Oświadczenie Syreny po brutalnej interwencji policji w Poznaniu

Kraj | Publicystyka | Represje

W roku, gdy Najwyższa Izba Kontroli ogłosiła bezprecedensową wieść, że 6,5 miliona ludzi w Polsce żyje w warunkach „nędzy mieszkaniowej”, zaś w samym środku tej katastrofy 200 tysięcy mieszkań zostanie wycofanych z użytku, bo popadną w ruinę.

W roku, gdy Główny Urząd Statystyczny podał, że przeciętny mieszkaniec tego kraju, gdyby zdecydował się przeznaczyć całą swoją pensję na zakup mieszkania, mógłby kupić niecałe pół metra kwadratowego – prawie dwa razy mniej niż dziesięć lat temu.

W roku, gdy poznański czyściciel kamienic Piotr Śruba – w bogobojnym milczeniu policji i władz – na dobre trafił do panteonu bóstw wyniesionych przez Święte Prawo Własności, obok Marka Mossakowskiego, Jana Stachury, i pomniejszych ubermanschów, jak Anna „lokator-to-nie-człowiek” Ferguson.

W końcu – chwilę po tym, gdy prezydent Poznania dopisał nową zwrotkę do Koko Euro Spoko, ogłaszając, że budżet miasta jest dziurawy, więc 51-milionowe cięcia dotkną żłobki, szkoły, komunikację i publiczne remonty,
Oddział szturmowy policji uzbrojony w karabiny maszynowe stanął w Poznaniu na ul. Podgórze na przeciw ludzi walczących o niszczejący budynek, by uchronić go przed popadnięciem w ruinę.

Dla wielu osób własność prywatna jest święta. Stąd, właściciel kamienicy ma prawo robić z nią co zechce: może ją zdewastować, zburzyć i wymienić na plombę apartamentowo-biurowcową – tak skrajne zachowania jawią się jako miara wolności gospodarczej w Polsce XXI wieku, trawionej przez głód mieszkaniowy. Brak zgody na wiele przejawów tej „wolności” traktowany jest w Poznaniu gorzej niż obraza uczuć religijnych. Nawet moskiewska akcja Pussy Riot zmieniająca cerkiew w salę koncertową nie zmobilizowała policji tak szybko jak poznańska akcja ludzi zmieniających pustostan w budynek zdatny do mieszkania. Ta sama religia ewidentnie zabrania policji na równie szybką interwencję wobec wieloletnich działań właścicieli-czyścicieli kamienic na Stolarskiej, Strusia, Piaskowej, a także w Warszawie, Łodzi, Krakowie...

Innych dziwić może, skąd się biorą ludzie, którzy, narażeni na pałowanie, kopniaki, gaz łzawiący czy w końcu więzienie, decydują się zajmować marniejące pustostany. Co to za ideologia?! „Niech się lewaki wezmą za robotę!”.

Tymczasem mieszkania nie świecą pustką na marne: podtrzymywanie sytuacji, w której tysiące lokali mieszkalnych – mimo ogromnego na nie zapotrzebowania – stoją puste, służy zyskownej branży nieruchomości. W całym kraju można zauważyć ścisłą korelację pomiędzy liczbą pustostanów, a wysoką ceną mieszkań. Dla przeciętnego mieszkańca miast posiadanie własnego dachu nad głową oznacza dług spłacany prawie przez całe życie.

W ciągu ostatnich siedmiu lat ceny mieszkań wzrosły niemal dwukrotnie. W Warszawie, gdzie zawsze było drogo, w latach 2005 – 2009 koszt metra kwadratowego w typowym mieszkaniu o powierzchni 36-60 m2 wzrosła z 4.900 zł do 9 440 zł (Źródło: REAS). Gdy ceny mieszkań poszły o 100 proc. w górę, średnie płace wzrosły zaledwie o jedną trzecią – wg danych GUS. Ewidentnie, w parze za wysokim kredytem na trzydzieści lat nie idą wysokie zarobki ze stałą umową o pracę.

Eksperci sektora prywatnego (nasze ministerstwa nie są szczególnie zainteresowane produkowaniem analiz nt. dystrybucji mieszkań) twierdzą, że nawet połowa budowanych lokali stoi pusta i jest przeznaczona wyłącznie na spekulację: w Warszawie jeszcze trzy lata temu było to 7,5 spośród 15 tysięcy nowych lokali. Jak jest w Poznaniu?
W końcu, co robią władze, by zapobiec oburzającym praktykom biznesmenów branży nieruchomości? Powiedzieć, że ani rząd ani samorządy lokalne nie są zainteresowane by zmniejszyć bańkę spekulacyjną, to mało. Władze dyscyplinują społeczeństwo przez podtrzymywanie głodu mieszkaniowego, dokładnie tak jak prywatni inwestorzy, tworząc te same patologie: domy bez ludzi i ludzi bez domów.

W Warszawie ponad 12 tys. ludzi (pięć tys. rodzin) czeka od blisko dziesięciu lat na lokale czynszowe. Połowa z nich dysponuje nawet wyrokiem sądowym przyznającym im natychmiastowe prawo do lokalu komunalnego - wynika z danych uzyskanych przez Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów. Jednocześnie, miasto posiadało w 2011 roku sześć i pół tysiąca pustych lokali; dwa tysiące z nich zdążyło już popaść w ruinę i nie nadaje się do mieszkania – ujawnili urzędnicy podczas rozmów z grupami skłotersko-lokatorskimi. Wolę władz najlepiej oddają ich decyzje, gdy jeden częściowo zreprywatyzowany dom dzielą z czyścicielami kamienic: zarządzenie kierunkowe prezydent Warszawy brzmi: „zrzec się części miejskiej”. Bliscy przyjaciele zabitej działaczki Joli Brzeskiej, z którą zakładali WSL – rodzina Baranków – mieszkają już niemal sami w dużym bloku na Dahlberga 5, który miasto dzieli z „duetem-SS”: Massalski-Mossakowski. Nie można pominąć, że zabójstwo Joli poprzedziło systematyczne opróżnianie kamienicy z mniej opornych lokatorów, aż w pustym budynku ostała się ona jedna. Czy naprawdę mamy biernie czekać na następną tragedię?! Nie będziemy czekać!
Także w Poznaniu szalejąca prywatyzacja idzie w parze z biernością władz, które nie tylko nie bronią mieszkańców w ich walce z czyścicielami kamienic, ale też same wytwarzają głód mieszkaniowy – w 2010 roku 800 poznańskich lokali czynszowych świeciło pustką.

