Tacy są politycy

Nikaragua: Sandiniści przeciwko pracownikom

Świat | Prawa pracownika | Protesty | Publicystyka | Represje | Tacy są politycy | Ubóstwo

Poniżej zamieszczamy interesujący artykuł pokazujący kapitalistyczne oblicze rządów Ortegi i Partii Sandinistów.

Na całym świecie, kapitalizm i jego kryzys atakują klasę pracującą coraz bardziej i bardziej. Nędza może tylko rosnąć proporcjonalnie z brutalnością represji w obliczu każdej próby podjęcia walki. Rząd sandinistów, sprzedawany wcześniej jako "socjalistyczna" alternatywa po raz kolejny pokazał swoją prawdziwą twarz - części światowej burżuazji i represyjnego ramienia skierowanego przeciwko klasie pracującej.

W tym kontekście rozumiemy, że protesty w sprawie emerytur w Nikaragui są częścią walk jakie toczą się tu i na całym świecie z klasą pracującą, która nie chce poświęcać niewielkiej części tego co ma na ołtarzu kapitalizmu, ponieważ przedsiębiorcy będący mniejszością nie chcą ponosić ciężarów systemu, który dekadencko gnije od dość długiego czasu. Przedsiębiorcy nie chcą brać odpowiedzialności za negatywne skutki systemu, którego są beneficjentami. Sandinistowski rząd również nie chce płacić za kryzys. Nawet gdy demonstracje nie osiągnęły takich rozmiarów jak ostatnie walki w Brazylii i w Turcji, to są one częścią tej samej walki - walki międzynarodowego proletariatu. Walka tych starych ludzi nie była toczona samotnie, ale z udziałem młodzieży i całej klasy ponieważ ten atak na świadczenia socjalne jest atakiem na warunki życia całej klasy pracującej i innych wyzyskiwanych warstw społecznych.

Atak w koordynacji między policja, a Sandinistami

W czerwcu 2013, grupa emerytowanych pracowników okupowała biura nikaraguańskiej opieki społecznej INSS przez kilka dni domagając się minimalnej emerytury dla pracowników, którzy nie pokryli minimalnej kontrybucji w liczbie 750 składek aby kwalifikować się do emerytury. Ich postulatem było otrzymywanie emerytur w wysokości pensji minimalnej, która wynosi 140 dolarów amerykańskich oraz możliwość korzystania z opieki medycznej. Tylko 8000 z 54000 pracowników spełniło warunki, aby otrzymać "bilet solidarnościowy" warty 50 dolarów amerykańskich, kwotę za którą ciężko jest przeżyć. Reszta nie dostała nic. Według informacji INSS z 71 658 osób, z których żyje 54 872 pokryli składki w liczbie pomiędzy 250, a 750. Odpowiedzią władz INSS na protesty były stwierdzenia, że pieniędzy nie ma, gdyż w 1979 zabrał je obalony dyktator, Anastasio Somoza.

Represje spadły na protestujących z dwóch stron: ze strony bojówek sandinistów i ze strony policji. Podczas okupacji, policja oddzieliła od siebie protestujących oraz ich rodziny i przyjaciół, którzy przynosili im żywność i napoje. Po kilku dniach do protestu dołączyli młodzi ludzie. Mobilizowano coraz większe siły policyjne. Agresorzy jakimi byli podczas starć policjanci nie mogli zostać postawieni w stan oskarżenia. Również protestujących oskarżano o niszczenie mienia czynione przez policję.

W końcu władze wezwały do kontrdemonstracji celem pokazania solidarności z rządem. Mobilizacja była sponsorowana przez elitę sandinistów. Organizowano m.in. transport aktywu partyjnego.

Stanowisko nikaraguańskiej opozycji i światowej burżuazji za każdym razem było takie same: "lewicowy rząd represjonuje starców", z drugiej strony sandiniści stwierdzali, że prawica próbuje manipulować "naszymi emerytami". To w dużym skrócie o tym jak sprawę opisywały media burżuazyjne i pro-rządowe. Tak wygląda gra, której celem jest wmówienie światu, że istnieją różnice między jednymi, a drugimi, tymczasem jedni i drudzy należą do tej samej klasy - wyzyskującej.

Walka tych starców o ich emerytury jest uzasadniona, a my musimy ich bronić. Musimy potępiać represje rządu przeciwko klasie pracującej, która żyje w nędzy dlatego, że nie była w stanie opłacić składek emerytalnych. Fakt posiadania małych pieniędzy spowodowany był niepewną sytuacją zawodową w Nikaragui z jednej strony i pracą na czarno na terenie Kostaryki z drugiej. W takiej sytuacji pracownicy nie mieli często żadnego wkładu w fundusz emerytalny.

Przemówienia ministrów w powyższej sprawie odwoływały się do pseudo-socjalistycznego patriotyzmu i kierowane były przeciw klasie pracującej. Mówili, że to "prawica" stała za tymi protestami i na poziomie międzynarodowym oskarżała "lewicę" o bycie przeciwko "osobom starszym". Nieważne jakie wobec sytuacji stosowane są wymówki "Wina Somozy" z jednej strony i "wina lewicy" z drugiej strony, widzimy, że zarówno lewica jak i prawica usiłują ukryć fakt, że w praktyce realizują tę samą politykę - ucisk wobec klasy pracującej przez kapitał bez względu na jego formę.

To ważne aby demaskować fałszywy dualizm, który służy atomizacji klasy pracującej. Musimy pokazywać co kryje się za tak zwaną lewą stroną kapitału z jej tak zwanym "socjalizmem XXI wieku", który jest tym samym kapitalizmem i tą samą formą wyzysku jak system panujący wszędzie indziej na świecie.

Przyszłość jest możliwa

Linia polityczna wyznaczona przez "oburzonych" w Turcji i Brazylii, gdzie doszło do szerszej walki przeciwko kapitalizmowi pokazuje, że jedyną alternatywą dla klasy pracującej jest walka na podstawie jedności. To wymaga konfrontacji ze związkami zawodowymi, które próbują atomizować klasę pracującą na tle danego sektora lub zakładu. Jest to wizja jedności, która umożliwia rozwój świadomości w oparciu o wspólne działanie. Kapitalizm w dobie obecnego kryzysu udowadnia, że tylko nowe społeczeństwo może odwieźć ludzkość od krawędzi przepaści nad którą się znajduje. Nie może nas satysfakcjonować inny wynik niż zniszczenie kapitalizmu i pokonanie wszystkich rządów łącznie z tymi, które określają się jako "socjalistyczne". Tylko zjednoczona klasa robotnicza może zapewnić przyszłość ludzkości i zapobiec dalszemu niszczeniu świata.

Powyższy artykuł powstał w oparciu o tekst grupy "Nucleo de Discusion Internacionalista en Costa Rica" napisany w Managui w czerwcu 2013 roku.

Można go przeczytać w języku angielskim tutaj.

https://cia.media.pl/nikaragua_calkowity_zakaz_aborcji_zatwierdzony_przez... https://cia.media.pl/anarchizm_a_wenezuela_wywiad_z_rafaelem_uzcateguim

Nestor Machno: Idea równości a bolszewicy

Świat | Publicystyka | Tacy są politycy

XIV Zjazd Rosyjskiej Partii Komunistycznej ostro potępił ideę równości. Przed zjazdem Zinowiew mówił na ten temat w swojej dyskusji z Ustriałowem i Bucharinem.

Oświadczył, że cała współczesna filozofia jest przesycona dążeniem do równości. Na zjeździe przeciwko tej tezie wystąpił ostro Kalinin. Uznał, że każde odwołanie do równości jest szkodliwe i niedopuszczalne. Rozumował następująco.

"Czy możemy mówić chłopom o równości? Nie, nie możemy. Gdybyśmy mówili, zażądaliby takich samych praw jak robotnicy, co byłoby w całkowitej sprzeczności z dyktaturą proletariatu. Czy możemy mówić o równości robotnikom? Nie, nie możemy. Oto dlaczego. Powiedzmy, że komunista i bezpartyjny wykonują tę samą pracę. Komunista dostaje płacę grupy szóstej, a bezpartyjny trzeciej. Uznajcie równość - i następnego dnia bezpartyjni robotnicy będą chcieli zostać we wszystkim zrównani z komunistami. Wyobrażacie to sobie, towarzysze? Nie, nie wyobrażamy... A czy można wzywać do równości wśród komunistów? Nie, nie można, ponieważ komuniści też są w różnej sytuacji... Pod względem praw i sytuacji materialnej."

Z tych wszystkich rozważań Kalinin wyciągnął wniosek, że użycie przez Zinowiewa słowa "równość" było demagogiczne i szkodliwe. Z kolei Zinowiew odpowiedział na zjeździe, że mówił o równości w całkiem innym znaczeniu. Miał na myśli "socjalistyczną równość", która pojawi się w mniej lub bardziej odległej przyszłości. Tymczasem, póki nie nastąpi światowa rewolucja, a nie wiadomo kiedy nastąpi, nie może być mowy o żadnej równości. A w szczególności nie może być mowy o równości praw, ponieważ oznaczałoby to zwrot w stronę groźnych odchyleń demokratycznych.

Rezolucja zjazdu nie została uchwalona jednomyślnie. Ale w istocie obydwa obozy, które starły się ze sobą na zjeździe, uznały idei równości za niedopuszczalną.

A jeszcze tak niedawno bolszewicy mówili całkiem innym językiem.

Pod sztandarem równości szli podczas Wielkiej Rewolucji Rosyjskiej przeciwko burżuazji, razem z robotnikami i chłopami, kosztem których przejęli władzę polityczną w kraju.

Pod tym sztandarem na przestrzeni ośmiu lat panowania nad życiem i swobodami ludu pracującego byłej Rosji - teraz znanej jako "Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich" - bolszewiccy władcy chcieli przekonać lud tego "związku", który uciskali, a także lud pracujący innych krajów, nad którymi jeszcze nie mają władzy, że prześladowali, zamykali, zsyłali, mordowali swoich przeciwników politycznych wyłącznie w imię Rewolucji, jej egalitarnych zasad, które rzekomo wnieśli w tę rewolucję, a które ci przeciwnicy chcieliby zniszczyć.

Wkrótce minie osiem lat od chwili, jak popłynęła krew rewolucyjnych anarchistów, nie godzących się na służalcze bicie pokłonów i pochylenie swoich sztandarów przed przemocą władzy, przed jej samowolą i jawnie kłamliwą ideologią.

W tej przestępczej działalności, której nie można nazwać inaczej, jak tylko krwawym rozpasaniem bolszewickich bóstw, zginęły najlepsze dzieci rewolucji, tylko za to, że wiernie stały przy jej ideałach. Nie dało się ich przekupić. Uczciwie broniąc spuścizny rewolucji, chciały przezwyciężyć obłęd bolszewickich bogów, zburzyć mury na drodze rewolucji i wyprowadzić ją z bolszewickiego ślepego zaułku na drogę prawdziwej wolności pracujących i ich rzeczywistej równości.

Bolszewickie bóstwa szybko zdały sobie sprawę, że te dążenia dzieci rewolucji będą oznaczać koniec ich szaleństwa i ich przywilejów, które udało im się przejąć po obalonym ustroju burżuazyjnym i podstępnie utrwalić dla własnej korzyści. Wydały więc wyrok śmierci na rewolucjonistów. Poparli je niewolnicy i popłynęła krew.

Przez osiem lat lała się nieprzerwanie krew rewolucyjnych robotników i chłopów. I nasuwa się pytanie - w imię czego?

Bolszewicy wymordowali tysiące bezimiennych rewolucjonistów, nazywając ich "bandytami" i "kontrrewolucjonistami", rzekomo w imię równości i wolności pracujących.

Przy pomocy tego kłamstwa bolszewicy ukrywają przed oczami światowej klasy pracującej prawdziwy stan rzeczy w Rosji i swoją całkowitą porażkę w działalności społecznej, oczywistą dla każdego, kto jeszcze całkiem nie oślepł.

Anarchiści na czas ostrzegli pracujących wszystkich krajów o bolszewickich zbrodniach popełnionych podczas Rewolucji Rosyjskiej. Bolszewizm, jako ideał scentralizowanego wszechpaństwa, okazał się śmiertelnym wrogiem wolnego ducha rewolucyjnych ludzi pracy. Przy pomocy bezprecedensowych metod zniszczył w zarodku jego rozwój i zbrukał dobre imię rewolucji. Jednocześnie ukrywał swoją prawdziwą twarz przed wzrokiem pracujących wszystkich krajów, przedstawiając się jako rzecznik ich interesów. Dopiero teraz, po ośmiu latach swojego panowania, coraz bardziej zbliżając się do burżuazji, zaczął ściągać maskę rewolucjonisty, odsłaniając przed całym światem pracy twarz zachłannego wyzyskiwacza.

