Ruch anarchistyczny
Pobierowo: Konferencja z dziejów anarchizmu 2010
oski, Pon, 2010-12-06 23:49 Ruch anarchistycznyW dniach 2-3 grudnia 2010 r. odbyła się pierwsza naukowa konferencja poświęcona w całości historii ruchu anarchistycznego. W ośrodku Uniwersytetu Szczecińskiego w Pobierowie zebrali się znani badacze anarchizmu jak m. in. Daniel Grinberg, który nie tylko wpłynął na samoświadomość współczesnych aktywistów, ale też i na pokolenie młodszych badaczy, Antoni A. Kamiński, Wincenty Kołodziej, Piotr Laskowski, który spopularyzował dzieje anarchizmu szerszemu gronu odbiorców, Radosław Antonów zajmujący się współczesnym obliczem ruchu. Oprócz naukowców dość licznie stawili się aktywiści anarchistyczni m. in. ze Szczecina, Mielca, Krakowa, Łodzi, Warszawy.
Cała konferencja została podzielona na trzy sesje tematyczne: 1) Powszechne dzieje anarchizmu; 2) Anarchizm w Polsce. Ludzie; 3) Anarchizm w Polsce. Praktyka. Na zakończenie konferencji Michał Przyborowski wytyczył pola dalszych badań nad historią ruchu. Ogrom pracy jak stoi przed badaczami pozwala oczekiwać, że kolejne konferencję będą otwierać nowe, nieznane wątki zapomnianego i zmarginalizowanego w świecie akademickim ruchu społecznego. I nie tylko w świecie akademickim.
Przebieg konferencji został utrwalony przez Harcerza i możliwe, że niedługo nieobecni będą mogli obejrzeć i posłuchać, co tam na prawdę się działo.
Kraków: Dzień bez kupowania
Czytelnik CIA, Nie, 2010-12-05 23:07 Ruch anarchistycznyDziś w Krakowie odbyły się akcje w związku z „Dniem bez kupowania”. Wszystkie działania skupiły się na jednym z głównych symboli konsumpcjonizmu w naszym mieście, Galerii Krakowskiej.
Przez dwie godziny odbywały się akcje informacyjne na temat świadomej konsumpcji, praw pracowniczych i ekologicznych aspektów kupowania w sklepach takich jak Empik, Saturn, H&M, Carrefour, Intersport i kilku innych. Potem przed głównym wejściem odbyła się akcja Jedzenie zamiast kupowania. Serwowane były przeróżne słodkości a czas mimo siarczystego mrozu umilała samba. Rozdawano ulotki na temat negatywnych skutków konsumpcjonizmu oraz zawierające szereg pomysłów na własnoręczne wykonanie świątecznych prezentów. Łącznie rozdano prawie 3 tysiące ulotek.
Akcja mimo prób interwencji ochrony GK nie została zakłócona. Wbrew temu co twierdzi szefostwo „galerii” teren przed nią nie jest jej własnością. Można tam więc organizować zgromadzenia publiczne, demonstracje, pikiety itp.
http://fakrakow.wordpress.com/2010/12/05/mrozny-dzien-bez-zakupow/
X Kongres hiszpańskiego CNT
Czytelnik CIA, Czw, 2010-12-02 10:46 Świat | Ruch anarchistycznyX Kongres CNT odbędzie się w dniach 4-8 grudnia w Kordobie. Ponad 500 delegatów reprezentujących około 120 związków stowarzyszonych w Konfederacji spotka się w stolicy Andaluzji w celu omówienia propozycji i rozwiązań dla nowych wyzwań, wynikających z konfrontacji z najbardziej jak dotąd bezwzględną wersją Kapitału uderzającego z pełną siłą w prawa i podstawowe potrzeby klasy pracowniczej.
Dla CNT ten Kongres ma szczególne znaczenie. Nieprzypadkowo odbędzie się on w czasie, gdy ta anarchosyndykalistyczna organizacja obchodzi sto lat swojego istnienia. Wiek walki, w którym nasi towarzysze budowali wolnościowe ideały swoim życiem i swoimi wysiłkami. Wiek sukcesów, ale także i błędów, ale zawsze w przekonaniu, że klasa pracująca może stworzyć inne społeczeństwo poprzez akcję bezpośrednią, solidarność i samorządność. Społeczeństwa dla ludzi, nie dla pieniędzy.
Alfredo Bonanno na wolności!
Vino, Pon, 2010-11-29 20:24 Świat | Represje | Ruch anarchistyczny22 listopada zakończył się proces Alfredo Bonanno i Christosa Stratigopoulosa. Bonanno został skazany na 4 lata więzienia, ale w związku ze swoim wiekiem - 73 lata - został zwolniony. Christos, który wziął na siebie odpowiedzialność za akcję został skazany na 8 lat i 9 miesięcy. Na szczęście w przyszłym roku ma szansę na zwolnienie warunkowe.
Przypomnijmy: Anarchiści Alfredo Bonanno i Christos Stratigopoulos zostali aresztowani 1 października 2009 w mieście Trikala w środkowej Grecji za napad na bank. Do zdarzenia doszło w czwartek o 10:35. 46-letni Christos wszedł do banku zamaskowany przy pomocy sztucznych wąsów, peruki i okularów przeciwsłonecznych. Wyciągnął pistolet i zrabował 46 900 euro. Po wyjściu z banku przekazał łup i broń Bonnano, a sam odjechał wynajętym samochodem. Został zatrzymany przez policyjną obławę 6 kilometrów dalej na drodze Trikala-Kalampaka.
