Represje

Sędzia Tuleya zwrócił uwagę na poważny problem

Kraj | Blog | Represje | Tacy są politycy

Były minister sprawiedliwości z okresu reżimu IV RP jest oburzony gdyż sędzia skazujący doktora Mirosława G. z Białegostoku na niski wyrok (jednocześnie uniewinniający z zarzutów mobbingu i molestowania) porównał metody działania Zbigniewa Ziobry i Mariusza Kamińskiego z CBA do działań stalinowskich.

O tym pisałem niedawno w blogu. Nie wspomniałem jednak o tym jak bardzo sposób działania polskiej prokuratury od 1989 roku, a nawet jeszcze wcześniej wygląda.\

Stalin jest w Polsce wiecznie żywy. I nie ma go tam gdzie widzą go narodowcy, ale jest tam gdzie każdy boi się go dostrzec.

Prokuratura jest instytucją, której wolno wszystko. Za każdy błąd jaki popełnia prokurator odpowiada Prokuratura Krajowa jako urząd. Prokurator nie ponosi żadnych sankcji z tytułu popełnionych błędów lub matactw. Jedyne co robi kiedy okazuje się, że usiłował wsadzić do więzienia niewinnego człowieka to zazwyczaj przeprasza gdyż może zostać ostro zjechany publicznie przez sędziego i na tym jego nieprzyjemności się kończą.

Takie prawo wymyślili w Polsce staliniści aby chronić swoich sług w wymiarze sprawiedliwości. Do tej pory nic się w Polsce nie zmieniło.

Zobacz też: Zbigniew Ziobro i stalinizm

Niemcy: Prokuratura nie podejmuje śledztwa przeciwko polskim antyfaszystom

Kraj | Świat | Antyfaszyzm | Represje

Antyfaszyści zatrzymani 10 listopada we Frankfurcie nad Odrą dostali zawiadomienie o umorzeniu śledztwa w swojej sprawie.

Przypomnijmy całą historię. Wyjazd na blokadę marszu NPD we Frankfurcie organizowali kostrzyńscy działacze Inicjatywy Pracowniczej. Dołączyli do nich również członkowie Związku Syndykalistów Polski i osoby niezrzeszone. Pod Słubicami bus został zatrzymany i przeszukany przez policjantów z Komendy Powiatowej Policji w Słubicach. Antyfaszyści zostali spisani i sfotografowani.

Śledzeni byli już w Kostrzynie, na moście łączącym Słubice z Frankfurtem stał tajniak z kamerą. Zatrzymani i przeszukani zostali zaraz po przejściu granicy przez policję niemiecką. Dwóch członków IP, dwóch ZSP i dwóch niezrzeszonych zostało zatrzymanych i zabranych do aresztu.

Andrzej Mazurek w polskim więzieniu

Kraj | Represje

Andrzej Mazurek, polski anarchista przebywający w greckich więzieniach od grudnia 2008 r. (o sprawie czytaj tu) został deportowany do Polski i obecnie znajduje się w półotwartym Oddziale Zewnętrznym w Chmielowie k. Tarnobrzega.

Andrzej, ochrzczony również mianem "ostatniego więźnia greckiej rewolty z 2008 r." został deportowany w dniu 7. grudnia 2012 r. Wcześniej, 27. listopada został przetransportowany do więzienia Korlidallos w celu wyrobienia mu polskiego paszportu. 3. grudnia został przewieziony do polskiej ambasady w Atenach gdzie odmówił wyrobienia sobie paszportu, nie wypełniał żadnego wniosku, nie dał sobie zrobić zdjęcia i niczego nie podpisał. Mimo jego odmowy, paszport został mu wyrobiony. W dniu 7 grudnia został przetransportowany na lotnisko gdzie czekało na niego dwóch polskich policjantów którzy mieli go transportować do Polski. Lot do Warszawy odbył się z przesiadką w Kopenhadze gdzie mieli 7-godzinna przerwę. Po wylądowaniu w Warszawie przewieziono go do Aresztu Śledczego w Białołęce.

Polskie Ośrodki Strzeżone – świadectwo represji wobec cudzoziemców

Kraj | Dyskryminacja | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm | Represje

Poprzedni rok był rokiem walki z represjami stosowanymi z wyjątkową brutalnością wobec cudzoziemców na terenach polskich Ośrodków Strzeżonych.