Bolszewicy ostatecznie pozbyli się idei równości, nie tylko w praktyce, ale i w teorii. Samą wzmiankę o niej uznają za szkodliwą. To jasne - ich rządy polegają na czymś dokładnie odwrotnym, jaskrawej nierówności i przerażających zbrodniach, jakich dokonali na pracujących.

Mamy nadzieję, że pracujący wszystkich krajów wyciągną stąd właściwe wnioski i to oni z kolei skończą z bolszewikami, zwolennikami idei niewolnictwa i wyzyskiwaczami pracy.

Dieło Truda nr 9, Luty 1926 r., s. 9-10

https://cia.media.pl/machno https://cia.media.pl//bolszewizm

Będą cięcia w oświacie, więcej na Olimpiadę i religijną uczelnię

Kraj | Edukacja/Prawa dziecka | Klerykalizm | Tacy są politycy

Sejm uchwalił budżet na rok 2014. Dochody państwa mają wynieść przeszło 276,9 miliarda złotych, a wydatki nie będą wyższe niż 324,6 miliarda.

Zmniejszone zostaną wydatki na Instytut Pamięci Narodowej, którego pracownik (archiwista) zarabia dwa razy więcej od pracownika archiwum państwowego. Zostanie za to utworzony specjalny fundusz finansujący badania identyfikacyjne partyzantów podziemia antykomunistycznego.

Przekazane zostaną natomiast dodatkowe środki na rzecz promocji kandydatury Krakowa do organizacji Zimowej Olimpiady w 2022.

Zmniejszone zostaną również wydatki bieżące na szkolnictwo wyższe, ale utworzona zostanie rezerwa celowa, z której będzie finansowana... Chrześcijańska Akademia Teologiczna.

Warszawa: Ignorancji wobec lokatorów u Piotra Guziała ciąg dalszy

Kraj | Lokatorzy | Tacy są politycy

O brutalnej eksmisji do której doszło w zarządzanej przez burmistrza Piotra Guziała dzielnicy Ursynów pisaliśmy już wcześniej. W dniu 29 listopada, przy ul. Dzierzby doszło do brutalnej eksmisji niepełnosprawnego człowieka, któremu urząd Guziała “załatwił” lokal socjalny nie nadający się do zamieszkania (brak podłóg i instalacji elektrycznej). Na papierze wszystko wyglądało dobrze. W rzeczywistości człowiek stał się bezdomny.

Po eksmisji dokonanej przez komornika Kokoszko, pan Mirosław S. nie wiedząc w jakiej sytuacji się znajduje, wrócił po badaniach szpitalnych do domu. To co zastał, zupełnie załamało go psychicznie. Mieszkanie było zdewastowane przez robotników wynajętych przez Michała Owsiewskiego - właściciela kamienicy - który zdemontował okna w lokalu. Pan Mirosław płakał i mówił, że odbierze sobie życie, bo wszystko mu skradziono, a jego pozostawiono na ulicy, bez środków do życia. W pewnym momencie osunął się na ziemię. Sąsiedzi natychmiast wezwali pogotowie.

Aleksander Berkman: Wielkie rozczarowanie (Rosja 1917-21)

Historia | Publicystyka | Ruch anarchistyczny | Tacy są politycy

Rozmaite okoliczności zahamowały wydanie mojej pracy o Rosji. Lecz mimo iż odnosi się to do sytuacji sprzed dwóch lat, książka ta opisuje Rosję taką jaka jest i dziś.

Poniżej ostatni rozdział pamiętnika Aleksandra Berkmana z lat 1920 - 21.

“Bolszewicki mit” mówi o okresie militarnego komunizmu i wprowadzeniu NEP-u; nowej taktyki gospodarczej rozpoczętej przez Lenina w 1921 roku. NEP pozostał w sile do dziś, jakkolwiek rozmaite jest jego zastosowanie, teraz waha się i intensywnie wzmaga. Tzw. NEP to nic innego jak wstęp do kapitalizmu i państwowego i prywatnego, włączającego koncesje dla obcego kapitału, dzierżawę fabryk a nawet prawie całego przemysłu prywatnym osobom lub korporacjom. Krótko mówiąc świeżo opierzony kapitalizm, zmieszanie monopolu państwa i prywatnego biznesu. Wyłączając pewne mniejsze zmiany, bardziej pozorne niż realne - entuzjazm co niektórych robotniczych delegacji i innych naiwnych odwiedzających Rosję nijak się ma do sytuacji w tym kraju - warunki są tam dziś w zasadzie takie jak opisane w mej pracy.

Na pierwszy rzut oka poprawił się wygląd zewnętrzny niektórych większych miast, takich jak Petersburg czy Moskwa. Większe arterie komunikacyjne wydają się przyzwoitsze, niektóre budynki wyremontowane, na taksówkach i elektryczności można bardziej polegać. Życie jest bardziej uregulowane i przybiera normalniejszą formę w porównaniu z często zdezorganizowaną i chaotyczną sytuacją lat 1920-21. Lecz obecnie, codzienna egzystencja ludzi nie jest wynikiem tych powierzchownych zmian, ani tych późniejszych, co w jakimś sensie symbolizuje prawdziwą esencję i jakość bolszewickiego reżimu. By zrozumieć istotę kraju trzeba spojrzeć w jego serce, w nieupiększone poziomy bytu ukształtowane i odzwierciedlone w politycznych, gospodarczych i kulturowych warunkach.

W dziedzinie życia politycznego, komunistyczna dyktatura zachowała status quo z poprzednich lat. W istocie rzeczy, duch rządowego despotyzmu stał się bardziej intensywny, bardziej natrętny mając taką władzę jak w Rosji.

Jest teraz bardziej systematyczny i zorganizowany, choć o wiele mniej usprawiedliwiony w latach 1919-1921. Wtedy był okres obcej inwazji, blokady, wojny domowej. Bolszewicy obiecywali wtedy uroczyście, że polityka terroru i prześladowań zostanie przerwana gdy tylko Rosja zostanie zabezpieczona przed militarnym atakiem. To dzięki mocy tych obietnic i nadziei wielkie rosyjskie masy, jak i również większość elementów rewolucyjnych, kontynuowały współpracę z sowieckim rządem, mając nadzieję poprzez zjednoczone wysiłki ochronić Rewolucję przed jej wewnętrznymi i zewnętrznymi wrogami. Przyszedł czas, że obce siły zaniechały prób wtrącania się, blokada została zniesiona, walkę na frontach zakończono ostateczną porażką armii Wrangla. Wojna domowa zakończyła się, lecz bolszewicka polityka terroru i zakazów trwała; tak, stała się nawet gorsza. Masy oszukane w swych oczekiwaniach, podniosły się jeszcze bardziej rozjątrzone i rozgoryczone przeciw komunistycznemu rządowi. Poprzez stopniowo rosnące niezadowolenie uaktywniały się w rozmaitych częściach kraju - na Wschodzie, Południu, Syberii - ostatecznie osiągając szczyt w kronsztadzkim powstaniu marynarzy, żołnierzy i robotników. Lenin został zmuszony do ustępstw. Miał do wyboru: dać ludziom albo wolność albo kapitalizm. Wybrał to drugie i narodził się NEP.

Dyktatura małej garstki rządzących komunistów - wewnętrznego kręgu Komitetu Egzekutywy Partii Komunistycznej - pozostała. Bolszewicy obawiali się zaufać ludziom wolnym, ponieważ mogło to zagrozić wyłącznemu monopolowi ich państwa. Mottem Lenina było: “Ustąpimy lecz nie oddamy choćby najmniejszej cząstki naszej władzy”. Obecna dyktatura w rękach triumwiratu (Stalin, Zinowiew, Kamieniew), jest tak absolutna jak była w czasach Lenina.

Faktycznie, stała się ona bardziej rozległa i systematyczna, dzięki normalniejszym i bardziej uregulowanym warunkom w kraju. Wszechwładna ręka dyktatury sięgnęła teraz nawet do szczytu Partii, unicestwiając Trockiego, dławiąc Grupę Robotniczą i wyjmując spod prawa całą lewicę Komunistycznej Partii Ukrainy. Każdy objaw niezależnej politycznie opinii, każda próba krytyki była tłumiona bezlitośnie. Przerażające “wewnętrzne” (specjalne) więzienia Czeki, stare więzienia carskie i nowe “budynki pozbawiania wolności” wypełniły się tłumem ludzi. Mrozy Północnej Syberii, głusze Turkiestanu, lochy Archangielska i Sołowiecka, obozy koncentracyjne przetrzymywały tysiące politycznych; inteligentów, robotników, którzy odważyli się zastrajkować, chłopów protestujących przeciw nieznośnemu uciskowi, nie-partyzantów podejrzanych o “niepewność polityczną”. Pośród będącego w mym posiadaniu zbioru dokumentów rosyjskich są także skierowane przez CzeKę do więźniów, stanowiące, że zostali oni aresztowani za “przynależność” do Syjonistycznej Partii Socjalistycznej”. Doniosłość takiej “winy” mówi więcej za siebie, gdy zauważy się, że Syjonistyczna Partia Socjalistyczna nie miała na celu nic bardziej “rewolucyjnego” czy “kontrrewolucyjnego” niż to co Sowiecka Konstytucja obecnie respektowała w praktyce.

Wciąż jednak Bolszewicy mieli czelność udawać, że w Rosji jedynymi prześladowanymi są ci, którzy podnieśli rękę przeciw Sowieckiemu Rządowi oraz ci, którzy są aktywnie zaangażowani w działalność kontrrewolucyjną. Wystarczająco scharakteryzować obecną sytuację w Rosji może ten fakt, że nie pozwala się tam na jakiekolwiek polityczne publikacje, oprócz ortodoksyjnie komunistycznych gazet i magazynów. Nawet posiadanie rewolucyjnych, lecz nie-komunistycznych wydawnictw, wychodzących za granicą, karane jest więzieniem i wygnaniem. Gruntownym błędem jest nazywanie Rosji dyktaturą proletariatu - robotnicy są bardziej zniewoleni politycznie i wyzyskiwani w Rosji niż w jakimkolwiek innym kraju. Nie jest to także dyktatura Partii Komunistycznej - szeregowi jej członkowie są utrzymywani w identycznym poddaństwie wobec Kremla co i reszta ludzi. Rosja dziś, tak jak i w dniach Lenina, jest dyktaturą małej kliki, znanej jako “biuro polityczne” Komitetu Wykonawczego Partii, ze Stalinem, Zinowiewem i Kamieniewem jako obecnymi i wyłącznymi panami losu całej Rosji wraz z jej stumilionową populacją. Polityka terroru całkowicie stłumiła każde ujście wolnej myśli. Zdławiła głos ludzkich potrzeb i dążeń. Obróciła organizacje robotnicze w komunistyczne komitety wykonawcze, posłusznie wypełniające rządowe rozkazy.

W społecznym i kulturalnym życiu kraju, tak jak i na polu gospodarki i przemysłu, efektem dyktatury jest nieunikniony zastój i depresja. Nowoczesny rozwój przemysłowy może iść w parze z absolutnym despotyzmem. Określona odrobina wolności - osobiste bezpieczeństwo i prawo do wysilenia własnych inicjatyw i energii twórczych są niezbędnymi warunkami wstępnymi gospodarczej poprawy. Jedynie najradykalniejsza zmiana charakteru dyktatury komunistycznej - jej zasilenie, może w rzeczywistości wyprowadzić Rosję z bagna tyrani i cierpienia. Szczytem tragedii jest to, że bolszewicki socjalizm, zaplątany w logiczne sprzeczności, nie może dziś - siedem lat po rewolucji - dać światu nic prócz wzmocnienia zła każdego systemu, którego antagonizmy stworzył socjalizm.

Moja osobista postawa i reakcje

Od wczesnej młodości rewolucja - społeczna rewolucja - była wielką nadzieją i celem mojego życia. Oznaczała dla mnie Mesjasza, który uwolni świat od brutalności, niesprawiedliwości i zła oraz wytyczy zregenerowanej ludzkości drogę braterstwa, życia w pokoju, wolności i pięknie. Bez przesady mogę rzec, że najszczęśliwszy dzień mego życia spędziłem w więziennej celi - dzień, gdy pierwsze wiadomości o Rewolucji Październikowej i zwycięstwie bolszewików dotarły do mnie w areszcie stanowym Atlanty. Ciemność mego lochu rozjaśniona została chwałą wielkiego snu, który stał się rzeczywistością. Stalowe kraty rozpłynęły się w powietrzu, kamienne ściany rozstąpiły się, a ja wstąpiłem na złote runo Ideału, który został zrealizowany. Następne tygodnie i miesiące upłynęły w drżeniu, a ja żyłem nadzieją pomieszaną ze strachem - strachem, by reakcja nie przezwyciężyła Rewolucji i nadzieją sięgnięcia krainy marzeń.