Ateny: Demonstracja przeciw państowemu terroryzmowi
Vino, Pon, 2010-11-29 18:40 Świat | Represje | Ruch anarchistyczny W czwartkową noc 26 listopada około 3 tysięcy anarchistów przemaszerowało przez centrum Aten w demonstracji sprzeciwu wobec państwowego terroryzmu, pragnąc zarazem wesprzeć wszystkich uwięzionych towarzyszy. Policja stawiła się bardzo licznie, po obu stronach ulicy na całej trasie były rozlokowane jednostki do tłumienia zamieszek. Oczywistą taktyką stosowaną przez stróżów prawa było uniemożliwianie kontaktu pomiędzy demonstrantami i przechodniami. Na koniec, przed gmachem ateńskiego uniwersytetu w dzielnicy Propylea doszło do starć pomiędzy protestującymi a policją.
Następna anarchistyczna demonstracja w centrum Aten jest zaplanowana na 11 grudnia. 6 grudnia będzie miał miejsce marsz upamiętniający Alexa zamordowanego przez policję blisko 2 lata temu. Na 15 grudnia w całej Grecji zaplanowano strajk generalny.
Anarchistyczny industrial + konkretny lewicowy RAP
Czytelnik CIA, Pon, 2010-11-29 10:43 Świat | Blog | Kultura | Ruch anarchistyczny Nomadic War Machine wydało swój pierwszy album I Have A Gun. Give Me All The Money In The Register (Mam pistolet. Oddaj mi wszystkie pieniądze w kasie), będący hołdem dla anarchistów okradających banki.
Ich pierwsze wideo obrazuje tego typu napad w animacji lego:
Radykalni goci są wśród nas. Istnieje anarchistyczny industrial. Nasza historia i subkultura są tak radykalne jak ruchu punk, choć na scenie anarchistycznej pokutuje niechęć wobec muzyki gotyckiej. Chcemy to zmienić i wybudzić większość z nas z tego upiornego letargu.
Album można pobrać za darmo w jakości Mp3@128: LINK. Jest również do nabycia w edycji FLAC, pod adresem: LINK
Lista utworów:
1. The Rohirrim
2. Some People Are Only Alive Because It’s Illegal To Kill Them
3. My Sympathies Are Plain
4. Victimless Crimes
5. Majoritarian Nightmare
6. The Taiga Comes For Us
7. Domestic Bliss
8. Aspect Of Illa
9. This Is Not Okay
10. One Dead Morning
11. Obligatory Anti-God Track
12. We Cannot Cower
. . .
Prosto z Dolnego Śląska nadciąga powiew świeżego powietrza na polskiej scenie rapowej. A to za sprawą nielegala "Idee LP" pana, który zwie się Wyraz. Na czym polega nowatorstwo owego dokonania? Sama nazwa płyty już wskazuje kierunek, który mało który polski MC obrał - świadome i krytyczne spojrzenie na otaczającą nas rzeczywistość, z perspektywy antykapitalistycznych, lewicowych idei. Spojrzenie, któremu daleko jest do populizmu, które wykracza poza oklepane przez polskich raperów frazesy o tym, że politycy nas okradają a policję należy jebać, jak gdyby jedno i drugie było wielkim objawieniem.
Płyta niestety, a może stety jest na cudzych instrumentalach, ale nie ze złej woli artysty, lecz z powodu konfliktu z producentem bitów o którym możemy posłuchać w kawałku "Co tam panie producencie?". Jednakże jest to jeden z niewielu nielegali na cudzych bitach, któremu niczego ten fakt nie ujmuje. Podkłady są tak mistrzowsko dobrane, tak bardzo pasują do przyjemnego flow Wyraza, iż całość tworzy naprawdę konkretną jakość.
Płytę możesz zassać STĄD lub STĄD. Kilka kawałków można również odsłuchać na youtube na kanale LaRageTV.
Sprawdź http://www.myspace.com/wyyymusiczzz
Płytę można zamówić pisząc na wojciechwyraz@op.pl
Lubuska IP ustosunkowała się do oświadczeń Komisji IP z Tarnowskich Gór
Czytelnik CIA, Pią, 2010-11-26 17:03 Prawa pracownika | Publicystyka | Ruch anarchistyczny | WyboryUCHWAŁA PREZYDIUM LUBUSKIEJ KOMISJI MIĘDZYZAKŁADOWEJ OGÓLNOPOLSKIEGO ZWIAZKU ZAWODOEGO INICJATYWA PRACOWNICZA Z DNIA 26 LISTOPADA 2010 ROKU
§ 1
Większością głosów w stosunku 3:1 podjęto uchwałę o wydaniu Stanowiska Lubuskiej Komisji Międzyzakładowej Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Inicjatywa Pracownicza o treści jak w załączniku.
§2
Na podstawie zgłoszonego przez Jacka Rosołowskiego wniosku informujemy, że zagłosował on przeciw przyjęciu stanowiska, jednocześnie potępiając działania towarzyszy ze Śląska jako nieodpowiedzialne i będące wyrazem nieposzanowania dla wkładu członków naszej komisji w działania związku.
