Roman Dmowski - hitlerowiec

Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm

Pod wpływem wydarzeń 11 listopada, kiedy to w Warszawie poważnie utrudniono – pomimo starań stołecznej policji – niepodległościowy marsz polskich patriotów, którzy pod przewodem Obozu Narodowo-Radykalnego i Młodzieży Wszechpolskiej oraz m.in. Jana Żaryna, Janusza Korwin-Mikkego, Jana Pospieszalskiego, Rafała Ziemkiewicza i Pawła Kukiza chcieli oddać hołd Romanowi Dmowskiemu, stojącemu na cokole obok kancelarii premiera, ściągnąłem z półki wydaną w zeszłym roku książkę Grzegorza Krzywca Szowinizm po polsku. Przypadek Romana Dmowskiego (1886-1905).

I już po kilkunastu stronach pożałowałem, że nie zrobiłem tego wcześniej, i że na łamach LMD nie opublikowaliśmy przed 11 listopada recenzji tej pracy – dając tym samym argumenty przeciwnikom marszu oskarżanym przez prawicowe media, rzecznika rządu i policję o „chuligaństwo”, „lewactwo”, „rozbijanie legalnej demonstracji”, „zakłócanie porządku publicznego”, „mowę nienawiści” itd. itp.

Trochę to musztarda po obiedzie, ale jako że książka została wreszcie zauważona nie tylko przeze mnie (była nominowana do tegorocznej nagrody im. Kazimierza Moczarskiego, a na odbywających się w zeszłym miesiącu Targach Książki Historycznej zdobyła nagrodę KLIO w kategorii autorskiej) warto napisać o niej słów kilka, tym bardziej, że warszawski marsz i jego blokada zepchnął dyskusję o polskim faszyzmie i jego ideologa (który wciąż cieszy się powszechnym uznaniem Polaków jako „twórca Niepodległej”) na współczesnych pogrobowców idei pana Romana. A to bardzo ułatwia dyskurs wszelkim prawicowym „obrońcom porządku” usiłującym dowieść, że wrogiem demokracji nie jest patriotyzm à la ONR, lecz jego społeczny, lewicowy bądź anarchistyczny oponent.

Otóż opasła, 500-stronicowa praca Krzywca, adiunkta w Instytucie Historii PAN, pokazuje przede wszystkim, iż antysemityzm Dmowskiego nie był li tylko dodatkiem do jego teorii i poglądów, dodatkiem, o którym – w obliczu innych zasług najwybitniejszego polskiego narodowca XX stulecia – można zapomnieć, darować albo po prostu nie wspominać. Stanowił on – podobnie jak w przypadku Hitlera – najważniejszy i nieusuwalny komponent zlepiający światopogląd narodowy w spójny i logiczny (logiką wszystko wyjaśniających spisków) konstrukt, który w Polsce przybrał niewinną w porównaniu z nazistowskim Holocaustem formę pałowania studentów żydowskich i wszelkiego rodzaju numerus clausus i numerus nullus.

Kiedy w programie Jana Pospieszalskiego „Warto rozmawiać” (nota bene jeszcze nie widziałem żeby ktoś w tym programie rozmawiał) po 11 listopada sam prowadzący oraz red. Ziemkiewicz i przedstawiciel Młodzieży Wszechpolskiej przekonywali Michała Sutowskiego z Krytyki Politycznej żeby się odczepił od narodowców, bo oni pierwsi ginęli z rąk hitlerowców, moją pierwszą reakcją było pytanie „no i co z tego?”, wszak hitlerowcy mordowali wszystkich – kolaborantów i szmalcowników również. To jednak rzecz oczywista, choć zapewne nie dla red. Pospieszalskiego oddającego 11 listopada hołd „żołnierzom wyklętym” (jak ich sam nazywa) Narodowych Sił Zbrojnych, przemilczając (podobnie jak w przypadku antysemityzmu Dmowskiego) ich mordy na Żydach i współpracę z Niemcami. Refleksją mniej oczywistą jest mianowicie pytanie czy polscy narodowcy uzbrojeni w idee Dmowskiego zdecydowaliby się na fizyczną eksterminację Żydów, gdyby ich w tym nie uprzedził Hitler.