W końcu nadszedł długo oczekiwany dzień i znalazłem się w Związku Radzieckim. Przybyłem pełen radości i podziwu dla bolszewików, rozpromieniony z radości na myśl o oczekującej mnie użytecznej pracy pośród bohaterskich Rosjan. Wiedziałem, że bolszewicy są marksistami, wierzącymi w scentralizowane państwo, któremu ja anarchista zaprzeczam od podstaw. Lecz postawiłem Rewolucję przed teorią i wydawało mi się, że oni uczynili to samo. Mimo, że marksiści doprowadzili do rewolucji całkowicie marksistowskiej, będącej faktycznie wyzwaniem dla dogmatów i proroctw Marksa. Żarliwi obrońcy parlamentaryzmu wyrzekli się go w swych czynach. Uporczywie żądając zwołania Zgromadzenia Ustawodawczego, bezceremonialnie rozwiązali je, gdy tylko samo życie udowodniło jego niestosowność.

Zrezygnowali ze swojej polityki rolnej, by przyjąć tą Społecznych Rewolucjonistów, w odpowiedzi na potrzeby chłopstwa. Rozsądnie zastosowali anarchistyczne metody i taktykę, gdy czas tego wymagał. Krótko mówiąc, bolszewicy okazali się w praktyce rewolucyjną partią, której jedynym celem jest sukces Rewolucji, partią posiadającą moralną odwagę i prawość by podporządkować swe teorie wspólnemu dobru. Czyż Lenin częstokroć nie określał siebie i swych ludzi jako anarchistów? - władza polityczna należała do nich jedynie jako tymczasowy środek udoskonalania Rewolucji. Państwo stopniowo miało umrzeć, jak nauczał Engels, ponieważ jego funkcje staną się niepotrzebne i przestarzałe. Zaakceptowałem więc bolszewików jako szczerą i niewzruszoną awangardę społecznego wyzwolenia człowieka. Po to by pracować z nimi, pomagać im w walce z wrogami rewolucji, wspierać ich w obronie jej owoców. Stało się to mym żarliwym pragnieniem.

W takim stanie umysłu przybyłem do Rosji Sowieckiej. Jak zapalczywie przyznałem; na mym pierwszym spotkaniu na granicy radzieckiej, zamierzałem zignorować wszelkie teoretyczne różnice zdań. Przybyłem by pracować, a nie dyskutować. By uczyć się, a nie nauczać. By uczyć się i pomagać. Uczyłem się i próbowałem pomagać. Uczyłem się dzień po dniu, długie tygodnie i miesiące, w różnych częściach kraju. Lecz to co zobaczyłem i czego się nauczyłem było tak krzyczącym i rażącym kontrastem wobec mych nadziei i oczekiwań, że wstrząsnęło to od podstaw moją wiarą w bolszewików. Nie tak wyobrażałem sobie Rosję - proletariackie Eldorado. Zupełnie nie tak. Poznałem jak wielki był trud okresu rewolucji, jak duże trudności do przezwyciężenia.

Rosja oblężona była na wielu frontach; byli kontrrewolucjoniści wewnątrz i na zewnątrz, blokada zagłodziła kraj i odmówiła medycznej pomocy nawet chorym kobietom i dzieciom. Ludzie wymęczeni byli długą wojną i niepokojami w kraju, przemysł zdezorientowany, łączność kolejowa przerwana. W pełni uświadomiłem sobie okropieństwo sytuacji; Rosję wykrwawiającą się na ołtarzu Rewolucji, podczas gdy świat patrzył na to nie reagując, a siły zjednoczone siały śmierć i destrukcję. Widziałem rozpaczliwe bohaterstwo ludzi i prawie nadludzkie wysiłki bolszewików. Byłem z nimi blisko związany, przyjaźniłem się z czołowymi komunistami, dzieliłem z nimi ich nadzieje i cele, pomagałem im w pracy, czerpałem natchnienie z ich poświęcenia i całkowitego oddania służbie Rewolucji. Byłem zniecierpliwiony krytycyzmem bolszewików w czasie, gdy byli otoczeni przez potężnych wrogów. Czułem urazę wobec odrzucania pomocy, potępiałem to jako zbrodnie i z wysiłkiem usiłowałem sprawić by przeciwne frakcje rewolucyjne lepiej się rozumiały i współpracowały. Moja bliskość z bolszewikami, moje szczere przywiązanie do ich sprawy rozdrażniły mych przyjaciół i odsunęły ode mnie najbliższych kolegów. Lecz moja wiara w komunistów i ich prawość nie były kwestią ich oddziaływania. To pewne nawet mimo oczywistości mych własnych uczuć i sądów, mych wrażeń i przeżyć.

Życie, rzeczywistość nieprzerwanie wystawiała na próbę moją wiarę. Widziałem nierówność i niesprawiedliwość z każdej strony, człowieczeństwo wdeptywane w ziemię, rzekome wymagania robiące za przykrywkę zdrady, oszustwa i ucisku. Zobaczyłem Partię rządzącą dławiącą witalne impulsy Rewolucji, zniechęcenie do masowej inicjatywy i wzajemnego zaufania, które są tak ważne dla jej wzrostu. Mimo to kurczowo trzymałem się mej wiary. Uporczywie niańczyłem w sobie nadzieję, że złe zasady i praktyki, rządowa biurokracja i partyjna autokracja zanikną, a podniesie się wola idealizmu, która zmiotłaby czarne chmury despotyzmu. Ta iskra idealizmu stanowiła według mnie wybaczenie za wszelkie błędy i omyłki, potworną nieudolność, niewiarygodną korupcję, a nawet zbrodnie popełnione w imię Rewolucji.

Co dzień narastała przeklęta rzeczywistość. Zobaczyłem bolszewików odzwierciedlających rewolucję jak potworną groteskę, zobaczyłem tragiczną rewolucyjną potrzebę zinstytucjonalizowaną w nieodpowiedzialny terror, krew tysięcy przelewaną bez powodu i bez ograniczeń. Zobaczyłem klasową walkę, stającą się wojną zemsty i eksterminacji. Zobaczyłem zdradę wczorajszych ideałów, wynaturzone znaczenie Rewolucji, jej istotę skarykaturowaną w coś przeciwnego. Zobaczyłem robotników ujarzmionych, cały kraj uciszony przez partyjną dyktaturę i jej zorganizowaną przemoc. Zobaczyłem całe wioski zmiatane z powierzchni ziemi przez bolszewicką artylerię.

Zobaczyłem pełne więzienia - zapełnione nie kontrrewolucjonistami, lecz robotnikami i chłopami, proletariackimi intelektualistami, głodującymi kobietami i dziećmi. Zobaczyłem prześladowania rewolucjonistów, ducha Października ukrzyżowanego na Golgocie wszechmocnego państwa komunistycznego. Wciąż nie uznawałem krzyczącej prawdy. Wciąż miałem nadzieję, że bolszewicy mimo, że absolutnie błędni w zasadach i praktyce, jeszcze nieubłaganie trzymają się jakichś skrawków rewolucyjnego sztandaru. “Przeszkody Sprzymierzonych”, “Blokada i wojna”, “Konieczność stanu przejściowego” - tak szukałem ułagodzenia dla mego oburzonego sumienia. Gdy krytyczny okres przeminął, ręka terroru i despotyzmu wciąż była wzniesiona, a moja zraniona wiara próbowała to usprawiedliwić. W końcu zlikwidowano fronty, wojna domowa dobiegła końca, a w kraju zapanował pokój. Lecz komunistyczna polityka nie uległa zmianie. Wręcz przeciwnie: represje stały się bardziej fanatyczne, czerwony terror wzrósł do rozmiarów orgii, bardziej bezlitosny moloch państwa siał śmierć i zniszczenie. Kraj jęczał pod nieznośnym jarzmem dyktatury Partii. Lecz nie było odwetu. Potem przyszedł Kronsztad i równoczesne mu echa rozległy się w całym kraju. Całe lata ludzie cierpieli głód, nędzę i niedostatek. Ze względu na Rewolucję wciąż mieli wolę by to znosić i by cierpieć. Nie za chlebem płakali. Jedynie za oddechem życia, oddechem wolności.

Kronsztad mógł z łatwością obrócić swoje działa przeciw Piotrogradowi i przegnać bolszewickich panów, przestraszonych i prawie że uciekających. Jeden zdecydowany cios marynarzy, a Piotrograd mógłby być ich, razem z Moskwą. Cały kraj był przygotowany na ten krok. Nigdy wcześniej bolszewicy nie znaleźli się tak blisko zniszczenia. Ale Kronsztad, tak jak i reszta Rosji, nie zamierzał walczyć ze Związkiem Radzieckim. Nie chciał rozlewu krwi, nie chciał strzelać jako pierwszy. Kronsztad zażądał jedynie uczciwych wyborów, Rosji wolnej od komunistycznej dominacji. Zażądał potwierdzenia sloganów Października i zmartwychwstania prawdziwego ducha Rewolucji. Kronsztad został zmiażdżony tak bezlitośnie jak Thiers i Gallifet pozarzynali paryskich komunardów. A z nim cały kraj i jego ostatnią nadzieję. A także moją wiarę w bolszewików. W tym dniu ostatecznie i nieodwołalnie odszedłem od komunistów. Stało się dla mnie jasne, że nigdy, w żadnych okolicznościach, nie będę mógł zaakceptować takiej degradacji ludzkiej osobowości i wolności jaką akceptuje partyjny szowinizm i absolutyzm państwa, które to stały się esencją dyktatury komunistycznej. Uświadomiłem sobie w końcu, że bolszewicki idealizm to MIT, niebezpieczne złudzenie fatalne dla swobody i rozwoju.

Komunistyczna dyktatura i rewolucja rosyjska

Rewolucja Październikowa nie była prawowitym potomkiem tradycyjnego marksizmu. Poza tym Rosja była mało podobna do kraju, w którym jak Marks uzgodnił: “skupienie środków produkcji i uspołecznienie narzędzi pracy sięgnęło punktu, w którym nie mogą one dłużej być zawarte w swej kapitalistycznej skorupie. Skorupa pęka...”. W Rosji “skorupa” pękła nieoczekiwanie. Pękła przy niskim poziomie technicznego i przemysłowego rozwoju, centralizacja produkcji poczyniła niewielki postęp. Rosja była krajem ze źle zorganizowanym systemem transportu, z mało znaczącą burżuazją i słabym proletariatem, a za to z silną liczebnie i społecznie ważną populacją chłopów. Był to kraj, w którym nie było mowy o “nieprzejednanym antagonizmie pomiędzy rosnącymi siłami robotniczymi a w pełni dojrzałym systemem kapitalistycznym”. Lecz połączenie okoliczności w 1917 roku pociągnęło za sobą, co szczególne dla Rosji, wyjątkowy stan, którego wynikiem stało się katastrofalne załamanie całego jej systemu przemysłowego.

“Łatwym było”, pisał Lenin w tym czasie “rozpocząć rewolucję w osobliwie unikalnej sytuacji roku 1917”. Szczególnie sprzyjającymi okolicznościami były:

1) możliwość zmieszania haseł Rewolucji Socjalnej z masowymi żądaniami zakończenia imperialistycznej wojny światowej, która wielce wyczerpywała i wywoływała niezadowolenie wśród mas;

2) szansa pozostania, przynajmniej na jakiś czas, poza sferą wpływów kapitalistów europejskich, którzy kontynuowali wojnę;

3) sposobność do rozpoczęcia, nawet choćby przez krótki okres, pracy nad wewnętrzną organizacją i tworzeniem podstaw dla rewolucyjnej odbudowy;

4) niezwykle dogodne położenie Rosji w przypadku nowej agresji ze strony zachodnioeuropejskich imperialistów, spowodowane jej ogromnym terytorium i niedostatecznymi środkami komunikacji;

5) korzyść takiego położenia w przypadku wojny domowej;

6) możliwość prawie natychmiastowego spełnienia żądań chłopów domagających się ziemi, mimo iż zasadniczo demokratyczny punkt widzenia populacji wiejskiej był zupełnie różny od socjalistycznego programu “Partii proletariatu”, który trzymał za wodzy rząd.

Ponadto rewolucyjna Rosja korzystała z wcześniejszego doświadczenia - tego z roku 1905, kiedy carska autokracja odniosła zwycięstwo miażdżąc rewolucję, z wielu powodów, z których jeden tylko był wyłącznie polityczny, a więc nie mógł ani pobudzić do działania chłopów ani zachęcić do walki nawet świadomej części proletariatu. Wojna światowa ukazując kompletne bankructwo rządów konstytucyjnych, posłużyła by przygotować i wyostrzyć największy ruch ludzi - ruch, który przez moc swej własnej istoty potrafił rozwinąć się tylko w społeczną rewolucję. Uprzedzając zabiegi rządu, i często nawet w jego obronie, masy rewolucyjne ze swej własnej inicjatywy rozpoczęły, długo przed październikowymi wydarzeniami, stosować w praktyce swoje socjalne ideały. Objęły w posiadanie ziemię, fabryki, kopalnie, młyny i narzędzia produkcji. Uwolnili się od znienawidzonych i niebezpiecznych przedstawicieli władzy. W swym wielkim rewolucyjnym wybuchu gniewu zniszczyli każdą formę politycznego i ekonomicznego ucisku. W głębi Rosji procesy Rewolucji Socjalnej intensywnie rozwijały się nawet przed październikową zmianą, mającą miejsce w Piotrogrodzie i Moskwie.

