Korupcja i życie w strachu

Blog | Gospodarka | Zwolnienia

To jest banałem, którego codziennie boleśnie doświadczamy: neoliberalna wersja kapitalizmu czynni społeczną i biologiczną egzystencję niepewną. Wydaje się, że biologiczna kruchość ludzkiego istnienia, zostaje spotęgowana społecznie. Prekarne warunki pracy zmieniają nie tylko sposób funkcjonowania rynku, ale również wpływają na naszą osobowość. Zdajemy sobie sprawę, że jest nas, pracowników, więcej niż potrzeba. W każdej chwili możemy zostać zastąpienie inną osobą albo po prostu nasze usługi przestaną być w jaki potrzebne. Poczucie zbędność gromadzi się na skraju świadomości. Posępna postać, której cień paraliżuje, niemalże jak świadomość śmierci (a może nawet bardziej). Obywatelskość wydaje się tymczasowym statusem, które chimeryczna władza suwerenna może w każdej chwili odebrać.

Wobec władzy rynku i jego administratorów stajemy sami, niczym w obliczu srogiego bóstwa, które nieustannie ważny nasze czyny. Powszechne osamotnienie wynikające z neoliberalnego zindywidualizowania nakazuje, jako racjonalne, poszukiwanie indywidualnych strategii przetrwania. W wymiarze ideologicznym pojawia się jako wymóg bycia odpowiednio przedsiębiorczym. Zwalniani są ci, którzy za mało pracują, nie posiadają odpowiednich kwalifikacji, są za mało elastyczni. Tak jak kruchość biologicznej egzystencji próbuje się zlikwidować za pomogą religijnych rytuałów, przestrzegania boskich przykazań, postępowania zgonie z wolą Boga i jego administracji, tak w kruchość społeczna próbuje się unieważnić poprzez posłuszeństwo wobec przykazań rynku i jego administracji. W obu przypadkach strategie te nie przynoszą oczekiwanych rezultatów. Chodzenie do kościoła, przestrzeganie postów i modły przed snem nie uchronią nas przed nagłą i bezsensowna śmiercią, tak i przestrzeganie wymogów rynkowych nie ochronią nas przed nagłym zwolnieniem, staniem się zbędnym, społecznie martwym. Okazuje się, że kruchość nie jest jedynie cechą innowierców.

Rozpoznanie ideologii neoliberalizmu jako ideologii nie zmienia faktu, że stoimy sami, że rynek działa jak działa, że władza jest i że może z nami zrobić, to co może. Może nas to co najwyżej uczynić bardziej cynicznymi. Do przykazań dodajemy te szeptane w zakamarkach, krążące w potocznej świadomości: że trzeba siedzieć cicho, schlebiać władzy… Jesteśmy sami, wydani na jej łaskę. Wygrywa ten, kto najdłużej przetrwa. Upadek innego, chociaż obrazuje moją przyszłość, jest jednocześnie znakiem, że tym razem wyrok został odroczony. Chociażby krzywda innego była nie do zaakceptowania, to nie pozostaje nic więcej jak ją zaakceptować. Krytyka władzy może ściągnąć na nas karzący wzrok. Solidarność z cierpiącymi może szybko sprawić, że się podzieli ich los.

Solidarność może budzić lęk. W neoliberalnych czasach wydaje się postępowaniem irracjonalnym, jeżeli nie szalonym. Zmiatani przez rynek, raczej prowokują do ukrycia się, odcięcia od tych niepotrzebnych. Wypiera się fakt, że ich los może być niedługo moim losem. Póki oni upadają, a ja stroje – jestem zwycięzcą. Nie dostrzega się, że solidarność może być jedynym sposobem, który przezwycięży naszą kruchość i wyzwoli nas do permanentnego lęku. Dostrzega się, że jedynie go przywołuje. W rachunku zysku i strat jawi się jako niewłaściwe postępowanie.

Brak solidarności stojącej u podstaw ruchu robotniczego czy ruchów emancypacyjnych, które zmieniły chociaż trochę oblicze tej ziemi, prowokuje nie tylko do indywidualnych prób poradzenia sobie z systemowymi problemami i zagrożeniami, ale również do praktykowania skorumpowanych form solidarności.

Jedną ze skorumpowanych form jest solidarność z władzą. Oznacza ona wspieranie poczynań administratorów rynku, przyłączenie się do ideologicznych krucjat. Niektóre formy wspólnoty, jak na przykład wspólnota akademicka, ulegają korupcji – przemieniają się we współudział. W momencie wzrastania kontroli i wyzysku skorumpowana solidarność (uniwersytecka) objawia się nie kwestionowaniem tendencji, co autocenzurą, dopasowywaniem się do pragnień administracji i ideologii dominujących nurtów. Odwaga zostaje zastąpiona wiernością, podległością – w sferze myśli i czynów.

Inna formą jest solidarność silnych wobec słabych. Kruchość istnienia zostaje zamaskowana przez nacjonalistyczne czy rasistowskie wywyższenie. Społeczna niepewność i wyzysk zostają skorumpowane przez „płacę ideologiczną” (Starnawski 2012). Taka solidarność, jest również solidarnością z władzą – solidarnością (jakoś) uprzywilejowanych wobec tych, którzy już na nic nie zasługują.

Żadna z tych form nie chroni nas przed upadkiem. Wątpliwe są one również pod względem etycznym. Z perspektywy egoistycznej, przy głębszej refleksji, również wydają się irracjonalne. Do "egoistycznego" aspektu solidarności, która nie wyklucza, a wręcz nakazuje pomoc wzajemną nawiązują autorzy listu otwartego w sprawie sposobu zatrudniania na UAM:

Jeśli wspólnota akademicka nie wyrazi dziś jednoznacznego sprzeciwu wobec praktyk dotykających najsłabsze ogniwo w łańcuchu uniwersyteckiej siły roboczej, jutro może spotkać się z podobnym traktowaniem i brakiem solidarności ze strony innych pracowników. Z perspektywy abstrakcyjnej kalkulacji zysków i strat większość pracy dydaktycznej wykonywanej przez cieszącą się stałym zatrudnieniem kadrę, kwalifikuje się do kategorii „zbędnych kosztów”. Cenę pracy dydaktycznej można szybko obniżyć, jej intensywność zwiększyć, podnosząc pensum, a zajęcia można zlecać tym samym pracownikom w ramach niżej płatnych umów o dzieło, e-learningu czy wreszcie realizować w oparciu o nieodpłatne „praktyki dydaktyczne” doktorantów (co ma miejsce już dziś, gdy rośnie liczba uczestników studiów doktoranckich bez rzeczywistych szans na zatrudnienie po ich odbyciu).

List otwarty można potraktować jako wyraz „obywatelskiego nieposłuszeństwa” o którego obecność na uniwersytecie upomina się profesor Maria Dudzikowa (2013).