Do tej pory sądziłem, iż wściekle antysemicki język polskiej prawicy pierwszych dekad XX w. kończył się na planach wysiedlenia Żydów z Polski – dobrowolnie lub siłą. Czyli niewiele różnił się od szalejącego wówczas w Europie antysemityzmu, wraz z jej niemiecką odmianą, która również – przynajmniej do ataku na ZSRR w 1941 r. – zakładała ekspulsję europejskich Żydów poza kontynent. I tu muszę przyznać, że się myliłem – Krzywiec przeczytał Dmowskiego et consortes znacznie uważniej.

Okazuje się, że już na całą epokę przed Mein Kampf, bo w 1901 r. na łamach prasy narodowej Dmowski zadał pytanie: „Czy żydów zasymilować, czy wypędzić czy wymordować?” (s. 251). Jako że w asymilację sam nie wierzył, pozostawały więc dwa ostatnie rozwiązania. Ubolewał jednak nad brakiem możliwości do ich zrealizowania – „żadne z tych rozwiązań nie leżałoby w naszej mocy, chociażby było najbardziej pożądane” (s. 251). Aż kusi zadać pytanie – a jeśli „leżałoby w naszej mocy”?

Podobna rezygnacja przebija z elaboratu Uwagi o sprawie żydowskiej, jaki 10 lat wcześniej opublikował młodopolski poeta i tłumacz Antoni Lange: „Rasa żydowska, na swoje i innych ludów nieszczęście, zamiast wyginąć, jak to się stało z innymi narodami starożytności, przechowała się do naszych czasów. Gdyby Europa chrześcijańska, mająca zawsze wytępienie ich na celu, była dość konsekwentną i dość energiczną, aby ich rzeczywiście wytępić. Dziś jest za późno: sentymentalizm do takiego stopnia rozwinął się w ludziach, że nikt (przynajmniej głośno) nie postawił jedynie logicznej i konsekwentnej zasady rozwiązania kwestyi żydowskiej w duchu antysemickim, a mianowicie absolutnego wytępienia żydów ogniem i mieczem.” (s. 252-253). I dalej: „Wytępienie gwałtowne, odruchowe – ma tę złą stronę, że nie może być prawidłowo zorganizowane; jako takie zatrzymać się musi wpół drogi i do celu nie doprowadzić. Zaś tępienie systematyczne, jak łatwo obliczyć trwało by co najmniej 75-100 lat; a niepodobna przypuścić, aby tłum ludzki w ciągu stu lat był oprawcą. Jakkolwiek więc można i należy krwawe wybuchy przewidzieć, to jednak rzeź – dzięki swej bezowocności – musi być uważaną za najabstrakcyjniejszą abstrakcyę” (s. 254).

Lange i Dmowski ubolewali, że „rozwiązanie kwestii żydowskiej” – czy na drodze emigracji czy też mordu jest niemożliwe ze względów technicznych i logistycznych. Stąd być może atencja Dmowskiego dla Hitlera, w którym widział idealistę i fanatyka „narodowej sprawy”, a być może również i tego, kto „kwestię żydowską” rozwiąże ostatecznie... Cykl artykułów Dmowskiego, „Hitleryzm jako ruch narodowy”, chwalący m.in. antysemityzm Hitlera, ukazywał się w 1932 i 1933 r. m.in. w Gazecie Warszawskiej i Kurierze Poznańskim. Zaś krakowski Czas zamieścił 27 września 1933 r. omówienie tych szkiców pod wiele mówiącym tytułem: „Roman Dmowski jako hitlerowiec” (s. 156).

Kolejnym argumentem mającym zdezawuować obywatelską blokadę marszu faszystów w centrum Warszawy był jej rzekomy „antydemokratyzm”, tj. przekonanie, iż skoro miał on zgodę władz stolicy na przemarsz jej ulicami, to wara wszystkim od niego – w imię prawa i demokracji. Jest to argument o tyle zabawny, iż czym jak czym, ale prawem i demokracją polscy narodowcy nigdy sobie głowy specjalnie nie zaprzątali. To oni zamordowali prezydenta Narutowicza, to oni organizowali pogromy Żydów, to oni wreszcie byli zwolennikami odebrania im szeregu praw obywatelskich, czyniąc ich obywatelami drugiej kategorii.

Sam Dmowski o demokracji parlamentarnej, powszechnym głosowaniu i liberalnym ustawodawstwie wypowiadał się zawsze z pogardą. Demokracja, owszem, ale zawsze „narodowa” – inna zaś to frazes i zdrada.

