Ruch anarchistyczny
Folwark Zwierzęcy – literacka ekspresja anarchistycznej krytyki kapitalizmu państwowego
wiatrak, Nie, 2012-10-14 09:50 Kultura | Publicystyka | Ruch anarchistyczny | Tacy są politycyOrwell pozostaje jednym z najbardziej fascynujących i wpływowych, ale jednocześnie zmitologizowanych pisarzy oraz komentatorów politycznych. W dużej mierze wynikało to z jego niejednoznaczności oraz oryginalności.
Powoduje to, że przedstawiciele wielu nurtów (anarchiści, socjaliści, liberałowie, a nawet i konserwatyści) mogą znaleźć coś dla siebie, coś pozwala im sądzić, że Orwell „jest nasz”. Niemniej zazwyczaj jest to wybiórcze i – jak pisał Woodcock – takiej interpretacji zawsze czegoś brakuje, albowiem Orwell nigdy nie prezentował spójnie ideologiczne postawy, lecz zawsze prezentował spójnie moralną postawę.
Problem ten przekłada się na odmienne klasyfikowanie Orwella przez badaczy i jego biografów. Przykładowo G. Woodcock, anarchista, wybitny badacz anarchizmu i jego najbliższy przyjaciel, raz to określał Orwella jako „naiwnego anarchistę”, innym z kolei razem tytułował go mianem „ambiwalentnego anarchisty” [1]. Podobnie czynił Izaak Deutscher, który również określał angielskiego pisarza mianem naiwnego anarchisty. Z kolei Richard Rees klasyfikował go jako demokratycznego socjalistę. Nie brak było także opinii o Orwellu jako „sentymentalnym liberale”. Pojawiały się nawet oceny Orwella określające go mianem sługi brytyjskiego imperializmu, co np. czynił Bellow [2].
Inny problem, który potrafi być błędnie odczytywany przez prawicę jako odejście Orwella od socjalizmu/anarchizmu, stanowi pewna emocjonalna ewolucja jaką ten przeszedł i która znacząco rzutowała na treść i nastrój panujący w jego utworach. Początkowo Orwell prezentował postawę charakterystyczną dla typowego wrażliwego i zaangażowanego społecznie pisarza o lewicowych poglądach co najlepiej dostrzec można m.in. w Na dnie w Paryżu i w Londynie, Birmańskich dniach, Wiwat Aspidistra oraz w Drodze na molo w Wigan, po to aby następnie oficjalnie i twardo opowiedzieć się za socjalizmem, co Orwell uczynił głównie za sprawą Hiszpańskiej Rewolucji, której był naocznym świadkiem i którą się zachwycił, dostrzegając weń początek budowy nowego sprawiedliwego i socjalistycznego ładu. Pozwoliło mu to się jednocześnie zdecydowanie zbliżyć do anarchizmu. Jednakże tak jak był świadkiem początku rewolucji, tak również był świadkiem jej spacyfikowania przez stalinistów, cały czas zaprzeczających jakoby w Hiszpanii miała miejsce jakakolwiek rewolucja [3], co zrodziło zwątpienie a wręcz pesymizm u Orwella. To właśnie wówczas dostrzegł w stalinizmie największego wroga dla lewicy, socjalizmu i świata w ogóle (obok faszyzmu, rzecz jasna). Pesymizm ten doprowadził Orwella do napisania Roku 1984, dosyć dystopicznej wizji, ukazującej zagrożenie totalitaryzmem, co można interpretować jako przestrogę przed stalinizmem i faszyzmem bądź przestrogę przed państwem w ogóle. Jednakże Orwell nigdy nie wyrzekł się swych socjalistycznych poglądów, a wręcz przeciwnie, bowiem rosnąca niechęć wobec ZSRR i ogółem tzw. prawomyślnych komunistów (czyli tych aprobujących oficjalną linię Moskwy, nie tych niezależnych i krytycznie wobec niej nastawionych) ugruntowały jego lewicowo-wolnościowe przekonania.
Przesłanie Folwarku Zwierzęcego
Należy jednak stanowczo zaznaczyć, iż po Rewolucji Hiszpańskiej G. Orwell najmocniej znalazł się pod wpływem anarchizmu i pod wpływem którego, przynajmniej w sferze moralnej, znajdował się w momencie powstania Folwarku. Zresztą Orwell nad wyraz zgodnie z duchem anarchizmu definiował swój socjalizm, deklarując, iż wiąże się on z wyzwoleniem spod wszystkich sił krępujących społeczeństwo, w co oczywiście wliczał państwo oraz powstały w ZSRR kapitalizm państwowy [4].
Nie wiele osób zdaje sobie również sprawę, iż Orwella do napisania Folwarku Zwierzęcego zainspirował G. Woodcock oraz (podarowana mu przez Woodcocka) anarchistyczna broszura The Russian Myth [5] (acz prawdopodobnie Orwell wspominając o niej, miał na myśli pracę A. Berkmana The Bolshevik Myth), którą się tak zafascynował, iż postanowił stworzyć jej literacką wersję.
Sam flirt Orwell z anarchizmem rozpoczął się podczas Hiszpańskiej Wojny Domowej, podczas której angielski pisarz dostrzegł na własne oczy Rewolucję Społeczną dokonywaną przez inspirowanych anarchizmem chłopów oraz robotników. W rewolucji oraz anarchistycznych kolektywach ujarzał wszystko to co tak mocno cenił – poszanowanie wolności jednostki i kolektywną odpowiedzialność, zasadę poszanowania równości i inicjatywy indywidualnej, troskę o godność jednostki połączoną z kolektywną odpowiedzialnością i w końcu na własne oczy zobaczył troskę o sprawiedliwy podział dóbr z dążeniem do wyrwania się ze szponów gospodarki towarowej, po to aby stworzyć ekonomię nastawioną na zaspokojenie potrzeb wszystkich. Tak więc dostrzegł on w niej te wszystkie cechy socjalizmu oraz liberalizmu, które gloryfikował, przy jednoczesnym wykluczeniu tych, które potępiał. Podczas trwania konfliktu miał nawet powiedzieć swojemu przyjacielowi Jackowi Commonowi, iż gdyby lepiej rozumiał sytuację polityczną w Hiszpanii przed przyjazdem, to najprawdopodobniej dołączyłby do anarchistów [6]. Z drugiej strony, po wojnie otwarcie deklarował swą sympatię dla POUM – zarówno celów jak strategii partii. Jednakże, jak zasugerował Stephen Ingle, Orwel być może bardziej pragnął dać możliwość uczciwego zaprezentowania tego stronnictwa w mediach, bowiem kapitalistyczne gazety zupełnie ignorowały POUM, a tzw. lewicowa prasa (czyli ta związana z „prawomyślnymi” komunistami) nieustannie oczerniała partię, aniżeli rzeczywiście ją popierał [7].
Jednocześnie w Hiszpanii Orwell dostrzegł jedno z największych zagrożeń dla wolności, socjalizmu i ludzkości w ogóle – stalinizm, podszywający się pod socjalizm, ale stanowiący w istocie jego zaprzeczenie, z którym wiązała się moralnie karygodna postawa zachodnich intelektualistów i socjalistów broniących tego tworu. Wobec tego Folwark Zwierzęcy stanowić miał w dużej mierze reakcję na pewne (totalitarne w jego odczuciu) tabu wśród komunistów i innych obrońców ZSRR, którzy jakąkolwiek formę krytyki pod adresem rzekomego „Państwa Robotniczego” traktowali jako antysocjalistyczne wystąpienie i wpychanie Rosji Radzieckiej w ręce kapitalistów. Tymczasem Orwell, co stanowiło jedno z najszerzej reprezentowanych elementów anarchizmu w jego myśli, nie traktował ZSRR jako państwa socjalistycznego, ponieważ to nie tylko nie zlikwidowało nierówności, lecz także nie zaprowadziło wolności politycznej oraz ekonomicznej (wolności od niedostatku) i postanowił to ukazać w folwarku, demonstrując zarazem istotę nowego (w praktyce starego, ale opartego na lepszych technikach dyscypliny i ujarzmienia) systemu ekonomicznego (kapitalizmu państwowego), służącego już nie ludziom („starej” burżuazji), lecz świniom („nowej” burżuazji) oraz powstałej tyranii świń (państwa), opartej na indoktrynacji, atomizacji społecznej, masowym strachu, terrorze, psach (armii) oraz nowomowie.
Oczywiście nie stanowiło to jedynego celu utworu. Nie był on nawet najważniejszy. Podobnie jak wcale nie najważniejsze są analogie względem ZSRR i ogólna krytyka ustroju tego państwa. Jest to oczywiście najbardziej dostrzegalna, a wobec tego eksponowana część utworu przez niezliczoną liczbę komentatorów i krytyków, szczególnie tych prawicowych, niemniej Folwark Zwierzęcy ma wymiar uniwersalny, nie ograniczający się wyłącznie do krytyki jednego państwa i jednego ustroju, zawierając w sobie treści, koncepcje, spostrzeżenia i krytyki charakterystyczne dla lewicy wolnościowej. Stąd też w poniższym artykule w niewielkim stopniu skupiłem się na przedstawieniu analogii względem ZSRR, zamiast czego więcej uwagi poświęciłem na zwróceniu uwagi wpływu koncepcji anarchistycznych na treść Folwarku Zwierzęcego.
Zacząć należy od stwierdzenia, iż Orwell pragnął nam ukazać fundamentalną różnicę pomiędzy rewolucją społeczną a rewolucją polityczną, która ze swe natury prowadzić musi jedynie do zastąpienia jednych rządzących drugimi – czyli jedną uprzywilejowaną warstwę, drugą – nie niosąc ze sobą żadnej jakościowej zmiany, w istocie wzmacniając (poprzez odtworzenie i ulegitymizowanie) stosunki i zależności władzy oraz wyzysk jednej klasy przez drugą. Łączyło się z wolą ukazania ułudy wiary w marksowską koncepcję dyktatury proletariatu, nie tylko dlatego, iż była ona kompletnie naiwna, ale także dlatego, iż posiadała ona w sobie wewnętrzną sprzeczność, która nie mogła zostać przezwyciężona, musząc ostatecznie doprowadzić do narodzin nowej tyranii i wykształcenia się nowej i uprzywilejowanej kasty – „nowej” burżuazji, dbającej wyłącznie o własne interesy. Co ważniejsze owa nowa burżuazja podjęła działania w celu całkowitego wyodrębnienia się, stworzenia zupełnie nowego, zdrowego, higienicznego, uprzywilejowanego i całkowicie odrębnego ciała klasowego od zwierząt nie będących świniami bądź psami (proletariatu), w praktyce upodabniając się do „starej” burżuazji, z tą jedną różnicą, iż z punktu widzenia „ekonomii władzy” bardziej efektywnie ujarzmiając i wyzyskując zwierzęta. Tym samym Orwell dużo uwagi poświęcił zobrazowaniu powstania systemu władzy i wyzysku, a następnie ich racjonalizowaniu, usprawnianiu i legitymizowaniu.
Niemniej trudno byłoby oprzeć się wrażeniu, iż równorzędnym celem jaki postawił sobie angielski pisarz było ukazanie procesu rodzenia się kapitalizmu państwowego i wskazania wszystkich jego cech, dokonując jego porównania z rynkowym kapitalizmem (co najmocniej zostało wyeksponowane w ostatnim rozdziale pracy), po to aby ostatecznie wydać krytyczny werdykt – oba modele było jakościowo tożsame. Jak wyzysk istniał za czasów pana Jonesa, tak istniał za czasów rządów Napoleona. Jak uprzednio istniał podział klasowy, tak został on zachowany. Tak jak wcześniej kierowano się zyskiem (gospodarka towarowa), nie zaś potrzebami mas, tak nadal czyniono. I w końcu – jak zwierzęta cierpiały głód, tak nadal go odczuwały. Jedyne co uległo zmianie, to elita rządząca i ekonomiczna – zmieniła się burżuazja, czyli człowieka zastąpiła świnia, lecz upodobniła się ona całkowicie do człowieka, przejmując jego obiektywną rolę w systemie, konserwując w istocie cechy poprzedniego i obecnego systemu, co Orwell doskonale zilustrował roztargnieniem zwierząt na widok kłótni ludzi ze świniami:
Zwierzęta w ogrodzie patrzyły, to na człowieka, potem znów na świnię i na człowieka, ale nikt się już nie mógł połapać, kto jest kim[8].
