Faszyzm może nadejść z innej strony

Antyfaszyzm | Publicystyka

Po 11 listopada i wyczynach bojówek pseudokibiców na tak zwanym „Marszu Niepodległości” media liberalne zapełniły się ostrzeżeniami o faszyzmie. Tymczasem elementy ustroju autorytarnego już się w Polsce pojawiły i to przy milczącej zgodzie lub wręcz entuzjazmie tych samych mediów.

Demokracja?

Kapitalistyczna władza od lat udowadnia, że „demokracja” i „swobody obywatelskie” to dla niej tylko slogany, których można używać walcząc na przykład o „wolność Białorusi”, ale jeśli chodzi o krajową politykę, podlegają dowolnej interpretacji.

Czy można mówić o wolności ludzi w majestacie prawa oddawanych razem z kamienicami w ramach reprywatyzacji tak zwanym „prawowitym właścicielom”? „Świętość własności prywatnej” doprowadzono do absurdu, gdyż staruszkę czy inwalidkę można wyrzucić z domu, w którym mieszkała przez kilkadziesiąt lat, a po jego prywatyzacji nie była w stanie płacić czynszu wyższego niż jej zarobki. Organizacje lokatorskie broniły niedawno rodziny z dzieckiem, która miała być wysiedlona do noclegowni. Co ciekawsze, taką nielegalną eksmisję chciały im zafundować władze jednej z warszawskich dzielnic. Czy sytuacja, w której politycy, urzędnicy i policjanci, opłacani z pieniędzy obywateli, wdrażają zasady darwinizmu społecznego, nie jest rodzeniem się systemu autorytarnego? W Warszawie od lat powraca pomysł stworzenia osiedla, na które zsyłano by „niewygodnych lokatorów”. Jak powiedział jeden z działaczy lokatorskich, pamiętający Drugą Wojnę Światową – „w tym mieście byli tacy, którzy tworzyli getta i skończyli w Norymberdze”, czym wywołał oburzenie „demokratycznych” radnych.

Od lat w Polsce wzrastają uprawnienia policji. Jednostkowy przypadek zabicia dwa lata temu funkcjonariusza przez bandytów wykorzystano do rozpętania ogólnokrajowej histerii i stworzenia przyzwolenia dla tych zmian. Doszło do tego, że niedawno Ministerstwo Spraw Wewnętrznych chciało zmienić prawo tak, aby pozwalało policjantom strzelać do dzieci i kobiet w widocznej ciąży. Jeśli to nie jest tendencja faszystowska, to nie wiem co nią jest - dopiero wprowadzenie policyjnych mundurów ze swastykami lub rózgami liktorskimi?

Pamiętajmy również o kolejnym zaostrzaniu ustawy o zgromadzeniach. Już utrudniono ich zgłaszanie, a wciąż powracają pomysły zakazu zasłaniania twarzy, czy innych zmian pozwalających wręcz na rozwiązanie demonstracji tylko ze względu na widzimisię policji. Nacjonalistów, skrajną prawicę i wspierających ją kiboli władze po mistrzowsku wykorzystują do propagowania takich zmian. Pożyteczni idioci są zawsze skorzy do dania pretekstu poprzez wszczynanie burd. Elity polityczne, gdyby nie było tak zwanego „Marszu Niepodległości”, musiałyby go sobie wymyślić.

