Rasizm w UK - sprawa Pobiarzynów

Blog | Dyskryminacja | Rasizm/Nacjonalizm

Rebecca Dhieu z plemienia Dinka, 3-milionowego narodu aktywnego w walce o niepodległość sudańskiego Południa, mając dość wojny domowej i narzuconego miejscowymi obyczajami małżeństwa z obcym człowiekiem, będąc w zaawansowanej ciąży uciekła do Ugandy. Tam urodziło się pierwsze jej dziecko, córeczka Linnie.

Obozy uchodźców nigdzie nie są niczym więcej, niż przytułkiem. Na szczęście urzędnicy jednego z pomocowych programów ONZ zwrócili uwagę na Rebeccę (nie bez znaczenia było jej wyznanie - jak większość Dinków jest chrześcijanką) i pomogli jej w uzyskaniu statusu uchodźcy w UK. Dziewczyna zabrała dziecko i znalazła się w Bury, podejmując naukę języka angielskiego.

Konfrontacja z brytyjską sk(rzeczy)wistością, a zwłaszcza z urzędniczkami Social Service, okazała się powrotem do piekła, w innym nieco, bo „demokratycznym” wymiarze. Prawdopodobnie okradana z należnych jej pieniędzy (red. Szumiło ocenia, iż w grę wchodzi suma ok. 18 tys. funtów) nagle stała się „złą” i „rozrzutną” matką. Biurokratki nie kwapiły się do prawdziwego kontaktu z Rebeccą - ona ledwie władała angielskim, one nie szukały tłumacza, znającego język dinka. Gdy wreszcie znalazły, to jedynie po to, by stwierdzić, iż psychika R. Dhieu jest zbyt zniszczona przebytymi okrucieństwami, by kobieta mogła opiekować się własną córką. Władze Bury przeznaczyły Linnie do adopcji.

Podczas pożegnalnego widzenia Rebecca zagroziła popełnieniem samobójstwa na oczach pracowników ośrodka adopcyjnego. To wystarczyło. R. Dhieu-Pobiarzyn do dziś przechowuje miejscową gazetę, gdzie nie znający sprawy dziennikarz pisał o niej, niemal jako o wampirzycy. Czytałem owo „dzieło” w Stójkowie - jakże podobne do tanich sensacyjek ze stron polskich dzienników... Prawda brana jest w nawias, dominuje populizm.

Brytyjski sąd uznał Rebeccę Dhieu za osobę niebezpieczną i zadecydował, iż każde dziecko, jakie jeszcze urodzi, ma jej być odebrane. Oczywiście raport taki nie ma realnej mocy prawnej, podważenie go nie sprawi kłopotu żadnemu prawnikowi - obowiązkiem „badającego” jest przyprowadzenie ze sobą osoby, biegle znającej język dinka - tym bardziej, iż (odrzuconą przez sąd) pomocą służyło londyńskie SWA (Sudan Women Association). Rasizm czy nie rasizm? Pytanie, niestety, retoryczne.
Na swojej drodze dziewczyna napotkała jednak Polaka, Marcina Pobiarzyna. Zamieszkali razem, a Marcin starał się swoją dobrocią wynagrodzić Rebecce choć część krzywd.

Machina brytyjskiego prawa (gdzie częstokroć, jak w tym przypadku, decyduje prawo lokalne, sprzeczne z „ogólnobrytyjskim”, jak też istniejącymi konwencjami praw człowieka) dopilnowała, by kolejne dziecko, Emanuel, którego ojcem był Marcin Pobiarzyn, urodziło się w... więzieniu, gdzie na kilka dni przez znanym paniom z Social Service terminem porodu, trafiła Rebecca, oficjalnie wezwana jedynie na n-te przesłuchanie. Nie wiem, czy poród w kajdankach zdarzał się w sowieckich łagrach czy niemieckich obozach zagłady. Na to chyba oprawcy z dawnych czasów jeszcze nie wpadli. Brytyjscy stróżowie prawa - owszem.

Dla Marcina, którego długo nie chciano poinformować o losach partnerki, był to szok. Pomocy nie uzyskał ani w manchesterskim konsulacie (jeśli wierzyć słowom M. Pobiarzyna, wicekonsul Białek skwitował problem krótko: „Jestem tu od reprezentowania Państwa Polskiego, nie polskich obywateli”), ani poprzez adwokata.

Rebecca po porodzie jeszcze przez kilka miesięcy przebywała w areszcie, bez konkretnych zarzutów i jakiejkolwiek sprawy sądowej. Emanuel trafił do adopcji, jak wcześniej Linnie. Marcinowi pozwolono na sporadyczny kontakt z nim, pod ścisłym jednak nadzorem. Trudno, by w tych warunkach syn mógł nawiązać więź emocjonalną z ojcem.

W Bury oboje byli napiętnowani, odmówiono im tam nawet udzielenia ślubu. Wzięli go ostatecznie w Manchesterze. Utrudniając Pobiarzynom starania o odzyskanie Emanuela, Brytyjczycy zadbali też, by w akcie jego urodzenia znalazły się wszelkie potrzebne dane, prócz... nazwisk rodziców. Zgodnie z prawem UK Rebecca i Marcin - w tym konkretnym przypadku - nie istnieją. W innych (rewizje i zatrzymania pod zarzutem posiadania narkotyków, których na szczęście nie próbowano im podrzucić, bo to również nie należy na Wyspach do rzadkości) - istnieli. I to absolutnie namacalnie, tak, by można było na nich wywierać zróżnicowane typy presji. Biurokratom z Bury nie mogło pomieścić się w głowach, że dwoje obcych śmie upominać się o własne dzieci.

