Ubóstwo

Odpowiedź Fair Trade na zarzuty Instytutu Globalizacji

Świat | Gospodarka | Publicystyka | Ubóstwo

Na stronie Fair-Trade.org pojawiła się odpowiedź na zarzuty Instytutu Globalizacji, które ukazały się na stronie Globalizacja.org, a które cytowano już jakiś czas temu na ramach CIA, z czego wyrosła burzliwa dyskusja. Poniżej treść odpowiedzi.

"Zachęcamy do zapoznania się z odpowiedzią Koalicji na zarzuty Instytutu Globalizacji dotyczące Sprawiedliwego Handlu.

Jakiś czas temu Instytut Globalizacji zamieścił na swoich stronach internetowych opracowanie autorstwa pana Jacka Spendela o rzekomym fiasku idei Sprawiedliwego Handlu (Fair Trade). Opracowanie zostało oparte wyłącznie na informacjach z drugiej ręki, dobieranych według jednego klucza – krytyki Sprawiedliwego Handlu. Autor zdaje się nie zauważać licznych przykładów ludzi i społeczności, których życie poprawia się dzięki Sprawiedliwemu Handlowi. Główny wniosek płynący z tego dokumentu sprowadza się do tego, że Sprawiedliwy Handel to jeszcze jedna odmiana socjalizmu, którą należy zdemaskować w interesie konsumentów. Spróbujmy zatem przyjrzeć się zarzutom w świetle dostępnych faktów.

Jakość produktów Sprawiedliwego Handlu
Według autora producenci sprzedają na przykład dobrą kawę poza systemem Sprawiedliwego Handlu na zasadach wolnorynkowych (za możliwie wysoką cenę), zaś w jego ramach oferują kawę gorszej jakości po ustalonej, sztywnej cenie – i ta konstrukcja myślowa jest dowodem jedynym, nie popartym żadnymi faktami. Rzeczywistość jest zgoła odmienna. Przykładem może być polski koncern PKN Orlen, który oferuje kawę Sprawiedliwego Handlu na swoich stacjach benzynowych, kierując się głównie jej jakością. Przedstawiciel koncernu, pan Marek Badawika, tak pisał o przyczynach tej decyzji: „Menadżer ds. kategorii odpowiedzialny za rodzaj kawy z racji z dobrego gustu kawosza na przetargu wybrała właśnie tę kawę”. To nie jedyna taka opinia. Kenneth Davids, autor specjalistycznego serwisu coffeereview.com, podsumowuje przeprowadzone testy kaw Sprawiedliwego Handlu w następujący sposób: „Przetestowaliśmy smak 46 kaw z certyfikatem Sprawiedliwego Handlu. (…) Ich jakość zrobiła na nas duże wrażenie. Średnia ocena wyniosła niemal dokładnie 87 punktów. Tylko do dwóch kaw mieliśmy zastrzeżenia smakowe, choć żaden z tych dwóch gatunków nie był krańcowo zły”.

Wpływ Sprawiedliwego Handlu na beneficjentów
Choć autor pisze o niezmiennie złej sytuacji biednych zaangażowanych w projekty, nie przedstawia żadnych dowodów na poparcie swoich tez, pomimo tego, że dostępnych jest wiele opracowań akademickich na ten temat. Docent Daniel Jaffee z Michigan State University, który przez cztery lata badał wpływ Sprawiedliwego Handlu na życie rolników ze spółdzielni Michiza w Meksyku, stwierdza co następuje: „Dzięki kontraktom Sprawiedliwego Handlu zmniejsza się zadłużenie gospodarstw domowych, a rolnikom łatwiej jest wyżywić swoje dzieci oraz je kształcić. Sprawiedliwy Handel daje rolnikom częściową ochronę przed najgorszymi aspektami kryzysu, co umożliwia im przestawianie się na bardziej zrównoważone metody upraw”1.

Podział zysków
Według danych brytyjskiego Instytutu im. Adama Smitha do producentów trafia jedynie ok. 10 proc. premii ze sprzedaży produktów. Aż 90 proc. zgarniają pośrednicy z bogatych krajów.

