Ruch anarchistyczny
Film: "Claudia w naszych sercach"
Czytelnik CIA, Wto, 2011-12-13 14:13 Blog | Ruch anarchistycznyFilm: "Claudia w naszych sercach"
Claudia Lopez Benaiges (1969 – 11 września 1998) była młodą chilijską anarchistką, tancerką i studentką Uniwersytetu Humanistycznego. Została zabita przez policję strzałem w plecy w nocy 11 września 1998 roku podczas protestów w 25 rocznicę zamachu Pinocheta (11 września 1973 roku)
Claudia stała się ikoną młodego ruchu anarchistycznego w Chile, ruchu studenckiego i tych wszystkich którzy uważają że chilijska demokracja jest jedynie kontynuacją wojskowego reżimu.
Film stanowi opowieść o życiu i śmierci Claudii, zawiera wywiady z jej rodziną, przyjaciółmi i towarzyszami.
Zapraszamy do oglądania:
http://www.youtube.com/watch?v=kk0Sipbl7HY
http://www.youtube.com/watch?v=Drglwu1Apyw
http://www.youtube.com/watch?v=G2Alo3ViCMI
Film można pobrać stąd: http://www.megaupload.com/?d=CE9BJV3P
Próba ucieczki z więzienia w Atenach
Czytelnik CIA, Wto, 2011-12-13 13:35 Świat | Blog | Represje | Ruch anarchistycznyGreccy insurekcjoniści próbowali uciec z więzienia w Atenach.
Anarchiści Christos Tsakalos, Mihalis i Giorgos Nikolopoulos (członkowie KKO) oraz słynny przestępca Panayiotis Vlastos podjęli wczoraj wieczorem próbę ucieczki z więzienia Korrydallos w Atenach. Do zdarzenia doszło na sali odwiedzin około godziny 18:30. Więźniowie przy użyciu pistoletu i noży wzięli jako zakładników trzech strażników więziennych.
Więźniowie przekazali pismo z petycją i opisem warunków panujących w więzieniu. Anarchiści podkreślili także, że zakładnkami są jedynie strażnicy, natomiast znajdującym się w sali odwiedzających rodzinom nic nie grozi.
Po trwających kilka godzin negocjacjach o 23:20 więźniowie zdecydowali się oddać broń i wypuścić zakładników. Christos Tsakalos skomentował to słowami
"Dzisiaj próbowaliśmy zrobić coś by zasłużyć na wolność i kontynuować miejską partyzantkę. Przegraliśmy bitwę, lecz nie przegraliśmy wojny i będziemy nadal walczyć aż do zwycięstwa. Jesteśmy organizacją walczącą o ideały wolności".
Panayiotis Vlastos już dwukrotnie uciekał z więzienia. Teraz oczekuje na zakończenie swojego procesu, który odbywa się wewnątrz zabezpieczonej sali sądowej zlokalizowanej na terenie placówki o zaostrzonym rygorze.
Na podstawie: athens.indymedia.org i greckich mediów.
Grecja: w Atenach i Salonikach znów gorąco
Jaromir, Wto, 2011-12-06 19:16 Świat | Protesty | Ruch anarchistycznyAktualizacja, 20:45: W dzielnicy Exarchia, dokąd przed policją wycofali się anarchiści, wciąż trwają walki. Ok 400-500 osób ściera się z policją. Na godz. 21:00 czasu lokalnego zaplanowano wiec w miejscu śmierci Alexis'a. W całą okolicę wysłano wzmożone oddziały uzbrojonej prewencji, gromadzi się także coraz więcej osób chcących upamiętnić śmierć nastolatka
Z okazji przypadającej dzisiaj, 3. rocznicy policyjnego morderstwa na Alexandros'ie Grigoropoulos'ie, w Atenach, Salonikach oraz innych większych greckich miastach odbyły się upamiętniające śmierć nastolatka wiece i pochody. Jak co roku, i dziś nie obyło się bez incydentów.
Grupa kilkuset anarchistów, uczestników marszu ku pamięci Alexis'a starła się z oddziałami policji przed Greckim parlamentem, gdzie greccy deputowani dyskutowali nad przyszłorocznym budżetem (głosowanie nad jego przyjęciem zaplanowane jest po północy czasu lokalnego). W stronę policyjnych kordonów posypały się kamienie i butelki z benzyną. Policja odpowiedziała granatami hukowymi i gazem łzawiącym. Dwie osoby zostały nieznacznie ranne.
Grecja: 3 lata po śmierci Alexis'a
Jaromir, Wto, 2011-12-06 16:20 Świat | Protesty | Ruch anarchistycznyDziś, 6 grudnia 2011r., mijają 3 lata od chwili, w której policyjny bandyta Korkoneas zastrzelił w ateńskiej dzielnicy Exarchia 15-letniego Alexandros'a Grigoropoulos'a. Zbrodnia ta stała się iskrą, która rozpaliła ogień rebelii, przez kilka tygodni trawiącej całą Grecję. Właśnie dziś, trzy lata po tych wydarzeniach, różne środowiska wzywają do demonstracji w całym kraju.
Najpierw przez centra wszystkich większych miast przemaszerują studenci, uczniowie, a także nauczyciele. Z kolei późnym popołudniem (około 17-18 czasu polskiego) swoje działania planuje ruch antyautorytarny.
Grecka policja znajduje się w stanie pogotowia, oczekując potencjalnych niepokojów mogących towarzyszyć obchodom trzeciej rocznicy śmierci nastolatka i późniejszej rewolty. Na terenie Aten rozmieszczono około 7 tys. funkcjonariuszy. Kordony prewencji od rana pilnują ścisłego centrum miasta. Policja planuje również zatrzymywać i przeszukiwać wszystkie osoby podejrzane o posiadanie “niebezpiecznych przedmiotów”.
Warszawa: wykład prof. Daniela Grinberga „Skąd się wzięli żydowscy anarchiści?”
Vegan, Czw, 2011-12-01 16:48 Ruch anarchistycznySkąd się wzięli żydowscy anarchiści?
Fundacja im. prof. Mojżesza Schorra zaprasza 6 grudnia br. na wykład prof. Daniela Grinberga zatytułowany „Skąd się wzięli żydowscy anarchiści?” o przyczynach, specyfice i charakterze Żydów anarchistów i żydowskiego anarchizmu.
Prof. Daniel Grinberg jest historykiem, w latach 1994–1995 dyrektorem Żydowskiego Instytutu Historycznego, znawcą ruchu anarchistycznego.