Wydaje się także, iż Orwell intuicyjnie naszkicował jeszcze jeden wątek, ale nie rozwinął go w wystarczający sposób. Mianowicie angielski pisarz zakwestionował możliwość urzeczywistnienia socjalizmu tego tylko w jednym państwie, bowiem to otoczone przez państwa kapitalistyczne i ogółem funkcjonujące w świecie kapitalistycznym, pomimo nawet najszczerszych chęci, nie jest w stanie zbudować socjalizmu. Jako że żadne państwo nie jest samowystarczalne, takowe stałoby się zależne od państw kapitalistycznych, które skutecznie na niego by wpływały, niwecząc wysiłki i ostatecznie integrując z kapitalistycznym światem. Co prawda w przypadku „Folwarku Zwierzęcego” z zieloną flagą oraz skrzydłami i kopytami na niej, zaszedł nieco inny proces, który jednak równie skutecznie uniemożliwił urzeczywistnienie „animalizmu”, summa summarum integrując „Folwark Zwierzęcy” ze światem ludzi, czego symbolicznym zwieńczeniem była wspólna wieczerza świń i ludzi oraz przywrócenie starej nazwy folwarku.
Folwark Zwierzęcy a anarchistyczna krytyka kapitalizmu państwowego i dyktatury proletariatu
Anarchiści konsekwentnie odrzucają marksowską koncepcję „dyktatury proletariatu”, która zawierać ma w sobie sprzeczność nie do przezwyciężenia – postrzeganie państwa jako narzędzia mogącego prowadzić do wyzwolenia, do czego wystarczyć miałoby zdobycie władzy politycznej przez uciskany proletariat. Nie zagłębiając się w zbytnie szczegóły, pogląd ten zdaniem anarchistów pozostaje całkowicie irracjonalny i naiwny i tylko nie tylko dlatego, że pozostaje w sprzeczności z anarchistyczną aksjologią i historycyzmem, lecz głównie ze względu na obiektywne funkcje państwa, które zaprzeczają możliwości, aby to państwo stało się środkiem prowadzącym do wolności. Taki punkt widzenia prowadził anarchistów do wysunięcia pod adresem marksistów zarzutów, które w sposób plastyczny pragnął ukazać Orwell w Folwarku, iż zaistnienie takiej sytuacji i powstanie swoistego „półpaństwa” (jak „okres przejściowy” określał Lenin) prowadzić musi do powstania nowej tyranii oraz wykształcenia się nowej bądź nowych uprzywilejowanych klas i warstw, prowadząc do wzmocnienia (a nie zniesienia) systemu klasowego. Stałoby się to poprzez wyniesienie do władzy politycznej pewnej „awangardy” przez zrewolucjonizowane masy. Awangarda ta zyskując władzę zaczęłaby następnie dążyć do jej wzmocnienia i skoncentrowania wyłącznie w swoich rękach, stając się w następstwie tych wydarzeń nową klasą uprzywilejowaną. Dlatego też, jak przekonywał Bakunin, nawet jeżeli faktycznie część proletariatu zdobyłaby władzę, to i tak w pewnym momencie przestałaby być klasą robotniczą a stałaby się nową klasą uprzywilejowaną dbającą o swój interes:
Gdy tylko staną się rządzącymi lub przedstawicielami ludu, przestaną być robotnikami i zaczną patrzeć na czarnoroboczą masę z wysokości państwowego punktu widzenia; będą reprezentować już nie lud, lecz siebie i swoje roszczenie do kierowania ludem[9]
Z analogiczną sytuacją mieliśmy do czynienia w Folwarku. Zrewoltowane zwierzęta, tchnięte pragnieniem odzyskania godności, zbudowania dobrobytu, urzeczywistnienia wolności, sprawiedliwości i równości obaliły ludzi i rozpoczęły – jak sądziły – urzeczywistnianie „animalizmu”. Czyny te spowodowały, iż „Folwark Zwierzęcy” cechował się daleko posuniętą samorządnością, solidarnością, poczuciem odpowiedzialności za dobro wspólne, troską o równość i sprawiedliwość zestawione z inicjatywą indywidualną oraz głęboką wiedzą fachową zwierząt pracujących na co dzień w polu. Pozwoliło to szybciej sprzątnąć siano, aniżeli czynili to ludzie [10]. Jednakże świnie, będące awangardą rewolucji ze względu na swą inteligencję, obdarzone zostały zbyt dużą dozą zaufania ze strony pozostałych zwierząt co pozwoliło im wkrótce przejąć faktyczną władzę polityczną w folwarku. Tymczasowo abstrahując od konfliktu pomiędzy Snowballem (szczerym animalistą) a Napoleonem (oportunistą), należy więc jednoznacznie stwierdzić, iż na barkach zwierząt świnie wyniesione zostały na nowy tron, których władza skutecznie wzmacniana była strachem przed kontrrewolucją, manipulacjami, nowomową a ostatecznie i terrorem. Wkrótce wykształcił się więc nowy reżim i powstała się nowa warstwa uprzywilejowanych, dbająca wyłącznie o własny interes i temu interesowi podporządkowując system społeczno-ekonomiczny folwarku. Tak zrodził się świński kapitalizm państwowy.
Kapitalizm państwowy zgodnie z anarchistyczną krytyką stanowi wyłącznie kolejną formę bądź wariant gospodarki kapitalistycznej i jako taki oparty jest na tych samych fundamentach oraz zasadach, wobec czego pozostaje on jakościowo tożsamy z wszelkimi innymi formami gospodarki towarowej. Nie wnikając w zbędne szczegóły zaznaczyć należy, że już Michał Bakunin wskazywał, iż nacjonalizacja – które została dokonana w Rosji Radzieckiej/ZSRR oraz de facto na folwarku – nie jest tożsama z uspołecznieniem i nie stanowi żadnego przełomu, nie czyniąc żadnej większej różnicy jakościowej – ot dokonuje się zwyczajny transfer całego kapitału z rąk wielu kapitalistów w ręce jednego, którym formalnie stawało się państwo, a w praktyce uprzywilejowana klasa zarządzająca, która przejęła obiektywną rolę prywatnego wyzyskiwacza. W praktyce więc kapitalizm państwowy nie eliminuje kapitalistycznego modelu produkcji. Przede wszystkim nie zanika towarowy charakter ekonomii – w dalszym ciągu gospodarka podporządkowana jest „burżuazyjnym miernikom” nie zaś potrzebom mas. Po drugie, w żadnym stopniu nie został zakwestionowany kapitalistyczny model produkcji oparty na pracy najemnej i zagarnianiu wartości dodatkowej (wyzysk) przez kapitalistę (którym stało się państwo, a w praktyce uprzywilejowana kasta). Po trzecie, w żadnym stopniu nie zostały zrealizowane socjalistyczne postulaty dot. samorządu robotniczego i kontroli gospodarki przez samych producentów (robotników), a przynajmniej jakiś form robotniczego nadzoru bądź kontroli. Tym samym kapitalizm państwowy kwestionuje podstawowy cel socjalizmu – samostanowienie. Dlatego należy wprost powiedzieć, iż wedle anarchistów kapitalizm państwowy niczym nie różni się od innych form kapitalizmu, lecz jednocześnie jest on znacznie bardziej wydajny pod względem „ekonomii władzy”, co jasno stwierdził Rocker pisząc:
jest w istocie tylko organizacją kapitału w celu planowanego i bezgranicznego wyzysku zarówno wytwórcy jak i spożywcy [11].
Taka ocena sprawiała, iż działania świń interpretowane były przez Orwella jako zapora dla rewolucji społecznej, nie zaś jej motor napędowy, która wytworzyła nową uprzywilejowaną klasę, która stała się rzeczywistym dysponentem środków produkcji, podporządkowując następnie swym interesom cały istniejący ład. Wobec tego kapitalizm państwowy nie dokonuje reprodukcji systemu klasowego, ale jednocześnie pozwala na ściślejsze złączenie ze sobą władzy ekonomicznej oraz politycznej, co pozwoliło świniom skuteczniej przeciwdziałać wszelkim próbom zmian jakościowych, zwiększyć wymiar zagarnianej wartości dodatkowej (wyzysk) pracy zwierząt oraz skutecznie włączyć się w kapitalistyczną konkurencję pomiędzy folwarkami.
Świnie, które stały się nową uprzywilejowaną klasą, stały się także faktycznym dysponentem wszystkich środków produkcji na folwarku, co zresztą szczerze przyznał Napoleon w rozmowie z właścicielem sąsiedniego folwarku, twierdząc że „folwark, którym ma zaszczyt kierować, dodał, jest spółdzielnią. Tytuł własności, który on sam przechowuje, należy wspólnie do wszystkich świń” [12]. Oczywiście przywileje te oraz samo przejęcie kontroli nad gospodarką folwarku przez świnie nie nastąpiło z dnia na dzień, podobnie jak w Rosji Radzieckiej z dnia nadzień bolszewikom nie udało się zburzyć powstających zrębów socjalizmu. Na folwarku proces ten w istocie rozpoczął się dosyć niewinnie, gdyż od podbierania przez świnie mleka i jabłek, co zostało następnie ulegitymizowane tłumaczeniem, że świnie tych jabłek potrzebują, gdyż pracują umysłowo, aby bronić powstania. Takie niewinne poczynania, tłumaczone troską o obronę rewolucji i wynikające w pewnej części z bierności oraz nieświadomości mas, doprowadziły wkrótce do pełnej restauracji władzy i stosunków klasowych, co stanowiło całkowitą analogię wobec poczynań bolszewików w Rosji, którzy to stopniowo przyznawali władzy centralnej coraz więcej kompetencji, wydzierając je radom oraz masom.
W dalszej kolejności przyznano bowiem świniom prawo do podejmowania samodzielnych decyzji, które jednak jeszcze w tym stadium odtwarzania stosunków władzy i rodzenia się kapitalizmu państwowego musiały zostać zaakceptowane na zgromadzeniu wszystkich zwierząt [13]. Zwieńczeniem procesu rodzenia się dyktatury było dokonanie zamachu stanu przez Napoleona i wypędzenie Snowballa z folwarku. Po tym wydarzeniu świnie odebrały prawo zawierania zabierania głosu, głosowania oraz zatwierdzania decyzji świń przez zgromadzenie zwierząt. Od tej pory wszelkie decyzje podejmował specjalny komitet świń [14]. Naturalnie, była to kolejna analogia względem bolszewików, którzy ostatecznie odebrali wszelkie kompetencje radom, sprowadzając je do roli ciał dekoracyjnych, podobnie jak Napoleon takowe ciało uczynił ze zgromadzenia.
Od tej pory ekonomia folwarku stała się ekonomią świń, rodząc tym samym świński kapitalizm państwowy. Nie była to gospodarka animalistyczna, lecz towarowa – zarządzana była wedle ludzkich (tj. burżuazyjnych) mierników, w tym nade wszystko kierowała się prawem zysku. Celem nie było więc zaspokojenie potrzeb zwierząt i stworzenie powszechnego dobrobytu, lecz osiągnięcie zysków, które pozwoliłoby żyć w dostatku świniom i zaspakajać ich wszystkie zachcianki. A tych było co niemiara – kiedy świnie polubiły piwo, zaczęto uprawiać jęczmień w gospodarstwie (na polu, które uprzednio miało zostać przeznaczone dla emerytowanych zwierząt) dla ich potrzeb oraz na sprzedaż, kiedy świnie chciały kupi skrzynkę whisky, sprzedały chorego Boxera (konia) na rzeź. Kiedy pozostałe zwierzęta cierpiały głód z powodu coraz to mniejszych racji, świnie obżerały się, nabierały na wadze a ich fałdy tłuszczu rodziły kolejne podbródki. „Folwark Zwierzęcy” stał się więc własnością prywatną świń, nie zaś własnością wspólną zwierząt i gdyby tylko chciały, mogłyby uczynić z ziemią wszystko, łącznie z zasypaniem jej solą (proudhonowskie „szaleństwo posiadania”).
Z biegiem tygodni gospodarka stawała się coraz bardziej towarowa. Przywrócono handel, kury zmuszano do znoszenia coraz większej liczby jaj, wydłużano czas pracy (wpierw do 60 godzin tygodniowo, następnie „dobrowolnie” nakazano pracę także w niedziele), zmniejszano racje żywnościowe zwierząt, po to aby wypracować wartość dodatkową – zysk, który konsumowały, jak niegdyś pan Jones (i ogółem gatunek ludzki), świnie, co umożliwiało im pławienie się w dobrobycie.