Cyrk zaprezentowany przez MW i ONR, wraz z majaczeniem o „obaleniu republiki”, także wyglądają jakby wymyślili go piarowcy Platformy Obywatelskiej. Partie władzy będą mogły ograniczać demokrację w imię jej obrony przed skrajnościami. Pytany o 11 listopada poseł PO Andrzej Halicki mówił już: „Nie chcemy faszystów, ani anarchistów”. „My”, czyli w domyśle zdrowy trzon narodu, wspierający władzę i obawiający się „ekstremizmów”. Oznacza to zrównanie „ekstremizmu” lewicowego ze skrajną prawicą. Władza nie wyklucza, że w imię „obrony demokracji” trzeba je będzie kryminalizować. Warto przypomnieć, że zwłaszcza pojęcie „lewicowego ekstremizmu” jest bardzo szerokie. Oficjalna lewica z Leszkiem Millerem i Januszem Palikotem na czele postarała się o to, aby nawet socjaldemokraci byli postrzegani jak skrajni lewacy. Skoro obecna „lewica” to de facto centrum, to wszystko na lewo od niej musi już być skrajnością. Sojusz Lewicy Demokratycznej po 11 listopada zaproponował delegalizację ONR. To kolejne bardzo groźne posunięcie. Na pseudokibicach i osiłkach popierających tę grupkę i tak nie zrobi to wrażenia. Wręcz przeciwnie, pozwoli im być męczennikami uważającymi się za ofiary systemu. Delegalizacja organizacji stanowiłaby tymczasem groźny precedens. W przyszłości poprzez delegalizacje władza mogłaby o wiele skuteczniej rozbić ruch lewicowy, tworzący stowarzyszenia i opierający się na inicjatywach społecznych. Wysłanie policji z pistoletami maszynowymi przeciwko zajmującym pustostan skłotersom, jak niedawno w Poznaniu, już wkrótce może być czymś normalnym. Zresztą nawet teraz nie wzbudziło większego oburzenia mediów, być może dlatego, że nie miało miejsca podczas rządów „faszystowskiego” PiS, lecz światłej PO.

Propaganda władzy

W arsenale środków propagandowych, stosowanych przez władzę, znalazł się jeszcze jeden autorytarny element – propaganda jedności narodowej, opierająca się wręcz o skrajny nacjonalizm. Marsz prezydencki, prowadzony 11 listopada przez Bronisława Komorowskiego był pokazem tej strategii. Oto Jan Kowalski ma poczuć się solidarny z Janem Kulczykiem, razem z nim fascynować się flagą, godłem i hymnem. Ma porzucić waśnie i pamiętać, że należy do wielkiej narodowej wspólnoty. W marszu prezydenckim nie było żadnych akcentów socjalnych, a jedynie symbole. Komorowski i jego ludzie wzięli udział w fałszowaniu historii. Złożyli kwiaty pod pomnikami Witosa, Piłsudskiego oraz Dmowskiego. Wprawdzie tłumaczono, że były między tymi postaciami pewne różnice, ale „jedność, Polska, wolność…”, itd., itp. 11 listopada, zarówno nacjonaliści, jak i obóz władzy, odzierają rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę z jej społecznej wymowy. W różnorodnych obchodach nie ma miejsca na bojowców PPS, którzy z czerwonymi opaskami na rękawach rozbrajali posterunki sił zaborczych. W rekonstrukcjach historycznych nie zobaczymy popierających rewolucję niemieckich żołnierzy, którzy w Wielkopolsce odmawiali strzelania do polskich robotników, a nawet oddawali im broń. Fałszowanie historii i tworzenie służących władzy mitów to element systemów autorytarnych. Tym bardziej jeśli są to mity, o których powstają finansowane przez państwo publikacje, akceptowane przez większość głównych sił politycznych. Wtłacza się je młodym ludziom w ramach indoktrynacji na szkolnych lekcjach historii o wiele skuteczniej niż było to w czasach PRL.

