Protesty
Niemcy: Protesty przeciw bankom
Yak, Sob, 2011-11-12 22:52 Świat | ProtestyPonad 10 tys. osób demonstruje w sobotę we Frankfurcie nad Menem i Berlinie przeciwko dominacji banków - informuje niemiecka policja. Demonstracje są zainspirowane nowojorskim ruchem "Okupuj Wall Street". We Frankfurcie, który jest centrum finansowym kontynentalnej Europy, trwa pokojowy protest w pobliżu siedziby Europejskiego Banku Centralnego.
W Berlinie demonstranci utworzyli ludzki łańcuch wokół niektórych instytucji rządowych, domagając się położenia kresu spekulacjom finansowym i wzywając rząd do zlikwidowania wielkich banków. Organizatorzy twierdzą, że w Berlinie demonstruje ok. 8 tys. osób, a we Frankfurcie 10 tysięcy. (PAP)
Wściekłość po polsku (11.11.11)
oski, Sob, 2011-11-12 18:11 Antyfaszyzm | Gospodarka | Protesty | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm | Ruch anarchistycznyGdybyśmy na demonstracji zorganizowanej przez lewicę albo anarchistów zobaczyli płonący samochód TVN’u albo rozbite pojazdy prewencji – bylibyśmy całym sercem i rozumem z tymi chuliganami. W obecnej sytuacji nie możemy tak postąpić. Nie dlatego, że część z tych osób napadała i napada na nas i naszych przyjaciół, znajomych, że miejscem jakie nam znajdują w swoim systemie jest gałąź najbliższego drzewa albo jakaś latarnia – chociaż to pewnie w jakimś stopniu rzutuje na „sympatię”. Nie dlatego, że to „prawica”, ale dlatego, że były to działania w ramach dyskursu prawicowego, to znaczy, były wyrazem praktyki, którą trzeba rozpatrywać w określonym polu ideologicznym. A pole to nie jest złe dlatego, że jest „prawicowe”, ale ze względu na „cechy” czy też „strukturę” tego pola. Problemem nie jest więc, „przejecie sterów przez lewicę” (T. Kochan), ale ulokowanie działań w innym polu ideologicznym, gdzie symboliczne akty nabierają innej treści i prowadzą ku innej rzeczywistości.
W Polsce gniew zagospodarowuje jedynie prawica, od skrajnej po mniej skrajną operując podobnym zestawem haseł, wrogów i określonymi sposobami wyjaśniania wydarzeń. Ukierunkowując go w rejony, gdzie może znaleźć tymczasowe ujście, ale w żaden sposób nie narusza podstaw wykluczenia i marginalizacji na jaką skazywani są w neoliberalnej organizacji społeczeństwa coraz szersze rzesze ludzi. Zaczynając od koncentracji na problemach związanych ze stylem życia, obyczajowych, przez krytykę demokracji, po problemy gospodarcze – wszędzie snuje się trup wydzielający oduczający smród. Można powiedzieć, że pole ideologiczne prawicy maskuje, zaciera i odwraca znaczenia ustawiając problemy w perspektywie, która uniemożliwia ich rozwiązanie. Zanurzeni w tym polu młodzi ludzie mogą znaleźć jedynie tymczasowe pocieszenie, transgresje (którą równie dobrze doświadczyć można na zadymie po meczu czy na ulicy z przypadkowymi „frajerami”). Konflikt klasowy przybiera więc formę zamaskowaną, w której nie może wyrazić się jako on właśnie. Takie zamaskowanie konfliktu, niemożliwość jego artykulacji w właściwym dlań języku, czy dokładniej polu ideologicznym, sprawia że ulega on transformacji, „wypaczeniu”. Obiektywne sprzeczności zostają przełożone na „lokalność” danej ideologii, ustanawiając „interesy” w poprzek konfliktu – w samym łonie wykluczonych, zmarginalizowanych, pozbawionych perspektyw młodych (i nie tylko) ludzi. Jednocześnie prawica przekłada część gniewu na poziom „polityczny”, wykorzystując siłę ulicy w walce o władzę.
Zaczynając od Solidarności (D. Ost) poprzez PiS z ich narracją polski solidarnej, postulaty ludzi pracy, konflikty na osi pracownicy – kapitał, przyjmowały formę antykomunistyczną, przekształcane były przez liderów tak aby służyły grom partyjnym. Snując mity zdrady 1989 roku, jakiś „pozostałości dawnych elit”, wskazywano, że problemy wiążą się z określonym składem osobowym, z brakiem realnej transformacji, a nie z tym, że transformacja była tym czym była, czyli przejściem od określonego sposobu akumulacji kapitału do innego. Solidarność podobnie jak PiS starają się nie dopuścić do pojawienia się języka klasowego i praktyk walki klasowej. Artykulacji interesów pracowników, jako pracowników właśnie. Dodatkowo ruchy nacjonalistyczne, faszystowskie, przechwytując niekiedy, a la Duce, część postulatów skrajnej lewicy, ruchu antyglobalistycznego, udało się zatrzeć klasowy i emancypacyjny charakter tych postulatów, ich antykapitalistyczną wymowę, wprowadzając na to miejsce pro-narodową perspektywę[1] , koncepcje spiskowe, itd. Szowinistyczna narracja „buntowników” rozbija jedność ruchów protestu, które rodzą się na całym świecie, starając się odrzucić globalizację neoliberalną.
„Magiczna sztuczka” prawicy to ujmowanie konfliktów na tle obyczajowym, czy kulturowym. W sytuacji rosnących cen, wyrzucania ludzi z mieszkań, ograniczania wolności obywatelskich, postępującej oligarchizacji współczesnego kapitalizmu, prawica podnosi problem gejów czy ruskich, żydów, itd. w zależności od koniunktury. Lub w inny sposób „indywidualizuje” społeczne problemy. Przykładowo: przyczyną kryzysu w Polsce są określone elity, które nie są prawdziwymi Polakami. Kiedy zastąpią ich prawdziwi Polacy, jak np. Korwin-Mike, to wszystko będzie dobrze. On wszak wie co z biedą zrobić i skąd się bierze. A bierze się z lenistwa, roszczeniowej postawy.
Szereg osób zostaje przekonana przez narrację prawicową. Prawica w przeciwieństwie do anarchistów posiada jedne atut: daje „płacę ideologiczną” (M. Starnawski). W całej nędzy pozostaje chociaż jedna rzecz na bazie której można budować poczucie godności – przynależność narodowa/rasowa. Koszta tej iluzji są jednak olbrzymie – skazują na nieustanne podporządkowanie i brak godności ludzkiej ustanowionej na realnych (materialnych) fundamentach.
Co najgorsze, znaczna część lewicy, została również wciągnięta w pole ideologiczne prawicy, grając wyznaczoną rolę i podejmując praktyki bezpieczne dla neoliberalizmu. Przykładem może być afera z krzyżem, podczas której rząd bez oporu podniósł jeden z niesprawiedliwych, uderzających w każdego z nas podatków (VAT). Obrazuje to, jak konflikt obyczajowy prawicy i lewicy, umożliwi bezkonfliktowe ataki kapitału na ludzi. Lewica obyczajowa jest równie pożytecznym idiotą kapitalizmu jak faszyści.