W parze z coraz większym wyzyskiem szły inne mechanizmy mające nakłonić zwierzęta do ciężej pracy i zaaprobowania wyzysku. W pierwszej kolejności były to działania socjotechniczne – odwoływanie się do strachu przed kontrrewolucją, podnoszenie kwestii ukazania wyższości nad ludzkimi folwarkami, promowanie skromnego życia przy ciężkiej pracy, przekonywanie, iż dobrobyt jest niezgodny z duchem „animalizmu”. Mówiąc inaczej próbowano dokonać reprodukcji kapitalistycznego etosu pracy, by zmaksymalizować wyzysk. Obok tego w parze szedł zwyczajny terror oraz żelazna dyscyplina i to „dyscyplina, towarzysze, żelazna dyscyplina!”, jak mawiał Napoleon i jak ją podziwiali właściciele sąsiednich folwarków, miała stanowić klucz dla zwiększenia efektywności gospodarczej i zwiększenia wymiaru zagarnianej własności dodatkowej.
W istocie bowiem świniom szło o takie zarządzenie kapitałem, które umożliwiłoby – jak pisał w cytowanym wcześniej fragmencie Rocker – planowe i bezgraniczne wyzyskiwanie zwierząt. W istocie się to powiodło. Wystraszone zwierzęta – zarówno terrorem świń jak i nieustannym stosowaniem socjotechniki i odwoływaniem się do strachu przed powrotem starego – stały się zdyscyplinowaną, tanią i wydajną siłą roboczą, której owoce zagarniane były przez świnie ku ich własnej uciesze. Doskonale oddał to Pilkington (właściciel sąsiedniego folwarku), który pragnął potraktować folwark zwierzęcy za wzór do naśladowania dla innych folwarków, stwierdziwszy zarazem, iż:
Wspólne są bowiem ich wysiłki, wspólne trudności. Czyż problemy z siłą roboczą nie są wszędzie takie same? (…) Wreszcie, dławiąc się dłuższy czas śmiechem, co zabawiło na purpurowo jego liczne podbródki, zdołał wyjąknąć: „Skoro wy macie swoje niższe zwierzęta, z którymi musicie się użerać, wiedzcie, że my mamy nasze niższe klasy!”(…) Pan Pilkington raz jeszcze pogratulował świniom mniejszych racji żywnościowych, dłuższych godzin pracy i ogólnego pobłażania innym zwierzętom, co zauważył na folwarku.[15]
Bez dyskusje uznać możemy, iż krańcowym efektem dyktatury świń był powrót do status quo, co doskonale oddają słowa Napoleona:
Przed dłuższy czas krążyły pogłoski – rozsiewane, jak miał powody przypuszczać, przez złośliwych wrogów – że poglądy jego i jego towarzyszy pachną wywrotowością, a nawet rewolucją. Zarzucano im usiłowanie wzniecenia buntu wśród zwierząt sąsiednich folwarków. Nic bardziej błędnego! Ich jedynym pragnieniem jest żyć w pokoju i utrzymywać normalne stosunki handlowe z sąsiadami.
Po to by następnie dodać:
Jeśli chodzi o wspaniałą, dobrosąsiedzką mowę pana Pilkingtona, stwierdził Napoleon, on ma tylko jedno zastrzeżenie. Otóż pan Pilkington przez cały czas mówił o Folwarku Zwierzęcym. Oczywiście nie mógł wiedzieć – ponieważ podaje się to po raz pierwszy do wiadomości – iż nazwa „Folwark Zwierzęcy” została zniesiona. Odtąd folwark ma nosić starą nazwę: „Folwark Dworski”, która to nazwa, jak sądzi, jest właściwa [16].
Równocześnie wraz z rozwojem kapitalizmu państwowego i wzmocnieniem podziałów klasowych zachodzić zaczęły dwa niezwykle istotne i wzajemne współzależne procesy odnoszące się do świń – zarysowywanie swej własnej odrębności (i wyższości) od zwierząt przez te oraz proces upodabniania się względem ludzi, co spowodowało rezygnację z wszelkich pozorów (zrzucenie masek) jakoby świnie nie miały stać nową burżuazją, nowymi wyzyskiwaczami i jakoby folwark nie miałby stanowić ich własności i miałby się czymś różnić od folwarków ludzi.
Procesy te zapoczątkowane zostały wraz z przyznaniem sobie przez świnie pewnych określonych przywilejów – jak np. dodatkowych racji jabłek oraz mleka. Niemniej kluczowymi momentem było zamieszkanie przez świnie w domu pana Jonesa, co pociągnęło za sobą kolejne akty upodabniające „nową” burżuazję do „starej”, czego zwieńczeniem było nauczenie się chodzenia na dwóch nogach przez świnie i ubieranie się przez nie w ludzkie ubrania, co wprost symbolizowało całkowite ujednolicenie się świń do ludzi, „nowej” burżuazji do „starej”, która zajęła jej pozycję, rolę, obiektywne cechy oraz funkcje.
Z drugiej strony, świnie cały czas dążyły do wyodrębnienia się z pośród zwierząt, pragnąc stworzyć zupełnie nowe, higieniczne, ciało klasowe, zdolne do reprodukcji status quo. Temu służyła budowa szkoły dla świnek, nakaz noszenia wstążeczek na ogonkach czy zakaz kontaktu młodych zwierząt z młodymi świnkami. Świnie stały się nie tylko nową klasą – elitą polityczną, społeczną oraz ekonomiczną – ale także klasą nieustannie potwierdzającą własną odrębność i uprzywilejowanie.
Oba te procesy ukazują nam: po pierwsze, pełną zgodność oraz jednolitość kapitalizmu niepaństwowego i państwowego, po drugie reakcyjny charakter kapitalizmu państwowego, po trzecie zaś postępującą integrację „Folwarku Zwierzęcego” z folwarkami ludzkimi, aż do pełnego scalenia, co zaowocowało przyjęciem do własnego grona świńskich władców przez świat ludzi.
Powyższe przykłady wyraźnie ilustrują wpływ anarchistycznej krytyki kapitalizmu państwowego i nacjonalizacji, którą Orwell zaaprobował i której ekspresji dokonał w formie literackiej, stawiając je w opozycji wobec uspołecznienia, wraz ze wskazaniem wszystkich politycznych, społecznych i ekonomicznych jej skutków, z jednoznacznym stwierdzeniem, że nacjonalizacja nie stoi w opozycji wobec prywatnej własności środków produkcji. Ma miejsce zupełnie odwrotna sytuacja – utrwala ona własność prywatną, zamiast ją negować, tylko że – co się starej burżuazji nie podoba i czego się boi – za pośrednictwem nacjonalizacji dokonuje się wyłącznie transferu środków produkcji od starej burżuazji w ręce państwa, w którym wykształca się nowa klasa zarządzająca, stająca się ostatecznie faktycznym dysponentem tych środków produkcji. Rodzi się więc nowa burżuazja, która przejmuje cechy i wygląd tej starej, niczym się od niej nie różniąc. Ponadto sam system i jego obiektywne cechy oraz zasady pozostają bez zmian względem kapitalizmu niepaństwowego, po prostu jednego właściciela środków produkcji zastępuje drugi. To właśnie pragnął nam ukazać Orwell, wbrew prawicowym komentatorom, pragnącym uczynić z Folwarku Zwierzęcego narzędzie antysocjalistycznej i antyrewolucyjnej propagandy.
Co również wypada podkreślić, Orwell nigdy nie prezentował antyrewolucyjnej postawy. Wręcz przeciwnie, a Folwark Zwierzęcy stanowi wyłącznie, charakterystyczny dla anarchizmu, wyraz sprzeciwu wobec rewolucji politycznej i konspiracyjnej formy działań rewolucyjnych prowadzonych przez swoistą awangardę, co niechybnie prowadzić musi jedynie do zamiany jednej elity przez drugą, nie przynosząc zasadniczych zmian jakościowych, w przeciwieństwie do rewolucji społecznej. Doskonale obrazuje to list Orwella napisany do D. Macdonalda w 1944 roku, w którym pisał:
Mój morał brzmi tak oto: rewolucje mogą przynieść radykalną poprawę, gdy masy będą czujne i będą wiedzieć, jak pozbyć się swych przywódców, gdy tamci wykonają już swoje zadanie
Idąc dalej tym tropem wskazać można, iż wedle Orwella problemem może nie są nawet sami przywódcy i zdrada ideałów przez nich, lecz polityczny i skrajnie centralistyczny sposób myślenia prezentowany przez wielu rewolucjonistów, co musi prowadzić do zguby. Owszem większość świń zdradziła rewolucję – Napoleon był zwykłym oportunistą marzącym o przywilejach i bogactwie. Snowball jednak taki nie był – był szczerze oddanym sprawie „animalizmu”, pomimo tego rewolucja upadła a „animalizmu” nie zbudowano.
Być może Orwell pragnął zasygnalizować, iż centralistyczny sposób myślenia mógł doprowadzić do przeświadczenia o konieczności wprowadzania „animalizmu” odgórnie, co stanowiło wstęp do myślenia o utworzeniu mocnego państwa, opartego na przymusie, po to aby móc utrzymać nieuświadomione masy w ryzach, jak wyrazić się miał Engels [17]. Drugim skutkiem centralizmu było niweczenie bądź przynajmniej osłabianie oddolnych przejawów „animalizmu”, jako że te nie pasowały do dogmatyzmów wynikających z centralizmu, zamiast czego Snowball łudził się, że odgórnie, za pośrednictwem dekretów, urzeczywistni „animalistyczny” ideał. W końcu zaś, centralistyczny sposób myślenia i działania nie tylko uniemożliwiał zakwitnięcie ludowej spontaniczności i oddolnej budowie „animalizmu”, lecz ulegitymizował powstanie władzy centralnej, której członkowie, jak pisał Rocker, „nawet jeżeli przedtem prezentowali lewicowe poglądy, zatracają stopniowo wszelki bezpośredni kontakt z masami i przestają odczuwać prawdziwe sprężyny ruchów społecznych” [18], co stanowiło warunek konieczny dla wykształcenia się kapitalizmu państwowego podporządkowanego interesom świń, nowej burżuazji.
Podsumowanie
Podsumowanie należy zacząć od jednoznacznego stwierdzenia, iż Folwark Zwierzęcy pisany był z pozycji charakterystycznych dla lewicy wolnościowej, co nie przeszkadza jednak prawicy i wszelkiej maści wrogom socjalizmu na manipulowanie (bądź wybiórcze traktowanie utworu), po to aby wykorzystać go do własnych celów. Doskonałym przykładem tego typu działań było nakręcenie przez CIA w latach 50-tych filmu animowanego, w którym kontrrewolucja obaliła świnie, zaś Stary Major wykreowany został na Lenina. Przede wszystkim jednak usunięto – będący przecież jednym z najważniejszych elementów książki Orwella – zrównanie wyzysku ludzi z wyzyskiem świń. Tym bardziej zakrawa to na ironię z racji, iż Orwell wróg wszelkiej maści propagandy, kłamstw i manipulacji, będący nieustępliwym krytykiem kapitalizmu i tzw. wolnego świata został wykorzystany przez ten świat w celach propagandowych.