Przytoczony cytat wyraźnie wskazuje, że autor myli podstawowe pojęcia. Producenci otrzymują przede wszystkim co najmniej gwarantowaną cenę minimalną Sprawiedliwego Handlu (choć nie należy do rzadkości, że organizacje importerskie płacą więcej), do której doliczana jest dodatkowo premia za produkty ekologiczne oraz ok. 10% premii na projekty rozwojowe dla całych społeczności lokalnych (np. na budowę szkół, wodociągów, ośrodków zdrowia, szkolenia itp.). Przykład podziału dochodów w Sprawiedliwym Handlu można znaleźć m.in. na stronie firmy El Puente. Wynika z niego, że przeciętnie 37% ceny detalicznej (w zależności np. od stopnia przetworzenia produktu) trafia do producentów, co na rynku konwencjonalnym jest dla nich absolutnie nieosiągalne.

Kalkulacja cen
W rzeczywistości ów system bazujący na ustalaniu sztywnych cen na produkty, ograniczaniu konkurencji i innowacji oraz powodujący monopolizację łańcuchów dostaw, po prostu nie działa.

Ceny produktów bynajmniej nie są sztywne choć są niezmienne w przypadku, gdy cena światowa spada poniżej gwarantowanej ceny minimalnej Sprawiedliwego Handlu. Cena minimalna jest kalkulowana na podstawie rzeczywistych kosztów produkcji, do których zalicza się godziwe wynagrodzenie dla ludzi pracujących przy produkcji. Jest to zgodne z naczelną zasadą ekonomii społecznej (nie tylko Sprawiedliwego Handlu), iż człowiek jest ważniejszy od zysku.

A system – wbrew twierdzeniu pana Spendla – po prostu działa, o czym świadczy choćby fakt, iż sprzedaż produktów Sprawiedliwego Handlu na świecie od lat wzrasta ponad 20% rocznie, także w czasie kryzysu dotykającego handel konwencjonalny, zaś rola Sprawiedliwego Handlu w zrównoważonym rozwoju jest zauważana i pozytywnie oceniana np. przez instytucje Unii Europejskiej.

Jako platforma skupiająca 11 organizacji pozarządowych zajmujących się Sprawiedliwym Handlem, współpracą rozwojową i zrównoważonym rozwojem, uważamy iż tekst opublikowany przez pana Jacka Spendla, a firmowany przez Instytut Globalizacji, w żadnym wypadku nie odnosi się do dostępnych faktów. Wprowadzając w błąd konsumentów, działa krzywdząco na marginalizowanych producentów z ubogich regionów świata, dla których Sprawiedliwy Handel jest często jedyną szansą na podźwignięcie się z ubóstwa. Dlatego w trosce o ich dobro oczekujemy solidnych argumentów i rzeczowej dyskusji na temat Sprawiedliwego Handlu w naszym kraju.

Opracowano na podstawie tekstu przygotowanego przez pana Wojciecha Ziębę z Polskiego Stowarzyszenia Sprawiedliwego Handlu „Trzeci Świat i My” i dostępnego w pełnej wersji na www.sprawiedliwyhandel.pl.

1. Wikipedia – http://en.wikipedia.org/wiki/Fair_trade_impact_studies"

Warszawa: Urzędnicy chcą stworzyć bazę danych bezdomnych

Kraj | Ubóstwo

Warszawa chce stworzyć bazę danych, w której będą rejestrowani bezdomni i inni ludzie korzystający ze schronisk. Ma być w niej wiele informacji, w tym także te o stanie zdrowia, nałogach i chorobach. - Pomysł jak z Orwella! - oburza się część organizacji prowadzących schroniska.

Pomysł stworzenia bazy danych omawiano podczas wtorkowego posiedzenia Rady Opiekuńczej - forum organizacji pozarządowych, które zajmują się pomocą bezdomnym. Baza ma służyć ewidencjonowaniu bezdomnych i korzystających z pomocy prowadzonych przez miasto Ośrodków Pomocy Społecznej (OPS). Dziś bezdomny, który chce wejść do programu wychodzenia z bezdomności, musi opowiedzieć życiorys, często też podać przebyte i obecne choroby, nałogi, opisać sytuację rodzinną. Dostęp tych danych mają tylko pracownicy socjalni ośrodka.