Niezaprzeczalnie, władze lokalne i krajowe nie tylko mają obowiązek walczyć z głodem mieszkaniowym i bańką spekulacyjną, ale też mogą swobodnie sięgnąć po instrumenty prawne, których używają inne kraje dotknięte kryzysem mieszkaniowym. Francuskie prawo zezwala samorządom na przejęcie w zarząd długo niezamieszkanyh budynków i lokali. Anglia, walcząc z kryzysem miast po II wojnie światowej, zdekryminalizowała oddolną inicjatywę mieszkańców zajmujących pustostany. W zakompleksionej Polsce, której historia została przepisana tak mocno, że wszystkie chyba powstania zdają się być krwawą walką o „Boga i wolność gospodarczą”, media i władze uznają samą myśl o redystrybucji mieszkań za bluźnierstwo. Debata publiczna cofa nas do atmosfery Średniowiecza: tak jak teoria o obrocie ciał niebieskich pachniała diabłem, tak teoria o społecznym obrocie nieruchomościami to wręcz dzieło Stalina. Uzdrowi nas jedynie wiara w wolny rynek. Trzeba tylko zapomnieć, że największe kryzysy ostatnich lat – od USA po Hiszpanię – zaczęły się właśnie od tragedii mieszkańców miast i masowych eksmisji. Bańki spekulacyjne pękają, wysokich kredytów nie da się spłacać. To nie przypadek, że najczęstszym obrazkiem miast w kryzysie są ulice wypełnione pustymi domami.

Także w Polsce, popadające w ruinę pustostany odzwierciedlają marniejącą kondycję życia wielu mieszkańców miast, stojących przed dylematem „wziąć kredyt, wyjechać, czy strzelić sobie w łeb?”. Czy coś nam jeszcze zostaje?Oddolne ruchy miejskie, od Nowego Jorku przez Barcelonę po Poznań i Warszawę, wskazują inną drogę – przejmij inicjatywę, broń się, weź życie we własne ręce, wymów służbę, zajmuj pustostany, okupuj, stawiaj opór. Nerwowej reakcji poznańskich władz wysyłających oddziały antyterrorystyczne przeciwko ludziom, którzy nie wierzą ani w obietnice wyborcze ani w niewidzialną rękę rynku, nie trzeba się dziwić – trzeba się jej masowo przeciwstawić, podejmując bezpośrednie akty obywatelskiego nieposłuszeństwa w obronie godności i podstawowych praw.

Kolektyw Syrena
30.08.2012
Warszawa

Dzisiaj w Poznaniu demo antyfaszystowskie

Warto wspomnieć i o incydencie na squocie i o brutalnej interwencji policji i o niesprawiedliwości w III RP.

Władza jak pies ogrodnika.

Władza jak pies ogrodnika. Niech niszczeje ale moje, byle nie oddać komuś kto potrzebuje.
Komunista ze mnie żaden ale uważam, że potrzeba jakiejś równowagi. Własność za wszelką cenę bez oglądanie się na choćby minimum człowieczeństwa to już patologia własności i władzy.

Patologia

"świętego prawa własności" w całej okazałości

Nie patologia świętego

Nie patologia świętego prawa do własności, tylko jego esencja. Czy zastanawiał się ktoś z was co daje właścicielowi prawo do tak skrajnych zachowań jak przytoczone w artykule??

"Dla wielu osób (...) działań właścicieli-czyścicieli kamienic na Stolarskiej, Strusia, Piaskowej, a także w Warszawie, Łodzi, Krakowie..."

Zapłacił za nie. Ot po-prostu. Nieruchomość może być przez niego traktowana jako lokata kapitału. Może też chcieć ją zburzyć i postawić biurowiec, ale też przedszkole czy hospicjum. Jego wkład finansowy jaki poczynił w nabycie własności danej nieruchomości uprawnia go do tego wszystkiego. Jeżeli mówimy o nieruchomościach w centrach miast, to nie jest to wkład mały, ba jest ton niejednokrotnie ciężki do wyobrażenia dla przeciętnego człowieka. Tymczasem próbuje się tutaj za wszelką cenę udowodnić że, osoba która chce w jakiejś formie zacząć zarabiać na swojej nieruchomości to najgorszy złoczyńca. Tymczasem nie można nikogo zmuszać do wspierania innych. Argumentacja, ale jemu to nie potrzebne a nam się przyda, była by do przyjęcia pod warunkiem ze dany właściciel wyraził by na to zgodę, a następnie lokal byłby na jego żądanie opróżniony przez samych lokatorów. Tymczasem w tutejszym wydaniu swoimi potrzebami uzasadniacie nic innego jak krzywdę innych. Idąc tym rozumowaniem należało by się przyjrzeć także kontom bankowym. Jeżeli komuś zalega jakieś 1 000 000 to przecież nie wyda, a nam się przyda. To nie może prowadzić do niczego dobrego. Nie można mylić obywatelskiego nieposłuszeństwa jak to ładnie wyżej nazywacie z grabieżą.

Doszukiwanie się teorii spiskowych w cenach mieszkań i gruntów w miastach nie ma większego sensu. W omawianym okresie drastycznie wzrosły nie tylko ceny ziemi,(coraz większa urbanizacja sprawa ze ziemia w ich centrach jest coraz droższa, bo jej przecież nie przybywa), ceny materiałów budowlanych (poszybowały w górę o 50-100%) wynagrodzenia pracowników id itp. Bańka spekulacyjna ma sens o ile da się na niej zarobić, tymczasem deweloperzy popadają w kłopoty finansowe gdyż częstokroć budują na granicy opłacalności. Przy realiach rynku i choćby pobieżnej analizie wyników finansowych firm z branży można dojść do takich samych wniosków.

Nie pozostaje nic innego tylko rzeczywiście brać się do pracy. Sam dla ścisłości nie mam żadnej kamienicy. Z dziewczyną wynajmujemy małe, 2 pokojowe mieszkanie, za które płacimy całkiem sporo z własnej ciężkiej pracy. Taka jest bowiem naturalna kolej rzeczy. Jeżeli zacznę zarabiać więcej może kiedyś kupie własne mieszkanie czy nawet dom, nie wyobrażam siebie żeby ktoś miał mi je potem zająć jeżeli by mnie w nim nie było przez rok czy dwa bo jemu jest bardziej potrzebne. Może sami się postawicie w takiej sytuacji zamiast nawoływać do takich działań.

Pozdrawiam.

Jezu, jacy wy już nudni

Jezu, jacy wy już nudni jesteście.
Argument "bo on za to zapłacił" nie ma żadnej wagi, kolego. Coś w stylu: "zapłaciłem za broń, więc mogę z niej strzelać".

I to nie jest mieszkanie, w którym ktoś mieszkał. Co wy, kurwa, macie z tym mieszkaniem, które ktoś zostawi na rok, czy dwa?

