Ruch anarchistyczny
Warszawa: Zaproszenie na demonstrację w sprawie obrony Elby
Yak, Wto, 2012-03-20 20:25 Kraj | Protesty | Ruch anarchistycznyZAPROSZENIE NA DEMONSTRACJĘ 23.03.2012
Koniec wyrzucania na bruk lokatorów i kultury niezależnej. To się wydaje takie normalne. Korporacja wykupuje teren i może na nim robić co się jej żywnie podoba. Zbudować zakład przemysłowy, biurowiec albo pole golfowe. Nikt i nic nie jest w stanie tego procesu powstrzymać...
A co, jeśli na wykupionym terenie znajduje się znane na całym świecie centrum kulturalne, z którego korzystają tysiące osób? Co jeśli interes społeczny stoi w konflikcie z egoistycznymi planami firmy? Firmy, która obłudnie reklamuje się jako "produkująca w warunkach bezpiecznych dla społeczeństwa, prowadząc otwarty dialog ze wszystkimi zaangażowanymi stronami". I gdzie ten dialog? Nie ma dialogu, jest natomiast "prawo portfela". Firma
Stora Enso jest znana ze swojej bezkompromisowej polityki zysków kosztem ludzi i środowiska.
Normalność zaczyna się w rzeczywistości wtedy, gdy procesy miejskie pokrywają się z interesem społecznym. ELBA jest odpowiedzią na istniejący od lat w W-wie problem mieszkaniowy, który zaczyna się na braku jakiejkolwiek wizji władz miasta w kwestii polityki lokalowej, a kończy bandyckimi procesami gentryfikacji. Ofiarami - najubożsi mieszkańcy miasta. Najdobitniejszym przykładem - ciągłe eksmisje na bruk warszawskich lokatorów. Metodami - wyważenia drzwi, podpalenia kamienic... podpalenia mieszkańców. Nigdy nie zapomnimy historii Jolanty Brzeskiej! Próba eksmisji Elby jest niczym innym jak kolejnym atakiem na "taniość i przaśność", która warszawiakom najwyraźniej się nie należy. Logika "najpierw zyski, potem ludzie" jest lejtmotywem polityki władz miasta. Należy tę logikę odwrócić!
Warszawa: Demonstracja w obronie skłotu Elba
XaViER, Pią, 2012-03-16 11:53 Kraj | Miejsca | Represje | Ruch anarchistyczny Aktualizacja 20:15: Demonstracja dotarła na pl. Konstytucji, gdzie się zakończyła. Wiele osób udało się po demonstracji na squat.
Głównymi ulicami idzie liczna w obronie squatu Elba. Demonstranci krzyczą m.in.: "Elba zostaje", "Warszawa dla ludzi, nie dla deweloperów" oraz "Miasto to nie firma".
W piątek 16 marca, do warszawskiego skłotu Elba wkroczyli nielegalnie ochroniarze i zaatakowali przebywające tam osoby. Przybyła na miejsce policja stanęła po stronie ochroniarzy. W trakcie trwającej cały dzień konfrontacji, wiele osób zostało rannych. Wieczorem, skłotersi oraz osoby ich wspierające zdołali ponownie zająć budynek przy ul. Elbląskiej 9/11 w Warszawie. Właściciel w końcu pozwolił mieszkańcom na pozostanie jeszcze tydzień na terenie posesji. W najbliższy piątek planowana jest demonstracja w obronie skłotu.
Oświadczenie skłotersów z Elby na temat wydarzeń z 16 marca | Kto wywłaszcza? Oświadczenie Syreny wobec blokady eksmisji Elby | Oświadczenie Warszawskiej Akcji Antyfaszystowskiej "Ręce precz od Elby" | Oświadczenie Samby z Szamba ws. próby eksmisji Elby | Oświadczenie kolektywu UFA w sprawie próby likwidacji squatu "Elba" | Oświadczenie kolektywu Centrum Reanimacji Kultury w sprawie eksmisji warszawskiego squatu Elba
CNT: Przeciwko reformie pracy, cięciom i atakom na klasę pracującą
wiatrak, Śro, 2012-03-14 09:49 Świat | Prawa pracownika | Publicystyka | Ruch anarchistyczny | Strajk CNT odrzuca jakiekolwiek negocjacje w odniesieniu do praw, które już zostały wywalczone i sprzeciwia się reformie pracy.
Konfederacyjny Komitet CNT postanowił wezwać do 24-godzinnego strajku generalnego dnia 29 marca, rozszerzając apel ogłoszony w Galicji i Kraju Basków (co zostanie oficjalnie ogłoszone w najbliższych dniach).
CNT odrzuca jakiekolwiek negocjacje dotyczące praw zdobytych przez klasę pracującą w ciągu stulecia walki, dlatego wzywa do strajku, którego głównym celem jest osiągnięcie natychmiastowego wycofania reformy pracy przyjętej przez parlament. Uważamy, że ta reforma jest frontalnym atakiem na prawa klasy pracującej i warunki życia pracowników i stanowi kontynuację działań podjętych przez poprzedni rząd, takich jak reforma pracy z 2010 r., która zmniejszyła nakłady na usługi publiczne oraz emerytury.
CNT wzywa do zaprzestania polityki gospodarczej, która została zaprojektowana tak, aby osoby pracujące płaciły za kryzys banków i kapitalistów, co doprowadziło do zwiększenia liczby bezrobotnych, ubogich i pogorszenia warunków życia klasy pracującej.
CNT wzywa także do strajku przeciwko cięciom w budżecie państwa, które są perfidnym atakiem na usługi publiczne i świadczenia socjalne.
CNT odrzuca porozumienia o zatrudnieniu i umowy zbiorowe podpisane w lutym pomiędzy CCOO i UGT a Konfederacją Pracodawców, a także poprawki zaproponowane przez te związki, które zostały przyjęte przez Parlament. Naszym zdaniem, nie jest to dobra alternatywa, ponieważ nie podważa ducha reformy i akceptuje logikę biznesu i rządu, która polega na tym, że wyjście z kryzysu jest realizowane przez ograniczanie praw zdobytych przez pracowników i spychanie klasy robotniczej na margines. Ta sama logika doprowadziła związki do wyrażenia zgody na przedłużenie wieku emerytalnego do 67 lat po strajku generalnym z 29 września.
Według CNT, strajk w dniu 29 marca powinien być początkiem procesu stałej i rosnącej mobilizacji, która obejmie całą klasę pracującą i ludność najbardziej narażoną na skutki kapitalistycznego kryzysu i będzie w stanie powstrzymać napór ciągłych ataków na nasze prawa, kładąc podwaliny pod nową walkę w kontekście głębokiej transformacji społecznej.
Wszystkie te powody skłoniły CNT do wydania apelu wzywającego do strajku w dniu 29 marca. Organizując ten strajk, CNT zachęca wszystkich tych, którzy pragną odeprzeć ze wszystkich sił atak na klasę pracującą. Współpracujemy tylko z tymi organizacjami, które podzielają te same cele i odrzucają ugodową politykę.
Zdaniem CNT, odrzucenie polityki i biurokracji związkowej i modelu pracy komisji trójstronnych CCOO i UGT, które dyskredytują szerokie warstwy pracowników, nie powinno przekładać się na odrzucenie mobilizacji i walki. Wręcz przeciwnie, chodzi o pobudzenie tej walki, umocnienie swojej pozycji w ruchu związkowym w oparciu o bezpośrednie działanie, autonomię i pomoc wzajemną. W obliczu ataku na dużą skalę, którego skutki cierpimy, podstawą jest jedność robotników, która musi zostać zbudowana oddolnie, na ogólnych zgromadzeniach w miejscu pracy i na dzielnicach, oraz podczas pikiet i demonstracji. Musimy walczyć z tymi, którzy są winni sytuacji w której się znajdujemy i odnoszą dzięki niej korzyści - pracodawcami, bankami i rządami. To oni wznoszą bariery dla wszelkich prób oddolnej samoorganizacji, a prawa każdego człowieka zmieniają w kartę przetargową.
To jest właściwy moment, by wszyscy – pracownicy etatowi, bezrobotni, emeryci, nielegalnie zatrudnieni, studenci, pracownicy tymczasowi, powiedzieli „Dość” i wyszli na ulice. Nie wycofamy się, aż nie pokażemy naszej siły i dobitnie nie wyrazimy naszych postulatów.
W dniu 29 marca wszyscy na ulicach, wszyscy przyłaczają się do strajku!
Sekretariat Konfederacyjnego Komitetu.
Krajowa Konfederacja Pracy - CNT
Rosja: Protesty społeczne trwają
wiatrak, Śro, 2012-03-14 09:10 Świat | Protesty | Ruch anarchistycznyNapięcie społeczne w Rosji wydaje się maleć, jednak poziom oporu ludzi, bezpośredniego działania i sabotażu pozostaje stosunkowo wysoki. Wiele osób czeka na nową falę walki, której oczekują późną wiosną lub latem.
W zeszłym tygodniu w Petersburgu policja została obrzucana butelkami zawierającymi substancje zapalające. W miejscowości Perwuralsk spłonął mercedes należący do Vladislava Stenki, miejscowego polityka i przedsiębiorcy oskarżanemu o stosowanie przemocy wobec swoich pracowników.
Anarchiści starają się uczestniczyć w protestach społecznych na tyle na ile jest to dla nich możliwe ponieważ dużo ryzykują i mogą ściągać na siebie represje.
Źródło: anarchistnews.org
Przetnij pępowinę! Uwolnij się od zależności od państwa, partii i interesów biznesowych!
Akai47, Nie, 2012-03-11 18:27 Blog | Ruch anarchistycznyUlotka rozdana na Manife w Warszawie.
Zbyt wiele ruchów społecznych w Polsce jest kierowanych zza kulis przez partie polityczne, fundacje, realizujące interesy swoich darczyńców, czy przywódców, którzy dążą do realizacji własnych ukrytych celów. Dotacje państwowe, lub prywatne od milionerów takich jak Palikot powodują, że ruchy społeczne bardzo łatwo poddają się kontroli i spychane są do roli bezpiecznej, koncesjonowanej "opozycji", lub wprost służą do realizacji innych interesów.
Samo-finansowanie i samo-organizacja, oddolna kontrola, niezależność od hierarchii, to właściwy sposób, by walczyć o własne interesy i budować struktury, za pomocą których możemy odzyskać kontrolę nad własnym życiem.
31 Marca- Europejski Dzień Protestu Przeciw Kapitalizmowi
Jaromir, Czw, 2012-03-08 16:41 Świat | Gospodarka | Protesty | Publicystyka | Ruch anarchistyczny | UbóstwoEuropejski Dzień Protestu Przeciw Kapitalizmowi - 31 Marca 2012!
Od kliku miesięcy pogarsza się sytuacja finansowa na rynkach UE i całego świata. Na szczeblu rządowym potentaci postanawiają coraz wymyślniejsze programy mające na celu „ratowanie” tonącego kapitalizmu. Docierają do nas kolejne sygnały z mediów, że obecna sytuacja z pewnością prowadzi do globalnej recesji i naszego ubóstwa.
W świetle tych gróźb przeprowadzane zostają pochopne reformy rynkowe, które radykalnie przekształcają struktury naszego społeczeństwa, prowadząc do jego kompletnego upadku w ciągu następnych dekad. Nie pozwól, by szpony kapitalizmu wbiły się w nasze społeczeństwo unicestwiając tym samym nas wszysktich- broń się!
W pierwszej fazie kryzysu łudzono nas ideą regulacji rynku poprzez ograniczenia swobody kapitalizmu: sytuacja miała się polepszyć dzięki współpracy banków i koncernów w spłacaniu długów, które powstały z ich własnej winy.
Ale dzieje się odwrotnie: sprawujący władzę w UE i jej państwach członkowskich obierają kurs jeszcze bardziej rozszerzonej wolnej konkurencji na europejskich rynkach i brutalnego oszczędzania ze strony najbardziej poszkodowanych przez system. Te „ulepszenia” mają przywrócić dawne „zaufanie” do systemu i zapewnić rządzącym stabilne zyski.
Dla większości z nas oznacza to socjalną degradację, upadek na dno ubóstwa i zaciętą walkę o byt. Są to niezbite dowody na to, że kapitalizm nie działa, że prowadzi do globalnych kryzysów oraz izolacji zubożałych przez ten system, dodając tym samym władzy odpowiedzialnym za upadek. Łączmy się dla lepszego społeczeństwa!
Kryzys Według Planu
W ciągu ostatnich dekad globalizacja kapitalizmu spotęgowała konkurencję na światowych rynkach i doprowadziła do zaciętych walk między przedsiębiorstwami. Reakcją państw przemysłowych była deregulacja lokalnych rynków, która doprowadziła do odcięcia najbardziej potrzebujących od pomocy społecznej, prywatyzacji znacznej części mienia komunalnego, zepchnięcia na margines prawny pracowników i zaostrzenia kontroli władz nad społeczeństwem- wszystko w imię kapitalizmu i wzrostu gospodarczego.
Mimo to, że w Europie, gdzie system jest „sprawny”, rynek się jeszcze nie zawalił, byt staje się z roku na rok coraz bardziej niepewny, rozłam społeczny staje się coraz bardziej widoczny.
Ten niepokojący rozwój ma negatywny wpływ na wszystko, co robimy- jak się uczymy, jak pracujemy, jak ze sobą obcujemy, prowadząc do inicjowanego przez władze trwałego kryzysu społecznego.
Z powodu tej neoliberalnej transformacji eksplodował także światowy rynek finansowy- nieważne, czy chodzi o bańkę internetową, nieruchomości czy handel derywatami: po każdej euforii na giełdach bańki pękają i następuje załamanie rynku. Winne temu nie są jednak skorumpowane elity i ich chciwość. Winne jest społeczeństwo zatrute mentalnością profitu oraz logiką bezkompromisowego dążenia do przynoszącego zyski celu. Czy tego pragniemy, czy nie- wszyscy jesteśmy od tego systemu uzależnieni. Warunki te zostały stworzone przez człowieka i tylko człowiek jest w stanie je zmienić.
Obalić Reżim UE
W 2011 roku eskalował europejski kryzys walutowy i zadłużenia; niektóre kraje nie dają już rady i stoją przed odchłanią bankructwa. Stan ten stanowi zagrożenie dla całej strefy euro i euopejskiego rynku walutowego. W opinii publicznej kraje te żyły „ponad stan swoich możliwości” i to one obarczane są winą za zaistniałą sytuację.
Wsparcie, które kraje te otrzymały od Europejskiego Banku Centralnego (EBC) w ramach Europejskiego Mechanizmu Stabilności Finansowej, związane jest z niszczącymi ich potencjał ekonomiczny warunkami.
Europejski „hamulec zadłużeniowy” ma „uspokoić rynek”- obciążając równocześnie pracujących i bezrobotnych. Prywatny majątek elit pozostaje jednak nietknięty.
Podobnie wygląda sytuacja państw kanydujących do UE: Unia i Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) zmuszają ich do ograniczenia własnych wydatków i przeprowadzenia obszernych programów prywatyzacyjnych. Wszystko po to, żeby chronić spróchniały reżim ekonomiczny UE i państw dominujących- Niemcy i Francja mogły bez większych problemów przeforsować swoje plany.
W wielu krajach społeczeństwo w postaci związków zawodowych odpowiedziało protestem błagając reżim najwyżej o jałmużnę. Ale nie o to chodzi. W świetle nieuniknionego upadku na całym świecie powstały ruchy społeczne, żeby w zjednoczeniu opuścić stan politycznej niemocy. I w tym miejscu wkraczamy solidarnie my. Żeby się coś zmieniło, musimy działać razem.
Nasze Życie w Naszych Rękach
Europejska polityka kryzysowa jest niepewna i spekulatywna jak sam kapitalizm. Zaciskanie pasa zagraża ekonomii w równym stopniu co przesadne wydawanie. W kapitalizmie nie ma pewnej drogi i stabilności, jest tylko walka o przetrwanie i kryzys za kryzysem.
Czy warto marnować życie dla takiego systemu?
Łączmy się i walczmy solidarnie przeciwko dyktaturze kapitalizmu w całej Europie. Pierwszym krokiem ku zjednoczeniu jednostek antykapitalistycznych jest Europejski Dzień Protestu Przeciw Kapitalizmowi, 31 Marca 2012.
Nasze demonstracje w Grecji, Hiszpanii, Niemczech i innych krajach europejskich świadczą o istniejącej antykapitalistycznej solidarności. W duchu solidarności pragniemy zaprosić wszystkie ruchy oraz inicjatywy emancypatorskie do udziału w tym procesie. Musimy zjednoczyć się poza państwową kontrolą i wytrwać.
Niezależnie od przebiegu kryzysu w poszczególnych krajach mamy jeden wspólny cel: obalenie a nie ocalenie kapitalizmu. Przeciwstawiamy się narodowym interesom i nacjonalistycznym ideologiom kryzysowym. Ochrona instniejących praw społecznych jest ważna, ale nasze perspektywy sięgają dalej. Musimy złamać fatalny nacisk kapitalizmu. „Prawdziwa demokracja” możliwa jest tylko bez kapitalizmu, bez władzy państwowej i bez nacjonalizmu!
Przeczytaj także o Warszawskim proteście w ramach Dnia Gniewu Społecznego 31-go marca.
Estonia: 25 maja - sesja NATO i anarchistyczny meeting
Czytelnik CIA, Czw, 2012-03-08 10:31 Świat | Protesty | Ruch anarchistycznyW dniu 25 maja stolica Estonii- Tallin będzie gospodarzem dwóch ciekawych wydarzeń. Odbędzie się tam wiosenne spotkanie NATO oraz pierwszy Bałtycki Meeting Anarchistyczny. Celem tego drugiego wydarzenia jest wymiana doświadczeń między anarchistami z krajów bałtyckich.
Mimo, iż nacisk zostanie położony na obszar położony w regionie Morza Bałtyckiego, goście z innych stron są również mile widziani. Na 26 maja uczestnicy spotkania zaplanowali demonstrację w centrum miasta.
Na spotkaniu mają być również poruszane kwestie związane z szerzeniem idei anarchistycznych oraz walką z neonazizmem.
Bezpłatne zakwaterowanie i posiłki wegańskie zostaną dostarczone do wszystkich spoza Tallina.