Partia Komunistyczna, planując dyktaturę, od początku prawidłowo oceniała sytuację. Porzucając demokratyczne punkty w swym programie, proklamowała hasła Rewolucji Socjalnej by objąć kontrolą masowy ruch. W miarę rozwoju Rewolucji, bolszewicy przyjęli konkretną formę według pewnych fundamentalnych zasad i metod anarchistycznego komunizmu, jak np.: negacja parlamentaryzmu, wywłaszczenie burżuazji, taktyki akcji bezpośredniej, konfiskatę środków produkcji, założenie Rad Robotniczych i Chłopskich. Ponadto, Partia Komunistyczna wykorzystała wszelkie popularne żądania tego okresu: zakończenie wojny, cała władza dla rewolucyjnego proletariatu, ziemia dla chłopów. Taka postawa bolszewików miała ogromny efekt psychologiczny w przyspieszaniu i stymulowaniu Rewolucji.

Rewolucja była organicznym procesem, który wybuchł z naglących potrzeb ludu, ze złożonej kombinacji okoliczności, które przesądzały o ich egzystencji. Rewolucja instynktownie podążała ścieżką wytyczoną przez wielki masowy wybuch gniewu, naturalnie odzwierciedliła anarchistyczne tendencje. Zniszczyła starą machinę państwa i ustanowiła w życiu politycznym zasadę federacji związków. Użyła metody bezpośredniego wywłaszczania by znieść prywatną własność kapitalistyczną. Na polu odnowy gospodarczej Rewolucja ustanowiła komitety zakładowe zarządzające produkcją. Komitety mieszkaniowe doglądały właściwego wykorzystywania kwater mieszkaniowych. Oczywiste było, że jedyny słuszny i całościowy rozwój - który mógł ochronić Rosję od jej zewnętrznych wrogów, niepokojów wewnętrznych - jest możliwy tylko poprzez bezpośrednią, twórczą, inicjatywę mas pracujących. Tylko ci, którzy przez stulecia dźwigali najcięższe brzemię, mogli, dzięki świadomym, systematycznym wysiłkom odnaleźć drogę ku nowemu, zregenerowanemu społeczeństwu. Ale koncepcja ta nie dawała się pogodzić z duchem marksizmu w jego bolszewickiej interpretacji i częściowo z autorytarną wizją Lenina. Latami ćwiczący się w swej specyficznie “podziemnej” doktrynie, w której żarliwa wiara w Rewolucję Społeczną była w jakiś dziwny sposób połączona z nie mniej fanatyczną wiarą w państwową centralizację, bolszewicy wymyślili zupełnie nowy system taktyki. Był on wynikiem tego, że przygotowywanie i dokonanie Rewolucji Socjalnej, stworzyło konieczność zorganizowania specyficznie konspiracyjnego sztabu, wyłączającego teoretyków ruchu, przekazujących władzę dyktatorską w celu skrystalizowania i popchnięcia naprzód, dzięki swej konspiracyjnej istocie, świadomość klasową proletariatu. Zasadniczą charakterystyką bolszewickiej psychologii jest nieufność wobec mas. Pozostawieni samym sobie ludzie - według bolszewików - mogą wznieść się jedynie do świadomości drobnego reformatora. Masy muszą zostać wyzwolone na siłę. By nauczyć je wolności nie można wahać się przy używaniu przemocy i przymusu. Droga prowadząca ku wyzwoleniu została więc opuszczona. “Proletariacki przymus we wszystkich jego formach” jak pisał Bucharin, jeden z czołowych komunistycznych teoretyków, “rozpoczęty pobieżną, krótką egzekucją a zakończony przymusową pracą jest, jakkolwiek może brzmieć to paradoksalnie, metodą przeróbki ludzkiego materiału epoki kapitalizmu w komunistyczne społeczeństwo”.

Już w pierwszych dniach Rewolucji, na początku 1918 roku, gdy Lenin jako pierwszy ogłosił światu swój socjekonomiczny program opracowany w najdrobniejszych szczegółach; role ludzi i Partii w rewolucyjnej rekonstrukcji były od siebie ściśle oddzielone i dokładnie określone. Z jednej strony, kompletnie uległe i posłuszne socjalistyczne stado, niemi ludzie; a z drugiej wszechwiedząca, wszystko kontrolująca partia polityczna. Jak ktoś czegoś nie rozumie, wystarczy otworzyć książkę w odpowiednim miejscu. Jest jedynie bezsporne źródło prawdy - państwo. Lecz komunistyczne państwo jest w zasadach i praktyce, dyktaturą Komitetu Centralnego. Każdy obywatel musi być, po pierwsze i ostatnie zarazem, sługą państwa, jego posłusznym funkcjonariuszem, bez szemrania wykonującym wolę swego pana. Wszelka swobodna inicjatywa, tak indywidualna jak i kolektywna, zostaje wyeliminowana z wizji państwa. Ludzie radzieccy zostają przetworzeni w części rządzącej partii; sowieckie instytucje stają się bezdusznymi urzędami, jedynie przekazującymi wolę centrum ku peryferiom. Wszelkie przejawy działań państwa muszą być podbite aprobującą pieczęcią komunizmu, określonego jako frakcję u władzy. Każde inne działanie jest uważane za zbędne, niepotrzebne i niebezpieczne. Przez swą deklarację “L’etat, c’est moi”, bolszewicka dyktatura wzięła na siebie całą odpowiedzialność za Rewolucję we wszelkich tego historycznych i etycznych szczegółach.

Konstruktywne wysiłki ludzi zostały sparaliżowane, Partia Komunistyczna mogła więc liczyć jedynie na swą własną inicjatywę. A w jakim znaczeniu, bolszewicka dyktatura miała zastosować jak najkorzystniej Rewolucję Socjalną? Jaką drogę wybrała, nie jedynie po to by mechanicznie podporządkować masy swej władzy, lecz także by kształcić je, pobudzać postępowymi ideami socjalistycznymi i stymulować je - udręczone długą wojną, ruiną gospodarczą i politycznymi rządami - nową wiarą w socjalistyczną odbudowę? Czym był ten substytut w miejsce rewolucyjnego entuzjazmu, który spłonął juŜ intensywnie wcześniej? Dwie rzeczy zawierały w sobie początek i koniec konstruktywnych działań bolszewickiej dyktatury:

1. Teoria Państwa Komunistycznego;

2. Terroryzm.

W swych mowach o programie komunistycznym, w dyskusjach na konferencjach i kongresach, i w swej sławnej broszurze “Lewicowy komunizm: dziecinny bałagan” Lenin stopniowo odsłaniał tę specyficzną doktrynę Państwa Komunistycznego, której przeznaczone było grać główną rolę w postawie Partii i decydować o wszystkich późniejszych krokach bolszewików w sferze praktycznej polityki. Jest to doktryna zygzakowatej drogi politycznej: “odraczania” i “ponaglania”, zgody i kompromisu, korzystnych odwrotów, zyskownego cofania się, poddawania - prawdziwa, klasyczna teoria kompromisu. Kompromis i targowanie się, za które to rzeczy bolszewicy tak niemiłosiernie i oskarżycielsko piętnowali wszelkie inne odłamy państwowego socjalizmu; stały się jakby Gwiazdą Betlejemską wyznaczającą drogę ku rewolucyjnej odbudowie. Naturalnie metody takie nie omieszkały ugrzęznąć w bagnie dostosowywania się, hipokryzji i niegodziwości. Pokój w Brześciu Litewskim; polityka rolna z jej spazmatycznymi zmianami od najbiedniejszej klasy chłopstwa do chłopów - wyzyskiwaczy; kapryśna polityka wobec ekspertów technicznych - teoretyczne i praktyczne wahania od kolektywnego zarządzania fabrykami do “jednowładztwa” w tychże; nerwowe apele do zachodnioeuropejskiego kapitalizmu za plecami krajowego i zagranicznego proletariatu, a w końcu, późniejsza niekonsekwencja - przywrócenie zniesionej burżuazji, oto system bolszewizmu. System bezprecedensowej bezwstydności praktykowanej na monstrualną skalę; polityka niesłychanie dwuznaczna, w której lewa ręka Partii Komunistycznej świadomie ignoruje a nawet zaprzecza poczynaniom prawej; gdy np. stwierdza się, że najważniejszym problemem w tej chwili jest walka z drobną burżuazją (a co za tym idzie, w stereotypowej bolszewickiej frazeologii - przeciw elementom anarchistycznym), podczas gdy z drugiej strony wysuwane są nowe rozporządzenia tworzące techniczno-gospodarcze i psychologiczne warunki konieczne do przywrócenia i umocnienia tej samej burżuazji - taka jest bolszewicka polityka, która na zawsze stanie jako pomnik kompletnego fałszu, kompletnej sprzeczności, zorientowanej jedynie na własną ochronę oportunistycznej linii komunistycznej dyktatury. Jak głośno nie chwaliła by się ta dyktatura wielkimi sukcesami swych politycznych metod, najtragiczniejszy pozostanie fakt, że najgorsze i najmniej uleczalne rany zadała Rewolucji ta właśnie dyktatura.

Dawno temu Engels powiedział, że proletariat nie potrzebuje państwa by ochronić wolność, lecz potrzebuje go w celu zmiażdżenia swych przeciwników, i że gdy możliwa będzie mowa o wolności, nie będzie rządu. Bolszewicy przyjęli tę maksymę nie jedynie jako swój socjopolityczny aksjomat podczas “przejściowego okresu”, lecz nadali mu też uniwersalne znaczenie. Terroryzm wciąż jest “racją ostateczną” rządu zaniepokojonego o własną egzystencję. Terroryzm kusi swymi kolosalnymi możliwościami. Oferuje mechaniczne rozwiązania w beznadziejnych sytuacjach. Psychologicznie jest to tłumaczone jako rodzaj samoobrony, jako konieczność - “lepiej porzucić odpowiedzialność by pokonać wroga”. Lecz zasady terroryzmu nieuniknienie przeskakują do zgubnego uszkodzenia wolności i rewolucji. Władza absolutna psuje i niszczy własnych partyzantów nie mniej niż swych przeciwników. To nie wolność przyzwyczaja ludzi do dyktatury. Zwalczając despotyzm i kontrrewolucję, terroryzm staje się ich doskonałą szkołą. Wkraczając na drogę terroryzmu, państwo odsuwa się od ludzi. Musi zmniejszyć do minimum krąg mających nadzwyczajną władzę, w imię bezpieczeństwa państwa. A potem rodzi się to co można nazwać paniką władzy.

Dyktator, despota wciąż jest tchórzliwy. Wynajduje wszędzie zdrajców. I sam staje się bardziej przerażający, gniew spowodowany wyobraźnią, niezdolność odróżniania niebezpieczeństw prawdziwych od fałszywych. On sieje wokół niezadowolenie, antagonizmy, nienawiść. Wybierając taki kierunek, państwo skazane jest na podążanie nim do końca. Rosjanie pozostali cicho, a w ich imieniu - pod pozorem śmiertelnego boju z kontrrewolucją - rząd zainicjował najbardziej niemiłosierną wojnę przeciw wszystkim przeciwnikom Partii Komunistycznej. Każdy ślad swobody wyrwany został z korzeniami. Wolność myśli, prasy, zgromadzeń publicznych, samodecydowania o sobie robotnika i jego związków, wolność pracy - wszystko to zostało określone bzdurnym, starym, doktrynerskim nonsensem jako “burżuazyjne uprzedzenia” lub jako “intrygowanie w celu odrodzenia kontrrewolucji”. Taka była bolszewicka odpowiedź na rewolucyjny entuzjazm i głęboką wiarę, które to zainspirowały masy na początku ich wielkiej walki o wolność i sprawiedliwość - odpowiedź, która wyraziła sama przez się politykę kompromisu na zewnątrz i terroryzmu w kraju.