Małgorzata Chmielewska ze wspólnoty Chleb Życia prowadzącej kilka schronisk razem z Kamiliańską Misją Pomocy Społecznej z Ursusa alarmuje, że anonimowość może wkrótce się skończyć. Dostęp do danych o bezdomnych na centralnym serwerze będą mieli pracownicy socjalni wszystkich schronisk. - Ale nie tylko. Również OPS-y, a nawet kuratorzy sądowi, których często mają bezdomni - mówi Adriana Porowska z Misji. - Również sądy, policja, straż miejska, bo w bazie mają być odnotowywane np. kradzieże dokonane przez bezdomnych w schroniskach - dodaje s. Chmielewska. Ich zdaniem zburzy to kruchy system pomocy bezdomnym. - On opiera się na zaufaniu. Bezdomni często zazdrośnie strzegą swojej anonimowości. Jeśli trzeba będzie ich rejestrować, po prostu nie przyjdą po pomoc. To marginalizacja zmarginalizowanych! - twierdzi Porowska.

Chory na raka zwolniony w WalMart za medyczną marijuanę

Świat | Dyskryminacja | Prawa pracownika | Ubóstwo

Pomimo tego, że w stanie Michigan medyczna marijuana jest legalna, WalMart zwolnił pracownika chorego na raka, u którego test narkotykowy wykazał przyjmowanie narkotyku zaleconego mu przez doktora. "Zostałem zwolniony ponieważ przeszedłem niepomyślnie monitoring antynarkotykowy" - mówi Joseph Casias. W 2008 roku otrzymał tytuł pracownika roku w oddziale w Nattle Creek pomimo tego, że już wtedy cierpiał na raka zatok i nieoperacyjny guz mózgu. Na polecenie lekarza, Casias legalnie używa marijuany, by zmniejszyć doskwierający mu ból.

"To bardzo pomaga" - mówi Casias - "Używam jej by uśmierzyć ból. By poczuć się bardziej komfortowo i być osobą aktywną."Casias twierdzi, że chodził do pracy każdego dnia od 5 lat, gdy zaczął pracować w WalMarcie. "Dałem im wszysko. Codziennie 110%. Robiłem wszystko co mi kazano. Więcej, niż mi kazano. 12 - 14 godzina na dobę.". W listopadzie ubiegłego roku Casias skręcił kolano na terenie sklepu. Podczas rutynowego badania na narkotyki przeprowadzanego podczas wszystkich wypadków w pracy wykazano w jego ustroju obecność substancji czynnych marijuany. Casias pokazał managerom kartę medyczną uprawniającą go do używania narkotyku, ale i tak został zwolniony. "Powiedzieli mi, że nie akceptują i nie uznają pozwolenia na medyczną marijuanę."

Ateny: Ekspropriacja w supermarkecie

Świat | Ruch anarchistyczny | Ubóstwo

Jak podaje dziennik ekathimerini grupa około 20 zamaskowanych anarchistów weszła do supermarketu sieci Sklavenitis w dzielnicy Kaisariani we wschodnich Atenach. Robin Hoodzi (przydomek nadany przez prasę) wypakowali wózki produktami pierwszej potrzeby i żywnością, po czym wyjechali ze sklepu za nic nie płacąc i rozdystrybuowali łup pośród potrzebujących na ulicach. Nikt nie został aresztowany. Tego typu akcja zdarzają się z pewną regularnością od maja 2008 roku, kiedy odnotowano pierwszy taki przypadek.

O tego typu działaniach wielokrotnie informowaliśmy na CIA: [1] | [2] | [3]

AlterKino.org: Yes-Meni naprawiają świat

Świat | Gospodarka | Kultura | Prawa pracownika | Protesty | Tacy są politycy | Ubóstwo

„Yes Meni naprawiają świat” to dokument z kilkunastomiesięcznej „partyzantki” uprawianej przez Andy’ego Bichlbauma i Mike’a Bonanno. „Yes Meni” z łatwością wkręcają się na konferencje biznesowe. W trakcie jednej z konferencji proponują wymyślony przez siebie „kalkulator strat” pozwalający na zamianę strat w ludziach w kilkucyfrowe zyski (znajduje się kilku zainteresowanych). Innym razem, na spotkaniu przedsiębiorstw branży paliwowej, jako ludzie znanego koncernu Exxon podsuwają rozwiązanie kryzysu paliwowego, czyli szczególną odmianę biopaliwa – świece robione z ludzi. W zniszczonej przez huragan Katrina Luizjanie, jako przedstawiciele rządu USA obiecują naciągniętym przez developerów mieszkańcom Nowego Orleanu czas reform i uczciwych inwestycji, czym wprawiają w osłupienie inwestorów i gubernatora stanu Kathleen Blanco i burmistrza Nowego Orleanu Raya Nagina.