Orwell ukazując pewną asymetrię pomiędzy rewolucyjnymi oczekiwaniami a porewolucyjną rzeczywistością jednoznacznie wskazywał na przyczyny, które sprawiły, że takowa się pojawiła. Jednak ukazując to Orwell nie potępiał wysiłku rewolucyjnego, nie czynił tego z zachowawczych bądź pesymistycznych pozycji z myślą przewodnią, że żadna rewolucja niczego nie wskóra, jak pragnęli mu to wkładać w usta konserwatyści, a z czym on sam walczył. W istocie Orwell, świadomie bądź nie, dokonał rozróżnienia pomiędzy rewolucją polityczną a rewolucją społeczną, co po raz pierwszy uczynił P.J. Proudhon. Orwell ukazać pragnął, iż rewolucja polityczna, będąca zaprzeczeniem rewolucji społecznej, nie jest w stanie dokonać żadnej zmiany jakościowej z dosyć prostej, ale fundamentalnej, przyczyny – jej możliwości ograniczone wyłącznie do wymiany elit politycznych oraz ekonomicznych – niczego więcej, stanowiąc zarazem źródło alienacji przywódców (awangardy) od rewolucyjnych mas. Nie doszło więc do żadnych zmian jakościowych, nie doszło do uspołecznienia, do budowy „animalizmu”. Jedyne co uczyniono to dokonano zmiany właścicieli i panów folwarków – pana Jonesa zastąpiły świnie. Faktycznie przywrócony został więc poprzedni stan rzeczy – tylko tyle że wyzysk człowieka zastąpił wyzysk świń, czyli białą burżuazję zastąpiła ta czerwona a prywatnego kapitalistę ten państwowy. Nie zaszła więc żadna jakościowa zmiana, a gospodarka folwarku jak była towarowa tak pozostała, stosując mierniki burżuazyjne (ludzkie), tak wyzysk i cierpienie pozostały i tak jak była nastawiona na jak największe zbiory tak była, nie skupiając się na zaspokojeniu potrzeb zwierząt.
Maciej Drabińsk
drabina.wordpress.com
[1] S. Ingle, The Social and Political Thought of George Orwell, New York 2006, s. 8 i 141.
[2] Tamże, s. 141.
[3] R.J. Alexander, The anarchists in the Spanish Civil War, t.1, s. 323.
[4] P. Kirschner, The Dual Purpose of Animal Farm, [w:] H. Bloom (edited by), George Orwell, New York 2007, S. 170.
[5] Tamże, s. 169.
[6] S. Ingle, dz. cyt., s. 175.
[7] Tamże, s. 75.
[8] G. Orwell, Folwark Zwierzęcy, Warszawa 2010, s. 122.
[9] M. Bakunin, Gosudarstiennost’ i anarchia, s. 295, przypis za H. Temkinowa, Bakunin i antymonie wolności, s. 144.
[10] G. Orwell, dz. cyt. s. 41.
[11] R. Rocker, Racjonalizacja przemysłu a klasa pracująca, Zielona Góra 2003, tekst dostępny w wersji online pod adresem: http://chomikuj.pl/redrat1/Red+Rat/Rocker+-+Racjonalizacja+przemys*c5*82u,218260110.pdf, [dostęp: 10.04.2011 roku], s. 1.
[12] G. Orwell, dz. cyt. s. 121.
[13] Tamże, s. 51.
[14] Tamże, s. 61.
[15] Tamże, s. 120.
[16] Tamże, s. 121.
[17] M. Bakunin, Państwo i marksizm, dostępne pod adresem: http://rozbrat.org/bakunin/pis_marksizm.htm [dostęp: 11.08.2010 roku].
[18] R. Rocker, dz. cyt., s. 15.
Piotr Kropotkin: Syndykalizm i anarchizm
Czytelnik CIA, Sob, 2012-10-13 18:02 Publicystyka | Ruch anarchistyczny Ludzie ze wszystkich stron wciąż zadają nam pytania: co to jest syndykalizm i jak on się ma do anarchizmu? Dołożymy tu starań, by na te pytania znaleźć odpowiedzi.
Syndykalizm to tylko nowa nazwa dla starej taktyki do której uciekali się, z sukcesem na dłuższą metę, robotnicy Wielkiej Brytanii: taktyki Akcji Bezpośredniej i walki z kapitałem w sferze ekonomicznej. De facto, owa taktyka była ich ulubioną bronią. Bez prawa do głosowania, brytyjscy robotnicy pierwszej połowy XIX wieku zdobyli znaczne korzyści ekonomiczne i stworzyli silny związek zawodowy przy użyciu tylko tej broni, a nawet zmusili klasy rządzące do uznawania ich żądań na drodze legislacyjnej (także dotyczących rozszerzenia prawa wyborczego).
I tak Akcja Bezpośrednia okazała się być, zarówno w osiąganiu korzyści ekonomicznych jak i uzyskiwaniu ustępstw politycznych, znaczącą bronią na arenie ekonomicznej.
W Wielkiej Brytanii wpływ tej idei był tak silny, że w latach 1830-31 Robert Owen usiłował utworzyć jeden wielki związek narodowy i międzynarodową organizację robotniczą, która walczyłaby z kapitałem na drodze akcji bezpośredniej. Obawy przed prześladowaniami przez rząd brytyjski zmusiły go do porzucenia tego pomysłu.
Później nastąpił ruch czartystów, który posługiwał się potężnymi, masowymi i częściowo tajnymi organizacjami robotniczymi owego czasu, by zyskać znaczące ustępstwa polityczne. W tym momencie brytyjscy robotnicy dostali pierwszą lekcję polityki: bardzo wcześnie zdali sobie sprawę z tego, że pomimo sporej agitacji politycznej za swoimi plecami i na swoje życzenie, nie byli oni w stanie zyskać żadnych korzyści ekonomicznych niż te, które sami byli w stanie wymusić na pracodawcach i prawodawcach poprzez strajki i bunty. Zdali sobie sprawę, że bez sensu było oczekiwać, że parlament w znaczący sposób poprawi ich warunki życia.
Francuscy robotnicy doszli do dokładnie tego samego wniosku: rewolucja roku 1848, która dała Francji republikę, przekonała ich o kompletnej bezowocności agitacji politycznej, a nawet zwycięstw politycznych, jedyne fundamentalne zmiany warunków życia robotników wymusić można na klasach rządzących przez akcję bezpośrednią. Rewolucja udzieliła Francuzom innej lekcji. Widzieli, jak bezradni byli ich przywódcy intelektualni, gdy doszło do dowiadywania się o nowych formach produkcji, zabezpieczających robotnikom ich udziały: przynoszących kres ich eksploatacji przez Kapitał. Widzieli tę bezradność zarówno w Komisji Luksemburskiej (obradującej od kwietnia do czerwca 1848 roku), jak i w specjalnej izbie wybranej do studiów nad tym zagadnieniem w roku 1849, w której zasiadało ponad stu socjaldemokratycznych deputowanych. Od tego momentu zdali sobie sprawę, Ŝe to sami robotnicy muszą wypracować główne drogi rewolucji społecznej, którymi muszą podążać jeśli chcą by im się udało.
Użycie przez robotników akcji bezpośredniej przeciwko Kapitałowi i konieczność wypracowania przez samych pracowników sposobów organizacji gospodarczej, które wyeliminowałyby wyzysk kapitalistyczny: były to dwie główne lekcje otrzymane przez robotników, zwłaszcza w tych dwóch krajach z najbardziej rozwiniętym przemysłem.
Kiedy w latach 1864-66 zrealizowana została stara idea Roberta Owena i utworzono międzynarodową organizację robotniczą, to nowa organizacja przyjęła obie powyższe fundamentalne zasady. Kiedy Międzynarodowe Stowarzyszenie Robotników (International Workers Association - IWA) zostało powołane do życia przez reprezentantów brytyjskich związków zawodowych i francuskich robotników (głównie zwolenników Proudhona) zebranych na II Światowej Wystawie w Paryżu, proklamowało że równouprawnienie robotników musi być zadaniem dla samych robotników, a od tej pory z kapitalistami walczyć należy przez, popierane na arenie międzynarodowej strajki masowe.
Pierwszymi działaniami Międzynarodówki były dwa takie właśnie strajki, wywołujące olbrzymią agitację w Europie i zbawienne
przerażenie klasy średniej: strajk w Paryżu wspierany przez brytyjskie związki zawodowe, drugi w genewskim związku budowlanym, wspierany przez brytyjskich i francuskich robotników.
Poza tym, kongresy Międzynarodówki nie zajmowały się dyskusjami o bzdurach, którymi klasa rządząca zabawiała narody poprzez instytucje parlamentarne. Debatowały nad fundamentalną kwestią rewolucyjnej przebudowy społeczeństwa i wcielały w życie ideę, która wcześniej okazała się tak owocna: ideę Strajku Generalnego. W kwestii formy politycznej, jaką społeczeństwo miałoby przyjąć po rewolucji, federacje krajów łacińskich otwarcie przeciwstawiały się idei scentralizowanych państw. Z naciskiem zadeklarowali się po stronie organizacji opartej na federacji wolnych komun i regionów rolniczych, które w ten sposób wyzwoliłyby się z kapitalistycznego wyzysku i na owej podstawie - na podstawie połączenia federacyjnego - utworzyłyby większe terytorialne, narodowe jednostki. Obie podstawowe zasady współczesnego syndykalizmu, akcja bezpośrednia i uważne wypracowywanie nowych form życia społecznego, są oparte o federacje związków zawodowych: od początku były one wiodącymi zasadami IWA. Jednak nawet wówczas wewnątrz Stowarzyszenia istniały dwa różne prądy opiniotwórcze na temat działalności politycznej, które dzieliły robotników różnych narodów: łacińskich i niemieckich.
Francuscy działacze Międzynarodówki byli głównie zwolennikami Proudhona, którego główna idea brzmiała następująco: usunięcie istniejącego burżuazyjnego aparatu państwowego i zastąpienie go robotniczymi organizacjami związków zawodowych, które będą regulować i organizować wszystkie sprawy niezbędne dla społeczeństwa. To robotnicy mają organizować produkcję środków do życia, uczciwą i bezstronną wymianę wszystkich produktów pracy ludzkiej, ich dystrybucję i konsumpcję. A gdy to uczynią, przekonamy się, że juz niewiele zostaje do zrobienia przez państwo. Wyprodukowanie wszystkiego co trzeba, bardziej równoważna wymiana i konsumpcja produktów – to problemy, które mogą rozwiązać jedynie robotnicy. Jeśli oni mogą uczynić to wszystko - to co jeszcze pozostaje do zrobienia przez istniejące rządy i ich hierarchie oficjeli? Nic, czego robotnicy nie mogą sami zorganizować.
Ale pośród francuskich założycieli Międzynarodówki byli też ci, którzy walczyli za Republikę i za Komunę. Utrzymywali, że nie powinno się ignorować działalności politycznej i że dla proletariuszy nie jest obojętne, czy żyją w monarchii, republice, czy komunie. Wiedzieli z własnego doświadczenia, że triumf konserwatystów lub imperialistów oznacza represje we wszystkich kierunkach i olbrzymie osłabienie siły walki robotników z agresywną polityką kapitalistów. Nie byli obojętni na politykę, ale nie postrzegali jej jako instrumentu służącego do wyzwolenia klasy pracującej w procesie agitacji lub sukcesu wyborczego, czy całego kołowrotka partii politycznych. W zgodzie z tym francuscy, hiszpańscy i włoscy robotnicy zgodzili się dołączyć do statutu Międzynarodówki następujące słowa: “Każda działalność polityczna musi być wtórna wobec gospodarczej”.
Pomiędzy brytyjskimi robotnikami była pewna liczba czartystów, którzy popierali walkę polityczną. A Niemcy w przeciwieństwie do Francuzów, nie doświadczyli dwóch republik. Wierzyli w przyszły parlament Rzeszy Niemieckiej. Nawet Lasalle - jak obecnie wiadomo - pokładał nadzieje w socjalistycznym cesarzu zjednoczonych Niemiec, które widział u zarania.\
Z tych przyczyn ani Brytyjczycy ani Niemcy nie chcieli zaniechać działań parlamentarnych, w które wciąż wierzyli, i w angielskich i niemieckich tekstach tych samych statutów dodano: “Jako środek działania, każda działalność polityczna musi być wtórna wobec gospodarczej”. Tak wskrzeszono starą ideę zaufania do burżuazyjnego parlamentu.
Po zwycięstwie Niemiec nad Francją w wojnie 1870-71 i zamordowaniu 35.000 proletariuszy, śmietanki francuskiej klasy pracującej, przez armie burżuazyjne po upadku Komuny, i kiedy IWA została zakazana we Francji, Marks, Engels i ich zwolennicy próbowali przywrócić polityczną działalność na łono Międzynarodówki - w formie kandydatur robotniczych. W wyniku tego powstał rozłam w Międzynarodówce, która do tej pory wzbudzała wielkie nadzieje wśród proletariuszy i powodowała taki strach wśród bogatych.