Od 1991 jest profesorem w Instytucie Historii Uniwersytetu w Białymstoku. Zajmuje się historią powszechną XIX wieku i ruchem anarchistycznym, a także socjologią historyczną, historią idei, historiozofią, emigracjami politycznymi, ruchami społecznymi oraz emancypacją Żydów europejskich.
Zajmuje się także tłumaczeniem. Przełożył na język polski dzieła Hanny Arendt, Isaiaha Berlina, Milovana Dilasa, Bertranda Russella, Giovanniego Sartoriego. Jest promotorem i recenzentem wielu prac doktorskich i habilitacyjnych.
Zapraszamy do siedziby Fundacji im. prof. Mojżesza Schorra przy ul. Twardej 6 w Warszawie. Początek o godz. 18:30, planowane zakończenie - godz. 20:00.
Za: http://www.facejew.pl/2011/11/skad-sie-wzieli-zydowscy-anarchisci.html?u...
oraz: http://www.facebook.com/events/248865455173698/
Ruda Śląska: Spotkanie poświęcone postaci Bonawentury Duruttiego
Alan, Wto, 2011-11-29 11:59 Kraj | Ruch anarchistycznyW związku z 75 rocznicą śmierci Bonawentury Duruttiego, hiszpańskiego anarchisty i przywódcy związkowego, Federacja Anarchistyczna Śląsk oraz ADK Berza zapraszają wszystkich zainteresowanych na spotkanie poświęcone jego postaci.
Po prelekcji prowadzonej przez jednego z członków Czarnej Galicji, odbędzie się pokaz filmu
‘Diego. Wspomnienia Hiszpańskiego Anarchisty‘ oraz wystawa fotografii przypominająca postać przywódcy CNT-FAI.
Po spotkaniu przewidziane jest afterparty.
3 grudnia (sobota) , godz. 17.00
ADK Berza
ul. Dworcowa 2
Ruda Śląska Chebzie
Wstęp wolny
Izrael, Tel Awiw: Dzień Bez Kupowania oraz Jedzenie Zamiast Bomb
Vegan, Sob, 2011-11-26 22:23 Świat | Ekologia/Prawa zwierząt | Ruch anarchistyczny W zeszły piątek 25 listopada, anarchiści i anarchistki połączyli akcję "Jedzenia Zamiast Bomb" z Dniem Bez Kupowania. Przez kilka godzin trwały przemowienia dotyczące konsumeryzmu, świadomego kupowania, sprzeciwu wobec okupacji Palestyny przez Izrael, cięciach socjalnych i antyspołecznej polityce rządu. Alternatywą dla bezmyślnego kupowania jest świadomy wybór, jak i wpływ na rzeczywistość poprzez solidarność międzyludzką, dzielenie sie z innymi dobrami, jak i wegańskim jedzeniem.
Aktywiści stworzyli tzw. free shop, czyli darmowy punkt z odzieżą, książkami, płytami muzycznymi. W międzyczasie, przez reaktywowany kolektyw "Jedzenie Zamiast Bomb" aktywnie wspierający wszelkie akcje społeczno-polityczne, rozdawane były urozmaicone posiłki wegańskie.
Tel Aviv, Izrael: Reaktywacja akcji Jedzenie Zamiast Bomb
Vegan, Pią, 2011-11-18 19:33 Świat | Ruch anarchistyczny W jednym z parków w Tel Avivie w zeszły wtorek około 20 aktywistów i aktywistek anarchistycznych zorganizowało akcje Jedzenie Zamiast Bomb. Nastąpiła reaktywacja akcji po kilku latach przerwy. Kolektyw JZB częstował bezdomnych, ludzi w potrzebie jak i tych którzy chcieli zasmakować wykwintnych wegańskich potraw.
Aktywiści/aktywistki mieli zawieszony banner Food Not Bombs po ang. jak i hebrajsku. Stolik był pełen informacji na temat sprzeciwu wobec okupacji Palestyny oraz rosnących cen wynajmu mieszkań czy żywności. Sami uczestnicy rozdawali broszury i ulotki przechodniom. (Relacja bezposrednia)
Grecja: Demonstracje w 38 rocznicę powstania studentów
Jaromir, Pią, 2011-11-18 00:46 Świat | Protesty | Ruch anarchistyczny 17 listopada 2011 roku mija 38 lat od masakry pokojowego powstania studentów Politechniki Ateńskiej. 14 listopada 1973 stanęły cztery greckie uczelnie. Studenci zainstalowali radiostację i zaczęli domagać się wolności i suwerenności kraju. Zawstydzili tym dorosłych. Nie pomogło straszenie wojskiem i czołgami. Szacuje się, że ich strajki przyszło oglądać z bliska aż 800 tysięcy Greków.
Studenci nie stawiali wojsku oporu, nie byli też uzbrojeni. Tym niemniej strzelano do nich zarówno z broni maszynowej, jak i przez przyłożenie pistoletu do głowy, dokonywano publicznych mordów na działaczach studenckich. Następnie przeprowadzono szereg ustawionych procesów, skazując buntowników na dziesiątki lat więzienia. Za wykonywanie i kolportaż fotografii z tych wydarzeń, młode kobiety torturowano przez rozrywanie pochwy. Zastrzelono co najmniej 80 osób (nie tylko na Politechnice, ale zwłaszcza na ulicach ją otaczających). W szczególności z karabinów maszynowych, strzelano seriami wzdłuż osi ulic wokół budynku. Łączna liczba ofiar (według ostrożnych obliczeń) przekroczyła 180 osób.
Co takiego uczynili warszawiakom antyfaszyści z Niemiec?
Czytelnik CIA, Sob, 2011-11-12 23:57 Antyfaszyzm | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm | Represje | Ruch anarchistycznyAntyfaszyści z Niemiec, tak samo jak antyfaszyści z Czech czy Białorusi, ale przede wszystkim z całej Polski przyjechali do Warszawy aby wesprzeć Porozumienie 11.11. Nie ukrywaliśmy tego i nie wstydzimy się tego, gdyż sprzeciw wobec tendencji skrajnie prawicowych w Europie wymaga międzynarodowego zaangażowania. W przeciwieństwie do nacjonalistów i neofaszystów z Węgier, Ukrainy i Serbii, którzy przybyli do Warszawy wyłącznie w celu siania terroru wraz z polskimi "patriotami", antyfaszyści z różnych stron wzięli udział w wielu prezentacjach, panelach dyskusyjnych i wydarzeniach kulturalnych w ramach trwających od końca października w całej Polsce „Dniach Antyfaszyzmu”.