Istnieją narracje, które mówią, że społeczeństwo powstało, aby łagodzić ludzką kruchość, że wspólnotowe życie miało nas wzmacniać, chronić ludzi przed obcym i złowrogim światem. Wspólnie możemy wieść lepsze i dłuższe życie, wypełnione nie tyle lękiem, co radością. Takie rozumienie wspólnotowości brzmi utopijnie. Neoliberalizm niszczy i uniemożliwia pojawienie się społeczeństwa. Ale też tworzy warunki do jego nastania. Warunki te odnajdujemy w oporze, w aktach nieposłuszeństwa, zerwania relacji z władzą. Lekiem na lęk jest odwaga – która łączy dłonie, splatając je w łańcuch odporny na przemoc rynku i jego administratorów. Z perspektywy humanizmu ewolucyjnego (Schmidt-Salomon 2012) czy podążając za refleksją Piotra Kropotkina (2006), solidarność, pomoc wzajemna jest kluczowa dla przetrwania gatunku. Stanowi element naszej natury. Niemniej, społeczne, kulturowe warunki korumpują ją. Powrót do nieskorumpowanej solidarności wymaga skoku (nie)wiary.

Bunt, pisał Camus, tworzy „my”. Bunt wobec cudzego cierpienia, społecznej niesprawiedliwości. Taki bunt może uczynić życie ludzkie bardziej ludzkim. Jest kruchość, która przynależy nam jako ludziom, ale są formy niszczenia, które są po prostu nieludzkie. Kapitalistyczny wyzysk wytwarza dodatkowa kruchość. Solidarność jest w stanie nas od niej wyzwolić. Ta, która nie rozwija się na zasadzie przynależności do narodu czy rasy, ale która wynika ze sprzeciwu wobec krzywdy – odwaga, która wyzwala ze strachu przed jutrem.

Wciąż jednak lękiem staramy się przezwyciężyć lęk. Sięgając w kryzysowych sytuacjach po lekarstwa - małe tabletki na sen bez treści.

W kontekście rozważań można powiedzieć, że słynne hasło „publikuj lub giń!” należałoby zastąpić następującym: „buntuj się lub giń!”, ponieważ niezależnie ile byśmy nie publikowali, nie chroni nas to przed staniem się zbędnym. Dotyczy to wszystkich prac. Samo wykonywanie pracy nie zapewnia przyszłości. Niekiedy nawet nie zapewnia przeżycia (Ehrenreich 2006).

http://pogranicznie.blogspot.com/

Mi się wydaje, czy oski

Oski Ty chłopie zacząłeś pić? Tak niespójnego i chaotycznego tekstu dawno nie czytałem. Abstrahując, w ogóle znów to całowanie się po dupach z hierarchicznymi strukturami uniwerków? Zawsze mnie dziwiła tendencja choćby Wrocławskich syndykalistów, do walki o prawa doktorków z UW itp. Doprawdy, uniwersytety to w tej chwili obok politechnik podwórka dla działania wolnego rynku, gdzie tenże ochoczo pcha się z łapami i kształtuje tok i sposób nauczania pod kątem swoich przyszłych wyrobników. Pierdolić uczelnie, tam już idee dawno poszły w zapomnienie. Jeśli ktoś jest dociekliwy, ciekawy świata i ma otwarty łeb, to własnym sumptem dowie się o wiele więcej, niż wyłoży mu profesor na uczelni. Bo przecież nikt mi na tej stronie nie wytknie, że o papierek chodzi :P

Wykonywanie pracy zapewnia

Wykonywanie pracy zapewnia przeżycie. Pieniądz jest w ruchu, a pracująca osoba, nawet na śmieciówce jest w sieci. Wykonywanie pracy nie zapewnia natomiast życia godnego, czy też szeroko rozumianego realizowania się. Dywagacje czy się jest zbędnym, czy nie wypadałoby pozostawić filozofom, ponieważ to jest półka w stylu "czy życie ma cel". Życie ma jeden cel - przetrwanie gatunku, a reszta to jest kultura i ludzkie fantasmagorie.
Buntuj się lub giń! - bunt jest generalnie mechanizmem adolescencyjnym. Dojrzały człowiek wyraża swój sprzeciw i walczy jeśli trzeba o coś. Jeśli ma wysoki poziom samoświadomości, i jest asertywny, zna swoja wartość. W czasach, w których niegdyś kwalifikowana jako zaburzona borderlineow0-narcystyczna osobowść staje się normą, a bunt to zestaw ubiorów i gadżetów w sklepie sieciowym, takie nawoływania brzmią archaicznie.

Camus żył trochę temu. Tworzenie swego zewnętrznego obrazu, w tym wypadku opartego na sprzeciwie, zbuntowanego, radykalnego, nie prowadzi do żadnego "ja" czy "my". Jest zatarciem doświadczania własnej osoby, na rzecz jakiegoś wrażenia wywieranego na innych, w oparciu o które zyskujemy jakąś pasującą nam tożsamość. Bardzo dobrze jest to widoczne w ruchach alternatywnych. Zakompleksieni, pozostający w wieku średnim nawet w fazie adolescencyjnej ludzie, budują swoje "ja" o swoje emploi - tatuaże, piercingi, krzykliwe ornamentyki, czerń. Buduje się grupa, namiastka upragnionej wspólnoty, na którą w dzisiejszej rzeczywistości nie ma szans. To niczym nie różni się od zunifikowania korpoludzików, czy codziennie przebywających ludzi w mallach.

Warto opierać się na nauce, a nie na słowach ludzi, owszem starających się zmieniać, i zrozumieć, ale jednak z bardzo dawna. Solidarność i pomoc wzajemna tak, ale to zależy od poziomu cywilizacyjnego. I warto się przyjrzeć, po co ta pomoc jest u nas, czy szerzej u naczelnych - altruizm nawet zdało by się najczystszej miary, jest motywowany korzyściami.

Przypisywanie neoliberalizmowi i kapitalizmowi zmian w strukturze ludzkiej zbiorowości i egzystencji jest nadużyciem. Bez względu na ustrój, ludzie byli wyzyskiwani, oszukiwani, dostawali mało za swoja pracę, a ktoś się na niej bogacił. "Biologiczna kruchość istnienia" była zawsze, jako ludzie nie jesteśmy zaprogramowani do długiej i szczęśliwej egzystencji. Warto jednak zwrócić uwagę, że jak dotąd nie było w historii naszego gatunku takich możliwości ochrony zdrowia, przedłużania życia, możliwości kształtowania się w kierunku przetrwania czy funkcjonalności. Porównując starożytny Rzym, Francję Króla Słońce, czasy realnego socjalizmu z czasami obecnymi naprawdę nie wiem, jak można wypisywać takie bzdury. Podobnie z władzą - to prawda, że nie jest cudownie, nie żyjemy w oazie wolności, a władza ma szerokie pole do działań, lecz znowu porównując do poszczególnych etapów rozwoju, nigdy jeszcze nie było takich możliwości reagowania czy wyrażania sprzeciwu. Za to, co dziś nawet ze strony władzy nie otrzyma się mandatu, 200 lat temu karano śmiercią lub torturami.