§3
Zobowiązuje się Piotra Krzyżaniaka do zawnioskowała w imieniu Komisji o umieszczenie stanowiska w publikatorze internatowym związku.
§4
Uchwała wchodzi w życie z dniem podjęcia.
Prezydium Lubuskiej Komisji Międzyzakładowej OZZ Inicjatywa Pracownicza
Przewodniczący Prezydium Jacek Rosołowski
Członek Prezydium Piotr Krzyżaniak
Członek Prezydium Roman Weiss
Członek Prezydium Eugeniusz Maniecki
Zał. jedyny
STANOWISKO LUBUSKIEJ KOMISJI MIĘDZYZAKŁADOWEJ OGÓLNOPOLSKIEGO ZWIĄZKU ZAWODOWEGO INICJATYWA PRACOWNICZA Z DNIA 26 LISTOPADA 2010 ROKU
Odnosząc się do dwóch stanowisk Komisji Środowiskowej OZZ Inicjatywa Pracownicza z Tarnowskich Gór, pierwszego z dnia 21 listopada 2010 roku i drugiego z dnia 23 listopada 2010 roku, sygnowanych jako Inicjatywa Pracownicza – Śląsk, pragniemy wyjaśnić, co następuje.
1. Nieporozumieniem jest twierdzenie, iż Lubuska Komisja Międzyzakładowa OZZ Inicjatywa Pracownicza poparła którykolwiek z komitetów wyborczych, uczestniczących w wyborach do rad gmin, sejmików województw, wójtów, burmistrzów i prezydentów miast wyznaczonych na dzień 21 listopada 2010 roku .
2. Lubuska Komisja Międzyzakładowa OZZ Inicjatywa Pracownicza, pomimo szerokiej autonomii, którą komisją gwarantuje Statut związku, nie posiada odrębnej osobowości prawnej i zgodnie z art. 99 ust. 3 Ustawy z dnia 16 lipca 1998 r. ordynacja wyborcza do rad gmin, powiatów i sejmików województw (Dz. U. Nr 95, poz. 602 z późn. zmian.) nie jest statutowym organem związku mającym zdolność do udzielenia poparcia kandydatom startującym w wyborach, ani też do powołania samodzielnego komitetu wyborczego organizacji zgodnie z art. 64e ust. 1 w/w ustawy.
3. Organem mogącym udzielić takiego poparcia, lub posiadającym uprawnienie do powołania komitetu wyborczego organizacji (patrz pkt 2) jest Komisja Krajowa OZZ Inicjatywy Pracowniczej, będąc organem reprezentującym organizację na zewnątrz i ponoszącym odpowiedzialność prawną za działania związku. Jak nam wiadomo nie udzieliła ona takiego poparcia żadnemu kandydatowi startującemu w wyborach do organów samorządu terytorialnego na terenie woj. lubuskiego.
4. Lubuska Komisja Międzyzakładowa OZZ Inicjatywa Pracownicza nie bierze odpowiedzialności za osobiste zaangażowanie członków komisji w start w wyborach do samorządu lokalnego.
Odnosząc się do języka jakim zostało napisane pierwsze z w/w stanowisk Komisji Środowiskowej z Tarnowskich Gór, stosujemy zasady: „prawem każdego jest dokonywać samodzielnie doboru słów by głosić swoje własne zdanie”, oraz „nie ma pluralizmu bez strofowania i wzajemnych niewybrednych ataków”. To naszym zdaniem są dwie uniwersalne zasady wolności światopoglądowej. Niemniej jednak zobowiązani jesteśmy zaznaczyć iż słowa towarzyszy ze Śląska dotknęły niektórych członków naszej komisji, którzy nie pozostałą bez zasług dla związku i byli wielokrotnie represjonowani za działalność związkową. Kilku z nich do wielu miesięcy nie może znaleźć zatrudnienia.
Pomimo to pragniemy zaznaczyć, iż doceniamy wkład Komisji Środowiskowej OZZ Inicjatywa Pracownicza z Tarnowskich Gór w działania związku i dziękujemy jej za poparcie jakiej dotąd wielokrotnie udzielała w różnej postaci Lubuskiej Komisji Międzyzakładowej, tym bardziej ubolewamy nad złożonym przez tą komisję wnioskiem o wykreślenie z rejestru związku. Mamy nadzieję, że nie jest to decyzja ostateczna, i że nie będzie się ona wiązać z indywidualnymi decyzjami poszczególnych towarzyszy o opuszczeniu związku. Cieszymy się z faktu, iż w ramach Inicjatywy Pracowniczej ścierają się ze sobą różne poglądy i pragniemy by przekładały się one na różnorodny charakter działań związku i podejmowanych taktyk. Utracenie śląskich towarzyszy będziemy odczytywać jako zubożenie tej różnorodności. Apelujemy o nie poddawanie się emocją i o dalszą współprace wszystkich środowisk Inicjatywny Pracowniczej przy wspólnej wymianie światopoglądowej.