Z roku na rok coraz więcej migrantów z często nieuzasadnionych przyczyn jest przetrzymywana w nieludzkich warunkach i poddana systemowi najboleśniejszych i najbardziej upadlających godność ludzką opresji.

Doświadczenie pokazuje, że represjom może być poddany każdy, kto po przekroczeniu granicy po prostu będzie miał pecha. Sytuacja w polskich Ośrodkach Strzeżonych, gdzie na decyzje o swoim losie czekają obcokrajowcy, w październiku 2012 roku zaostrzyła się. Ponad siedemdziesiąt osób osadzonych w Białymstoku, Białej Podlaskiej, Przemyślu i Lesznowoli postanowiło jednocześnie przystąpić do strajku głodowego w odpowiedzi na nieuzasadnione szykany. Nie był to pierwszy protest internowanych uchodźców, ale po raz pierwszy informacja o strajku wydostała się na zewnątrz. Dotąd strajkujących zamykano w izolatkach i karano na różne sposoby – a opinia publiczna nawet o tym nie wiedziała.

Mimo zakończenia strajków głośne mówienie o tym problemie pozwala utrzymać pewnego rodzaju presję na władze. Między innymi dzięki Peterowi Silaev rosyjskiemu aktywiście, antyfaszyście, dziennikarzowi, który w 2010 roku spędził na poznańskim Rozbracie kilka miesięcy. Po wyjeździe z Poznania, zobaczył i odczuł bezpośrednio na sobie coś, co – jak sam wspomina – nie pozwala mu zapomnieć o losie uchodźców. Poniżej publikujemy tekst autorstwa Petera będący opisem tego, czego doświadczył podczas trzymiesięcznego pobytu w Strzeżonym Ośrodku dla Cudzoziemców w Krośnie Odrzańskim.

Relacja

Codziennie koleje osoby są zatrzymywane i przetrzymywane miesiącami w tragicznych warunkach, na co dzień poniżane, spotykają się z nieludzkim traktowaniem ze strony pracowników ośrodków zamkniętych. Szczególnie ważne jest mówienie o tym głośno teraz, aby cały czas tworzyć presję, pomimo zakończenia strajków głodowych, problem bowiem nierozwiązany trwa nadal.

 Straż Graniczna Dwa lata temu miałem okazję doświadczyć wszystkich „luksusów” oferowanych przez polski system Straży Granicznej i nie mogę niestety powiedzieć, że po tym doświadczeniu doszedłem już do siebie. Jest to potężny system obozów koncentracyjnych, a warunki panujące tam są gorsze od warunków więziennych. Osoba, która miała pecha znaleźć się w tym systemie, błyskawicznie traci większość swoich praw i staje się bezsilną marionetką w rękach skorumpowanej administracji. Nie jest tajemnicą, że niektóre kraje europejskie finansują polską Straż Graniczną w celu utrzymania takiego właśnie typu systemu obozowego i sprawiają, że w ten sposób, Polska staje się dla Unii Europejskiej „krajem gąbką”, do walki zarówno z legalną, jak i i nielegalną imigracją (te same procesy można zaobserwować na Malcie i w Grecji). Dlatego też, nawet w obliczu kryzysu, Straż Graniczna rok w rok jest w stanie rozbudowywać sieć obozów, zajmować nowe tereny, zatrudniać co raz więcej pracowników – ich dochody są bezpośrednio zależne od ilości osób zatrzymanych i przetrzymywanych. Więcej ludzi w ośrodkach oznacza po prostu więcej pieniędzy. Należy dodać, że administracja obozów jest skorumpowana i czuje się całkowicie bezkarna, dokonując kradzieży i zarabiając kosztem zatrzymanych. Bardzo często mogliśmy zobaczyć w historii ludzkości taki obraz – masy pozbawionych praw ludzi są stłoczone w miejscach o bardzo niskich standardach życia w celu zaniżenia kosztów i generowania zysków.

Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, że nawet mimo ucisków zarządów obozów, w tym momencie ludzie zabrali jednak głos i wytoczyli szereg zastrzeżeń, które zostały sformułowane absolutnie właściwie i precyzyjnie, a ja podpisuję się pod każdym z nich.