Rasizm władzy

Poza mitami oraz ograniczaniem demokracji o narastaniu w Polsce elementów faszystowskich świadczą również niedawne wydarzenia w ośrodkach dla uchodźców. Oto w teoretycznie demokratycznym kraju, którego obywatele jeszcze nie tak dawno sami często stawali się uchodźcami, ludzi przyjeżdżających zwykle z regionów objętych wojnami, traktuje się jak przestępców. Uchodźcy przebywają w ośrodkach będących de facto więzieniami i jest wobec nich stosowany więzienny reżim. Władza sieje z kolei propagandę o konieczności ”zabezpieczenia granic” czy „zagrożeniach ze strony nielegalnej emigracji”, nie mającą podstaw w danych statystycznych. Polska nie jest szczególnie popularna wśród uchodźców, jednak wciąż przedstawia się ich jako chcących „zabrać Polakom pracę” (której nie ma jak zabierać, bo jest jej coraz mniej, ale to już nieistotny szczegół). Relacje uchodźców pokazują, że są oni często traktowani gorzej niż kryminaliści. Rasizm ze strony strażników w ośrodkach, urzędników imigracyjnych czy policji to raczej norma niż wyjątek.

Pod maską politycznej poprawności kryje się bardzo słabo skrywane prawdziwe oblicze nacjonalistycznej, ksenofobicznej władzy. W dodatku polityczna poprawność nie obejmuje wyrazów pogardy wobec osób biednych, prześladowanych w kapitalizmie, które są stygmatyzowane i spychane do gett nędzy. Ci, którzy nie pasują do wizerunku nowoczesnej, zadowolonej z jedności Polski, mają być po prostu usunięci.

Antyfaszystowska odpowiedź?

Te spostrzeżenia niestety przez kilka kolejnych lat umykały Porozumieniu 11 Listopada, które obwołało się główną koalicją polskich środowisk antyfaszystowskich w Polsce. W tym roku zebraliśmy pokłosie zeszłorocznej „Kolorowej niepodległej” oraz wypierania treści ekonomicznych, klasowych. Demonstracja antyfaszystowska była znacznie mniejsza od organizowanej przez skrajną prawicę.

Przez dłuższy czas porozumienie liczyło na wsparcie celebrytów, polityków, mediów głównego nurtu i wątpliwej jakości „autorytetów”. To z kolei można było osiągnąć, stosując jedynie retorykę obrony status quo przed radykalizmem i „ekstremizmem”, bardzo podobną do tej rządowej. W sytuacji, w której narasta społeczne niezadowolenie oraz niechęć do klasy politycznej, zeszłoroczną blokadę neofaszystów firmowali swoimi osobami Kazimiera Szczuka oraz Ryszard Kalisz. Być może nie było to zamiarem organizatorów, ale nie trzeba być specem od PR, żeby domyślić się, że media zauważą właśnie obecność celebrytów.

Dwa lata temu blokada była do pewnego czasu wręcz firmowana przez Gazetę Wyborczą, która wymyśliła „wygwizdanie faszystów”.

Taka strategia jest niestety zabójcza dla polskiego ruchu antyfaszystowskiego. Po pierwsze wpisał się w obronę obecnego systemu, a przeciwnicy mogli tymczasem przybrać pozę „jedynej antysystemowej opozycji”. Tak pojmowany antyfaszyzm jest w stanie może zainteresować zadowoloną z życia, bogatą młodzież i mieszczan, czyli tak zwane lemingi, ale nie ludzi pracy, a już na pewno nie tych, którzy są wykluczeni. Establiszmentowi „demokraci”, jak się zresztą okazuje, to bardzo słabi sojusznicy. Rzekomo „antyfaszystowska” GW najpierw obraziła się na biorących udział w blokadach anarchistów za krytykę kapitalizmu i zapowiedziała, że ich też wygwiżdże. Następnie Seweryn Blumsztajn, naczelny GW, postawił sobie za cel rozstawianie po kątach środowisk antyfaszystowskich i przemawianie do nich z pozycji mentora, który sam wszystko wie najlepiej.

W zeszłym oraz tym roku z kolei światli redaktorzy i redaktorki organu Blumsztajna sami powielali prawicowe „rewelacje” rodem z tabloidu, a wymyślane przez takich pseudo-dziennikarzy jak Wojciech Wybranowski. Ostatecznie postanowili się też przyłączyć do rządowej propagandy „świętującej Polski”, narzekając co najwyżej na burdy zakłócające nastrój ogólnej szczęśliwości pod przewodnictwem Bronisława Komorowskiego. Marsz prezydencki wybrała tez część celebrytów.

