Jak zorganizować FNB?

Publicystyka | Ubóstwo

W jaki sposób zorganizować grupę Food Not Bombs i wprowadzać ideę samopomocy w życie (poradnik):

Organizacja

Warto po zawiązaniu się grupy zrobić spotkanie i przedyskutować wszystkie kwestie z naszego poradnika. Dobrym pomysłem jest zrobienie strony internetowej lub bloga (np. na darmowym Worpdressie (www.wordpress.com) i konta na Facebooku, gdzie będziemy informować o naszych celach i zachęcać innych do przyłączenia się do nas (adres możemy podać na ulotkach i banerze). W celu wymiany informacji powinniśmy mieć też własną listę dyskusyjną, która bardzo ułatwia koordynację (możemy ją założyć za darmo na www.groups.google.pl). Powinniśmy też na początku sezonu (zazwyczaj akcja przeprowadzona jest w zimie lub okresie jesienno-zimowym) wybrać z góry koordynatorów wszystkich rozdawań (najlepiej by ta funkcja była rotacyjna). Koordynator to niezmiernie ważna funkcja i niezbędna w przygotowaniach. Do jego obowiązków należy sprawdzenie czy mamy wystarczającą ilość osób na gotowanie, odpowiednią ilość produktów, kuchnię, samochód, naczynia, terminowe rozdanie ulotek lub plakatów i koordynowanie samej akcji na miejscu.

Skąd brać produkty i co potrzeba?

Na początek najlepiej przejść wszystkie rynki i stragany w mieście. Dobrze jest porozmawiać z każdym sprzedawcą osobno na temat polityki odpadowej. Najczęściej sprawa wygląda tak, że warzywa i owoce, które nie sprzedały się w tygodniu, pod jego koniec (sobota) lądują w śmietniku, gdyż do poniedziałku się zepsują. Jeśli przedstawimy handlarzom nasze zamiary co do tych produktów istnieje duże prawdopodobieństwo, że wylądują one w naszej kuchni. W większych miastach można rozejrzeć się za giełdą owocowo-warzywną i tam podbić z podobną gadką. Oczywiście jeżeli już musimy płacić, to najlepiej kupować hurtowo warzywa na rynku od rolników. Jeżeli już posiadamy produkty z których następnie przyrządzimy sos, musimy zakupić jeszcze dużą paczkę „Warzywka” lub innej przyprawy plus sól, pieprz, koncentrat pomidorowy itp. specyfiki do smaku. Druga część naszego dania to kasza, którą również kupujemy na rynku lub w markecie w 5 kilogramowych paczkach (taka ilość starczy na ok. 70 porcji).

Gdy nie dysponujemy kuchnią kolektywną (np. na skłocie) to dobrze do tego celu nadać się może każda kuchnia domowa; wystarczy ustalić uprzednio zasady korzystania z niej z domownikami tudzież współlokatorami. Gdy to jest problemem można jeszcze spróbować wbić się na przykład do znajomych z akademika i tam się zabawić w kucharzy. Gdy już dysponujemy wszystkimi produktami i miejscem rozpoczynamy obieranie warzyw i kroimy je w drobną kostkę. Następnie całość zalewamy wodą, dodajemy przyprawy, wlewamy olej i gotujemy do momentu gdy wszystkie warzywa będą bardzo miękkie. W ostatnim momencie dodajemy koncentrat pomidorowy ze słoików lub puszki i jeszcze raz przyprawiamy do smaku. Warto też całość zagęścić mąką i dolać trochę oleju. Wyłączamy gaz pod garnkiem i go zdejmujemy. Rozpoczynamy przygotowywanie kaszy. Do gotującego się drugiego garnka z wodą sypiemy powoli kaszę i mieszamy ją co kilka minut (kasza bardzo łatwo przykleja się do dna i przypala). Jeżeli w garnku kasza napęczniała w ten sposób, że zabrakło wody, dolewamy ją. Czas gotowania kaszy zależy od jej rodzaju i dlatego warto zapoznać się najpierw z instrukcją na opakowaniu. Pamiętajmy jednak, że przed wyłączeniem warto sprawdzić czy jest dostatecznie miękka. Do naszego dania: kasza polana sosem (danie wegańskie, bardzo sycące i dające dużo kalorii) potrzebujemy: warzyw (ziemniaki, cebula, marchew, buraki, kapusta itp.), „Warzywko” i inne przyprawy (sól, pieprz, listek bobkowy, ziele angielskie), olej, koncentrat pomidorowy, kaszę. Koszt 100 porcji waha się w okolicy 100 zł. Warto sprawdzić też, czy w naszej miejscowości nie działa Bank Żywności ( http://www.bankizywnosci.pl/37/siec-bankow.html ) i czy nie będą nam dawać jakichś produktów za darmo do rozdawania.