Wydaje siê nam, że słabość ruchu antyautorytarnego doprowadziła do oddania inicjatywy w ręce liberalnych działaczy, czy to z lewa czy z centrum a bezkrytyczne podążanie za postanowieniami koalicji w zasadzie spowodowało bezruch dla wszystkich, dosłowny – tkwienie z blokadą w miejscu, jak i mentalny – podporządkowanie ogólnym tendencjom społecznym i oczekiwaniom.
To wszystko dalej idąc jest odbiciem zmian które naszym zdaniem miały miejsce w łonie wspomnianym ruchu a blokada stanowi symbol „nędzy”:
Po pierwsze, uznanie, że faszyzm to bojówki NOP, C18, itd., którzy są źli, ponieważ lubią Adolfa Hitlera, że faszyzm to „załamanie się cywilizacji”, nie zaś integralny element państwa narodowego i systemu kapitalistycznego, ujawnienie logiki leżącej u podstaw. Tym samym walcząc z faszyzmem, maskują faszyzm i rozgrzeszają elity. Pomijajmy tutaj liberalną narrację merytokratyczną – czyli wprowadzania podziału na idiotów (faszystów) i mądrych (niefaszystów – z wykluczeniem antify, gdy ta gwałci zasady „dialogu”). Narrację stanowiącą jedno z narzędzi legitymizowania wykluczenia.
Po drugie, liberalizacja ujawnia się w koncentracji na obyczajowości i stylu życia z pomijaniem sfery ekonomicznej. Jest to zjawisko, które od zarania polskiego ruchu anarchistycznego w Polce po 1989 roku, sprawia, że staje się ono bezbronne w chwilach kryzysowych.
Z tym wykluczeniem ekonomii, które charakteryzuje również prawicę, ruch anarchistyczny staje się obrońcą panującego porządku społecznego, gdyż ten, bardziej od autorytaryzmu skrajnej prawicy, pozwala na „własne strategie” i „wybory życiowe”, jak na przykład wegetarianizm. Pojawiają się w nim tendencje elitarystyczne, właściwe myśleniu kontrkulturowemu.
Anarchiści rzadko przemawiają swoim głosem, a brak własnego głosu sprawia, że wykluczeni lepiej odnajdują się w organizacjach prawicowych, niż w propagujących „styl życia swobodnego”, który tak łatwo przejmowany jest przez główny nurt – i który praktykowany bywa przez elity, nie przez środowiska wykluczone. Ponadto, z przyczyn politycznych, cześć anarchistów przyjęła „koniunkturalną strategię” mającą na celu „oswojenie” anarchizmu – zamiast tego, mamy do czynienia z korupcją anarchizmu.
Antyfaszyści zwrócili uwagę na różnorodność, tymczasem kibice na wielkie sprzeczności tkwiące w społeczeństwie. W dniu „jedności narodowej” mieliśmy pokaz walk ulicznych, jakie rzadko widujemy na Polskich ulicach. Walk wskazujących na konflikt z władzą i elitami. Reakcja elit było odwołanie się do prawa „ostre karanie sprawców” i jego zaostrzenie. Reakcja liberalnych antyfaszystów wraz z mediami korporacyjnymi głosi „wielką kompromitację” prawicy. Jeżeli mówić o kompromitacji prawicy, to w tym znaczeniu, że odcięła się od aktów agresji. Namawiając najpierw do eskalacji konfliktu, potem wyparła się swoich „żołnierzy” - honorowo. To raczej kompromitacja liberalnej lewicy, która w obliczu przemocy ulicy mówi głosem elit – przedkładając „sukces medialny” nad „sukces polityczny”.
Xavier stwierdza, że problem nie leży w „teorii”, w przemianie „dyskursu”. Otóż problem jest dyskurs, jako że nie jest on tylko słowami, ale określonymi praktykami. Jest praktyków, a takim samym stopniu, w jakim jest teorią. Oczywiście, z wielkim szacunkiem podchodzimy do praktyk lokatorskich, pomocy ludziom pracy, itd. Jest to najlepsze co ruch anarchistyczny spłodził. Niemniej, nie jest w stanie wydobyć się en masse, z liberalnej, wykluczającej ideologii, a tym samym zaproponować inne spojrzenie na problemy społeczne.
Zapominamy, że rok 1989 był symbolem nie tylko przejścia „od komunizmu do kapitalizmu”, ale zmianami o charakterze globalnym w samym kapitalizmie. To przeniesienie kosztów na społeczeństwie, maksymalizacja zysku przez wzrost wyzysku, kurczenie się miejsc pracy powiązanych z „chudą” organizacją, jak również z rozwojem technologii. Zmiana organizacji produkcji wpłynęła na partycypację w zakładzie pracy, jak również w przestrzeni publicznej. Zmieniła układ sił między klasami pogarszając status życia szerokich mas. Są to zmiany strukturalne o globalnym charakterze. Jedną ze strukturalnych zmian jest wzrost bezrobocia młodych ludzi i McPraca, która nie pozwala na normalne życie.
W Polsce przemiany strukturalne przedstawiane albo jako „wypaczenia” (część lewicy) albo jako „spisek” (część prawicy). Brak pracy nad charakterem współczesnego kapitalizmu w obozie lewicy sprawia, że prawica spokojnie, bezczelnie, postuluje jako rozwiązanie dalszą liberalizację gospodarczą obarczając winą za „brak perspektyw” lewicę. Ta zaś wspomina coś o socjaldemokratycznych rozwiązaniach (nie patrząc na możliwość ich wprowadzenia w danym układzie sił) i „różnorodności”. Prawica jest chyba bliższa prawdy, gdy mówi językiem wojennym (oczywiście być bliżej, nie oznacza, że jest się „w” i można całkiem dobrze się z prawdą wyminąć).
Można byłoby podziękować kibicom za spalenie samochodu TVN’u, za zakłócenie spokoju „zadowolonym”. Niestety obawa, że wojna domowa w Polsce przybierze formę walki wykluczonych z wykluczonymi, bez naruszania podstaw neoliberalizmu jak również fakt, że w polu ideologii prawicowej dominuje pro-neoliberalne nastawienie (np. Nowa Prawica) pozostaje się jedynie martwić, że gniew blokowisk zredukuje co najwyżej populacje tychże. Tuskowi nic się nie stanie – zresztą to nie Tusk jako Tusk jest problemem. Poza tym, agresja ulicy wtoczona w kontekst faszystowski, z powiewającymi w tle „celtykami” i „swastykami” może zostać wykorzystana do zaostrzania prawa i autorytarnych rozwiązań, które utrudnią walkę ekonomiczną i działania antyrządowe[2].
Przemoc nas nie przeraża. Przeraża nas przemoc, która prowadzi do nikąd. Przeraża nas, że antyfaszyzm zostaje zawłaszczony przez Gazetę Wyborczą, zaś kontestacja systemu odbywa się w autodestrukcyjnych klimatach.