W imieniu Komisji
Członek Prezydium Lubuskiej Komisji Międzyzakładowej OZZ IP Piotr Krzyzaniak
Członek Prezydium Lubuskiej Komisji Międzyzakładowej OZZ IP Roman Weiss
Członek Prezydium Lubuskiej Komisji Międzyzakładowej OZZ IP Eugeniusz Maniecki
O mitach spółdzielczości i o hostelu "Emma"
H2, Pią, 2010-11-26 16:00 Kraj | Dyskryminacja | Edukacja/Prawa dziecka | Miejsca | Prawa pracownika | Publicystyka | Ruch anarchistycznyKilka dni temu w Warszawie został otwarty hostel "Emma", który działa na zasadzie spółdzielni prowadzonej przez pracowników. Pod newsem o otwarciu napisałem komentarz o tym że jedyne co można życzyć to wysokich pensji pracownikom, bo reszta osób oprócz przyjezdnych burżujów nic z tego nie będzie miała.
Później pojawiły się komentarze o tym, że 180 złotych za noc to nie tak drogo, bla bla bla i tak dalej. Być może rzeczywiście nie jest aż tak drogo jak w normalnym warszawskim hotelu. W sumie mnie też stać na kilka dni w takim miejscu za oszczędności z kilku miesięcy, tyle że osobiście nie lubię wydawać pieniędzy w błoto i za tą kwotę wolę spędzić tydzień albo więcej czasu za granicą u znajomych w dużo lepszych warunkach.
Mniejsza z tym. Podstawowym problemem jest orgazmiczny zachwyt jaki niektóre osoby dostają na słowo "spółdzielnia". Pojawiają się argumenty że "nie ma tam szefów". Tak się składa że ja też "nie mam szefów" dając prywatne korepetycje, ale musiał bym być naprawdę głupi aby stwiedzić że to powoduje, że jestem jakoś "poza" systemem kapitalistycznym.
Kapitalizm to trochę bardziej skomplikowany system niż tylko to, że szef zabiera ci większość pensji. W kapitaliźmie jesteśmy okradni po pierwsze w postaci tego co zabiera nam szef podczas pracy, po drugie kupując produkty po cenach kilkakrotnie wyższych niż kosztuje ich wyprodukowanie a po trzecie- i to jest najbardziej szkodliwy czynnik- przez wykonywanie prac, które tak naprawdę nie przynoszą żadnej korzyści ani materialnej ani że tak powiem "duchowej", jak było by w przypadku sztuki. Jest to koszt alternatywny całego systemu kapitalistycznego, którego nie da się policzyć.
W tym koszcie alternatywnym wchodzi praca wszystkich osób, które pracują w marketingu, bankowości, siłach przymusu utrzymujących sztuczny porządek kapitalistyczny. Również można podliczyć niewykonywaną pracę, którą nie mogą wykonywać osoby bezrobotne mimo że by chciały. Wchodzę ja jak i ludzie z hostelu Emma, którzy moglibyśmy pracować w czymś bardziej pożytecznym dla ogółu.
Tak jak ja udzielam korepetycji tylko dzięki temu, że w Polsce jest gówniany system edukacji, który zamiast pozwalać dzieciakom cieszyć się życiem, to zadaje im prace do domu, przez to produkuje masę zdyscyplinowanych debili, którzy później będą posłusznie lizać dupsko szefowi i pracować w nadgodzinach. Tak hostel "Emma" czy, wogóle samo pojęcie "hostelu" istnieje dlatego że nie ma żadnego systemu jakichś schronisk młodzieżowych a większości osób nawet się nie śni ze względów finansowych, aby przenocować w hotelu, więc muszą się gnieździć w takim zatłoczonym gównie.
Nie ma się co czepiać osób, które tam pracują. Każdy musi jakoś zarobić na życie. Jeden pracując w banku, drugi dając korepetycje dzieciakom z bogatych domów, inni organizując hostel dla burżujów. Ale też nie ma co robić z tego jakiejś nie-wiadomo-jakiej rewolucyjnej inicjatywy, bo nic szczególnego w niej nie ma.
Inna rzecz, która wyjątkowo nie przypada mi do gustu to wykorzystywanie zarówno przez prywatne biznesy typu Falanster jak i spółdzielnie takie jak Cykloza czy teraz "Emma", tzw. "alternatywnego" wizerunku i wyłudzanie darmowej reklamy na portalach takich jak CIA. Jak ktoś ma biznes to niech płaci w jakimś odpowiednim miejscu za reklamę i tyle. Nie widzę powodu aby faworyzować knajpy prowadzone przez ludzi z "środowiska", względem innych spółdzielni (a spółdzielnie nie są znowu czymś aż tak bardzo rzadkim)- tylko dlatego że organizują jakieś paskudne wegańskie obiadki i puszczają trochę mniej komercyjny film.
Tym bardziej nie ma co promować "alternatywnych" knajp, które jak by nie patrzeć doskonale wpisują się w strategię gentryfikacji. Wiadomo jest że dla japiszonów lepiej aby była "alternatywna" knajpa, która być może kiedyś zostanie opisana w dziale kulturalnym "Gazety Stołecznej" niż jakiś zapaskudzony spożywczak czy, o zgrozo zlitujcie się nad nami- sklep mięsny.