Odepchnięty od bezpośredniego uczestnictwa w konstruktywnej pracy rewolucji, nękany na każdym kroku, ofiara stałego nadzoru i partyjnej kontroli, proletariat przyzwyczaił się by uważać rewolucję i jej dalsze losy za osobistą sprawę komunistów. Na próżno bolszewicy podawali wojnę światową jako powód rosyjskiej ruiny gospodarczej; na próżno przypisywali to blokadzie i atakom kontrrewolucjonistów. Nie w tym leżała prawdziwa przyczyna załamania i upadku. Nie blokada, nie wojny z obcą reakcją mogły przerazić czy współzawodniczyć z rewolucjonistami, których bezprzykładne bohaterstwo, poświęcenie i wytrwałość rozgromiły wszystkich zewnętrznych wrogów. Wręcz przeciwnie, wojna domowa naprawdę pomogła bolszewikom. Posłużyła by utrzymać w ludziach entuzjazm oraz wykształciła w nich nadzieję, że gdy skończy się wojna, partia rządząca udoskonali nowe rewolucyjne zasady i zapewni ludziom cieszenie się owocami rewolucji. Masy spoglądały w przód tęskniąc za społeczną i gospodarczą swobodą. Może to brzmieć paradoksalnie, lecz dyktatura komunistyczna nie mogła lepiej połączyć się, w sensie umocnienia i przedłużenia swego istnienia, niż z reakcyjnymi siłami, przeciw którym walczyła.

Było to tylko zakończenie wojny, które pozwoliło ujrzeć pełną wizję gospodarczej i psychologicznej demoralizacji, do której przywiodła Rosję despotyczna polityka dyktatury. Stało się więc jasne, że najgroźniejsze niebezpieczeństwo dla rewolucji istniało nie na zewnątrz, lecz w kraju: niebezpieczeństwo wynikające z prawdziwej natury społecznych i gospodarczych układów charakteryzujących system bolszewicki. Jego znamienne rysy - odziedziczenie antagonizmów społecznych - zostały w Związku Radzieckim zniesione jedynie formalnie. W rzeczywistości antagonizmy te istnieją i są bardzo głęboko osadzone. Wyzyskiwanie mas pracujących; zniewolenie robotnika i chłopa; unieważnienie obywatela jako ludzkiej istoty, jako osobowości oraz jego transformacja w mikroskopijną część uniwersalnego mechanizmu ekonomicznego, będącego własnością rządu; stworzenie uprzywilejowanych grup faworyzowanych przez państwo: system służb publicznych i jego organy karne - oto cechy bolszewizmu. Bolszewizm, ze swoją partyjną dyktaturą i komunizmem państwowym nie jest i nie może być przedsionkiem wolnego, nieautorytarnego społeczeństwa komunistycznego, ponieważ sama istota i natura rządowego, przymusowego komunizmu wyklucza taką ewolucję. Jego gospodarcza i polityczna centralizacja, upaństwowienie i biurokratyzacja każdej sfery działań, nieunikniona militaryzacja oraz degradacja ducha człowieczeństwa, mechanicznie niszczą każdy zarodek nowego życia i unicestwiają bodźce ku twórczej, konstruktywnej pracy.

Historyczna walka mas pracujących o wolność nieuniknienie musi wyjść poza sferę rządowych wpływów. Walka z uciskiem - politycznym, ekonomicznym i socjalnym - przeciw wyzyskowi człowieka przez człowieka, czy też pojedynczych osób przez rząd, jest ciągle równoczesna z walką przeciw rządowi samemu w sobie. Państwo polityczne, jakie by nie było, jest nie do pogodzenia z konstruktywnym, rewolucyjnym wysiłkiem. Obie te rzeczy wzajemnie się wykluczają. Każda rewolucja w toku swego rozwoju staje w obliczu takiej alternatywy: wzrastać swobodnie, niezależnie i bez rządu lub też wybrać rząd ze wszystkimi jego ograniczeniami i ogólnym zastojem.

Droga rewolucji społecznej, konstruktywnych, polegających na sobie samych, zorganizowanych i świadomych mas, idzie w kierunku nierządowym, którym jest anarchia. Nie państwo, nie rząd, lecz systematyczna i skoordynowana przez ludzi praca społeczna. Rekonstrukcja jest konieczna dla zbudowania nowego społeczeństwa. Nie państwo i jego policyjne metody lecz solidarna współpraca wszystkich elementów - proletariatu, chłopstwa, rewolucyjnej inteligencji - wzajemnie wspomagających się w ochotniczych stowarzyszeniach, wyzwolą nas spod państwowego zabobonu i zbudują most pomiędzy zniesieniem starej cywilizacji a wolnym komunizmem. Nie na rozkaz jakiejś władzy centralnej, lecz organicznie, z życia po prostu, musi wyrosnąć ściśle połączona federacja zjednoczonych przemysłowych, rolnych i innych stowarzyszeń; przez samych pracowników muszą one być organizowane i zarządzane, a dopiero wtedy - i jedynie wtedy - dążenia mas do społecznej odnowy będą miały solidny, trwały fundament.

Jedynie taka organizacja wspólnoty stworzy miejsce dla prawdziwie wolnej nowej ludzkości i będzie odpowiednim przedsionkiem nie-państwowego, anarchistycznego komunizmu. Żyjemy w przededniu olbrzymich zmian społecznych.

Stare formy życia załamują się i walą. Nowe czynniki zaczynają istnieć, szukając adekwatnego sposobu wyrażania swych pragnień i celów. Filary dzisiejszej cywilizacji są roztrzaskiwane. Zasady własności prywatnej, pojęcia ludzkiego osobistego i społecznego życia oraz swobody są przewartościowywane. Bolszewizm nadszedł jako rewolucyjny symbol, obietnica lepszych czasów. Dla milionów wydziedziczonych i zniewolonych stał się nową religią, światłem socjalnego zbawienia. Lecz bolszewizm był błędem, absolutnie i całkowicie. Tak jak chrześcijaństwo, kiedyś nadzieja pogrążonych, wywiodło Chrystusa i jego ducha z Kościoła, tak też bolszewizm ukrzyżował Rewolucję Rosyjską, zdradził ludzi, a teraz rozgląda się by oszukać inne miliony naiwnych swym judaszowym pocałunkiem. Koniecznie zdemaskować trzeba wielką złudę, bo w przeciwnym razie może ona pogrążyć zachodnich robotników w tej samej otchłani co ich rosyjskich braci.

Obowiązkiem tych, którzy widzą za mitem jego prawdziwą naturę, jest odsłonić społeczną groźbę, która za tym stoi - czerwony jezuityzm, który chciałby zepchnąć świat z powrotem do średniowiecza i inkwizycji.

Bolszewizm jest przeszłością. Przyszłość należy do człowieka i jego wolności.

tłumaczenie: Krzysztof Dworniczak

https://cia.media.pl/berkman
https://cia.media.pl/analiza_bolszewickiego_komunizmu_na_przykladzie_rosj...
https://cia.media.pl/rosja1917

Kraków: Radni zdecydowali. Będzie zakaz palenia węglem i drewnem

Kraj | Lokatorzy | Tacy są politycy

22 radnych sejmiku małopolskiego zagłosowało w poniedziałek za przyjęciem uchwały zakazującej w Krakowie używania paliw stałych, 11 było przeciwko. Oznacza to, że Kraków stanie się pierwszym w Polsce miastem, gdzie ludzie nie będą mogli palić węglem (ale też drewnem i koksem). Zakaz będzie obowiązywał od 2018 r., a w przypadku nowych budynków- już za 2 tygodnie.

Na obrady przyszło kilkudziesięciu mieszkańców z transparentami - tych domagających się zakazu, jak i tych, którzy bronili dotychczasowego prawa.

Wrocław: Rozprawa o eksmisję Romów

Kraj | Tacy są politycy | Ubóstwo

 fot. M. Sierszyński Wczoraj we Wrocławiu odbyła się pierwsza rozprawa wytoczona przez Gminę Wrocław przeciwko społeczności Romów rumuńskich mieszkających na terenie byłych ogródków działkowych przy ul. Kamieńskiego. Przeciwko 20 osobom został złożony pozew o eksmisję z nielegalnie zajmowanego terenu stanowiącego własność Gminy Wrocław.

Na sali sądowej pojawili się oskarżeni razem z rodzinami, a także nieformalne asystentki rodzinne ze stowarzyszenia Nomada, aktywiści Krytyki Politycznej, członkinie Akcji Lokatorskiej oraz Federacji Anarchistycznej, oraz wiele osób, które chciały wyrazić swoje poparcie dla Romów. Były także media głównego nurtu oraz niezależni dziennikarze.
Cały proces można było także oglądać na żywo na stronach Gazety Wrocławskiej, a na facebooku oraz na twitterze pojawiały się szczegółowe relacje.

Oskarżyciel rozpoczął od przedstawienia sądowi wniosków o ukaranie grzywną 7 osób za bezumowne zajmowanie terenu. Sąd odrzucił wnioski obrony o tłumacza języka romani (uznał, że wystarczy tłumacz z języka rumuńskiego, co jak się okazało było błędem i powodowało wiele nieporozumień słownych, a być może także zafałszowań), odrzucony zostaje także wniosek o proces mediacyjny.

Robert Winnicki ma kłopoty - alkoholizm i niejasne koneksje?

Świat | Blog | Ironia/Humor | Rasizm/Nacjonalizm | Tacy są politycy

Poniżej zamieszczamy stanowisko USOPAŁ - organizacji Jana Kobylańskiego, polonijnego milionera, antysemity, kolaboranta i szmalcownika, a jeszcze niedawno sponsora Ruchu Narodowego.

Ze stanowiska dowiadujemy się o sposobie prowadzenia polityki przez Roberta Winnickiego, jego ekscesach alkoholowych, a także o powiązaniach, które nie podobają się Kobylańskiemu.

Montevideo, 21.11.2013

Musimy podać do publicznej wiadomości informację o skandalicznym zachowaniu się pewnych osób na Zebraniu Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich Ameryki Łacińskiej (USOPAŁ) z okazji XX-lecia tej organizacji. Osoby te w ciągu więcej jak trzech nocy w hotelu w Caletillas „urządzały” awantury, pijaństwo, ordynarne krzyki, wrzaski, w związku z czym personel hotelu zwrócił im uwagę, że takie zachowania nie mogą mieć miejsca. Tego rodzaju działanie kontynuowano, w związku z czym wyrzucono ich z hotelu, poszli na plażę, gdzie nadal urządzano pijaństwo, awantury i ordynarne krzyki.

R. Winnicki po pijanemu wskoczył do morza w nocy, czego skutkiem było poparzenie go przez meduzy czy coś podobnego, w środku nocy karetka pogotowia musiała odwieźć go do szpitala. Tak było przez trzy dni, albo i więcej.

To jest coś nieprawdopodobnego, wielki wstyd i zdarza się po raz pierwszy, żeby na Zjeździe USOPAŁ działy się takie rzeczy w hotelach, w których zakwaterowani są goście USOPAŁ. To jest chuligaństwo.

Są dwie opcje, albo ci ludzie są alkoholikami i takie zachowanie jest dla nich czymś normalnym, czego my nie akceptujemy, albo robili to specjalnie, żeby nadszarpnąć dobre imię USOPAŁ, stworzyć zamieszanie i skandal na XX-leciu USOPAŁ.

Tę grupę ludzi, której przewodził R. Winnicki zarekomendował nam pan prof. dr hab. Ryszard Bender (dawniej senator z ramienia PZPR przyp. wiatrak) – nasz wieloletni przyjaciel, którego bardzo cenimy. Widać z tego, że jego również oszukano. Z redakcji komunikowano się z panem prof. Benderem w imieniu pana Prezesa Kobylańskiego i powiedział on, że oni wyślą przeprosiny za to zachowanie, do czego niestety nie doszło (trzeba wziąć pod uwagę, że prof. Bender, jak i inne osoby, wiedziały częściowo o tym skandalicznym pijaństwie, krzykach w pokojach i grupie kobiet, które biegały z jednego pokoju do drugiego). Znamy większość nazwisk, ale nie chcemy tego publikować, żeby skończyć już z tym skandalem chuligaństwa i pijaństwa. To nie jest dla nas żaden zaszczyt ni honor, że byli oni na naszym zebraniu. Uczestniczyli po raz pierwszy i zarazem po raz ostatni, już więcej nigdy.

Jedna z sytuacji, o której również należy przypomnieć, gdyż wiąże się ściśle z XX-leciem USOPAŁ. Po ostatnim posiedzeniu w sali obrad w dniu 27 lipca 2013 roku została odprawiona uroczysta Msza św. na zakończenie Zjazdu. Koncelebrowali ją nasi wysocy przedstawiciele Kościoła polskiego: ks. inf. dr Ireneusz Skubiś, ks. inf. Józef Wójcik i ks. dr Roman Piwowarczyk, a brali udział wszyscy zgromadzeni Polacy, goście Zjazdu USOPAŁ. Zarówno Księżom Infułatom, jak i Ks. dr Romanowi Piwowarczykowi będziemy zawsze wdzięczni za tę uroczyście sprawowaną Eucharystię, gdyż zawsze podtrzymuje nas to duchowo, jak i pozwala trwać w przywiązaniu do Kościoła i Ojczyzny.