"Nie pozostaje nic innego tylko rzeczywiście brać się do pracy. Sam dla ścisłości nie mam żadnej kamienicy. Z dziewczyną wynajmujemy małe, 2 pokojowe mieszkanie, za które płacimy całkiem sporo z własnej ciężkiej pracy. Taka jest bowiem naturalna kolej rzeczy. Jeżeli zacznę zarabiać więcej może kiedyś kupie własne mieszkanie czy nawet dom"

Mhm. Super. Fajnie.
A teraz zważ na to, że nie wszyscy chcą być całe życie poniżani tak jak ty i mają marzenia poza tym, żeby wyskubać 1500zł na mieszkanie.
No i spierdalaj.

Toś się popisał. Taki

Toś się popisał. Taki cham jak Ty faktycznie powinien co najwyżej mieszkać na skłocie. Jakie masz inne marzenia i cele? Cały dzień przepuszczać za dniem przy piwku, punk roczku i kręceniu dredów w oparach zioła, na squacie? A inni niech zapieprzają, prawda? Takiego wała. Chcesz się wałkonić i sobie coś realizować - to to zdobądź, bo jak chcesz aby ci to było dane, to chyba wszechświaty pomyliłeś.

Tacy jak wy, gdyby się rozbili samolotem nad Amazonią albo w gdzieś w niebosiężnych chmurach, i nie byłoby za wesoło, zamiast zacząć organizować przetrwanie, polować, gromadzić opał, schronienia szukać - oprotestowali by okolicę, zrobili by sitting, a jakby ich drapieżniki zaatakowały to by się darli "gestapo". A jakby ludożercy przyszli, to by im zaczęli tłumaczyć, że nic nie mają do kolorowych, a antifa jest spoko.

Oj panie władzo

nadgodziny lecą !!

Nie panie władzo, bo nie

Nie panie władzo, bo nie tylko policja ma takie poglądy. To jest dzięki bogu średnia społeczeństwa. Żeby coś mieć trzeba na to zapracować? Inaczej mieli by problemy z przyjęciem kogokolwiek na służbę.

Czyli jak zwykle średniacy

mierny ale wierny, oportuniści którzy wierzą we wszystko co im TV powie, egoiści chodzący do kościoła

czy ty serio w to wierzysz

czy ty serio w to wierzysz czy to jakiś żart jest??

sam jesteś żart

żal mi cie oportunistyczny egoisto

Niepotrzebnie, radze sobie.

Niepotrzebnie, radze sobie. Ale Bóg zapłać!

Na szacunek trzeba sobie

Na szacunek trzeba sobie zasłużyć, to raz.
Dwa, że tak się składa, że nie mieszkam na skłocie, sam się utrzymuję i nieźle mi idzie - czyli jestem z tych zaradnych, bo mam 3 tys. na miesiąc. Jestem z tych lepszych i samodzielnych, hoho!
Trzy, że jak kojarzysz skłot z kręceniem dredów i przepuszczaniem dnia na piwku, to niewiele wiesz o skłotach chyba, a jest taka zasada, że jak się na czymś nie znasz, to nie zabierasz głosu. Przynajmniej ja ją bardzo lubię, bo nie tracę czasu na kretynów.
Cztery, że akurat skłoting jest zagospodarowaniem zwykle dzikiej przestrzeni, a założenie skłotu wymaga pewnej odwagi (to nie jest jakaś super-mega odwaga, ale i tak ponad przeciętną) i masy pracy. To jest organizowanie przetrwania, tak samo jak praca i odkładanie na mieszkanie. Więc "satyra" średnio trafiona.
Pięć, w dupie mam ciebie i to, co uważasz za słuszne :)

Po 1. mamy zdecydowanie

Po 1. mamy zdecydowanie różne pojmowanie tego słowa.
Po 2. Jesteś hipokrytą. Nie wierze że zarabiasz 3tys, ale nawet jeżeli to przecież "dajesz się poniżać za XX". i generalnie jesteś sługusem systemu i blablabla.
po 3. Pierwsze logiczne zdanie twojego autorstwa. Czyżby szlo ku lepszemu??
Po 4. odwaga na maksa. Coś na kształt kradzieży śpiącemu pijaczkowi roweru, bo akurat go nie używa :). Herosi. Nie porównuj tworzenia sqotu do pracy i odkładania na mieszkania. Bo w jednym z tych wypadków żerujesz na cudzej krzywdzie/nieświadomości. Zgadnij w którym?
Po 5. Akurat mnie to nie dziwi :P.

No cóz sam przyznajesz że niewiele

wiesz o squatach, tyle co każdy neoliberalny egoista z przekazów mediów korporacyjnych

A ja się mimo wszystko

A ja się mimo wszystko podejmę polemiki. Na pewien sposób łatwiej było by komentować wszystko na na "swoich" forach i nie mącić spokojnego potakiwania, jakimś innym myśleniem czy czymkolwiek podobnym. Inny światopogląd? Konfrontacje stanowisk, argumentów, to wymaga inteligencji, i odrobiny chęci.

Nie wiem której z tych rzeczy brakuje buttersowi prócz zerowego poziomu kultury.

Argument bo on za to zapłacił jest całkiem dobrym argumentem. Jaki inny można mu przestawić? Praca w dzisiejszych realiach stanowi główny sposób gromadzenia kapitału. Osoba która dzięki swemu wykształceniu, zdolnością, pracowitości czy z jakichś innych względów osiąga wyższe dochody może sobie pozwolić na więcej, nie powinna być chyba za to karana. Niektórzy ludzie, dzięki długoletniemu oszczędzaniu, nawet przez kilka pokoleń, osiągają taki poziom oszczędności że są w stanie pozwolić sobie na zainwestowanie tych pieniędzy w nieruchomość. Jeżeli nie jest to nieruchomość nowa, częstokroć zamieszkana jest przez lokatorów. Ba, może być to nieruchomość pusta, zajęta tylko bez podstawy prawnej. I co wtedy. Zgodnie z tym co piszecie, "potrzeba ludu" każe pozostawić rzeczy takimi jakie są. Ale w imię czego nabywca ma ponosić koszty owego używania. Lokatorzy w takich kamienicach płacą częstokroć czynsze wysokości 1/4 średnich występujących w danych dzielnicach. Nie wpływa to przy tym na obciążenia ponoszone przez właściciela. Mówię o podatkach i o koniecznych remontach. Nie są to koszty małe. Z podstaw ekonomi wynika że rezygnacja z możliwych dochodów też powinna być traktowana jako strata. Naturalnym dążeniem właścicieli jest chęć nie roztrwaniania zgromadzonego z trudem kapitału. Chcą go wykorzystywać zgodnie z zasadami rynku. Jeżeli lokatorzy nie są w stanie sprostać rosnącym czynszom to powinni po-prostu zmienić mieszkanie.