Piotr Urbański
Oskar Szwabowski
[1] Można powiedzieć, że perspektywa narodowa nie wyklucza antykapitalizmu, że niekiedy ruchy społeczne podnosiły oba postulaty nie staczając się na pozycje faszyzujące. Nawet jeśli, to, to, co w pewnych kontekstach historycznych może uchodzić za sensowną strategię, w innych będzie retro-utopią. Poza tym, samo podnoszenie kwestii abstrakcyjnego połączenia narracji narodowej i antykapitalistycznej jest zbyt „ogólne”, nie jest w stanie wyjaśnić tego, co dzieje się w Polsce obecnie. Mamy tutaj przecież nie tylko narodową narrację suwerenności i samostanowienie, ale inaczej niż w narracji antykolonialnej zdefiniowanego wroga. Definicja ta osłabia jedność ludzi pracy (i tych pracy pozbawionych), uniemożliwi pewne reformy polepszające życie tychże (np. antyfeminizm prawicy, utrudnia walkę ekonomiczną kobiet).
[2]Przykładowo władze czekały tylko na pretekst, by wprowadzić planowaną od dawien nowelizację prawa o zgromadzeniach. Zresztą poza tym, narracja „antyfaszystowska”, gdzie faszyzm zostaje zinterpretowany w sposób liberalny, ułatwi ograniczanie swobód obywatelskich i kryminalizację „ekstremy” – by elitą żyło się lepiej.
Krajobraz po 11 listopada
XaViER, Sob, 2011-11-12 13:05 Antyfaszyzm | Protesty | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm | Ruch anarchistycznyEmocje po wczorajszych wydarzeniach związanych z organizowanym przez środowiska neofaszystowskie i nacjonalistyczne warszawskim Marszem Niepodległości oraz wrocławskim Marszem Patriotów nieco opadły, więc można spróbować stworzyć zarys podsumowania.
Być może miałem najszerszy obraz wydarzeń, ponieważ pisałem relację na żywo zarówno z Warszawy, jak i Wrocławia, więc otrzymywałem informacje od aktywistów i reporterów z różnych miejsc. Obserwowałem też wydarzenia w przekazach na żywo i z kamer internetowych. Z góry lepiej widać niż z dołu. Nie twierdzę, że dysponuję pełnią materiału źródłowego, ale prawdopodobnie mam więcej informacji niż przeciętny uczestnik obu wydarzeń. Obserwowałem na bieżąco także pojawiające się komentarze w mediach.
Spróbuję ocenić sytuację obu stron jaka wyłania się po wczorajszym dniu.
Zacznę od strony nacjonalistycznej.
W moim przekonaniu nie jest prawdą, że było ich kilkanaście tysięcy, jak twierdzą organizatorzy. Z widoku kamerki internetowej zawieszonej nad placem Konstytucji wynikało że było ich mniej niż 10 tysięcy. Notabene niektórzy próbują dowodzić, że były ich "dziesiątki tysięcy" pokazując zdjęcie z Krakowskiego Przedmieścia, gdzie wybrali się zwykli Warszawiacy, a pochód nacjonalistów w ogóle tamtędy nie szedł. Nie spór o tysiąc czy dwa w te czy wewte jest istotny. Istotne jest to, że w tym roku nie było ich kilkuset, ale kilka tysięcy i nad tym trzeba się zastanowić.
Sam ONR co prawda dzięki patriotycznym szopkom urósł nieco w ostatnich latach, ale nie można twierdzić, że to ONR czy MW i ich sympatycy stanowili trzon tej demonstracji. Składał się on z dwóch, w dużym stopniu odmiennych grup. W pewnym stopniu dzięki kampanii propagandowej, mającej na celu złagodzenie ich wizerunku, reklamowaniu ich marszu, jako pokojowego patriotycznego przedsięwzięcia dla dziadka, babci, ojca, matki i dziecka (choć głównie z innego powodu o czym poniżej). Dzięki temu udało się im przyciągnąć trochę zbałamuconych przez szkolną propagandę nacjonalistyczną rodem z Sienkiewicza i wierszy o Niemcach "co to chcą nam pluć w twarz" (do Niemców jeszcze wrócę potem). Jednak to nie oni stanowili główny komponent tej grupy, ale organizacje powiązane z PiS i Kościołem - przyłączyli się Solidarni (ci od krzyża na Krakowskim Przedmieściu), Kluby Gazety Polskiej, do tłumnego przybywania nawoływał najpopularniejszy tygodnik w Polsce, tj. Gość Niedzielny. Oni sami byli wstanie przyciągnąć kilka tysięcy osób i prawdopodobnie ta grupa była najliczniejsza i najmniej zorientowana w tym "co jest grane". Do tej grupy należy zaliczyć też różnej maści korwinowców (sam Korwin-Mikke w Internecie nawoływał do "bicia lewaków, ale oszczędzania kobiet i dzieci"). Marsz Niepodległości promowano na okładce Najwyższego Czasu, jako wydarzenie patriotyczne i antylewicowe.
Drugim bardzo ważnym składnikiem tej koalicji byli prawicowo nastawieni kibice piłkarscy. To oni mieli stanowić trzon bojowy tego Marszu i jako tacy byli zapraszani przez organizatorów. Mieli tworzyć "sztafety ochronne" Marszu. Dodatkowo jest tajemnicą poliszynela, że prawicowa część kibiców przenika się z organizacjami neofaszystowskimi takimi jak ONR, czy NOP. Kibice stanowili co najmniej 1/3, jeśli nie prawie połowę Marszu. Ale też i najmniej zdyscyplinowaną grupę. Organizatorzy wprowadzili totalitarną wręcz kontrolę transparentów (każdy musiał uzyskać imprimatur MW/ONR), żeby czasem komuś nie przyszło do głowy ujawniać swoje prawdziwe poglądy. Nie byli jednak w stanie zapanować nad ciałami swoich zwolenników. Kibice bardziej niż lewaków nienawidzą policji, nie od dziś o tym wiadomo. W takiej ich masie, jaka była obecna na Marszu musiało dojść do spięcia z panami w kaskach. Część wyraźnie była na tę walkę nastawiona. W kontekście faktu, że ONR i MW sami zapraszali kibiców i chwalili się na Facebooku, że transparenty zachęcające do przybywania na Marsz pojawiały się na różnych stadionach, wydaje się zabawne odcinanie się organizatorów od kibiców. Przecież dokładnie wiedzieli kogo zapraszają, część z nich jest kibicami i zna to środowisko i zdawać musieli sobie sprawę co z tego może wyniknąć.
Wygląda na to, że organizatorzy Marszu przeliczyli się. Stworzyli zupełnie egzotyczną koalicję narodowych radykałów, rekrutowanych najczęściej na stadionach z narodowymi katolikami i konserwą. Będzie interesujące obserwować jak ta koalicja będzie wyglądać w przyszłości. Albo ONR i MW odetną się od kibiców, albo zrezygnują z łagodzenia wizerunku i stracą wtedy poparcie Solidarnych i innych religijnych konserwatystów. Na razie dominuje pierwsza opcja, jak można zrozumieć z ich oświadczenia wydanego po Marszu, czyli odcinają się od "prowokatorów", czyli bojowo nastawionych kibiców. W takim razie prawdopodobnie utracą część zwolenników, ale i zaczną tracić swoją pozycję na stadionach. Potępianie i oddawanie w ręce policji kibiców nie zostanie chyba zbyt dobrze tam odebrane.