W ostatnim momencie przed Mszą św. R. Winnicki wszedł na salę, wziął jakieś „papiery” i spieszył się do wyjścia. Wówczas natknął się przy drzwiach na pana Prezesa Kobylańskiego, który przyszedł, aby wziąć udział w Eucharystii i mijając R. Winnickiego zapytał: „będzie Pan z nami na Mszy św.? właśnie się zaczyna”. R. Winnicki odpowiedział na to: „niestety nie będę. Dokucza mi palec w bucie”. To było oburzające, z czego zda sobie sprawę każdy myślący człowiek. To jest reakcja przeciwna polskiemu patriotyzmowi i katolicyzmowi.

USOPAŁ był w posiadaniu tych wszystkich informacji od początku, ale biorąc pod uwagę Marsz Niepodległości 11 listopada 2013 roku i komentarze tego Marszu – postanowił przeczekać 10 dni i dopiero wówczas opublikować.

USOPAŁ-owi i Wam wszystkim znane jest świństwo, które zrobił R. Winnicki przykładnemu małżeństwu Państwa Holocher, którzy stali się ofiarami intryg. Przez długie lata byli znaczącymi działaczami ruchu narodowego, są wybitnymi patriotami i katolikami. Po tym, gdy rozesłano ich prywatne wiadomości wyciągnięte z facebooka, R. Winnicki zażądał od Pana Holochera, żeby natychmiast zrezygnował z rady decyzyjnej RN, bo jak nie to go sami zmuszą oskarżając o nieprawdopodobne historie. To była wielka intryga i kłamstwo. Jest oczywiste, że interesem R. Winnickiego i jego mocodawców jest usunąć część katolicką z organizacji młodzieżowych i wprowadzić tam osoby, które mają niezbyt jasną i w wielu przypadkach skandaliczną przeszłość jeśli chodzi o życie prywatne czy ekonomiczne.

I tak się też stało. Pojawiły się tam inne osoby, których nazwisk nie będziemy wymieniali, ale Państwo sobie doskonale zdają z tego sprawę i było to już też publikowane przez inne osoby i źródła. Należy już skończyć z tą „szopką patriotyczną”.

Na tegorocznym zebraniu USOPAŁ pan Prezes Kobylański wygłosił przemówienie nawołujące do tego, żeby wszyscy Polacy jak pospolite ruszenie szli do głosowania. Zarówno młodsi, jak i starsi, kobiety, mężczyźni, bo każdy ma jeden głos, który jest tyle samo ważny. Trzeba tylko stworzyć partię, która wystawi uczciwych ludzi, zjednoczyć się, mieć kontrolę przy stołach wyborczych, aby nie oszukiwano podczas liczenia głosów. I jest taki dobry przykład, jak bardzo jest to konieczne. W ostatnich wyborach brał udział pan inż. Jan G. Grudniewski. Cała rodzina głosowała na niego i później opublikowano, że nie dostał on żadnego głosu. To bezczelne oszustwo. Tego typu oszustw było tysiące…….?

W odpowiedzi na przemówienie pana Prezesa USOPAŁ, R. Winnicki mówił (mamy nagranie), że nie powinniśmy iść jeszcze do wyborów przez najbliższe 10 lat, aż nie stworzą się związki, ruchy itp. Prezes Kobylański wówczas odpowiedział, że to nie jest dobry pomysł, bo w ten sposób pomaga się okupantom Polski przetrwać na swoich stanowiskach, które są uzurpowane, i 60% z nich nie są Polakami, katolikami i wiecie o tym bardzo dobrze, m.in. z artykułów USOPAŁ, że są to antypolacy z Okrągłego Stołu, Magdalenki itd. Publikowaliśmy dwa z tych artykułów, jeden z nich na temat koszernego uboju zwierząt wraz z wynikami głosowania w polskim Sejmie w tej sprawie z dnia 12 lipca 2013 roku (głosowanie nr 77, posiedzenie nr 45). I drugie, bardziej skandaliczne głosowanie, o mordowaniu dzieci poczętych (z dnia 27 września 2013 roku. Głosowanie nr 21, posiedzenie nr 50). Na tej liście jest większość parlamentu, która głosowała za mordowaniem dzieci polskich – czy to są Polacy? Publikowaliśmy już listę wszystkich nazwisk wraz z komentarzem.

Pan Prezes Kobylański wołał wówczas na zebraniu, aby Polacy szli do głosowania, aby usunąć tę okupację Polski jeszcze z okresu żydokomuny, PRL, Magdalenki, Okrągłego Stołu i innych przestępców, którzy okradali i okradają Polskę. Następnego dnia R. Winnicki znów zabrał głos! I cud! Zapomniał, co powiedział pierwszego dnia (przypuszczalnie mocodawcy dali mu nowe rozkazy) i zaczął mówić: idziemy do wyborów (to jest zupełnie jasne, że chcą iść do wyborów do parlamentu Europejskiego, aby dostać się na wysokie pozycje).

Już czas, aby Polacy się obudzili i zrozumieli jak bardzo są manewrowani, szli do wyborów i kontrolowali je. Liczenie głosów musi odbywać się nie tylko w Polsce, ale i za granicą, oraz liczenie ręczne i nie elektroniczne, bo takim łatwo jest manipulować.

Mamy wiele informacji na temat przeszłości R. Winnickiego, na tej bazie chcemy skierować do niego kilka zapytań. Wiemy, że studiował i te studia rzucił, bo zajął się działalnością polityczną, publikacjami, wyjazdami za granicę na Węgry, do Anglii (gdzie mu się nie powiodło). Kto za to płaci? Skąd bierze na to pieniądze? Nie można zamykać na to oczu?!?!

Analizując wiele tych wątpliwości, jak i pijaństwo i chuligaństwo, jakie miało miejsce na XX-leciu USOPAŁ, odsuwa nas od nich zupełnie, nie chcemy mieć z nimi nic do czynienia. Będziemy popierać dobrych patriotów, katolików, którzy nie wywołują osobistych, politycznych, ani ekonomicznych skandali. Trzeba się jednoczyć, iść razem, bo tylko w ten sposób odniesiemy sukces!

O tym wszystkim, o czym wspomnieliśmy, można byłoby napisać całą książkę, w większości znacie te wszystkie ekscesy, które miały miejsce (osoby, które uczestniczyły w zebraniu wiedzą o tym bardzo dobrze. Przed kilkoma dniami jeden z panów, bardzo dobrych patriotów powiedział panu Prezesowi Kobylańskiemu: „my o tym wiedzieliśmy. Ale nie chcieliśmy mówić, bo było nam wstyd i przykro, i baliśmy się, że przeżyje Pan rozczarowanie młodzieżą polską”). Pan Prezes USOPAŁ nie stracił i nie straci zaufania do młodych Polaków. Oni bardzo często na tym wszystkim cierpią, są fałszywie informowani już od ostatnich 60 lat przez grupy antypolskie, które w większości bazują na tym nieprawdopodobnym oszustwie, jakim była Magdalenka, Okrągły Stół, gdzie na 57 głównych uczestników aż 47 było żydami, a reszta to szabesgoje.

Ta cała sytuacja, to przypuszczalnie była próba wprowadzenia do USOPAŁ „konia trojańskiego” i rozbicie Zjazdu z okazji XX-lecia organizacji. Jednak my stoimy cały czas na straży polskości i zawsze będziemy zwalczać tego rodzaju zachowania dla dobra naszej Ojczyzny Polski.

Dyrekcja USOPAŁ

https://cia.media.pl/lewackie_bojowki_szaleja_policja_nie_reaguje
https://cia.media.pl/przemyslaw_holocher_zly_faszystowskie_wakacje_nie_wy...

Prawdziwe oblicze reformy Kudryckiej

Kraj | Edukacja/Prawa dziecka | Publicystyka | Tacy są politycy

Ustawa o płatnym drugim kierunku studiów przeszła bez większego echa. Co prawda była powszechnie krytykowana przez studentów, jednak nie kryły się za tym konkretne działania. Protesty ograniczyły się do kilku pism i zaskarżenia ustawy do Trybunału Konstytucyjnego. Te działania podejmowały jednak nieliczne grupy, zaś ogół studentów podchodził do sprawy z obojętnością, w myśl zasady „mnie to nie dotyczy”.

Jak bardzo niebezpieczne i szkodliwe są poczynania ministerstwa, przeprowadzane w myśl „podnoszenia standardów kształcenia” przekonujemy się obecnie, gdy na większości publicznych uczelni studentom każe się płacić za wszystko, co wykracza ponad narzucone z góry minimum określone programem i limitem punktów ECTS. Każdy przedmiot uniwersytecki ma ich określoną ilość, która – wg standardów przyjętych w procesie bolońskim – odzwierciedla wysiłek potrzebny do przygotowania się na zajęcia i zaliczenia ich. Teoretycznie, im więcej nauki tym wyższa powinna być liczba ECTSów. Wprowadzenie takiej punktacji ma w założeniu również ułatwić podejmowanie i kontynuowanie studiów na innych uczelniach, zarówno w kraju jak i zagranicą.

W praktyce jednak, abstrakcyjna wartość punktowa staje się o wiele ważniejsza niż wartość merytoryczna zajęć. Studenci często rejestrują się na przypadkowe przedmioty, niezgodne z ich zainteresowaniami, ale odbywające się w dogodnym terminie i mające odpowiednią ilość punktów. Biurokracja doprowadziła do tego, że studia nie są już okresem poszerzania horyzontów, rozwoju pasji i przygodą intelektualną, lecz „etapem, na którym należy wyrobić 120 pkt ECTS” oraz pilnować, aby w wirtualnym świecie Uniwersyteckiego Systemu Obsługi Studentów (USOS) wszystko wyglądało „tak, jak należy” (co bynajmniej nie musi odpowiadać rzeczywistości), po czym można z dumą odebrać swój „papierek” (bo dyplom nie znaczy nic ponadto).

Lecz biada tym, którzy byli zbyt ambitni! Studenci, którzy chcą chodzić na dodatkowe zajęcia w imię samorozwoju – to znaczy, wszyscy ci, którzy ośmielili się przekroczyć wyznaczoną mu przez los i państwo liczbę punktów – słono za to zapłacą. Do tej pory płatności dotyczyły niezaliczonych przedmiotów, czyli tzw. warunków (co jest zupełnie zrozumiałe i powszechne). Teraz jednak do zapłaty będzie zobligowany również każdy, kto nie tylko lekceważy sobie zajęcia (lub nie zalicza ich z innych powodów), ale kto wychyli również w tę dobrą stronę. Jak określiła to Barbara Kudrycka, wraz z nową ustawą „studenci zyskują nowe prawa, szanse i przywileje”. Dziękujemy! Prawo do płacenia za „bezpłatne” studia na publicznej uczelni nie jest dla nas żadnym przywilejem.

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego twierdzi, że „reforma służy temu, aby student był partnerem dla uczelni, aby zdobywał wysokiej jakości wykształcenie i miał większe szanse na rynku pracy.” Dalej minister Kudrycka dodaje: „Mamy bardzo zdolną młodzież, dlatego musimy stwarzać im warunki do najlepszego rozwoju”. Czy zamykanie studentom możliwości do bezpłatnego dostępu do zajęć uniwersyteckich rzeczywiście stwarza warunki do najlepszego rozwoju? Na pewno nie intelektualnego.

Jak wiele cynizmu trzeba mieć by przekonywać studentów, że ograniczanie ich praw, mnożenie procedur, wprowadzanie opłat za dodatkowe zajęcia, niszczenie idei uniwersytetów gwarantuje „lepszy dostęp do bezpłatnych studiów”? Możliwe, że osobie związanej z prywatnym szkolnictwem wyższym po prostu zależy na umyślnym niszczeniu szkół publicznych celem poprawienia uczelniom prywatnym pozycji na rynku.

Niestety, kampania i retoryka stosowana przez ministerstwo na określenie działań dążących do likwidacji darmowego szkolnictwa wyższego do tej pory przynosiły skutki. Studenci nie zdecydowali się na wyraźny protest, gdy trwały prace nad nowa ustawą, ponieważ ministerstwo prowadziło celowe działania mające na celu dezinformacje i zatajanie prawdziwych efektów reformy. Na uczelniach trwał (i trwa nadal!) chaos, wiele spraw pozostawało nieokreślonych i niejasnych. Nikt dokładnie nie wiedział za co i ile trzeba będzie płacić, tymczasem Kudrycka przekonywała: „Jestem przekonana, że uczelnie wykorzystają nowe możliwości, by coraz lepiej kształcić studentów – przyszłą elitę naszego kraju.”