Londyn: Spotkanie z Jeffem Monsonem
robotnik miesiąca, Wto, 2012-03-06 19:10 Świat | Antyfaszyzm | Ruch anarchistycznyNiestety Jeff Monson odwołał spotkanie w Londynie z przyczyn osobistych. Przesyła przeprosiny i obiecuje, że odwiedzi Londyn jeszcze w tym roku.
Spotkanie radykalnej ofensywy antykapitalistycznej
Akai47, Pon, 2012-03-05 10:14 Kraj | Ruch anarchistycznyW miniony weekend, odbyło się na terenie Polski międzynarodowe spotkanie organizacji planujących kontrofensywę przeciw rządowi i kapitałowi. Działacze radykalnych organizacji anarchosyndykalistycznych i antyautorytarnych spotkali się, aby omówić strategię eskalacji protestów społecznych i akcji bezpośrednich w całej Europie. W zamkniętym spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele ruchów radykalnych z Grecji, Włoch, Austrii, Ukrainy, Niemiec, Holandii, Hiszpanii i Portugalii. Ze względów bezpieczeństwa, miejsce spotkania nie zostało ujawnione.
Wśród tematów znalazły się dyskusje o tym, jak znaleźć słabe punkty w strukturze lokalnych władz, jak skutecznie podejmować akcje bezpośrednie przeciw bankom i korporacjom, jak zapewnić bezpieczeństwo przed policyjnymi represjami podczas masowych demonstracji. Omawiano też stosowane w różnych krajach techniki policyjnych oddziałów do tłumienia zamieszek, kwestie związane z bezpieczną infrastrukturą sieciową i zdecentralizowaną strukturą organizacyjną. Wyznaczono punkty uderzenia w system kapitalistycznego bezprawia.
W niektórych krajach, aktywiści traktują dnień 31 marca jako dzień próby. Najprawdopodobniej, dojdzie tego dnia do zamieszek i przejęcia kluczowych obiektów w czterech lub pięciu z tych krajów.
31 Marca - Dzień Gniewu Społecznego
Yak, Sob, 2012-03-03 16:27 Kraj | Protesty | Ruch anarchistycznyW dniu 31 marca odbył się DZIEŃ GNIEWU SPOŁECZNEGO. Demonstracja rozpoczęła się o godz. 13:00 na pl. Zamkowym. Była wyrazem naszej wściekłości na antyspołeczną politykę rządu.
Zobacz zdjęcia z demonstracji.
Demonstracja była skierowana przeciw wszystkim przejawom spychania coraz szerszych warstw społeczeństwa w ubóstwo i sytuację bez żadnych perspektyw rozwoju. Przeciw likwidacji mieszkalnictwa komunalnego, masowej likwidacji szkół publicznych w całej Polsce, pozbawianiu bezrobotnych ubezpieczenia zdrowotnego, podwyższania wieku emerytalnego powyżej spodziewanej długości życia i prób likwidacji ostatnich przepisów chroniących jeszcze w jakikolwiek sposób prawa tych, którzy nie posiadają żadnych środków do życia oprócz swojej siły roboczej.
Wśród poruszanych na demonstracji tematów była również komercjalizacja edukacji.
Data demonstracji zbiegła się z końcem okresu ochronnego przeciw eksmisji na bruk. W tym okresie należy spodziewać się zmasowanych akcji eksmisyjnych, dalszego nasilania się bezprawnego przejmowania kamienic wraz z "żywym inwentarzem" przez mafię powiązaną z rządzącą ekipą Hanny Gronkiewicz-Waltz i jej marionetkami, Massalskim, Mossakowskim, Stachurą i pozostałą gromadą krwiopijców, którzy nie nasycili się jeszcze ogromem tragedii, których stali się przyczyną, starając się przekształcić Warszawę w jeden wielki prywatny folwark, gdzie człowiek nie znaczy nic.
Historia argentyńskiego anarchosyndykalizmu do II Wojny Światowej
drabina, Czw, 2012-03-01 23:09 Historia | Publicystyka | Ruch anarchistyczny Koncepcje socjalistyczne zaczęły się rozwijać w Argentynie już w połowie XIX wieku, czyli w czasach walki z tyranią Juan Manuela Usasa, czego największym apologetą w ówczesnych czasach stał się pisarz i poeta Esteban Echeverría[1].
Jednakże socjalizm nie zakorzenił się w Argentynie zbyt mocno, albowiem wkrótce oddał on prym anarchizmowi, który w Argentynie pojawił się relatywnie szybko, bowiem pierwsze grupy anarchistyczne w Argentynie powstawać zaczęły jeszcze w czasach funkcjonowania pierwszej Międzynarodówki, zaś argentyńskich ruch robotniczy, nieistniejący jeszcze wówczas, zaczął się kształtować właśnie na podstawie postanowień MSR. Dzięki szybkiemu rozwojowi oraz faktowi, iż socjalistyczne organizacje w Argentynie, pomimo początkowych sukcesów, aż do pierwszej, lub nawet drugiej dekady XX wieku nie odgrywały większej roli, ruch anarchistyczny zapewnił sobie hegemoniczną pozycję wśród robotników przemysłowych i rolnych, do takiego stopnia, iż E. Lopez Arango oraz D. Abad de Santilán przyznali, iż w Argentynie niemal wszyscy robotnicy byli anarchistami[2].
Historia ruchu związkowego w Argentynie, który był jednym z najbardziej bojowych, najlepiej zorganizowanych i największych ruchów związkowych na świecie, przypomina historię organizacji robotniczych z innych państw tego regionu. Pierwszymi organizacjami robotniczymi w Argentynie były stowarzyszenia pomocy wzajemnej, spośród których najważniejszą organizacją było koło znane, jako „San Crispin” składające się z szewców[3]. Pierwszą organizacją o charakterze stricte związkowym był związek drukarzy z Buenos Aires powstały w 1857 roku i znany był on, jako „Sociedad Tipografica Bonaerense”, który w latach 70-tych przynależał do I MSR. W historii zapisał się on jako pierwszy organizator strajków w Argentynie (1871 i 1872) oraz jako pierwszy związek, który rozpoczął wydawanie (acz na krótko) swego pisma noszącego tytuł: „El Obrero Tipografico”. Jednakże w 1878 roku doszło do rozłamu w organizacji, z której wystąpili bardziej bojowo nastawieni robotnicy i utworzyli oni własny związek: Union Tipográfico[4].
Przełomowymi dla ruchu robotniczego w Argentynie były dwa wydarzenia z lat 80-tych XIX wieku: strajk pracowników sklepów na południu kraju oraz dwa zwycięskie strajki w 1889 roku. Pierwsze wydarzenie, w którym sklepikarze zażądali podwyżek, chociaż zakończone porażką, dało bardzo silny impuls dla pozostałej części proletariatu, inicjując tym samym falę strajkową, która objęła Argentynę w latach 80-tych XIX wieku. Drugie wydarzenie, czyli zwycięskie strajki z 1889 roku (strajk 3 tysięcy stolarzy oraz 6 tysięcy murarzy), zakończyły się spektakularnymi zwycięstwami oraz dały one początek rozwojowi „sociedades de resistencia”, które wkrótce staną się podstawową komórką FOA. Mniej więcej właśnie od lat 80-tych XIX wieku możemy mówić o rosnących wpływach anarchistycznych w argentyńskim ruchu związkowym, którzy wkrótce całkowicie go zdominowali. Wówczas też w Argentynie, głównie w Rosario oraz Buenos Aires, powstało około 15 grup anarchistycznych, co umożliwiło powstanie Anarchistycznej Konfederacji, wydającej pismo La Anarquia. Równolegle tworzone były Centra Badań Społecznych, zazwyczaj noszące imiona znanych i cenionych anarchistów, obok nich powstały centra kulturowe, biblioteki oraz wolne szkoły inspirowane pedagogiką Ferrera[5].
Wyrazem rosnących wpływów anarchistów było założenie w 1886 roku związku piekarzy, którego statut napisał E. Malatesta, niezwykle wówczas zaangażowany w rozwój ruchu związkowego. Piekarze zorganizowali swój pierwszy strajk w 1888, po którym wkrótce zastrajkowali także kolejarze. To m.in. właśnie te dwa strajki przyczyniły się do narastania fali strajkowych w Argentynie, albowiem już w roku następnym strajków wybuchło 15[6].
Dla rozwoju anarchizmu w Argentynie ogromne znaczenie posiadały zmiany gospodarcze, jakie zaszły w tym kraju i konsekwencje, jakie z nich wynikły. Argentyna, bowiem była państwem, w którym jeszcze do połowy XIX wieku dominowało rolnictwo nastawione głównie na rynek wewnętrzny. Jednakże z biegiem lat zaczęło to ulegać zmianie. W coraz większym stopniu rolnictwo nastawione było na eksport, głównie wełny, wołowiny oraz zbóż.
Jedną z konsekwencją tych zmian gospodarczych była rozbudowa kolei, portów, chłodni. Obok nich powstało wiele nowych zakładów tekstylnych, przetwórni mięsa oraz cukrowni. Równocześnie władze Argentyny podejmowały wzmożone wysiłki by zachęcić zagraniczny kapitał do inwestowania w tym państwie, (co czynił głównie brytyjski kapitał), przy jednoczesnym zachęcaniu do migrowania do Argentyny. W ciągu ćwierćwiecza populacja kraju wzrosła z 2 milionów (1869) do ponad 4 milionów (1895)[7]. Ogromną grupę wśród emigrantów przebywających do Argentyny, stanowili uciekinierzy polityczni, którzy uciekali ze Starego Kontynentu w obawie przed represjami, jak np. wielu komunardów uciekających z Francji. Przede wszystkim jednak to emigranci z Hiszpanii oraz Włoch przywozili do tego państwa ideały anarchistyczne. To też głównie obcokrajowcy, najczęściej Hiszpanie oraz Włosi, byli animatorami argentyńskiego ruchu anarchistycznego. Do najważniejszych spośród nich zaliczyć możemy: E. Malatestę, P. Goriego, J. Craghe’go, J. Prata, J. Camba.
Choć dynamika gospodarcza wydawała się sprzyjać poprawie jakości życia mas, to w rzeczywistości życiowe standardy, w tym również mieszkaniowe (pomimo masowej migracji, nie budowano nowych kwater, co dostarczało pretekstu właścicielom kamienic do stałego podwyższania – i tak bardzo wysokich – czynszów), stale ulegały pogorszeniu. Głównymi, bowiem beneficjentami szybkiego rozwoju gospodarczego byli brytyjscy kapitaliści oraz lokalni oligarchowie. Chłopi oraz robotnicy w najmniejszym nawet stopniu niczego nie zyskali, wręcz przeciwnie, bowiem „dane z roku 1905 wskazują, że 60% robotników z Buenos Aires otrzymywało wypłaty poniżej minimum koniecznego dla przeżycia czteroosobowej rodziny”[8].
Równolegle pogarszały się warunki pracy, zwłaszcza warunki pracy robotników rolnych, których traktowano niczym niewolników (do tego stopnia, iż zdarzało się, że wojsko wyłapywało „zbiegów” z plantacji[9]) bądź chłopów pańszczyźnianych, których za nieposłuszeństwo karano chłostą.
Warunki pracy robotników miejskich były nie wiele lepsze. Nie istniały bowiem żadne przepisy regulujące warunki pracy, wobec czego nie rzadko zdarzało się, iż pracę robotnicy rozpoczynali około 5 rano i kończyli ją po 18. W powszechnym użyciu był system kar oraz dyscypliny. W dodatku nadzwyczaj częstą praktyką było wypłacanie pensji nie w gotówce, acz w specjalnych bonach, które honorowano jedynie w lokalnych sklepach, najczęściej należących do pracodawcy. Wielu pracowników nie mogło nawet opuszczać miejsc pracy, jak np. sklepikarze w Rosario, którzy za dnia sprzedawali towar, a w nocy spali w sklepie.
Powyżej opisana sytuacja oraz warunki pracy i życia, powodowały przyrost nastrojów oporu oraz buntu. Tworzono w tym celu liczne organizacje, określane czasem mianem „stowarzyszeń oporu”[10]. Początkowo dominowali wśród nich socjaliści, acz z powodu przejawiania przez nich coraz silniejszych tendencji ku reformizmowi, znalazły się one najczęściej pod bezpośrednim wpływem anarchizmu, który jako ruch zaczął się rozwijać w Argentynie niezwykle szybko, m.in. za sprawą ogromnej migracji do Argentyny. Najbardziej znaną organizacją tego okresu było założone w 1876 roku Centrum na rzecz Propagandy Robotniczej, które wydawało pismo „El Descamisado”.
W latach 90-tych XIX wieku anarchizm był już niezwykle mocno zakorzeniony wśród robotników, o czym najdobitniej świadczy liczba anarchistycznych syndykatów w Buenos Aires – na 27 ogółem istniejących związków, 26 miało charakter anarchistyczny. Nie sposób również nie wspomnieć, iż anarchistyczna prasa posiadała ogromny nakład a ruch anarchistyczny był wówczas obecny niemal na każdej płaszczyźnie życia społecznego, poprzez tworzenie przez apologetów wolności: kawiarni, szkół, bibliotek, organizowaniu potańcówek, czy wystawianiu sztuk teatralnych. Dlatego też niemal całe życie intelektualne, kulturowe oraz naukowe w Argentynie w niedługim czasie rozwijało się pod wpływem anarchizmu, co pośrednio wpływało także na postrzeganie roli syndykatów, które zdaniem E.L. Arango winne być: „związkami walki, centrami kultury, forum myśli, wyrazicielami wszelkich nadziei, które łączą się z odpowiedzią na problemy społeczne”[11].
Do najważniejszych ówczesnych tytułów prasowych zaliczyć możemy: El Perseguido, La Protestę, Humaę, La Batallę oraz El Oprimido, jednakże w tym okresie anarchiści wydawali ponad 30 różnych tytułów prasowych: dzienniki oraz tygodniki, wśród których 8 wydawano po włosku, zaś 3 po francusku. W samym Buenos Aires istniało 2 dzienniki anarchistyczne: La Protesta wydawana rano oraz La Batalla wydawana wieczorem[12].
Istniała wówczas powszechna zgoda wśród działaczy związkowych, co do konieczności scalenia ruchu zawodowego i utworzenia ogólnonarodowej federacji anarchosyndykalistycznej. Jeszcze w 1896 roku podjęto ku temu pierwszą próbę, kiedy to 12 anarchistycznych syndykatów zorganizowało konferencję, na której uznano strajk generalny za najważniejsze narzędzie służące do wyzwolenia proletariatu. Co wydaje się być ważniejsze, argentyńscy anarchiści pragnęli wcielić w życie to postanowienie wzywając do strajku generalnego podczas strajku kolejarzy na linii Buenos Aires – Tolosa.
Powyższe wydarzenie, będące efektem wzrostu aktywności związków zawodowych, doprowadziło w końcu do podjęcia bardziej zdecydowanych prób utworzenia ogólnokrajowej federacji. Rónolegle założeno pismo La Organisación, które wydawane było wspólnie przez kilka syndykatów. W końcu wysiłki te zaowocowały zorganizowaniem konferencji 21 maja 1901 roku z udziałem delegatów 30 związków zawodowych, reprezentowanych przez 50 delegatów, z takich miast jak: Buenos Aires, La Plata, Rosario, Santa Fe, Córdoba, Tucamán, Tandil, Chivilcoy, Banfield[13]. Powołano wówczas FOA (Federaci?n Obrera Argentina) – Federację Robotników Argentyny.
Najbardziej zażarta dyskusja toczyła się pomiędzy anarchistami a socjalistami i dotyczyła kwestii: centralizmu, legalizacji, arbitrażu a także preferowanych metod walki, czyli czy związek winien zaadaptować bojkot oraz sabotaż. W dyskusji tej kluczową rolę odegrał włoski anarchista Pietro Gori, któremu udało się ostatecznie przekonać część socjalistów do anarchistycznego stanowiska, co umożliwiło wypracowanie wspólnego programu. Pomimo tego żaden anarchista nie został wybrany do Komitetu Administracyjnego nowego związku[14]. Podjęto również decyzję o utworzeniu oficjalnego organu federacji, którym stał się La Organización Obrera.
Niemal natychmiast po powstaniu federacja wezwała do strajku generalnego, jako odpowiedź klasy robotniczej na otworzenie ognia przez policję do części delegatów przybyłych na konferencję. Rok później całą Argentynę objął strajk piekarzy. Do pozostałych ważnych strajków zorganizowanych przez związek, w jego pierwszych latach funkcjonowania zaliczyć można: strajk w przemyśle cukierniczym w Rosario (1901) oraz strajk pracowników sklepów w Buenos Aires (1902 i 1904).
Na radykalizację proletariatu i wzrost nastrojów rewolucyjnych, władze odpowiedziały zezwoleniem stosowania broni palnej przez łamistrajków, zaś policja rozpoczęła falę wzmożonych represji, zatrzymując, więżąc oraz torturując wielu działaczy związkowych[15]. Pomimo tego, ruch anarchosyndykalistyczny dalej rozwijał się w Argentynie.
Do momentu otwarcia II kongresu FOA w 1902 roku do federacji dołączyło kolejnych 20 syndykatów. Równocześnie jednak, na wskutek niemożności zorganizowania federacji wedle własnej wizji, 19 socjalistycznych syndykatów opuściło federację dokonując de facto rozłamu, jednocześnie umożliwiając zdominowanie związku przez anarchistów i unifikację FOA pod czarno-czerwonym sztandarem. Sama organizacja dalej rosła w siłę: nim nastąpił rozłam, FOA reprezentowało 47 organizacji robotniczych, które reprezentowało 76 delegatów. Po rozłamie w organizacji pozostało 36 grup, z czego 17 działało w Buenos Aires (i liczyło łącznie 7,630 członków)[16]. Ponadto wkrótce do federacji dołączył m.in. 15 tysięczny Związek Kierowców Autobusów i Tramwajarzy. Do najważniejszych decyzji podjętych na kongresie zaliczyć możemy: zasadę o nie podejmowaniu współpracy z Partią Socjalistyczną, o stosowaniu bojkotu, o utworzeniu agencji zatrudnienia, zaś lokalne federacje uznano, jako zarodek przyszłego społeczeństwa anarchokomunistycznego[17].