Czy waszym zdaniem rozwiązaniem tej sytuacji jest przerzucanie wszystkich kosztów na osobę, która już raz nieruchomość opłaciła? Czy osoby takie mają finansować sztucznie zaniżone czynsze? Czy tak jak w wypadku squatów za darmo?

W waszym odczuciu jest to zgodne z jakimikolwiek zasadami sprawiedliwości społecznej?

Pozdrawiam.

Z posta powyżej

Z posta powyżej dowiedzieliśmy się, drogie dzieci, że:

a) człowiek żyje kilka pokoleń
b) nad właścicielem jest jakaś metafizyczna mgiełka, która nie pozwala innym naruszyć jego własności (no chyba, że w imię czegoś, ale wiadomo, że to było pytanie retoryczne, to "w imię czego?", więc takiego czegoś nie ma)
c) rezygnacja z dochodów to strata i jest to obiektywna wiedza (!!!!) a nie dyskursywny zabieg, wymyślony przez metodologów od rachunkowości*
d) właściciele są chyba jakimś gatunkiem i charakteryzują się naturalnymi dążeniami (kolega wyjaśnia jakimi)
e) słowa, "jeżeli nie masz pieniędzy to spierdalaj" są wyłącznie niekulturalne w formie, ich treść nie budzi zarzutu (o ile przyjmujemy oczywiście nierozdzielność tych dwóch, ale ja bym przyjął)
f) właściciel generalnie jest poszkodowany, bo musi opłacać podatki i remonty
g) jeżeli postępujesz zgodnie z zasadami rynku, to postępujesz okej!

*przydatne w rachunkowości, ale raczej propagandowo - nie skumasz tego, więc ci nie wyjaśnię podstaw metodologii.

"Czy waszym zdaniem rozwiązaniem tej sytuacji jest przerzucanie wszystkich kosztów na osobę, która już raz nieruchomość opłaciła?"

Jeśli chce na niej zyskiwać - tak.
I co mi, kurwa, zrobisz?

"Czy osoby takie mają finansować sztucznie zaniżone czynsze?"

Nie. Mogą się zrzec nieruchomości. Skoro i tak z niej nie korzystają.
Generalnie tak - jeżeli większość ludzi nie jest w stanie nawet opłacić mieszkania, a jakiś koleś ma ich tysiąc, to tak - niech spierdala, ma je oddać i kropka. Mam w dupie to, że w jego i w twoim mniemaniu "traci".

No i papa, bo nie chcę kolejnemu ignorantowi tłumaczyć Proudhona.

Widzę że czytanie ze

Widzę że czytanie ze zrozumieniem boli. A wyjaśnianie poglądów tym bardziej. Całe szczęście tylko niektórych.

Odnośnie twoich przezabawnych uwag w poszczególnych punktach:
1) Czytaj ze zrozumieniem, ludzie zbierają kapitał. Ludzie w tym znaczeniu to wstępni i zstępni, przodkowie i potomkowie. Rozumiem że Twoja rodzina nic poza urazami psychicznymi ci nie zostawiła, ale niektórzy mają lepiej.
2) Ta mgiełka przybrała jakieś 3 tys lat temu całkiem konkretną nazwę. Jest to Prawo Cywilne, na którego straży stoi państwo. skoro sam nie możesz dostrzec powodu postulowanych przez siebie rozwiązań, czy wykonywanych działań prowadzi to do smutnej refleksji nad twoim stanem umysłowym. Cywilizowany człowiek, od mniej więcej 4 roku życia wie dlaczego chce dane rzeczy robić i na odwrót, czego nie chce.
3) Chyba nie bardzo wiesz co to metodologia, ale jak będziesz dale rzucał mądrymi słowami to może w końcu trafisz :). No chyba że wcześniej zawłaszczysz jakiś słownik i go jeszcze przeczytasz :).
4) Sami zauważacie że osoby będące właścicielami dóbr materialnych dążą do ich ochrony. Nie rozumiecie tego i tym gardzicie, ale samą rozbieżność interesów dostrzegacie i wy i wasza ideologia, także przytyk w tym kierunku jest trochę strzałem w stopę.
5) Esencje, nawet nie mojej wypowiedzi, a moich poglądów zdecydowanie lepiej od naturalnych dla Twojego poziomu intelektualnego przekleństw wyraża maksyma wyrażona w Przedwiośniu Żeromskiego przez jego matkę. Tyle może w tym będzie dobrego że zapoznasz się z fragmentem jakiejś literatury wyższej. Kluczem jest praca. Praca nad sobą i dla lepszego bytu, swojego, ale i innych. Co może dać dobrego na dłuższą mete Tobie czy komuś innemu, czy całej ludzkości jak zamiast zakasać (trudne słowo) rękawy i wziąć sie do pracy będziesz tylko się rozglądał kto przypadkiem nie ma za dużo i komu czegoś nie zbywa żeby to sobie uwłaszczyć. Niezależnie czy to nieruchomość, pieniądze, jedzenia czy uprania.
6) No a nie jest? Generalnie płacisz bo ktoś sobie uroił że tak ma być i kropka. Nie nazwał bym tego zyskiem. Ale skoro w twoim mniemaniu nie jest też szkoda ... to Ja nie wiem...
7) Może nie zawrze. Od tego jest ustawodawstwo socjalne. Ochrona lokatorów. Ale też prawo cywilne w ramach przestrzegania umów. Poza tym, sumienie to nie jest sprawa publiczna. Nie można komuś narzucać czynów bo komuś innemu się uroiło że tak będzie fajnie i szlachetnie... znaczy można... ale na ograniczoną skalę.

Prosiłem o argumenty... jak wiać "bo tak" to maksimum twoich możliwości.
Nic Ci nie zrobię. To jest dyskusja. (Kolejne słowo do sprawdzenia w słowniku.)

Oj, wielokrotnie to robią. Oczywiście w pewniej przenośni, ale można uznać że "żrą je". Może Ci się to wydać dziwne, ale ludzie zarabiający na nieruchomościach, czy nimi administrujący też muszą jeść. Pieniądze które wpłacają lokatorzy stanowią ich źródło utrzymania. Ta prosta prawda może Cię powalić, ale oni też mają jakieś potrzeby. Zrzekanie się jedynego w wielu wypadkach i to całkiem dobrego, źródła utrzymania to głupota.

Znam prace ojca anarchizmu, i kilku jego następców. Rozumiem idee. Niezwykle szczytna. Z tym że to jest utopia(jak zawłaszczysz słownik to sprawdź). Nie ma nic wspólnego, ani z realiami w jakich żyjemy, ani nawet z teoretycznymi możliwościami. Swoją drogą jesteś pierwszym tak zdeklarowanym anarchistą jakiego tu spotkałem. Do tej pory, moi oponenci, pomimo że wymagający w dyskusjach, to jednak bardziej socjaliści. Bynajmniej w moim odbiorze.