Teraz, gdy widzimy i odczuwamy prawdziwe oblicze, tej „prostudenckiej” reformy przypieczętowanej przez karierowiczów z samorządów uniwersyteckich powinniśmy w końcu powiedzieć DOŚĆ! Niech przesłaniem dla nas będą słowa naszej drogiej pani minister: „Studentom życzę codziennego zapału do nauki, prawdziwego głodu wiedzy i tych wszystkich uroków czasu studenckiego.” A zatem korzystajmy i róbmy rewolucję, a nie podpięcia!

Organizujmy się!
https://www.facebook.com/ProtestStudentow
(PS. nie tylko na fejsie :-)

Warszawa: Szef SLD w Warszawie nagrodzony za poparcie HGW?

Kraj | Tacy są politycy

Koalicja SLD i PO jaka ma miejsce w Warszawie na szczeblu lokalnym zacieśniła się po nieważnym referendum w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz.

Współpraca między tymi ugrupowaniami układała się w najlepsze na Pradze gdzie "lewica" wsparła całą gentryfikacyjną działalność rządzących "neoliberałów". Nie dostrzegali tego niektórzy działacze społeczni, którzy próbowali w tym samym czasie ugłaskiwać SLD i skłaniać do działania na korzyść lokatorów, nawet gdy w sejmie partia zagłosowała za legalizacją eksmisji na bruk.

W przypadku referendum SLD od początku odnosiło się do niego krytycznie. Inicjatywę nazywali "polityczną" a nie "obywatelską". SLD nie wspierało akcji zbierania podpisów i przystąpiło do straszenia torowaniem drogi do przejęcia władzy przez PIS.

880 tys. niewolników w UE

Świat | Prawa pracownika | Tacy są politycy | Ubóstwo

W krajach UE 880 tys. osób pracuje w warunkach niewolniczych, a jedna czwarta z nich wykorzystywana jest seksualnie - podał w niedzielę niemiecki tygodnik "Der Spiegel", powołując się na dane zebrane przez komisję Parlamentu Europejskiego.

3 tysiące 600 międzynarodowych gangów działa na terenie Unii Europejskiej - tak wynika z informacji specjalnej komisji parlamentu europejskiego CRIM. Zyski gangów z handlu ludźmi szacowane są na 25 mld euro rocznie. Sprzedaż ludzkich organów oraz dzikich zwierząt przynosi gangsterom od 18 do 26 mld euro rocznie - czytamy w "Spieglu".

Związki zawodowe w Hiszpanii. Plan węglowy 2006-2012 i strajk w Asturii

Świat | Historia | Publicystyka | Strajk | Tacy są politycy

W 2012 roku miał miejsce dziki strajk górników w Asturii. Był on świetnym przykładem konfliktu interesów między szeregowymi pracownikami, a hierarchicznymi i reformistycznymi związkami zawodowymi.

Dochodziło do wielkich demonstracji solidarnościowych w całej Hiszpanii oraz do starć górników z policją z użyciem ładunków wybuchowych. Zdjęcia i nagrania krążyły głównie w internecie. Starałem się w alternatywnych mediach polskich oraz angielskich przebijać jak najwięcej informacji z przebiegu strajku w rejonie którego miały nawet miejsce manewry wojskowe.

Kontaktowałem się w tym celu z kolegami z CNT będącymi na miejscu. Po upadku strajku namówiłem jednego z nich do napisania swoich refleksji w języku angielskim. Tak powstał artykuł Some words on the miner's conflict in Asturias. Celem zobrazowania roli hiszpańskich związków zawodowych w tłumieniu wystąpień robotniczych postanowiłem wrócić do tego tematu i ukazać "zasługi" związków w tym strajku.

................................................................................................................................................

Strajk wybuchł na skutek cięć w górnictwie i likwidacji kopalń węgla. Obecnie węgiel jest importowany. Za ten stan rzeczy nie odpowiadała jednak rządząca już wtedy partia chadecka, a poprzedni rząd Zapatero (Partido Socialista Obrero Espagnola), dwa związki zawodowe: podległy PSOE UGT, lewicowy CCOO oraz związek pracodawców zrzeszający wszystkie prywatne firmy sektora węglowego - CARBUNIÓN.

Szef CARBUNIÓN i de facto główny pracodawca branży węglowej to Victorino Alonso, który jako Sekretarz Stanu ds. Przemysłu w latach 90-tych podejrzewany był o oszustwa finansowe, a w 2010 roku został skazany na 14 000 000 euro grzywny za oszustwa, których wynikiem było niskie wydobycie węgla.

UGT to największy pod względem ilości członków związek zawodowy w Hiszpanii. Jednak jego liczebność w żaden sposób nie przełożyła się na skuteczność w działaniu. Związek uwikłany jest w układy z politykami, a swoją siłę często wykorzystuje do działań przeciwko pracownikom. W Asturii jego działanie przypomina bardziej działanie mafii niż związku zawodowego. W niektórych branżach w ogóle nie można znaleźć zatrudnienia bez układów z lokalnymi biurokratami. Do takich branż należy górnictwo i straż pożarna.

CCOO jest powiązany z hiszpańskim lewicowym frontem parlamentarnym o nazwie Izquierda Unida w skład której wchodzi m.in. Komunistyczna Partia Hiszpanii. Pod względem liczbowym CCOO i UGT są sobie równe, liczą po około 1 200 000 członków z czego część jak w przypadku górników i strażaków w Asturii należy do nich pod przymusem.

O ile UGT liczy niewiele więcej członków od CCOO, o tyle głosów w wyborach do rad pracowniczych więcej uzyskuje CCOO. Rady pracownicze są swego rodzaju mikroparlamentami działającymi na poziomie zakładów gdzie związki zawodowe pełnia rolę mikropartii politycznych i walczą o głosy wyborców.

CCOO ma najwięcej delegatów w radach pracowniczych sektora węglowego, ale najmniej w radach sektora publicznego. CCOO charakteryzuje się również tym, że dysponuje największą ze wszystkich związków siłą mobilizacyjną podczas protestów ulicznych.

Członkowie górniczych związków CCOO i SOMA-UGT znani są jako najwięksi zadymiarze ze wszystkich związkowców w Hiszpanii. To jak bardzo byli skorzy do przemocy dobitnie odczuła policja usiłująca szturmować bronione przez nich kopalnie.

Niestety liderzy związkowi nie byli i nie są tak bojowi jak członkowie ich górniczych sekcji. Świadczyć mogą o tym zdjęcia zamieszczone obok. Na pierwszym od góry na lewo od przemawiającego związkowca CGT widzimy lidera UGT Cándido Méndeza (z siwą brodą) oraz lidera CCOO Ignacio Fernándeza Toxo (z wąsami).

Drugie zdjęcie przedstawia tę samą dwójkę tym razem nie w towarzystwie ludu pracującego tylko Joana Rosella - prezydenta Hiszpańskiej Konfederacji Organizacji Pracodawców. Trzecie zdjęcie przedstawia ich w towarzystwie Mariano Rajoya, obecnego premiera Hiszpanii. Toxo w przeszłości brał aktywny udział w walce z Franco, 10 marca 1972 roku brał udział w strajku w Ferrol, który tłumiono karabinami za co został skazany na 5 lat więzienia i ukrywał się do 1977 kiedy ogłoszono amnestię. Dziś jest częścią establiszmentu politycznego i zasiada obok lidera partii założonej przez dawnych frankistów.

Tyle gwoli przedstawienia stron układu, który został zawarty w roku 2005, a miał być realizowany w latach 2006-2012. Warunkiem stawianym przez związki było dostarczanie subsydiów mających za zadanie przystosować górnicze tereny do nowej rzeczywistości. Nie był to jednak jedyny taki układ. W podobny sposób likwidowano przemysł włókienniczy.

Po zmianie rządu w listopadzie 2012 rząd Mariano Rajoya zmniejszył subsydia na które zgodził się rząd Zapatero o 64% co zmobilizowało związki zawodowe do zaprotestowania. Nie przeciwko zamykaniu kopalń lub o stworzenie alternatywnych miejsc pracy tylko przeciwko redukcji tych subsydiów.

Związki górników SOMA-UGT i CCOO zorganizowały dwudniowy strajk generalny w górnictwie w Asturii na czas 23 i 24 maja. Organizowano blokady dróg z których wiele uzgadnianych było z policją (Guardia Civil). Kolejny strajk został ogłoszony na dni 30 i 31 maja kiedy liderzy związkowi mieli spotkać się z ministrem przemysłu, który nie zamierzał iść na ustępstwa.

Wtedy strajk rozpoczął się definitywnie mimo, iż CCOO odnosił się do tej kwestii raczej mało entuzjastycznie. Nie jest do końca jasne kto go zainicjował. Czy sami górnicy czy liderzy związkowi czy wszyscy jednocześnie. Co do jednego nie mamy wątpliwości - rozpoczęła się fala protestów. Górnicy pozamykali się w swoich miejscach pracy, zablokowali drogi i tory, zaczęli organizować demonstracje oraz rozbijać obozowiska pod gmachami urzędów.

Siłą rzeczy doszło również do starć górników z policją z czego mamy olbrzymią ilość zdjęć i filmów krążących po internecie. Część z nich pojawiło się nawet w reportażach stacji telewizyjnych innych krajów. Mało kto dziś pamięta, że w czasie trwania dzikiego strajku górników w dniach 3 - 8 czerwca miał w Asturii miejsce strajk pracowników transportu. Przyłączali się do akcji górników przez co starcia z policją były coraz bardziej intensywne. W mediach nie przebiła się informacja, że pracownicy transportu doprowadzili w ten sposób do spełnienia swoich postulatów. W wielu przypadkach związki zawodowe odcinały się od akcji górników mówiąc jedynie, że nie są w stanie kontrolować sytuacji.

Górnicy w starciach z policją usiłującą powstrzymywać ich od blokowania dróg używali wszystkiego co mieli, a dysponowali m.in. ładunkami wybuchowymi. Ostrzeliwali policję z rakiet domowej roboty oraz z proc. Barykady, które ustawiali na drogach płonęły.

Doszło do kilku poważnych wypadków. Jeden z policjantów stracił oko, a kilku górników zostało oskarżonych o usiłowanie zestrzelenia helikoptera. Inni musieli płacić ogromne pieniądze aby zostać wypuszczonymi z więzień za udział w blokowaniu dróg.

Na skutek tych działań, związki postanowiły zorganizować pokojowy marsz w Madrycie. W stolicy doszło do wielkiej demonstracji wspierającej górników w której uczestniczyli górnicy z całego kraju oraz ludzie spoza górnictwa. Demonstracja skończyła się zamieszkami w trakcie przemówień liderów związków zawodowych. Jak pokazują nagrania, walki rozpoczęła policja, a nie demonstranci, a wśród aresztowanych nie było wielu górników. Aresztowani nie zostali wsparci przez UGT ani CCOO, a prawników załatwili im działacze Ruchu Oburzonych i CNT. Oto jak liczące ponad milion członków potężne organizacje odwdzięczyły się za okazaną solidarność...

Górnicy zakończyli swój strajk pod koniec lipca nie osiągając zupełnie nic. Wszystko przez to jak bardzo dalekie od postulatów górników były postulaty UGT i CCOO. W trakcie strajku jeden z górników, napisał list otwarty w którym opisał m.in. sprawę z Oviedio gdzie pieniądze z subsydiów władze miasta przeznaczyły na oświetlenie dla Pałacu Wystaw i Kongresów oraz z Gijon gdzie pieniądze te zostały przeznaczone na Politechnikę. Opisał również przypadek całkowitego zmarnowania pieniędzy - budowę centrum sportowego, którego nie można było oddać do użytku ze względu na brak toalet.

Asturia jest przepełniona centrami sportowymi, muzeami itd. Ale górnicy nie otrzymują żadnej alternatywy dla bezrobocia. Ich problem polega na tym, że o ile zależy im na pracy, wczesnej emeryturze, szkołach dla dzieci o tyle nie udało im się odebrać z rąk związków inicjatywy. Subsydia nadal nie są wykorzystywane z korzyścią dla nich.

Z powodu silnej pozycji związków (ciężko jest znaleźć pracę bez członkostwa w jednym z nich) pozycja CNT w Asturii jest bardzo mało istotna. Nie istnieją również inne autonomiczne organizacje pracowników Związek SOMA-UGT zarządzany jest przez José Ángel Fernández Villę. Postaram się streścić jego życiorys.

Jose Villa rozpoczął pracę w kopalniach w latach 60-tych kiedy zdobył kontakty do kilku starych członków CNT i został członkiem grupy CRAS działającej głównie w Gijon. Była to grupa prowadząca akcje społeczne, polityczne i kulturalne. Została założona przez José Luis García Rúę, późniejszego działacza CNT.

Jose Vila został później zwolniony z pracy. Po krótkim pobycie w Barcelonie wrócił do Asturii i został według historyka Gómeza Fuoza informatorem policji. W 1979 roku został sekretarzem generalnym związku SOMA-UGT i jest nim do tej pory. Oprócz tego zajmował wiele innych politycznych stanowisk.