Naczynia, garnki i zaplecze.

W procesie obróbki żywności przydają się bardzo garnki i patelnie. Gdy z jakichś powodów nie dysponujemy takowymi sprzętami, należy niezwłocznie postawić na nogi wszystkich krewnych i znajomych, by rozpoczęli poszukiwania w swych gospodarstwach wszelkich garów, (może babcia ma jakiś gar, którego już nie używa, a może koleżanki ojciec likwiduje knajpę – wystarczy ruszyć wyobraźnię). Jeżeli jednak mimo wszystko nie udało się zdobyć garów można je kupić. Koszt nabycia nowych garnków 50 litrowych na Allegro (http://allegro.pl/listing.php/search?category=0&sg=0&order=p&string=garnek+50&change_view=1) wynosi ok. 160 zł/ sztuka. Możemy również poszukać takowych na skupach złomu (są często sprzedawane ze zlikwidowanych barów czy stołówek). Koszt to połowa ceny nowego. W ostateczności warto próbować np. wypożyczyć je od Polskiej Akcji Humanitarnej lub skontaktować się z jakimiś fundacjami.

Gdzie informować o akcji?

Przygotowujemy 100-200 małych ulotek lub plakat z miejscem rozdawania, datą i godziną. Najlepiej robić akcję w niedzielne popołudnie (np. 13-14, byśmy mieli od rana możliwość ugotowania). Proponowane miejsca to obrzeża centrów miast (przejścia podziemne [okolice dworca lub centrum handlowego], skraje parków, skwery a nawet przystanki autobusowe). Dobrze by miejsce było zadaszone (np. przejścia podziemne). Przygotowane ulotki rozdajemy (lub przyklejamy plakat informacyjny) kilka dni wcześniej w miejscach gdzie możemy spotkać naszych potencjalnych „klientów”- przed stołówką Caritasu, Pomocą Społeczną, na dworcu. Dodatkowo można też puścić w miasto plakaty i zaproszenia. Na pierwsze rozdawanie może przyjść kilka osób, ale przy kolejnych powinno być coraz więcej. Oczywiście akcję warto powtarzać np. co tydzień lub co dwa tygodnie w zależności od możliwości i ilości osób zaangażowanych. Gdy tych jest dużo warto tworzyć dwie wymieniające się drużyny.

Jak sprawnie rozdawać jedzenie i co trzeba wiedzieć?

Jedzenie gotowe. Publiczność głodna czeka, czas wziąć się do roboty. Do sprawnego rozdawania jedzenia potrzebujemy stół (może być większy rozkładany stolik turystyczny), dwie chochle do nakładania kaszy i sosu, duże talerzyki jednorazowe i łyżki (najlepiej kupić je w hurtowni dla lokali gastronomicznych lub w markecie). Warto sprawdzić w kilku, bo ich ceny bywają bardzo różne. Można je nabyć również na Allegro (http://allegro.pl/listing.php/search?string=talerze+jednorazowe&category=5&sg=0 ). Powinny mieć średnicę przynajmniej 23 cm i być głębokie lub mieć przegródkę). W czasie akcji ustawiamy się w ten sposób, że pierwszy rozdający podaje łyżkę pierwszej osobie z kolejki i kładzie pusty talerzyk na stole. Następnie drugi nakłada kaszę i trzeci polewa to wszystko sosem (miski najlepiej podawać zainteresowanym już z jedzeniem). Tak więc potrzebne są minimum 3 osoby. Warto też by w czasie całej akcji jeszcze przynajmniej jedna lub dwie osoba zbierała wśród przechodniów pieniądze do puszki (na zakup kolejnych produktów). Z taką puchą i uśmiechem na twarzy można zresztą organizować zbiórkę drobnych w wielu miejscach naszego codziennego życia (szkoła, praca, impreza w knajpie, festiwal muzyczny itp.). Warto też wywieszać w czasie rozdawania transparent z nazwą akcji i rozdawać wśród przybyłych osób ulotkę informującą o charakterze przedsięwzięcia i np. o punktach pomocy dla potrzebujących osób w naszym mieście (noclegownie, punkty pomocy w przypadkach przemocy w rodzinie itp.). W razie pojawienia się mundurowych (co zdarza się bardzo rzadko, gdyż zazwyczaj omijają takie imprezy szerokim łukiem) należy pamiętać, że dzielenie się jedzeniem w Najciemniejszej Rzeczpospolitej nie jest przestępstwem.