Pozdrawiam :)

Hihi. Licealista. SKOND TO

Hihi. Licealista. SKOND TO WIĘ?
Otóż słowa "literatura wyższa" tak od lat 70 używa się już tylko na języku polskim w szkołach. I chyba tylko w Polsce, bo mamy filologię ciemnej dupie (cóż, taka prawda).

No i nie czytałeś Proudhona, za to lubisz czytać wikipedię. Nie szedłbyś tak idiotyczną drogą argumentacji (serio, za kapitalistycznym prawem własności można argumentować na bardziej złożone sposoby z pełnym zrozumieniem argumentów marksizmu i proudhonizmu). Zresztą chuj, podobnie jak Proudhon, wcześniej pisał Rousseau (żeby było mniej ideologicznie). Jak debatujemy o własności, to radzę się zapoznać.

Ach i jeszcze, bo mnie to interesuje, nie dam ci dowodów, że zapierdalam ciężko w pracy i dostaję zadowalającą pensję. Ale gdyby jednak? Naprawdę ci to przeszkadza, nie? Że mogłoby się okazać, że po stronie skłotersów stoi koleś, który ciężko pracuje? Ból dupy, nie? Hhyhyhyhy.
Oh, ich liebe euch!

PS. Utopia, no. Jestem utopistą, dla mnie spoko.
PS2. Nie jestem zdeklarowanym anarchistą, kotek. Nigdzie się nie deklarowałem.

Pojęcia literatura wyższa

Pojęcia literatura wyższa jak widać używa się nie tylko w szkołach. I myślę że raczej ogół wie o co chodzi w tym pojęciu także nie ma się z czego podniecać.

Oj nie twierdziłem że czytałem, twierdziłem że znam jego prace :). A to co innego. Nie posiłkowałem się też wiki. Może Cię to zdziwi, ale poza tymi dwoma źródłami istnieją inne źródła wiedzy na temat co istotniejszych myślicieli. Serio.

Debatuje to Ja, a raczej próbuje. Żeby do debaty się włączyć, to trzeba przytoczyć jakiś kontrargumenty, a nie wypowiedzi w stylu, "mam to w dupie" lub i "co mi kurwa zrobisz" :). Dla jasności, to nie jest debata, także nie schlebiaj sobie. Póki co, każdą kolejną swoją wypowiedzią strasz się udowodnić że jesteś fajny, z tym ze akurat nie jesteś. Może wreszcie jakieś argumenty, do tej debaty z pierwszego posta?? Chociaż i tak już straciłem nadzieję.

Nie potrzebne mi dowody. Napisałem ze w to nie wierze i koniec tematu. Jeżeli się mylę to mój problem. To drugorzędne. Zgodnie z tym co sam pisałeś: "nie wszyscy chcą być całe życie poniżani tak jak ty i mają marzenia poza tym, żeby wyskubać 1500zł na mieszkanie". To że jak twierdzisz zarabiasz trochę więcej, nie zmienia faktu że też w jakiejś tam pracy jesteś w jakiś sposób poniżany. A więc jesteś hipokrytą. Jeżeli sam postulujesz w imię jakichś swoich racji konieczność odbierania ludziom praw do czegokolwiek, w tym wypadku nieruchomości, a jednocześnie nie przeznaczasz na to, jak rozumiem swoich środków, to jesteś "zajebistym" hipokrytą i tylko może mnie to utwierdzić w przekonaniu o złodziejskim charakterze tych praktyk.

Bądź sobie utopistą w swoim własnym świecie :). Czekaj, w sumie to jesteś! Puki co żadne uwspólnotowienia, nie wchodzą w grę, i cały świat może z wyjątkiem twojego maciupkiego świaciku, nazywa to po prostu zaborem mienia, przez bandę obiboków. I raczej nikt się nie pali do legalizowania tego. A dlaczego to pewnie zraz ktoś mi powie :P. Strzelam że głupi ludzie nie rozumieją jakie by to było zbawienne dla całego świata. Tak w woli wyjaśnienia stanowisk wyjściowych tobie i sobie, bo chyba zacząłem przykładać do tego zbytnią wagę.

Ale z twojej pseudo argumentacji tak wynika. Tylko ty tak otwarcie negujesz prawo własności i zamiast na Marksa powołujesz się na Proudhona. To upoważnia do pewnych wniosków. A z kotkiem... jeśli ci to w czymś pomaga...

Pozdrawiam :)

Nie, tego pojęcia używają

Nie, tego pojęcia używają z reguły ludzie, którzy raczej niewiele w życiu przeczytali, albo nie potrafią myśleć o literaturze (to nie jest obowiązek, ale jak się człowiek czymś pyszni, to warto, żeby miał podstawy).

Nie czytałem, ale znam. O kurwa.
Jeden tekst, łebku, jeden. "Co to jest własność?". Tam jest to podstawowe stanowiska wyjaśnione w przystępny sposób (nie do końca tak jak ja to widzę, ale w zbliżony sposób).

Po pierwsze jestem fajny. Po drugie debatować można z kimś, kto rozumie podstawy tego, co krytykuje. A ty nie znasz podstaw. Dotarło, czy nie dotarło? To jest jak rozmowa z antysemitą, którego jedynym argumentem dla swoich poglądów jest to, że Żydzi są źli bo tak. I teraz to ja mam udowadniać, że jednak nie są, mimo że właściwie nie uważam tego za istotne.
Przy okazji sugeruję zrezygnować też z dyskutowania o tym, co jest fair i nie fair, sprawiedliwe i niesprawiedliwe, bo to ślepa uliczka. Sama sprawiedliwość ma tyle znaczeń, że możliwość rozumienia jej w ten sam sposób przez dwie osoby jest mało prawdopodobna.
I tak, o rozwiązaniach kwestii społecznych można dyskutować bez etyki, natomiast kiedy trafia się na etykę, to nie ma argumentów, tylko mówi się "nie i chuj". Np. jeśli ktoś udowodniłby mi, że rewolucja pociąga za sobą masowe gwałty na małych kotkach, to bym się na nią nie zgodził. Dlaczego? Bo to budzi mój sprzeciw, ale nie powiem ci dlaczego, bo nie ma tu racjonalnych przesłanek. Wartości się nie udowadnia. Hume'a kojarzy? Moore'a? Takie hasło jak błąd naturalistyczny? I teraz chyba jest jasne, dlaczego nie chcę z tobą rozmawiać. Używasz samych argumentów z etyki, co oznacza, że jesteś zabetonowany i na dzień dzisiejszy nie dopuszczasz interpretacji świata, która jest nieco inna (ja np. dopuszczam obie, bo obie są spójne i mogą wyjaśniać świat, tylko że marksowska jest bliżej mnie, bardziej mi sprzyja).