Sytuacja w kraju była coraz bardziej napięta. W samym tylko 1901 roku do wielu strajków, jak np. marynarzy rzecznych pracujących na rzece Paraná, dokerów w San Nicolás, Ramallo, Ensenada, Bahía Blanca i Rosario, pracowników cukrowni w Rosario, piekarzy, robotników robiących płaszcze przeciwdeszczowe w Buenos Aires. Władze sięgały po coraz brutalniejsze i bardziej bezpośrednie metody represji. Z drugiej strony, poprzez stosowanie represji, władzom nie udało się zapobiec wybuchowi kolejnej fali strajkowej, której zwieńczeniem były dwudniowe zamieszki w Buenos Aires, Rosario oraz Bahia Blanca. Eskalacja konfliktu się pogłębiała, gdyż w odpowiedzi na te zajścia, władze wydały zgodę na możliwość deportacji każdego, kto nie podporządkuje się władzom.
Było to tzw. „Ley de Residencia” i zgodnie z zapisami ustawy:
Art. 1 władza wykonawcza może nakazać deportację z terytorium kraju każdego cudzoziemca skazanego prawomocnym wyrokiem przez sądy zagraniczne lub będącego ściganym za przestępstwa;
Art. 2 władza wykonawcza może nakazać deportację wszystkich obcokrajowców, których zachowanie zagraża bezpieczeństwu narodowemu lub zakłóca porządek publiczny[18].
Naturalnie przepisy te wykorzystywane były głównie jako oręż wymierzony przeciw zorganizowanemu światu pracy, zarówno przeciwko anarchistycznym organizacjom, jak i socjalistycznym, a obowiązywały one długo, bo aż do II Wojny Światowej. Pomimo tego i wbrew oczekiwaniom władz, nie zdołały one zniszczyć ruchu anarchistycznego.
To z kolei wywołało reakcję FOA, która wezwała do strajku generalnego w całym kraju. Był on udany. Doprowadził, bowiem do sytuacji, w której niemal cała gospodarka Argentyny stanęła[19], pokazując tym samym siłę, potencjał i energię drzemiącą w strajku generalnym i możliwości wykorzystania go, jako rewolucyjnego narzędzia. Stanowiło to również demonstrację siły argentyńskich anarchosyndykalistów, którzy pokazali dzięki temu swoją realną siłę, zasięg a jednocześnie moc płynącą z solidarności oraz pomocy wzajemnej.
Państwo w obawie przed wybuchem rewolucji i chroniąc kapitał sięgnęło po jeszcze brutalniejsze, szersze i bardziej prymitywne represje oraz demonstrację siły – do centrum Buenos Aires wkroczyło wojsko. Co prawda, ostatecznie władze stłumiły trwający strajk generalny, lecz jak już pisałem – uwypuklił on siłę drzemiącą w strajku generalnym oraz w solidarności robotniczej, dostarczając anarchosyndykalistom niezbędnego doświadczenia, umożliwiającego im podjęcia skuteczniejszej walki oraz dokonania niezbędnych zmian w strukturze organizacyjnej.
Podczas III Kongresu FOA, odbywającego się w 1903 roku, i w którym udział wzięło 80 delegatów dyskutowano głównie nad wprowadzoną ustawą deportacyjną. Obok tej kwestii stoczono także dyskusję dotyczącą strajku generalnego i jego wykorzystania, którego zwolennik Alberto Ghiraldo dostarczył szeregu argumentów na jego korzyść. Zadecydowano także o wystąpieniu przeciw spółdzielniom, które oskarżono o osłabianie ducha rewolucji społecznej[20].
Należy dodać również, iż niemal cały okres hegemonii anarchosyndykalizmu w łonie argentyńskiego ruchu zawodowego, naznaczony został dyskusją teoretyczną pomiędzy Diego Abadem de Santillánem a Pellicer Paraire. Pierwszy optował za tym, aby podstawową komórką związku zawodowego były lokalne „sociedad de resistencia”, o charakterze przemysłowym lub branżowym. Santilán optował za to za tworzeniem branżowych federacji, o charakterze ekonomicznym, wyrażającym potrzeby ekonomiczne i prowadzących robotników do walki w ramach systemu kapitalistycznego[21].
Tymczasem fala strajkowa trwała nadal, zaś FOA koncentrowała się na walce o skrócenie czasu pracy oraz poprawie warunków bytowych proletariatu. Często zresztą dochodziło do starć pomiędzy strajkującymi a łamistrajkami lub/i policją, która brutalnie pacyfikowała wiele wystąpień, strzelając do tłumu, w wyniku czego ginęło wiele osób, zarówno mężczyzn, kobiet oraz dzieci. Między innymi w wyniku ostrzału strajku w Rosario 1 maja 1904 roku zginął 10-letni chłopiec, co wywołało kolejny strajk generalny, który ogarnął cały kraj i który został stłumiony dopiero po wysłaniu wojska na ulice większości miast. Zresztą Rosario, określone przez V. Albę mianem „anarchistycznej twierdzy”, było świadkiem bardzo dramatycznych starć robotników z policją kolejno w latach 1904, 1905 i 1907[22].
Postępująca radykalizacja proletariatu, ubożenie i wyzysk mas oraz represje ze strony państwa i kapitału powodowały, iż anarchosyndykalizm stał się dominującym ruchem w łonie całego argentyńskiego proletariatu. To z kolei doprowadziło do tego, iż podczas IV kongresu FOA w 1904 roku, organizacja została przekształcona w Fédéración Obrera Regional Argentina (FORA). Trudno jest o jednoznaczne wskazanie przyczyn zmiany nazwy organizacji, lecz Robert J. Alexander, amerykański badacz ruchu związkowego, anarchistycznego i komunistycznego, uważał, iż zmiana ta została podyktowana chęcią wyzbycia się „narodowego” charakteru organizacji przez anarchistów, a taki charakter sugerowała nazwa Federacja Robotników Argentyny[23]. Zmiana nazwy na FORA, miała na regionalistyczny i internacjonalistyczny charakter organizacji.
Równocześnie przyjęto deklarację (określaną mianem „Paktu Solidarności”), zgodnie z którą za najważniejszy cel związku uznano propagowanie oraz urzeczywistnienie anarchokomunizmu[24], przy jednoczesnym odejściu od podstawowego pryncypia anarchosyndykalizmu: w deklaracji nie przypisano syndykatom żadnej pozytywnej roli w porewolucyjnym ładzie. Stanowisko to argumentowano przekonaniem, iż skoro związki stanowią naturalną reakcję proletariatu na kapitalizm i ofensywę kapitalistów, tak, więc można je było uznać za „dziecko” systemu kapitalistycznego oraz jego element. Wobec tego, jak przekonywali argentyńscy anarchiści, ich zachowanie w porewolucyjnym ładzie byłoby równoznaczne z zachowaniem pewnych kapitalistycznych elementów[25].
Stanowiło to istotną innowację w doktrynie anarchosyndykalistycznej, gdyż owszem argentyńscy anarchiści uznawali związki zawodowe za bardzo skuteczne, ważne oraz konieczne narzędzie w rewolucyjnej walce. Podobnie jak europejscy anarchosyndykaliści aprobowali słuszność walki ocele doraźne i wykorzystywania każdej nadarzającej się okazji do promowania anarchizmu i prowadzenia „gimnastyki rewolucyjnej”. Nie dostrzegali jednak w nich „zarodka” przyszłego społeczeństwa wychodząc z założenia, iż nowe społeczeństwo wymaga nowych instytucji. Stąd też za podstawową jednostkę federacji uznano „sociedades de resistencia”. Drugie novum, jakie niosło za sobą powstanie FORA była jednoznaczna deklaracja ideologiczna: europejscy anarchosyndykaliści byli podzieleni, co do tego, czy syndykaty winne być otwarcie anarchistyczne (w obawie przez izolacją) czy otwarte i formalnie apolityczne (co znowu rodziło obawę przed „rozcieńczeniem” wpływów anarchistycznych), najczęściej wystarczało im by anarchosyndykaliści w nich dominowali. Argentyńczycy poszli jednak o krok dalej. Uznali, iż nie tylko konieczna jest jednoznaczna deklaracja co do celu i natury federacji, ale także zachęcanie robotników do zajmowania się również polityką, w tym wypadku walką o komunizm wolnościowy. Pragnąc inaczej ująć to zagadnienie, można rzec, iż tym, co wyróżniało argentyński anarchosyndykalizm od europejskiego, to zanegowanie przez argentyńskich anarchistów samowystarczalności syndykalizmu.
Określono także strukturę organizacji. Jak już wspominałem, podstawową jednostką organizacyjną było „sociedades de resistencia”, które tworzone miały być przez „lokalne społeczności” danej branży lub przemysłu na danym obszarze. Wyżej stały federacje lokalne, następnie regionalne, a następnie FORA. FORA posiadała własny komitet wykonawczy składający się z 9 członków, wybieranych podczas kongresu FORA[26].
V kongres stanowił przełom dla działalności FORA. Reprezentowanych było na nim: 53 „sociedad de resistencia”, 5 lokalnych federacji, 1 federacja branżowa oraz 41 niezrzeszonych w żadnej federacji zrzeszonych w żadnej federacji „sociedad de resistencia”. Jednym z ważniejszych postanowień tego kongresu, było zaaprobowanie zorganizowania konferencji dla związków zawodowych z Ameryki Południowej, zalecono również, aby każde „sociedad de resistencia” część swego budżetu przeznaczało na tworzenie wolnych bibliotek, wydawania prasy, artykułów, książek, etc. Uznano także bojkot oraz label za kolejne metody walki[27].
Bez wątpienia jednak najważniejszym postanowieniem było zadeklarowanie, iż zadaniem związku jest propagowanie zasad anarchokomunizmu i uznanie ich za podstawę celów i filozofii FORA.
Jeżeli jednak jesteśmy przy V Kongresie i postanowieniu o zorganizowaniu konferencji międzynarodowej, należy zaznaczyć, iż argentyńscy anarchiści byli na tym polu niezwykle zaangażowani. Udało im się zorganizować szereg tego typu spotkań, jak np. Międzynarodowy Kongres Związków Drukarzy w 1907 roku, który miał miejsce w stolicy Argentyny.
Federacja rozwijała się jeszcze bardziej dynamicznie, o czym świadczy fakt, iż już podczas kongresu w 1906 roku reprezentowanych było 105 syndykatów[28]. Rzecz jasna wynikało to ze wzmożenia akcji strajkowych, której zwieńczeniem w tym okresie było wezwanie do 24 godzinnego strajku generalnego w 1907 roku, który zorganizowany został w celu wymuszenia wprowadzenia 8 godzinnego dnia pracy. Standardowo jednak, państwo odpowiedziało brutalnością, zabijając wielu robotników m.in. podczas szturmu wojsk na siedziby związkowe w Bahia Blanca[29].
W samym tylko roku 1907, oprócz strajku generalnego, doszło do 231 strajków[30], w których udział wzięło 169 tysięcy robotników[31], a wśród których za najważniejszy uznać możemy strajk czynszowy w Buenos Aires, polegający na odmowie płacenia czynszów przez lokatorów, do momentu obniżenia – horrendalnych – czynszów. Strajk cieszył się ogromnym poparciem i bardzo szybko wciągnął niemal całą klasę robotniczą stolicy Argentyny, obejmując ponad 120 tysięcy osób, a następnie nawet inne miasto, jak np. Rosario czy Bahía Blanca[32].
Federacja |
Liczba syndykatów |
Buenos Aires |
25 |
Rosario |
15 |
Santa Fe |
4 |
La Plata |
12 |
Tucamán |
6 |
Entrerriana |
4 |
Mendoza |
5 |
Tabela 1: Liczba syndykatów w poszczególnych federacjach w 1908 roku | Źródło: Robert J. Alexander – A history…, s. 24
Nieustanne napięcie, setki strajków, ogromna siła FORA i zasięg ruchu anarchosyndykalistycznego, który zdołał wytworzyć własną kontrkulturę, powodowały, iż większość argentyńskich anarchosyndykalistów wierzyło w bliskość nadchodzącej rewolucji. Wyjątkowo z anarchistami zgadzały się władze, które w obawie przed rewolucją stale wzmagały represje oraz burżuazja, która w swej prasie nieustannie wzmagała nagonkę na anarchistów oraz FORA, m.in. poprzez przypisywanie organizacji przeprowadzenia każdego niemal zamachu w Argentynie.
1 maja 1909 roku doszło do kolejnej masakry robotników podczas pierwszomajowej demonstracji. Policja otwierając ogień do demonstrujących robotników zabiła 8 z nich i ciężko raniła 40. Niemal natychmiast FORA wezwała do strajku generalnego, który poparty został przez socjalistyczne UGT, w którym udział wzięło przeszło 250 tyś. osób[33]. W jego wyniku kraj został sparaliżowany. Pomimo tego, iż anarchosyndykaliści oraz socjaliści stworzyli wspólny komitet strajkowy, posiadali odrębne żądania. Socjaliści domagali się przede wszystkim dymisji Falcona i jego ukarania, anarchiści z kolei uważali ten postulat za daremny, argumentując swoje stanowisko przekonaniem, iż nie ważne, kto by zajął jego miejsce i tak postąpiłby identycznie, zaś reżim burżuazyjny nie byłby w stanie wymierzyć „sprawiedliwości”. Dlatego zamiast żądać dymisji Falcona, anarchiści domagali się zwolnienia aresztowanych podczas obchodów 1 maja oraz zgody na otwarcie zamkniętych centrów pracy[34].
Pomimo brutalności władz próbujących stłumić ten strajk (aresztowano m.in. 20 tysięcy robotników, zamknięto wszystkie biura związkowe, zabito trzech liderów związkowych podczas aresztowania), po ośmiu dniach jego trwania, państwo skapitulowało. Zwolniono wszystkich zatrzymanych oraz ponownie otwarto lokalne związkowe[35]. Ten niewątpliwy sukces przysporzył FORA kolejnych zwolenników, w postaci zrezygnowanych socjalistów z UGT, którzy masowo zaczęli przechodzić do FORA.
Zabicie przez Szymona Radowickiego pułkownika Ramona Falcona, , głównodowodzącego wojskami masakrującymi robotników podczas demonstracji 1 majowej sprokurowało wprowadzenie przez państwo stanu wyjątkowego, w czasie którego ponownie zamknięto wszystkie lokale FORA oraz zawiesiły wydawanie prasy anarchistycznej, w tym również – posiadającej ogromny nakład – La Protesty (jego miejsce wkrótce zajął inny dziennik: La Batallia)
W obliczu bezprecedensowej brutalności oraz skali represji, FORA zapowiedziała strajk generalny na 25 maja 1910 roku, który miałby zmusić rząd do uchylenia aktu wprowadzającego stan wyjątkowy, zwolnienia więźniów politycznych oraz zakończenia wojskowej okupacji. 13 Maja, w celu zapobiegnięcia wybuchowi strajku, rząd podjął decyzje o aresztowaniu wszystkich czołowych działaczy związkowych, dziennikarzy anarchistycznych oraz innych aktywistów, co doprowadziło do aresztowania ponad 20 tysięcy osób[36]. Aresztowano cały Komitet Wykonawczy FORA, redakcję La Protesty oraz La Batalla, zaś 14 maja wprowadzono stan wyjątkowy. Organizacje „patriotyczne” zaczęły atakować związki, ich lokale, wydawnictwa, zaś policja nie interweniowała[37].
Nie zapobiegło to jednak wybuchowi strajku generalnego. Wówczas też władze odpowiedziały kolejnymi represjami (m.in. dokonując podpalenia większości lokali związkowych) oraz nowymi, kryminalizującymi anarchistów aktami prawnymi jak np. ustawą o „Prawie obrony społecznej” zgodnie, z którą każdy imigrant posiadający kontakt z jakąkolwiek organizacją anarchistyczną stawał się przestępcą. Tym razem jednak represje znacząco osłabiły ruch anarchistyczny, który aż do ich zakończenia w 1913 roku działał w podziemiu[38]. W okresie nielegalnej działalności wielu liderów FORA zostało deportowanych, bądź aresztowanych i osadzonych w więzieniu na Tierra del Fuego.
Pomimo represji, osłabienia ruchu i konieczności zejścia do podziemia, FORA w 1911 roku liczyła ponad 70 tysięcy członków, będąc największą organizacją związkową w kraju[39]. Jednakże represje, aresztowania oraz deportacje znacząco osłabiły skrzydło anarchistyczne wewnątrz związku, co skutkowało utratą kierowniczej roli w związku. Symbolicznym aktem zakończenia dominacji anarchistów wybór nowej Rady Federacyjnej w 1912 roku i wyboru Attilio Biondiego na sekretarza generalnego[40].
Obok FORA, do rangi czołowego związku zawodowego urosła wówczas CORA, która formalnie zachowała apolityczność (acz w praktyce była anatyanarchistyczna) i opowiadała się wyłącznie za prowadzeniem walki ekonomicznej. Jednocześnie zabiegała ona o zjednoczenie tych dwóch, największych, central związkowych, na co FORA nie zamierzała przystawać. W obliczu odmowy, działacze CORA prowadzić zaczęli działania mające doprowadzić do rozłamu wewnątrz FORA, bądź uzyskania przewagi przez działaczy bardziej pragmatycznych.
Efektem tego była rezygnacja, podczas IX kongresu, przez FORA z zasady deklarującej konieczność propagowania anarchokomunizmu oraz prowadzenia działalności politycznej w ogóle, co uchwalono podczas V kongresu. Zwolennicy odrzucenia tego postulatu, jak np. Attillio Biondi, przekonywali, iż zasada ta zamiast łączyć, dzieli proletariat argentyński. Naturalnie, przeciwko temu stanowisku wystąpili anarchiści: Sebastian Marotta, były sekretarz generalny B. Senra Pacheco i inni[41].
W jej miejsce wyrażono wiarę w konieczność zjednoczenia całego argentyńskiego proletariatu wokół kwestii ekonomicznej. Dlatego też w następstwie tego kongresu doszło do zjednoczenia pomiędzy CORA a FORA. Pierwsza centrala dokonała formalnie samorozwiązania a jej członkowie i syndykaty weszły w skład FORA. Decyzję tę poparło 40 na 62 obecnych delegatów, aprobując oparcie tego procesu na „Pakcie Solidarystycznym”, (czyli dokumencie ideowym FORA), bez jednak odniesienia do komunizmu wolnościowego.