W piątek rano o godzinie 11:30 goście z Niemiec i towarzyszące im osoby z Polski, wspólnie przemieszczali się Nowym Światem w kierunku ulicy Marszałkowskiej, by dotrzeć na legalny wiec. Doniesienia z miasta mówiły już wtedy o tym, iż prawicowy terror trwa. O godz. 9 rano na placu Trzech Krzyży widziana była blisko 200-osobowa grupa "patriotów" uzbrojona w kije. Ze względów bezpieczeństwa ktokolwiek poruszał się w kierunku "Kolorowej niepodległej" powinien był to robić w większych grupach.
Większość zatrzymanych niemieckich antifowców na wolności. Bez zarzutów
XaViER, Sob, 2011-11-12 22:18 Kraj | Antyfaszyzm | Represje | Ruch anarchistycznyWiększość zatrzymanych Niemców po wydarzeniach na Nowym Świecie jest już na wolności bez zarzutów. Wyjechali także już z Warszawy - informuje przedstawiciel "Porozumienia 11 listopada". Na przesłuchania czeka jeszcze kilka osób.
Przed sąd trafiają natomiast teraz nacjonaliści, zatrzymani po zamieszkach na pl. Konstytucji w Warszawie. Mają odpowiadać za czynną napaść na funkcjonariuszy.
Zob. też Co takiego uczynili warszawiakom antyfaszyści z Niemiec?
Wściekłość po polsku (11.11.11)
oski, Sob, 2011-11-12 18:11 Antyfaszyzm | Gospodarka | Protesty | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm | Ruch anarchistycznyGdybyśmy na demonstracji zorganizowanej przez lewicę albo anarchistów zobaczyli płonący samochód TVN’u albo rozbite pojazdy prewencji – bylibyśmy całym sercem i rozumem z tymi chuliganami. W obecnej sytuacji nie możemy tak postąpić. Nie dlatego, że część z tych osób napadała i napada na nas i naszych przyjaciół, znajomych, że miejscem jakie nam znajdują w swoim systemie jest gałąź najbliższego drzewa albo jakaś latarnia – chociaż to pewnie w jakimś stopniu rzutuje na „sympatię”. Nie dlatego, że to „prawica”, ale dlatego, że były to działania w ramach dyskursu prawicowego, to znaczy, były wyrazem praktyki, którą trzeba rozpatrywać w określonym polu ideologicznym. A pole to nie jest złe dlatego, że jest „prawicowe”, ale ze względu na „cechy” czy też „strukturę” tego pola. Problemem nie jest więc, „przejecie sterów przez lewicę” (T. Kochan), ale ulokowanie działań w innym polu ideologicznym, gdzie symboliczne akty nabierają innej treści i prowadzą ku innej rzeczywistości.
W Polsce gniew zagospodarowuje jedynie prawica, od skrajnej po mniej skrajną operując podobnym zestawem haseł, wrogów i określonymi sposobami wyjaśniania wydarzeń. Ukierunkowując go w rejony, gdzie może znaleźć tymczasowe ujście, ale w żaden sposób nie narusza podstaw wykluczenia i marginalizacji na jaką skazywani są w neoliberalnej organizacji społeczeństwa coraz szersze rzesze ludzi. Zaczynając od koncentracji na problemach związanych ze stylem życia, obyczajowych, przez krytykę demokracji, po problemy gospodarcze – wszędzie snuje się trup wydzielający oduczający smród. Można powiedzieć, że pole ideologiczne prawicy maskuje, zaciera i odwraca znaczenia ustawiając problemy w perspektywie, która uniemożliwia ich rozwiązanie. Zanurzeni w tym polu młodzi ludzie mogą znaleźć jedynie tymczasowe pocieszenie, transgresje (którą równie dobrze doświadczyć można na zadymie po meczu czy na ulicy z przypadkowymi „frajerami”). Konflikt klasowy przybiera więc formę zamaskowaną, w której nie może wyrazić się jako on właśnie. Takie zamaskowanie konfliktu, niemożliwość jego artykulacji w właściwym dlań języku, czy dokładniej polu ideologicznym, sprawia że ulega on transformacji, „wypaczeniu”. Obiektywne sprzeczności zostają przełożone na „lokalność” danej ideologii, ustanawiając „interesy” w poprzek konfliktu – w samym łonie wykluczonych, zmarginalizowanych, pozbawionych perspektyw młodych (i nie tylko) ludzi. Jednocześnie prawica przekłada część gniewu na poziom „polityczny”, wykorzystując siłę ulicy w walce o władzę.
Zaczynając od Solidarności (D. Ost) poprzez PiS z ich narracją polski solidarnej, postulaty ludzi pracy, konflikty na osi pracownicy – kapitał, przyjmowały formę antykomunistyczną, przekształcane były przez liderów tak aby służyły grom partyjnym. Snując mity zdrady 1989 roku, jakiś „pozostałości dawnych elit”, wskazywano, że problemy wiążą się z określonym składem osobowym, z brakiem realnej transformacji, a nie z tym, że transformacja była tym czym była, czyli przejściem od określonego sposobu akumulacji kapitału do innego. Solidarność podobnie jak PiS starają się nie dopuścić do pojawienia się języka klasowego i praktyk walki klasowej. Artykulacji interesów pracowników, jako pracowników właśnie. Dodatkowo ruchy nacjonalistyczne, faszystowskie, przechwytując niekiedy, a la Duce, część postulatów skrajnej lewicy, ruchu antyglobalistycznego, udało się zatrzeć klasowy i emancypacyjny charakter tych postulatów, ich antykapitalistyczną wymowę, wprowadzając na to miejsce pro-narodową perspektywę[1] , koncepcje spiskowe, itd. Szowinistyczna narracja „buntowników” rozbija jedność ruchów protestu, które rodzą się na całym świecie, starając się odrzucić globalizację neoliberalną.
„Magiczna sztuczka” prawicy to ujmowanie konfliktów na tle obyczajowym, czy kulturowym. W sytuacji rosnących cen, wyrzucania ludzi z mieszkań, ograniczania wolności obywatelskich, postępującej oligarchizacji współczesnego kapitalizmu, prawica podnosi problem gejów czy ruskich, żydów, itd. w zależności od koniunktury. Lub w inny sposób „indywidualizuje” społeczne problemy. Przykładowo: przyczyną kryzysu w Polsce są określone elity, które nie są prawdziwymi Polakami. Kiedy zastąpią ich prawdziwi Polacy, jak np. Korwin-Mike, to wszystko będzie dobrze. On wszak wie co z biedą zrobić i skąd się bierze. A bierze się z lenistwa, roszczeniowej postawy.