Biurokrata związkowy kontroluje również lokalną PSOE, większość funkcji publicznych pełnią ludzie z jego otoczenia. Kontrolowany przez niego związek jest tak uległy wobec władzy, że w Asturii nazywany jest w żartach SOMA-PP (PP - Partido Popular)

CCOO powstał w latach 60-tych podczas nielegalnych strajków górniczych. Został on zinfiltrowany przez Komunistyczną Partię Hiszpanii, którzy pojawiając się w kopalniach Asturii agitowali na rzecz wyborów związkowych. Tę samą politykę prowadził chadecki związek górników USO (obecnie przybudówka UGT, żadnych reprezentantów w radach), UGT i CNT zgodnie się temu przeciwstawiały.

Po upadku dyktatury kiedy projektowano nowy system funkcjonowania związków zawodowych w zakładach pracy padła propozycja żeby utrzymać model promowany wtedy przez CCOO, ale z udziałem wszystkich działających związków zawodowych. CNT była jedynym związkiem zawodowym, któremu się
temu przeciwstawił. Doświadczył z tego tytułu rozłamu i licznych prześladowań i prób infiltracji.

Górnicy nie interesują się polityką i mało interesuje ich to co stoi za związkami zawodowymi. Dlatego przegrali. Rola tych dwóch związków zawodowych skoncentrowała się na gaszeniu konfliktu klasowego kosztem górników. Subsydia państwowe z których nic nie było przeznaczane na nowe miejsca pracy dla górników trafiły w łapy lokalnych samorządów, w których zasiadają ludzie Jose Ángel Fernándeza Villi.

Oto rola UGT i CCOO odgrywana w spektaklu na przykładzie strajku w Asturii w 2012 roku.

...............................................................................................................................................................................................................................................


https://cia.media.pl/asturia2012
https://cia.media.pl/dlaczego_ruchy_spoleczne_nie_powinny_wiazac_sie_z_pa...

Elity na sprzedaż. Aukcja!

Kraj | Tacy są politycy

Od 03.10.2013 do 17.10.2013 na Allegro, odbędzie się wielka aukcja, na którą wystawione zostaną portrety naszych tyranów. Można je jeszcze zobaczyć wywieszone na kamienicy na rogu ul. Szkolnej i Paderewskiego (w Poznaniu - przyp. red.). Każdy i każda z nas może stać się posiadaczem jednego z dzieł, które wywołały aplauz naszego społeczeństwa i przywróciły wiarę w wolność, równość i sprawiedliwość. Uzyskane środki zostaną przeznaczone na słuszny cel walki z bezduszna i krwiopijczą władzą.
Niech żyje rewolucja!

Portret tyrana Ryszarda Grobelnego€“ cena wywoławcza 1,00 zł.
http://allegro.pl/show_item.php?item=3599246852

Portret tyrana Mirosława Kruszyńskiego cena wywoławcza 1,00 zł.
http://allegro.pl/show_item.php?item=3599273886

Gdańsk: Firma PR zamiast planu ratowania stoczni

Kraj | Gospodarka | Prawa pracownika | Tacy są politycy

Upadek Stoczni Gdańsk jest praktycznie przesądzony, bo Agencja Rozwoju Przemysłu odrzuciła projekt jej ratowania. Zamiast jednak to ujawnić, zamówiła w firmie PR-owej schemat kampanii informacyjnej, która ma zdjąć z niej odpowiedzialność za taką decyzję.

Mimo że prezes Agencji Rozwoju Przemysłu - Wojciech Dąbrowski - podaje oficjalnie iż rozmowy w sprawie planu ratowania Gdańskiej stoczni wciąż trwają, to tak na prawdę wynajęta przez ARP agencja PR'owa przygotowuje już instrukcje pt. Stocznia Gdańsk - Plan działań komunikacyjnych i przekazy.

O czym mówi ta instrukcja? W skrócie jest to plan jak przygotować w mediach grunt pod podanie informacji o niezaaprobowaniu przez ARP biznesplanu, który miałby pozwolić przetrwać Stoczni Gdańsk. Plan zawiera wytyczne jak o tym informować, z kim na ten temat rozmawiać, co powinien zaakcentować prezes Agencji, aby nie zarzucono mu, że ARP jest odpowiedzialna za upadek czy groźbę upadku Stoczni Gdańsk.

Czarno-czerwony reformizm. Czym jest hiszpańska CGT?

Świat | Antyfaszyzm | Publicystyka | Ruch anarchistyczny | Tacy są politycy

Krótka krytyka działania jednego z dwóch dużych hiszpańskich związków zawodowych określających się jako anarchosyndykalistyczne.

- Co sądziesz o sloganie “żadnego kompromisu z państwem niezależnie od kształtu I formy”?

- „Piękne słowa, który miały znaczenie, mają znaczenie i będą miały znaczenie w różnych interpretacjach w różnych momentach historii.” – Ch. Robinson, członek CGT.

Ruch anarchosyndykalistyczny ewoluuje od samego początku swojego istnienia. Dostosowuje swoją politykę do nowych warunków dzięki czemu, mimo że dziś jest cieniem tego czym był przed II wojną światową, jego koncepcja nadal się sprawdza.

Odrodzona hiszpańska CNT po upadku dyktatury Franco zyskała wielu nowych członków w całym kraju. Jednak w pewnym momencie nastąpiło coś, co nie miało miejsca nigdy wcześniej w historii związku – rozłam. W 1979 roku powstały dwa odłamy CNT, znane jako CNT-AIT i CNT-U. W ciągu roku CNT-AIT pozwała CNT-U do sądu za uzurpowanie sobie prawa do używania nazwy, czego efektem było wymuszenie zmiany nazwy CNT-U na CGT w 1989 roku.

Różnice między tymi związkami bardzo często są ignorowane. Ich sympatycy, albo traktują je analogicznie do wrogich sobie drużyn sportowych z jednego kraju lub miasta, albo przedstawiają uproszczony obraz „pragmatyków” z CGT i „fanatyków” z CNT. Ignorują jednocześnie różnice zarówno w teorii jak i praktyce działań związków.

Głównym powodem rozłamu była chęć partycypacji CGT w radach pracowniczych razem z żółtymi związkami, UGT i CCOO. Rady pracownicze są samorządami z wybieralnymi delegatami. Samorządy pracownicze pełnią funkcję konsultantów lub kontrolerów wdrażanych przez pracodawców regulacji. W praktyce ogranicza się to jednak do współpracy z pracodawcami i ustępstw na ich korzyść. W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że rady pracownicze to mini-parlamenty występujące na poziomie zakładów.

Rady pracownicze w Hiszpanii jako jedyne mogą legalnie podnieść akcję strajkową, jednak podnoszą ją tylko w sytuacjach, gdy nie trwają negocjacje, ewentualnie celem ich rozpoczęcia. Syndykalizm zakłada stosowanie akcji bezpośredniej jako metody dialogu z pracodawcą, dlatego stosunek do partycypacji w przedstawicielskich radach pracowniczych doprowadził do rozłamu, o którym mowa we wstępie. Opowiadając się przeciwko demokracji przedstawicielskiej CNT bojkotuje rady pracownicze, w ramach których związki zawodowe upodobniły się do partii politycznych - kandydaci konkurują między sobą o głosy pracowników. CGT w wyborach uczestniczy.

Oprócz tego, CGT ma swoich szeregach etatowych związkowców „proporcjonalnie do potrzeb”. Innym problemem CGT jest przyjmowanie subsydiów od państwa w wysokości setek tysięcy euro.

W samym CGT miało miejsce również łamanie praw pracowniczych. Związek "nie zamykał się" na możliwość zatrudniania pracowników. W 2011 roku miało miejsce zwolnienie z pracy przez CGT sekretarza terytorialnej konfederacji madryckiej CGT ponieważ jego działalność kolidowała z pracą administracyjną dla związku sprzątaczy, również z CGT. Rozwiązanie takiego problemu na drodze zwolnienia, w sytuacji gdy pracodawca uważa się za obrońcę praw pracowniczych i reprezentuje w parlamentach pracowniczych pracowników, jest skandalem, gdyż przypomina postępowanie rodem z korporacji. Takie są konsekwencje tego typu polityki ze strony związku zawodowego.

Kontrowersje budzi również stosunek CGT do policji. Oficjalnie CGT nie przyjmuje w swoje szeregi pracowników służby policyjnej. W latach 80-tych akces do CGT zgłosiła jednak grupa policjantów lokalnych (odpowiednik polskiej straży miejskiej) określająca się jako „anarchosyndykaliści”. Nie zostali przyjęci do lokalnej federacji ze względu na obowiązujący wówczas statut, jednak nie przeszkadzało im to używać nazwy i symboliki CGT.

Policyjny związek zawodowy uzurpujący sobie prawo do używania nazwy i symboliki CGT nigdy nie poniósł z tego tytułu konsekwencji. O ile są na świecie rzeczy, które nie śniły się młodym klerykom i zaliczają się do nich policjanci anarchosyndykaliści (zakładając, że nie byli prowokatorami) o tyle część z tych rzeczy przekracza granice absurdu. Czymś takim jest sprzeciw wobec łamania praw pracowniczych policjantów, nazwanych w oficjalnym dokumencie związkowym "towarzyszami policjantami".

Należy przy tym pamiętać, że hiszpańska policja po upadku dyktatury nie przeszła nigdy defaszyzacji, analogicznie do dekomunizacji polskiej policji. Pomijając tę kwestię, hiszpańscy policjanci obok włoskich i belgijskich uchodzą za jednych z najbrutalniejszych w Europie.

Osobną parą kaloszy jest problem zbyt daleko posuniętej otwartości CGT. Ani CGT ani CNT nie wymagają od swoich członków podzielania poglądów anarchistycznych. Członek CNT może głosować w wyborach, jednak musi liczyć się z tym, że CNT bojkotuje wybory i jako członek CNT nie może kandydować w wyborach, ani wspierać oficjalnie kandydatów. W latach 90-tych CGT postanowiła dopuścić członkostwo w związku dla członków partii politycznych, co spowodowało napływ nacjonalistów (katalońskich), a także trockistów i maoistów.

Jednak najprzykrzejszą konsekwencją takiej otwartości nie był w przypadku CGT napływ dziwnego towarzystwa z lewej strony, ale z prawej. Członkiem CGT był Juan Antonio Aguilar, aktywny działacz, wcześniej należący do CCOO. Problemem były jego powiązania z hiszpańskim środowiskiem Blood & Honour oraz większą faszystowską organizacją Movimento Social Republicano. Działał w celu propagowania ksenofobii w środowiskach pracowniczych. O ile szeregowi członkowie CGT anonimowo informowali media o działalności Aguilara, góra nie miała zastrzeżeń co do jego aktywności "w obronie praw kolegów".

Członkowie CGT donosili również o innych faszystach wewnątrz związku, jednak przez kilka miesięcy nic nie zostało zrobione. Dopiero później związek zalecał swoim członkom usuwanie osób propagujących niezgodne ze statutami ideologie ( w tym nazizm, faszyzm, rasizm). Aguilar został wykluczony gdyż w internecie znajdowało się dużo dowodów przeciwko niemu. Innym przykładem nazisty wewnątrz CGT był niejaki Juan Antonio Llopart, sekretarz Movimento Social Republicano, skazany za pochwalanie Holocaustu i dystrybucję książek pochwalających Adolfa Hitlera. Bez problemu pisywał na swoim blogu, iż był jednocześnie ważnym faszystą i działaczem związkowym w CGT.

Największym problemem wynikającym z takiego zjawiska był fakt, iż oficjalnie CGT występowało przeciwko faszyzmowi i ksenofobii, a tolerowanie faszystów we własnych szeregach wiązało się z narażeniem własnych członków na niebezpieczeństwo.

Takie sytuacje sprawiają, iż CNT nie widzi możliwości współtworzenia ze środowiskiem CGT jedności w kwestii walki z kapitalizmem i państwem. Z powodu ugodowej polityki w stosunku do instytucji państwa, anarchiści odmawiają CGT miana organizacji anarchistycznej, z kolei rewolucyjni syndykaliści - miana rewolucyjnej, ze względu na jej partycypację w parlamentach pracowniczych i zatrudnianie pracowników. W Hiszpanii na szczeblu lokalnym zdarzają się przypadki współpracy lokalnych środowisk CNT i CGT. Pozostaje to jednak wyłącznie w gestii tych środowisk i ma miejsce tylko wtedy kiedy jednych i drugich w większym lub mniejszym stopniu łączy stosunek do teorii i praktyki.

https://cia.media.pl/dlaczego_ruchy_spoleczne_nie_powinny_wiazac_sie_z_pa...
https://cia.media.pl/zwiazki_zawodowe_w_hiszpanii_plan_weglowy_2006_2012 https://cia.media.pl/struktura_organizacyjna_cnt

Kanał XML