Dla mnie ten tekst jest kolejnym, nużącym bełkotem, formalnie osadzonym w 19 czy 20 stuleciu. Roszczeniowym wobec rzeczywistości, głosem łajz i mamisynków, którzy potrafią tylko krytykować i jojcyć jaki to świat zły. Czy daje jakieś recepty? Odpowiedzi? Wykazuje możliwości? Prokuruje strategię? Nie. Narzeka, dosyć oględnie punktuje, sieje czarnowidztwo.

Ten system wcale nie prowadzi jedynie do samotności i cynizmu. Znam całkiem sporo osób, które codziennie biorą się z nim za bary, potrafią jak tylko jest to możliwe w granicach ludzkiego oprogramowania wyjść poza te schematy życiowe. I nie są to ludzie cyniczni, samotni, non stop przerażeni, jak stoi w tekście. A żyją całkiem całkiem. Tylko że oni nie są już na etapie narzekania, rezygnacji, niezadowolenia że "masy nie ruszają". Bo może mimo swej tak tu wyszydzanej przedsiębiorczości, asertywności i konsekwencji, mają pokorę, która mówi im, że żądanie od tych mas takich czy innych zachowań, nawet z tych najszczytniejszych, to arogancja i buta, biorąca się zafałszowania obrazu rzeczywistości, z ideologi przyjętej miast własnych opinii i swojego "ja".

zgadza się, buntowanie się

zgadza się, buntowanie się jest mechanizmem adolescencyjnym. W skali społeczeństw i całego naszego gatunku też jest to mechanizm adolescencyjny i nazywa się to historią, może obiło ci się o uszy to słowo.

Krótko mówiąc to, że "Za to, co dziś nawet ze strony władzy nie otrzyma się mandatu, 200 lat temu karano śmiercią lub torturami." jest wynikiem tego że ludzie się zbuntowali i to zmienili

elity jednak zawsze się bronią i pomimo tego, że w wielu miejscach "nigdy jeszcze nie było takich możliwości reagowania czy wyrażania sprzeciwu." to z drugiej strony nigdy jeszcze nie było takich możliwości tłumienia sprzeciwu lub manipulowania nim przez elity do własnych celów
Z aktualnych przykładów - wydarzenia na Ukrainie czyli jak skanalizować bunt żeby stworzyć jeszcze gorszy system niż był

Radykalna, rewolucyjna symbolika nowego ruchu miała przyciągnąć młodzież, a także pozwolić na wykorzystanie pokładów niezadowolenia, jakie narastały w społeczeństwie.

http://www.lewica.pl/?id=29253&tytul=Piotr-Ciszewski:-Demokracja-na-wyno...

za to z tym się zgodzę:
Czy daje jakieś recepty? Odpowiedzi? Wykazuje możliwości? Prokuruje strategię? Nie. Narzeka, dosyć oględnie punktuje, sieje czarnowidztwo.

życie jako przetrwanie

życie jako przetrwanie gatunku? Opierasz to na jakiejś konkretnej koncepcji naukowej? Bo bez rozwinięcia to po prostu masło maślane. Władza generalnie się zwija i przemieszcza w rejony bliżej nieokreślonego systemu finansowo - korporacyjnego. Bunt stracił swój społeczny wymiar właśnie przez zatomizowanie społeczeństw i opanowanie dyskursu przez jeden model ekonomiczny bez alternatyw. Znasz ludzi, którzy żyją "całkiem, całkiem"? No i co w związku z tym? Nie mamy recept? Ty masz? To dawaj.
Generalnie to twój koment wydaje się przestarzałym, poczciwie liberalnym opisem swojej wymyślonej koncepcji klasy średniej, tak dzielnie "biorącej się z życiem za bary".

Polski anarchizm -

Polski anarchizm - poczekalnia do życia. Żeby to był jakiś straceńczy nihilzm, ale to jest po prostu narzekanie starych dziadów w przychodni na rząd, pogodę, dzisiejszą młodzież.

zmiany przyniósł powolny

zmiany przyniósł powolny rozwój, nigdy rewolucje - chyba że na gorsze. Ewolucja, nie rewolucja. Dość majaków o zrywach, jak coś nie działa to nie ma rady, a nie działa, ani nie zadziałało. Jasne, historia jest pełna błazenad i bezsensownych rzezi, bo coś się komuś uroiło. I? Elity jak obalisz, utworzysz pustkę, w którą wejdą nowe. To jest organizacja homo sapiens, człowiek inaczej nie umie.

"powolny rozwój" może

"powolny rozwój" może dotyczyć całej historii a rewolucje sa jego częścią
Jeśli natomiast masz na myśli jakieś reformy to one również sa wymuszane przez ruchy rewolucyjne. Bez ciśnienia rewolucji nigdy nie byłoby reform. Elity i rządzący rezygnują ze swoich przywilejów tylko jeśli są do tego zmuszeni

Rewolucje zawsze niosą ze sobą zmiany i jeśli są konsekwentne to są zmiany na lepsze. Tylko nieudane rewolucje niosą ze sobą zmiany na gorsze - a nieudane rewolucje to takie w których pojawiają się jakies nowe elity. Kontrrewolucje też niosą zmiany na gorsze. Jeden przykład już podałem wyżej ale można je mnożyć - hamowanie rewolucji przez jakobinów w czasie rewolucji francuskiej, hamowanie rewolucji przez bolszewików w Rosji, hamowanie rewolucji przez faszystów i stalinistów w Hiszpanii a potem w całej Europie itd.

Historia jest pełna eskapad i bezsensowych rzezi dokonywanych głównie przez obrońców porządku.

Reformy mają do tego taką brzydką cechę że łatwo je cofnąć. Na przykład 100 lat poświęcono na socjalne reformy kapitalizmu i neoliberalizm cofnął dużą ich część w ciągu kilkunastu lat. Jest to dowód na to że reformy nie działają tak jakby chcieli ich zwolennicy.
Dośc majaków o reformach ;)

To jest organizacja państwa i systemów ekonomicznych opartych na wyzysku (obecnie kapitalizmu) dopóki będzie się akceptować jedno i drugie, to zmiany na gorsze lub wycofywanie zmian na lepsze będzie się powtarzać.

Musiałeś urwać się z choinki, bo przez większość swojej historii homo sapiens miał całkowicie inna organizację niż obecna. Wystarczy nie powtarzać starych błędów i uczyć się historii

to ty Heglowski wężu po

to ty Heglowski wężu po studiach?

przez większość swojej

przez większość swojej historii homo sapiens miał całkowicie inna organizację niż obecna

tzn jaką?