Z drugiej strony po wczorajszych wydarzeniach utracili także twarz wśród wielu tych, którzy zostali przypadkowo zwabieni na Marsz, jako "pokojowe wydarzenie patriotyczne". Wiele osób stwierdzi, że to jest zadymiarskie środowisko. Nie wiadomo czy konserwatyści nadal będą chcieli firmować coś tak niepewnego pod względem wizerunkowym. Mogą nienawidzić TVN, ale płonący wóz transmisyjny tej stacji (oraz zniszczone wozy Polsatu i Polskiego Radia), to może być już dla nich przesada (w końcu konserwatyzm zobowiązuje). Bez wątpienia część osób na następny marsz się już nie wybierze, czy to ze strachu, czy też z niechęci do zadym. Jakkolwiek oceniać to, co się wydarzyło, nie była to raczej impreza dla dzieci.
Organizatorzy Marszu stoją w bardzo trudnej sytuacji. W którąkolwiek stronę nie pójdą stracą część uczestników. Nie wiem czy drugi raz ktoś da się zwabić na łagodny wizerunek polskiego narodowca pod krawatem, jaki widniał na plakatach Marszu. Ja, gdybym miał konserwatywne poglądy i nie lubił zadym, raczej bym nie poszedł na coś takiego.
Przejdę teraz do strony antyfaszystowskiej
Sytuacja antyfaszystów nie jest aż tak trudna, jak organizatorów Marszu, nie muszą wybierać między jednym złem a drugim. Frekwencja, mimo bojkotu, a nawet nagonki głównych mediów nie była zła (choć oczywiście mogła być znacznie lepsza).
Niemniej jednak, tak jak pisałem już wcześniej, strategia Koalicji jest w moim przekonaniu nie do końca przemyślana. Przecież to zeszłoroczny, krótkotrwały i trudny sojusz z Gazetą Wyborczą w który mimo krytyki m.in. anarchistów, weszła Koalicja spowodował więcej szkód niż pożytku.
Po pierwsze, to nie miłość do ojczyzny, patriotyzm, a nawet zmiana wizerunku organizatorów Marszu, spowodowała jego wysoką frekwencję. Była nim nienawiść do środowiska Gazety Wyborczej, która jednoczy wszystkich na prawicy ponad podziałami - od łagodnych konserwatystów po agresywnych faszystowskich bojówkarzy. To ona spowodowała, że na ulice wyszły tysiące a nie setki. Koalicja antyfaszystowska chyba nie docenia nastrojów anty-gazetowyborczych. Zwolennicy tej strategii powiadają, że dzięki GW szeregi blokujących się powiększyły. Być może, ale szeregi po stronie prawicy wzrosły wielokrotnie bardziej i to co było do tej pory wydarzeniem mniej lub bardziej marginalnym, dzięki sojuszu antygazetowemu, urosło do dużego wydarzenia łączącego całą prawicę. To był strzał w stopę. W dodatku lewica została przez strategów Koalicji zmuszona do bycia kojarzoną po raz kolejny z neoliberałami z Czerskiej, której idole, tacy jak Balcerowicz, doprowadzili do wzrostu rozwarstwienia społecznego, biedy i bezrobocia (i za to jest nienawidzona w wielu kręgach, nie tylko na prawicy). Ja nie czuję żadnej łączności z tymi ludźmi, ani ideowej, ani mentalnej. Nawet ich rzekomy antyfaszyzm był bardzo miałki. W tym roku odcięli się, a teraz portal gazeta.pl lansuje tezę, że "obie strony są tak samo karygodne". We Wrocławiu Gazeta zorganizowała własny marsz 9 listopada, co spowodowało dodatkowy zamęt wśród ludzi.
Media to ogólnie rzecz biorąc trzecia strona konfliktu. To media liberalne, mimo że to nacjonaliści spalili im wozy transmisyjne i pobili część reporterów, lansują obraz, że obie strony są tak samo złe. Rozdmuchiwany jest we wszystkich mediach do absurdalnych rozmiarów incydent z Nowego Świata, gdzie doszło do kilkusekundowego starcia antyfaszystów z nacjonalistami. To spięcie jest tak pompowane, że próbuje stawiać się znak równości pomiędzy zdemolowaniem placu Konstytucji. Wczoraj słuchając relacji nie mogłem wyjść ze zdumienia, kiedy w mediach non stop była mowa o "złych anarchistach niemieckich" i zaraz potem płynne przejście do zamieszek na placu Konstytucji, gdzie mówiono już tylko o "chuliganach", ani razu nie używając pojęcia politycznego - czyli np. nacjonaliści, prawicowcy, czy faszyści. Postronny obserwator wyrobił sobie opinię - znowu anarchiści sprowokowali zamieszki, a jacyś nieokreśleni chuligani zakłócili Marsz Niepodległości. Majstersztyk manipulacji.
W całym tym szumie przebija się także hasło - Niemcy biją Polaków. Nie da się już ukryć że nawet nasze "liberalne" media, to jest po prostu konserwatywna prawica, która ujawnia tym samym swoje fobie antyniemieckie i sprzedaje je publiczności. "Zatrzymano x zadymiarzy z czego połowa to Niemcy". Daje to niesamowite narzędzie propagandowe w ręce prawicy i podglebie do kolejnej nacjonalistycznej teorii spiskowej - Niemcy przyjechali wywoływać burdy między Polakami. Ta histeria antyniemiecka nakręcana była już wcześniej. Generowały ją prawicowe media i prawicowi dziennikarze tacy jak Pospieszalski, który nakręcił histeryczny reportaż o niemieckiej antifie. Nie ma się co dziwić, że nastawiona odpowiednio tymi wiadomościami policja zatrzymała wszystkich Niemców na jakich udało im się trafić i to grubo przed rozpoczęciem zamieszek. Większość Niemców nie brała udziału w jakichkolwiek starciach. Nawet z filmiku lansowanego przez prawicę ze zdarzenia na Nowym Świecie nie widać, żeby w starciu na tej ulicy brało udział 96 osób. Z relacji korespondentki CIA wynikało, że doszło do krótkiego spięcia, a policja wykorzystała pretekst, żeby zatrzymać wszystkich młodych ludzi, którzy stali w okolicy. Szczególnie polowali na Niemców. W efekcie Niemcy siedzieli już na Wilczej, gdy nacjonaliści zaczęli dymić na placu Konstytucji, więc nie byli w stanie nikogo prowokować.Są natomiast wykorzystywani przez media jako kozły ofiarne. I to za pomocą wręcz języka szowinistycznego. Polacy jeżdżą do Drezna blokować tamtejszych faszystów i nikt tam nie
wywołuje histerii szowinistycznej pod hasłem "Polacy jadą bić Niemców". Wydrukowanie takich słów poza gazetkami skrajnej prawicy wywołałoby niesamowity skandal. (Zob. też: Jak to było z niemiecką antifą?)
Ktoś zapyta - po co ściągnięto niemiecką antifę. A ja odpowiem - widocznie niemiecka antifa ma większe doświadczenie i większą świadomość niż polscy liberałowie i konserwatyści tego, co mogą nacjonalistyczne i faszystowskie organizacje zrobić. U nas wśród elit panuje ciągły strach przed lewicą, która nie oszukujmy się, nie jest szczególnie w Polsce silna. Te lęki uosabia Tomasz Wróblewski, nowy szef Rzeczpospolitej, który spać nie może, bo zagraża mu jakaś "militarystyczna lewica", a bagatelizuje bardzo niebezpieczne i rosnące w siłę bojówki nacjonalistyczne, w tym bojówki tak chore jak Combat Adolf Hitler. Obyście państwo konserwatyści nie obudzili się z ręką w nocniku. Ale ta ślepota ma to swoje historyczne analogie - to konserwatyści umożliwili Hitlerowi dojście do władzy w 1933 roku. Uważali go również za "mniejsze zło" względem lewicy. Teraz mniejszym złem dla większości konserwatywnych liberałów stanowią "weseli chłopcy z ONR", którzy wyszli się na miasto zabawić i "troszkę przegięli".