Doprowadziło to jednak do konfliktu wewnątrz FORA, co w ostatecznym rozrachunku doprowadziło do rozłamu, do którego de facto doszło ostatniego dnia kongresu. Wówczas anarchiści opuścili kongres i wystąpili ze związku, argumentując ten akt, jako swój sprzeciw i formę przeciwdziałania wobec spisku CORA. Utworzyli oni tzw. FORA V Kongresu, która nadal aprobowała uchwały przyjęte podczas V kongresu FORA. Z kolei większość, która współtworzyła od tej pory tzw. FORA IX Kongresu, opowiedziała się za apolitycznością oraz skupieniem się wyłącznie na prowadzeniu walki ekonomicznej.
Z miesiąca na miesiąc FORA IX stawała się coraz bardziej reformistyczna, do tego stopnia, iż podczas kongresu w 1917 roku, zmieniono stanowisko wobec strajku generalnego – uznano go jedynie za formę odpowiedzi na agresję kapitalistów, rezygnując z postrzegania go jako najważniejszej broni rewolucyjnej. Równocześnie władze, zwłaszcza zaś po wyborach z 1916 roku, kiedy stery przejęła modernizacyjna Partia Radykalna, pragnęły objąć ten związek swym nadzorem i rozpocząć z nim współpracę, w celu ograniczenia wpływów anarchistów w kraju. Wówczas też przywrócono państwowy arbitraż pomiędzy kapitałem a światem pracy, dano margines swobody działania FORA IX, w zamian za gwarancję praworządności. W grudniu 1918 roku odbył się X Kongres FORA IX Kongresu, na którym przyjęto nowy status związku, który zastąpił słynny Pakt Solidarności, który potwierdził apolityczność organizacji[42]. Niemniej w obu organizacjach, tj. wewnątrz FORA V oraz FORA IX, istniały przez cały okres ich istnienia silne tendencje na rzecz ich ponownego zjednoczenia. W przypadku FORA IX nastroje te starał się tłamsić Sebastian Marotta.
Nie przyniosło to jednak władzom żadnych korzyści, albowiem FORA V zyskiwała coraz większą sympatię, a jej szeregi stale rosły, co związek zawdzięczał głównie swej bezkompromisowej postawie oraz organizowaniu wielu strajków, jak np. pakowaczy mięsa z Berisso, który spotkał się z masowymi wyrazami solidarności (m.in. od syndykatów sklepikarzy strajkujący za darmo utrzymywali produkty żywnościowe). Znaczenie oraz zasięg FORA V doskonale ilustruje fakt, iż w momencie przemianowania Argentyńskiej Partii Socjalistycznej na Argentyńską Partię Komunistyczną (PCA), FORA zrzeszała przeszło 1/4 robotników ze stolicy kraju[43].
Echo Rewolucji Rosyjskiej odegrało ogromne znaczenie na wzrost nastrojów rewolucyjnych w Argentynie. Naturalnie, jak w większości państw, euforia ta była tym silniejsza, im miej informacji docierało z Rosji. W konsekwencji większość robotników argentyńskich widziało w tych wydarzeniach prawdziwą rewolucję społeczną i spodziewała się, iż niebawem do analogicznych wydarzeń dojdzie także w Argentynie oraz innych państwach. Fascynacja ta była tak silna, iż w 1920 roku FORA V zmieniła nazwę na „Komunistyczna FORA” („Federaci?n Obrera Regional Argentina Comunista”)
Dopiero wraz z napływem informacji (głównie drukowanych w La Protesta) o represjach anarchistów oraz innych przedsięwzięciach bolszewików, argentyńscy anarchiści poczęli coraz bardziej krytycznie odnosić się do Rewolucji Rosyjskiej, zaś „Komunistyczna FORA” powróciła do swej starej nazwy[44]. Niemniej w dalszym ciągu, pewna część anarchistów, w szczególności pochodzenia rosyjskiego, pozytywnie odnosiła się wobec bolszewików.
Miedzy innymi właśnie na fali euforii pod wpływem wydarzeń w Rosji, 2.12.1918 roku wybuchł strajk w zakładach metalurgicznych Pedro Vasena, w którym udział wzięło 800 pracowników żądających skrócenia dnia pracy z 11 do 8 godzin dziennie oraz przywrócenia wcześniej zwolnionych do pracy. Do strajkujących ogień otworzyła policja (bądź łamistrajki ochraniani przez policję[45]), w wyniku, czego śmierć poniosło 4 robotników a 34 odniosło rany[46].
Wobec tej sytuacji obie FORA wezwały do strajku generalnego na 9 tycznia, czyli na dzień pogrzebu ofiar. Jednak już od 8 stycznia dochodziło do spontanicznych walk w mieście, zaś 9 stycznia, policja ostrzelała kondukt pogrzebowy z karabinów maszynowych zabijając 50 osób[47].
W odpowiedzi FORA V wezwała do bezterminowego strajku generalnego, w którym udział wzięło przeszło 200 tysięcy robotników oraz 200 członków milicji robotniczej. Podczas protestu policja ponownie otworzyła ogień do strajkujących w zakładach Vasena. Ci jednak także odpowiedzieli otwarciem ognia. Także FORA IX wezwała do strajku generalnego, acz tylko dwugodzinnego, równocześnie rozpoczynając pertraktacje z władzami oraz prezydentem Irigoyen’em na mocy, których miały one uwolnić więźniów politycznych oraz spełnić żądania robotników z zakładów Vasena[48]. FORA IX wezwała swych członków do powrotu do pracy[49], co właściwie przypieczętowało losy strajku.
Jednak wbrew planom liderów reformistycznej FORA, strajkujący nie zamierzali wrócić do pracy i w konsekwencji strajk rozszerzył się na cały kraj, zaś w samym Buenos Aires wybuchło powstanie robotnicze(tzw. Semana Trágica), podczas którego robotnicy przejęli kontrolę nad miastem. Nie istniała jednak zgoda wśród anarchistów, co do znaczenia tych wystąpień, w konsekwencji nie zdołali wypracować wspólnej taktyki i stanowiska wobec tych wydarzeń. Z jednej, bowiem strony, co bardziej optymistycznie nastawiona część, widziała w tym strajku generalnym oraz powstaniu w stolicy kraju wstęp do rewolucji społecznej. Z drugiej strony wielu innych anarchistów obawiało się, że jest to jeszcze za wcześnie na rewolucję i próba jego pogłębienia zakończy się porażką. Równocześnie przeciw tym wydarzeniom niezmiennie opowiadała się FORA IX, która 11 stycznia wezwała robotników do powrotu do pracy.
Strajk spacyfikowany został dopiero 13 stycznia przy mocy wojska oraz sponsorowanej przez burżuazję „Ligi Patriotycznej”, czego bilansem było 700 zabitych, 55 tysięcy aresztowanych[50], kolejnych tysiące zwolnionych przy wsparciu rządu[51], a najbardziej aktywnych liderów FORA V zesłano do więzienia na Isla Martín García, położonego na wyspie w okolicach La Plata. Pomimo klęski, niezłomna, zdeterminowana postawa FORA V przysporzyła jej ogromną popularność oraz pozwoliła zwiększyć bazę członkowską do 120 tysięcy członków.
Zmiana liczby członków w FORA V i FORA IX | Dane dla FORA IX dotyczą roku 1923 a nie 1922| Źródło: Joel Horowitz - Argentina's Radical Party and Popular Mobilization, 1916-1930, Penn State Press, 2011, s. 29, Lucien van der Walt i Michael Schmidt - Black Flame. The Revolutionary Class Politics of Anarchism and Syndicalism, AK Press, Oakland USA, 2009, s. 166 | Na uwagę zasługuje fakt, iż liczebność FORA IX prawdopodobnie była większa, albowiem powyższy wykres uwzględnia wyłącznie płacących składki członków.
Przez Argentynę przeszła fala strajkowa, stanowiąca w dużej mierze odpowiedź klasy robotniczej na zastój ekonomiczny w Argentynie, wywołany spadkiem cen wełny, powodujący wzrost bezrobocia na rolniczych terenach oraz nastrojów rewolucyjnych. W samym tylko Buenos Aires w 1918 roku odbyło się 196 strajków, w 1919 roku 367[52] (i uczestniczyło w nich 308,047 robotników[53]), zaś w 1920 roku 206 strajków, w których udział wzięło 127,449 tysięcy proletariuszy[54].
Symbolem tego okresu była bojowa postawa robotników portów w stolicy oraz strajk pasterzy z Patagonii. W przypadku portów, w okresie pomiędzy 1919 a 1920 roku toczyła się bitwa w portach Buenos Aires. Na przemian robotnicy organizowali strajki, zaś pracodawcy lokaty, co w ostateczności doprowadziło do podjęcia przez władze decyzji o nacjonalizacji portów.
Walki w Patagonii uznać możemy za jedno z najczarniejszych wydarzeń w historii Argentyny. W Patagonii wybuchł strajk pasterzy i robotników rolnych wspieranych przez dokerów. Władze podjęły decyzję o wysłaniu do stłumienia tego strajku generała Varela, który zasłynął ze swej brutalności: doprowadził do masakry tysięcy robotników, pojmanych kazał przywiązywać nago do płotów, zaś mającym zostać rozstrzelanymi kazał samodzielnie kopać groby[55].
Do legendy przeszło zorganizowane przyjęcie, po spacyfikowaniu protestów, na jego cześć, na którym kapitaliści i obszarnicy odśpiewali dla generała „For he’s a jolly good fellow”, co doskonale uwiecznione zostało w argentyńskim filmie poświęconym wydarzeniom w Patagonii – La Patagonia rebelde[56]. Pomimo tak brutalnego stłumienia tych protestów i wbrew oczekiwaniom władz, sytuacja wcale się nie ustabilizowała, zaś szeregi FORA V z 120 tysięcy członków w 1920[57], poprzez 180 tysięcy członków w roku następnym[58], urosły do 200 tysięcy w 1922 roku[59]. W skład organizacji wchodziło ponad 400 stowarzyszeń robotniczych, spośród których najliczniejsze były te w Santa Fe oraz Rosario (określane często mianem „bastionu anarchizmu” w Argentynie, niczym Parma we Włoszech), w których FORA V zrzeszała około 30 tyś członków[60].
Jeszcze w 1923 roku FORA V była bardzo aktywna. Zaangażowała się wówczas w międzynarodową kampanię obrony Sacco i Vanzettiego, czy lokalną kampanię w obronie Kurta Wilkersa, anarchisty, który zabił generała Varela, kata robotników z Patagonii. Równocześnie FORA IX systematycznie traciła na znaczeniu, co doprowadziło do powstania USA – Unión Sindical Argentina, które formalnie posiadało socjalistyczny charakter, a sekretarzem, którego został Perez Leiros, poseł Izby Deputowanych z ramienia socjalistów. Same USA jednak nie posiadało również większego wpływu, w 1923 liczyło 26,290 członków, 15,625 członków w 1926 roku i tylko 11,615 członków w 1928 roku[61].
Z drugiej strony kapitaliści wspierani przez „Ligę Patriotyczną” przeszli do ofensywy przeciw zorganizowanemu ruchowi zawodowemu, m.in. poprzez zlecanie licznych zabójstw działaczy robotniczych. Przykładowo 26.01.1921 bojówkarze zabili robotnika, 1.05.1921 kolejnych czterech członków FORA[62]. Równocześnie nasilały się represje państwowe skierowane w FORA – w 1923 roku w więzieniach przebywało ponad 3 tysiące członków organizacji[63].Równolegle rosnąć zaczęło znaczenie socjalistów, którzy posiadali już swych przedstawicieli w radzie miasta w stolicy, a po 1926 roku swych posłów w parlamencie.
W końcu lat 20-tych wielu reformistów sądziło na drastyczną zmianę polityki, co związane było z reelekcją Yrigoyen’a na stanowisko prezydenta kraju. Co prawda kapitaliści liczyli na to, iż utrzyma on represyjną politykę wobec związków zawodowych i proletariatu w ogóle, lecz jego początkowe gesty wskazywały na coś zupełnie odmiennego. Często dochodziło do spotkań, prezydent utrzymywał kontakt z przedstawicielami, zdominowanego przez syndykalistów, związki FOET (Federaci?n Obreros y Empleados Telefonicos). Wstawił się nawet za związkowcami przy negocjowaniu umów, doprowadzając do podwyżek, przyznania im płatnych wakacji czy chorobowego zwolnienia płatnego. Podobna sytuacja miała podczas strajku pracowników portu w Buenos Aires, kiedy administracja prezydenta naciskała na przedsiębiorstwo w celu jak najszybszego zakończenia strajku. Zdaniem związkowców byłoby to nie możliwe bez interwencji rządowej. Przełożyło się to na ostudzenie fali strajkowej w stolicy. Liczba strajków z 659 w 1927 roku spadła do 208 w 1928 i 250 w 1929 roku[64].
Pomimo licznych trudności, FORA V w 1929 roku nadal zrzeszała ponad 100 związków. Jej największym sukcesem tego okresu było zorganizowanie 24 godzinnego strajku generalnego 20 maja 1929 roku na rzecz zwolnienia z więzienia Szymona Radowickiego, który w 1909 roku dokonał zamachu na pułkownika Falcona. Strajk się powiódł i w roku następnym na mocy prezydenckiej amnestii Radowicki – po 20 latach – opuścił mury więzienia. Kolejną ważną stoczoną batalią był strajk pracowników portowych w Rosario, którzy podczas strajku odmówili interwencji rządu[65].
Także doszło do licznych konfliktów i starć w łonie samego ruchu anarchistycznego odnośnie strategii działania, pryncypiów, itd. w konsekwencji tego sporu w 1929 roku anarchoindywidualiści zamordowali E.L. Arango. Zresztą w dobie kryzysu wewnątrz ruchu anarchosyndykalistycznego w latach 20-tych wzmocnieniu uległo skrzydło zwolenników stosowania „propagandy czynem” w ruchu anarchistycznym. Wówczas to anarchiści podłożyli bomby pod dwa amerykańskie banki, następnie w 1929 roku Gualtiero Marinelli próbował zabić prezydenta kraju – Hipolito Irigoyen, a w 1931 roku dwóch włoskiego pochodzenia anarchistów podłożyło bombę we włoskim konsulacie.
Powiedzieliśmy, więc, iż FORA sukcesywnie traciła na znaczeniu od drugiej połowy lat 20-tych. Ciężko jest jednak jednoznacznie stwierdzić, czemu tak się stało. Można jednak mniemać, iż w dużej mierze spowodowane to było zjednoczeniem umiarkowanego ruchu związkowego i utworzeniem CGT, składającego się z USA i COA (oraz innych, dotychczas samodzielnych związków zawodowych) w 1927 roku. Nawiasem mówiąc zjednoczenie osłabiło FORA, acz konflikt pomiędzy socjalistami a syndykalistami wcale nie uległ złagodzeniu wewnątrz wspólnej organizacji a sama organizacja właściwie była bezowocna. Bowiem w ciągu 5 lat istnienia zjednoczonej organizacji (później doszło do faktycznego rozłamu na CGT socjalistyczne, znane, jako „CGT Independencia” oraz syndykalistyczne, znane, jako „CGT Catamarca”) nie został zorganizowany żaden narodowy kongres nowej federacji, zaś konflikt pomiędzy socjalistami a syndykalistami ponownie nabrał na sile. Wkrótce również lewicowy ruch związkowy, w tym również FORA, zagrożona została ze strony katolickich związków, które w 1936 roku liczyły około 15 tysięcy członków.
Drugim powodem mogło być powstanie ruchu komunistycznego w Argentynie pod wpływem Rewolucji Rosyjskiej. Ruch ten przyciągał także wielu anarchistów, spośród których anarchosyndykalistyczni dysydenci współzałożyli partię komunistyczną. Wkrótce ruch komunistyczny zaczynał nabierać coraz bardziej wrogiego stosunku wobec anarchistów, określając ruch anarchistyczny mianem „anarcho-faszystów”, reformistów (sic!), którzy zrezygnowali z walki rewolucyjnej, co miało się objawić rozpoczęciem batalii o wprowadzenie sześciogodzinnego dnia pracy[66]. Anarchiści nie pozostawali naturalnie komunistom dłużni. Odmawiali przystąpienia do tzw. „zjednoczonego frontu”, oskarżając przy tym komunistów o zdradę i odmawiając z nimi wszelkiego kontaktu oraz współpracy.
Jednak po przejęciu władzy przez generała José Félix Uriburu na drodze zamachu stanu w 1930 roku, FORA poddana została szczególnie silnym represjom. Zakazano wówczas – pod groźbą kary śmierci – rozpowszechniać literaturę oraz prasę anarchistyczną, zamknięto wszystkie lokale FORA (wiele spalono), tysiące działaczy deportowano, dziesiątki innych zamordowano, co spowodowało, iż związek ponownie musiał zejść do podziemia. Zresztą data ta wyznacza pewny cenzus w historii argentyńskiego anarchosyndykalizmu i anarchizmu. Wówczas na tyle skutecznie zdołano osłabić ruch, iż ponownie znaczącą rolę odgrywać zaczął w czasach rządów J. Perona, lecz nigdy już nie powrócił on do dawnych rozmiarów.
Niemniej sam ruch przetrwał okres dyktatury Uriburu. Zresztą począwszy od lat 30-tych podzielił się on wewnętrzne na 4 grupy: byłych członków USA, którzy dołączyli do CGT; anarchistów określających się mianem „aliancistas rojos”, czyli takich, którzy współpracowali z partiami sprzeciwiającymi się dyktaturze Uriburu; tzw. „aliencistas”, czyli dbających o czystość doktryny oraz tzw. „fortistas”, czyli anarchosyndykalistów działających w FORA, liczącego nadal około 100 tysięcy członków[67].
Równocześnie nowy prezydent podjął decyzję o utworzeniu państwowego związku. Spacyfikowanie FORA oraz założenie reżimowego związku umożliwiło burżuazji przejście do ofensywy, która doprowadziła do spadku pensji o 25%, kwestionowania 8 godzinnego dnia pracy oraz prób likwidacji tzw. „angielskiej soboty” (wolnego popołudnia w soboty)[68].