Zostałem zatrzymany przez patrol Straży Granicznej podczas losowej kontroli w Szczecinie w 2010 r. i po godzinnym dochodzeniu było absolutnie jasne, że jedyną rzeczą, jaką mogą zrobić ze mną strażnicy, było po prostu pozwolić mi odejść. W tym czasie ubiegałem się o azyl polityczny w Belgii, a moja sprawa nadal była na początkowym etapie rozpatrywania wniosku. Kiedy tydzień wcześniej miałem sprawdzane dokumenty w Niemczech, policjant odnalazł moje dane w międzynarodowej bazie i po sprawdzeniu mojego statusu pozwolił mi odejść.
Poprosiłem oficerów w Szczecinie, aby zrobili to samo, ale okazało się, że w ogóle nie mają dostępu do międzynarodowej bazy danych. Mieli zadzwonić do swoich kolegów we Frankfurcie nad Odrą, aby tam mnie sprawdzono. Niemcy stwierdzili, że po prostu powinienem wrócić do Brukseli – miałem ze sobą wykupiony bilet. Ale to nie powstrzymało polskiej Straży Granicznej przed rozpoczęciem procedury mojej przymusowej deportacji do Belgii, która trwała TRZY miesiące – a cały ten czas spędziłem w Strzeżonym Ośrodku dla Cudzoziemców w Krośnie Odrzańskim.

Inne przykłady

Przedsiębiorca tekstyliów z Indii został zatrzymany na lotnisku podczas odprawy na lot do Indii, jego wiza wygasła 2 tygodnie wcześniej. Został więc odprowadzony do ośrodka i spędził tam 2 miesiące, aby w rezultacie zostać deportowanym do Indii, chociaż w momencie zatrzymania miał bilet w ręce.

Student z Tajwanu, został doprowadzony do ośrodka tylko dlatego, że wsiadł do autobusu jadącego do Niemiec; posiadanie polskiej wizy w ogóle mu nie pomogło.

Wszystko to są drobne naruszenia, ale tylko w Polsce jesteś trzymany w więzieniu przez miesiąc jedynie po to, żeby w rezultacie kontynuować dalej swoją podróż. Dzieje się tak ponieważ każdy jeden dzień spędzony w ośrodku oznacza więcej dotacji unijnych na „zapobieganie nielegalnej imigracji” i więcej funduszy z budżetu na utrzymanie ośrodków. Jeśli w ośrodku znajdowałoby się za mało ludzi, groziłoby to jego zamknięciem – co byłoby zwykłą stratą płynącego z prowadzenia ośrodka zysków.

W ośrodku w Krośnie Odrzańskim były dwie opcje uzyskania dodatkowej żywności, ubrań i innych produktów – poprzez otrzymanie przesyłki pocztowej z zewnątrz lub zamawianie artykułów ze „sklepu”. Administracja stosowała karanie ludzi poprzez zakaz otrzymywania przesyłek pocztowych, a pewnego dnia przedstawiono nam decyzję wstrzymania całej poczty z powodu „groźby przemytu narkotyków”.

Wtedy można było kupić towary tylko w „sklepie” – i co zauważyliśmy to to, że na produktach zostały tylko ślady naklejek z cenami. Te produkty nie zostały zakupione hurtowo ani też nie pochodziły z żadnej sieci supermarketów (co by wydawało się logiczne). My wszyscy przynosiliśmy dochody małemu sklepowi spożywczemu należącego do kogoś związanego z administracją ośrodka. Setki nas, codziennie, przez 7 dni w tygodniu – jaka by to była strata, gdyby w ośrodku było nas mniej…

To jakieś tchórzostwo nazwać takie miejsce słowami jak: „ośrodek” lub „centrum zatrzymań” – było to po prostu więzienie, a nawet nieco gorzej, ponieważ nie byliśmy tam uznawani za podmioty prawa cywilnego. W pięciu celach umieszczono, po osiem osób w każdej, dwudziestopiętrowy korytarz, jedna godzina spaceru dziennie na brudnym podwórku, wszędzie zabezpieczenia – to wszystko.

Byliśmy wszyscy trzymani w ciągu dnia w tym korytarzu, chodząc wciąż w tą i z powrotem od jego jednego końca do drugiego, przez cały dzień – to było wszystko co mogliśmy tam robić. Jeśli to nie jest więzienie – to co to jest? I powtarzam, że większość z przebywających tam osób nigdy nie popełniła przestępstwa.