Szereg osób zostaje przekonana przez narrację prawicową. Prawica w przeciwieństwie do anarchistów posiada jedne atut: daje „płacę ideologiczną” (M. Starnawski). W całej nędzy pozostaje chociaż jedna rzecz na bazie której można budować poczucie godności – przynależność narodowa/rasowa. Koszta tej iluzji są jednak olbrzymie – skazują na nieustanne podporządkowanie i brak godności ludzkiej ustanowionej na realnych (materialnych) fundamentach.
Co najgorsze, znaczna część lewicy, została również wciągnięta w pole ideologiczne prawicy, grając wyznaczoną rolę i podejmując praktyki bezpieczne dla neoliberalizmu. Przykładem może być afera z krzyżem, podczas której rząd bez oporu podniósł jeden z niesprawiedliwych, uderzających w każdego z nas podatków (VAT). Obrazuje to, jak konflikt obyczajowy prawicy i lewicy, umożliwi bezkonfliktowe ataki kapitału na ludzi. Lewica obyczajowa jest równie pożytecznym idiotą kapitalizmu jak faszyści.
Wydaje siê nam, że słabość ruchu antyautorytarnego doprowadziła do oddania inicjatywy w ręce liberalnych działaczy, czy to z lewa czy z centrum a bezkrytyczne podążanie za postanowieniami koalicji w zasadzie spowodowało bezruch dla wszystkich, dosłowny – tkwienie z blokadą w miejscu, jak i mentalny – podporządkowanie ogólnym tendencjom społecznym i oczekiwaniom.
To wszystko dalej idąc jest odbiciem zmian które naszym zdaniem miały miejsce w łonie wspomnianym ruchu a blokada stanowi symbol „nędzy”:
Po pierwsze, uznanie, że faszyzm to bojówki NOP, C18, itd., którzy są źli, ponieważ lubią Adolfa Hitlera, że faszyzm to „załamanie się cywilizacji”, nie zaś integralny element państwa narodowego i systemu kapitalistycznego, ujawnienie logiki leżącej u podstaw. Tym samym walcząc z faszyzmem, maskują faszyzm i rozgrzeszają elity. Pomijajmy tutaj liberalną narrację merytokratyczną – czyli wprowadzania podziału na idiotów (faszystów) i mądrych (niefaszystów – z wykluczeniem antify, gdy ta gwałci zasady „dialogu”). Narrację stanowiącą jedno z narzędzi legitymizowania wykluczenia.
Po drugie, liberalizacja ujawnia się w koncentracji na obyczajowości i stylu życia z pomijaniem sfery ekonomicznej. Jest to zjawisko, które od zarania polskiego ruchu anarchistycznego w Polce po 1989 roku, sprawia, że staje się ono bezbronne w chwilach kryzysowych.
Z tym wykluczeniem ekonomii, które charakteryzuje również prawicę, ruch anarchistyczny staje się obrońcą panującego porządku społecznego, gdyż ten, bardziej od autorytaryzmu skrajnej prawicy, pozwala na „własne strategie” i „wybory życiowe”, jak na przykład wegetarianizm. Pojawiają się w nim tendencje elitarystyczne, właściwe myśleniu kontrkulturowemu.
Anarchiści rzadko przemawiają swoim głosem, a brak własnego głosu sprawia, że wykluczeni lepiej odnajdują się w organizacjach prawicowych, niż w propagujących „styl życia swobodnego”, który tak łatwo przejmowany jest przez główny nurt – i który praktykowany bywa przez elity, nie przez środowiska wykluczone. Ponadto, z przyczyn politycznych, cześć anarchistów przyjęła „koniunkturalną strategię” mającą na celu „oswojenie” anarchizmu – zamiast tego, mamy do czynienia z korupcją anarchizmu.
Antyfaszyści zwrócili uwagę na różnorodność, tymczasem kibice na wielkie sprzeczności tkwiące w społeczeństwie. W dniu „jedności narodowej” mieliśmy pokaz walk ulicznych, jakie rzadko widujemy na Polskich ulicach. Walk wskazujących na konflikt z władzą i elitami. Reakcja elit było odwołanie się do prawa „ostre karanie sprawców” i jego zaostrzenie. Reakcja liberalnych antyfaszystów wraz z mediami korporacyjnymi głosi „wielką kompromitację” prawicy. Jeżeli mówić o kompromitacji prawicy, to w tym znaczeniu, że odcięła się od aktów agresji. Namawiając najpierw do eskalacji konfliktu, potem wyparła się swoich „żołnierzy” - honorowo. To raczej kompromitacja liberalnej lewicy, która w obliczu przemocy ulicy mówi głosem elit – przedkładając „sukces medialny” nad „sukces polityczny”.
Xavier stwierdza, że problem nie leży w „teorii”, w przemianie „dyskursu”. Otóż problem jest dyskurs, jako że nie jest on tylko słowami, ale określonymi praktykami. Jest praktyków, a takim samym stopniu, w jakim jest teorią. Oczywiście, z wielkim szacunkiem podchodzimy do praktyk lokatorskich, pomocy ludziom pracy, itd. Jest to najlepsze co ruch anarchistyczny spłodził. Niemniej, nie jest w stanie wydobyć się en masse, z liberalnej, wykluczającej ideologii, a tym samym zaproponować inne spojrzenie na problemy społeczne.
Zapominamy, że rok 1989 był symbolem nie tylko przejścia „od komunizmu do kapitalizmu”, ale zmianami o charakterze globalnym w samym kapitalizmie. To przeniesienie kosztów na społeczeństwie, maksymalizacja zysku przez wzrost wyzysku, kurczenie się miejsc pracy powiązanych z „chudą” organizacją, jak również z rozwojem technologii. Zmiana organizacji produkcji wpłynęła na partycypację w zakładzie pracy, jak również w przestrzeni publicznej. Zmieniła układ sił między klasami pogarszając status życia szerokich mas. Są to zmiany strukturalne o globalnym charakterze. Jedną ze strukturalnych zmian jest wzrost bezrobocia młodych ludzi i McPraca, która nie pozwala na normalne życie.