Chyba nie wiesz, co to znaczy hipokryzja. Robię coś, czego zabraniam innym? Gdzie? Jestem wyzyskiwany, owszem, inni też są wyzyskiwani. Krytykuję ludzi, którzy z bycia wyzyskiwanymi robią cnotę.

Eeee... argument, "jesteś głupi, bo tak jak ty myśli tylko garstka ludzi" na mnie nie działa. Historia pokazuje, że ludzie mogą uwierzyć we wszystko i to niemal w mgnieniu oka. W Polsce kupili apolityczność, uwierzyli, że coś takiego w ogóle istnieje, więc serio - średnio mnie to obchodzi. No i chyba nie muszę wyjaśniać, że jeśli chodzi o etykę, argumenty z powszechności zostały już obalone w świecie antycznym.
A dlaczego ludzie nie chcą tego zalegalizować? Nie chodzi o głupotę, tylko o ramy myślenia. Generalnie ja miałem szczęście, bo wychowałem się w rodzinie wieloreligijnej, więc pewnie stąd moja otwartość na różne punkty widzenia. A żeby zmienić myślenie, trzeba poznać inny język opisu świata i podejść do niego z życzliwością. Przede wszystkim natomiast trzeba to czuć. Ja jestem wyczulony na wszelkie przejawy władzy, stąd szukanie jej rozwiązania jest dla mnie podstawowym celem, zupełnie życiowym i "osobistym". Ludzie generalnie chcą coś zmienić, jeśli dostrzegają zmianę w swoim komforcie życia. Wtedy nagle te koncepcje okazują się racją, chociaż wcześniej nią nie były. Poglądy ludzi są ściśle związane ze stanem w jakim się znajdują (przy czym stan rozpoznają zawsze w odniesieniu do jakiegoś stanu).
A że to też nie jest rozmowa na temat tego, kto ma rację, a kto nie (bo jednocześnie mogą ją mieć obie strony konfliktu) to nie będę pisał, bo mi się nie chce tego wyjaśniać. Sięgnij do Marksa.

Nie miałem zamiaru argumentować, miałem zamiar cię obrazić i pokazać, że jesteś bezsilny ze swoim pierdoleniem obrońcy moralności, bo twojej moralności się tu nie uznaje, tyle.
Przy okazji powołuję się na Proudhona nie dlatego, że uważam go za swojego guru (bo raczej był kiepski, tak naprawdę jestem od niego dość daleko), ale dlatego, że w prosty sposób wykłada, o co z tą własnością chodzi.
I no, anarchiści raczej mnie nie uważają za anarchistę, więc chyba nim nie jestem jednak.

Nie pysznię się tym.

Nie pysznię się tym. Klasyków polskiej literatury, uważam za literaturą wyższą w sposób oczywisty od wywodów pudelka itp.. Zamiast wyśmiewać terminologie lepiej sięgnij po dzieło, które przytoczyłem.

Nie jeden. Gdybym chciał czytać wszystkich teoretyków ustrojów w oryginałach to by mi czasu nie starczyło na nic innego. Wiedzę czerpię z opracowań akademickich dotyczących teoretyków ustrojów. Może to poniżej twojej godności, ale napewno więcej niż na wiki. W żaden sposób nie sprawdziłeś że to za mało. Tak Ci się uroiło i tak jest. Urojenie to zdaje się przybrało postać: nie zgadza się z nami a więc na-pewno nic nie wie o ideologi bo jak ktoś ją zana to musi się z nią zgadzać. Otóż.. nie.

Nie zmuszam Cię do zaprzeczania czemukolwiek. Przedstawiłem swoje argumenty, może dość ostro, ale jednak całkiem przejrzyściej, a ty co w sumie przedstawiłeś, dywagacje na temat kilku słówek i że trzeba znać działa wszystkich anarchistów żeby z Tobą pogadać. spryciarz...

Z tą sprawiedliwością jednak się mylisz. Za podstawę pudowy wszelkich systemów społecznych i politycznych służy jakieś pojęcie sprawiedliwości powszechnie w społeczeństwie akceptowane. To właśnie dyskusja nad tym wprowadza zmiany do systemu prawnego i systemów państw.

Etyka. U mnie? Serio? Bardziej chłodna kalkulacja. Postulaty niemal całkowitego oparcia zasad sterujących państwem na ekonomi. Każdemu według jego pracy. To ty się powołujesz na dobro lokatorów które ma dużo bardziej aksjologiczny charakter.

Rozumiem pojęcie hipokryzji. Jest to działanie wbrew swoim przekonaniom. Postulując tak radykalne zmiany należało by chyba zacząć od siebie. Sama krytyka jest skuteczna do pewnego momentu. Jeżeli sam zyskujesz na systemie własności, a potem wymagasz od innych aby się go zarzekali... Serio nie widzisz sprzeczności? Zawłaszcza w kontekście wypowiedzi o poniżaniu za 1500??

Nie używam takich argumentów. To miało wyjaśnić pozycję wyjściową. Wielkie idee też muszą mieć jakieś początki. Nie mniej, to że nie zyskują na popularności dowodzi że ludzie z jakiś względów uważają je za mniej korzystne. tymczasem argumentów dla nieprzekonanych/oponentów brak.

Stwierdzenie że ludzie zawrze popierają to co polepszy ich poziom życia jest trywialne. Powszechna szczęśliwość to sens wszystkich doktryn. Z tym że rozwiązania które na starcie pogorszą byt znacznej części ludzi, budzą naturalny opór. Argument że to są wyzyskiwacze jest trochę mało precyzyjny. Jednego dnia wyzyskiwaczem jest tek który wynajmuje mieszkanie za 300, następnego ten który je wynajmuje za 100, a jeszcze innego fryzjer strzygący za 11 zł zamiast za 12. problemy co do funkcjonowania systemu narzucają się same.

Nie jestem taki bezsilny. Jak Ci się wydaje. Sens mojej obecności tutaj masz parę postów niżej. A z tym obrażaniem, to wynik jakiegoś kompleksu czy czego?

Przemówiłeś ludzkim głosem... Jeszcze tylko taka uwaga odnośnie mami związanej z powoływanymi przez Ciebie twórcami i ich działami. Czy widziałeś kiedyś debatę, czy choćby rozmowę wyglądającą na zasadzie:

A:Witam.
B:Witam.
A:Porozmawiajmy o XXXXXXX
B: Proudhon
A: Marks
B: Lenin
A: Machiavelli
B: Arystoteles
A: Barroso
B: Keynes
A: Tak B ma pan racje.

Tak widzisz dyskusję ??
Pozdrawiam.

Nie umiesz czytać.

Nie umiesz czytać. Fajnie.