Izrael/Palestyna - zniszczenie palestyńskiej dzielnicy "przełożone"

Świat | Dyskryminacja | Ubóstwo

Nir Barkat, burmistrz Jerozolimy, jak sam mówi na polecenie premiera Benjamina Netanyahu, odroczył plany wyburzenia palestyńskiej dzielnicy Silwan w okupowanej przez Izrael od 1967 roku Wschodniej Jerozolimie. Palestyńskie domostwa stanowiące część jerozolimskiego Starego Miasta (przez zamieszkujących je Arabów zwanego al-Bustan) miały ustąpić miejsca parkowi z hotelami i centrami biznesowymi co miało "upiększyć" dzielnicę.

Sprawa stała się głośna dzięki oddolnej kampanii społecznej. Ta zaś odbiła się echem w społeczności międzynarodowej i Izrael spotkał się z krytyką nawet swoich sojuszników. Netanyahu miał poprosić Barkata by ten "przełożył" plany i dał sobie czas na negocjacje z mieszkańcami. Ci jednak nie mają wątpliwości, że władze, które utrzymują, że zabudowania w Silwan wzniesiono nielegalnie spróbują przeforsować plan później.

Silwan nie jest jedyną dzielnicą arabską w okupowanej Wschodniej Jerozolimie, z której władze chcą pozbyć się ubogiej ludności arabskiej celem "upiększania" miasta. Inną jest Sheikh Jarrah, w której trwa stopniowy proces wywłaszczania. Obecnie władze są w trakcie procedury odbioru gruntów palestyńskiego właściciela by wybudować na nich parking dla żydowskich osadników. Miniony piątek był dniem manifestacji, w której około 80 osób przemaszerowało z centrum Jerozolimy do Sheikh Jarrah (świętując przy tym żydowskie święto Purim) gdzie spotkało dalszych 100 manifestantów.Demonstracje w tej dzielnicy kończyły się już starciami tym razem gliny ograniczyły się do blokowania jednej z ulic. Nie było aresztowań.

AlterKino.org: Zastrzelić Gazę (To Shoot An Elephant)

Świat | Dyskryminacja | Militaryzm | Rasizm/Nacjonalizm | Represje | Tacy są politycy | Ubóstwo

Wstrząsający dokument Alberto Arce i Mohammmada Rujailaha, który zabiera nas wprost do serca konfliktu izraelsko-palestyńskiego, na kilka dni po wygaśnięciu rozejmu między Izraelem i Hamasem w grudniu 2008 roku.

Skupiając się na codziennym życiu Palestyńczyków pod oblężeniem, Zastrzelić Gazę dekonstruuje kolonialne mity represyjnej polityki Izraela: twórcy filmu jako jedni z nielicznych cudzoziemców przedostają się do oblężonej Strefy mimo izraelskiej blokady zagranicznych mediów i organizacji humanitarnych. Tym samym ich naoczne świadectwo zdarzeń z operacji Płynny Ołów jawi się jako bezcenne wobec odpowiednio sfabrykowanych informacji, które świat konsumował z musu przez dwadzieścia jeden dni oblężenia.

Alberto Arce: zdecydowaliśmy, że dołączymy do ekipy karetek pogotowia, konfrontując się w wyobraźni z tymi dziennikarzami, którzy piszą raporty chroniąc się na tyłach wojsk. Każdy może wybrać stronę, z której zdaje relację.

http://alterkino.org/

USA: Najbogatsi zarabiają coraz więcej

Świat | Gospodarka | Ubóstwo

Według danych amerykańskiego urzędu podatkowego (IRS), dochody najbogatszych warstw społeczeństwa wzrosły pięciokrotnie w porównaniu z rokiem 1992.