Nie zdziwiłbym się, gdyby uraz wobec wszelkiej proweniencji urzędów pozostał obojgu małżonkom do końca życia. Skoro przez kilka lat kontakt z biurokratami w UK polegał tylko na samowoli wobec Pobiarzynów - inną ich reakcję, w każdym kraju, gdzie by się nie znaleźli - uważałbym za psychologicznie nie umotywowaną. Gdyby panie psycholog z Kłodzka spytały: „Skąd ta pewność, panie Lechu?” - odrzekłbym tak: „Żył nie tak dawno mój niemal-krajan (urodzony w podlubelskim Klarowie), prof. Kazimierz Dąbrowski. Poza teorią dezintegracji pozytywnej, na całkiem praktycznym polu udało mu się powołać do życia Polskie Towarzystwo Higieny Psychicznej. Tak się składa, iż mniej więcej w latach 1978-82 brałem w tej „zabawie” udział. A podejście do ludzi poprzez pryzmat myśli Profesora (wiedza również) - pozostało i nie dostrzegam potrzeby, by je zmieniać”.

Porzucając dygresje - gdy Rebecca powtórnie zaszła z Marcinem w ciążę, po długich rozmowach oboje zdecydowali się na pożegnanie niegościnnych dla nich Wysp. Angielskie, nawarzone przez odczłowieczonych biurokratów piwo - wreszcie się przelało. Tym razem polska dyplomacja pomogła i Rebecca Dhieu-Pobiarzyn całkiem legalnie, jako żona obywatela UE, mogła przemieścić się na teren RP.
Z psychologicznego i „życiowego” punktu widzenia - był to jednak wymuszony sytuacją eskapizm.

http://leleprzychodzki.ubf.pl/readarticle.php?article_id=37

a tu czeka na nią raj na ziemi

...

Raczej "mniejsze piekło",z

Raczej "mniejsze piekło",z tego co czytam to w UK - jak na razie jest dużo gorszy faszyzm niż w Polsce,to tez pewnie kwestia tego że u nas mało jest emigrantów,więc władze nie mają się tak nad kim wyżywac zyskujac jednocześnie uznanie w oczach w przeważającej częsci głosującej,i faszystowskiej-przepraszam prawicowo-patriotyczno-chrześcijańskiej klasy "średniej".A skazanie polaka za "gwałt"na dożywocie to co niby miało być.Najgorsze że władze wcale nie chcą wypędzić imigrantów,a jedynie ich w ten sposób upierdalaja by nie domagali się swoich praw jako równi obywatele,no bo jak skoro musza walczyc o swoje elementarne prawa człowieka,to kiedy będą walczyc o chociażby równe płace? Wszyscy jesteśmy "murzynami" dla "rządzących światem"

Ja raczej sądził bym że

jest odwrotnie
tam od zawsze było społeczeństwo bardziej zróżnicowane kulturowo
choćby z racji tego że UK to przecież swego czasu
imperjum mające kolonie na całym świecie
Więc wydaje mi się że czas najgorszej ksenofobi już dawno się tam skończył
Nie sądzę aby tam ktoś w piłkarzy rzucał bananami , czy na każdym kroku szykanował ludzi innej rasy
Myślę że to też kwestia tego jakie gazety się czyta
(to pewnie była RP albo gość niedzielny)
Anyway ja życzę jak najlepiej ale nie zdziwił bym się
gdyby szybko się okazało że ta pani jednak woli tą rasistowską Wielką Brytanie od "Tolerancyjnej" Polski

Nie miałem na myśli tego

Nie miałem na myśli tego że w Anglii jest większa ksenofobia,niz u nas tylko że jest gorsze państwo policyjne bo policja(i inne władze)maja więcej targetów(że tak powiem po kapitalistycznemu)czyli a).dużą liczbę emigrantów-zarówno białych jak i tzw.kolorowych b).bardziej bojowo nastawione społeczeństwo,liczniejsze demonstracje-policja ma możliwość się wykazać.Może to tez wynikać z prostego faktu że w UK tchatcher,zaczęła wprowadzać neoliberalizm(i zamordyzm jaki się z nim wiąże)ok.10 lat wcześniej niż balcerowicz w Polsce,a wiadomo że niekorzystne zmiany wprowadza się powoli i stopniowo,więc tam zdążyli już więcej wprowadzic obostrzeń,poza tym państwo jest bogatsze i stać je było,by np.zamontować największą ilość kamer monitoringu.Poza tym jest dużo ostrzejszy kodeks karny,no i prywatne więzienia.Nie występuje jako obrońca polskości,tylko obalam mit zachodniej demokracji,na której to niby mamy się wzorować,tam jedyny plus to wyższe zarobki,no i lepsza organizacja robotników.A Gościem Niedzielnym to sobie nawet dupy nie podetrę,bo za śliski wolę już GW..

oszuści

Rebeka jest oszustką, jest agresywna i nieprzewidywalna, wykorzystuje to że jest czarna na swoją korzyść. Sąd brytyjski nie dał jej sie oszukać i zabrał dzieci żeby je chronić przed nieudolną i chorą psychicznie matką. Państwo Pobiarzyn celowo wywieźli Dorbusie do Wlk. Brytanii wiedząc że tam nie mają praw do dzieci i ją tez zabrano. Cynizm i obłęd. Nie dajcie sie nabrać na ich historię, żerują na naszym współczuciu i kreują się na ofiary .

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.