[1] R. J. Alexander – A history of organized labor in Argentina, Westport 2003, s. 2
[2] V. Damier – dz. cyt., s. 35
[3] R. J. Alexander – A history of organized labor in Argentina…, s. 4
[4] Tamże
[5] V. Alba – dz. Cyt., s. 39
[6] History of anarcho-syndicialism, unit 9 (Argentina), s. 5, dostępne pod adresem: http://www.selfed.org.uk/docs/units/2001/pdfs/binder.pdf
[7] History of anarcho-syndicialism, unit 9 (Argentina), s. 3, dostępne pod adresem: http://www.selfed.org.uk/docs/units/2001/pdfs/binder.pdf
[8] Tragiczny tydzień w Buenos Aires, [w:] Anarchosyndykalizm. Strajki, powstania, rewolucje 1892 – 1990, Federacja Anarchistyczna sekcja Poznań, Poznań – Kraków, 2006, s. 64
[9] History of anarcho-syndicialism, unit 9 (Argentina), s. 4, dostępne pod adresem: http://www.selfed.org.uk/docs/units/2001/pdfs/binder.pdf
[10] Tragiczny tydzień w Buenos Aires, [w:] Anarchosyndykalizm. Strajki, powstania, rewolucje 1892 – 1990, Federacja Anarchistyczna sekcja Poznań, Poznań – Kraków, 2006, s. 63
[11] Tragiczny tydzień w Buenos Aires, [w:] Anarchosyndykalizm. Strajki, powstania, rewolucje 1892 – 1990, Federacja Anarchistyczna sekcja Poznań, Poznań – Kraków, 2006, s. 66
[12] V. Alba – dz. Cyt., s. 40
[13] R. J. Alexander – A history of organized labor in Argentina…, s. 10
[14] Tamże, s. 10 i 11
[15] History of anarcho-syndicialism, unit 9 (Argentina), s. 7, dostępne pod adresem: http://www.selfed.org.uk/docs/units/2001/pdfs/binder.pdf
[16] R. J. Alexander – A history of organized labor in Argentina…, s. 11
[17] Tamże, s. 11 i 12
[18] Ley de Residencia, dostępne pod adresem: http://www.buenosaires.gov.ar/areas/ciudad/historico/calendario/destacad... [dostęp: 25.09.2011 roku]
[19] History of anarcho-syndicialism, unit 9 (Argentina), s. 8, dostępne pod adresem: http://www.selfed.org.uk/docs/units/2001/pdfs/binder.pdf
[20] R. J. Alexander – A history of organized labor in Argentina…, s. 16
[21] Tamże, s. 12
[22] V. Alba – dz. Cyt., s. 41
[23] R. J. Alexander – A history of organized labor in Argentina…, s. 16
[24] V. Damier – dz. cyt., s. 34
[25] History of anarcho-syndicialism, unit 9 (Argentina), s. 9, dostępne pod adresem: http://www.selfed.org.uk/docs/units/2001/pdfs/binder.pdf
[26] R. J. Alexander – A history of organized labor in Argentina…, s. 17
[27] Tamże
[28] History of anarcho-syndicialism, unit 9 (Argentina), s. 11, dostępne pod adresem: http://www.selfed.org.uk/docs/units/2001/pdfs/binder.pdf
[29] Tamże
[30] Tamże
[31] Tragiczny tydzień w Buenos Aires, [w:] Anarchosyndykalizm. Strajki, powstania, rewolucje 1892 – 1990, Federacja Anarchistyczna sekcja Poznań, Poznań – Kraków, 2006, s. 66
[32] W. Fowler – dz. Cyt., s. 18
[33] V. Alba – dz. Cyt., s. 42
[34] Tamże
[35] History of anarcho-syndicialism, unit 9 (Argentina), s. 12, dostępne pod adresem: http://www.selfed.org.uk/docs/units/2001/pdfs/binder.pdf
[36] Tamże, s. 13
[37] V. Alba – dz. Cyt., s. 43
[38] History of anarcho-syndicialism, unit 9 (Argentina), s. 13, dostępne pod adresem: http://www.selfed.org.uk/docs/units/2001/pdfs/binder.pdf
[39] Tragiczny tydzień w Buenos Aires, [w:] Anarchosyndykalizm. Strajki, powstania, rewolucje 1892 – 1990, Federacja Anarchistyczna sekcja Poznań, Poznań – Kraków, 2006, s. 66
[40] R. J. Alexander – A history of organized labor in Argentina…, s. 33
[41] Tamże, s. 35
[42] Tamże, s. 41
[43] T. A. Meade – dz. Cyt., s. 177
[44] History of anarcho-syndicialism, unit 9 (Argentina), s. 19, dostępne pod adresem: http://www.selfed.org.uk/docs/units/2001/pdfs/binder.pdf
[45] R. J. Alexander – A history of organized labor in Argentina…, s. 42
[46] Tragiczny tydzień w Buenos Aires, [w:] Anarchosyndykalizm. Strajki, powstania, rewolucje 1892 – 1990, Federacja Anarchistyczna sekcja Poznań, Poznań – Kraków, 2006, s. 67
[47] Tamże
[48] Tamże
[49] R. J. Alexander – A history of organized labor in Argentina…, s. 42
[50] History of anarcho-syndicialism, unit 9 (Argentina), s. 19, dostępne pod adresem: http://www.selfed.org.uk/docs/units/2001/pdfs/binder.pdf, s. 16
[51] R. J. Alexander – A history of organized labor in Argentina…, s. 42
[52] J. Horowitz – Argentina’s Radical Party and Popular Mobilization, 1916-1930, Penn State Press 2011, s. 28
[53] R. J. Alexander – A history of organized labor in Argentina…, s. 42
[54] Tamże
[55] History of anarcho-syndicialism, unit 9 (Argentina), s. 19, dostępne pod adresem: http://www.selfed.org.uk/docs/units/2001/pdfs/binder.pdf, s. 16
[56] La Patagonia rebelled, Argentyna 1974, w reżyserii Héctora Olivera
[57] L. van der Walt i M. Schmidt – dz. Cyt., s. 166
[58] History of anarcho-syndicialism, unit 9 (Argentina), s. 17, dostępne pod adresem: http://www.selfed.org.uk/docs/units/2001/pdfs/binder.pdf
[59] L. van der Walt i M. Schmidt – dz. Cyt., s. 166
[60] R. J. Alexander – A history of organized labor in Argentina…, s. 43
[61] J. Horowitz – dz. Cyt., s. 29
[62] Tragiczny tydzień w Buenos Aires, [w:] Anarchosyndykalizm. Strajki, powstania, rewolucje 1892 – 1990, Federacja Anarchistyczna sekcja Poznań, Poznań – Kraków, 2006, s. 69
[63] Tamże
[64] J. Horowitz – dz. Cyt., s. 178 – 187
[65] Tamże, s. 189
[66] V. Alba – dz. Cyt., s. 44
[67] Tamże, s. 45
[68] J. Horowitz – dz. Cyt., s. 22
Za: http://drabina.wordpress.com/2012/02/29/historia-argentynskiego-anarchos...
Rosja: Wolny Targ nad Morzem Białym
Yak, Śro, 2012-02-29 17:32 Świat | Ruch anarchistyczny W dniu 26 lutego, w Sewerodwińsku w okręgu Archangielskim (nad Morzem Białym), anarchiści zorganizowali pierwszy "wolny targ" w tym mieście. Można było na nim wymienić i dostać za darmo ubrania, książki, wyposażenie AGD i żywność. Z targu korzystały też osoby bezdomne.
W czasie targu, anarchiści udzielali lokalnej prasie informacji na temat alternatyw dla systemu kapitalistycznego i o walce, która toczy się w domu, na ulicach, w miejscu pracy i nauki. Jak stwierdzili anarchiści, "najważniejsze jest nie poddawać się bierności i wierzyć we własną siłę - prawda jest po naszej stronie i zwyciężymy!".
Powstanie grudniowe w Grecji (Dekemvriana)
drabina, Wto, 2012-02-28 10:58 Świat | Gospodarka | Protesty | Publicystyka | Ruch anarchistycznyWystąpienia z grudnia 2008 roku, a w szczególności ich intensywności oraz skali nie spodziewała się większość obserwatorów i komentatorów. Innymi słowy: wystąpienia grudniowe całkowicie ich zaskoczyły. Mainstreamowi komentatorzy nie byli w stanie wyprodukować zadowalającej odpowiedzi na pytanie dotyczące przyczyn wystąpień młodzieży i młodych robotników w grudniu 2008 roku. Część spośród nich zwracała uwagę na rosnące napięcie pomiędzy młodzieżą a policją, część na kryzys systemu edukacji, a część dopatrywała przyczyn w wykształceniu się politycznej kultury lewicy i ruchu antyautorytarnego po upadku junty wojskowej. Żaden jednak nie potrafił przyznać, iż grudzień stanowił logiczną konsekwencję walk społecznych rozpoczętych od końcowej fazy reżimu wojskowego, rosnącej niesprawiedliwości społecznej, pogarszającej się sytuacji bytowej – zwłaszcza młodych, postępującej delegitymizacji systemu oraz – w znacznej części – negacji państwa i kapitalizmu. Innymi słowy, grudzień 2008 nie wziął się znikąd: niesprawiedliwość społeczna i wynikły z niej ogromny gniew oraz frustracja odegrały kluczową rolę w wystąpieniach, lecz to nie wszystko. Kwestie stricte ekonomiczne stanowiły wyłącznie jedną stronę medalu i nie tylko one pchnęły społeczeństwo na ulice. Nie wolno zapominać, iż grudzień stanowił spuściznę i logiczną konsekwencją wszystkich wcześniejszych walk społecznych, stając się materializację wieloletnich wyobrażeń o rebelii społecznej. Był także konsekwencją dynamiki ruchów społecznych, ich rozwoju i wystąpień, początkowo przeciwko polityce państwa oraz neoliberalnej reakcji, a następnie przeciwko państwu i kapitalizmowi w ogóle, w przeciągu ostatnich 25 lat.
Powracając jednak do czynników ekonomicznych, należy zaznaczyć, iż zasadniczo większość komentatorów nie brała w ogóle pod uwagę czynnika ekonomicznego w swych dywagacjach na temat wystąpień młodzieży. W końcu sytuacja greckiej gospodarki w grudniu 2008 roku, na papierze, wydawała się stabilna: spadało bezrobocie, Grecja odnotowywała wzrost gospodarczy - jedynie system bankowy nękały trudności, wobec czego władze dosyć szczodrze przyznały pakiet bankowcom w wysokości 28 miliardów euro. Zignorowano rosnące napięcie pomiędzy światem pracy a kapitałem, spadek płac oraz wykształcenie się tzw. prekariatu, który wówczas określano mianem "Generacji 500 Euro".
Należy stanowczo zaznaczyć, iż wbrew zalewającemu nas potokowi oficjalnej propagandy, rozpowszechniającej mit, jakoby Grecja była państwem o nad wyraz rozbudowanym systemie socjalnym, który miał pogrążyć tę jakże kwitnącą gospodarkę, Grecja posiadała jeden z najmniej rozbudowanych systemów opieki społecznej w Europie, który był systematycznie ograniczany od lat 90-tych wskutek nacisku kapitału, co powodowało, iż sytuacja ekonomiczna Grecji, a zwłaszcza Greków (a w szczególności młodych Greków) systematycznie ulegała pogorszeniu, co skrzętnie ignorowano i ukrywano. Jednakże taka retoryka miała jasny i określony cel – usprawiedliwić narzucenie „terapii szokowej” i uczynienia z Grecji laboratorium mającym opracować nowe oraz efektywniejsze, sposoby zarządzania i akumulacji kapitału, przy jednoczesnym skuteczniejszym zdyscyplinowaniu klasy robotniczej.
Oficjalna propaganda neoliberalnego sukcesu, przedstawiała Grecję – do nastania kryzysu – jako kraj o dynamicznie rozwijającej się gospodarce. Przykładowo wedle oficjalnych raportów, Grecja odnotowywała średni 4,2% wzrost gospodarczy w okresie 1998-2007, co plasowało ją jako drugie najszybciej rozwijające się państwo EU, zaraz po Irlandii. Oficjalnie w tym okresie zmalało bezrobocie (spadek z 12% do 8%), zaś w 2001 roku spełniła niemal wszystkie wymogi aby wejść do Unii Gospodarczej i Walutowej (EMU). Początkowa euforia Greków związana z wejściem do strefy Euro, szybko przemieniła się w rozgoryczenie, wraz z początkiem wyrównywania się cen do średniej europejskiej, za czym w parze nie nastąpiło dostosowanie płac do rosnących cen wielu segmentów greckiego społeczeństwa, w konsekwencji czego dosyć popularnym sloganem stało się hasło: „staliśmy się Europejczykami odnośnie kosztów życia, ale nie pod względem płac”[8].
Ponadto od początku lat 80-tych wraz z postępującą wydajnością pracy nie następował proporcjonalny wzrost płac: innymi słowy stale wzrastała wartość dodatkowa zagarniana przez pracodawcę pracownikom, czy jeszcze inaczej ujmując: pracownicy tracili udział w dochodach względem kapitału, co dotknęło właściwie wszystkie państwa UE, a co stanowiło następstwo deregulacji rynku pracy, elastycznych form zatrudnienia a zwłaszcza poddania płac negocjacjom. Oficjalne statystyki maskowały jednak istotne procesy jakie zaszły na rynku pracy. Przykładowo, bezrobocie uległo rzeczywistemu zmniejszeniu, z drugiej strony nastąpiło to na wskutek rozwoju niepewnych form zatrudnienia, za którą – głównie młodzi – otrzymywali bardzo niskie płace, bądź rozwoju systemu „staży” (czy innych programów, często finansowanych przez UE), w ramach których młodym płacono pensje w wysokości 500-600 euro, pozostawiając ich jednocześnie poza systemem ubezpieczeń społecznych. Ponadto sam system staży wykorzystywany był często do prowadzenia klientystycznej polityki. Przykładowo Nowa Demokracja tuż przed wyborami parlamentarnymi w 2009 roku, zwerbowała ponad 7 tysięcy stażystów.
Następną nową formą zatrudnienia było zatrudnienie za pośrednictwem Agencji Pracy oraz upowszechnienie się umów podwykonawczych (outsourcing), z których – w celu redukcji kosztów – korzystała większość dużych spółek, ministerstwa a nawet uniwersytety. Obniżenie kosztów możliwe było poprzez wypłacanie najniższych możliwych płac, nie płacąc za nadgodziny oraz zadbanie o nieuzwiązkowienie tej dziedziny. Ostatnią formą zatrudnienia, która się upowszechniła w Grecji, było tzw. samozatrudnienie. (Nie)Zatrudnieni w ten sposób nie dość, iż muszą samodzielnie opłacać własne ubezpieczenie społeczne, to w dodatku wymuszono przez nich zaakceptowanie „elastycznych” warunków pracy[9].
Elastyczna forma zatrudnienia stała się plagą w Grecji i w 2009 roku wedle danych Eurostatu ogółem 12,1% Greków zmuszonych było do podjęcia pracy w tej formie(27% wśród młodych pracowników i 14% kobiet), skutecznie zmniejszą siłę przetargową pracowników, ograniczając zdobycze klasy robotniczej, zwiększając konkurencję na rynku pracy i prowadząc w istocie do dumpingu socjalnego polegającego na obniżaniu płac. Ponad 70% powstałych nowych miejsc pracy w 2006 było miejscami pracy w niepełnym wymiarze godzin. Ponadto oficjalne stosunki nie uwzględniają tzw. szarej strefy, która generuje około 30% greckiego PKB i która stanowi czołowy sektor nisko płatnej pracy. W konsekwencji, Grecja posiadała najniższe, bądź prawie najniższe (drugie od końca) płace wśród starych państw Unii Europejskiej. Przykładowo: ponad 1/4 pracowników pracujących na pełny etat zarabiała mniej, aniżeli 1000 euro miesięcznie. Równolegle stale rosła rozpiętość płac, na wskutek coraz lepszych zarobków pracowników najwyższego szczebla, co wywindowało Grecję na 4 miejsce pod względem nierówności płac w całej Unii Europejskiej (znalazła się zaraz za: Łotwą, Portugalią i Litwą)[10].
Wedle oficjalnych danych UE z 2006 roku (EU-SILC 2006), 21% Greków żyło poniżej poziomu ubóstwa (średnia dla całej UE wynosi 16%) stając się przedostatnim państwem w tej niechlubnej klasyfikacji (wyższy wskaźnik ubóstwa był wyłącznie na Łotwie, skądinąd państwie prezentowanym przez neoliberalne tuby jako kolejny „cud gospodarczy”), z tymże 14% posiadających zatrudnienie, żyło poniżej poziomu ubóstwa (wśród wszystkich państw UE, Grecja zajęła ostatnie miejsce pod tym względem)[11]. Nie trudno jest się więc oprzeć wrażeniu, iż wcześniejszy wzrost gospodarczy był sztucznie zawyżany. Nie pochodził on bowiem z realizacji długoterminowych planów rozwoju, rozbudowy infrastruktury, czy wdrożenia nowych technologii. Boom generowany przez: ekspansję kredytową, boom na rynku nieruchomości oraz nieustanne obniżanie płac (m.in. poprzez wcześniej opisane zmiany wynikłe z deregulacji rynku pracy, celowego stymulowania konkurencji na tym rynku i wynikającego z tego „dumpingu” socjalnego oraz stopniowej likwidacji wszystkich zdobyczy socjalnych i prawnych klasy robotniczej) – oto cała tajemnica neoliberalnego „sukcesu” ekonomicznego, który dobił greckie społeczeństwo.
W 2008 roku wedle danych przedstawionych przez Eurostat, w Grecji największy odsetek gospodarstw domowych w Europie wzięło kredyty hipoteczne i posiadało problemy z regularnym spłacaniem kredytu. Mówiąc precyzyjniej: 6 na 10 gospodarstw domowych zalegało ze spłatą hipoteki, 7 na 10 zalegała ze spłatą kredytu konsumpcyjnego, 7 na 10 nie była w stanie regularnie płacić czynszu, zaś 6 na 10 zalegało z rachunkami. Ogółem zadłużonych było 51% gospodarstw domowych. W odniesieniu do płac: ponad 50% ogółu pracowników najemnych w Grecji otrzymywało miesięcznie mniej aniżeli 1,030 euro miesięcznie, zaś płaca minimalna w Grecji stanowiła około połowy płacy minimalnej tzw. starych państw Unii Europejskiej i była wśród nich najniższa. 25,7% młodych pozostawało bez pracy (w najgorszej sytuacji znajdują się kobiety), 800 tysięcy osób przynależało do tzw. pokolenia 500 Euro, 295 tysięcy nie posiadało pełnego etatu, 180 tysięcy zarejestrowanych było w 2008 roku jako bezrobotni, zaś 80 tysięcy pracowało w programach rządowych (w zamian za szkolenia, pracownicy otrzymywali bardzo niskie płace i pozbawieni byli wszelkiej ochrony socjalnej)[12].