Tak można było wywnioskować z komentarzy większości tzw. ekspertów od wszystkiego, którzy zostali zaproszeni do studia TVP Info. Ogólnie rzecz biorąc zrównywanie antyfaszystów z faszystami czy nacjonalistami w tym konflikcie jest w ogóle nieuczciwe. Wyłania się z tego obraz jak gdyby obie strony reprezentowały równorzędnie moralnie postawy, ot jedne z wielu takich samych pudełek w hipermarkecie idei postawionym przez liberalne media. Bez odwołania do historii, do tragicznych skutków jakie ideologie nacjonalistyczne, szowinistyczne, rasistowskie i faszystowskie doprowadziły. Dla mnie to jest prawdziwy skandal.
Z drugiej strony Koalicja, być może pod wpływem środowisk zbliżonych do GW, postanowiła być tak grzeczna, że aż bez wyrazu. Baloniki miały przyciągnąć zwykłych Warszawiaków, ale jednocześnie przy realnym zagrożeniu ze strony bojówek faszystowskich trzeba było być naprawdę zdeterminowanym i świadomym politycznie Warszawiakiem, żeby mieć odwagę wyjść z domu tego dnia. Chwała tym, którzy przyszli, ale to nas nie obroni przed narastającą nacjonalistyczną falą.
Pramatką blokad antyfaszystowskich nie jest Drezno. Jest najbardziej chyba skuteczna w historii blokada antyfaszystowska w historii, tj. blokada na Cable Street w Londynie, gdzie właśnie nie tylko hardkorowi działacze zablokowali marsz faszystów, ale zwykli mieszkańcy dzielnicy budowali barykady, bili się z faszystami i policją. Tak, bili się. Mężczyźni na pięści, kobiety patelniami, a dzieci rzucając szklane kulki pod kopyta policyjnych koni. Nie stali z balonikami, licząc że policja ich ochroni.
Nie, wcale nie chodzi mi tu o gloryfikację przemocy. Przemoc w stylu bicie po kryjomu w krzakach młotkiem pojedynczych nazioli mnie w ogóle nie podnieca, ani nie interesuje. To, co było ważne na Cable Street, to był fakt, że ludzie uznali, że faszyzm stanowi dla ich społeczności realne zagrożenie i byli gotowi nawet bić się a może i zginąć, niż ich przepuścić. Prasa konserwatywna także wtedy krytykowała i grzmiała. Ale, co z tego. Faszyści nie przeszli, mało tego - po tej porażce już nigdy się nie podnieśli w Wielkiej Brytanii, a zwycięzców się nie ocenia. Pytanie więc nie jak zbudować silniejsze bojówki, ale jak sprawić, żeby zwyczajni ludzie, zwykli pracownicy, poczuli, że nacjonalizm to zagrożenie, a nie rozwiązanie, że nacjonalizm to produkt władzy, żeby odwrócić uwagę od prawdziwej przyczyny ich problemów - czyli systemu kapitalistycznego i takiego a nie innego systemu politycznego.
Tego nie zrobi się z Gazetą Wyborczą, ani z Karolakiem czy Szycem - zadowoleni i zamożni ludzie bardzo rzadko czują masowo aż taką determinację, żeby narażać się na ataki faszystowskich bojówek. Nie rozwinie się silnego ruchu antyfaszystowskiego "walcząc o zmianę dyskursu" na uniwersytetach. To można zrobić tylko i wyłącznie ciężko pracując z ludźmi atakowanymi przez ten system, towarzyszyć im i pomagać im w ich problemach. Pokazywać na czym polega solidarność międzynarodowa, odcinając ich tym samym od wpływów prawicy. W tym kontekście dziwi mimo formalnego poparcia OPZZ, największej po Solidarności centrali związkowej w kraju, brak faktycznej mobilizacji swoich członków. Samo OPZZ powinno przynajmniej tysiąc członków wystawić na blokadzie.
Wracając na swoje podwórko. Ciekaw jestem ilu nacjonalistom pomogliśmy, gdy ich szef oszukał na saksach w Holandii. Trudno w takiej sytuacji nadal pozostać nacjonalistą, gdy holenderscy związkowcy angażują się w imię solidarności międzynarodowej w pomoc dla oszukanych Polaków. Człowiek najlepiej uczy się poprzez praktykę, wtedy najłatwiej obala się różnego rodzaju ideologiczne zasłony dymne i stereotypy. Ci ludzie najczęściej nie są zainteresowani wysublimowaną literaturą wydawaną przez niektóre lewicowe wydawnictwa.
Nie twierdzę, że teoria jest nieistotna, ale w Polsce zostało to wszystko postawione na głowie. 90 proc. lewicowców zajmuje się teorią, a 10 proc. realną pracą wśród ludzi. Tu jest coś nie tak i nie ma się co dziwić, że prawica rośnie w siłę na ulicach. Martwi mnie, że największe mobilizacje w tym kraju dotyczą albo obrony skłotów, albo antyfaszyzmu (i to podawanego w liberalnym sosie). Działając w ten sposób na dłuższą metę nie obronimy ani skłotów, ani nie zablokujemy faszystów, bo to oni będą kontrolować ulice, wyręczając w pacyfikacji realnych ruchów protestu władze. Jak we współczesnej Rosji.
Blog Lewica Wolnościowa
Profil na Facebooku: http://www.facebook.com/wolnelewo
Blokady marszów faszystów 11.11.11 - relacja na żywo
XaViER, Pią, 2011-11-11 11:20 Kraj | Antyfaszyzm | Protesty | Rasizm/Nacjonalizm | Ruch anarchistyczny11 listopada, nacjonaliści, rasiści i neofaszyści organizujący się wokół takich organizacji jak ONR, Blood & Honour czy Młodzież Wszechpolska oraz Narodowe Odrodzenie Polski urządzają przemarsz ulicami Warszawy oraz Wrocławia. Antyfaszyści będą starali się zablokować trasę przemarszów faszystowskich. W Warszawie blokada zaczyna się za pięć 12 i będzie znajdować się na ulicy Marszałkowskiej między placem Konstytucji a ulicą Wilczą. We Wrocławiu antyfaszyści zbierają się o godz. 17 na ul. Świdnickiej.
Zobacz też: Oświadczenie na temat incydentów związanych z 11 listopada - o policyjnych represjach i medialnej histerii | Nie dla wrażliwych: Ułańska fantazja kontra germańska antifa | Co takiego uczynili warszawiakom antyfaszyści z Niemiec? | Wściekłość po polsku | Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz | Jak to było z niemiecką antifą? | Krajobraz po 11 listopada | Combat Adolf Hitler we Wrocławiu
Protest w Londynie 9 listopada
oski, Czw, 2011-11-10 14:51 Edukacja/Prawa dziecka | ProtestyPoniżej relacja autorstwa Igora Strapko oraz fotorelacja Agnieszki Tokarz, ze strony pisma Praktyka Teoretyczna.