Pozostaje tylko życzyć smacznego.

Zakładając, że dany

Zakładając, że dany posiłek ma być wegetariański/wegański warto pamiętać, że "Warzywka" i podobne przyprawy w większości mają w swoim składzie rybonukleotydy disodowe (czyli inozynian disodowy + guanylan disodowy), które pochodzą z przemielonych ryb. Jak na ironię, składniki te znajdują się także w produktach oznaczanych jako warzywne/wegetariańskie. Można znaleźć przyprawę bez tego, ale jest ciężej.

Jeśli to ma być

Jeśli to ma być prowokacja, to słaba. Sprawdź sobie co to są rybonukleotydy, zanim napiszesz takie bzdury (nie, nazwa nie pochodzi od ryb) :)

http://pl.wikipedia.org/wiki/Rybonukleotydy_disodowe - zeby nie bylo, ze wiki to malo wiarygodne zrodlo, to jest tylko pierwsze z brzegu, jest ich mnostwo.

zupę niesie się na miejsce

zupę niesie się na miejsce rozdawania albo wiezie samochodem. W drugim przypadku warto obkleić gar razem z przykrywką taśmą klejącą, by się nie wylało. Jeśli ekipa foodowa ma pieniążki, warto zainwestować w termosy wojskowe (albo takie na szelki, albo takie w kształcie fara do noszenia)

Wszystko ok, ale specyfika

Wszystko ok, ale specyfika grupy docelowej, osób którym FNB ma pomóc raczej podważa sens kładzenia nacisku na reklamę na FB czy zakładanie strony. Tu najlepiej sprawdza się stare dobre plakatowanie miasta w newralgicznych punktach i osobista rozmowa z potrzebującymi. Wśród nich takie wieści roznoszą się migiem :)

FNB W-wa

Ulotki i plakaty trafiaja głównie nie do beneficjentów a raczej osób skołnnych wspomóc akcję, więc to tez jest ważne. Aby pozyskac konsumentów strawy warto objechać odpowiednio wczęsnie miejscówki w których lubia sie zbierac i poinformowa cich osobiście, u nas to zadziałało. Zreszta po kilku ilość potrzebujących na miejscu znacznie wzrosła.

Macie może jakies inne ciekawe przepisy co mozna zrobic z podstawowych warzyw i kaszy w ciagu 5-6 godzin w większej ilości?

Osoby chętne do współudziału w warszawskim FNB zapraszam do kontaktu fnb@op.pl

http://facebook.com/FNBWarszawa

Parę uwag

Mam parę uwag do artykułu (oczywiście nie umniejszając mu racji, mam po prostu kilka przemyśleń)
Po 1. Makaron wydaje się na FNB dużo lepszy od kaszy, a opcjonalnie radziłbym przetestować również ziemniaki.
po 2. My w Szczecinie, zamiast jakichś tam warzywek, do sosu używamy curry. Wychodzi to nadspodziewanie dobrze i również polecam spróbować, bo jedzenie nie jest już takie mdłe.
Po 3. Włoszczyznę, ogólnie warzywa, nie trzeba gotować z sosem. Sos robiony oddzielnie (na przykład z pomidorków, z dodatkiem jakiejś papryki czy czegoś co tam się trafi akurat) sprawdza się.
Po 4. Przydadzą się takie duże termosy, w których można wygodnie przewieźć jedzonko, by zachowało ciepło, a na dodatek można wszystko w tym wymieszać i podawać już gotowe, a do innych garnków zmieścić na przykład jakąś smaczną sałatkę :)

Pozdrawiam!

Watpliwosci - DDA

Mam wątpliwości co do akcji FNB. 90% ludzi korzystających z darmowych posiłków to ludzie uzależnieni od alkoholu. Wszyscy współczujemy im i pomagamy ale musimy sobie zdać sprawę ze prawdziwa tragedia rozgrywa się w domu alkoholika. Przemoc w stosunku do rodziny itp. Ludzie którzy korzystają z FNB są kompletnym zaprzeczeniem tego o co walczymy. Alkoholicy są pozbawieni w mniejszym lub większym stopniu uczuć wyższych co przekłada się na najbliższych w jego otoczeniu. Parasol ochronny dla alkoholika to tylko przedłużenie jago ciągu alkoholowego. DDA

Cały zeszly rok

Cały zeszly rok rozdawałem jedzenie na FNB. Na palcach jednej ręki mogę policzyć ile razy poczułem od kogoś alkohol.