Poniżej postaram się zilustrować każdy z postulatów petycji z żądaniami osób, które podjęły w proteście strajk głodowy, podając jeden z przykładów z własnego doświadczenia.

Prawo do informacji i tłumacza

Wśród osób zarządzających nie było nikogo, kto by mówił po angielsku lub w jakimkolwiek innym języku niż polski. To były jedyne osoby, do których obowiązków należała komunikacja pomiędzy sądem i ministerstwem, a osobami osadzonymi w ośrodku. Oni wypełniali dokumenty, przynosili wydane decyzje do podpisania, przekazywali dokumenty. I ci ludzie z całego świata, musieli użyć języka ciała do wyjaśnienia skomplikowanych szczegółów swoich spraw oficerom i funkcjonariuszom, którzy po prostu bardzo szczerze odpowiadali im, że nic z tego nie rozumieją… Od chwili, kiedy tam dotarłem, to właśnie ja zacząłem funkcjonować jako tłumacz etatowy – pomagając tłumaczyć z angielskiego na mój bardzo słaby polski. I to były oficjalne, niezwykle ważne dokumenty, które rutynowo wypełniano każdego dnia! Apelacje, zawiadomienia, wyjaśnienia, protesty – wszystkie one zostały przetłumaczone właśnie w ten sposób. Pewnego razu być może uratowałem życie jednego chłopaka – zobaczyłem go gorączkowo tłumaczącego coś oficerowi. Zapytałem, co się stało? „Próbuję mu zapisać hasło na e-mail, tam zostały zapisane kopie wszystkich moich dokumentów” – krzyczał czarnoskóry ex-kaznodzieja z Burundi. Oficer przerywał mu: „Nie potrzeba tłumacza, wszystko rozumiem. Odmawia mi pokazania swoich dokumentów”.

Prawo do kontaktu ze światem zewnętrznym

Był tylko jeden telefon w naszym bloku i pracownicy ośrodka podejmowali wszelkie możliwe starania w celu ograniczenia korzystania z niego. Były ustalane śmieszne zasady i harmonogramy dla ludzi stojących w kolejce, starających się przez minutę porozmawiać z krewnym lub prawnikiem. Takie działania prowadziły do nieuchronnych sporów, które dawały strażnikom prawo, aby wprowadzać jeszcze więcej ograniczeń. W ośrodku nie było też żadnej biblioteki.

Prawo do odpowiedniej opieki zdrowotnej

Co tydzień przysługiwało nam prawo do wpisania się na wizytę u lekarza, ale ludzie zwykle musieli czekać na spotkanie przez miesiąc. Z jakichś powodów lekarz, podczas swojej cotygodniowej wizyty, mógł przyjąć jedynie kilka osób – a było 45 osób w bloku. Wśród zatrzymanych w ośrodku było dużo starszych osób, które po nagłym znalezieniu się w zamkniętym środowisku, gdzie nie mieli się kompletnie czym zająć, doznawali bardzo szybkiego spadku kondycji zdrowotnej. Na pierwszym miejscu zaczynało szwankować serce – co jakoś nigdy nie zaniepokoiło służb ośrodka. Nigdy nie widziałem, aby któryś z mieszkańców cel był hospitalizowany, bo strażnicy podejrzewali, że ataki serca są symulowane w celu dostania się do szpitala.

Poszanowanie praw dziecka

W ośrodku w Krośnie Odrzańskim funkcjonowało coś jak „cele rodzinne”, ale właściwie, tak samo jak zwykli przestępcy, dzieci w każdym wieku, były trzymane w tym więzieniu na takich samych zasadach. Oczywiście żadne z nich nie chodziło do żadnej szkoły, miały one po prostu trochę większą celę niż inni. Warunki ich uwięzienia nie różniły się od naszych w żaden inny sposób.