Sama frustracja sprzężona została także z pewnym „kryzysem niespełnionych oczekiwań”. Co prawda w przypadku Grecji nie było to tak powszechnym zjawiskiem jak w przypadku innych państw (jak np. w Polsce), co wynikało oczywiście z silnej pozycji oraz działań rewolucyjnej lewicy w środowiskach studenckich, niemniej drobna część studentów, naiwnie wierząca w istniejący ład, przystała i zawierzyła neoliberalnej „masowej produkcji oczekiwań”, których neoliberalizm nie był, ale także i nie chciał, spełnić. Neoliberalni stalinowcy obiecywali młodym, „aktywnym” i „przebojowym” wielkie kariery, dostatnie życie i zagraniczne wakacje, w zamian za spokój społeczny, poddanie się rygorowi utowarowienia i dyscypliny pracy. Tymczasem jedyne co czekało na kończących studia, to niskopłatne stanowiska na umowach śmieciowych, co w konsekwencji doprowadziło do kryzysu hierarchicznego podziału pracy oraz kryzysu legitymizacji istniejącego modelu edukacji.
Krótkiego wyjaśnienia i przybliżenia wymaga również katastrofalna sytuacja imigrantów oraz ich potomków w Grecji, którym odebrano jakąkolwiek nadzieje na zalegalizowanie swojego pobytu w Grecji, co rzecz jasna stanowi celowy zabieg ze strony państwa i kapitału, po to aby móc traktować wszystkich imigrantów i ich dzieci jako najtańszą siłę roboczą. Jeżeli już rząd zajmuje się kwestią legalizacji pobytu imigrantów, to czyni to w kategoriach nadzoru nad imigrancką siłą roboczą.
Taka sytuacja spowodowała dwojaki skutek. Po pierwsze, pozbawieni wszelkich praw, a nawet podmiotowości prawnej oraz pozbawieni jakichkolwiek szans na legalny pobyt w Grecji i wykorzystywani jako najtańsza, quasi niewolnicza siła robocza, potomkowie imigrantów oraz imigranci, w tym głównie Albańczycy, niezwykle mocno włączyli się w działalność ruchu rewolucyjnego, stając się jego ważną częścią. Po drugie, los imigrantów i ich sytuacja – mimo prób zaszczepienia antagonizmów pomiędzy Grekami a imigrantami przez burżuazyjne media - stały się jednymi z najważniejszych pól aktywności rewolucyjnej lewicy w Grecji.
Innym aspektem, który również wymaga pewnego wyjaśnienia jest znaczący sprzeciw szeroko rozumianej radykalnej lewicy, włączając w to pojęcie głównie ruch anarchistyczny i autorytarny, wobec policyjnego charakteru państwa, który to stanowi podstawowe narzędzie kapitału i państwa w dyscyplinowaniu i represjonowaniu klasy robotniczej, która dodatkowo samo postrzegana jest jako pozostałość po reżimie Czarnych Pułkowników. Można rzecz, iż w pewnym aspekcie wojna domowa w Grecji nigdy się nie skończyła, polaryzacja pomiędzy prawicą a lewicą oraz państwem a lewicą pozostawała przez cały ten okres ogromna. W konsekwencji regularnie dochodziło do starć pomiędzy aparatem bezpieczeństwa (policją) a radykalną lewicą. Policja w wielu miejscowościach, czy dzielnicach tradycyjnie zdominowanych przez radykalną lewicę (a zwłaszcza anarchistów) bywa postrzegana niczym siły okupacyjne, które traktuje się jako kontynuację faszystowskiego aparatu reżimu Czarnych Pułkowników. Sytuację polaryzują metody działania policji, której postępowanie często nie wiele się różni od postępowania skrajnie prawicowych bojówek, zwłaszcza gdy dochodzi do „najazdów” na lewicowe ośrodki społeczne, kawiarnie, squatty, etc.
Tym samym wystąpienia grudniowe nie tylko całkowicie zakwestionowały „granice protestu” narzucone przez demokratyczny reżim, ale prawdopodobnie było pierwszym, przynajmniej tak znaczącym, wystąpieniem związanym z globalnym kryzysem systemu kapitalistycznego, zwiastującym początek końca (przynajmniej) neoliberalnej wersji kapitalizmu.
Co wydaje się być istotniejsze, to fakt, iż powstanie z grudnia 2008 roku oraz wystąpienia społeczne stanowiące odpowiedź na „restrukturyzację” kapitalizmu, są wzajemnie sprzężone, przeplatają się i wskazują one na pęknięcia w systemie społeczno-ekonomicznym, a wobec tego ich wzajemna zależność nie może zostać zignorowana.
Partycypacja w Postaniu Grudniowym (Dekemvriana/ Δεκεμβριανα)
6 grudnia 2008 roku o 21:18 ateńska Indymedia poinformowała o postrzeleniu młodego chłopca, mającego nie więcej aniżeli 16 lat, przez policję w Exarcheia, co – jak się później okazało – dało impuls do największego zrywu greckiego społeczeństwa od co najmniej 35 lat. Nikt nie wówczas nie dawał wiary zapewnieniom i pokrętnym tłumaczeniom państwa, które starało się przekonać opinię publiczną, iż było to wydarzenie incydentalne – wypadek. Zresztą bardzo szybko tłumaczenia te zostały obalone dzięki relacjom świadków i nagranego materiału video, który jasno dowodził, iż 37-letni policjant z premedytacją zastrzelił Alexandrosa Grigoropoulosa, 15-letniego anarchistę, udowadniając tym samym, iż nie istnieją żadne granice ograniczające działanie policji. Zabójstwo młodego anarchisty, stanowiło kolejną część zmagań pomiędzy mieszkańcami Exarcheii, ich doświadczeniom politycznych i obronie swej autonomii przez innymi: siłami policyjnymi, państwem, władzą, stając się równocześnie iskrą podpalającą beczkę prochu społecznej frustracji wynikłej z beznadziejnej sytuacji ekonomicznej, kwestionowania oficjalnych sił politycznych, nienawiści wobec (bezkarnej) policji i jej brutalności, negacji państwa, czy kapitalizmu w ogóle. Dla wielu wydarzenia te stanowiły wręcz punkt zwrotny, w którym od aprobaty zastałego systemu społeczno-ekonomicznego z całym jego systemem represyjnym, przeszli do jego zanegowania i ostatecznie odrzucenia.
Gdy tyko potwierdzona zostało zamordowanie Grigoropoulosa, miała miejsce niekontrolowana reakcja społeczna. W ponad 13 miastach, jeszcze tego samego dnia, doszło do starć, demonstracji, marszów i innych działań, początkowo głównie wymierzonych w policję i lokalne siedziby władz, rzadziej wówczas atakowano banki czy korporacje. Jeszcze tej samej nocy, rozpoczęto okupację trzech ateńskich szkół wyższych: Politechniki, Uniwersytetu Ekonomii i Biznesu oraz Szkoły Prawniczej.
W pierwszych dniach grudniowego powstania zajęte trzy ateńskie uniwersytety, zaczęły pełnić funkcję „czerwonych baz” stając się swoistymi centrami ruchu: stamtąd planowano i organizowano działania rewolucyjne, tam również szukali schronienia rebelianci jeżeli zaszła taka konieczność. W następnych dniach, wzorem uczelni, pojawiać się zaczęły inne lokalne ośrodki, najczęściej w postaci okupowanych szkół, siedzib władz lokalnych, itd.
Media na całym świecie próbowały przedstawić walczących w niezwykle negatywnym świetle, kreując ich na zwykłych „bandytów” czy chuliganów, deprecjonując i oczerniając cały zryw. Reżimowe media greckie nie stanowiły w tym względzie wyjątku, lecz w stosowanej retoryce, poza elementami oczerniającymi powstańców, przedstawiających ich jako zwykłych „kryminalistów w kapturach”, pojawiło się pewne pozorowane oburzenie, którego zadaniem miało być odebranie protestującym – w oczach opinii publicznej – prawa do walki. Starano się wykazać, iż w istocie młodzi ludzie nie mieli przeciwko czemu występować, bo przecież są przedstawicielami „szczęśliwej generacji”, żyjącej w „wolnym społeczeństwie”, w kraju prowadzącym nowoczesną politykę. Zdaniem reakcyjnych publicystów, mieli być pierwszym greckim pokoleniem, które było bogatsze od swych rodziców.
W poniedziałek 8 grudnia większość ateńskich zakładów pracy została wcześniej, aniżeli przewidywał to normalny czas pracy, zamknięta, zaś większość szkół została zajęta przez uczniów, którzy następnie wyszli na ulice Aten, organizując demonstracje i ataki na posterunki policji. Co istotne, to wydarzenie to przełamywało pewien schemat klasowy, albowiem miało to miejsce w najróżniejszych placówkach, z najróżniejszymi proporcjami w pochodzeniu klasowym uczniów. Największe manifestacje odbyły się wówczas na alei Alexandrasa oraz pod budynkiem parlamentu. Oprócz Aten, także w innych miastach doszło do demonstracji i starć. Przykładowo w Pireneusie uczniowie, studenci i młodzi robotnicy zaatakowali siedzibę główną policji, ratusz miasta.
Około 18:00 miał rozpocząć się w Atenach największy protest na placu Propylaia, który zgromadził około 50 tysięcy uczestników. Już w godzinę po jego rozpoczęciu wybuchły w stolicy walki: splądrowano placu Omonoia sklep z bronią prowadzony przez „faszystę”, następnie podpalone zostało ministerstwo spraw zagranicznych a demonstrujący zaczęli się ścierać z próbującą spacyfikować marsz policją, wspieraną przez grupki faszystowskie. W praktyce całe centrum stolicy płonęło, podpalono lub w inny sposób uszkodzono dziesiątki budynków. Część radykałów dostała się wkrótce pod parlament dokonując symbolicznego pogrzebania normalności – spalono stojącą przed gmachem władzy ustawodawczej, wielką choinkę bożonarodzeniową. W nocy doszło do masowego wywłaszczania sklepów i supermarketów: biedni, a w szczególności osoby starsze i imigranci, wynosili ze sklepów głównie jedzenie oraz ubrania.
W ciągu najbliższych dni stało się dla wszystkich jasne, iż walki toczące się na ulicach greckich miast nie są zwykłymi zamieszkami, były czymś więcej – powstaniem. Większość społeczeństwa odmówić miała powrotu do „normalności”. Nastąpił „dynamiczny rozwój na polu społecznym”, zaś system społeczno-ekonomiczny w takim stopniu uległ destabilizacji, iż „nadzieje na zmiany stały się [wręcz] namacalne”.
Trzon powstańców stanowili uczniowie, studenci i prekariusze, zaś zdecydowaną mniejszość stanowili proletariusze, którzy w większości nie dołączyli do walk. Głównym spoiwem, które zdołało połączyć młodych z różnych grup społecznych, dla walczących w powstaniu grudniowym była niepewność zatrudnienia oraz groźba bezrobocia, która wśród młodych w 2007 roku wynosiła 22,9% i była najwyższym wskaźnikiem w całej Unii Europejskiej[13].
Szerszej analizy i prób wyjaśnienia powodów, które sprawiły, iż pracownicy najemni o względnie stabilnym zatrudnieniu nie dołączyli masowo do powstania, podjęła się grecka grupa komunistów antyautorytarnych Ta Paidia Tis Galarias (TPTG). Zdaniem greckich komunistów niska partycypacja nieprekariuszy oraz nie przeniesienie walk do zakładów pracy ze strony tych pracowników najemnych nie będących prekariuszami, którzy uczestniczyli w buncie, wynikała w dużej mierze z lęku przed sprzeciwem wobec oficjalnych central związkowych i konieczności organizowania dzikich strajków (bowiem niemal monopol na organizowanie strajków posiadają oficjalne, kompromisowe i nie posiadające szerszej legitymizacji centralne związkowe), co narażałoby proletariuszy na daleko posunięte represje ze strony pracodawców. Równolegle działania związków zawodowych w przeciągu ostatnich 20 lat wykazać miały zdaniem ugrupowania niemożność wyjścia pracowników poza tradycyjnie rozumianą działalność związkową, stworzyć nowych i autonomicznych form walki oraz wyjść poza tradycyjne (rewindykacyjne i defensywne) cele działalności związkowej. Okupacje miejsc pracy miały mieć miejsce wyłącznie, gdy szło o cele obronne (jak np. obrona przed zwolnieniami czy przeniesieniem fabryki). Nawet przy tak ograniczonych celach, reformistyczne centrale szybko szły na kompromis przegrywając większość strajków. Ponadto istotną cechą greckiego kapitalizmu, która miała utrudniać partycypację proletariuszy, jest relatywnie niska koncentracja kapitału, co powoduje, iż dominują w Grecji małe przedsiębiorstwa, niezatrudniające często nawet 10 osób, co utrudnia proces uzwiązkowienia[14].
Robotnicy mieli znacznie więcej do stracenia, gdyby aktywnie przyłączyli się do powstania. Z kolei młodzież, bezrobotni, prekariusze, imigranci (a raczej ich potomkowie) nie mieli nic do stracenia, mogli stanowić wręcz tę bakuninowską awangardę wystąpień, co pozwoliło to wystąpieniu temu nabrać szczególnego charakteru.
Z drugiej strony część klasy robotniczej starała się przełamać ten impas. W tym celu część robotników i członków Powszechnej Konfederacji Pracy (GSEE) rozpoczęła okupację siedziby związku, chcąc zmusić centralę do zaprzestanie swojej pokojowej polityki, wykazując konieczność przeniesienia walk społecznych także do zakładów pracy, a także zadać kłam burżuazyjnemu dyskursowi, próbującemu przedstawić rebelię wyłącznie jako wystąpienie młodych, którzy często występować mieli przeciwko interesom proletariatu. Sama okupacja jednak załamała się po dwóch dniach, m.in. ze względu na wielorakie postrzeganie proponowanego rozszerzenia okupacji na miejsca pracy i podjęcie działalności związkowej. Co gorsze, oficjalne związki wkrótce oficjalnie potępiły akty przemocy i zgodziły się na mediacje z władzami.
Innym powodem, który sprawił, iż walki nie przeniosły się do zakładów pracy było nastawienie prekariuszy, którzy z kolei w większości nie uważali miejsca pacy za właściwie miejsce dla mobilizacji społecznej oraz „proletariackiej siły”, nie okazując jednocześnie przywiązania do swej pracy i miejsca pracy, co – jak można przypuszczać – stanowiło główną przyczynę tego, dlaczego zakłady pracy nie stały się ważnymi miejscami konfliktu i buntu. Jednakże i ten impas część najbardziej bojowych młodych pracowników próbowało przełamać. W tym też celu w styczniu 2009 roku robotnicy zaangażowani w powstanie zajęli siedzibę ESIEA – związku zrzeszającego korporacyjnych dziennikarzy, pracujących w głównych mediach greckich (a których zadaniem było deprecjonowanie i odpychanie od mas od powstania), który równocześnie wykluczał ze swych szeregów „wolnych strzelców” czy zatrudnionych w redakcjach na tzw. śmieciowych umowach. Okupujący postawili sobie dwa cele: 1) ukazanie rozpowszechnianych kłamstw, przejęcie kontroli nad informacjami produkowanymi przez oficjalne media i równoczesne stworzenie alternatywnego systemu informacyjnego oraz 2) zwrócenie uwagi, czy też zajęcie się umowami śmieciowymi w środowisku medialnym, potępienie niepewności zatrudnienia, etc.
Po zakończeniu okupacji postały grupy robocze, a następnie związek zawodowy wszystkich pracowników mediów, składający się głównie z dziennikarzy, studentów i bezrobotnych, którzy mieli za zadanie występować przeciwko zwolnieniom i próbom zwolnienień w szeregu miejsc pracy, a także stworzyć alternatywny systemu informacyjny, wolny od oficjalnej propagandy. W konsekwencji narodził się tygodnik Eleftheros Typos.
W przeciwieństwie do największych central związkowych, takich jak GSEE, które otwarcie przyjęły antypowstańczą pozycję, aktywnie w walki włączyły się małe, syndykalistyczne i rewolucyjne związki, zrzeszające głównie prekariat, co znowu spotkało się ze stanowczą odpowiedzią kapitalistów. 22 grudnia 2008 roku brutalnie zaatakowana została, przez bandytów wynajętych przez pracodawców z ISAP (spółka kolejowa), Konstantina Kuneva, generalna sekretarz PEKOP (Panhelleński Związek Sprzątaczy/ek i Służby Domowej), w wyniku którego straciła ona oko. Wywołało to bezprecedensową mobilizację, której pierwszym efektem było utworzenie „zgromadzenia solidarności”. Przeciwko spółce ISAP rozpoczęto szereg bezpośrednich działań, sabotaży, organizowano demonstracje, próbując wymusić ukarania winnych ataku na sekretarz oraz zaprzestania praktyk outsourcingu w odniesieniu do służb sprzątających, jako takiego sprzyjającemu rozwojowi śmieciowych umów o pracę. Tym samym związkowcy otwarcie wystąpili nowej formy „niewolnictwa”, czyli prekariazytacji siły roboczej, stanowiącej podstawę dla restrukturyzacji kapitalizmu ery neoliberalizmu.
Podsumowanie i wstęp do obecnego kryzysu
W pierwszym kwartale 2009 roku zwolniono 300 tysięcy osób. W kolejnych tygodniach zaczęto zamrażać (w większości sektorów) płace, w wielu (jak np. w żegludze) zaprzestano w ogóle wypłacania płac, w niektórych branżach (jak np. włókiennictwo) skrócono tydzień pracy i zmniejszono pensje. Nawet branża turystyczna, która stanowi dominującą część greckiego PKB, rozpoczęła zwolnienia. Pomimo stale pogarszającej się sytuacji, proletariat właściwie nie stawiał początkowo oporu przeciwko „restrukturyzacji” kapitalizmu, jeżeli już to organizowano krótkotrwałe strajki przeciwko zwolnieniom, czy domagające się wypłacenia zaległych pensji, lecz nie czyniono tego w skoordynowany sposób i zamiast wystąpień preferowano raczej porozumienia z pracodawcami bądź ministerstwem pracy. Z resztą skrupulatnie starano się ukryć masowy charakter zwolnień: przykładowych starszych pracowników zachęcano do odejścia na wcześniejszą emeryturę, pragnąc w ten sposób odwlec nieuniknione: kolejne wystąpienie przeciwko państwu i kapitalizmowi.