Taki zwrot „autorytetów” zdezorientował Porozumienie 11 Listopada, które nie umiało wydać z siebie żadnych spójnych komunikatów, poza ogólnym narzekaniem na faszystowskie zagrożenie. Tegoroczny blok socjalny na manifestacji antyfaszystowskiej był oddolną inicjatywą części środowisk rozumiejących, że walkę z faszyzmem trzeba łączyć z hasłami społecznymi. Niestety tych treści zabrakło w bardzo ogólnikowych wypowiedziach medialnych przedstawicieli Porozumienia.

Dodatkowo problem głównonurtowego antyfaszyzmu polega z jednej strony na elitaryzmie, czyli przekonaniu, że światli demokraci muszą nauczać społeczeństwo politycznej poprawności, a z drugiej - na doborze ludzi reprezentujących antyfaszyzm. Podczas jednej z audycji radiowych tego typu „antyfaszystka”, jako jeden z przejawów faszyzacji na stadionach, przedstawiła wywieszanie transparentów z Rotmistrzem Pileckim. Człowiek ten powinien być jednym z symboli antyfaszyzmu i powinniśmy się oburzać na wykorzystywanie go przez tępych osiłków walczących o „białą rasę”. Do ludzi ich pokroju raczej strzelał niż się z nimi bratał, a fakt, że wspomina go np. ONR, to skandal. Nazwanie transparentów z Pileckim przejawem faszyzmu to jednak głupota.

Polityczna poprawność antyfaszyzmu polega również na wyszukiwaniu takich haseł, aby nie urazić przedstawicieli głównego nurtu. Wszelkie „demokratyczne” fundacje czy stowarzyszenia wydają się zapewne wielu ludziom z Porozumienia wartościowszym sojusznikiem, niż socjaliści czy anarchiści.

Jeśli chcemy na poważnie myśleć o przeciwstawieniu się skrajnej prawicy, trzeba zaatakować z zupełnie innej strony. NOP, ONR czy MW nie oferują żadnej alternatywy wobec neoliberalnego kapitalizmu. Ich programy to zlepek pozornie antysystemowych haseł z neoliberalnymi sloganami o „niskich podatkach” czy „przedsiębiorczości”. Przerzucają odpowiedzialność na obcych, brak patriotyzmu elit i odwracają uwagę od rzeczywistych problemów ekonomicznych. Bardzo trafne jest niesione przez uczestników bloku socjalnego na demonstracji antyfaszystowskiej hasło „nacjonalizmu nie włożysz do garnka”. Trzeba dotrzeć do grup wykluczonych, pracowników, lokatorów, bezrobotnych, tłumacząc im, że skrajna prawica nie będzie walczyła o ich prawa, ponieważ po prostu nie leży to w jej interesie. Nacjonalistom wystarczy silne, narodowe państwo z rodzimym kapitałem, który będzie wyzyskiwał ludzi pracy tak samo jak międzynarodowy.

Zamiast jednorazowej mobilizacji raz w roku potrzebne jest włączenie się antyfaszystów do środowisk prospołecznych i podjęcie przez nich codziennej pracy. Może Adam Michnik nazwie ich wówczas populistami oraz przestanie zapraszać do swoich mediów, ale chyba nie o to chodzi w realnej walce z faszyzmem. Zapewne aby kontynuować działalność antyfaszystowską, konieczne jest zrezygnowanie z jednolitofrontowego Porozumienia 11 Listopada i przemyślenie dalszej strategii, faszyzm może bowiem nadejść ze strony, z której większość społeczeństwa się go nie spodziewa.