Nie rozumiesz anarchistycznego i marksowskiego podejścia do prawa własności - stąd moja teoria o tym, że gówno wiesz. Najwidoczniej korzystałeś ze słabych opracowań, sorry. Nie musisz się z tym zgadzać, ale aktualnie nie zgadzasz się z czymś czego nie rozumiesz. I niestety, to tylko i wyłącznie twój problem. Ja nikogo do niczego nie przekonuję, tylko mówię, co jest dla mnie najlepsze. Jeśli nie rozumiesz tej optyki, to nie zrozumiesz ani marksizmu ani anarchizmu.
Takie kontrolne pytanie, bo a nuż się mylę. Potrafisz wyjaśnić, co miał na myśli Proudhon jak mówił, że własność to kradzież? Kojarzysz taki paradoks? Dżiz.

Nie wiem, czy nie przedstawiłem kontragrumentów, bo nawet nie wiem, co ja mam ci udowodnić. Wykazuje ci ignorancję i tyle. Bo widzisz ja znam klasycznych liberałów całkiem nieźle, a ty anarchistów w ogóle.

Z tą sprawiedliwością to się jednak nie mylę, ale wierzę, że trzeba trochę mniej idealistycznie podchodzić do świata, żeby ogarnąć fakt istnienia kilku języków, interpretacji i zwykłych różnic między ludźmi. W sumie to znam ludzi, którzy kończyli te same studia co ja i do dziś nie wiedzą, kto to Foucault, więc nie odstajesz od średniej, spoko. Tylko się nie wymądrzaj.

Ej, gdzie ja zyskuję na systemie własności? Napisałem gdzieś, że jestem kamienicznikiem, kapitalistą, czy co? Nadal nie widzę hipokryzji. A jeśli to jest hipokryzja, to w sumie dla mnie to słowo przestaje mieć negatywny wydźwięk, bo to oznacza, że każdy kto nie akceptuje w pełni swojego życia jest hipokrytą. No spoko, elo 600 wolt.

Ach i dowodzisz, że nie wiesz co znaczy wyzysk na dodatek.
KURWA. DO WSZYSTKICH "PORZĄDNYCH OBYWATELI". Taki mały apel.
Jak chcecie dyskutować o CZYMKOLWIEK to poznajcie terminologię. Wyzysk ma określone znaczeni związane z prawem własności. Tak samo jak klasa na przykład (i to nie tylko u Marksa, ale też u Webera).
I nie, fryzjer, który podwyższa cenę nie jest wyzyskiwaczem z samego faktu, że podwyższa cenę. Definicja wyzyskiwacza jest bardzo ścisła i bardzo prosta. Wierz mi, że pomyłek nie będzie.
Ach no i jeszcze: nie domagamy się powszechnej szczęśliwości, tylko systemu, który jak największej liczbie osób będzie UMOŻLIWIAŁ osiągnięcie szczęścia. I tak, wyzyskiwaczom prawdopodobnie uniemożliwi to dążenie do szczęścia. Nie żałuję ich bardziej niż psychopatów, pedofili itd.

No i tak, obrażam, bo mam kompleksy, wiadomo. I co do kształtu dyskusji: nie, wymagam od drugiej strony znajomości tego, o czym mówi. I wymagam takiej prostej zasady, że mówimy o tym samym. Po to się ustala proste rzeczy - definicje na przykład. Stąd pytanie, czy rozumiesz anarchistyczne podejście do własności ma ogromny sens, bo jeśli nie rozumiesz, to ja nie mam o czym z tobą gadać (bo nie chce mi się zbijać kolejnych zarzutów do wymyślonej ideologii, z którą nie mam nic wspólnego).

Dziękuję za uwagę.

Z mojego punktu widzenia

Z mojego punktu widzenia jest dokładnie odwrotnie.

Może Cię to zdziwi, ale teoria o rozumieniu własności o której mówisz jest mi znana. Moim zdaniem ma po prostu wiele luk. Nie możesz zakładać że ktoś kto próbuje Ci udowodnić błąd w rozumowaniu będzie się posługiwał teoriami które uważa za błędne.

Z mojej perspektywy, nie da się znać realiów funkcjonowania obrotu(czyli w dniu dzisiejszym całego społeczeństwa), i to nie z punktu widzenia ekonomi, ale stopnia skomplikowania obrotu, i proporcji rozwoju poszczególnych działów gospodarki, zakładać że każdy kto zarabia na własności jest wyzyskiwaczem. No nie da się. W moich oczach właśnie to jest elementarnym brakiem znajomości realiów.

Co do sprawiedliwości. Zmianę pojmowania tego terminu, z punktu widzenia prawa i ustrojów widać gołym okiem, nie sięgając zbyt daleko wstecz. Przykłady: 200 lat temu, rodzina za samobójcy była karana za jego czyn, jeszcze 150 lat temu chłop zobowiązany był do odrabiania pańszczyzny, 100 lat temu kobiety wywalczyły prawa wyborcze, 50 lat temu społeczeństwa zaczęły dostrzegać problemy ekologi i dyskryminacji mniejszości seksualnych, a w Polsce zniesiono podatek dla ludzi bezdzietni po 30-stce, 20 lat temu zaczęło w Polsce obowiązywać moratorium na karę śmierci. Przykłady można mnożyć. Wszystkie te zmiany nie były b możliwe bez pewnej rewolucji systemu wartości, i pojęcia słuszności wyznawanego przez społeczeństwa.

Nieźle jak na ignoranta, nie ?

Nie dowodzę że nie wiem co to znaczy wyzysk, ale jak łatwo spatologizować to pojęcie. Kwestia ustalenia wartosci poszczegulnych dóbr jest piętą achillesową całej gatki o wyzyskiwaniu na własności, a odniesienie tego do usług tylko pogłębia sprawę. To było działanie celowe. Założenie walki z wyzyskiwaczami jest populistyczna, na gruncie rozmycia samego pojęcia. Wiara w twoje słowo... chyba kpisz.

Systemy dążące do tego samego podobną drogą nie doprowadziły raczej nigdy w historii do niczego dobrego. Na fali fermentu społecznego do władzy dochodzili ludzie którzy wprowadzali koniec końców rządy totalitarne "dla dobra rewolucji i ludu pracującego". Jak to ładnie ujął inny czytelnik portalu "Komunizm poza utopią i dawnymi, prymitywnymi małymi społecznościami zawsze kończy się zupką z wodorostów, gułagami i pacyfikacją zakładów pracy. Jak myślisz inaczej to jedź do Kima sprawdzić na własnej skórze. Nie dziw się jednak, że myślący wolnosciowo ludzie pogardzają komunizmem." W świetle tego i wyżej wyrażanych poglądów, niezależnie od mojego stanu posiadania, twoje twierdzenia klasyfikują się gdzieś pomiędzy szaleństwem, utopią a kpiną.