Raptem rok po grudniowym powstaniu bańka mydlana pękła: Grecja weszła w fazę bezprecedensowego kryzysu kapitalizmu. Rząd grecki podjął próby „naprawy” systemu, w celu zwiększenia wiarygodności kredytowej, kontroli rosnącego deficytu budżetowego, czy pożyczając pieniądze na otwartym rynku. Wszystko to zawiodło. To też w maju 2010 roku, rząd podpisał „memorandum o współpracy” z UE, MFW i EBC, zgodnie z którym wyżej wspomniana „trojka” udzielić miała Grecji kredytu w wysokości 110 miliardów Euro, w zamian rząd „zobowiązał się” (w istocie został zmuszony) wdrożyć nowe środki oszczędnościowe w celu zredukowania długu publicznego oraz zreformować swoją gospodarkę, wdrażając w praktyce bezprecedensowe cięcia socjalne, deregulując gospodarkę, komercjalizując szereg usług publicznych i wdrażając plan masowej prywatyzacji. Wywołało to oburzenie. Rewolucyjna lewica i związki zawodowe wzywały do strajku generalnego i masowych protestów w celu anulowania ratyfikowania dokumentu przez grecki parlament. 5 maja 2010 roku protesty osiągnęły swoje apogeum. Było to najprawdopodobniej największe wystąpienie greckiego społeczeństwa od upadku dyktatury, zaś wśród protestujących rodziła się nadzieje, iż sprzeciw ten urośnie do rangi powstania, podobnego do tego z grudnia 2008 roku, które wciąż było żywe. Masowe protesty ogarnęły całą Grecję, na ulicach toczono regularne walki, zaś dziesiątki tysięcy osób oblegać zaczęły parlament, od szturmu którego nie wiele ich dzieliło.
Powstanie jednak nie wybuchło, pomimo bezprecedensowej skali protestów, zaostrzenia konfliktu klasowego i otwartego zamachu na wszystkie zdobycze klasy robotniczej, zamachu na płace, emerytury, system socjalny i politykę społeczną. Można byłoby przypuszczać, iż największy zamach na świat pracy od czasów powojennych winien wywołać znacznie ostrzejszą reakcję mas.
W kolejnych tygodniach rząd grecki w celu „walki z kryzysem” postanowił zaostrzyć politykę klasową oraz odebrać wszystkie zdobycze klasie robotniczej. Skutkowało to m.in. drastycznym ograniczeniem wydatków w 2010 i w 2011 na służbę zdrowia i edukację, zmniejszeniem podatku od zysków pracodawców (z 24% na 20%), zintensyfikowaniem procesu deregulacji rynku pracy, co spowodowało spadek płac w sektorze prywatnym od 10% do 40% (w zależności od branży), przy jednoczesnym wzroście (do 12,2% w sierpniu 2010 roku) osób zatrudnionych na umowy śmieciowe i wzroście bezrobocia (w 2011 roku) do 15%[15].
Oficjalnie uprawiana propaganda w odniesieniu wobec stawiających opór Greków przeciwko narzucanej im „terapii szokowej”, czy jak zwykło się oficjalnie mówić „dyscypliny fiskalnej” w celu „walki z kryzysem”, niczym właściwie się nie różniła od oficjalnej retoryki wobec grudniowego powstania. Nieustannie uprawiany jest dyskurs moralnej dezaprobaty, przedstawienie oporu jako buntu niczym rozpieszczonych dzieci, które żyły ponad stan i nie chcą poddać się „konieczności” cięć, co zakrawa to na istny żart, bowiem potępiany jest opór jednego z najuboższych społeczeństw, które dodatkowo posiadają jeden z najsłabiej rozwiniętych systemów opieki socjalnej. Burżuazyjnym komentatorom zupełnie umyka fakt, że to nie polu polityki socjalnej i społecznej grecki system jest szczodry i aktywny, lecz na polu wydatków związanych z aparatem bezpieczeństwa. Przykładowo w Grecji przypada największa liczba wojskowych (i personelu wojskowego) na cywilnych mieszkańców krajów (119 na 10 tysięcy) spośród wszystkich państw NATO, jeden policjant przypada na 303 osoby i to pomimo faktu, że Grecja posiada niemal najniższy wskaźnik przestępczości pospolitej w Europie. Wyraźnie widać to w wydatkach państwa, które ponad 5,5% swojego rocznego PKB wydaje na wojsko (prawdopodobnie suma jest znacznie większa), czy czyni Grecję najszczodrzej finansującym (relatywnie) wojsko członkiem NATO (średnia 3,1%) i nawet kryzys, konieczność cięć, nie zmieniły niczego w tej materii.
Co wydaje się być istotniejsze, to fakt, iż owa restrukturyzacja kapitalizmu, wydająca się obrońcom kapitalizmu najlepszym rozwiązaniem pociągającym za sobą: obniżenie płac, zwolnienia i wzrost niepewności zatrudnienia, zasadniczo pozbawiło istniejący system jakiejkolwiek legitymizacji społecznej. Ową legitymizację próbowano ratować na wiele sposób, m.in. postanowiono wyprodukować nowego „wroga wewnętrznego” w postaci imigrantów.
Podsumowując kwestię dotyczącą związku pomiędzy powstaniem grudniowym a buntem przeciwko „walce z kryzysem”, wydaje się możliwe aby rozpatrywać powstanie grudniowe jako preludium do rebelii w 2010 roku, integrujące w walce ze sobą rodzimych Greków oraz imigrantów (co oznacza, że w istocie nie powiodły się próby nastawienia przez burżuazję Greckich prekariuszy, studentów i robotników przeciwko ich towarzyszom pochodzącym z innym państw, co oznacza, iż nie udało się w ten sposób skanalizować rosnącego rozgoryczenia mas), ukazując zarazem nieskuteczność metod represji stosowanych przez państwo. Wobec tego zaostrzono je. Przywrócono m.in. prawa z lat 30-tych XX wieku, w tym m.in. prawo o ochronie prestiżu policji, prawo o zniesławieniu władzy, które skryminalizowały większość antypolicyjnych sloganów, za wznoszenie których grozi do 2 lat więzienia. Następnie zakazano maskowania twarzy podczas demonstracji, utworzono nowe siły policyjne, rozpoczęto także propagandową ofensywę na symbole buntu.
Z drugiej strony część obserwatorów uważa, iż powstanie grudniowe stanowiło swego rodzaju katalizator reakcyjnych działań elit politycznych i ekonomicznych, które sięgnęły po „walkę z kryzysem” i policyjne represje w ramach kampanii wymierzonej w powstanie grudniowe i jego uczestników. Z kolei w ocenie wielu zwolenników powstańczej metody walki, grudzień stanowił katalizator dla oporu wobec „dyscypliny fiskalnej”, chociażby z tego powodu, iż przygotował grunt pod kolejne powstanie poprzez doprowadzenie do całkowitej delegitymizacji istniejącego systemu, ukazania bankructwa kapitalizmu i wszystkich instytucji go wspierających (w tym związków zawodowych), scalić we wspólnej sprawie różne grupy społeczne, w tym także imigrantów a także wskazał nowe metody walki, organizowania się i ich sens, bowiem w ocenie wielu powstańców, zwycięstwo miało być na wyciągnięcie ręki.
Maciej Drabiński
[8] Y. Kaplanis – An Economy that Excludes the many and an “Accidental” Revolt, [w:] Ch. Giovanopoulos i D. Dalakoglou (edited by) – Revolt and Crisis in Greece, Oakland, Baltimore, Edinburgh, London & Athens 2011, s. 217 i 218
[9] Tamże, s. 218-220
[10] Tamże, s. 220 i 221
[11] Tamże
[12] TPTG – The Rebellious Passage of a Proletarian Minority…, [w:] Ch. Giovanopoulos i D. Dalakoglou (edited by) – Revolt and Crisis in Greece, Oakland, Baltimore, Edinburgh, London & Athens 2011, s. 127
[13] Y. Kaplanis – dz. cyt., s. 224
[14] TPTG – dz. cyt., s. 123 i 124
[15] Y. Kaplanis – dz. cyt., s. 226
Historia walk społecznych w Grecji do grudnia 2008
drabina, Wto, 2012-02-28 09:42 Świat | Gospodarka | Protesty | Publicystyka | Ruch anarchistycznyKlamrą spinającą ostatnie 40 lat walk społecznych i rewolucyjnych w Grecji są dwa kapitalistyczne kryzysy: kryzys nadprodukcji z lat 70-tych XX wieku i obecny kryzys. Oba te kryzysy przekształciły się w kryzysy polityczne i kryzysy legitymizacji kapitalistycznego ucisku, skutkując tym, iż coraz trudniej było kapitalistom wymusić zachowanie dyscypliny pracy. Kapitał, przy aktywnej pomocy państwa, starał się pokonać pierwszy z tych kryzysów poprzez narzucenie mieszkańcom tego małego państwa, zderegulowanego rynku pracy prowadząc do powstania prekariatu, reformach (polegających głównie na cięciach)systemu oświaty i polityki społecznej (w tym także socjalnej), dyscyplinowaniu imigrantów i wymuszenia życia na kredyt.
Cel tych zmian był jasny – silniejsze zdyscyplinowanie greckiej klasy robotniczej, co miało wymusić „dobrowolną” zgodę Greków na spotęgowanie wyzysku i przerzucenia kosztów kryzysu i samego systemu ekonomicznego na ich barki. Skutkowało to zasadniczym kryzysem legitymizacji systemu, a co za tym szło, powszechnym oporem wobec niego, co szczególnie mocno uwidoczniło się w oświacie. Jak łatwo się domyślić, przyjęta recepta i wdrażane reformy, stanęły wkrótce u podstaw kolejnego kryzysu gospodarki kapitalistycznej, który także wkrótce przekształcił się w kryzys polityczny i kryzys legitymizacji kapitalistycznego ucisku.
W związku z tym, tak jak ogromnym błędem byłoby rozpatrywanie i analizowanie obecnego kryzysu bez przeanalizowania kryzysu nadprodukcji z lat 70-tych i neoliberalnej reakcji wynikłej z niego albowiem oba są wzajemnie sprzężone i zdeterminowane, podobnie ogromnym błędem byłoby analizowanie dwóch ostatnich zrywów greckiego społeczeństwa (Powstanie z grudnia 2008 i oporu wobec „terapii szokowej” trwający do dziś) niezależnie od siebie. Są one wzajemnie sprzężone, powiązane – powstanie grudniowe w sposób bezpośrednio wpłynęło, a wręcz stanowiło preludium do masowych protestów Greków przeciwko „restrukturyzacji kapitalizmu”. Jednakże nie powinno się ograniczać rozpatrywania tych dwóch ostatnich zrywów Greków wyłącznie do pryzmatu rozgoryczenia, czy frustracji społecznej wynikającej z coraz trudniejszej sytuacji bytowej, nieustannie pogarszającej się, wskutek działania państwa i kapitału zmierzających do „restrukturyzacji” kapitalizmu w Grecji. Zbyt zawęziłoby to nasze pole obserwacji i nie pozwoliłoby zrozumieć znacznie szerszego i głębszego charakteru tych wystąpień, stanowiących w dużej mierze kolejny etap (oraz ich następstwo) walk rewolucyjnych w Grecji, toczonych co najmniej od połowy lat 70-tych XX wieku pod sztandarami: antyimperializmu i antykapitalizmu. Nie pozwoliłoby to nam także zrozumieć jakie przyczyny legły u podstaw powszechnego zanegowania istniejącego systemu społeczno-ekonomicznego, delegitymizacji oficjalnych sił politycznych i związkowych, aż ostatecznie, uniemożliwiłoby to zadanie pytania sobie o to, czy walczącym Grekom idzie jeszcze o przeciwstawienie się procesowi „restrukturyzacji” kapitalizmu (opierającemu się na cięciach socjalnych, masowych zwolnieniach, deregulacji, liberalizacji i masowej prywatyzacji, czy mówiąc krócej: dokończenia wdrażania neoliberalnej wersji kapitalizmu w pełni), czy Grecy walczą już o likwidację kapitalizmu jako takiego? Mówiąc prościej: nie można traktować wystąpień Greków w oderwaniu od przeszłości, od całej historii walk społecznych i rewolucyjnych w kraju, które doprowadziły do wykształcenia się nowej taktyki oraz umasowienia ruchu anarchistycznego, ani także nie można analizować toczonych walk społecznych w oderwaniu od wcześniejszego projektu „restrukturyzacji” kapitalizmu (wynikłego z kryzysu nadprodukcji) i powstałego układu sił politycznych.
Społeczno-polityczne tło wydarzeń do 1995 roku: sprzeciw wobec metapolitefsi, negacja neoliberalizmu i oficjalnych sił politycznych – cień Wojny Domowej i Reżimu Czarnych Pułkowników
Począwszy od końca dyktatury Czarnych Pułkowników zaczął się w Grecji kształtować radykalnie lewicowy i masowy ruch studencki, wykorzystujący głównie (acz nie tylko) okupację budynków rządowych i oświatowych jako stosowaną formę walki. Rozwój ruchu postępował na tyle dynamicznie, iż już na przełomie lat 70-tych i 80-tych, ruch (i stosowane przez niego okupacje) okazał się na tyle silny i wpływowy, iż zdołał zmusić ówczesny rząd do anulowania Aktu 815 – czyli projektu reformy oświaty. Umożliwiło to ruchowi studenckiemu stać się wkrótce samodzielną siłą społeczną i przyjąć rolę „wyzwania politycznego dla demokracji we wczesnym okresie po upadku dyktatury”[1], kwestionując tzw. ład Metapolitefsi, czyli ład i układ sił, który wykształcił się po upadku dyktatury.
Początkowo największym wrogiem kształtującego się ruchu okazała się reformistyczna lewica, zarówno w postaci PASOK (Panhelleński Ruch Socjalistyczny) jak i KKE (Komunistyczna Partia Grecji). Wynikało to bowiem z faktu, iż swymi działaniami i charakterem ruch studencki tworzył rewolucyjną, a więc potencjalnie niebezpieczną dla ich pozycji w systemie politycznym, alternatywę wobec reformistycznych partii. Stąd też reformiści starali się przejąć kontrolę nad ruchem studenckim i wykorzystać go do reprodukcji istniejącego porządku. Dlatego też, niemal otwarcie tzw. „komuniści” z KKE i „socjaldemokraci” z PASOK sabotowali ruch okupujący uczelnie. Przykładowo kontrolowany wspólnie przez socjalistów i komunistów studencki związek EFEE podjął w grudniu 1979 roku decyzję o zamknięciu uniwersytetów, w celu rozproszenia ruchu studenckiego jako takiego. Z kolei „komunistyczna” młodzieżówka (KNE) nie tylko potępiła okupacje, ale starała się przywrócić „porządek” na zajętej przez studentów Szkole Chemicznej w Atenach, za co pogratulował im nawet konserwatywny minister Bezpieczeństwa Wewnętrznego[2].
Pomimo prób rozbicia, osłabienia, czy też w końcu wciągnięcia ruchu pod nadzór oficjalnych sił politycznych i przekształcenia go w ruch pro-systemowy, ruch w dalszym ciągu się rozwijał, przyjmując coraz mocniej antysystemowy wydźwięk, nastawiony na likwidację Metapolitefsi i likwidację powstałego systemu post-wojskowego. Za symboliczny szczyt rozwoju ruchu w tym okresie, uznać możemy wydarzenia z 17 listopada 1980 roku, kiedy – pomimo zakazu – młodzież przemaszerowała pod ambasadę USA w celu upamiętnienia zrywu studentów ateńskiej politechniki przeciwko juncie 17 listopada 1973 roku, który zapoczątkował antydyktatorskie i antyimperialistyczne powstanie. Pacyfikująca marsz policja zabiła wówczas dwójkę protestujących: robotnika Stamatina Kanelopoulou oraz studenta Iakovos Koumisa.
Należy zwrócić uwagę, iż pomimo tego, że ruch studencki nabrał charakteru radykalnie lewicowego i był zdecydowanie nastawiony przeciwko oficjalnej lewicy, to właśnie ona stała się głównym beneficjentem ruchu protestu. Umożliwiło to PASAOK na osłabienie środowisk rewolucyjnych, rozbicie wielu mniejszych organizacji lewicowych i wygranie wyborów parlamentarnych w 1981 roku. Sukces wyborczy PASAOK a następnie dominacja partii przez kolejne lata umocniła system Metapolitefsi. Co gorsze, zwycięstwo PSAOK w wyborach miało negatywny wpływ na radykalną lewicę, która łudząc się w pierwszym okresie jej rządów, iż partia dokona pewnych zmian społeczno-ekonomicznych, stała się znacznie mniej aktywna. Równocześnie jednak, kształtować się zaczęła kolejna generacja ruchu antyautorytarnego, która z jednej strony stale kwestionowała powstały burżuazyjny system post-wojskowy (Metapolitefsi), a z drugiej strony, kwestionowała rodzący się w Grecji ład neoliberalny, co niejako było sprzężone z narastającą krytyką pod adresem oficjalnych związków zawodowych, które – zdaniem lewicowych krytyków – prowadziły nieskuteczną walką.
W 1985 roku, po zakończeniu pierwszej kadencji rządów PSAOK wszelkie iluzje dot. partii i jej działań prysły, co spowodowało, że po kilku latach względnej stabilności, środowiska rewolucyjne ponownie podjęły walkę inicjując szereg okupacji uniwersytetów i ośrodków akademickich. Za symboliczny koniec ten politycznej „sielanki” rządu, uznać możemy zastrzelenie przez władze piętnastoletniego ucznia Michalisa Kaltezasa w ateńskiej Exarcheii podczas obchodów rocznicy 17 listopada. Co z punktu widzenia anarchizmu wydaje się być kluczowe w tym okresie, to fakt, iż to właśnie ruch anarchistyczny bezpośrednio inspirował odradzający się ruch młodzieżowi, w konsekwencji czego to anarchiści stali się głównym inicjatorem i katalizatorem narastającej fali protestów i okupacji. Sami ruch anarchistyczny już wcześniej się zaktywizował podejmując się szeregu nowych działań oraz kampanii. Przykładowo w 1984 roku, w przededniu wyborów parlamentarnych, anarchiści zainicjowali okupację Szkoły Chemicznej, zaatakowali imprezę neonazistowską w Hotelu Caravel w Atenach (na której obecny był Jean-Marie Le Pen) oraz zainicjowali kampanię wymierzoną w proces gentryfikacji w Atenach. Okres ten zdaniem Ch. Giovanopoulosa i D. Dalakoglou, dwóch greckich anarchistów i badaczy tego ruchu, miał kluczowe znaczenie dla rozwoju ruchu, bowiem wówczas to wykształciła się anarchistyczna kultura (nie tylko wśród anarchistów) oparta na działalności bezpośredniej wymierzonej w państwo i policję[3].