W środę 9 listopada pod hasłem „Nasza edukacja to nie wasz interes”, na wezwanie Education Activist Network, dziesięciotysięczny marsz studentów i pracowników szkół wyższych zablokował ruch w centrum Londynu. Marsz wsparły największe centrale związkowe, liczne partie i organizacje lewicowe, a także odbywający się tego samego dnia marsz pracowników sektora energetycznego.
„N9” przeszło do historii jako jedno z największych i najlepiej zorganizowanych antyrządowych wystąpień ulicznych tego roku. Marsz ruszył spod University of London w stronę Trafalgar Square i dalej w kierunku londyńskiego City. Zakończył się pod Metropolian University na London Wall.
Nowy Jork: Demonstracja przeciwko nierównościom społecznym
Anarchista49, Śro, 2011-11-09 09:02 Świat | Gospodarka | ProtestyUlicami Nowego Jorku odbył się blisko 18-kilometrowy marsz w proteście przeciwko nierównościom społecznym. Demonstracja odbyła się pod hasłami: „Chcemy sprawiedliwości, chcemy zmian”, „Niech płacą bogaci, a nie biedni”.
Protesty odbywają się także w innych miastach USA. W Dallas (Texas) okupanci wezwali do strajku generalnego. Podobne działanie w Oakland spowodowało zablokowanie potężnego portu handlowego. Na 23 listopada okupanci zapowiadają marsz na Waszyngton, jako protest przeciwko cięciom socjalnym i podnoszeniu podatków, z których korzysta tylko 1% obywateli.
Libia: Nowa władza nie płaci
Anarchista49, Śro, 2011-11-09 08:57 Świat | Militaryzm | ProtestyNowa władza, która przejęła panowanie nad krajem po upadku rządu Kaddafiego w wyniku zbrojnej interwencji NATO, przestała płacić swoim żołnierzom. Nie chodzi tutaj o żołnierzy oficjalnej armii libijskiej, którzy pozostawali wierni poprzedniej władzy, ale także rebeliantów, którzy rozpoczęli obalanie reżimu.
Ostatnio odbył się stanowczy protest żołnierzy przeciwko praktykom nowej władzy. Władza natomiast tłumaczy się problemami organizacyjnymi. Nie płacenie żołnierzom teoretycznie sprzyjałoby pokojowi, ale nie płacenie uzbrojonym żołnierzom może doprowadzić do wojny. (telesur)
Nowy Jork: Tysiące „oburzonych” zostało aresztowanych
Anarchista49, Wto, 2011-11-08 07:37 Świat | Protesty | RepresjeŁączna liczba osób protestujących pod auspicjami ruchu „Occupy Wall Street”, którzy zostali aresztowani lub zatrzymani, osiągnęła już 3000. W ostatnim marszu przeciwko spekulacjom bankowym zatrzymano 20 kolejnych manifestantów. Według rzecznika nowojorskiej policji, która jak wcześniej informowaliśmy jest dotowana szczodrze przez sektor bankowy, większość zatrzymanych została aresztowana za "naruszenie porządku publicznego".
Protesty w Nowym Jorku jak i w całych Stanach Zjednoczonych czerpią inspirację z hiszpańskiego ruchu „15-M”, który w dniu 15 maja br. rozpoczął okupację madryckiego placu Puerta del Sol. Nowojorski ruch „Occupy Wall Street” zrzesza m.in. bezrobotnych, nauczycieli, funkcjonariuszy publicznych i związkowców. (Telesur)
Warszawa: wiec solidarności z ruchem "Occupy Wall Street"
Czytelnik CIA, Nie, 2011-11-06 18:03 Kraj | Gospodarka | Protesty11.11.11 o godzinie 11.00 zapraszamy wszystkich na wiec solidarności z uczestnikami akcji Occupy Wall Street, która w ponad stu amerykańskich miastach przeistoczyła się w obywatelski ruch Occupy Together, działający także w innych krajach. Wiec będzie miał miejsce w Warszawie, przed gmachem Ambasady Stanów Zjednoczonych w Alejach Ujazdowskich 29/31. Chcemy w ten sposób zaprotestować przeciwko nieuzasadnionym represjom stosowanym wobec uczestników masowych wystąpień obywatelskich.
Chcemy poprzeć ideę walki non-violence, walki pozbawionej jakiejkolwiek przemocy, opartej na zasadach obywatelskiego nieposłuszeństwa, zakładającej przeciwstawianie argumentom siły jedynie argumentu racji, wywodzącej się także z najlepszych tradycji amerykańskich, sięgających czasów Henry’ego Davida Thoreau.
Dziś, gdy do tych tradycji odwołują się Zgromadzenia Powszechne na Liberty Plaza w Nowym Jorku i setkach miast w USA i na świecie, powinniśmy do nich dołączyć. Już przed dwoma tygodniami, uczestnicząc w Marszu Oburzenia zorganizowanym przez Porozumienie 15 Października, w parku obok warszawskiej giełdy wyraziliśmy wolę by stać się zaczątkiem takiego Zgromadzenia Powszechnego także w naszym kraju.
Kolejnym miejscem jego obrad niech będą zatem 11 listopada Aleje Ujazdowskie przed ambasadą USA, gdzie chcemy zaprotestować przeciwko brutalnym i nieuzasadnionym represjom wobec tworzącego się obywatelskiego ruchu przywrócenia należnych wspólnocie praw i wyrazić swoje poparcie dla tych dzielnych i wytrwałych ludzi, którzy w ruchu tym uczestniczą.
A dlaczego właśnie 11 listopada? Bo trudno wyobrazić sobie lepszy termin niż Święto Niepodległości, by przywrócić pojęciu międzyludzkiej solidarności (tej z małej litery) zapomniane znaczenie. Bo przecież „za wolność naszą i waszą”, Pułaski, Kościuszko, te sprawy…
Jest też pewna symetria świąt. 11 listopada to w Stanach Zjednoczonych Dzień Kombatanta. Przykładem na to, w jaki sposób państwa traktują niepotrzebnych już żołnierzy, jest przypadek Scotta Olsena, 24-letniego weterana marines, który odbywał służbę w Iraku. Należy on do organizacji Weterani dla Pokoju, zrzeszającej byłych amerykańskich wojskowych, którzy zdecydowali się wystąpić przeciwko militarystycznej polityce swojego kraju. W USA weterani są otaczani szczególnym szacunkiem, choć państwo często o nich zapomina. Scott, który wyszedł bez szwanku z uczestnictwa w bezsensownej wojnie, na którą wysłało go jego państwo, został poważnie raniony przez policję. Znalazł się w szpitalu w stanie krytycznym – obecnie jego stan jest stabilny, ale jak się okazało doznał poważnego urazu mózgu, ma uszkodzony m. in. ośrodek mowy. Czeka go operacja neurochirurgiczna, a po niej długa, mozolna rehabilitacja.