Dochody 400 najbogatszych rodzin wzrosły z 17 do 87 milionów dolarów. Znaczny spadek zanotowano w latach 2000-2002, po czym chwilowe załamanie nagle odwróciło się, przynosząc z każdym rokiem coraz większy dochód. Tylko w latach 2006-07 zanotowano 31 procentowy wzrost (co daje ponad 2-krotnie większy dochód w porównaniu z 2001 rokiem). W porównaniu z rokiem 1992 spadła również realna stawka podatkowa omawianej grupy - z prawie 26 do 16,6%. Ze statystyk wynika też, w latach 2002-07 na najbogatszy 1% społeczeństwa przypadały dwie trzecie ogólnego wzrostu gospodarczego. Według analiz think-thanku Economic Policy Institute, w 2008 roku prezesi firm zarabiali równowartość rocznej pensji pracownika w 1 dzień. Wszystkie wyniki uwzględniają inflację.

Opublikowane dane dotyczą roku 2007. Pierwsza wersja została opracowana przez urząd podatkowy za czasów urzędowania Clintona, jednak później administracja Busha zablokowała ich publikację, po czym przywróciła ją administracja Obamy. W końcu pojawiła się na stronie IRS w grudniu 2009, jednak nie została ogłoszona. Wiadomość o opublikowanych danych przedostała się do opinii publicznej dopiero za sprawą artykułu analityka podatkowego, prof. Caya Johnstona.

Resztki to za dużo dla najbiedniejszych krajów

Świat | Gospodarka | Tacy są politycy | Ubóstwo

W tym roku bogate państwa przeznaczą na pomoc dla biednych o 21 mld dolarów mniej niż ustalono w 2005 roku podczas szczytu w Gleneagles. Tegoroczna pomoc wyniesie 107 mld dolarów, a zgodnie z obietnicami powinna sięgać 128 mld dolarów.
Najwięcej stracą na tym kraje Afryki, które otrzymają 12 mld dolarów zamiast 25 mld.

To skandal. Bogate kraje nie mają żadnego wytłumaczenia. Za brakujące pieniądze możnaby uratować życie 2 mln najbiedniejszych matek i dzieci - powiedział Max Lawson z organizacji Oxfam.

Ku przestrodze

Kraj | Blog | Dyskryminacja | Ubóstwo

Odnaleźliby się świetnie w roli strażników w obozie koncentracyjnym. Czyż nie?

Co licealiści zrobiliby z żebrakami, gdyby mogli

Co siódmy Niemiec żyje w ubóstwie

Kraj | Świat | Gospodarka | Ubóstwo

Blisko 11,5 mln mieszkańców Niemiec żyje poniżej progu ubóstwa - wynika z opublikowanych w środę danych Niemieckiego Instytutu Badań nad Gospodarką (DIW). Według ekspertów w 2008 roku problem ubóstwa dotykał o jedną trzecią więcej, niż jeszcze dziesięć lat temu.

Zgodnie z wytycznymi Komisji Europejskiej, za zagrożonych ubóstwem uważa się w Niemczech osoby, których dochody nie przekraczają 60 proc. poziomu średnich dochodów w kraju. Najbardziej narażeni na życie w ubóstwie są młodzi mieszkańcy Niemiec. W 2008 roku problem ten dotyczył co czwartego dorosłego pomiędzy 19 a 25 rokiem życia. Wśród nich dużą grupę stanowią studenci, którzy później rozpoczynają życie zawodowe. Kolejną "grupą ryzyka" są wielodzietne rodziny oraz osoby samotnie wychowujące dzieci.

A jak wygląda w Polsce?
Większości Polaków nie stać na tygodniowe wakacje, a co piątemu nie wystarcza na ogrzanie domu czy mięsny obiad co drugi dzień. Polska znalazła się na 11. miejscu wśród europejskich krajów pod względem panującej w nich biedy - wynika z najnowszych danych Eurostatu.

Tanianiania

Prawa kobiet/Feminizm | Prawa pracownika | Publicystyka | Ubóstwo

W wielu państwach świata praca związana z opieką społeczną, opieką nad dziećmi, ale też praca w edukacji, to praca niskopłatna, praca często za grosze, choć wydawałoby się, że przecież wymaga tyle odpowiedzialności, często doświadczenia i wiedzy, że powinna być dobrze wynagradzana. Pamiętajmy, że mówimy tu wciąż o odpowiedzialności za życie i zdrowie innych ludzi, za rozwój psychiczny i fizyczny dziecka. W wielu innych zawodach odpowiedzialność oznacza odpowiedzialność finansową oraz - co często idzie z nią w parze - odpowiedzialność za jakość wykonanej pracy, a więc i status firmy.
W tym artykule rozpiszę się trochę o pracy opiekunki do dziecka, bo ostatnio trochę siedzę w temacie.