Nie od dzisiaj wiadomo że tworzenie inicjatyw "na obrzeżach" systemu kapitalistyznego nic nie daje i większość takich inicjatyw albo bankrutuje albo zostaje wciągnięta do środka i staje się kolejnym miejscem wyzysku czy wykluczenia np. ze względu na wysokie ceny.
Walkę z kapitalizmem prowadzimy całościowo bo w całości dotyczy on naszego życia.
Zamiast cieszyć się otwarciem nowej knajpy, zadowolony będę wtedy, gdy nie będę słyszeć debilnych argumentów od nazywających samych siebie syndykalistami, że domaganie się 20 zł na godzinę od szefa w miejscu pracy jest czymś obciachowym bo wygląda jak haracz, zadowolony będę kiedy dzieciaki zaczną się buntować przeciwko zadawaniu pracy domowej i ich rodzice będą robić awantury w szkole zamiast wyrzucać kasę na korepetycje i wtedy gdy ludzie będą uciekać bez płacenia z "Emmy" oraz miejsc takich jak Cykloza.
Javier Hernández
Region śląski wystąpił z OZZ Inicjatywa Pracownicza
Czytelnik CIA, Pią, 2010-11-26 07:30 Kraj | Prawa pracownika | Ruch anarchistycznyJak informuje strona Federacji Anarchistycznej Śląsk, 23.11 Komisja Środowiskowa OZZ Inicjatywa Pracownicza w Tarnowskich Górach (IP Śląsk) wystosowała oświadczenie do władz krajowych związku, w którym domaga się skreślenia swojej komisji. Powodem decyzji jest min:
- Wykorzystanie nazwy związku OZZ Inicjatywa Pracownicza do celów kampanii wyborczej, przez lubskich działaczy związku
- Brak konsultacji z pozostałymi komisjami w sprawie wykorzystania nazwy związku do wyżej wymienionych celów.
Przypomnijmy Komisja Środowiskowa OZZIP Tarnowskie Góry to formalna struktura do której zapisywane były osoby z całego regionu, nie jedynie z Tarnowskich Gór. Formalna nazwa może być więc myląca.
Od czasu kampanii wyborczej w której niektórzy działacze OZZIP wykorzystali szyld związku dochodziło do napięć pomiędzy Komisją Lubuską, Komisją Krajową OZZIP a IP Śląsk. Ukazały się oświadczenia zarówno IP Śląsk, jak i w odpowiedzi oświadczenie Komisji Krajowej związku.
Warszawa: powstał spółdzielczy Emma Hostel
Czytelnik CIA, Śro, 2010-11-24 16:50 Ruch anarchistycznyPowstała spółdzielnia socjalna Emma Hostel. Prowadzą ją m.in. ludzie od lat związani z warszawskim środowiskiem wolnościowym, lecz również osoby spoza ruchu, wszyscy chcą tworzyć miejsce wolne od dyskryminacji i wyzysku.
Jak piszą o sobie: "Jesteśmy grupą znajomych, którzy i które nie chcą pracować dla żadnych szefów i dyrektorów. Owocem tej decyzji jest założona przez nas Spółdzielnia Socjalna „Warszawa” i Hostel Emma. Nasz hostel mieści się w trzypiętrowej kamienicy przy ul. Wilczej 25. 10 minut piechotą od Metra Centrum i 15 minut od Dworca Centralnego. Zależy nam, aby nasi goście i nasze gościnie czuli i czuły się u nas komfortowo i przyjemnie. Mamy nadzieję, że zapewni Wam to miła obsługa, przyjemny wystrój i przyjazny charakter hostelu. Ważnym jest dla nas, aby hostel był przyjazny dla wszystkich osób bez względu na płeć, orientację seksualną, kolor skóry, wiek, niepełnosprawność czy status prawny. Chcemy być również przyjaźni dla środowiska."
Spółdzielnia socjalna to forma prawna umożliwiająca równy podział zysków pomiędzy pracownikami i równy udział w decyzjach.
Non possumus
XaViER, Nie, 2010-11-21 16:25 Publicystyka | Ruch anarchistyczny | WyboryDlaczego nie wybieram się dziś na wybory? Powodem nie jest zła pogoda, lenistwo i inne tego rodzaju przykłady, jakie często padają w wypowiedziach publicystów na temat tych, którzy się nie zdecydowali brać udział w tej jałowej szopce zwanej wyborami samorządowymi.
Większość argumentów przeciwko głosowaniu jest znana, większość ma charakter stricte moralny (w skrócie to ujmując “tylko świnie siedzą u koryta”). Wydaje mi się, że nie przekonałyby mnie wyłącznie tego rodzaju argumenty. Uważam, że osoba, która zasiada w samorządzie, czy ogólnie u władzy, nie musi z założenia być osobą złą, niemoralną, czy chciwą. To co mnie przekonuje w znacznie większym stopniu to z mojej perspektywy jałowość głosowania, jak i bycia wybieranym, zwłaszcza mając dobre intencje.
Przez ruch anarchistyczny od jego zarania przetacza się dyskusja na temat głosowania i udziału w wyborach. O ile 150 lat temu te dyskusje miały, moim zdaniem, uzasadnienie, ponieważ nie posiadali ówcześni obywatele doświadczeń tak szerokich jak nasze i mogli żywić złudzenie, podzielane także np. w pewnych sytuacjach przez Marksa, że “przegłosujemy burżujów, odbierzemy im własność i przeprowadzimy rewolucję od góry”. Okazało się to jednak dość trudne, by nie powiedzieć niemożliwe.