Piotr Ciszewski

http://lewica.pl/index.php?id=27261&tytul=Piotr-Ciszewski%3A-Faszyzm-mo%...

Wreszcie coś

Wreszcie coś merytorycznego, a nie jakieś anonimowe paszkwile.

Generalnie

Generalnie autor przelał w słowa moje myśli. A już niektórzy nazywali mnie paranoikiem :) Niezmiernie miłe uczucie jak okazuje się że jest ktoś kto myśli i postrzega rzeczywistość tak samo jak ja.

może i nie anonimowe ale

może i nie anonimowe ale jakie dogmatyczne. Przykro mi nie ma jednego antyfaszyzmu i lewica nie ma na niego monopolu. Na szczęście.
BTW. Koalicja P 11 to wiele organizacji a nie jeden stówr na pasku "neoliberałów" , hi hi....
kto z daleka patrzy ten mało widzi

Dlatego

Dlatego mi z taką koalicją nie po drodze. Myślę że w przyszłości będę szukał innej formy sprzeciwu wobec faszystów i ich kapitalistycznych protektorów.

Rzeczowy artykul, ale

Bardzo dobry artykul. Jako wolnosciowiec (wole to okreslenie bardziej niz anarchista z roznych powodow) doskonale rozumiem co Piotr ma na mysli! Ale zgadzam sie rowniez z pogladem ze anarchisci nie maja monopolu na antyfaszyzm, bo niestety nie kazdy antyfaszysta jest anarchista czy marksista (jebac stalinowcow!) tak jak niestety nie kazdy punk to anarchista. My jestesmy "bardziej uswiadomieni" (straszne slowo) na temat powiazan kapitalizmu i panstwa z faszyzmem niz t.zw. szary Kowalski, ale to wlasnie dlatego oni powinni isc kolo nas, aby mozna z nimi bezposrednio porozmawiac i otworzyc im oczy jak zrobil to ostatnio ( o ile dobrze pamietam) Xavier na demo OPZZ rozmawiajac z kobieta, ktora byla na demo organizownym przez NOP we Wroclawiu i tlumaczac jej co sie stalo na Wagenburgu. Duza koalicja antyfaszystowska jest doskonala okazja do promowania naszej wizji swiata, bo chyba nam zalezy, zeby balo nas wiecej niz tylko 1000 osob w tym chorym kraju, prawda? W ruchu lokatorskim w Poznaniu czy Warszawie tez sa osoby starsze, ktore ogladaja telewizje Trwam i glosuja na PiS. Pamietam, ze na demonstracji Chleba Zamiast Igrzysk w Poznaniu przemawiala starsza kobieta w otoczeniu zamaskowanych osob i nie wygladala na przestraszona. Dziekowala anarchistom za pomoc, a na koncu swego przemowienia zaproponowala wspolne odspiewanie Roty. Oczywiscie nikt nie chcial spiewac ;-)

Uwazam, ze ruch antyfaszystowski w Polsce, powinien uczyc sie od bardziej doswiadczonego ruchu w Niemczech. Bylem na kilku demach i tam sa bardzo rozni ludzie, nie tylko anarchisci i autonomisci, ale kupa t.zw. szarych obywateli, ludzi nalezacych do parti politycznych, zwiazkowcow, emigrantow itd. Na takim antyfaszstowskim demo powinni byc i czuc sie mile widzani np. homoseksualisci ktorzy glosuja na Ruch Palikota, bo chca legalizacji zwiazkow homoseksualnych, Kobieta, ktore glosuje np. na PO lub SLD, ale ma meza z Afryki i boi sie , ze Straz Niepodleglosci czy inne rasistowskie szumowiny zatakuja jej rodzine z dziecmi podczas spaceru po parku. Starszy czlowiek, ktory uwaza sie za patriote i pamieta doskonale II Wojne Swiatowa i nienawidzi hitlerowcow tak samo jak skrajnych nacjonalistow ze swojego rodzinnego kraju, bo rozumie, ze nienawisc pomiedzy narodami prowadzi w skrajnych przypadkach do wojny. Katolik ktory jest szczery w swojej wierze i "kocha blizniego swego jak siebie samego", wiec brzydzi sie ksenofobia czy nawet homofobia. Czy ktos z naszych drogich super radykalnych antyfaszystow (Piotr to nie do ciebie!) uwaza, ze oni nie powinni isc z nami? Jak tak to prosze wytlumaczcie mi dlaczego?