Może się to wydać nieprawdopodobne, ale w wielu miastach Polski, także tych dużych, niania zarabia 500-600 zł miesięcznie za pełny etat, nierzadko przy niemowlęciu! Stawki są oczywiście różne. Wynoszą one w Polsce od 3-4 (!) do 18zł/h. Podaję stawki orientacyjnie, chyba są wykwalifikowane osoby z dużych miast, które zarabiają więcej, ale standardem w takim Wrocławiu jest np. stawka 7 zł/h. Daje to niewiele ponad tysiąc złotych miesięcznie zakładając 8-godzinny dzień pracy. Zazwyczaj jest to praca na czarno, rodzice dziecka raczej nie płacą składek za nianię, często jest ograniczona możliwość wzięcia wolnego i nie ma co liczyć na płatny urlop (jedyną opcją jest dość ryzykowne lub niewykonalne zastępstwo na czas choroby, „urlopu” stałej niani). Biura oferujące odpłatną pomoc przy szukaniu niani zarabiają na outsourcingu studentek przed 26 rokiem życia. Rozpowszechnił się zwyczaj płacenia studentkom niższej kwoty za godzinę tłumacząc to tym, że niemowlę dużo śpi i można się w tym czasie pouczyć, więc jakby uznaje się te przerwy za wielki plus, który pomaga w pogodzeniu pracy z nauką. Z tym, że z samego Kodeksu Pracy wynika, że przerwa połączona z pozostawaniem w miejscu pracy, a szczególnie taka przerwa, która występuje w godzinach pracy (godziny pracy = od X do Y, a nie od X do Y i od Y do Z!) jest przerwą płatną. Czy nie jest to zbyt niekorzystny zapis, kompletnie nieżyciowy i pozbawiony większej logiki? Czy nie jest bzdurą dawanie pieniędzy za nieraz 2-3 godzinną przerwę? Dla kogoś, komu żal sprawiedliwie wynagradzać pracownicę, może i brzmi to kuriozalnie, jednak pozostawanie przy dziecku śpiącym w drugim pokoju lub w wózku obok jest wciąż de facto opieką. Gdyby tak nie było, to równie dobrze opiekunka taka mogłaby pójść sobie sama do sklepu w czasie snu dziecka i wrócić w czasie spodziewanej pobudki.

Nic nie usprawiedliwia więc zaniżania stawki studentce. Tym bardziej, że nie zawsze studentka taka dostaje jakąkolwiek lub choćby wystarczającą pomoc od rodziców lub państwa.
W umysłach matek, ojców i społeczeństwa w ogóle, tkwi czasami mit pracy opiekunki jako lekkiej i przyjemnej. To nie to samo, co praca rodzica w domu, która polega na organizacji gospodarstwa domowego plus opieka nad własnym dzieckiem. Szkopuł tkwi w tym, że niani narzucane są często wytyczne i ograniczenia dotyczące opieki nad danym dzieckiem, odpowiedzialność jest ogromna, a praca intelektualna (i fizyczna!), jaką opiekunka wkłada w zabawę z dzieckiem jest nieocenionym warunkiem rozwoju dziecka. Opieka indywidualna, nastawiona na potrzeby tego i tylko tego dziecka, to luksus. I DLATEGO zatrudnia się nianie, zamiast wysłać malucha do przedszkola lub żłobka!
Z drugiej strony mamy rzecz jasna problem, którego wciąż niewystarczająca liczba przedszkoli i żłobków nie rozwiązuje. Jest to problem zapewnienia własnemu potomkowi jak najlepszych warunków rozwoju i bytowych. Nie wszystko można kupić za pieniądze, ale przy jednoczesnym własnym zaangażowaniu można zapewnić mu szybki rozwój osobisty, a później lepszą edukację i prawdopodobnie także lepszą pracę. Wiadomo, że nie każdy rodzic chcący zatrudnić nianię jest dusigroszem, który chce mieć ciastko i zjeść ciastko. Czasami niskie stawki wynikają z ignorancji i braku wyobraźni, a może bardziej dosadnie - z głupoty! Bo jak inaczej nazwać ludzi, którzy uważają, że dadzą opiekunce głodową stawkę, a jej będzie się chciało jeszcze nim jakoś porządnie zająć, zabawić, nauczyć życia? Są takie kobiety, owszem, ale gdy opowiadają o swoich metodach wychowawczych, to czasami skóra cierpnie… Nie mówię tu jedynie o takich, co uważają, że klaps w dupę załatwi sprawę. Mam na myśli także takie „miłe babuleńki”, które będą zapychać półtorarocznego dzieciaka drożdżówkami, czekoladkami i biszkoptami i zwracać się do niego bez przerwy „moja ty plaplusio, nio nio nio, pokaś rąćki”.