Federacje krajów łacińskich - Włochy, Hiszpania, Jura i Wschodnia Belgia plus mała grupa uciekinierów z Francji - odrzuciły nowy kurs. Utworzyły swoje własne oddzielne związki i od tego czasu podążają w stronę rewolucyjnego Syndykalizmu i Anarchizmu, natomiast Niemcy poszły w kierunku rozwoju Partii Socjaldemokratycznej, zwłaszcza po wprowadzeniu przez Bismarcka powszechnego prawa do głosowania - po wygraniu wojny o świeżo powstałą Rzeszę Niemiecką.
Od czasu podziału w Międzynarodówce minęło 40 lat i możemy już osądzić rezultaty. Omówimy jeszcze rzecz bardziej szczegółowo, ale już teraz możemy stwierdzić całkowity brak powodzenia u tych, którzy pokładali wiarę w to, co nazwali podbojem władzy politycznej wewnątrz istniejących burżuazyjnych państw. Zamiast - jak wierzyli - podbijać państwo, sami zostali przez nie podbici. Są jego narzędziami, pomagającymi utrzymać władzę klasy górnej i średniej nad robotnikami. Są lojalnymi narzędziami w rękach Kościoła, Państwa, Kapitału i gospodarki monopolistycznej.
Ale w całej Europie i Ameryce widzimy nowy ruch wśród mas, nową siłę w ruchu robotniczym, która zwraca się ku starym zasadom Międzynarodówki - akcji bezpośredniej i bezpośredniej walki z kapitałem, i robotnicy zdają sobie sprawę że oni sami a nie parlament, muszą siebie wyzwolić.
Oczywiście, to wciąż nie jest Anarchizm. Idziemy dalej. Utrzymujemy, że robotnicy osiągną wyzwolenie tylko wtedy, gdy pozbędą się postrzegania przez perspektywę centralizacji i hierarchii oraz oszustwa oficjeli państwowych, którzy utrzymują prawo i porządek – prawo stworzone przez bogatych przeciwko biednym, a porządek oznaczający podporządkowanie biednych bogatym. Póki nie pozbędziemy się tych fantazji i złudzeń, nie osiągniemy emancypacji robotników.
Ale podczas tych 40 lat anarchiści wspólnie z robotnikami, którzy wzięli swoje wyzwolenie we własne ręce, używając Akcji Bezpośredniej jako środka wstępnego do ostatecznej bitwy wyzyskiwanej klasy pracującej przeciwko - po dziś dzień - triumfującym kapitalistom, walczyli z tymi, którzy zabawiali pracowników bezowocnymi kampaniami wyborczymi. Cały ten czas byli aktywni pośród mas pracujących mając na celu ich przebudzenie, by wypracowały zasady przejęcia doków, fabryk, kolei, kopalń, pól i magazynów przez związki, by pracowały one nie na rzecz garstki kapitalistów ale na rzecz całego społeczeństwa.
Pokazano jak w Anglii w latach 1820-30 i we Francji, po nieudanej rewolucji w 1848 roku, wysiłki znacznej części robotników skierowane były na walkę z Kapitałem przy użyciu Akcji Bezpośredniej i tworzenie koniecznych do tego organizacji robotniczych.
Pokazano też, jak w latach 1866-70, ta idea była najważniejszą świeżo powstałej IWA, ale także jak - po przegranej Francji z Niemcami w 1871 i upadku Komuny Paryskiej, elementy polityczne wzięły w Międzynarodówce górę nad rewolucyjnymi i czasowo stały się w ruchu robotniczym czynnikiem decydującym.
Od tego czasu oba prądy rozwinęły się w kierunku wytyczonym przez ich programy. Partie robotnicze powstały we wszystkich państwach konstytucyjnych i zrobiły wszystko, by jak najszybciej pomnożyć liczbę swoich parlamentarzystów. Od samego początku można było dostrzec jak w miarę, jak parlamentarzyści uganiali się za głosami wyborców, program gospodarczy stawał się coraz mniej ważny, w końcu redukował się on do kilku nieznacznych ograniczeń w prawach pracodawców, dawał systemowi kapitalistycznemu nową siłę i pomagał przedłużyć stary porządek. W ten sposób politycy socjalistyczni, którzy walczyli o głosy z reprezentantami radykalizmu burżuazyjnego pomogli, zapewne wbrew intencjom, utorować drogę do zwycięskiej reakcji w Europie.
Cała ich ideologia głoszona wśród mas koncentrowała się na tym jednym celu. Byli przekonanymi zwolennikami państwowego
centralizmu, przeciwstawiali się lokalnej autonomii i niezależności małych narodów i wprowadzili całą historiozofię dla poparcia ich konkluzji.
Wylali kubeł zimnej wody na nadzieje mas pracujących głosząc, że w imię materializmu historycznego niemożliwa będzie zmiana w kierunku socjalizmu, jeśli nie zmniejszy się liczba kapitalistów - na drodze wzajemnej konkurencji. Całkowicie poza ich obserwacjami leżał fakt oczywisty we wszystkich dzisiejszych uprzemysłowionych krajach: że brytyjscy, francuscy, belgijscy i inni kapitaliści, z łatwością eksploatujący kraje, które nie mają rozwiniętego przemysłu, kontrolują klasę pracującą we wschodniej Europie, Azji i Afryce, liczącą setki milionów. Wynika z tego, że liczba ludzi w wiodących krajach Europy, którzy żyją z pracy innych, wcale się stopniowo nie zmniejsza. Wręcz przeciwnie, zwiększa się ze stałą i alarmującą prędkością. Ze wzrostem tej liczby, rośnie też liczba ludzi zainteresowanych kapitulacją systemu kapitalistycznego. Wreszcie ci, którzy najgłośniej mówią o potrzebie agitacji politycznej dla zdobycia władzy, gwałtownie przeciwstawiają się czemukolwiek, co mogłoby zmniejszyć ich szansę zdobycia władzy. Każdy, kto odważył się na krytykę ich poczynań parlamentarnych, był wydalony z międzynarodowych kongresów socjalistycznych. Nie pochwalali oni strajków, a później, gdy idea Strajku
Generalnego przeniknęła i ich kongresy, zwalczali ją zaciekle przy użyciu wszelkich środków. Taką taktykę prowadzono przez pełne 40 lat, ale dopiero teraz wszyscy mają już jasność, że robotnicy w całej Europie mają juŜ dość. Wielu robotników odrzuciło już ją z obrzydzeniem.
Jest to powód, dla którego tak dużo dziś mówi się o “Syndykalizmie”. Jednakże przez owe 40 lat rozwinął się i drugi nurt, broniący bezpośredniej walki z Kapitałem, rozwinął się pomimo prześladowań rządowych i denuncji ze strony kapitalistycznych polityków. Ciekawie byłoby naszkicować stały rozwój tego prądu i przeanalizować jego myślowe i personalne koneksje z partiami socjaldemokratycznymi, jak i z anarchistami. Ale nie czas jeszcze na publikację takiej pracy, a w tych okolicznościach może nawet lepiej, że nie została jeszcze napisana. Uwagę zwrócilibyśmy na wpływ osobowości oraz wpływ ważnych
prądów współczesnej myśli, jak i wzrost wiary w siebie u robotników Ameryki i Europy, zyskany niezależnie od liderów politycznych, na których trzeba by zwrócić szczególną uwagę podczas pisania historii Syndykalizmu.
Wszystko co możemy teraz powiedzieć, to nagie fakty: że całkowicie niezależne od nauczania socjalistów, gdy masy pracujące zebrały się w centrach przemysłowych, kontynuowały stare tradycje zrzeszenia się w organizacje związkowe, zarówno jawnie i tajnie, oraz wzrastały w siłę, by pohamować rosnącą arogancję i wyzysk pracodawców. W tym samym czasie, zdając sobie sprawę z głównej walki będącej prawdziwym celem życia cywilizowanych narodów od czasu rewolucji francuskiej, ich tendencje antykapitalistyczne stawały się coraz wyraźniejsze i pewniejsze.
Przez ostatnie 40 lat, w których politycy wielu krajów użyli wszelkich możliwych środków by powstrzymać robotników od buntu i stłumić wszelkie zagrażające tendencje, widzieliśmy, że bunty robotnicze rozszerzały się dalej, stawały się coraz potężniejsze, a cele robotników były wyrażane coraz jaśniej. Straciły też one charakter aktów rozpaczy - gdy mieliśmy kontakt z robotnikami, coraz częściej słyszeliśmy przeważającą opinię, którą można streścić słowami: “Usuńcie się panowie od przemysłu! Jeśli nie potraficie tak prowadzić interesów, byśmy i my mogli w nich godnie i bezpiecznie żyć, to do diabła z wami! Precz, jeśli jesteście tak krótkowzroczni i niezdolni do porozumienia się między sobą na temat nowego zwrotu w produkcji, który ma przynieść Wam największy błyskawiczny dochód, że musicie tylko atakować nie patrząc na szkodliwość czy użyteczność swoich produktów!
Precz, jeśli nie potraficie budować swoich bogactw inaczej niż szykując nieskończone wojny, marnując trzecią część wszystkich towarów produkowanych przez każdy naród na zbrojenia, przydatne tylko po to, by rabować innych złodziejów! Precz - jeśli z wszystkich odkryć współczesnej nauki nie nauczyliście się powiększać swoich bogactw inaczej niż z nędzy, na którą skazujecie trzecią część populacji naszych bogatych krajów! Precz - jeśli jest to jedyny sposób, w jaki potraficie prowadzić przemysł i handel! My, robotnicy, wiemy lepiej jak organizować produkcję, musimy jednak najpierw wykorzenić tę kapitalistyczną zarazę!”.
Były to poglądy wywalczone i dyskutowane w domowych gospodarstwach robotniczych całego cywilizowanego świata: dostarczały żyzny grunt dla olbrzymich buntów robotniczych, rok po roku obserwowanych w Europie i USA, w postaci strajków dokerów, kolejarzy, górników, młynarzy, etc., aż wreszcie przyjęły postać Strajku Generalnego, o sile porównywalnej z siłą cyklu natury, przy której debaty parlamentarne zdają się być dziecinną zabawą.
Gdy Niemcy świętowali czerwonymi flagami i pochodniami sukces wyborczy, doświadczone narody zachodu po cichu wzięły się do pracy nad zadaniem znacznie poważniejszym: wewnętrznej organizacji robotników. Były one o wiele bardziej znaczącej natury. Ludzie ci pytali się: “Jaki będzie wynik nieuchronnego światowego konfliktu Kapitału i Robotników?”, “Jakie nowe formy życia przemysłowego i organizacji społecznej stworzy ten konflikt?”.
Jest to prawdziwe pochodzenie ruchu syndykalistycznego, które dzisiejsi ignoranccy politycy odkrywają jako coś nowego. Dla nas, anarchistów, ten ruch nie jest niczym nowym. Rozpoznaliśmy trendy syndykalistyczne w programie IWA. Broniliśmy ich przed atakami ze strony niemieckich rewolucyjnych polityków upatrujących w tym ruchu przeszkodę do zdobycia władzy.
Doradziliśmy robotnikom wszystkich krajów podążyć za przykładem Hiszpanów, którzy utrzymywali ścisły kontakt ich związków zawodowych z sekcjami Międzynarodówki. Od tamtej pory obserwowaliśmy wszystkie fazy ruchu robotniczego z zaciekawieniem: wiemy, że jakkolwiek wyglądać będą rychłe starcia między klasą pracującą i kapitałem, to ruch syndykalistyczny otworzy oczy społeczeństwa na zadania stojące przed producentami wszelkich bogactw. Jest to jedyny ruch, który może pokazać ludziom myślącym wyjście z matni, którą naszym pokoleniom szykuje rozwój kapitalizmu.
Nie trzeba dodawać, że anarchiści nigdy nie wyobrażali sobie, że to oni pozwolili ruchowi syndykalistycznemu zrozumieć swoje zadanie odnośnie reorganizacji społeczeństwa. Nigdy nie głosili absurdów, że są liderami wielkiego ruchu intelektualnego wiodącego ludzkość w kierunku postępowej ewolucji. Ale twierdzimy, że od samego początku słusznie rozpoznaliśmy ogromne znaczenie idei, które dziś tworzą główne cele syndykalizmu, w Wielkiej Brytanii rozwinięte przez Godwina, Hodgkina, Greya i ich następców, a we Francji przez Proudhona: robotnicza organizacja produkcji, dystrybucji i wymiany musi zająć miejsce obecnego kapitalistycznego wyzysku w ramach państwa. I jest obowiązkiem organizacji robotniczych wypracować nową formę społeczeństwa. Nie wymyśliliśmy żadnej z tych idei - ani my, ani nikt inny.