Moje prywatne doświadczenie jest naturalnie krótsze, ale w dużym stopniu pokrywa się z doświadczeniem historycznym. Zaczynałem jako idealistyczny socjaldemokrata o zielonym odcieniu. Działając w ruchu zielonych w latach 90. eksperymentowałem i wyciągałem wnioski. Głosowałem na lewicowe partie, zwłaszcza gdy odwoływały się do idei ekologicznych w programach, itd. Rozczarowanie przyszło jednak dość szybko. Okazało się, że najwyraźniej partie notorycznie nie realizują swoich programów i po prostu czułem się wystrychnięty na dudka. Od końca lat 90. nie chodzę na wybory i nie wyczytałem tego w świętych księgach Bakunina, czy innego Kropotkina, bo po prostu ich wówczas nie znałem. Co prawda czytałem Mać Pariadkę, ale do ruchu anarchistycznego miałem dystans, zwłaszcza, że w Maci dominowały wówczas treści libertariańskie. Na pozycję bojkotu wyborów doprowadziło mnie własne doświadczenie. Wtedy dopiero zacząłem zastanawiać się nad historią parlamentaryzmu. Nie wygląda ona optymistycznie dla zwolenników zmiany za pomocą kartki wyborczej.
Ale nie o historii dziś będę pisał, ale skupię się na współcześnie stawianych argumentach o słuszności czynnego i biernego uczestnictwa w wyborach samorządowych. Weźmy np. oświadczenie Lewicowej Alternatywy, która mimo świadomości ograniczeń obecnego kształtu tzw. “samorządu terytorialnego”, sugeruje, że w związku ze słabością ruchów społecznych dałoby się je niejako ulepić od góry.
Moim zdaniem argument, że skoro ruchy społeczne – pracownicze, lokatorskie, ekologiczne, etc. są słabe, to że budowanie je od dołu to ślepa uliczka i się nie sprawdza. Że wobec tego trzeba być “niedogmatycznym” i spróbować “czegoś innego”. Ten argument jest podwójne nietrafny. Tak naprawdę ruch antyautorytarny w Polsce na poważnie w budowę ruchów tego rodzaju włączył się w większym stopniu dopiero niedawno. Doświadczenie jest zbyt krótkie, żeby wyciągać z nich wnioski. W dodatku ruch anarchistyczny czy antyautorytarny jako całość wcale tak bardzo jednoznacznie i aktywnie nie działa praktycznie. Więcej jest internetowych albo knajpianych teoretyków, którzy przy piwie obalają system, a jeszcze więcej tych którzy ograniczają działalność do koncertów, czy jednorazowych demonstracji, niż praktyków, którzy ciężko na co dzień wspomagają budowę tych ruchów.
Po drugie w jakiż to sposób słaby ruch ma wyłonić silnego przedstawiciela w samorządzie lokalnym? Zwolennikom wejścia w wyborczą grę wydaje się, że będąc słabymi “na dole” mogą w ogóle dostać się do samorządu, a w dodatku jeszcze w tym samorządzie zdobyć taką pozycję, że wywoła ona sama z siebie jakiś ruch. W jaki sposób amatorzy, dysponujący co najwyżej plakatami na ksero i zerowym budżetem wyborczym będą w stanie pokonać w walce bardziej zamożnych kandydatów? Nawet jeśli jakimś cudownym zrządzeniem losu uda się przepchnąć jednego, czy dwóch kandydatów, to co oni w ogóle tam będą mogli zdziałać? Taka sytuacja raczej zniechęci potencjalnych zwolenników, bo ujawni kompletną słabość polityczną tych ludzi, a nie zbuduje jakikolwiek ruch.
Żeby wstawić paru posłów socjaldemokracja musiała tu i ówdzie stoczyć wiele walk, zbudować ruch i maszynę wyborczą, a i tak wiele nie zdziałali, a system sprawnie ich wchłonął. Chyba że naszych drogich aktywistów zadowala pozycja jaką przed wojną mieli komunistyczni posłowie w polskim parlamencie. Totalnie izolowani przez inne partie, jedyne co mogli, to walić w pulpit podczas przemówienia Piłsudskiego. Bardziej śmieszno niż straszno.
Tak więc należy się zastanowić, czy to nie tyle dotychczasowa taktyka, co jej realizacja jest słaba. Tutaj w każdym razie można mieć jeszcze jakieś nadzieje na poprawę. Natomiast sprawa z wyborami z góry skazana jest na porażkę. Moja teza wynika z doświadczeń paru osób ze środowisk wolnościowych, ale nie tylko, które znam, a które startowały. Te osoby albo nie zostały wybrane, jak pewien znany mi profesor ze Szczecina, bo jego marne małe plakaty na które wydawał swoje grosiki, ginęły w powodzi kolorowych bilbordów bogatych kandydatów, albo inni gdy zostali wybrani, bo np. weszli na listy znanej partii, sami ulegli magicznej przemianie politycznej i tyle widziano ich radykalizm. To są praktyczne przykłady z ostatnich lat, z tego kraju, nie Hiszpanii lat 30. Odpada więc argument o rzekomej “nowości” wchodzenia w struktury polityczne państwa w ruchu anarchistycznym. Mamy tych doświadczeń trochę i nie wyglądają zbyt przekonująco.