Chciałam spojrzeć na to wszystko z perspektywy osoby, która naprawdę nie ma pieniędzy i chciałaby, by jej dzieckiem zajmowała się jakaś super niania. Z perspektywy osoby, której nie w smak zasady obowiązujące w żłobku, gdzie trudno o zapewnienie indywidualnego rozwoju, a panie (i coraz więcej panów) z wykształceniem pedagogicznym nie wiadomo czy faktycznie stosują wiedzę ze studiów w swojej pracy - wiedzy nie zawsze zresztą rzetelnej. Jednak póki żyjemy w świecie, którym rządzi pieniądz, a koszt wynajmu mieszkania wynosi co najmniej kilka stówek w małym mieście do około 1,2 - 2 tysięcy w dużym, koszty wyżywienia są jedynie coraz wyższe, a pracy jakby coraz mniej i wciąż za gówno-nie-pieniądze, trzeba się pogodzić z tym, że kobieta pracująca na takich warunkach MUSI dostawać w miarę wysokie wynagrodzenie, a w Polsce nawet stawka 15 zł /h dla osoby z pewnym doświadczeniem to malutko… Wiem, że nie przekłada się to często W OGÓLE na zarobki kobiet w tym paskudnym, pełnym nierówności i niesprawiedliwości kraju, ale to z kolei problem omawiany dość często. Bez konkretnych rozwiązań jak na razie. Jest to tylko jeden z problemów, z którym ludzie niezbyt zamożni, ubodzy, będą musieli się wciąż zmierzać ku zadziwieniu i dogłębnym analizom socjologów. Napisałam tylko o pracy niani, ale wykonywałam do tej pory wszystkie te gówniane, mało płatne prace, które wiążą się zarówno z feminizacją, jak i z juwenalizacją biedy. Pracę sprzątaczki (5-7zł/h), kasjerki (6 zł/h), pracę przy inwentaryzacji i wykładaniu towarów na półki (5 zł), pracę w gastronomii (od 4 do 10 zł) oraz przy „taśmowym” zdzieraniu smoły dłutem z parkietu u swojego własnego dziadka, która była chyba moją najcięższą i najbardziej gównianą pracą w życiu - nowi zarabiali tam 4 zł/h, wnusia dziadziusia 5.

Czy to nie przypadek, że to pielęgniarki tak usilnie walczyły o podwyżki i nadal w sumie niewiele z tego mają?
Czy to nie przypadek, że nauczycielki rzadko tak naprawdę są dobrze wynagradzane za swoją ciężką pracę, a doktoranci pracują na czarno za psie pieniądze lub za darmo? Zawód nauczycielski został sfeminizowany celowo, a nie przez przypadek! Zakładano, że kobieta jest utrzymywana przez męża (co nie zawsze było prawdą), więc można jej zapłacić o wiele mniej, a ponadto ma wrodzony zmysł pedagogiczny jako że jest to ogólna predyspozycja kobiet. Poza tym kobiety zawsze były uważane za bardziej potulne i bierne - czyli idealne jako pracownice i osoby wciskające ideologiczną pro-państwową papkę swoim uczniom.
Czy to nie przypadek, że - do kurwy nędzy - sprzątaczki zarabiają całe gie i w niemal stu procentach są to kobiety?
Kolejnym problemem, który się przy okazji nasuwa, jest nieodpłatna praca kobiet w domu, która także powoduje, że oczekiwania zarobkowe i proponowane kwoty są często marniutkie. To samo, co wykonuję za darmo ktoś inny miałby wykonywać „za tyle pieniędzy”!?