Samo życie podyktowało je cywilizacji XIX-wiecznej. Naszym obowiązkiem jest wcielić je w życie. Ale jesteśmy dumni, że rozumieliśmy je i broniliśmy ich w mrocznych czasach, gdy politycy socjaldemokratyczni i pseudofilozofowie usiłowali je podeptać i jesteśmy dumni i szczerze przy nich obstajemy tak wtedy jak i dziś.
https://cia.media.pl/kropotkin
https://cia.media.pl/syndykalizm_rewolucyjny_anarchizm_komunistyczny
https://cia.media.pl/czarna_flaga_nad_kopalnia_w_czeremchowie
https://cia.media.pl/grigorij_maksimow_syndykalisci_w_rewolucji_rosyjskie...
Zasady i środki federalistycznego ruchu zawodowego
wiatrak, Pią, 2012-10-12 19:25 Prawa pracownika | Publicystyka | Ruch anarchistyczny Żaden robotnik i żadna robotnica, żaden prawdziwy proletariusz – nikt w ogóle nie może się oprzeć przeczuciu, że współczesny ruch robotniczy czy się on mienić będzie socjalno-demokratycznym, chrześcijańsko-społecznym albo wreszcie narodowym, w takich formach organizacji, w jakich się on nam obecnie przedstawia, zupełnie zbankrutował.
W naszych czasach olbrzymich organizacji zawodowych, liczących często setki tysięcy członków, coraz potężniej wzbiera fala biedy i społecznej nędzy. Wyżej wymienione związki robotnicze są bezsilne wobec tych zjawisk dzisiaj istniejącego ustroju społecznego. Drożyzna środków spożywczych, coraz wyżej śrubowane ceny, w połączeniu z nędzą mieszkaniową, przybierają rozmiary klęski społecznej i jakby szyderstwem są wobec tego słowa protestów na papierze, zarówno różnych związków zawodowych, jak i politycznych przywódców partyjnych, dla których związki te są jeno stopniem do zaspokojenia ich ambicji.
Prawie śmieszne są wobec dzisiejszych stosunków drobne strajki, stosowane zazwyczaj przez związki zawodowe. Bo czyż nie widzimy, jak ta reformistyczna, centralistyczna i zawodowo ograniczona akcja strajkowa przeciąga się często na tygodnie i miesiące, aby w końcu mimo to wzrosły jeszcze ceny odnośnych produktów? Któż ośmieli się twierdzić, że robotnik jest dzisiaj pod względem ekonomicznym lepiej sytuowanym, aniżeli nim był przed dwudziestu laty? A przecież właśnie w ostatnich dziesięcioleciach wydano niezliczone sumy pieniężne i zużyto olbrzymią ilość siły i energii; mimo to położenie robotnika nie poprawiło się, wyzysk stał się intensywniejszym, zyski przedsiębiorców wzmogły się, i coraz to bardziej i bardziej wysysa wampir kapitalizmu soki żywotne proletariatu.
Rozważamy teraz, co nam dać mogą istniejące formy organizacji zawodowych.
Wszystkie żądają wysokich wkładek, które pomimo to jeszcze z roku na rok rosną. Te olbrzymie sumy pieniężne – według ostatniego wykazu związków socjaldemokratycznych organizacji Austrii wynosi ich majątek około 11 ¼ milionów – znajdują się w ręku pojedynczych osób, reprezentujących na zewnątrz centralistyczną budowę wszystkich organizacji jako całości. Pieniądze rozmaitych funduszów mają być użyte na prowadzenie strajków i na materialne zapomogi robotników w razie nędzy, bezrobocia lub choroby.
Tak wygląda to w teorii, w praktyce natomiast rzecz się ma następująco:
1. Prowadzenie drobnych strajków powoduje większe straty w zarobkach robotniczych, zapomogach i w indywidualnej energii, niż robotnik może zyskać nawet przez tak zwane zwycięskie strajki.
2. Gdy przedsiębiorcy podnoszą ceny towarów, nie przeciwdziałają temu związki zawodowe, przez co cała akcja drobnostrajkowa staje się bezcelowa.
3. Gdyby się tylko miało rozchodzić o wsparcie materialne, to związki zawodowe nie są potrzebne, albowiem towarzystwa ubezpieczeń, wzajemne stowarzyszenia kredytowe i zaliczkowe burżuazyjno-kapitalistycznego społeczeństwa, odpowiadają temu celowi nie tylko lepiej, lecz nawet taniej i korzystniej, aniżeli związki zawodowe.
W tej ogólnej sytuacji, która wynika z tych trzech wyżej podanych punktów, leży przyczyna wzbierającej potęgi kapitalizmu nad klasą robotniczą, leży beznadziejne dążenie tej ostatniej, aby podnieść się społecznie na tej starej i przestarzałej drodze i uczynić na niej jeszcze jeden krok ku zupełnemu wyzwoleniu.
Tylko wtedy może ruch zawodowy uniknąć wszystkich tych powyżej przytoczonych ujemnych skutków, jeżeli postawie sobie jako ostateczny cel swego dążenia nie targowanie się o byle głupstwo z klasą przedsiębiorców, lecz usunięcie systemu najemnictwa kapitalistycznego społeczeństwa, opartego na własności prywatnej i w ogóle wszystkich jego instytucji przemocy. Cała jego, w coraz to wyższym stopniu wzrastająca i zaostrzająca się tendencja musi na tym polegać, aby on wystąpił jako najważniejszy czynnik wolności w walce szerokich mas ludowych o zupełne wyzwolenie z więzów swej społeczno-ekonomicznej niewoli.
Gdyż o to głównie musi się rozchodzić! Wszystkie tak zwane ulepszenia w istniejącym ustroju są i mogą być tylko pozornymi, jeśli nawet zostaną w całej pełni osiągnięte, albowiem egzystencja kapitalistyczno-monopolistycznej własności prywatnej tak jak ją utrzymuje państwo musi mieć w następstwie niewolnictwo zarobkowe nieposiadających warstw ludowych, a więc zawsze nędzę, zależność i społeczną niedolę. Jedynie zniesienie zmonopolizowanej własności prywatnej w gruntach i ziemi, narzędziach i maszynach, jednym słowem usunięcie najemnictwa płacy i uzyskanie tą drogą wolnego dostępu do wszystkich dziedzin produkcji społecznej nędzy i uniewolnieniu jednego człowieka przez drugiego.
Właśnie do uzyskania tego ostatecznego celu społeczno-ekonomicznego wyzwolenia dzisiejszej ludzkości, zupełnie się nie przyczyniają socjalno-demokratyczne i chrześcijańsko-demokratyczne, czy też narodowe związki robotnicze. Przeciwnie, opierają się temu i wszyscy ich przywódcy zmierzają do utrzymania obecnej uniewalniającej, błędnej taktyki i służalczej, zabijającej wszelką samodzielność centralistycznej organizacji ruchu zawodowego, która jest wspólną cechą ich wszystkich. Wskutek tego ruch ten robotniczy nie może się nigdy wydostać z tego błędnego koła nędzy i niewoli, nie może ani na krok się zbliżyć do zupełnego wyzwolenia ludkości. A wkładkami robotników dowolnie rozporządzają pojedynczy przywódcy, a ich rozkazom muszą bezwzględnie ulegać ci wszyscy, których oni wodzą na pasku „karności”.
Wyłuszczywszy wszystkie te przyczyny, przystępujemy do założenia nowego, odmiennego ruchu zawodowego, opierającego się na następujących zasadach i środkach działania:
1. Dążymy do zbudowania ustroju społecznego, opartego na wspólności wszystkich społeczeństwu potrzebnych narzędzi produkcji, do usunięcia wszelkiej możności wyzyskiwania jednego człowieka przez drugiego, wszelkiej politycznej i centralistycznej władzy jednych nad drugimi.
2. Do tego celu służy strajk, w jego różnorodnych sposobach zastosowania, jako najznakomitszy środek. Atoli tylko wtedy posiada on głębsze znaczenie, jeśli jest społeczno-ekonomicznym strajkiem generalnym całych gałęzi przemysłu, zwracającym się z jednej strony przeciw klasie kapitalistów celem polepszenia wszystkich materialnych jak i innych warunków pracy dla dobra nas wszystkich; z drugiej strony natomiast występuje przeciwko zyskom agrarno-przemysłowego kapitalizmu, jako też przeciw uciskowi podatkowemu ze strony państwa, czyli wszelkim zakusom obu tych czynników, zmierzających do podwyższenia ceny towarów, czynszów mieszkaniowych itd.
3. Jako odpowiedni środek do rozpoczęcia strajku generalnego i jego tendencji do podniesienia społecznego położenia proletariatu, służą strajki lokatorów, bierny opór we wszystkich jego formach, zaniechanie pracy w możliwie wielu gałęziach przemysłu, tam, gdzie sparaliżowanie jej leży w interesie klasy robotniczej.
4. Jako najbardziej celową formę popierania naszych członków, uznajemy powolne przejście do produkcji własnej, na podstawach ściśle solidarno-kooperatywnych. Wychodzimy przy tym z założenia, że robotnicy sami muszą zawładnąć środkami produkcji w swoich dziedzinach zawodowych i objąć nad nimi kierownictwo, aby o ile możności zabezpieczyć się przed nieszczęśliwym wypadkiem, nędzą i bezrobociem.
Drogi do wzmożenia i rozszerzenia takiej socjalistycznej produkcji widzimy:
a) w połączeniu się z włościanami przy pomocy udzielania im bezprocentowych pożyczej i wspólnego zakupywania od nich produktów gospodarstwa rolnego.
b) we wspólnie zorganizowanym zakupywaniu wszelkich miejskich towarów na korzyść członków, którym te produkty po cenie kosztów własnych wydawane będą.
c) w uzyskaniu ziemi rolnej, nadającej się do założenia komunistycznych kolonii, gdzieżby nasi członkowi o ile jeszcze przebywają w mieście zajmowali się pracą w ciągu okresów strajku i bezrobocia, gdzie by natomiast stali członkowie kolonii mieszkali i w nieprzymuszonej solidarności i zjednoczeniu wspólnie pracowali nad urzeczywistnieniem swoich ideałów.
5. Jesteśmy antypolityczni tj. nie bierzemy udziału w żadnej polityce partyjnej, gdyż wszelkie współdziałanie we władzy państwowej uważamy za sprzeczne z dążeniem do wyzwolenia ludzkości. Prowadzimy całą naszą działalność na gruncie ściśle ekonomiczno-społecznym, a cała nasza akcja zmiesza do przyspieszenia tempa społecznego rozwoju.
6. Zarzucamy wszelką jednostronną politycznie rewolucję, nasz cel to ekonomiczne zrewolucjonizowanie podstaw istniejącego systemu, to oparcie społeczeństwa na nowych zasadach w duchu indywidualnej wolności i społecznej sprawiedliwości.
Myślący robotnicy, zerwijcie więzy waszego kapitalistycznego jarzma niewoli, waszych reformistycznych związków zawodowych, które skazały was na wieczne najemnictwo – przyłączcie się, towarzysze walki i pracy, do nas federalistów.
Przekład z niemieckiego w: Sprawa Robotnicza nr 5, 23 marca 1912
Film z kongresu Międzynarodowego Stowarzyszenia Pracowników,1931 (Napisy PL)
Czytelnik CIA, Pon, 2012-10-08 12:11 Blog | Ruch anarchistycznyNiemy dokument relacjonujący przebieg drugiego kongresu anarchosyndykalistycznego Międzynarodowego Stowarzyszenia Pracowników (IWA-AIT), jaki odbył się w czerwcu 1931 roku. Na filmie możemy zobaczyć przemówienie słynnych anarchistów: Rudolfa Rockera, Augstina Souchyego, syndykalistę Angela Pestane oraz innych działaczy. Film zawiera krótkie streszczenie podjętych przez stowarzyszenie postulatów.
Źródło: http://radykalnykinematograf.wordpress.com
Praga: Zmarł Jakub Polák
Yak, Śro, 2012-10-03 20:54 Świat | Ruch anarchistycznyW dniu 25 września w Pradze w wieku 60 lat zmarł weteran czeskiego ruchu anarchistycznego Jakub Polák. Był on inicjatorem wielu działań anarchistycznych i wieloletnim redaktorem gazety A-Kontra. Polák występował też często w obronie społeczności romskiej.