W Polsce przemiany strukturalne przedstawiane albo jako „wypaczenia” (część lewicy) albo jako „spisek” (część prawicy). Brak pracy nad charakterem współczesnego kapitalizmu w obozie lewicy sprawia, że prawica spokojnie, bezczelnie, postuluje jako rozwiązanie dalszą liberalizację gospodarczą obarczając winą za „brak perspektyw” lewicę. Ta zaś wspomina coś o socjaldemokratycznych rozwiązaniach (nie patrząc na możliwość ich wprowadzenia w danym układzie sił) i „różnorodności”. Prawica jest chyba bliższa prawdy, gdy mówi językiem wojennym (oczywiście być bliżej, nie oznacza, że jest się „w” i można całkiem dobrze się z prawdą wyminąć).
Można byłoby podziękować kibicom za spalenie samochodu TVN’u, za zakłócenie spokoju „zadowolonym”. Niestety obawa, że wojna domowa w Polsce przybierze formę walki wykluczonych z wykluczonymi, bez naruszania podstaw neoliberalizmu jak również fakt, że w polu ideologii prawicowej dominuje pro-neoliberalne nastawienie (np. Nowa Prawica) pozostaje się jedynie martwić, że gniew blokowisk zredukuje co najwyżej populacje tychże. Tuskowi nic się nie stanie – zresztą to nie Tusk jako Tusk jest problemem. Poza tym, agresja ulicy wtoczona w kontekst faszystowski, z powiewającymi w tle „celtykami” i „swastykami” może zostać wykorzystana do zaostrzania prawa i autorytarnych rozwiązań, które utrudnią walkę ekonomiczną i działania antyrządowe[2].
Przemoc nas nie przeraża. Przeraża nas przemoc, która prowadzi do nikąd. Przeraża nas, że antyfaszyzm zostaje zawłaszczony przez Gazetę Wyborczą, zaś kontestacja systemu odbywa się w autodestrukcyjnych klimatach.
Piotr Urbański
Oskar Szwabowski
[1] Można powiedzieć, że perspektywa narodowa nie wyklucza antykapitalizmu, że niekiedy ruchy społeczne podnosiły oba postulaty nie staczając się na pozycje faszyzujące. Nawet jeśli, to, to, co w pewnych kontekstach historycznych może uchodzić za sensowną strategię, w innych będzie retro-utopią. Poza tym, samo podnoszenie kwestii abstrakcyjnego połączenia narracji narodowej i antykapitalistycznej jest zbyt „ogólne”, nie jest w stanie wyjaśnić tego, co dzieje się w Polsce obecnie. Mamy tutaj przecież nie tylko narodową narrację suwerenności i samostanowienie, ale inaczej niż w narracji antykolonialnej zdefiniowanego wroga. Definicja ta osłabia jedność ludzi pracy (i tych pracy pozbawionych), uniemożliwi pewne reformy polepszające życie tychże (np. antyfeminizm prawicy, utrudnia walkę ekonomiczną kobiet).
[2]Przykładowo władze czekały tylko na pretekst, by wprowadzić planowaną od dawien nowelizację prawa o zgromadzeniach. Zresztą poza tym, narracja „antyfaszystowska”, gdzie faszyzm zostaje zinterpretowany w sposób liberalny, ułatwi ograniczanie swobód obywatelskich i kryminalizację „ekstremy” – by elitą żyło się lepiej.
Jak to było z niemiecką antifą?
XaViER, Sob, 2011-11-12 13:42 Antyfaszyzm | Represje | Ruch anarchistyczny Aktualizacja: Większość zatrzymanych niemieckich antifowców na wolności. Bez zarzutów
Media głównonurtowe wywołują szowinistyczny seans nienawiści antyniemieckiej. Twierdzą wręcz że to niemieccy antifowcy wywołali zamieszki. Poniżej prezentujemy filmik z warszawskiej ulicy Nowy Świat udostępniony przez prawicowy portal Nowy Ekran, na którym widać Niemców idących spokojnie ulicą, gdy nagle policja pojawia się i zagania ich w kierunku lokalu Nowy Wspaniały Świat, gdzie się ukryli. Nie widać żadnych zamieszek ani bitew z policją. To tutaj zostało zatrzymanych kilkudziesięciu Niemców, którzy zostali "wyłączeni z gry" zanim doszło do jakichkolwiek zamieszek. Jak na niemiecką antifę, którą straszyły media, zachowują się nadzwyczajnie spokojnie.
Zob. też Co takiego uczynili warszawiakom antyfaszyści z Niemiec?
Warto posłuchać okrzyki jednego z policjantów. Słychać np. "Brać Niemców, Polacy co jest z wami?", które sugerują, że akcja miała wymiar szowinistyczny. W tym czasie nieniepokojone przez policję po mieście krążyły uzbrojone grupy faszystowskie, w tym polska grupa Combat Adolf Hitler, która potem zaatakowała wiec antyfaszystowski.
Warto przypomnieć, że zarówno prawica, jak i liberalne media próbują wykorzystać fakt, że prewencyjnie policja zatrzymała kilkudziesięciu Niemców (którzy stanowią podobno połowę zatrzymanych), do skierowania całej agresji nie przeciwko prawicowym bojówkom, ale przeciwko Niemcom, wykorzystując nacjonalistyczne fobie wybielając prawicę.
Poniżej film.
Krajobraz po 11 listopada
XaViER, Sob, 2011-11-12 13:05 Antyfaszyzm | Protesty | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm | Ruch anarchistycznyEmocje po wczorajszych wydarzeniach związanych z organizowanym przez środowiska neofaszystowskie i nacjonalistyczne warszawskim Marszem Niepodległości oraz wrocławskim Marszem Patriotów nieco opadły, więc można spróbować stworzyć zarys podsumowania.
Być może miałem najszerszy obraz wydarzeń, ponieważ pisałem relację na żywo zarówno z Warszawy, jak i Wrocławia, więc otrzymywałem informacje od aktywistów i reporterów z różnych miejsc. Obserwowałem też wydarzenia w przekazach na żywo i z kamer internetowych. Z góry lepiej widać niż z dołu. Nie twierdzę, że dysponuję pełnią materiału źródłowego, ale prawdopodobnie mam więcej informacji niż przeciętny uczestnik obu wydarzeń. Obserwowałem na bieżąco także pojawiające się komentarze w mediach.
Spróbuję ocenić sytuację obu stron jaka wyłania się po wczorajszym dniu.
Zacznę od strony nacjonalistycznej.