„Dlatego [...] tępimy ustaloną już w szerokich kołach na tutejszym gruncie politykę haseł liberalnych, bezmyślnie lub nieuczciwie nadużywanych.” „A samo to powszechne prawo wyborcze, za którem agitacyę usiłują dziś organizować [demokraci], czyż nie jest ilustracyą niezgodnego z wymaganiami naszego życia politycznego liberalizmu? Dla kogo ono dziś potrzebne? Kogo ma uszczęśliwić?” (s. 310-311).

Stąd admiracja Dmowskiego i polskich narodowców dla włoskiego faszyzmu (o którym kilka ciepłych słów zdążył powiedzieć we wspomnianym programie telewizyjnym red. Ziemkiewicz) i niemieckiego hitleryzmu.

I dlatego też niezależnie od kłamstw wypowiadanych ex cathedra przez polityków, publicystów i historyków każda forma sprzeciwu wobec tej zbrodniczej ideologii demokrację umacnia, a nie osłabia.

Stefan Zgliczyński
http://www.monde-diplomatique.pl/index.php?id=1_5

Grzegorz Krzywiec, Szowinizm po polsku. Przypadek Romana Dmowskiego (1886-1905), Wydawnictwo Neriton, Instytut Historii PAN, Warszawa 2009.

"Przypadek Romana Dmowskiego (1886-1905)"...

czego dotyczą ramy tych dat w nawiasie bo lata życia Dmowskiego to nie są?

dobre

dobre

Teza, jakoby antysemityzm

Teza, jakoby antysemityzm był centralnym punktem ideologii Hitlera, jest koszmarną bzdurą, a zrozumieć to można zaznajamiając się z przebiegiem jego kariery i zmianie programu politycznego w miarę rozwoju NSDAP. O Dmowskim nie wiem, aż tak się w jego przemyślenia nie zagłębiałem. Jest to o tyle ważne, że wcale nie jestem przekonany, czy Romek nie dawał wyrazu swoim osobistym poglądom w czasach, gdy Hebrajczyków mało kto tolerował. Mam zresztą wrażenie, że ta akurat kwestia jest marginalna. Nie dlatego nacjonalizm śmierdzi, że jest niechętny Żydom. Taka argumentacja przystoi Wyborczej.

To pytanie pod tym samym

To pytanie pod tym samym tekstem wycięła mi cenzura z Lewica PL :

"W redakcji Le Monde Diplo - sekcja polska - zastępcą naczelnego jest Zbigniew Kowalewski, zwolennik ukraińskich nacjonalistów z UPA, murzyńskich nacjonalistów zwalczających w USA Żydów, członek władz Polskiej Partii Pracy, która współpracowała z Frontem Narodowym i Narodowym Odrodzeniem Polski.

Jakie to daje temu środowisku moralne prawo do poszukiwania nazistów czy hitlerowców?"

puszczanie w obieg

puszczanie w obieg dziesiątek książek i setek antyfaszystowskich/antykapitalistycznych tekstów daje "temu środowisku" (?) dość duże prawo podnoszenia tej kwestii... Na moje oko dużo bardziej przekonujące są artykuły i przekłady tekstów (w tym Kowalewskiego) niż Twoja mętna genealogia. Zresztą o czym my kurwa dyskutujemy, weź se spis treści jednego numeru lmd to sam uznasz że to bzdura

O czym piszesz - co jest

O czym piszesz - co jest bzdurą? Że postfaszystowska Partia Pracy jest reprezentowana w redakcji Le Monde? Że jej członek zarządujest wicenaczelnym pisma, które z założenia nie ma prawa być związana z żadną z partii, a co dopiero z neofaszystami, ściskającymi się z Le Penem.

Odnieś się, proszę, merytorycznie do zarzutów, jeśli chcesz dyskutować.

No właśnie, może - jak

No właśnie, może - jak pisze ktoś powyżej - dziesiątek książek ma za cel ukrycie prawdziwego oblicza tych grup. Zamaskowanie tego, że w głębi to środowisko nie wycofało się nadal z żadnych Le Penów, Gollischów, NOP, Radia Maryja. Dlaczego Stefan Zgliszczyński, który jest tak uczulony na punkcie faszyzmu, trzyma w swojej redakcji ludzi z Polskiej Partii Pracy? Widzi trawkę w oczach innych, a w swym oku belki nie zauważa?

Inna sprawa - że Lewica PL jest cenzurowana potwornie przez tą samą partię, wiemy dobrze. To kompromituje lewicą całkowicie. Dobrze, że CIA jeszcze zostało do wymiany myśli.