Teraz troche o strategii walki. "Kazdy powinien robic to co najbardziej potrafi" jak spiewa Mokry. Ludzie sa rozni, wiec walka powinna odbywac sie na roznych poziomach. Ktos lubi napierdalac prosze bardzo, ktos lubi walke w internecie, inny moze isc z propaganda na miasto (plakaty, ulotki, nalepki, graffiti), mozna zorganizowac spotkanie informacyjne lepiej na Uniwersytecie niz sklocie (ja czuje sie tam komfortowo, ale student czy profesor moze nie koniecznie), mozna zrobic benefit, aby bylo na plakaty i ulotki. Rozne sa drogi do celu, prosze zrozumcie to. Radakalny moze napierdalac kamieniami, a spokojny moze siedziec na ulicy (jak ich jest duzo to blokada nielatwa do usuniecia przez policje)

Kobieta, ktore glosuje np.

Kobieta, ktore glosuje np. na PO lub SLD, ale ma meza z Afryki i boi sie , ze Straz Niepodleglosci czy inne rasistowskie szumowiny zatakuja jej rodzine z dziecmi podczas spaceru po parku.

A co jeśli ta babka jednocześnie uważa że ludzie usuwani przez kamieniczników to roszczeniowcy, którym nic się nie należy.

Antyfaszystą nie może być ktoś kto akceptuje wykluczenie społeczne, darwinizm społeczny.

Co do symboli historycznych to fajnie by było na przyszły rok przyszykować banery z np. podobiznami Stanisława Dubois , Janka Bytnara "Rudy" czy K.K Baczyńskiego - mieli zdecydowanie lewicowe poglądy, banery z historycznymi symbolami AKCJI SOCJALISTYCZNEJ, no i więcej banerów z hasłami socjalnymi.

"Uwazam, ze ruch

"Uwazam, ze ruch antyfaszystowski w Polsce, powinien uczyc sie od bardziej doswiadczonego ruchu w Niemczech."

to chyba nigdy w niemczech nie byles.
najswiezszy przyklad jak sie konczy taka wspolpraca(ja nie mowie, ze trzeba sie radykalnie odciac od jakichkolwiek politykow, po prostu trzeba uwazac) jest tu
https://cia.media.pl/zatrzymanie_autobusu_antyfaszystow_przy_granicy
; organizator demonstracji - burmistrz frankfurtu wystawil polakow policji jak na tacy, potem mial gleboko w dupie telefony, ze zatrzymano ich 100metrow za granica i w proporcji 3-4:1 obstawilo sie ich policja i przeszukuje.
nie chcial potem nawet slyszec o zrobieniu akcji solidarnosciowej pod komisariatem

reasumujac;on chcial ludzi nielubiacych faszystow, ale absolutnie nie anarchistow, bo ich on i jemu podobni boja sie bardziej, niz poplecznikow nieudolnego austriackiego malarza o zydowskich korzeniach

to chyba nigdy w niemczech nie byles

A wyobraz sobie, ze bylem i to nie raz! Bylem tez zatrzymany trzy razy w Niemczech na roznych demach! Ciekawe, czy ty tylko znasz te historie z relacji CIA i na ilu demach byles w Niemczech, wiec mi tu nie pierdol czlowieku! Z reszto nie mam sie zamiaru licytowac, bo szkoda mi czasu na intenetowe walki z antyfaszystami.