W moim przekonaniu nie jest prawdą, że było ich kilkanaście tysięcy, jak twierdzą organizatorzy. Z widoku kamerki internetowej zawieszonej nad placem Konstytucji wynikało że było ich mniej niż 10 tysięcy. Notabene niektórzy próbują dowodzić, że były ich "dziesiątki tysięcy" pokazując zdjęcie z Krakowskiego Przedmieścia, gdzie wybrali się zwykli Warszawiacy, a pochód nacjonalistów w ogóle tamtędy nie szedł. Nie spór o tysiąc czy dwa w te czy wewte jest istotny. Istotne jest to, że w tym roku nie było ich kilkuset, ale kilka tysięcy i nad tym trzeba się zastanowić.
Sam ONR co prawda dzięki patriotycznym szopkom urósł nieco w ostatnich latach, ale nie można twierdzić, że to ONR czy MW i ich sympatycy stanowili trzon tej demonstracji. Składał się on z dwóch, w dużym stopniu odmiennych grup. W pewnym stopniu dzięki kampanii propagandowej, mającej na celu złagodzenie ich wizerunku, reklamowaniu ich marszu, jako pokojowego patriotycznego przedsięwzięcia dla dziadka, babci, ojca, matki i dziecka (choć głównie z innego powodu o czym poniżej). Dzięki temu udało się im przyciągnąć trochę zbałamuconych przez szkolną propagandę nacjonalistyczną rodem z Sienkiewicza i wierszy o Niemcach "co to chcą nam pluć w twarz" (do Niemców jeszcze wrócę potem). Jednak to nie oni stanowili główny komponent tej grupy, ale organizacje powiązane z PiS i Kościołem - przyłączyli się Solidarni (ci od krzyża na Krakowskim Przedmieściu), Kluby Gazety Polskiej, do tłumnego przybywania nawoływał najpopularniejszy tygodnik w Polsce, tj. Gość Niedzielny. Oni sami byli wstanie przyciągnąć kilka tysięcy osób i prawdopodobnie ta grupa była najliczniejsza i najmniej zorientowana w tym "co jest grane". Do tej grupy należy zaliczyć też różnej maści korwinowców (sam Korwin-Mikke w Internecie nawoływał do "bicia lewaków, ale oszczędzania kobiet i dzieci"). Marsz Niepodległości promowano na okładce Najwyższego Czasu, jako wydarzenie patriotyczne i antylewicowe.
Drugim bardzo ważnym składnikiem tej koalicji byli prawicowo nastawieni kibice piłkarscy. To oni mieli stanowić trzon bojowy tego Marszu i jako tacy byli zapraszani przez organizatorów. Mieli tworzyć "sztafety ochronne" Marszu. Dodatkowo jest tajemnicą poliszynela, że prawicowa część kibiców przenika się z organizacjami neofaszystowskimi takimi jak ONR, czy NOP. Kibice stanowili co najmniej 1/3, jeśli nie prawie połowę Marszu. Ale też i najmniej zdyscyplinowaną grupę. Organizatorzy wprowadzili totalitarną wręcz kontrolę transparentów (każdy musiał uzyskać imprimatur MW/ONR), żeby czasem komuś nie przyszło do głowy ujawniać swoje prawdziwe poglądy. Nie byli jednak w stanie zapanować nad ciałami swoich zwolenników. Kibice bardziej niż lewaków nienawidzą policji, nie od dziś o tym wiadomo. W takiej ich masie, jaka była obecna na Marszu musiało dojść do spięcia z panami w kaskach. Część wyraźnie była na tę walkę nastawiona. W kontekście faktu, że ONR i MW sami zapraszali kibiców i chwalili się na Facebooku, że transparenty zachęcające do przybywania na Marsz pojawiały się na różnych stadionach, wydaje się zabawne odcinanie się organizatorów od kibiców. Przecież dokładnie wiedzieli kogo zapraszają, część z nich jest kibicami i zna to środowisko i zdawać musieli sobie sprawę co z tego może wyniknąć.
Wygląda na to, że organizatorzy Marszu przeliczyli się. Stworzyli zupełnie egzotyczną koalicję narodowych radykałów, rekrutowanych najczęściej na stadionach z narodowymi katolikami i konserwą. Będzie interesujące obserwować jak ta koalicja będzie wyglądać w przyszłości. Albo ONR i MW odetną się od kibiców, albo zrezygnują z łagodzenia wizerunku i stracą wtedy poparcie Solidarnych i innych religijnych konserwatystów. Na razie dominuje pierwsza opcja, jak można zrozumieć z ich oświadczenia wydanego po Marszu, czyli odcinają się od "prowokatorów", czyli bojowo nastawionych kibiców. W takim razie prawdopodobnie utracą część zwolenników, ale i zaczną tracić swoją pozycję na stadionach. Potępianie i oddawanie w ręce policji kibiców nie zostanie chyba zbyt dobrze tam odebrane.
Z drugiej strony po wczorajszych wydarzeniach utracili także twarz wśród wielu tych, którzy zostali przypadkowo zwabieni na Marsz, jako "pokojowe wydarzenie patriotyczne". Wiele osób stwierdzi, że to jest zadymiarskie środowisko. Nie wiadomo czy konserwatyści nadal będą chcieli firmować coś tak niepewnego pod względem wizerunkowym. Mogą nienawidzić TVN, ale płonący wóz transmisyjny tej stacji (oraz zniszczone wozy Polsatu i Polskiego Radia), to może być już dla nich przesada (w końcu konserwatyzm zobowiązuje). Bez wątpienia część osób na następny marsz się już nie wybierze, czy to ze strachu, czy też z niechęci do zadym. Jakkolwiek oceniać to, co się wydarzyło, nie była to raczej impreza dla dzieci.
Organizatorzy Marszu stoją w bardzo trudnej sytuacji. W którąkolwiek stronę nie pójdą stracą część uczestników. Nie wiem czy drugi raz ktoś da się zwabić na łagodny wizerunek polskiego narodowca pod krawatem, jaki widniał na plakatach Marszu. Ja, gdybym miał konserwatywne poglądy i nie lubił zadym, raczej bym nie poszedł na coś takiego.
Przejdę teraz do strony antyfaszystowskiej
Sytuacja antyfaszystów nie jest aż tak trudna, jak organizatorów Marszu, nie muszą wybierać między jednym złem a drugim. Frekwencja, mimo bojkotu, a nawet nagonki głównych mediów nie była zła (choć oczywiście mogła być znacznie lepsza).