Jakub działał w podziemiu w już czasach ustroju stalinowskiego. Fundacja Karty 77 uhonorowała go w 2001 r. za walkę przeciw obojętności na rasowo motywowane morderstwa dokonywane przez skrajną prawicę na terenie Czech. W latach 90'tych był zaangażowany w ruch skłoterski i wspierał skłotersów z Milady. Brał także udział w wielu akcjach antyfaszystowskich.
Inteligenci a robotnicy
wiatrak, Pon, 2012-10-01 15:19 Prawa pracownika | Publicystyka | Ruch anarchistycznyWielkim błędem jest mniemanie, że polscy inteligenci, pracujący wśród robotników, nie są dziś oceniani, nie są dostatecznie szanowani, że są niemal poniewierani.
Naturalnie czasy dziś się zmieniły.
Dawniej pan student, adwokat, doktor – socjalista był jakimś bożyszczem dla robotników, nietykalną osobą.
Niedawno jeszcze u nas inteligenci socjaliści układali robotnicze programy, zmieniali je i paczyli. Urządzali zjazdy, na których przeważnie byli delegatami, wydawali uchwały, według ich woli robotnicy głosowali.
Sami wybierali siebie na przedstawicieli ruchu proletariackiego, czy to do międzynarodowego biura, czy to do porozumiewania się z innymi partiami. Sami redagowali pisma robotnicze bez żadnych rad i kontroli tych w imieniu których pisali.
Oni byli władzą prawodawczą i ministrami, a robotnicy – wykonawcami ich woli i rozporządzeń. Często z Londynu, Paryża, Berlina wychodziły rozkazy… A polscy robociarze w kraju, wpatrzeni w dal w centrum swej partii, wsłuchani w echa głosu swych niewidzialnych szefów, jakby zasugestionowani, ślepo pędzili spełniać rozkazy, jak ongi pierwsi męczennicy chrześcijanie, choćby to narażało ich na więzienie, Sybir i katorgę.
Długo robotnicy u nas nie sarkali na swą bierną rolę, w spokoju godzili się z losem niewolników partii. Nie usiłowali nawet pomścić się, gdy wielki ich wódz inteligent zdradził ich i przeszedł na usługi skrajnej reakcji. Dla braci po młocie i kielni zawsze byli nieubłagani, ale dla inteligentów zawsze słabi, wyrozumiali, pobłażliwi.
Dziś – epoka przełomu.
W boju, w ostatniej rewolucji polski robotnik poczuł swą moc i potęgę, poznał błędy swoje i swoich przywódców, zaczął krytyczniej patrzeć na świat, życie i partie.
Uświadomiony polski robotnik dziś już waha się, nie chce być ślepym narzędziem nikogo, chce sam o swej doli decydować.
Aureola inteligentów, nawet socjalistów dziś w oczach robotników, zwłaszcza w Królestwie, znacznie pobladła, nietykalność ich osób na zawsze przepadła.
Zamiast się cieszyć, że i polscy robotnicy, choć jeszcze bardzo nieliczni, zbudzili się i przejrzeli, że wkrótce masy za sobą pociągną i sami sobie wystarczą, nasi inteligenci nie chcą wypuścić berła ze swych rąk, zmienić swej roli.
Zamiast przejść do szeregu, a właściwie poza szeregi, polscy inteligenci socjaliści nie chcą piędzi ustąpić. Wszędzie wciąż występują w imieniu proletariatu, decydują zań w Warszawie, i w Petersburgu, i we Lwowie, i w Wiedniu.
Rzucają klątwy na robotników, którzy ośmielają się parlamentarny socjalizm krytykować, wyłączają ich z kółek i klubów, chińskim murem chcieliby ich oddzielić od posłusznych owieczek.
Nieufność więc wzrasta, wicher coraz burzliwszy się wzmaga…
A można byłoby zażegnać tę burzę…
Uświadomiony bowiem robotnik w rzeczywistości ani zagranicą ani w Polsce nie ma wrodzonej niewiary, jakiejś ślepej nienawiści do inteligentów, którzy piszą i przemawiają w obronie jego interesów.
Spójrzmy naprzykład na Francję. Tam najzagorzalsi rewolucyjni syndykaliści zwracają się o odczyt lub przemówienie do poety Anatola France’a, do pisarki Seweryny, do profesora matematyki Laisaut’a, jak również o rysunek do Steilena, Grandjouan’a, Luce’a, wiele ich cenią i szanują.
Oni chętnie przyjmują, sami szukają pomocy rewolucyjnych socjalistów inteligentów. Oni pragną ich śmiałym pędzlem, ich gorącym słowem w całej pełni, w promiennym świetle przedstawić swe myśli, tchnienia i żądze. Ale… nie chcą ich mieć za swych doradców, kierowników i mistrzów.
Robotnicy sami wiedzą, czego chcą i jakimi drogami mają dążyć. Sami rządzić się potrafią, sami decydować. Oni już dojrzeli…
W łonie matki skazani na nędzę, od dzieciństwa przykuci do taczki ciężkiej pracy fizycznej, nie mogli skorzystać, zwłaszcza u nas, z przywilejów inteligencji, nie mogli nauczyć się barwnie pisać, mówić, malować… a takby chcieli przedstawić swym braciom najmitom swe katusze, cierpienia i swoje nadzieje.
Zaszczytna, przepiękna jest rola inteligentów, którzy pisać mogą i rozumieją duszę, myśli i dążenia przebudzonego lwa robotnika.
Niechaj tylko zachcą zrozumieć swą rolę…
„Najmita” 1 maja 1914 – Paryż
Redakcja: Józef Zieliński
Nowa publikacja o polskim anarchiście Wacławie Machajskim
Hiszpan, Pon, 2012-09-10 22:15 Historia | Ruch anarchistycznyDzięki staraniom prof. Lecha Dubela, badacza życia i dorobku Machajskiego, ukazała się książka "Robotnik umysłowy 1911". Bazuje ona na rosyjskojęzycznym rękopisie Machajskiego, datowanym na rok 1911, w oryginale nie posiadającym tytułu. Rękopis znajduje się w zbiorach International Institute of Social History w Amsterdamie. O losach tekstu niewiele wiadomo – prof. Dubel przypuszcza, że jest to skrócona, popularyzatorska wersja wcześniejszych jego prac, zawierających kluczowe tezy teorii Machajskiego.
Tamte teksty wydano w niewielkim nakładzie i na początku II dekady XX wieku były właściwie niedostępne – prawdopodobnie zatem Machajski przygotował publikację syntetyczną, jednak z nieznanych powodów nie doczekała się ona edycji. Jak pisze prof. Dubel, Czytelnik poznaje tu czołowe założenie Machajskiego: wykształcenie jest formą własności, zatem jest podstawą pozycji klasowej inteligencji. Zdaniem Machajskiego inteligencja jest częścią klasy wyzyskującej proletariat...
Szczecin : Jedzenie Zamiast Bomb w czasie pożegnania polskich żołnierzy lecących do Afganistanu.
Soja, Pią, 2012-09-07 16:02 Kraj | Ruch anarchistycznyDzisiaj w Szczecinie odbyło się pożegnanie żołnierzy lecących do Afganistanu. Z tej okazji pojawił się minister obrony narodowej. Pożegnanie odbywało się na Jasnych Błoniach, na tyłach Urzędu Miasta. Teren był zabezpieczony przez wojsko, policje i straż miejską. Po drugiej stronie Urzędu, przed wejściem, odbyła się akcja Jedzenie Zamiast Bomb, zorganizowana przez szczeciński kolektyw. Aktywiści rozdawali ulotki informujące o kiepskiej sytuacji socjalnej w Polsce, w momencie, gdy wydaje się ogromne sumy na zbrojenia i misje „stabilizacyjne”. Mówiono o wysokim bezrobociu, fatalnej polityce mieszkaniowej i osiedlach, kontenerowych, a także zamykaniu szkół i przedszkoli.
W chłodne i deszczowe południe, można było rozgrzać się wegańską grochówką. Większość przechodniów i interesantów Urzędu Miasta, popierała inicjatywę i pozytywnie reagowała na wydarzenie. Jednak władze uznały aktywistów za zagrożenie, dlatego wszyscy zostali wylegitymowani.
Próbowano także porozmawiać z prezydentem miasta, którego zniechęcił jednak baner: Rząd na front, jedzenie zamiast bomb!
Hiszpania: Mobilizacja CNT przeciw bezrobociu
Akai47, Pon, 2012-09-03 11:46 Prawa pracownika | Ruch anarchistyczny 30-31 sierpnia, związek anarchosyndykalistyczny CNT przeprowadził mobilizację w ramach krajowej kampanii przeciw bezrobociu i cięciom. Odbyły się różne akcje w miastach takich jak Madryt, Valladolid, Toledo, Compostela, Vigo, Oviedo, Donostia, Lasarte-Oria, Vitoria, Mirando de Ebro, Saragossa, Teruel, Barcelona, Sant Feliu de Llobregat, Olot, Girona, Walencja, Elche , Utiel-Requena, Cordoba, Jaen i Pedrera.
Odbyły się protesty przed urzędami pracy, plakatowanie, demonstracje i okupacje urzędów. Podczas dni akcji promowano także ideę zwołania zgromadzenia dla bezrobotnych w miejscach takich jak Cordoba i Teruel.
CNT będzie kontynuować walkę o organizowanie się bezrobotnych i będzie organizował nowe demonstracje we wrześniu, m.in. przeciw bankom 13 i 14 września. Celem tej kampanii jest rozpropagowanie wezwania do strajku generalnego 26 września.
Policja pacyfikuje nowy skłot w Poznaniu
Hiszpan, Śro, 2012-08-29 13:55 Miejsca | Represje | Ruch anarchistyczny
Aktualizacja 22:00
Zatrzymana osoba została zwolniona. Ma postawiony zarzut znieważenie policjanta. Na komendzie była bita (w sposób nie pozostawiający śladów) i obrażana przez funkcjonariuszy.
Aktualizacja 19:00
Osoba zatrzymana ciągle przebywa na Komisariacie Policji Poznań - Stare Miasto, Al. Marcinkowskiego 31 Dzwońcie, niech policja czuje, że nie jest bezkarna Telefon: 61 841 24 11
Aktualizacja 18:15
Skłotersi dostali 15 minut na wyniesienie swoich rzeczy. Trwa ewakuacja skłotu. Osoba zatrzymana w szpitalu nadal przebywa na komisariacie policji.
Aktualizacja 18:00
Dwie ranne osoby były w szpitalu na obserwacji, po której jedna z nich została zatrzymana przez policję, nie wiadomo jeszcze pod jakim zarzutem. Na skłocie jest spokój, po spisaniu nikogo nie zatrzymano. Miejsca pilnuje jeszcze policja.
Podziemna działalność polskich anarchosyndykalistów podczas okupacji hitlerowskiej
Czytelnik CIA, Sob, 2012-08-25 19:44 Historia | Publicystyka | Ruch anarchistycznyOrganizacja o której mowa była jedną z wielu lewicowych organizacji konspiracyjnych. Jej powstanie było efektem dość wyrazistej linii politycznej Związku Syndykalistów Polskich narzuconej przez lewicowych działaczy wywodzących się ze Związku Patriotycznego.
Wśród ludzi niejako wykluczonych z ZSP znaleźli się działający przed wojną w związkach zawodowych anarchiści. SOW należy do jednej z najbardziej tajemniczych organizacji polskiego podziemia o której niewiele wiadomo jednak jej wkład w walkę z wrogiem był nie był dużo mniejszy od innych grup lewicowych. Stąd też należy się im poświęcenie uwagi.
Genezą powstania dwóch organizacji konspiracyjnych o profilu syndykalistycznym była jak już wspomniałem duża separacja ideowa ZSP. Jej korzenie sięgają jednak jeszcze czasów przedwojennych. ZSP było tworzone przez dawnych liderów tzn. Kazimierza Zakrzewskiego, Jerzego Szuriga, Stefana Szwedowskiego i Stefana Kapuścińskiego. W tworzeniu organizacji brała też udział lewicowa frakcja Związku Patriotycznego. Jeszcze przed wojną dość często dochodziło do konfliktów między tym środowiskiem, a anarchistami działającymi w Związku Związków Zawodowych. To również wywarło wpływ na kształt organizacji.
