/NacjonalizmJak informowały media przed kilkoma dniami niemiecka wioślarka Nadja Drygalla dobrowolnie opuściła wioskę olimpijską w Londynie ponieważ okazało się, jej chłopak jest członkiem skrajnie prawicowego, neonazistowskiego ugrupowania. Tymczasem w jej obronie oraz znanej także z antypolskich kampanii partii NPD stanęli redaktorzy portalu Nacjonalista.
"Jest to nacjonalistyczna partia polityczna działająca legalnie na terenie RFN". - czytamy na portalu. Redakcja zadaje pytanie: "Czyżby chodziło o jej aparycję, zdecydowanie „zbyt białą” i zbyt nordycką, nie pasującą do igrzysk rozgrywanych w multikulturowej oazie szczęśliwości, zwanej dżunglą londyńską,"
Tymczasem działacze niemieckiego wioślarstwa rozmawiali z Drygallą, która w rozmowie potwierdziła swoje przywiązanie do olimpijskich wartości, jednak mimo wszystko zdecydowała się dobrowolnie na opuszczenie wioski olimpijskiej, żeby nie być ciężarem dla drużyny.
ONR ma "nadchnienie", ale nie potrafi pisać po polsku
Czytelnik CIA, Pon, 2012-07-23 21:22 Antyfaszyzm | Blog | HistoriaNa placu Grunwaldzkim we Wrocławiu pojawiły się wrzuty szablonów ONR na temat ich "nadchnienia". Niestety "prawdziwi Polacy" nie potrafią posługiwać się poprawnie językiem polskim, zaśmiecając tym samym nie tylko przestrzeń publiczną swoimi prawicowymi bredniami, ale także język i kulturę, którą rzekomo chcą chronić.
Panowie patrioci wychwalają tam także Narodowe Siły Zbrojne, które w czasie wojny znane były z wydawania Żydów gestapo, a dowództwo AK uważało ich za podejrzaną organizację i unikało współpracy, co było tym łatwiejsze, że NSZ prezentowało znikomą wartość bojową. Teraz natomiast po raz kolejny anektują sobie znak Polski Walczącej, chociaż autorka tego symbolu nie chciała mieć z tą bandyterką nic wspólnego.
Portal 161 crew powraca!
Czytelnik CIA, Wto, 2012-07-17 10:39 Kraj | Antyfaszyzm | Ruch anarchistycznyPo miesiącach nieobecności na internecie powraca portal 161 crew. Popracowaliśmy nad grafiką i zawartością i wjeżdżamy na łącza pełni energii oraz jak zwykle pełni nienawiści do skrajnie prawicowego ścierwa i ich znajomych w mundurach. Ze środkowym placem zawsze wyprostowanym w stronę pismaków z Rzeszypospolitej i innych brukowców, z głową dumnie podniesiona do góry i z uśmiechem na ustach: WWW.161CREW.BZZZ.NET
161 CREW to grupa przyjaciół i znajomych wywodzących się z różnych środowisk. Dużą część wśród nas stanowią antyfaszystowscy skinheadzi ale są też punki, hip hopowcy, antyfaszystowscy chuligani i kilku ciężkich do zaklasyfikowania wariatów. Co nas łączy to nienawiść do faszyzmu, rasizmu oraz innych postaw o totalitarnym charakterze i pod wszelkimi ich postaciami. Angażując się w tego typu projekt oraz inne mu pokrewne (jak np. Skinhead Revolt zine, La Rage.pl itd.) chcemy zaprezentować kulturę ulicy o jasno określonej, antyfaszystowskiej postawie.