Czasami pada również argument, że przecież jestem zwolennikiem samorządności, więc samorząd terytorialny powinien być dla mnie strawny. To prawda, jestem za samorządnością, ale jak słusznie zauważył Oskar Szwabowski, samorządność ma co najmniej dwa znaczenia. Ruch antyautorytarny opowiada się za samorządnością, która oznacza podejmowanie decyzji dotyczących danej społeczności przez samą społeczność, a nie osoby, które wybierze, aby decydowały za nich.
Samorząd terytorialny to organ państwowy, który jest kopią w mniejszej skali parlamentaryzmu. Nasi lokalni posłowie, czyli radni, nie są wiązani mandatami, nie muszą specjalnie obawiać się odwołania w razie niewypełniania go. Rady miast przypominają mały sejm. Nie wiem dlaczego lokalny parlament ma szczególnie być lepszy od tego ogólnokrajowego. Moje doświadczenie mówi mi, że jest odwrotnie. Często lokalne władze są bardziej skorumpowane (bo są tańsze), niż te krajowe.
W latach 90. miałem nieco kontaktów z samorządem miejskim w działalności społecznej i naoglądałem się takich przekrętów, o jakich nawet w sejmie byłoby trudno. Np. zakładanie przez żonę radnego stowarzyszenia, aby pompować kasę na działalność społeczną do ich kieszeni, to była norma. Oczywiście dla niezależnych stowarzyszeń, zwłaszcza krytycznych wobec władzy, zdobycie kasy na działalność graniczy z cudem.
Samorząd lokalny najczęściej więc przypomina raczej oligarchię, niż demokrację. Osoby, które autentycznie chciałyby coś zrobić dla lokalnej społeczności, a jakimś cudem dostały się do rady, są izolowane i nazywane “oszołomami”. Taka jest praktyka władzy i uważam, że to nie wynika z jakiegoś szczególnego charakteru tych konkretnych osób, ale struktury, która korumpuje nawet szlachetne jednostki, a co dopiero mówić o przeciętniakach. To struktura wymusza określone zachowania, jeśli chce się w jej ramach przetrwać. Argumenty Lewicowej nomen omen Alternatywy przypominają mi trochę argumenty prawicowego PiS – struktura strukturą, ale nasi będą moralnie czyści, sto razy lepiej przygotowani i będą ponad to. W praktyce PiS to także się nie udało, jak wiemy. To struktura przede wszystkim kształtuje określone postawy, określone schematy działania jednostek. Ci, którzy nie pasują do struktury są eliminowani.
Jest jeszcze jeden argument, mało moralistyczny a bardziej praktyczny jak sądzę, który powinni przemyśleć ci, którzy się wahają. Wszyscy wiemy ile wysiłku trzeba poświęcić, żeby zbudować maszynkę wyborczą. Ile trzeba funduszy zdobyć, żeby mieć szansę na wybór, ile czasu poświęcić na agitację wyborczą? A wynik i tak jest niepewny. Także gwarancji żadnej nie ma, że ci których wybraliśmy sprostają postawionemu przez ruch zadaniu, bo przecież nic ich nie wiąże, żaden mandat, a podobno tylko krowa nie zmienia poglądów.
Czy nie lepiej te marne środki, które posiadamy zamiast mnożyć w tysiącach taktyk, skoncentrować na tym, co nam jakoś jeszcze wychodzi – na codziennej działalności wśród ludzi. Z zawodowymi politykami w ich szaradach i propagandzie raczej nie wygramy. Za to politycy czują się zagubieni, tam gdzie my czujemy się, w porównaniu z nimi, jak ryby w wodzie – na ulicach i zakładach pracy. Nie warto stawiać tego na szali i przekombinowywać. Popatrzmy np. jak śmiesznie wygląda taki Blumsztajn, który nagle postanowił robić politykę na ulicy, a kompletnie się w tym pogubił, wystraszył i gdyby nie anarchiści to pewne dostałby od kiboli po gębie. Albo Palikot, który mimo potężnych środków i przyjaznych mediów, nie potrafi nawet zorganizować poważnej demonstracji antyklerykalnej.
Róbmy dalej to co robimy, a w końcu będą z tego jakieś pozytywne owoce. A nawet jeśli nie będzie ich wiele, to i tak to co już teraz robimy przynosi więcej dobrego, niż branie udział w szopce wyborczej, czy nawet tracenie czasu na dyskusje o tym.
Moim zdaniem nie możemy iść pozornie łatwiejszą drogą przetartą przez socjaldemokrację, ale wybrać może trudniejszą, ale za to stanowiącą prawdziwą teoriopraktyczną alternatywę dla zastanej polityki. Nasz ruch jest ostatnim, który nie skompromitował się tak jak pozostałe nurty polityczne i teraz to w naszych rękach znajduje się “złoty róg”, nawet jeśli to w obecnym stanie aktywności społecznej wydaje się absurdalne. Spoczywa na nas ogromna odpowiedzialność i nie możemy popełnić tych samych błędów i zawieść ludzi nierozważnymi decyzjami politycznymi.