kolor skóry, ani preferencje selsualne

nie oznaczają antyfaszyzmu ani lewicowości

Jeden z najbardziej neokonserwatywnych posłów PO, jest czarnoskórym Nigeryjczykiem,głosował za dalszym zaostrzeniem tzw. ustawy antyaborcyjnej

A co jeśli ta babka

Pytanie, jak zauwazysz bande rasistow atakujacych kobiete z mezem z Afryki i ich dzieci to im pomozesz czy wpierw zapytasz czy aby przypadkiem nie glosuje na PO lub SLD?! A czy ktos pytal zone Max'a Itoya zabitego przez policjanta czy glosuje w wyborach i jak tak to na kogo? Ludzie opanujcie sie! Czy komunistow lub socjalistow tez mamy nie wpuszczac na demo antyfaszystowskie, bo co prawda sa przeciw kapitalizmowi, ale lubia panstwo? Demo antyfaszytowskie to nie demo anarchistyczne!!! Jak pisalem powyzej popatrzcie na ruch antyfaszystowski w Niemczech: roznorodny, a przez to duzy i skuteczny!!!

Napisalem w moim komentarzu, ze z taka kobieta mozna porozmawiac na demo antyfasztowskim na rozne tematy np. pracownicze, lokatorskie. Podalem dwa konkretne przyklady: demo OPZZ i Chleba Zamiast Igrzysk. To co anarchisci w Poznaniu na demo 10 czerwca mieli opluc te kobiete, ktora im dziekowala, a nastepnie zaczela spiewac Rote?! Niestety nie wszycy sa tak "oswieceni" jak ty, wiec tu trzeba pracy organicznej od podstaw. Jak chcesz wplynac na zmiane poszczegania rzeczywistosci przez ludzi jak nie chcesz z nimi zadnego kontaktu?! Oni nie czytaja CIA, ani Przegladu Anarchistycznego. Kiedy ci ludzie maja bezposredni kontakt z nami to widza, ze pomimo wykreowania przez mainstream'owe media negatywnego obrazu naszego ruchu, mowimy i zajmujemy sie konkretnymi sprawami. Porozmawiaj z ludzmi z Warszawy, Poznania czy Gdanska, ktorzy zajmuja sie sprawami lokatorskimi czy pracowniczymi. Wsrod ludzi, ktorym pomagaja sie zorganizowac zdarzaja sie homofobi, seksisci czy antysemici, ale powolutku, po zdobyciu ich sympatii i zaufnia mozna do nich dotrzec z innymi tematami.

Wyprowadzilem sie z tego kraju, bo tu wszyscy sa przeciw wszystkim i niema do huja punka jednosci nawet w naszym ruchu (oczywiscie mamy prawo do roznych opinii), wiec nie ma szans na realne zmiany, bo jak jestesmy podzieleni to jestesmy slabi!!! Grecy, Wlosi czy Hiszpanie bedacy za granica trzymaja sie razem, a Polacy jak najdalej od siebie. Klocic to my sie potrafimy swietnie!