Faszyzm miewa różne oblicza, a dziś możemy dostrzec paskudne oblicze korporacyjnego faszyzmu. „Faszyści zmieniają koszule”, pisał niegdyś Ryszard Krynicki po jednym z dramatów naszej najnowszej historii. Ten wiersz ma też jednak wymiar uniwersalny. Dziś są to białe koszule – white collars – z bardzo ekskluzywnymi metkami, należące do CEO’s – dyrektorów zarządzających wielkich korporacji, zwłaszcza z sektora finansowego, który ponosi największą odpowiedzialność za wywołanie obecnego światowego kryzysu ekonomicznego. To ci ludzie – pod pretekstem obrony porządku, który zapewnia im władzę i niewyobrażalne zyski – domagają się od polityków tłumienia przemocą protestów społecznych.
To nie jest wewnętrzna sprawa Stanów Zjednoczonych. To sprawa nas wszystkich.
Nie, nie jesteśmy antyamerykańscy. Wręcz przeciwnie. Pamiętajmy, że to w gruncie rzeczy melting pot, wrzący tygiel różnych ras, korzeni etnicznych, kultur, czyli – innymi słowy – skupiają się tam jak w soczewce dobre i złe cechy całej ludzkości.
Postulaty, jakie wysunął ruch Occupy Wall Street – zarówno ekonomiczne, jak i dotyczące respektowania elementarnych zasad demokracji – dotyczą nas wszystkich.
Las Birnam ruszył. Nie spóźnijmy się.
Witajcie! Willkommen! Privet! Welcome!
Jaromir, Nie, 2011-11-06 14:30 Kraj | Antyfaszyzm | Protesty | PublicystykaOpublikowane poniżej oświadczenie antyfaszystowskiej koalicji "Porozumienie 11 listopada" jest sprostowaniem histerycznych głosów ze strony prawicowych mediów, jakoby forma tegorocznych blokad pochodu skrajnej prawicy miała na celu coś więcej, niż solidarny i radykalny sprzeciw wobec publicznych manifestacji ksenofobii i nietolerancji.
Jednocześnie redakcja portalu CIA jasno zaznacza, że nie popiera obchodzenia świąt patriotycznych w żadnej formie, ponieważ są to wydarzenia ściśle związane z legitymizacją struktur władzy i państwa, którym jako anarchiści/-stki się sprzeciwiamy.
„Niemcy jadą rozbić marsz” ogłosiło kilku dziennikarzy wtórując skrajnie prawicowym krzykaczom, którzy regularnie ogłaszają agresję „niemca”, „ruskiego”, „żyda”, „homoterrorystów” i „lewackich ekstremistów”.
Żerując na historycznych resentymentach, zrównano intencje współczesnego niemieckiego ruchu antyfaszystowskiego z intencjami nazistów bądź zaborców. O ile taka retoryka ze strony polskich nacjonalistów i neofaszystów kompletnie nas nie dziwi, o tyle przejęcie jej przez kilku dziennikarzy uważamy za skandaliczne i równoznaczne z auto-dyskredytacją ze strony tych osób. Pozostajemy jednak odporni na opary absurdu i tłumaczymy łopatologicznie raz jeszcze podstawy naszego antyfaszystowskiego dyskursu w kontekście 11 listopada.
Manipulacją jest twierdzenie, jakoby koalicja antyfaszystowska występowała przeciwko ustawowej i prawnej niepodległości kraju. Dzień 11 listopada będzie świętowany w całym kraju w setkach miejsc i na wiele sposobów. Nigdy nie blokowaliśmy, ani nie zamierzamy blokować tych wydarzeń. Natomiast z pełną świadomością blokujemy jedno konkretne! Mianowicie to, które nie jest niczym innym jak demonstracją skrajnie prawicowych, nacjonalistycznych, faszyzujących postaw i idei. Tym wydarzeniem jest tak zwany Marsz Niepodległości, organizowany przez ONR i MW, na który zaproszono też skrajną prawicę z Węgier (Jobbik), Serbii, Ukrainy, Czech... W ten sposób marsz ten, który pod różnymi nazwami odbywa się w W-wie już od wielu lat, urasta do jednego z największych tego typu przemarszy w Europie. W tym kontekście oraz w kontekście nasilających się aktów skrajnie prawicowej przemocy w kraju (Puńsk, Białystok, Jedwabne, Lublin, Krośnica...) opinia międzynarodowa z coraz większym niepokojem śledzi rozwój wydarzeń w naszym kraju.
Ruchy, środowiska i koalicje antyfaszystowskie wspierają się nawzajem w temperowaniu rozwoju skrajnej prawicy na kontynencie. Gdziekolwiek w Europie odbywają się tego typu marsze, lokalne społeczności otrzymują ponadregionalne wsparcie. To żadna tajemnica, a wręcz wspaniała tradycja ruchów antyfaszystowskich. Zarazem, im większe zagrożenie ze strony neofaszystów i nacjonalistów, tym większa i szersza jest mobilizacja społeczna. I tak na przykład 8-tysięczny marsz skrajnej prawicy w Dreźnie mógł zostać sparaliżowany dzięki 20-tysięcznej blokadzie, w której udział wzięło także kilkuset antyfaszystów z Polski, Czech, Słowacji czy Austrii. Jeszcze bardziej międzynarodowe były kilka tygodni temu blokady marszu brytyjskich nacjonalistów i rasistów z English Defence League w Londynie. Z kolei tam gdzie w odpowiednim momencie antyfaszystowska solidarność zawodzi, sytuacja rozwija się tak jak np. obecnie na Węgrzech.
Antyfaszyzm to działalność społeczna, edukacyjna i kulturalna. To także zdecydowane i masowe protesty uliczne. I tak, na wezwanie Porozumienia 11 listopada, antyfaszyści i sympatycy z całej Polski oraz zagranicy, wezmą udział w licznych prezentacjach, wykładach, debatach i wydarzeniach kulturalnych w ramach rozpoczynających się właśnie „Dni Antyfaszyzmu”. Nie ukrywamy, że ruch antyfaszystowski naszych zachodnich sąsiadów jest jednym z najbardziej doświadczonych na świecie. 20 tysięcy osób, które wzięło udział w kolorowych i skutecznych blokadach w Dreźnie świadczy tak o popularności jak i społecznym przełożeniu tego ruchu. Antyfaszyści z Niemiec wezmą więc udział w warszawskich prezentacjach i debatach wokół problemu europejskiej skrajnej prawicy, na które zarówno w ich jak i naszym imieniu serdecznie wszystkich zapraszamy. Antyfaszyści z Niemiec zapewne wesprą też warszawiaków w blokadzie przemarszu ONR, polskich fanów krzyża celtyckiego, „salutu rzymskiego” czy swastyki.
„Chichotem historii” nazwał solidarną postawę antyfaszystów z Niemiec profesor Żaryn, legitymujący od jakiegoś już czasu swoim nazwiskiem poczynania ONR. To świetnie, że pojawiło się w tym kontekście odniesienie historyczne. Było ono wręcz nieuniknione. Nie tylko dlatego, że organizatorzy MN odwołują się bezpośrednio do faszyzujących organizacji z lat 30-ych czy też lubują w symbolice i ideach z tamtych autorytarnych czasów. Taka perspektywa pokazuje doskonale, kto jakie wnioski z historii wyniósł. Podczas, gdy młodzi ludzie w Niemczech (ale i w Polsce) organizują się w ruchu antyfaszystowskim, monitorując i blokując wszelkie próby animowania rasizmu, nacjonalizmu i neofaszyzmu, brygady ONR i Wszechpolacy odświeżają idee i nastroje, godne dziadków naszych przyjaciół z Niemiec. Czy to nie z tej strony dochodzi nas obłędny „rechot historii”?