Poprawa warunków socjalnych

Administracja ośrodka w Krośnie Odrzańskim prowadziła gospodarkę nie zatrudniania żadnych osób sprzątających z zewnątrz w związku z czym, na wszystkich osadzonych spoczywał obowiązek wykonywania tej pracy za darmo. Jeśli ktoś odmówił sprzątania nie wolno mu było palić. Jeśli on nie palił – cała cela była objęta zakazem palenia. Gdy był z celi, w której nikt nie palił – co wprawiało na moment strażników w lekką konsternację – w rezultacie zabraniano korzystania z czajnika. A spora część naszej diety składała się z chińskich zupek, czyli już wiadomo czemu to służyło. To zabawny przykład, ale po prostu nigdy nie brano pod uwagę naszej woli i preferencji. W związku z tym, że my byliśmy wyjęci spod prawa, strażnicy mieli prawo do postrzegania nas jako podludzi i zachowywali się zgodnie z taką właśnie wizją.

Nadużycia wobec osób osadzonych w ośrodkach

Ludzie byli regularnie bici lub umieszczani w izolatkach albo umieszczani w izolatkach i zbiorowo bici. Zwykle wybierano taką osobę, która nie mówi w języku znanym reszcie osadzonych – Chińczyków lub Afgańczyków – to bardzo inteligentne posunięcie…. Nie było żadnych przepisów regulujących narzucane ograniczenia i stosowane kary – strażnicy robili po prostu to, co chcieli. A jeśli napiszesz skargę to trafia ona jedynie do dyrektora ośrodka.

Jednostka Straży Granicznej używała terenu ośrodka jako modelu do ćwiczeń praktycznych: od czasu do czasu ćwiczono ataki w celu „tłumienia zamieszek”. Oznaczało to, że o 6 nad ranem tłum zamaskowanych funkcjonariuszy nagle wpadał do twojej celi, po czym wyrzucano cię na korytarz i ustawiano wzdłuż ściany z rękami założonymi za głowę, podczas gdy cały twój dobytek był rozrzucany na podłogę celi. Zdarzały się całkowicie bezpodstawne przeszukiwania cel i upokarzające rewizje. Za każdym razem ludzie starali się sprzeciwiać słownie przemocy ze strony władz ośrodka. Strażnicy zawsze ogłaszali, że szukają narkotyków, ale przecież większość przebywających tam ludzi, to tylko pechowi ojcowie rodzin i osoby starsze, próbujące dołączyć do swoich bliskich w Unii Europejskiej, czy też po prostu wrócić do domu. Nigdy nie widziałem, żeby strażnicy znaleźli coś podejrzanego.

Zakończyć kryminalizację osób osadzonych w ośrodkach

Wszyscy mężczyźni z mojej celi byli po prostu zwykłymi ludźmi próbującymi emigrować ze swoich niebezpiecznych i biednych krajów. Większość osób trzymanych w całym systemie obozów to normalni robotnicy budowlani, elektrycy, kucharze, sklepikarze, którym kiedyś udało się zaoszczędzić trochę pieniędzy i wyruszyć w świat w poszukiwaniu lepszego życia dla siebie i swojej rodziny. Części emigrantów udaje to się w jakiś sposób, ale też wielu z nich miało pecha i skończyło w polskich ośrodkach, gdzie zostali potraktowani gorzej niż przestępcy, bo nawet przestępcy mają swoje prawa. Wszędzie tam, gdzie ambiwalentny status prawny splata się z chęcią zysku, widzimy obraz dość charakterystyczny: ogromny obóz, pełen pozbawionych praw i wykorzystywanych ludzi żyjących w bardzo złych warunkach, rządzony przez wszechmocną i skorumpowana administrację. To właśnie zobaczyłem na własne oczy w przejściowym ośrodku dla uchodźców z Krośnie Odrzańskim.

Petr Silaev – rosyjski dziennikarz, pisarz, działacz społeczny. Koordynował kampanię medialną głośnej sprawy lasu w Chimkach w 2010 r. Został oskarżony przez władze rosyjskie o współpracę ze służbami obcego wywiadu, zdradę, ekstremizm. Zmuszony do ucieczki z kraju wystąpił o azyl polityczny w Belgii. W marcu 2012 roku Finlandia przyznała mu status polityczny uchodźcy. Pisze dla Openspace (Rosja), Colta (Rosja), Voima (Finlandia). Jego książka „Exodus”, opublikowana w 2010 roku, została nominowana do wielu nagród literackich i przetłumaczona na język angielski, niemiecki, fiński, włoski i grecki.

Źródło: http://www.rozbrat.org/publicystyka/kontrola-spoeczna/3810-polskie-osrod...