W aspekcie własności i w

W aspekcie własności i w aspekcie władzy podobną do części dzisiejszego ruchu anarchistycznego (alternatywny lajfstajl) co zauważają antropolodzy :)

http://www.anthropology-news.org/index.php/2013/01/10/the-gift-anarchism...

Marksiści a czasem i anarchiści nazywaja to "komunizmem pierwotnym" jeśli redukują wszystko do ekonomicznego aspektu wspólnej własności, a to był raczej pierwotny anarchokomunizm.
Ludzie żyli w takich społeczeństwach przez 99% historii

http://drabina.wordpress.com/2010/02/04/komunizm-pierwotny-jako-naturaln...

Po angielsku jest dużo tekstów i książek na temat anarchii w przeszłości jedna z lepszych to Barclay "Ludy bez państwa", poszukaj w necie, tu jest skrót:

Anarchy, as the absence of government, is neither chaos nor some impossible Utopian dream. In fact it is a very common form of political organisation and one that has characterised much of the human past. People Without Government describes briefly the anarchic political structures of a number of these societies. True they are mainly small-scale hunting, gathering and horticultural groups. However, the social organisation of certain large populations with complex relations is also sometimes anarchic. Thus anarchy applies to a broad spectrum of different kinds of societies.

http://www.christiebooks.com/ChristieBooksWP/2013/04/people-without-gove...

Jak widać, są różne

Jak widać, są różne historie.

masz w 100% rację, jest

masz w 100% rację, jest historia rządzących i historia rządzonych, anarchiści odwołują się do tej drugiej

http://en.wikipedia.org/wiki/People's_history

Taki podział świata jest

Taki podział świata jest śmieszny. Czarno-biały, prostacki, charakterystyczny dla ubiegłego stulecia.

Słyszałem o tym tym twoim

Słyszałem o tym tym twoim poglądzie - rządzący to rządzeni, wolnośc to niewola, pokój to wojna itd.
Wszystko jest w szarym odcieniu.

A jakies uwagi na temat oddolnej historii, historii zwykłych ludzi?

To jest twoja projekcja. Ja

To jest twoja projekcja. Ja bym mówił o mienieniu się wieloma kolorami, a każdy z tych kolorów ma jeszcze mnóstwo odcieni, a każdy człowiek dany kolor widzi jeszcze inaczej.

Projekcja to jest co piszesz

Projekcja to jest co piszesz na temat rządzących i rządzonych. Większosc ludzie nie ma z tym problemu, wystarczy sobie poczytać kolejne badania, co ludzie sądzą o rządzących.

A co to oznacza - sądzą?

A co to oznacza - sądzą? Czy to się przekłada na konkretne wybory, działania? Nie. Polacy na potęgę narzekają (polki mniej) na polityków, urzędników i biznesmenów, a na co dzień usługują im jak się da, co jakiś czas do wyborów, i wybierają tych których nienawidzą po raz kolejny.
Druga sprawa, że w większości ludzie ukształtowani przez system, czy to PRL czy dzisiejszy konsumpcjonizm, niewiele mają do sądzenia. W szczególności ci młodsi. Przeważnie to oni w ogóle nie sądzą. Nie mają poglądów. Nie dokonują wyborów opartych na analizie. Chcą, daj, chcę, fajne, ma być odpał, a tak to trza zapierdalać w tyrze, żeby na ten odpał mieć. To już jest dominujący model osobowości, ze zmianami neurofizjologicznymi, by sprostać rynkowi - borderline, narcyzm, życzeniowy obraz świata. Młodzi nie lubią polityków, nie dlatego że oni są źli, cyniczni czy chciwi. Nie lubią ich,, bo są drętwi, nie bujają się mówiąc, i opowiadają o jakiś nieistotnych rzeczach, jak np. jak wpłyną spadki rynkowe w Rosji spowodowane sankcjami na ceny gazu. I to jest "osąd" ludzi na temat rządzących. Powiedz im, że są rządzeni, że zaliczają się do prekariatu, to cię splują, bo oni byli właśnie w ZARze i Haenemie, a ty jesteś nudny smęt pierd ser w zniszczonych ciuchach. Ciuchy mają bowiem być zniszczone fabrycznie, postarzone i wintydż.

A co to oznacza -

A co to oznacza - sądzą?
oznacza dokładnie to, że "widzą świat w czarno-białych barwach" podobnie jak napisałem wyżej. To znaczy, że wiekszośc ludzi ma w tym punkcie poglądy "charakterystyczne dla ubiegłego stulecia" oraz anarchizmu :) W odróżnieniu od ciebie.

Ludzie nie lubią polityków bo uważają ich za kłamców, oszustów i złodziei (tzn z tego samego powodu co i anarchiści)

Z tego też powodu nie chodza na wybory, a ci co chodzą głosują na tzw. mniejsze zło. Ludzie którzy naprawdę popierają konkretne partie to jest garstka w społeczeństwie, po kilka procent dla PO i PiS.
Większośc uważa, że to co mamy o pseudodemokracja i zwykli ludzie i tak nie mają wpływu na to co się dzieje w kraju, więc po co tracić czas na wybory?

Niespełna jedna piąta Polaków jest przekonana, że ma jakiś wpływ na sprawy kraju (19 proc.), natomiast zdecydowana większość (79 proc.) uważa, że nie ma żadnej możliwości wpływania na bieg spraw publicznych - wynika z sondażu CBOS.

Ponad połowa Polaków (56 proc.) uważa, że od ludzi takich jak oni nie zależy ani to, co się dzieje w skali ogólnopolskiej, ani na poziomie lokalnym. Jedna czwarta badanych (25 proc.) ma poczucie wpływu jedynie na to, co dzieje się w ich miejscowości. Niespełna jedna piąta (17 proc.) uważa, że ma wpływ zarówno na sprawy kraju, jak i miasta lub gminy, nieliczni (2 proc.) sądzą, że mają wpływ wyłącznie na sytuację w kraju.

Jak wynika z danych CBOS, w ostatnim czasie odsetek osób przekonanych o tym, że obywatele mogą wpływać na decyzje rządzących, wyraźnie się obniżył: obecnie tylko 19 proc. Polaków - o 11 pkt proc. mniej niż w 2012 r. - uważa, że ma na to jakikolwiek wpływ.

http://www.stefczyk.info/wiadomosci/raporty-stefczyk-info/cbos-polacy-cz...

Polacy polubili referenda. Dają realny wpływ na władzę

http://forsal.pl/artykuly/697843,polacy_polubili_referenda_daja_realny_w...

jak się rozmawia z ludźmi nie trzeba ich przekonywać że państwo jest do dupy a szef to złodziej i krętacz okradający pracowników. To jest wyważanie otwartych drzwi.