Niemniej jednak, tak jak pisałem już wcześniej, strategia Koalicji jest w moim przekonaniu nie do końca przemyślana. Przecież to zeszłoroczny, krótkotrwały i trudny sojusz z Gazetą Wyborczą w który mimo krytyki m.in. anarchistów, weszła Koalicja spowodował więcej szkód niż pożytku.
Po pierwsze, to nie miłość do ojczyzny, patriotyzm, a nawet zmiana wizerunku organizatorów Marszu, spowodowała jego wysoką frekwencję. Była nim nienawiść do środowiska Gazety Wyborczej, która jednoczy wszystkich na prawicy ponad podziałami - od łagodnych konserwatystów po agresywnych faszystowskich bojówkarzy. To ona spowodowała, że na ulice wyszły tysiące a nie setki. Koalicja antyfaszystowska chyba nie docenia nastrojów anty-gazetowyborczych. Zwolennicy tej strategii powiadają, że dzięki GW szeregi blokujących się powiększyły. Być może, ale szeregi po stronie prawicy wzrosły wielokrotnie bardziej i to co było do tej pory wydarzeniem mniej lub bardziej marginalnym, dzięki sojuszu antygazetowemu, urosło do dużego wydarzenia łączącego całą prawicę. To był strzał w stopę. W dodatku lewica została przez strategów Koalicji zmuszona do bycia kojarzoną po raz kolejny z neoliberałami z Czerskiej, której idole, tacy jak Balcerowicz, doprowadzili do wzrostu rozwarstwienia społecznego, biedy i bezrobocia (i za to jest nienawidzona w wielu kręgach, nie tylko na prawicy). Ja nie czuję żadnej łączności z tymi ludźmi, ani ideowej, ani mentalnej. Nawet ich rzekomy antyfaszyzm był bardzo miałki. W tym roku odcięli się, a teraz portal gazeta.pl lansuje tezę, że "obie strony są tak samo karygodne". We Wrocławiu Gazeta zorganizowała własny marsz 9 listopada, co spowodowało dodatkowy zamęt wśród ludzi.
Media to ogólnie rzecz biorąc trzecia strona konfliktu. To media liberalne, mimo że to nacjonaliści spalili im wozy transmisyjne i pobili część reporterów, lansują obraz, że obie strony są tak samo złe. Rozdmuchiwany jest we wszystkich mediach do absurdalnych rozmiarów incydent z Nowego Świata, gdzie doszło do kilkusekundowego starcia antyfaszystów z nacjonalistami. To spięcie jest tak pompowane, że próbuje stawiać się znak równości pomiędzy zdemolowaniem placu Konstytucji. Wczoraj słuchając relacji nie mogłem wyjść ze zdumienia, kiedy w mediach non stop była mowa o "złych anarchistach niemieckich" i zaraz potem płynne przejście do zamieszek na placu Konstytucji, gdzie mówiono już tylko o "chuliganach", ani razu nie używając pojęcia politycznego - czyli np. nacjonaliści, prawicowcy, czy faszyści. Postronny obserwator wyrobił sobie opinię - znowu anarchiści sprowokowali zamieszki, a jacyś nieokreśleni chuligani zakłócili Marsz Niepodległości. Majstersztyk manipulacji.
W całym tym szumie przebija się także hasło - Niemcy biją Polaków. Nie da się już ukryć że nawet nasze "liberalne" media, to jest po prostu konserwatywna prawica, która ujawnia tym samym swoje fobie antyniemieckie i sprzedaje je publiczności. "Zatrzymano x zadymiarzy z czego połowa to Niemcy". Daje to niesamowite narzędzie propagandowe w ręce prawicy i podglebie do kolejnej nacjonalistycznej teorii spiskowej - Niemcy przyjechali wywoływać burdy między Polakami. Ta histeria antyniemiecka nakręcana była już wcześniej. Generowały ją prawicowe media i prawicowi dziennikarze tacy jak Pospieszalski, który nakręcił histeryczny reportaż o niemieckiej antifie. Nie ma się co dziwić, że nastawiona odpowiednio tymi wiadomościami policja zatrzymała wszystkich Niemców na jakich udało im się trafić i to grubo przed rozpoczęciem zamieszek. Większość Niemców nie brała udziału w jakichkolwiek starciach. Nawet z filmiku lansowanego przez prawicę ze zdarzenia na Nowym Świecie nie widać, żeby w starciu na tej ulicy brało udział 96 osób. Z relacji korespondentki CIA wynikało, że doszło do krótkiego spięcia, a policja wykorzystała pretekst, żeby zatrzymać wszystkich młodych ludzi, którzy stali w okolicy. Szczególnie polowali na Niemców. W efekcie Niemcy siedzieli już na Wilczej, gdy nacjonaliści zaczęli dymić na placu Konstytucji, więc nie byli w stanie nikogo prowokować.Są natomiast wykorzystywani przez media jako kozły ofiarne. I to za pomocą wręcz języka szowinistycznego. Polacy jeżdżą do Drezna blokować tamtejszych faszystów i nikt tam nie
wywołuje histerii szowinistycznej pod hasłem "Polacy jadą bić Niemców". Wydrukowanie takich słów poza gazetkami skrajnej prawicy wywołałoby niesamowity skandal. (Zob. też: Jak to było z niemiecką antifą?)
Ktoś zapyta - po co ściągnięto niemiecką antifę. A ja odpowiem - widocznie niemiecka antifa ma większe doświadczenie i większą świadomość niż polscy liberałowie i konserwatyści tego, co mogą nacjonalistyczne i faszystowskie organizacje zrobić. U nas wśród elit panuje ciągły strach przed lewicą, która nie oszukujmy się, nie jest szczególnie w Polsce silna. Te lęki uosabia Tomasz Wróblewski, nowy szef Rzeczpospolitej, który spać nie może, bo zagraża mu jakaś "militarystyczna lewica", a bagatelizuje bardzo niebezpieczne i rosnące w siłę bojówki nacjonalistyczne, w tym bojówki tak chore jak Combat Adolf Hitler. Obyście państwo konserwatyści nie obudzili się z ręką w nocniku. Ale ta ślepota ma to swoje historyczne analogie - to konserwatyści umożliwili Hitlerowi dojście do władzy w 1933 roku. Uważali go również za "mniejsze zło" względem lewicy. Teraz mniejszym złem dla większości konserwatywnych liberałów stanowią "weseli chłopcy z ONR", którzy wyszli się na miasto zabawić i "troszkę przegięli".