Ale ja właściwie nie chcę

Ale ja właściwie nie chcę dyskutować, bo idąc Twoją logiką, związek z "neofaszystami ściskającymi się z Le Penem" (jak rozumiem - postulujesz tu związek merytoryczny) sprawiłby że choćby ten tekst o Dmowskim by w tamtej redakcji nie przeszedł... nie mówiąc o setce innych. Tak więc śmierdzi mi to raczej retoryką wykutą na tle osobistych porachunków, dlatego też nie chcę więcej dyskutować.

Po komentach na lewicy.pl widać jednak, że oprócz Ciebie są jednak wśród "radykalnej lewicy" ludzie, którzy pragną erystycznie przenieść ciężar dyskusji z "Obrońcy Narodu".
O ile dobrze pamiętam, podobnie było przy dyskusji o Orianie Falacci, w której imieniu honorowy polski order swego czasu przyjął sam Michnik (wśród i mimo krytyki w kraju, m.in. ze strony "neofaszysty" Kowaleskiego;)...

Oriana Fallaci jest dobrym

Oriana Fallaci jest dobrym przykładem człowieka skreślonego przez lewicę w imię chorego doktrynerstwa, pt. "masz wszystkich kochać, albo faszyzm". Fallaci nie gloryfikowała Mussoliniego i nie głosiła wyższości narodu Włoskiego, nie można jej nawet przybić nienawiści do Arabów. Bo prostu nie znosiła muzułmanów. I co z tego? Patrzę na komentarze odnośnie jej prac i trochę się temu islamskiemu anarchizmowi dziwię...

To tak jak w starym

To tak jak w starym powiedzeniu: "Nie jestem antysemitą, ale tych Żydów nienawidzę..."

To tak, jakby jakobinów

To tak, jakby jakobinów uznać za twórców faszyzmu, bo eksterminowali katolików. Napisałem wyraźnie, że nie Arabów, a muzułmanów. Mi osobiście islam również się nie podoba (podobnie jak chrześcijaństwo czy inny buddyzm), uznaję go za szkodliwą głupotę. Wskaż mi w tym twierdzeniu coś, pod czym byś się nie podpisał.

Jakobini, o ile mi wiadomo,

Jakobini, o ile mi wiadomo, eksterminowali wszystkich po kolei, łącznie z samymi jakobinami. Są raczej protoplastami bolszewików, a nie faszystów.

Twoje twierdzenie nijak ma się do twierdzeń Oriany Fallaci. Ona uważa, że Europa jest obszarem, gdzie większe prawa ma inna religia i kultura, co jest właśnie twierdzeniem, pod którym bym się nie podpisał. Jeśli chcesz zwalczać islam, to z taką samą zaciekłością zwalczaj katolicyzm. Jeśli chcesz zakazywać budowania meczetów, to żądaj burzenia dzwonnic w katedrach.

Katolicyzm czy Islam...

Wszystkie religie służą zniewoleniu człowieka,i można by się nawet zgodzić z tym co pisze Yak,ale...
Problem z Muzułmanami jesot taki że ich kalendarz odzwierciedla ich myślenie... Oni są ciągle w średniowieczu !
Koran (tylko oficjalnie) pozwala na egzystencję "ludów księgi" tj.chrześcijan i żydów.Reszta albo ma się nawrócić na islam albo pójść pd nóż.I to nie są bzdury,to jest oficjalna doktryna ! Już nie mówiąc że karą za odejście od islamu jest śmierć.Co prawda to prawda - źle i jak radykalni katolicy podnoszą głowę,ale z dwojga złego w porównaniu z radykalnymi islamistami są mniejszym złem i tyle...
A co do Falacci - i owszem.W Europie religia chrześcijańska i kultura europejska bardziej pasuje,tak jak do półwyspu arabskiego bardziej pasuje islam,a do indii powiedzmy hinduizm.Anarchizm anarchizmem ale GLOBALIZM to obca i szkodliwa idea która nie jest z żadnym anarchizmem zwiazana... Co więcej : GLOBALIZM JEST BRATEM FASZYZMU PONIEWAŻ OBIE IDEE CHCĄ ROZWIĄZANIA KWESTII ODMIENNOŚCI POPRZEZ JEJ ZLIKWIDOWANIE.METODY NIECO INNE CEL TEN SAM: JEDNA IDEOLOGIA,JEDNA KULTURA,JEDEN RZĄD I ŚWIAT ZJEDNOCZONY POD JEGO BUTEM...

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.