Ale w tym momencie od tego natłoku pytań rozbolała mnie głowa, więc może rozwinę niektóre z nich kiedy indziej.

Przeciwko Igrzyskom Olimpijskim 2010

Świat | Blog | Dyskryminacja | Protesty | Ubóstwo

Wezwanie Olimpijskiej Sieci Oporu + filmik

W ciągu następnych kilku tygodni na ulicach Vancouver będzie się wiele działo. Jeśli chcesz się przyłączyć lub po prostu poszukujesz więcej informacji, zajrzyj na nasze strony akcji Olimpic Resistance Network [Olimpijska Sieć Oporu], gdzie dowiesz się również o zakwaterowaniu, centrach społecznych, warsztatach, przestrzeni medycznej, pomocy prawnej i innych rzeczach.

Zimowe Igrzyska Olimpijskie 2010 odbędą się w Vancouver & Whistler na nieskażonych ziemiach rdzennych ludów w dniach 12-28.02. Wzywamy wszystkich aktywistów antykapitalistycznych, rdzennych, lokatorskich, robotniczych, imigranckich, ekologicznych, antywojennych, działających na rzecz wspólnoty i praw obywatelskich, przeciwko biedzie i kolonializmowi do wspólnego przybycia w celu konfrontacji tego 2-tygodniowego cyrku i stojących za nim represji. Organizujemy się, by stworzyć globalne zgromadzenie antykapitalistyczne i antykolonialne przeciwko Igrzyskom Olimpijskim 2010.

Wenezuela: Protesty przeciwko pogarszającej się jakości życia oraz represjom rządowym

Świat | Lokatorzy | Protesty | Ubóstwo

W ostatnich tygodniach w wielu miastach Wenezueli coraz częściej dochodzi do protestów przeciwko pogarszającej się jakości życia spowodowanej olbrzymią inflacją, niedoborom energii elektrycznej spowodowanych w części przez złą administrację sieci elektrycznych i elektrowni, niedoborem wody, braku bezpieczeństwa oraz dewalucji waluty VEF (Bolivar Fuerte) kilka tygodni temu i wprowadzeniu dwóch różnych kursów względem walut zagranicznych. Oprócz protestów anty-chavezowskich, zwolennicy Chaveza organizują także wiece poparcia dla rządu.

Oprócz tego dochodzą protesty przeciwko ostatniemu zamknięciu kilku kanałów telewizji, które zdecydowały się, że nie będą emitować przemówień prezydenta Wenezelii Hugo Chavez'a, które według prawa powinny być obowiązkowo retransmitowane przez wszystkie kanały radia i telewizji (teoretycznie prawo to zostało zapisane tak jak w innych krajach na wypadek szczególnie ważnych wydarzeń- np. katastrof naturalnych, lecz Chavez wykorzustuje go do emitowania swoich wielogodzinnych "przemówień do narodu" jedynie służących jako propaganda jego rządu)

ALTERGODZINA o sytuacji w Strefie Gazy (mp3)

Świat | Dyskryminacja | Militaryzm | Represje | Tacy są politycy | Ubóstwo

Mija właśnie pierwsza rocznica zakończenia operacji Płynny Ołów, w czasie której zginęło przynajmniej 1100 Palestyńczyków mieszkających w Strefie Gazy. O obecnej sytuacji w Strefie Gazy będziemy rozmawiać z Tomaszem Grzybem, fotografem społecznym, który właśnie wrócił z Gazy, gdzie dokumentował Gaza Freedom March.

ALTERGODZINA o sytuacji w Strefie Gazy (mp3)

Ponadto, jak zawsze w Altergodzinie, przedstawiamy Alter-Serwis, czyli przegląd wydarzeń krajowych i międzynarodowych ostatniego tygodnia, widzianych z perspektywy ruchów społecznych krytycznych wobec polityki "głównego nurtu".

ALTERGODZINA to audycja tworzona przez alterglobalistki i alterglobalistów związanych z Wrocławską Grupą "Społeczeństwo Aktywne" i pismem społecznie zaangażowanym "Recykling Idei". Słuchajcie nas w każdą środę o godz. 22:00 w działającym przy Politechnice Wrocławskiej Akademickim Radiu LUZ, we Wrocławiu na 91,6 FM oraz na całym świecie w Internecie (www.radioluz.pwr.wroc.pl).

Kanał XML