Grecja: Wyciek policyjnych planów ewikcji czterdziestu squatów w całym kraju

Świat | Lokatorzy | Represje | Ruch anarchistyczny

Jak donoszą mainstreamowe media, policja wciela w życie plan, by dokonać ewikcji 40-stu budynków, które są okupowane przez różne grupy w całym kraju. Po interwencji na squatach "Villa Amalias" oraz "Skaramanga", ministerstwo porządku publicznego planuje podjąć więcej akcji w nadchodzących dniach.

Gazeta The News podaje, że interwencja na squacie Skaramanga miała miejsce zaledwie kilka godzin po usiłowaniu ponownego zajęcia Villa Amalias w środę, podczas gdy - wg informacji (tych z których pochodził przeciek - przyp. red.) pierwotnie planowano dokonać jej po kilku dniach. Zamiast tego podjęto decyzję, że musi być ona przeprowadzona niezwłocznie, aby wysłać bezpośrednią wiadomość, iż "sytuacja bezprawia nie będzie tolerowana".

Atmosferę jaka panuje w ministerstwie porządku publicznego, najlepiej oddaje komentarz jednego z urzędników: "W Villa Amalias pierwszy squat istniał 22 lata, drugi 22 minuty"

W tym samym czasie 93 aresztowane w Villa Amalias osoby wydają oświadczenie opublikowane online: Wiedzieliśmy, że zostaniemy zaatakowani i oczywistym było, że zostaniemy aresztowani. Zrobimy to po raz kolejny i tyle razy ile trzeba dla tej, jak i każdej innej przestrzeni społecznego oporu tych z dołu, którzy zostaną zaatakowani. Ani ich broń, ani ich oczernianie nas nie przestraszy [..] Huraganowi represji przeciwstawmy sztorm solidarności".

Jak już zostało wspomniane, jeszcze więcej tego typu akcji zostanie przeprowadzonych w sobotę. W sobotnie południe odbędzie się także (solidarnościowe) spotkanie na uniwersytecie ateńskim.

USA: Ujawniono raporty FBI dotyczące inwigilacji Occupy Wall Street

Świat | Represje

Amerykańska organizacja Partnership for Civil Justice Fund otrzymała od FBI dokumenty dotyczące działań agencji przeciwko uczestnikom ruchu Occupy Wall Street. Informacje zostały udostępnione na podstawie Ustawy o dostępie do informacji publicznej. Dokumenty zostały udostępnione tutaj.

W ujawnionych dokumentach, FB odnosi się do protestów Occupy Wall Street jako do „działalności przestępczej” i „krajowego terroryzmu”. Szeroko zakrojona inwigilacja ruchu rozpoczęła się już w sierpniu 2011 r. Jak się okazało, już wtedy FBI prowadziło rozmowy przygotowawcze z dyrekcją nowojorskiej giełdy, mimo że protesty miały się rozpocząć dopiero miesiąc później. FBI ostrzegała wszystkie firmy, które mogły stać się celem ataków protestujących. Szczególnie zwraca uwagę usługowy charakter działalności agencji FBI, która działała niczym prywatna agencja detektywistyczna na usługach korporacji.

Warszawa: Starcie kupców z ochroną

Kraj | Represje

W czwartek jeden ze sklepów w podziemiach Dworca Centralnego został otoczony ścianą z płyt gipsowo-kartonowych. Trójka kupców została uwięziona. Bez dostępu do toalety i żywności.

Ochrona nikogo nie wpuszczała do środka. Dziś kupcy urządzili konferencję prasową w tunelu przy dworcu. Początkowo było spokojnie, jednak potem doszło do przepychanek z ochroną. Po szarpaninie kupcy rozbili gipsową ścianę, oddzielającą lokal od świata.

Teraz mają kontakt ze swoimi kolegami. Zatrzymano jednego z uwięzionych do tej pory kupca.

Uwaga od redakcji: przypominamy, że nie wspieramy drobnych przedsiębiorców jako klasy oraz sprzeciwiamy się działaniom kupców, którzy zatrudniają pracowników, a nie są samozatrudnieni.