Tak można było wywnioskować z komentarzy większości tzw. ekspertów od wszystkiego, którzy zostali zaproszeni do studia TVP Info. Ogólnie rzecz biorąc zrównywanie antyfaszystów z faszystami czy nacjonalistami w tym konflikcie jest w ogóle nieuczciwe. Wyłania się z tego obraz jak gdyby obie strony reprezentowały równorzędnie moralnie postawy, ot jedne z wielu takich samych pudełek w hipermarkecie idei postawionym przez liberalne media. Bez odwołania do historii, do tragicznych skutków jakie ideologie nacjonalistyczne, szowinistyczne, rasistowskie i faszystowskie doprowadziły. Dla mnie to jest prawdziwy skandal.
Z drugiej strony Koalicja, być może pod wpływem środowisk zbliżonych do GW, postanowiła być tak grzeczna, że aż bez wyrazu. Baloniki miały przyciągnąć zwykłych Warszawiaków, ale jednocześnie przy realnym zagrożeniu ze strony bojówek faszystowskich trzeba było być naprawdę zdeterminowanym i świadomym politycznie Warszawiakiem, żeby mieć odwagę wyjść z domu tego dnia. Chwała tym, którzy przyszli, ale to nas nie obroni przed narastającą nacjonalistyczną falą.
Pramatką blokad antyfaszystowskich nie jest Drezno. Jest najbardziej chyba skuteczna w historii blokada antyfaszystowska w historii, tj. blokada na Cable Street w Londynie, gdzie właśnie nie tylko hardkorowi działacze zablokowali marsz faszystów, ale zwykli mieszkańcy dzielnicy budowali barykady, bili się z faszystami i policją. Tak, bili się. Mężczyźni na pięści, kobiety patelniami, a dzieci rzucając szklane kulki pod kopyta policyjnych koni. Nie stali z balonikami, licząc że policja ich ochroni.
Nie, wcale nie chodzi mi tu o gloryfikację przemocy. Przemoc w stylu bicie po kryjomu w krzakach młotkiem pojedynczych nazioli mnie w ogóle nie podnieca, ani nie interesuje. To, co było ważne na Cable Street, to był fakt, że ludzie uznali, że faszyzm stanowi dla ich społeczności realne zagrożenie i byli gotowi nawet bić się a może i zginąć, niż ich przepuścić. Prasa konserwatywna także wtedy krytykowała i grzmiała. Ale, co z tego. Faszyści nie przeszli, mało tego - po tej porażce już nigdy się nie podnieśli w Wielkiej Brytanii, a zwycięzców się nie ocenia. Pytanie więc nie jak zbudować silniejsze bojówki, ale jak sprawić, żeby zwyczajni ludzie, zwykli pracownicy, poczuli, że nacjonalizm to zagrożenie, a nie rozwiązanie, że nacjonalizm to produkt władzy, żeby odwrócić uwagę od prawdziwej przyczyny ich problemów - czyli systemu kapitalistycznego i takiego a nie innego systemu politycznego.
Tego nie zrobi się z Gazetą Wyborczą, ani z Karolakiem czy Szycem - zadowoleni i zamożni ludzie bardzo rzadko czują masowo aż taką determinację, żeby narażać się na ataki faszystowskich bojówek. Nie rozwinie się silnego ruchu antyfaszystowskiego "walcząc o zmianę dyskursu" na uniwersytetach. To można zrobić tylko i wyłącznie ciężko pracując z ludźmi atakowanymi przez ten system, towarzyszyć im i pomagać im w ich problemach. Pokazywać na czym polega solidarność międzynarodowa, odcinając ich tym samym od wpływów prawicy. W tym kontekście dziwi mimo formalnego poparcia OPZZ, największej po Solidarności centrali związkowej w kraju, brak faktycznej mobilizacji swoich członków. Samo OPZZ powinno przynajmniej tysiąc członków wystawić na blokadzie.
Wracając na swoje podwórko. Ciekaw jestem ilu nacjonalistom pomogliśmy, gdy ich szef oszukał na saksach w Holandii. Trudno w takiej sytuacji nadal pozostać nacjonalistą, gdy holenderscy związkowcy angażują się w imię solidarności międzynarodowej w pomoc dla oszukanych Polaków. Człowiek najlepiej uczy się poprzez praktykę, wtedy najłatwiej obala się różnego rodzaju ideologiczne zasłony dymne i stereotypy. Ci ludzie najczęściej nie są zainteresowani wysublimowaną literaturą wydawaną przez niektóre lewicowe wydawnictwa.
Nie twierdzę, że teoria jest nieistotna, ale w Polsce zostało to wszystko postawione na głowie. 90 proc. lewicowców zajmuje się teorią, a 10 proc. realną pracą wśród ludzi. Tu jest coś nie tak i nie ma się co dziwić, że prawica rośnie w siłę na ulicach. Martwi mnie, że największe mobilizacje w tym kraju dotyczą albo obrony skłotów, albo antyfaszyzmu (i to podawanego w liberalnym sosie). Działając w ten sposób na dłuższą metę nie obronimy ani skłotów, ani nie zablokujemy faszystów, bo to oni będą kontrolować ulice, wyręczając w pacyfikacji realnych ruchów protestu władze. Jak we współczesnej Rosji.
Blog Lewica Wolnościowa
Profil na Facebooku: http://www.facebook.com/wolnelewo
Blokady marszów faszystów 11.11.11 - relacja na żywo
XaViER, Pią, 2011-11-11 11:20 Kraj | Antyfaszyzm | Protesty | Rasizm/Nacjonalizm | Ruch anarchistyczny 11 listopada, nacjonaliści, rasiści i neofaszyści organizujący się wokół takich organizacji jak ONR, Blood & Honour czy Młodzież Wszechpolska oraz Narodowe Odrodzenie Polski urządzają przemarsz ulicami Warszawy oraz Wrocławia. Antyfaszyści będą starali się zablokować trasę przemarszów faszystowskich. W Warszawie blokada zaczyna się za pięć 12 i będzie znajdować się na ulicy Marszałkowskiej między placem Konstytucji a ulicą Wilczą. We Wrocławiu antyfaszyści zbierają się o godz. 17 na ul. Świdnickiej.
Zobacz też: Oświadczenie na temat incydentów związanych z 11 listopada - o policyjnych represjach i medialnej histerii | Nie dla wrażliwych: Ułańska fantazja kontra germańska antifa | Co takiego uczynili warszawiakom antyfaszyści z Niemiec? | Wściekłość po polsku | Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz | Jak to było z niemiecką antifą? | Krajobraz po 11 listopada | Combat Adolf Hitler we Wrocławiu