Jedzenie zamiast głosowania czyli sojowa kiełbasa wyborcza
Czytelnik CIA, Sob, 2010-11-20 20:09 Kraj | Ruch anarchistyczny | Wybory Dzień przed wyborami samorządowymi odbyła się na podgórskim placu pod Koroną akcja promująca demokrację bezpośrednią.
Przez ponad godzinę pod szyldem „Jedzenie zamiast głosowania” rozdawane było darmowe wegańskie jedzenie. Wspólny posiłek stanowił pretekst do dyskusji na temat organizacji samorządu. W rozmowach często pojawiał się problem alienacji rządzących, nie zwracania przez nich uwagi na problemy zwykłych mieszkańców. Dużo czasu zajęły też dyskusje na temat rozwiązań alternatywnych, takich jak demokracja uczestnicząca czy budżety partycypacyjne.
Reakcje przechodniów były bardzo różne, od aprobaty po zupełną ignorancję... Wydarzenie było przez cały czas bacznie obserwowane przez licznych stróżów prawa, którzy pogrozili aktywistom ale ostatecznie nie interweniowali.
Konferencja IWW o Kooperatywach, Samorządności Pracowniczej i Okupacjach miejsc pracy
Akai47, Sob, 2010-11-20 12:22 Świat | Ruch anarchistyczny13-14 listopada odbyła się w Chicago konferencja IWW poświecona temacie kooperatyw, samorządności pracowniczej oraz okupacji miejsc pracy. Udział w konferencji wzięli członkowie IWW, historycy, związkowiec z fabryki okien, gdzie doszło do okupacji, oraz gość z ZSP.
Na konferencji omówiono historyczne przykłady anarcho-kooperatywizmu CNT w Hiszpanii. Prelegentka z ZSP natomiast przedstawiła współczesne próby przetworzenia zwykłych kapitalistycznych przedsiębiorstw w kooperatywy i trudności z tym związane. Związkowiec z fabryki okien Republic Doors and Windows opisał, jak doszło do okupacji fabryki i dlaczego pracownicy nie próbowali przekształcić jej w kooperatywę ze względu na brak dostępu do kapitału.
Było też wiele o samorządności pracowniczej. Odbyła się m.in dyskusja o anarchosyndykalizmie w XXI wieku, oparta na doświadczeniach obecnej hiszpańskiej CNT. Oprócz tego duże zainteresowanie wzbudziło uczestnictwo anarchosyndykalistów w ruchach społecznych, o czym także mówiła delegatka z ZSP.
Po wykładach odbyły się pokazy filmów oraz wycieczki po miejscach historycznych, m.in. związanych z historią Haymarket.
Gdańsk: KORYTO żąda przeprosin od radnego
Renegade, Sob, 2010-11-20 00:13 Kraj | Ruch anarchistyczny | Tacy są politycy Poszło o zniszczone pod koniec października plakaty Skwierawskiego - dolepiono na nich dymki z hasłem "Popieram podwyżki czynszów". Radny wydał wtedy oświadczenie, w którym stwierdził, że "styl i sposób działania może wskazywać na KW KORYTO". Jego członków, którzy twierdzą, że z plakatową akcją nie mają nic wspólnego, te oskarżenia oburzyły.
- Stwierdzenia pana Skwierawskiego opierają się na nieprawdziwych i niesprawdzonych informacjach. Rozpowszechnianie ich wpływa destrukcyjnie nie tylko na działania naszego komitetu, ale i na moją działalność społeczną - mówi Mateusz Żuk, pełnomocnik KORYTA. Kandydatowi na radnego Żuk zarzuca naruszanie dóbr osobistych i zapowiada, że jeśli w ciągu tygodnia nie będzie przeprosin, sprawa trafi do sądu.
- Panu radnemu chcemy w ten sposób dać nauczkę i lekcję pokory. Jeśli ocenia się ludzi po pozorach, trzeba się liczyć z konsekwencjami prawnymi - mówi Żuk.
Kraków: demonstracja solidarnościowa z rosyjskimi dziennikarzami i aktywistami
Renegade, Pon, 2010-11-15 19:59 Kraj | Protesty | Ruch anarchistyczny Wczoraj wieczorem przeszła przez Kraków demonstracja solidarnościowa z rosyjskimi aktywistami i dziennikarzami represjonowanymi z powodu obrony lasu chimkowskiego. Około godziny 18 pod pomnikiem Adama Mickiewicza zgromadziło się kilkadziesiąt osób. Powiewały anarchistyczne flagi, na transparentach widniały hasła z żądaniami uwolnienia Aleksieja Gaskarowa i Maksima Sołopowa czy domagające się przestrzegania praw człowieka i wolności słowa w Rosji. Od samego początku bojowymi rytmami protest wspierała SambaKa. Po kilku przemówieniach i rozdaniu niemal wszystkich z ponad tysiąca przygotowanych ulotek ruszyliśmy pod konsulat Federacji Rosyjskiej.
Przemarsz zwracał uwagę przechodniów, głównie dzięki cały czas przygrywającej sambie. Nie zabrakło też okrzyków takich jak „Solidarności naszą bronią” „Uwolnić aktywistów” czy „Dość represji za poglądy”. Pod konsulatem odbyły się przemowy w języku polskim i rosyjskim.