Zobacz też: Firma Juventus terroryzuje kasjerów

Poznań: Facebook skasował stronę wzywającą do bojkotu komunikacji miejskiej

Kraj | Represje | Transport

W nocy z 7 na 8 stycznia zniknęła założona na Facebooku strona informująca o akcji nieposłuszeństwa obywatelskiego i bojkotu MPK w dniu 16 stycznia o godzinie 16.00. Przyczyną jest zablokowanie strony przez administracje Facebooka. Założycielka tego wydarzenia otrzymała informację, że uczyniono tak, ze względu na bezpieczeństwo. Podjęto starania, aby strona zaczęła ponownie działać.

Strona przestała działać, kiedy ok. 900 osób zadeklarowało chęć uczestnictwa w akcji sprzeciwu wobec polityki lokalnych władz, które z nowym rokiem sprezentowały nam kolejne podwyżki cen biletów komunikacji miejskiej. Na stronie ukazało się też wiele krytycznych uwag nt. funkcjonowania komunikacji miejskiej i władz lokalnych.

Wrocław: Policjant okradł supermarket

Kraj | Represje

Dzielnicowy z 16-letnim stażem w jednym z hipermarketów pod Wrocławiem został przyłapany na kradzieży. Ukradł nasiona, zabawkę i odświeżacz powietrza. Towar skradziony przez policjanta był wart ok. 18 złotych. Delikwent został ukarany grzywną w wysokości 100 złotych. Został również wydalony ze służby.

To zdarzenie pokazuje kim są w rzeczywistości policjanci. Z radością zgnębią biedaka bez zasiłku, który ukradnie chleb, sami z zarobkami 1800 zł kradną. Pod znakiem zapytania pozostaje kwestia, czy to jednorazowy wyskok, czy też policjant kradł regularnie.

Źródło: TVN24.pl

Warszawa: Atak sądów na ruch lokatorski

Kraj | Lokatorzy | Represje

Wyroki nakazowe w wysokości grzywny otrzymały osoby biorące udział w nielegalnej eksmisji inwalidki z synem na bruk. Eksmisję na Hożej 1 wykonano mimo, iż proces w sądzie dopiero się toczył.

Policjanci bili zgromadzonych w środku działaczy lokatorskich jednemu usiłując złamać nogę. Drugiemu poważnie uszkodzili oko doprowadzili do jego wstrząsu mózgu ciągnąc go za nogi po schodach dwa piętra w dół. Pomagali im również strażacy z Komendy Państwowej Straży Pożarnej m. st. Warszawy.

Tłum zgromadzony pod kamienicą nie mogąc sforsować kamienicy bronionej przez uzbrojony oddział prewencji zablokował drogę. Dwie osoby rozdały kierowcom ulotki informujące o sprawie kamienicy. Wtedy pojawiły się posiłki w postaci oddziału, który spacyfikował w przeszłości blokadę eksmisji na Sempołowskiej.

Władze Tureckie pacyfikują studentów w Ankarze

Świat | Edukacja/Prawa dziecka | Militaryzm | Represje | Tacy są politycy

Około tysiąca studentów starło się z policją na terenie uniwersytety METU w Ankarze. Studenci protestowali przeciw wizycie premiera Recep Tayyip Erdogana – który przez ostatnie lata forsuje kkoncepcje prywatyzacji uczelni wyższych w Turcji.

Demonstracja rozpoczęła się o godzinie 15:50. Mimo iż przebiegała spokojnie o godzinie 16 15 bez ostrzeżenia czy też wyrażnego powodu około trzech tysięcy policjantów zaatakowało tłum używając gumowych kul, gazu łzawiącego oraz armatek wodnych. Znaczna liczba demonstrantów została ranna włączając w to ofiare uderzenia pojemnikiem z gazem łzawiącym wskutek którego doznała krwotoku śródmozgowego i obecnie podłączona jest do aparatury podtrzymującej życie.

Policyjna raport mówi o użyciu 2 tysięcy pojemników gazu łzawięcgo 80 bomb dzwiękowych oraz 8 pojazdów z armatkami wodnymi. Dwunastu studentów zostało aresztowanych pod zarzutem ataku na funkcjonariuszy policji. Na chwile obecną odmawia się im kontaktu z adwokatem - bez podania jakiejkolwiek przyczyny.