Wystąpienia „złej młodzieży”, jak pogardliwie ruch anarchistyczny i antyautorytarny określany był w burżuazyjnych mediach, musiały być niezwykle silne, skoro zdołały one zdestabilizować istniejący ład i bezpośrednio stać się początkiem końca rządów PASAOK. Z drugiej strony sam ruch nie wykorzystał szansy jaką stanowiło dla niego zdestabilizowanie ładu i nie starał się prowadzić szerszej i skoordynowanej działalności, poprzestając na prowadzeniu walk z policję, intensyfikując działania z okazji rocznicy 17 listopada, która stanowiła podstawę dla całej symboliki ruchu antyautorytarnego i anarchistycznego w Grecji oraz związanego z nim etosem wykorzystywania okupacji jako środka walki. Należy dodać, iż okupacja budynków, a zwłaszcza budynków oświatowych, tworzyła zbiorową tożsamość, punkt odniesienia dla ruchu antyautorytarnego, zaś zmuszenie rządu w końcu lat 70-tych do anulowania decyzji o reformie oświaty stanowiło przykład skuteczności tej formy walki, co znowu przez prawicę określane było mianem terroryzmu. Zresztą cała symbolika ruchu związana była z ogromną polaryzacją społeczeństwa, które swe praźródło posiadała w greckiej wojnie domowej, co zasadniczo zostało wzmacniane w początkowym okresie Metapolitefsi poprzez wykluczenie z procesu demokratyzacji całych grup społecznych, jak np. pokonanych w wojnie domowej. Jak nietrudno się domyślić, zaostrzało to społeczno-polityczną polaryzację oraz swoistą biegunowość polityki.
Rządy PASAOK były kluczowe z punktu widzenia powstałego systemu społeczno-ekonomicznego, albowiem partii posiadającej – teoretycznie – lewicowy mandat, łatwiej było o umocnienie, ale i zarazem rozszerzenie ładu Metapolitefsi w ramach projektu „narodowego pojednania”. Rozpoczęty proces unifikacji podzielonego społeczeństwa, zaczął nieco zmieniać tradycyjny układ sił, co w konsekwencji usuwało wiele punktów orientacyjnych i punktów zaczepienia, co doprowadzić miało do wchłonięcia przez nowy system osób uprzednio z niego wykluczonych. Pomimo tego, nie zdołało to zachwiać tradycyjnego bipolarnego systemu prawica-lewica[4], ani znacząco osłabić radykalnej lewicy, czego dowiodły kolejne lata, w których ruch młodzieżowy, studencki i antyautorytarny, przeorientowały się zaprzestając tworzenia swej tożsamości w oparciu o historię i stosunek wobec wojny domowej, czy reżimu czarnych pułkowników. Zamiast tego, ruch radykalny zaczął budować swą tożsamość w odniesieniu wobec oficjalnej polityki i sił politycznych, a mówiąc precyzyjniej: zaniku jakiejkolwiek różnicy pomiędzy PASAOK a ND (Nowa Demokracja) oraz wdrażanej polityko społeczno-ekonomicznej. Dlatego też wkrótce ruch ten zaczął się przedstawiać jako jedyną opozycję i alternatywę wobec istniejącego układu sił, co stanowiło jednocześnie zaprzeczenie panującego, antypolitycznego dyskursu, pragnącego przedstawić konieczność zastąpienia polityków i polityki, „specjalistami” i technokratami, co było częstą, neoliberalną, praktyką. Co jednak istotniejsze, ruch nie aspirował do przebudowy zastałego systemu, czy do wejścia do niego, acz raczej – poprzez swą polityczność – promował odrzucenie systemu politycznego (partii, parlamentaryzmu, państwa) i kapitalizmu w ogóle.
Kolejnym kamieniem milowym w procesie kształtowania się współczesnego ruchu antyautorytarnego i anarchistycznego był okres pomiędzy 1989 a 1990 roku, będący swoistym „okresem przejściowym” (tranzycja) w rekonfigurowaniu dominujących się dyskursów, ustanowieniu nowych oraz powstania nowego układu sceny politycznej, na co decydujące znaczenie posiadały: zmiany geopolityczne, rywalizacja o dominację pomiędzy „neo-burżuazyjnymi sektorami (wyrażanymi przez PASOK) a tradycyjnymi (Nowa Demokracja)”, co naznaczone były brutalizacją walki politycznej w kraju. Równocześnie otwarty został w Grecji okres przyspieszonego narzucenia neoliberalnego modelu ekonomicznego przez konserwatywny rząd Mitsotakisa, eufemistycznie określanego mianem „modernizacji”, przy jednoczesnej próbie zniszczenia lub zdezintegrowania wszystkich grup (ruch młodzieżowy, studencki, ruch antyautorytarny, czy ujmując ogólniej – lewicy rewolucyjnej) i zjawisk (prawa pracownicze, istniejące związki zawodowe, polityka społeczna), które mogły potencjalnie stanowić przeszkodę w jego narzuceniu.
Odpowiedzią na neoliberalną kontrrewolucję stało się ponowne odrodzenie ruchu okupacyjnego, za początek którego uznać możemy zajęcie w styczniu 1990 roku Politechniki Ateńskiej przez anarchistów. Okupacja Politechniki była jednak jakościowa odmienna od dotychczasowo przeprowadzanych okupacji. W poprzednich latach okupanci, w ramach protestu, po prostu zajmowali budynki uniemożliwiając wypełnianie przez nie tradycyjnie przypisanych im zadań. Tym razem okupujący zaczęli zarządzać (administrować) zajętą placówką, dzięki czemu trzymiesięczna okupacja Politechniki stała się pokazem kolektywnej i samorządnej administracji. Równocześnie w sposób wystarczający zadbano o propagandę (co pozwoliło zdobyć okupującym masowe poparcie wśród mieszkańców Aten), zaś sam ośrodek uniwersytecki stanowił swoiste centrum ruchu sprzeciwu wobec realizowanej polityki przez rządzących. Prawdopodobnie dzięki temu fala okupacji pomiędzy 1990 a 1991 była największą falą okupacji w historii kraju, która oprócz rozmiarów, charakteryzowała się zasadniczą zmianą jakościową „wyznaczając nową erę antagonizmów politycznych w Grecji”[5]. Równocześnie rozwiązanie (na krótko) Młodzieżówki Partii Komunistycznej (KNE) stworzyło szerszą przestrzeń oraz ułatwiło bezpośrednie i znacznie bardziej radykalne wyrażanie gniewu, buntu oraz oporu przez młodych. W następstwie tego, okupacje czy blokady dróg przestały być postrzegane wyłącznie jako działania skrajnych grup rewolucyjnych, tylko weszły do arsenału powszechnie stosowanych i akceptowanych metod walki. Zmianie uległ także sposób traktowania przemocy. Poprzednie generacje traktowały przemoc jako naturalną i integralną część ruchu i formę oporu. Nie oznacza to, iż nowa generacja wyrzekła się przemocy, lecz potraktowała ją jako ostateczność. Zamiast tego preferowano dyskusje, ośmieszanie i szeroką partycypację. Przykładowo za takową ostateczność potraktowano fale zamieszek w 1991 roku, która przetoczyła się przez Grecję po tym jak skrajnie prawicowa bojówka zamordowała nauczyciela Nikosa Tembonerasa, który razem z uczniami odpierał podczas okupacji swej szkoły szturm owej bojówki, starającej się złamać opór młodych radykałów.
W kolejnych latach (1991-1993) narastać zaczął opór greckiego proletariatu oraz środowisk nauczycielskich przeciwko ofensywie neoliberalizmu sprzężonej z masową prywatyzacją i deindustrializacją kraju, co pogłębiło sprzeczności w systemie, a także zachwiało tradycyjnym klientyzmem politycznym, który zapewniał względną stabilność i reprodukowanie systemu ekonomiczno-politycznego. Niezwykle charakterystycznym dla tego okresu był strajk kierowców autobusów miejskich, którzy rozpoczęli strajk pod hasłem „wszystko albo nic”, który stanowił wyraz sprzeciwu wobec państwa i policji. Równolegle rozpoczął się proces delegitymizacji, uprzednio krytykowanych, oficjalnych, kompromisowych, związków zawodowych, które nawet często nie wspierały strajkujących, z czym sprzężona była równoczesna radykalizacja pracowników najemnych, którzy bez wsparcia dużych związków rozpoczęli falę strajków, jak np. wyżej wspomniani kierownicy autobusów, pracownicy portów, nauczyciele, a także ruchu chłopskie, które blokowały drogi. Niezaprzeczalną słabością tej fali, był brak koordynacji w wystąpienia, co powodowało, iż występujący w danej chwili robotnicy, byli osamotnieni w walce.
Innym istotnym problemem dla występujących była Partia Komunistyczna (KKE). Nie wnikając w same podziały i rozfrakcjowanie tego ugrupowania, należy zaznaczyć, iż partia pragnęła zagospodarować niezadowolenie i opór społeczny dla swych celów, zmierzając do przejęcia kontroli nad oporem. Ówczesna taktyka partii niczym specjalnie się nie różniła od polityki partii socjalistycznych czy komunistycznych w innych państwach oraz w innych decydujących momentach. W związku z tym, z jednej strony partia rzeczywiście odgrywała istotną rolę wśród chłopów, pracowników portowych oraz robotników budowlanych, starając się mobilizować te grupy. Z drugiej strony, w decydujących momentach ugrupowywanie wycofywało się, bało się konfrontacji lub starało się zamienić prawdziwy konflikt w konflikt symboliczny, który stwarzać miały pozory bezpośredniej walki, a w rzeczywistości był ściśle kontrolowany przez aparat partyjny.
Przełom 1995 roku: odrobiona lekcja przez anarchistów i organizujący się prekariusze
Zwrotnym momentem w dziejach greckiego ruchu anarchistycznego i antyautorytarnego była okupacja Politechniki Ateńskiej w 1995 roku przez anarchistów. Sama okupacja i starcia z policją miały niespotykanie wcześniej gwałtowny charakter. Aresztowano 530 osób, palono greckie flagi, a w ramach solidarności z walczącymi anarchistami więźniowie z więzienia Korydalos wznieśli bunt. Władze, przy pomocy prywatnych mediów (których propagandowym zadaniem miało być odepchnięcie społeczeństwa od anarchistów i wyprodukowanie społecznego konsensusu odnośnie spacyfikowania okupujących), postanowiły uczynić z pacyfikacji protestów przykład, czy raczej ostrzeżenie dla mas by te nie podnosiły ręki na państwo, kapitał i możnych. Dlatego też władze za punkt honoru podniosły aresztowanie każdego zaangażowanego w okupację oraz zlikwidowanie autonomii uniwersytetów, która zakazywała wkraczanie policji na tereny uniwersyteckie.
W konsekwencji rozpoczęły się masowe aresztowania anarchistów, które okazały się ogromnym ciosem dla ruchu, których w ich wyniku zdecydowanie osłabł. Wywołało to wśród anarchistów powrót do dyskusji odnawiającej odwieczny dylemat – jaką obrać drogę w budowaniu masowego ruchu, czy metodę powstańczą, czy pracę u podstaw, opierającą się na związkach zawodowych, instytucjach społecznych, centrach kulturowych, edukacyjnych, etc.?
Ostatecznie znaczna część ruchu odeszła od powstańczej metody walki, dochodząc do wniosku, iż nieustanne demonstracje przemocy nie są w stanie przynieść spodziewanych rezultatów. Zamiast tego koncentrować się zaczęto na rozwoju centr społecznych (tzw. steki), których po wydarzeniach z 1995 roku powstały setki: na uniwersytetach, w szkołach, na osiedlach, czy w dzielnicach. Pozwoliło to anarchizmowi w krótkim okresie osiągnąć spektakularny i masowy charakter, co wprost uwidoczniło się w greckich konfliktach społecznych i greckim ruchu antyglobalistycznym u progu XXI wieku.
Nie oznacza to bynajmniej, iż ruch zarzucił całkowicie stosowanie okupacji. Przekonać się można było o tym w 1998 roku, kiedy młodzież masowo zaczęła okupować szkoły i uniwersytety, sprzeciwiając się zmianom w systemie edukacyjnym dokonywanym na neoliberalną modłę. Oświata nie przypadkiem zresztą stanowiła jedno z ważniejszych miejsc walk społecznych pomiędzy kapitałem (i reprezentującym go państwem) a społeczeństwem. W końcu to właśnie edukacja kształci, rzeźbi oraz dokonuje alokacji siły roboczej oraz ją dzieli. Kapitał pragnął pogłębić tę funkcję oraz zaostrzyć dyscyplinujące zadania oświaty.
Skądinąd ponownie największą przeszkodą dla tego ruchu okazali się „komuniści” z KNE, którzy starali się przejąć kontrolę nad ruchem. Doprowadziło to do zasadniczego podziału pomiędzy kontrolowaną część ruchu i okupacje przez KNE, a samodzielnie skrzydło ruchu młodzieżowego, znajdującego się pod bezpośrednim wpływem anarchistów. Początkowo można było sądzić, iż pozytywnym aspektem tej sytuacji będzie to, iż KNE – pomimo, iż starało się unikać okupacji jak ognia – zostanie zmuszone do zaakceptowania okupacji jako metody walki. Tak się jednak nie stało i inspirowane przez „komunistów” okupacje miały jedynie charakter propagandowy, podczas gdy organizacja nadal odgrywała głównie dyscyplinującą i represyjną rolę w ruchu młodzieżowym, o czym przekonali się boleśnie anarchiści 17 listopada 1998 roku, kiedy przy wsparciu KNE policja aresztowała ponad 160 anarchistów podczas marszu w rocznicę okupacji Politechniki. Samo KNE kiedy ugruntowało swoją pozycję wśród studentów, powróciło do swego otwartego sprzeciwu wobec okupacji, co jednak wywoływało opór samych członków młodzieżówki. Organizacja utrzymuje tę pozycję do dnia dzisiejszego, nawet do tego stopnia, iż KKE (Komunistyczna Partia Grecji) podczas trwającej rewolucji otrzymała pochwałę od konserwatywnego rządu i skrajnej prawicy, za „przestrzegania prawa i porządku”[6].
Równocześnie sam ruch anarchistyczny, czy szerzej ujmując: ruch antyautorytarny, w coraz szerszym stopniu angażował się w walki społeczne na coraz liczniejszych frontach: klasowym i związkowym, ochrony środowiska, obrony praw imigrantów, międzynarodowych kampanii solidarnościowych, antyrasizmu, antyimperializmu, sprzeciw wobec wojny, w walkach o przestrzeń publiczną, etc. ukazując swój rozmiar i potencjał w maju 2006 roku. Wówczas to szeroko rozumiana radykalna lewica, z kluczową rola odegraną przez anarchistów, zorganizowała ponad 70 tysięczną manifestację w Atenach po zorganizowaniu weń Europejskiego Forum Społecznego (FSE/ESF). Ta mobilizacja społeczna przełożyła się na inicjatywę „Obrony Artykułu 16” zabezpieczającego darmowość i publiczny charakter szkolnictwa wyższego. Sama inicjatywa stanowiła rzecz jasna odpowiedź na działania elit politycznych i ekonomicznych, zmierzających do urynkowienia szkolnictwa wyższego.
Co istotniejsze, to fakt, iż ruch sprzeciwu ukazał potencjał, siłę oraz zdolność do współpracy całej radykalnej lewicy w Grecji, co bezpośrednio przełożyło się na najbardziej dynamiczny rozwój ruchu anarchistycznego i postępującą integrację ruchu anarchistycznego i antyautorytarnego. „Innymi słowy, anarchistyczne grupy, organizacje, media, publikacje i działania zaczęły się pojawiać w większej liczbie miasteczek i miast, aniżeli kiedykolwiek przedtem”[7], zaś idee anarchistyczne nigdy wcześniej nie były tak rozpowszechnione i popularyzowane w Grecji. Sam zaś ruch stawał się coraz bardziej aktywny w odniesieniu do szeregu kwestii społecznych, w tym zwłaszcza w kwestii stosunków pracy i wspólnot sąsiedzkich. Inną skutkiem tych wydarzeń stało się odnowienie Koalicji Radykalnej Lewicy (SYRIZA), która w wystartowała w wyborach parlamentarnych w 2007 roku i zdobyła – niespodziewanie i wbrew oczekiwaniom burżuazyjnych komentatorów – ponad 5% poparcia.
Skutkowało to także rozwojem tendencji anarchosyndykalistycznych i syndykalistycznych wśród prekariuszy, którzy począwszy od połowy lat 90-tych zaczęli licznie tworzyć syndykalistyczne związki szczególnie w sektorze usług, w którym równocześnie najgorzej płacono. Spośród wszystkich syndykalistycznych związków zrzeszających prekariuszy, do najważniejszych należy Związek Kierowców Samochodów powstały w 2006 roku, związek Kucharzy, Kelnerów i Pracowników Cateringu, jeszcze wcześniej bo w latach 90-tych powstał Związek Pracowników Księgarni i Przemysłu Papierniczego (1992), czy Panhelleński Związek Sprzątaczy/ek i Służby Domowej (1999), które sekretarzem generalnym jest Konstantina Kouneva, wyjątkowo brutalnie pobita podczas powstania grudniowego przez wynajętych zbirów przez jej pracodawcę, za to, iż ważyła się upomnieć o prawa pracownicze zatrudnionych w tej branży.
Maciej Drabiński
Londyn: Benefit na rosyjskich antyfaszystów
robotnik miesiąca, Wto, 2012-02-21 22:59 Świat | Antyfaszyzm | Ruch anarchistycznyBenefit na 5 rosyjskich antyfaszystów zatrzymanych w Niżnym Nowogrodzie
więcej info: https://cia.media.pl/rosyjscy_antyfaszysci_potrzebuja_pomocy_i_solidarnos...
Piątek 24.02 DJ, muzyka, trunki
Będzie również stolik z polskojęzyczną literaturą anarchistyczną
London Action Resource Centre
62 Fieldgate Street, Whitechapel E1 1ES London
Wjazd: £5 (jeden drink w cenie biletu).