Antyfaszyzm nie zna granic! Nie damy się zdyskredytować ani faszyzującym krzykaczom z ONR ani lekkomyślnym dziennikarzom zniżającym się do ONR-owskiego poziomu postrzegania świata! Zarówno ‘Porozumienie 11 listopada’, setki organizacji i projektów wokół niego zorganizowanych jak i tysiące Warszawiaków będą dumni, jeżeli faktycznie antyfaszyści z Amsterdamu, Sztokholmu, Paryża, Moskwy, Pragi czy Berlina wesprą naszą blokadę. Może wtedy także liczni zamieszkali w W-wie imigranci, dla których najazd na nasze miasto nacjonalistów wszelkiej maści oznacza dzień pełen niepokoju, odważą się wyjść z nami na ulice? 11 listopada zapraszamy do Warszawy wszystkich, którzy pomogą nam poczuć się tego dnia w naszym mieście bezpiecznie, pomogą zatrzymać skrajnie prawicowe zagrożenie. Zapraszamy wszystkich niezależnie od pochodzenia. Ze względu na historię. Porozumienie 11 listopada mówi wszystkim, którzy nie godzą się na skrajnie prawicowy comeback: Witajcie! Willkommen! Privet! Welcome! Faszyzm nie przejdzie! No pasaran!
Zobacz także:
Patriotyzm podstawą nacjonalizmu | Patriotyzm - przyczyna wojen (Emma Goldman) | Roman Dmowski- hitlerowiec
Moskwa: Demonstracja antyfaszystowska z okazji 4 listopada
Yak, Sob, 2011-11-05 19:44 Świat | Antyfaszyzm | ProtestyW dniu 4 listopada, anarchiści i antyfaszyści z Avtonomne Deystvie zorganizowali demonstrację antyfaszystowską w Moskwie, do której przyłączyły się inne organizacje lewicowe. Na bannerach wypisane były hasła „Jedność przeciw nacjonalizmowi i kapitalizmowi”, „Nasza narodowość, to klasa robotnicza”, „Wrogiem żołnierza – generał, wrogiem pracownika – kapitał”. Policja starała się zmusić uczestników zgromadzenia do zdjęcia masek, choć w Rosji nie ma ustawy, która zabraniałaby zasłaniania twarzy podczas publicznych wydarzeń.
Organizatorzy podkreślili, że choć jest ich mniej, niż neofaszystów demonstrujących tego samego dnia w dzielnicy Ljublino, antyfaszyści mają do zaproponowania projekt wolnego społeczeństwa opartego na zasadach demokracji bezpośredniej. Ten projekt jest jakościowo różny od nienawiści wobec obcokrajowców, która od samego początku cechuje wystąpienia neofaszystów z okazji Dnia Jedności Narodowej. Organizatorzy przypomnieli również, że nie może być mowy o żadnej „jedności” pracowników z przedstawicielami rządu i kapitału. Demonstracje antyfaszystowskie odbyły się też w Ufie i Saratowie.
Olsztyn: Atak na siedzibę myśliwych
Czytelnik CIA, Pią, 2011-11-04 18:06 Kraj | Ekologia/Prawa zwierząt | ProtestyOlsztyńscy myśliwi nie będą miło wspominać dnia św. Huberta 3 listopada 2011.
W nocy ich siedziba przy ul. Leśnej 8, w której mieści się Polski Związek Łowiecki, restauracja myśliwska Ostoja, Biuro Polowań – Diana, zostały zaatakowane.
Zamki w drzwiach zostały zaklejone, elewacja nowo odnowionego budynku pokryta czerwoną farbą oraz napisami: „mordercy” , „polowania stop”.
Wielki baner reklamujący znajdujący się wewnątrz sklep myśliwski, został doszczętnie zniszczony.
Jerozolima, Izrael/Palestyna: Protesty przeciw okupacji Palestyny
Vegan, Czw, 2011-11-03 19:31 Świat | Militaryzm | ProtestyW zeszły piątek odbyły się 2 demonstracje przeciw okupacji Palestyny przez Izrael. Podobne demonstracje odbywają się w każdy piątek. W południe zebrało się 25 anarchistek i anarchistów z transparentami oraz stoiskiem informacyjnym na temat rasistowskiego 9-12 metrowego muru, otaczającego Palestynę (Zachodni Brzeg i Gazę), który jest już w większości ukończony, na temat tzw. punktów kontrolnych, które w rzeczywistości są częścią segregacyjnej polityki Izraela tak jak sam mur, na temat zachowań żołnierzy ze specjalnych jednostek Magav, a także o charakterze policji granicznej, rozsianej na terenie całej Palestyny, jak i okupowanej arabskiej części starego miasta Jerozolimy.
W czasie protestu grała 12-osobowa lokalna samba "Yasamba" lub "Samba Ghetto Blasters". Wiele osób zainteresowanych tematem podchodziło by porozmawiać, część zgodziła się, by zakończyć okupację, lecz większość nie ukrywajac agresji wyznała, że nie będzie problemu, jeśli nie będzie Arabów w ogóle.
Oburzeni zablokowali główny port USA
Renegade, Czw, 2011-11-03 10:24 Świat | Gospodarka | ProtestyPort w Oakland w Kalifornii, jeden z największych amerykańskich ośrodków przeładunku kontenerów, został unieruchomiony przez demonstrantów protestujących przeciwko nierównościom ekonomicznym. Działalność portu jest zawieszona. W porcie zgromadziło się ok. 3 tys. demonstrantów. Tysiące ludzi zgromadziły się na placu przed ratuszem. Demonstranci nieśli transparenty z hasłami przeciwko rosnącym nierównościom społecznym w USA i nadużyciom banków oraz wielkich korporacji.
Sytuacja w Oakland zaostrzyła się po gwałtownych starciach demonstrantów z policją. Działacze ruchu zapowiadają strajk generalny w mieście. Już wczoraj część pracowników sektora publicznego nie stawiło się do pracy. Popieramy protestujących – powiedział Craig Merrilees, Rzecznik związku zawodowego pracowników portowych.
Godzina Krytyczna: Miasto eksmisji (mp3)
Tomasso, Śro, 2011-11-02 23:07 Kraj | Audio | Lokatorzy | Protesty | Tacy są politycyOd początku roku do końca września wykonano w Poznaniu ok. 110 eksmisji. Prezes ZKZL, Jarosław Pucek, otwarcie przyznaje, że jest to kolejny po kontenerach element polityki zastraszania.
Moment krytyczny wydawał się nastąpić w momencie, kiedy prawie w centrum miasta, na oczach mieszkańców, przy udziale ok. setki policjantów brutalnie eksmitowano ciężko chorą, niepełnosprawną kobietę od lat starającą się o lokal socjalny. Opinia publiczna mogła skonfrontować z rzeczywistością tworzony przez władze miasta obraz wyrzucanych "trudnych lokatorów", "alkoholików i patologii".
Godzina Krytyczna: Miasto eksmisji (mp3)
Prowadzenie: Karina Bugdał, Marek Boratyński. Gościnią programu będzie Katarzyna Czarnota (Kolektyw Rozbrat).