Trzeba pokazywać rozwiązania tego stanu rzeczy a tym niestety anarchiści w Polsce się nie zajmują

sama krytyka i protesty
Będa się potem mocno dziwić jak ludzie zaczną głosować na Ikonowicza albo na nacjonalistów z drugiej strony

Nie interesuje mnie za bardzo gimbaza więc reszte pomine milczeniem, idź sobie pogadać o tym z korwinowcami

A co mnie obchodzą

A co mnie obchodzą korwinowcy. Widziałem grupki ostatnio przy stolikach zbierających podpisy. Biedni chłopcy, wyglądający jak z konwentu fantasy czy rpg.

"Trzeba pokazywać rozwiązania tego stanu rzeczy a tym niestety anarchiści w Polsce się nie zajmują

sama krytyka i protesty
Będa się potem mocno dziwić jak ludzie zaczną głosować na Ikonowicza albo na nacjonalistów z drugiej strony" - to fakt

natomiast polskie państwo nie jest bardziej do dupy, niż inne, a szef nie zawsze jest złodziejem itp, warto coś pozytywnego w końcu powiedzieć. I to, co można z tym robić.

z gimbazy się smiejesz - to co, z pokoleniem 50+ rewolucje chcesz robić? poowodzenia, atak klapkami kubota.

w Polsce pokolenie 50+ bywa

w Polsce pokolenie 50+ bywa bojowe, popatrz sobie na demonstracje wkurwionych pisowców ;)

a moja anarchia jest

a moja anarchia jest ahistoryczna

w ogóle jest

w ogóle jest najtwojsza
kultywowana w Tobie
szczeżnie wraz z Tobą
i nic nie zostawi
ale ważne, że jesteś sam dla siebie anarchistom.

twój komunizm choćby był

twój komunizm choćby był jak najbardziej zatroskany o losy całej ludzkości, sczeźnie również wraz z tobą. Ale przynajmniej nabijesz statystyki i będziesz żyznym nawozem socjalistycznej historii.

w kim ma być kultywowana

w kim ma być kultywowana jak nie we mnie i przeze mnie ? Ma nie być moja i stać się obiektem transakcji ideologicznych? Szczeźnie ze mną, jak każda idea, która zniknie wraz z jej nosicielem, a zostawi po sobie tyle na ile będzie stać jej właśiciela.

Ps. Pozdro wszystkim anarchistą*

POLICJANCI ANARCHII NA

POLICJANCI ANARCHII NA STRAŻY POWINNOSCI

Chyba milicjanci.

Chyba milicjanci.

...

Historia dzieli się na historie tych którzy ją mają i tych którzy ją kształtują
bezsensu ale brzmi fajnie gdybym był beszczelny to bym wystartował w wyborach
ale mam wyjebane bo to wszytko jest bez znaczenia a cała moja historia
dotyczy dnia dzisiejszego w którym to spostrzegłem mym okiem przenikliwym że mam w pokoju bajzel, pusto w portfelu i jestem już tak pijany że nie chce mi się umyć.
Co się tyczy kwesti ukrainy to wiadomo USA ma największy interes w tym aby w tej części świata był bajzel
a jak jest abra kadabra to zauważysz że takie zadymy dzieją się od jakiegoś czasu wszędzie tam gdzie USA ma w tym największy interes Arabskie Wiosny, Ukraińskie lata, Estońskie zimy
tylko naiwniak myśli że USA chce się obustronnie przyjaźnić Jeuropom od kąd Jeuropa stała się UE/EU wpólnotą i chce zbódować "mocarstwo" mogące konkurować z innymi mocarstwami eg Chiny/Ruskie i ich rakiety
dotego dodaj kryzys i pomnóż razy to kto wymusił podwyżki za gaz w Ukrainie po zwycięstwie "Ludowej Rewolucji"
Amen

zgodze się w przypadku

zgodze się w przypadku Ukrainy ale sie nie zgodze w przypadku Arabów. USA nie miały żadnego interesu w tym zeby destabilizować Tunezję czy Egipt. Miały interes w tym, żeby przenieść zawieruche do Iranu, Libii i Syrii. W Iranie im sie nie udało, w Libii i Syrii ostatecznie też nie bo zamiast prozachodnich ruchów sytuacje zaczęli kontrolować islamiści. USA straciły na arabskiej wiośnie

że mam w pokoju bajzel,

że mam w pokoju bajzel, pusto w portfelu i jestem już tak pijany, że nie chce mi się umyć - z opisu wynika żeś menel. Przenikliwe oko i menel mieć może, co nie zmienia faktu, że choćby nie wiem jak yntelygentny był, to jest tylko menelem.

Przyjaźnie między frakcjami to są w piaskownicy. Potem wchodzi interes. Wspólny, indywidualny. Słowa o przyjaźni to taka mowa socjotechniczna, o czym tu mówić - było, jest i będzie, bo inaczej się niby jak ma dać? Niby czemu bajzel? Jeśli stabilność w tym rejonie oznacza słabość Rosji, to niby jak? W przeciwieństwie do Chin, Rosja jest nieobliczalna. A co oni wiedzą o sobie, to nikt z nas nie wie.

Odwołują się wielu

Odwołują się wielu rzeczy. Z których większość jest kompletnie zdezaktualizowana. Problem w tym, czy w ogóle można być nierządzonym. I to na takim poziomie, że czy w ogóle człowiek wolny fizjologicznie i psychologicznie mógłby przetrwać.

W świetle nauki, wolna wola nie istnieje. Koktajl genów, wychowania, obiektywnego stanu rzeczywistości zmuszającej nas do wykonywania czynności nie tylko beznadziejnych,, ale też wstrętnych. Procent możliwości kształtowania człowieka lepiej decydującego o swoim losie, bardziej świadomego, jest niewielki. I tu jest pies pogrzebany. Bo przekonywanie, czyli próba formowania nowego świata czy człowieka, nie różni sie niczym od propagandy chociażby Białego Domu. Paradoksem jest to, że w wykonaniu anarchistów to skrajnie naiwne nawoływania, nie obliczone na efekt, z dziecinną metodyką, co czyni je bezużytecznymi. Właściwie te zmiany, z którymi anarchizmowi po drodze, niewielkie, dokonały się za sprawą kultury wysokiej i popkultury. I, jak widzimy chociażby po narastającej kolejnej Cold War, są one naskórkowe.

Akurat większość z tych

Akurat większość z tych rzeczy, do których odwołują się anarchiści jest aktualna jak nigdy.
Dodatkowo widzę, że masz problemy z czytaniem, więc powtórze jeszcze raz, ludzie żyli w systemie "anarchokomunistycznym" przez 99% naszej historii, więc nie trzeba się zastanawiać "co jest możliwe" bo jest to na pewno możliwe, skoro tak było.