Uwazam, ze sila ONR i MW bierze sie z kilku powodow. W kraju kapitalistycznym o innej historii niz historia Polski niezadowolenie spoleczne z mniejszym lub wiekszym sukcesem zagospodarowuja glownie komunisci i socjalisci. Popatrzcie na dema w Grecji, Wloszech, Francji czy Hiszpanii. Po pierwsze ONR i MW umieja zagosopdarowac to niezadowolenie spoleczne lepiej niz my. Po upadku PRL, czyli skompromitowaniu komunizmu przez PZPR, mielismy szanse zagosodarowac to niezadowolenie na wieksza skale niz to nam sie udalo, Wiem, ze nie odkrywam ameryki, ale takie sa fakty. Skompromitowny przez PZPR komunizm dawal (miejmy nadzieje, ze wciaz daje) szanse anarchistom w kapitalistycznym panstwie polskim. Mozemy mowic do ludzi komunizm/PRL (mam na mysli oczywiscie stalinizm, wiec przepraszam marksistow antybolszewickich czy autonomicznych) nie dzialal, kapitalizm nie dziala, wiec anarchizm jest najlepszym rozwiazaniem problemow spolecznych, politycznych i ekonomicznych. Wniosek pretensje mozemy miec do siebie jako ruchu anarchistycznego oraz karierowiczow pokroju Kwasnieski, Miller itd, ktorzy legitymizowali gen. Jaruzelskiego i rezim PRL. Po drugie wladze polskie (w tym momencie w osobie Komorowskiego) spoznily sie z tym swoim marszem i teraz ONR i MW oskarzaja go o plagiat. Wyglada na to, ze bylo zapotrzebowanie spoleczne na taki marsz, wiec gdyby panstwo od 1989 roku organizowalo marsz niepodleglosci, a nie tylko dretwe obchody to ludzie by tam sobie szli z tymi swoimi bialo-czerwonymi flagami, a ONR i MW mialoby maksymalnie kilkaset osob na swoim marszu, bedac marginesem nie stanowiacym zagrozenia. Wladze polskie przeoczyly moment i teraz mamy duzy problem. Nie zrozumcie mnie zle, z ta ostatnia kwestia, ja w takim marszu niepodleglosci niegdy bym nie poszedl, bo mam wyjebane na patriotyzm ;-). Trzecia, rzecz to ten nieszczesny Smolensk, w dniu wypadku cieszylismy sie, ze kilkudziesieciu skurwieli odeszlo z tego swiata, ale teraz przez spryt polityczny Kaczynskiego i nieudolnosc Tuska w rzetelnym wyjasnieniu sprawy nakrecilo nastroje patriotyczne i stalo sie naszym przeklenstwem.

Moja strategia to roznorodnosc ruchu antyfaszstowskiego i roznorodnosc taktyki walki z faszyzmem, w mysl hasla "Kazdy inny, wszyscy rowni"

Niezależnie od tego kto ma

Niezależnie od tego kto ma rację, autorowi tego tekstu, jak i innym "radykalnym" krytykom chodzi o to, że ci ludzie o których tu mówisz nie podzielają tego hasła. Oni są zwolennikami nierówności

chociaż z drugiej strony masz rację pisząc że

"Niestety nie wszycy sa tak "oswieceni" jak ty, wiec tu trzeba pracy organicznej od podstaw. Jak chcesz wplynac na zmiane poszczegania rzeczywistosci przez ludzi jak nie chcesz z nimi zadnego kontaktu?! Oni nie czytaja CIA, ani Przegladu Anarchistycznego. Kiedy ci ludzie maja bezposredni kontakt z nami to widza, ze pomimo wykreowania przez mainstream'owe media negatywnego obrazu naszego ruchu"

"Radykalni" krytycy popełniają błąd o tyle, że nie widzą różnicy między zwykłymi ludźmi którzy mają poglady jak średnia społeczna a środowiskami politycznymi które mogą się nie podobać. Mają rację jesli chodzi o te środowiska polityczne, ale wylewają dziecko z kąpięlą, dochodze do takiego wniosku po przeczytaniu tutaj tych paru tesktów za i przeciw. Zastanówcie się wszyscy nad rozwiązaniem tego problemu

hasło Kazdy inny, wszyscy rowni

to może było dobre w latach 90 gdy szaleli libertarianie, dziś powinniśmy stawiać na hasła socjalne

W przyszłym roku przy nowej ustawie będzie 1 "słuszny" marsz PO (tzw.prezydencki)

Dwugłowa hydra POPiS ze

Dwugłowa hydra POPiS ze swoim "prezydentem wszystkich prawicowych Polaków" na czele już się zatroszczy o to, żeby były co najmniej dwa marsze, prawicowy i jeszcze bardziej prawicowy.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.