Wrocław: Współcześni polscy anarchiści. Poglądy i działalność
Hiszpan, Sob, 2012-08-25 10:54 Ruch anarchistycznyProwadzący dr Radosław Antonów (prawnik, Wydział Prawa, Administracji i Ekonomii UWr)
Organizator Uniwersytet Wrocławski
Miejsce Wrocław : Uniwersytet Wrocławski, Wydział Prawa, Administracji i Ekonomii, ul. Uniwersytecka 7/10, sala 2D im. W. Świdy
termin wykłądu 2012-09-26: 12:00 - 13:00
25 lat reformizmu
wiatrak, Sob, 2012-08-25 10:47 Historia | Publicystyka | Ruch anarchistyczny 25 lat upłynęło od chwili zjednoczenia się umiarkowanego kierunku robotniczych związków zawodowych. Z okazji tej święci Międzynarodowa Federacja Związkowa w Amsterdamie jubileusz, związany z „tygodniem propagandy” w poszczególnych krajach na terenie międzynarodowym.
W związku z tym chcemy zobrazować politykę Międzynarodówki Amsterdamskiej wskazać jakimi drogami iść winna międzynarodowa walka ekonomiczna.
Celem międzynarodowej organizacji robotniczej, stojącej na gruncie walki klas, powinno być praktyczne zbratanie wyzyskiwanych wszystkich krajów i zespolona walka międzynarodowa z kapitalizmem o polepszenie bytu ogółu robotniczego całego świata i o zapanowanie wolnego ustroju socjalistycznego.
Kim byli Sacco i Vanzetti?
wiatrak, Śro, 2012-08-22 23:34 Historia | Publicystyka | Represje | Ruch anarchistycznyW latach dwudziestych władze Stanów Zjednoczonych rozpoczęły szeroko zakrojoną akcję represji, skierowaną przeciwko ruchom antykapitalistycznym. W szczególności uderzyła ona anarchistów i anarchosyndykalistów. Symbolem tych dni jest historia Sacca i Vanzettiego.
15 kwietnia 1920 w Massatchusets, dokonano zuchwałego napadu nakasjera firmy obuwniczej. W wyniku strzelaniny zginął konwojent. Kasjer zmarł później w wyniku odniesionych ran.
Ponieważ sprawcy wyglądali na cudzoziemców, policja rozpoczęła poszukiwania wśród emigrantów. Wkrótce aresztowani zostali podejrzani: 28-letni szewc Nicole Sacco i 32-letni sprzedawca ryb Bartolomeo Vanzetti. Ponieważ posiadali broń, oskarżono ich o udział w napadzie. Dodatkowo byli oni anarchistami i aktywnie działali na rzecz obalenia kapitalizmu.
W latach dwudziestych władze Stanów Zjednoczonych rozpoczęły szeroko zakrojoną akcję represji, skierowaną przeciwko ruchom antykapitalistycznym. W szczególności uderzyła ona anarchistów i anarchosyndykalistów. Rozbita została wówczas między innymi anarchosyndykalistyczny związek zawodowy IWW (Robotnicy Przemysłowi Świata) oraz amerykańska partia socjalistyczna. Wszystkie strajki robotnicze, które miały miejsce w tym okresie były traktowane jako "bolszewicka dywersja", tak jak w przypadku strajku w Seattle, kiedy to burmistrz zdecydował się na skierowanie przeciw protestującym policji i wojska. Również demonstracje pierwszomajowe były brutalnie atakowane przez policję. Przybierały na sile represje.
Masakra górników z Marikana – masowa eskalacja wojny przeciwko biednym
wiatrak, Pon, 2012-08-20 13:42 Świat | Dyskryminacja | Gospodarka | Prawa pracownika | Publicystyka | Represje | Ruch anarchistyczny | Strajk | Tacy są politycy | UbóstwoInne oświadczenie z pierwszej linii walki w RPA. Mocno krytyczne wobec ugodowej polityki lewicy i nawoływania do "jedności" co jest problemem nawet w ruchu anarchistycznym na terenie RPA co możemy zobaczyć tutaj.
Mijają dwa dni od brutalnej rzezi 45 pracowników kopalni Marikana dokonanej przez służby policyjne. To przykład masakry!
RPA jest jednym z najbardziej rozwarstwionych społecznie krajów świata. Poziom ubóstwa wciąż rośnie. W każdej gminie żyją ludzie mieszkający w szałasach bez kanalizacji. Bezrobocie sięga tutaj 40%. Nierówności ekonomiczne są równie wielkie co nierówności polityczne. Wszędzie działacze społeczni zmagają się z represjami ze strony policji i lokalnych struktur partyjnych.
Górnictwo znajduje się w samym centrum uwagi aparatu represyjnego RPA. Kopalnie w RPA oraz bogate elity w Anglii bogacą się z wyzyskiwania pracowników RPA. Nie da się stwierdzić dlaczego wiejskie tereny Eastern Cape cierpią nędzę bez zrozumienia skąd bierze się bogactwo Santon i Londynu.
Kwestia górnictwa w RPA pojawiła się w mediach dopiero niedawno. Malema, skorumpowany i autorytarny demagog domaga się nacjonalizacji. Postępowe siły nie będące w sojuszu z Malemą sprzeciwiają się mu gdyż reprezentuje on frakcję obecnej elity i dąży do sojuszu z właścicielami nierentownych kopalń. To za czym się opowiadamy to uspołecznienie pod kontrolą pracowników kopalni. Żądamy również rekompensaty za sto lat wyzysku.
Sytuacja zaczyna się zmieniać, ale nie na lepsze. Potentatami górnictwa są siostrzeniec obecnego prezydenta i wnuk Mandeli. Do rabowania naszych zasobów dołączyły się Chiny.
Frans Baleni, lider Narodowego Związku Górników zarabia 105 000 randów miesięcznie. Związek stał się częścią szczytu władz krajowych. Ma także udziały w spółkach będących właścicielami kopalń. Związek traci wiarygodność wśród pracowników. Jasnym jest fakt, że kolaboracja z systemem wiąże się z byciem jego częścią. Zdrada pracowników przez Badeniego uczyniła go bogatym człowiekiem, bogatym człowiekiem, który stara się tłumić walkę ludzi biednych. Nie jest niespodzianką to, że pracownicy kopalni odwracają się od związku i próbują budować własny lub działać na własną rękę bez nikogo kto będzie ich reprezentował. Pracownicy postępują dobrze eliminując liderów NZG (NUM) z działań strajkowych.
Kopalnia w Marikana to najbogatsza kopalnia patyny na świecie, a jej pracownicy nadal mieszkają w szałasach. Większość zabitych to robotnicy obsługujący wiertarki skalne, to najtrudniejsze i najniebezpieczniejsze stanowiska pracy. Wykonują najniebezpieczniejszą pracę żeby zarabiać 4000 randów miesięcznie. (…)
Pracownicy okupujące wzgórze pochodzą z różnych miejsc m.in. Suazi i Mozambiku. Ale także z wiejskich terenów Eastern Cape (…) gdzie żyją pod batem wodzów bez pracy, ziemi i nadzieji. (…)
Strajkujący postrzegają liderów NZG (NUM) jako zdrajców. Odwrócili się od nich gdyż zauważyli, że muszą odwrócić się od kapitalistów powiązanych z władzą. Była to bardzo odważna decyzja. Musimy tego dokonać w każdym sektorze jeśli chcemy budować prawdziwy ruch dążący do zmian.
Pracownicy związani trójstronnym sojuszem są odwracani od socjalizmu, a kierowani w stronę głosowania na partię rządzącą. Nic nie jest więc robione w kierunku poprawy ich świadomości społecznej podczas walki. Są kierowani w stronę uczestniczenia w polityce jasno mówiącej kto ma przewodzić, a kto nie. Samodzielnie organizujących się pracowników obstawia się w tym przypadku jako wrogów.
Łatwo jest podjąć decyzję, że o niczym się nie decyduje. Trudniej jest podjąć ryzykowną decyzję. Taką decyzją było dla górników odwrócenie się od Baleniego i jego polityki. Rozumieją, że odwaga jest ważnym elementem ich walki. Rozumieją, że rozwiązanie ich problemów nie przyjdzie łatwo.
Kiedy strajkujący domagali się sojuszu trójstronnego nie byli mordowani. Strajki COSATU często były pełne przemocy, ale ich członkowie nie byli wystrzeliwani jak zwierzęta. Kampanię wspierające Zumę i jego przemocy połączonej z korupcją były pełne gróźb i aktów przemocy, ale nie były ostrzeliwane.
Zanim górnicy zajęli wzgórze przyrzekli sobie, że nie powstrzymają ich pociski. Byli gotowi walczyć i umierać, aby uzyskać odpowiednią część bogactwa tej kopalni dla siebie i swoich rodzin. To dowodzi temu, że byli to ludzie świadomi ryzyka, że i tego jakie konsekwencje mogą przynieść ich decyzje.
(…)
Odwaga górników zgromadzonych na wzgórzu Nkaneng była ogormna. Byli przygotowani do stawienia czoła realnemu ryzyku. Nie widzimy tej odwagi na lewicy. W rzeczywistości większość lewicy porzuciła prawdziwą walkę dla spotkań i konferencji. Lewica stała się czymś na kształt organizacji pozarządowych. Koncentruje się tylko na ciąganiu biednych czarnych ludzi na spotkania o tym, że nie mają kontroli nad swoim życiem, są one zupełnie oderwane od codzienności. Kiedy mają miejsce prawdziwe zmagania w takich miejscach jak osiedla Zakheleni, eTwatwa lub Kennedy większości lewicy tam nie ma. Kiedy jednak ma miejsce jakaś duża konferencja wszyscy tam są.
Rząd ANC zabił pracowników żądających wynagrodzeń od bardzo bogatej spółki. Pracownicy zarabiają tam tylko 4000 randów miesięcznie wykonując najbardziej niebezpieczne prace. Prezes Afrykańskiego Kongresu Narodowego i ministrowie nie zarabiają ponad 2 miliony randów miesięcznie. W rządze, korupcja jest wszędzie. Nasi politycy są częścią globalnej elity. Najniższa pensja w partii to 20 000 randów netto.
Pracownicy kopalni mieszkali w szałasach z ich rodzinami. Prezes AKN niedawno wybudował rezydencję za pieniądze państwowe, która kosztowała 200 milionów randów.
To rząd wystrzeliwuje i zabija demonstrantów, gdy walczą o zatwierdzenie ich praw. Niedawno zginął Tatane Andries. Zabili co najmniej 25 innych protestów od 2000 roku. Jeśli jesteś biedny i czarny twoje życie nie znaczy nic dla AKN.
Jaką lekcje można wyciągnąć z masakry pracowników kopalni? Bezwzględność tego rządu nie zmniejsza się, wręcz przeciwnie wzrasta wraz z liczbą pracowników i bezrobotnych, którzy głodują. Nasze zmagania są kryminalizowane, a policja militaryzowana. Jest oczywiste, że każdy, kto organizuje się poza AKN, w społeczności lub w miejscu pracy, będzie musiał stawić czoło poważnym i brutalnym represjom ze strony policji.
Jasnym jest po czyjej stronie stoją związki zawodowe NUM i SACP. Wspierając masakrę i wzywając do dalszych represji wobec pracowników dali jasno do zrozumienia, że są one po stronie bezwzględnego sojuszu z kapitałem i politykami. Zadeklarowały, bardzo wyraźnie, że popierają wojnę z biednymi. Ich reakcja na masakrę była haniebna. Żadna wiarygodna formacja lewicowa w Afryce Południowej czy też gdziekolwiek na świecie nie może współpracować z NUM lub SACP ponownie. Decyzja z górników w Marikana do sprzeciw wobec skorumpowanych i bezwzględnych sojuszy politycznych.
Sytuacja nie będzie się poprawiać, ale pogarszać. Gdy potęga elit jest zagrożona będą one reagować z coraz większą przemocą. Wypowiedziano wojnę biednym. Musimy się zorganizować i nadal budować struktury poza AKN. Musimy zmierzyć się z realiami sytuacji, w której możemy stawić czoło wyraźnie i odważnie. Wiele więcej z nas będzie aresztowanych i zginie w nadchodzących czasie
To co zrobili nigdy nie może być zapomniane ani wybaczone.
Ayanda Kota