Kwestia wolnej woli nie ma w ogóle z tym związku, chyba że się zaczniemy zastanawiać nad tymi jakimi motywami kierowali sie wtedy ludzie podejmując decyzje i jakimi będą się kierować w nowoczesnym anarchizmie tzn w demokracji ekonomicznej i politycznej.
Możesz sobie powiedzieć, że decyzje ludzi będą czymś tam zdeterminowane - i co z tego wynika? Kompletnie nic.
Wolna wola to problem filozoficzny a tu chodzi o wolność polityczną i ekonomiczną - właśnie o podejmowanie decyzji

Jeśli chodzi o to co do tej pory udało się osiągnąc anarchizmowi to jest tego dość sporo, głównie w sferze socjalnej. Kiedy anarchiści zaczynali działać w połowie XIX w to większośc programów organizacji anarchistycznych dotyczyła takich kwestii jak publiczna edukacja (nie było jej wtedy), publiczna służba zdrowia, komunikacja publiczna ogranicznie czasu pracy, zakaz pracy dzieci itd. Z popkulturą ma to raczej niewielki związek
Tak więc reformy udało się na pewno przy okazji osiągnąć - reformy jednak nie są trwałe, więc powraca tu znowu problem - reformy czy rewolucja.

Co do popkultury i kultury wysokiej, nie mam pojęcia o co ci może chodzić ani jakie osiągnięcia anarchizmu dokonały się za ich sprawą. Ale chętnie się dowiem co jeszcze udało się nam osiągnąć więc rozwiń temat.

Jeśli chodzi o władzę, to ktoś wyzej pisał że władze w dużej częsci krajów nie sa już tak zbrodnicze jak kiedyś, nie trafia się pod ścianę za głoszenie poglądów anarchistycznych itd. - też jest to jakieś osiągnięcie które zostało wywalczone m.in za sprawą anarchistów

Twój problem, podobnie jak większości krytyków anarchizmu, polega na tym że jesteś nieukiem, nie wiesz ani jakie poglądy mieli anarchiści, ani jakie mają i czemu mają takie jakie mają. Dlatego twoja krytyka wychodzi tak kiepsko i jest nie na temat.

To dotyczyło przeszłości, a teraz druga sprawa - kwestia "zimnej wojny". Wiadomo że ruch anarchistyczny nie jest tak silny jak kiedyś a to co robi, robi w ramach szerszych ruchów antysystemowych, lewicowych i wtedy jest w stanie jakoś wpływać na sytuację, podobnie jak reszta ludzi w tych ruchach.

Czy te ruchy antysystemowe wpływają na sytuacje na świecie? Wpływają, żadne mocarstwo nie jest już w stanie prowadzić takich wojen jak kiedyś, dlatego Ukraina nie została jeszcze rozjechana czołgami i nie zginęło milion ludzi. Wymyślają teraz nowe terminy typu "miękka agresja" itd
I dlatego kraje zachodnie jeszcze nie wysyłają swoich wojsk. Takich rzeczy mocarstwa nie mogą już robić z przyczyn politycznych tzn sprzeciwu swoich własnych obywateli. Mogą prowadzić ograniczone konflikty ale nie na pełną skalę bo to budzi sprzeciw ludzi i protesty.

W anarchokomunistycznym

W anarchokomunistycznym przez 99% naszej historii? Czy jak homo sapiens wyszedł z Afryki, to był anarchokomunizm? Jak ścierał się z innymi hominidami, to był anarchokomunizm? Jak wracał kolejnymi falami do Afryki, też? Bezwzględne zasady grupy, gdzie silniejsi mieli wpływ, podział dóbr i obowiązków wg. hierarchii ... Potem w Mezopotamii, Egipcie, też pewnie był anarchokomunizm. Jarl wśród wikingów to typowy przykład anarchokomunistycznego członka społeczności. I oczywiście, w Lemurii, Atlantydzie i Mu tez królował 99% czasu anarchokomunizm.

Kwestia wolnej woli i tych motywów ma kluczowe znaczenie. I nie wcale w obszarze filozoficznych rozważań, tylko w celu organizacji społecznej i zmian w celu np. zatrzymania procesu niwelowania przyrody.

Wolna wola to problem neurologiczny, fizjologiczny i psychologiczny. Warto zapoznać się z choćby popularnonaukowymi wersjami badań nad tożsamością człowieka w zależności od środowiska, o stosunkach w grupie, o tworzeniu się hierarchii. Polityczne czy ekonomiczne w obecnym czasie są pustymi pojęciami.
http://wyborcza.pl/1,137504,15702469,Pani_sprzatajaca_kupy_na_Wawel.html - pierwsze z brzegu, czytane dziś przy kawce: jak nawet taki wywiadzik nie zmienia pewnych rzeczy w kwestii np. zainteresowania młodych ludzi ideami anarchizmu i działaniem, to szkoda.

Nie ma żadnego problemu, reformy czy rewolucja. Tzn. tak postawiony problem, już samymi pojęciami odrzuca. I to u dorosłego człowieka jest to zapleśniałe i archaiczne, a co dopiero u 19 latka. Rewolucje pokazały już, czym się kończą, zawsze tak samo. "Motłoch" działa tak samo - erupcja gniewu, niszczenia i zemsta, a potem oddanie się pod skrzydła nowej, wyłonionej w rewolucji elity.

Nie wiem jak możesz twierdzić, że jestem nieukiem, po kilku zdaniach wpisanych do netu. Tym bardziej, że nie sypię kurwami na lewo i prawo i jakoś udaje mi się składać zdania. Ja tak o Tobie bym nie napisał. Tytułami naukowymi sypał nie będę, natomiast ważne jest, że podstawy i początki bardzo dobrze znam, ba, zachwycałem się nimi i przesiąkałem jeszcze w połowie lat 90 tych. I dlatego właśnie czasem coś piszę, bo widzę, jak działa odwoływanie się cały czas do rzeczy nieaktualnych, wciskanie na siłę rzeczywistości dzisiejszej w 19 wieczne analizy i metody.

Popkultura i wysoka ma ogromne znaczenie, jak cała kultura, ignorowana w jakimś workerystowskim i antyynteligenckim spaźmie wśród polskich A. Uważam, że ktoś kto nie dostrzega wpływu tej sfery, albo choćby dzisiejszych mediów i sposobów przepływu informacji, nie ma co się wypowiadać na temat ekonomii i polityki. Swoich wypowiedzi nie nazwał bym krytyką, a środowisko anarchistyczne niestety dobrze znam. I widzę ogromne różnice na niekorzyść w stosunku do choćby lat 90 tych, nie mówiąc już o 19 wieku. Tak jak i z nacjonalistami dzisiejszymi, których by ci dawni z czasów II WŚ powsadzali w najlepszym razie do więzień za hitleryzm.