Kolumbia: Aktywista związkowy zamordowany

Świat | Prawa pracownika | Represje

Kilka kodzin po podpisaniu przez rząd Kolumbii układu o wolnym handlu z Unią Europejską, został zamordowany aktywista związkowy - Milton Parra Rivas. Milton został zastrzelony 11 grudnia w godzinach popołudniowych w kolumbijskiej gminie Puerto Gaitan.

Milton był członkiem związku zawodowego Union Sindical Obrera (USO) – członka międzynarodowej federacji IndustriALL. Pracował jako elektryk i operator maszyn w fabryce firmy Termotecnica Coindustrial SA – która jest podwykonawcą hiszpańskiej korporacji CEPSA.

Milton był znanym aktywistą związkowym i organizatorem zgromadzeń pracowniczych mających na celu polepszenie warunków pracy i walkę o prawa pracownicze. Związek USO jest od pewnego czasu obiektem ataków bandytów wynajmowanych przez pracodawców. Wielu związkowców otrzymywało groźby, a sam Milton był straszony śmiercią dzień przed jego zabójstwem. W samym tylko 2011 roku zostało w Kolumbii zamordowanych 29 działaczy związkowych.

Francja: Byli pracownicy fabryki popcornu staną przed sądem za ujawnienie szkodliwych warunków pracy

Świat | Prawa pracownika | Represje

W czwartek 13 grudnia, byli pracownicy wytwórni popcornu Natais we francuskim Bézéril mają być sądzeni za rzekome „zniesławienie” swojego byłego pracodawcy. Chodzi o to, że na swoim blogu, pracownicy pisali o narażeniu na działanie diacetylu. Ta substancja chemiczna może powodować bardzo poważne schorzenia płuc, znane pod nazwą „popcornowe płuco” i inne choroby dróg oddechowych. Diacetyl jest składnikiem sztucznego składnika o smaku masła, używanego do produkcji popcornu do mikrofalówki. Choroby powodowane przez tą substancję mogą być śmiertelne.

Pracownicy w fabryce popcornu Natais nie otrzymują nawet masek ochronnych, by chronić się przed oparami i muszą pracować w skrajnie wysokiej temperaturze. Około 80% pracowników fabryki to pracownicy tymczasowi. Niekiedy są zmuszani do pracy w niedzielę, a płaca jest bardzo słaba. Pracownicy postanowili nawet zastrajkować i wywalczyli premię roczną. Jednak związek zawodowy działający w zakładzie odwołał strajk. Pomimo to, niektórzy pracownicy walczyli nadal. Przeciwko dwóm ze strajkujących firma wytoczyła proces.

Hiszpania: Brutalne ćwiczenia policji

Świat | Represje

W ośrodku ćwiczeniowym w Linares (Jaén) hiszpańska policja przeprowadziła trening dla Jednostek Interwencji Policyjnej (UIP). Pod tą nazwą działają hiszpańskie oddziały prewencji. Ćwiczenia zakończyły się, gdy jeden policjant został ranny, a ośmiu kontuzjowanych. Cztery tarcze pękły od uderzeń gumowych kul.

Czynności zostały przerwane po tym, jak ilość poszkodowanych policjantów z chwili na chwilę rosła. Kilku funkcjonariuszy wymagało pomocy medycznej.

Komisarz Igusquiza mówił funkcjonariuszom, że muszą być "bardziej zdecydowani" w swoich działaniach i zaznaczył swoje niezadowolenie z "delikatności, z jaką jednostki działają podczas niektórych swoich akcji".

Rosja: Anarchiści z KRAS - sekcji IWA protestowali przeciwko brutalności milicji

Świat | Militaryzm | Protesty | Represje | Ruch anarchistyczny

 KRAS 14 listopada anarchosyndykaliści wzięli udział w proteście przeciwko brutalności policji. Okazją były wydarzenia w Portugalii, podczas których demonstranci okrążyli parlament, a milicja wydała sygnały ostrzegawcze w niebo. 120 osób wpadło tam w pułapkę antyterrorystów, którzy zostali wywiezieni za miasto nie mając dostępu do adwokatów. Mówi się, że nie tylko oni rzucali kamieniami w kordon milicji, ale także inni uczestnicy.

Aresztowano każdego, kto się ruszał - starców, dzieci, kobiety, mężczyzn. W ich obronie wystąpili internauci, pisząc, że przecież nikogo nie można winić za to, że walczy o lepsze warunki życia.

Kanał XML