A nawet jeśli taki się trafi, to jemu też należy pomóc. Alkoholizm to również choroba. To nie są osoby pozbawione uczuć wyższych, tak samo jak Ty nie jesteś ich pozbawiony.

Uczestniczę od wielu lat w

Uczestniczę od wielu lat w FNB Łódź. Alkoholicy owszem zdążają się ale nie jest to jakaś duża grupa. Zazwyczaj stołują się ludzie starzy z minimalną emeryturą i bezrobotni bez prawa do zasiłku. Zawsze dajemy im słoiki z jedzeniem na kilka dni i twierdzą, że gdyby nie akcja było by krucho.

Watpliwości

Regiony Polski pewnie się różnią jeśli chodzi o ludzi korzystających z FNB (tak sadze po Twoich doświadczeniach). Ja miałem styczność na FNB w 90% z alkoholikami. Uczucia wyższe giną wraz z ilością i czasem spożywania alkoholu niestety tak jest.
Tu lekarze i doświadczenie życiowe nie kłamią. Oczywiscie ze każdemu w potrzebie trzeba pomóc pytanie tylko jak? i czy ta pomoc nie okaże się na dłuższą metę parasolem ochronnym. DDA

Powiem Ci tak

Powiem Ci tak: Ci ludzie często, prócz ciepłego posiłku i czegoś do ubrania potrzebują również rozmowy. Rozmawiaj z nimi, a dowiesz się jakie mają problemy. Mam nadzieję, że nie wrzucasz wszystkich do jednego garnka z alkoholem.

Oczywiście nie neguję tego,że tacy mogą się zdarzyć, ale 90%? Jak dla mnie to abstrakcja.

Watpliwości

Abstrakcją jest dla mnie rozdawanie przez rok jedzenia i spotkanie mniej ludzi pod wpływem alkoholu niż pięć palców u ręki.
Nigdy nie będę rozdawał jedzenia ludziom którzy pasożytują poprzez swoja postawę "napić się a potem jakoś to będzie". Można im pomóc poprzez zawiezienie ich na detoks, załatwienie terapii a nie rozdawanie jedzenia.
Jeśli chodzi działalność FNB to mam inny pomysł ale niestety jest on nielegalny i trudny do realizacji w związku z ochrona danych osobowych. DDA

Ja zrezygnowałam z FNB, jak

Ja zrezygnowałam z FNB, jak doszłam do wniosku że 99% ludzi których karmię to nie ludzie biedni z powodu systemu ale z powodu swego alkoholizmu...

A w alkoholizm to co niby

A w alkoholizm to co niby ludzi wpędza zazwyczaj, jeśli nie zjebane życie, a przez co zjebane to wie ten kto też dostał po dupie i nieraz czuł że może się znaleźć wśród takich ludzi i niewiele mu brakuje. Jedni popełniają samobójstwo, inni być może mniej odważni zaczynają pić albo ćpać,albo jeszcze co innego odpierdalać.Inna sprawa że człowiek generalnie potrzebuje jeść codziennie, więc nie wierzę żeby ludzie korzystający z waszej pomocy nie mieli skąd inąd brać pożywienia bo w końcu by powymierali z głodu i nikt by nie przyszedł na FNB.Prawdopodobnie w dużym mieście jest więcej możliwości zdobycia pożywienia lub pieniędzy na nie niż w małym w tzw. Polsce B, jak mieszkałem w małym mieście to nawet śmietniki były wszędzie zamykane na klucz, niby żeby nie można było podrzucać swoich śmieci, ale dla niektórych to utrata jedynego źródła dochodu.Mnie się najbardziej podoba możliwość rozmowy i dotarcia do tych ludzi, choć myślę że lepiej by było docierać do nich bardziej skutecznie, zachęcić ich do wspólnego działania,np. pomoc w skłotowaniu, na pewno prędzej posłuchają ludzi, którzy są w opozycji do systemu, który zgotował im takie życie(przynajmniej w dużej części), niż jakiegoś zadowolonego z siebie mądrali któremu się dobrze wiedzie w kapitalizmie.

Gotowanie kaszy

Witam!
Sposób na ugotowanie kaszy lub ryżu bez przypalenia tychże.
Do garnka wlewamy trochę oleju,wsypujemy porcję kaszy lub ryżu,dobrze mieszamy z olejem aby przykleił się on do ziaren i nadal mieszając chwilę podsmażamy.
Wlewamy podwójną ilość wody w stosunku do ilości kaszy lub ryżu,dodajemy soli i doprowadzamy do wrzenia [można raz lub dwa przemieszać], gotujemy na bardzo małym ogniu 20 - 25 minut.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.