Mocarstwa są w stanie prowadzić wojny w dawnym stylu, tylko po co? To nieopłacalne kompletnie. Wojna ma określony cel - rzeczywistość diametralnie się zmieniła od choćby czasów Reagana i te cele osiąga się innymi metodami. Protesty wzbudzi? Stworzy się strony na FB i będą lajki? Twoja wiara w siłę protestów jest dosyć zabawna. Tym bardziej że obecnie próżno szukać takich, w których by ktoś nie dokonywał swoich rozgrywek. Zresztą, kiedy ich nie było. Różne modele społeczne, jak protesty na Wall Street, i Euromajdan, a jak wspaniale rozegrane. Zawsze z korzyścią dla "kapitału", rządzących, policji i wojska. I tu się właśnie przydaje wiedza o człowieku. Dlaczego i w którym momencie ludzie się zbierają i zaczynają "protestować".

1.anarchokmunizm

Napisze odpowiedź w odcinkach rozbijając na poszczególne kwestie

1. Pierwotny anarchokomunizm

W anarchokomunistycznym przez 99% naszej historii? Czy jak homo sapiens wyszedł‚ z Afryki, to był‚ anarchokomunizm? Jak ścierał‚ się z innymi hominidami, to był‚ anarchokomunizm?

Bezwzględne zasady grupy, gdzie silniejsi mieli wpływ, podział dóbr i obowiązków wg. hierarchii

Zgadza się, był to "anarchokomunizm" pierwotny. Aż do czasów uformowania się państwa i podziałów klasowych które pojawiły się stosunkowo niedawno. Niektórzy podkreślają wspólną własność wiec piszą o "komunizmie pierwotnym" inni podkreślają brak państwa i pisza o historycznej anarchii - ale to był jeden i ten sam sposób życia.
Jeżeli chodzi o scieranie się z innymi hominidami to nie wiem co to ma do rzeczy. Oczywiscie że się ścierali bo zasadniczo ten "anarchokomunizm" dotyczył‚ grupy Dlatego był >>pierwotny

anarchokomunizm c.d

co jest połowa komentarza została wycięta

c.d.
"anarchokomunizm" mógł obejmować i w końcu objął także innych:

While cooperation is common in many species, Homo sapiens is exceptional in that in humans cooperation extends beyond close genealogical kin to include even total strangers, and occurs on a much larger scale than other species except for the social insects.

Ten cytat i kolejne są z kolejnej ciekawej książki (też do ściągniecia z internetu):

A Cooperative Species HUMAN RECIPROCITY AND ITS EVOLUTION
Samuel Bowles and Herbert Gintis
Princeton University Press 2011

Here is Christopher Boehm's (2007) summary, based on the common characteristics of the 154 foraging societies (about half of those in the ethnographic record) thought to approximate ancestral “highly mobile. . . storage-free economic systems”: These highly cooperative nomadic multi-family bands typically contain some unrelated families, and band size, while seasonably variable, seems to be around 20–30 individuals with families often moving from one band to another. Band social life is politically egalitarian in that there is always a low tolerance by a group’s mature males for one of their number dominating, bossing, or denigrating the others. . . economic life also tends to be quite egalitarian because of nomadism and a strong sharing ethic which damps selfish and nepotistic tendencies. . . regional social networks exist. . . [and] socially or militarily facilitated group defense of resources is far from infrequent. . . Drastic resource unpredictability, another likely factor [contributing to group conflict] could have been especially important in the changeable Pleistocene.

Zwłaszcza zwróć uwagę na egalitaryzm i niską tolerancję grupy wobec silniejszych jednostek ktore probują zdominować innych. Grupy ludzi broniły się przed nimi i broniłyy się przed "ścisłą hierarchią" w takim sensie jak jÄ… rozumiesz. Tak samo broniły się przed egoistycznymi tendencjami.

Masz archaiczne (żeby nei powiedzieć zapleśniałe) poglądy na kooperację i konkurencje, wymyślone w XVIII wieku przez filozofów w rodzaju Hobbesa.
Śmieszne że wspomniałeś o Atlantydzie, bo Atlantyda jako "państwo a bezwzględnej hierarchii" wymyślił sobie Platon w ramach swoich antydemokratycznych poglądów. Tzn robił dokładnie to co ty, zbudował sobie mityczną przeszłość.

The growing interest in generous and civic-minded predispositions in the social sciences has been paralleled in biology, where the evolution of cooperative behavior, in the opinion of the editors of Science, is one of the top 25 questions facing scientists today (Kennedy et al. 2005). Biological classics such as Konrad Lorenz (1963) On Aggression and Richard Dawkins' (1976) The Selfish Gene have now been joined by works whose titles signal the shift in attention: Good Natured, by Frans de Waal (1997),
Mother Nature, by Sarah Hrdy (2000), The Moral Animal, by Robert Wright (1995), Origin of Virtue, by Matt Ridley (1998), Unto Others, by Elliot Sober and David Sloan Wilson (1998), Altruistically Inclined? by Alexander Field (2004), The Genial Gene: Deconstructing Darwinian Selfishness, by Joan Roughgarden (2009), and Moral Origins: Social Selection and the Evolution of Virtue, Altruism, and Shame, by Christopher Boehm (2011).

These recent works are reminiscent of Pyotr Kropotkin's Mutual Aid a century earlier, a book that had advanced a kinder, gentler view of the evolutionary process in opposition to the then popular dog-eat-dog Social Darwinist claims about what natural selection entails for human behavior. The moral, generous, and civic-minded predispositions documented in these works and in the pages that follow show that evolution can not only foster self-interest but also promote the generous and ethical behaviors
that help us escape the prisoner's dilemma and avert the tragedy of the commons, and that permit us to sustain the hope for a society committed to freedom and justice for all.

Nauka wychodzi ze ślepej uliczki Huxleya i wraca do Kropotkina. Po prostu masz poglądy charakterystyczne dla ubiegłego stulecia ;)

2.cala reszta

2. Cała reszta

Kwestia wolnej woli i tych motywów ma kluczowe znaczenie. I nie wcale w obszarze filozoficznych rozważań tylko w celu organizacji społecznej i zmian w celu np. zatrzymania procesu niwelowania przyrody.

Nie ma znaczenia w takim sensie jak ją rozumiesz i napisałem ci dlaczego - anarchizm dotyczy politycznych i ekonomicznych ram podejmowania decyzji a nie samej treści tych decyzji. Decyzje mogą być zdeterminowane (nie ma wolnej woli w sensie filozoficznym) albo niezdeterminowane (jest wolna wola w sensie filozoficznym), dla anarchizmu to bez znaczenia

Po prostu podejmuje się decyzje np w dzisiejszych czasach głosując. Co ma do tego wolna wola? Że niby nie można zagłosować? :-D

Tak było w "anarchomunistycznej" przeszłości o czym jest mowa w tej ksiazce którą cytowałem tzn jest tam tez mowa o motywacjach ludzi, kwestiach racjonalności wyboru. Np egoistyczne motywy działań wzmacniają kooperację - w taki sposób wyewoluował nasz gatunek (o czym już pisałem przy anarchomunizmie pierwotnym). Egalitaryzm też może mieć egoistyczną motywację (tak to działało u ludzi od zawsze) Ba, altruizm może mieć egoistyczną motywację - dlatego że to wszystko opiera się na wzajemności.

Weź taką twoją przyrodę - co to za różnica czy ktoś chce jej bronić dlatego, że lubi przyrodę z przyczyn estetycznych czy dlatego że uważa że to leży w naszym interesie jako społeczeństw czy jako gatunku bo inaczej nie przetrwamy?

Nie ma żadnego problemu, reformy czy rewolucja. Tzn. tak postawiony problem, już samymi pojęciami odrzuca. I to u dorosłego człowieka jest to zapleśniałe i archaiczne, a co dopiero u 19 latka. Rewolucje pokazały już czym się kończą zawsze tak samo. "Motłoch" działa tak samo - erupcja gniewu, niszczenia i zemsta, a potem oddanie się pod skrzydła nowej, wyłonionej w rewolucji elity.

Tak, odrzuca może w Polsce wśród śmiesznych liberałków z wypranym mózgiem :) Tymczasem na świecie robi się gorąco i rewolucja jest znowu aktualnym tematem.

Jak na razie nowoczesne udane rewolucje angielska, amerykańska francuska skończyły się wprowadzeniem demokracji parlamentarnej i kapitalizmu (tzn tak naprawdę nie skończyły sie tylko żyjemy w tym porewolucyjnym świecie w którym te rewolucje wygrały) bo takie poglądy w większości mieli tamci rewolucjoniści

Reszta to były próby rewolucji. A to co opisałeś to równie dobrze moż być opis kontrrewolucji albo reform - tzn co ty sugerujesz, że w przypadku reform nikt się nie oddaje pod skrzydła elit? :)))

Popkultura i wysoka ma ogromne znaczenie, jak cała kultura, ignorowana w jakimś workerystowskim i antyynteligenckim spaźmie wśród polskich A. Uważam, że ktoś kto nie dostrzega wpływu tej sfery, albo chociażby dzisiejszych mediów i sposobów przepływu informacji, nie ma co się wypowiadać na temat ekonomii i polityki. Swoich wypowiedzi nie nazwałbym krytyką, a środowisko anarchistyczne niestety dobrze znam. I widzę ogromne różnice na niekorzyść w stosunku do chociażby lat 90 tych, nie mówiąc już o 19 wieku. Tak jak i z nacjonalistami dzisiejszymi, których by ci dawni z czasów II WŚ powsadzali w najlepszym razie do więzień za hitleryzm.

Dobra dobra, popkultura jest b. ważna (ROTFL) ale gdzie te sukcesy?

Zamiast pisać te głupoty przypatrz się lepiej działaniom obecnie rządzących i dzięki czemu oni odnoszą sukcesy tam gdzie odnoszą. Jak się przypatrzysz to zobaczysz że oni w rzeczywistości stosują podział na baze i nadbudowę.
Ekonomia to baza, reszta to drugorzędna nadbudowa i tak np. w przypadku Ukrainy wazne żeby wprowadzić neoliberalizm w gospodarce a resztę można oddać nawet nacjonalistom.

Mogliby ją oddać też kawiorowej, sorki, kulturowej lewicy w twoim stylu :) Dla kapitału to bez znaczenia

Nie widzę nic dziwnego w tym, że anarchiści jak musza wybierać wolą sie zjamowac wazniejszymi sprawami a nie drugorzędnymi kulturowymi kwestiami. A jak moga się zajmować obiema to sie zajmują - w odpowiednich proporcjach.

Media to zupełnie inna historia, z tym że anarchiści kwestię mediów akurat doceniają. Poza tym nie wiem o jakich anarchistach tu mówisz, bo anarchiści na świecie są wśród pionierów badań nad społeczeństwem informacyjnym np Manuel Castells to anarchista

Mocarstwa są w stanie prowadzić wojny w dawnym stylu, tylko po co? To nieopłacalne kompletnie. Wojna ma określony cel - rzeczywistość diametralnie się zmieniĹ‚a od chociażby czasów Reagana i te cele osiąga się innymi metodami. Protesty wzbudzi? Stworzy się strony na FB i będą lajki?

Rewolucja bedzie a nie lajki jak tych co dają lajki wyślą na wojnę i będą ginąć a w kraju beda ginąc ich rodziny - bo tak wygląda wojna na pełną skalę.

Rzeczywistośc się zmieniła tylko że tobie się chyba zdaje że rzeczywistośc się zmienia jak pogoda, bez wpływu ludzi na nią. Ruchy spoleczne ją zmieniają chociażby walcząc z rządzącymi, wychodzi z tego taka społeczna dialektyka.

Żaden zachodni kraj nawet nie próbuje juz tego robić bo wiedzą dobrze jaki sprzeciw to wywoła. W przypadku USA ostatnia taka próba to był Wietnam, nie dość że przegrali to o mało co nie doszło do rewolucji.

To co piszesz dotyczy juz rzeczystości przekształonej przez antywojenne poglądy w której wysyła się pare tysiecy ochotników co samego społeczeństwa prawie w ogóle nie dotyka (i dlatego władze są w stanie to zrobić) a nie parę milionów poborowych z których np milion zginie.

Przy czym swoich celów nie osiągają wcale - USA nie kontrolują Afganistanu czu Iraku, wprowadzanie "zachodniego stylu życia" żeby zachodnie firmy miały rynki zbytu też idzie raczej kiepsko. Pozycja USA systematyczie się pogarsza

W przypadku Ukrainy czy innych krajów muszą udawać wolnościowych rewolucjonistów żeby osiągnąć "swoje cele". To znaczy tu próbujesz tu twierdzić że rewolucja jest niekatualna tymczasem ci rządzący którzy są twoim zdaniem tak potężni i sprytni, muszę się przebierać za rewolucjonistów i wprost używają typowo anarchistycznych określeń - "oddolne rewolucje" itp. tak że potrafią zmylić nawet niektórych anarchistów. Byle demonstracja we wrogim kraju jest dla nich od razu oddolna rewolucja

Przypatrz się co system mówi o majdanie - rewolucja, demokracja bezpośrednia. Rewolucyjne zmiany. Lud na majdanie oddolnie zatwierdza lub nie zatwierdza polityków. Rewolucyjna sybolika (zacisniete pięści na flagach)
Oczywiście to wszystko jest fikcja i porzucają to natychmiast jak sytuacja się rozstrzyga, ale żeby zdobyć poparcie udają prawie że anarchistów

Tak muszą działać mocarstwa, żeby "osiągać swoje cele" i w momencie kiedy rewolucjonizm jest coraz bardziej aktualny do tego stopnia że kontrrewolucjoniści muszą go symulować, ty przekonujesz że jest nieaktualny :)

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.