A więc jednak nie łapiesz ogólnie przyjętych norm dyskusji.
Jeżeli ktoś rozmawia o kształcie prawa własności, to nie oznacza to że tematem dyskusji będzie kształtowanie się się prawa własności w działach filozofów od antyku po współczesność.
To tak jakbyś rozmowę o grach komputerowych zaczynał od wywodów o systemie binarnym lub bramach logicznych.
Może i stanowi to sięgnięcie do źródła, ale tak jak podziwianie grafiki w Skyrim, nie wymaga znajomości języków programowania, tak dyskusja o wadach i zaletach może być podpierana ziałami filozofów, których znajomość daje i argument w dyskusji, ale nie może być traktowana jako warunek. Inaczej, może być. tylko nie ma w tym sensu.

Ale kolego, kwestie obrotu

Ale kolego, kwestie obrotu naprawdę nie mają tu wiele do rzeczy - tzn. można bardzo łatwo określić, kiedy ktoś kogoś wyzyskuje. Kryterium jest powstawanie wartości dodanej. I tu można bardzo łatwo zauważyć, że samotny fryzjer nikogo nie wyzyskuje, za to fryzjer, który zatrudnia ileś tam osób już tak. Rozwój usług (a tak naprawdę rozwój ousourcingu) zagmatwał sprawę tylko na tyle, że obserwować można cały łańcuch wyzysku, a nie jak w XIX w. podział dwuklasowy. A że to jest przepiękny mechanizm prowadzący do destrukcji (bo następuje akumulacja kapitału na niespotykaną wcześniej skalę) to pokazuje dzisiejszy kryzys.
Ach no i nadal - każdy kto zarabia na własności jest wyzyskiwaczem.

Co do sprawiedliwości. No mniej więcej o to chodzi. Sprawiedliwość nie jest niczym powszechnym, decyzja o panującej sprawiedliwości nie zapada przez powszechną zgodę, tylko kompromis, zbrojną walkę, lub dominację dyskursywną. Twierdzenie, że wszyscy zgodzili się na obowiązującą sprawiedliwość i że to jest TA JEDYNA, jest śmieszne.

No i tak udowadniasz, że można spatologizować pojęcie wyzysku, bo sam je patologizujesz. Ach no i kwestia ustalenia wartości poszczególnych dóbr naprawdę nie ma tu nic do rzeczy, bo wartość dodaną oblicza się nie przez odjęcie rynkowej wartości pracy od rynkowej wartości wyprodukowanego dobra - to byłaby samouzasadniająca się teoryjka (zresztą bardzo popularna u ludków uwielbiających austriaków), dodatkowo nieuwzględniająca podziału pracy we współczesnym przedsiębiorstwie. To nie jest teoria wyzysku, tylko jakieś wyobrażenie tej teorii u neoliberałów.
Generalnie laborystyczna teoria wartości wciąż ma zwolenników i to niemało. I sugeruję się z nią zapoznać, a potem dyskutować o wyzysku.

Co do tych systemów, to znów śmiech, hohohoh. Tak, tak, Korea Płn. a Hitler był lewakiem.

I do ostatniego akapitu. Dziecko, nie wiesz na czym polega dyskusja, ale bardzo chcesz dyskutować. Dowiedz się czym jest wyzysk (i zaskoczę cię, nie możesz sobie tego wymyślić i stworzyć o tak, z obserwacji doświadczenia) a POTEM DOPIERO MOŻEMY ROZMAWIAĆ O JEGO WADACH, ZALETACH I LUKACH W TEORII.
I naucz się używać analogii.

Bardziej jesteś filozofem

Bardziej jesteś filozofem niż ekonomistą. Zdecydowanie bliżej Ci do teoretyzowania niż do praktyki.

Ustalamy że jeżeli ktoś czegoś bezpośrednio nie używa to nie jest jego. Odpadają też wszystkie możliwości zatrudnienia. Na wspomnianym przykładzie fryzjera. Mając lokal w mieście, w dobrej lokalizacji jest w stanie za daną usługę zarządzać stosunkowo więcej od fryzjera, który ze względu na brak możliwości najmu będzie świadczył usługi na ostatnim piętrze bloku bez windy czy w małej wiosce. Czy zatem, wykorzystując swoje prawo własności do narzucania wyższych cen(dajmy na to 300% różnicy) za te usługi nie będzie wyzyskiwał społeczeństwa?

Deficyt usług jeszcze wyraźniej może się odbić na innym zawodzie. Na lekarzach. Jak u nich określić kategorie wyzysku. Nadarzają się specjaliści, którzy za 10 min konsultacji biorą 400 zł. Czy to nie jest wyzysk społeczeństwa? W twoim mitycznym systemie ich sytuacja nie ulegnie zmianie. Jak ju pryz tym jesteśmy to jak widzisz funkcjonowanie kliniki spółdzielni?

Kwestia naliczania marży w obrocie poprzez pośredników jest znana, ale w twoim modelu bez zatrudnieniowym nie uwzględniasz choćby działalności infrastruktury miejskiej. Oczywiście można sobie wyobrazić że samoż-utnie wykształcą się jakieś formy spółdzielni zajmujące się naprawą drug, mostów czy kanalizacji. Ale ich działanie jest ściśle powiązane z widzą fachową, którą też jakoś na dany teren trzeba przyciągnąć i należy jej dodatkowo oddać uprawnienia kierownicze. Jak zwykle część z robotników doszła by do wniosku, że projektowanie i zamawianie towarów jest dużo lżejsze niż ich praca. Jak byś pogodził roszczenia w ramach takiej spółdzielni? Forma organizacji transportu miejskiego, czy służb komunalnych, oparta o swobodę zrzeszania... Raczej nie wypali.
Tym bardziej przy służbach stricte sezonowych, ratownicy wodni latem, a zimą odśnieżanie.

Co w takim razie z Policją? W strukturze czysto usługowej nie ma dla niej miejsca. Opiera się na mniej lub bardziej koniecznym przymusie... Zdaje sobie sprawę że całe zło istnieje przez kapitalizm, ale ludzie i przed tym się zabijali? Jak ich zagrać i opłacić? Jak nadzorować, aby nie dochodziło do nadużyć które teraz tak was podobno prześladują? Podobnie kwestia ma się ze wszystkimi innymi inspekcjami. Np sanitarną czy strażą pożarną(inspekcja pożarowa).

Kwestia ustalenia marży na produktach przez ciebie przedstawiona także w wypadku zwykłej żywności. Rolnik sprzedaje świnię do rzeźni. Rzeźnia zabija świnię i porcjuje mięso, dolicza więc marże. Jaką? Jak udokumentować cenę świni? Jak Dalej mięso trafia do masarni, w zależności od wybranego rodzaju wędlin koszty produkcji są diametralnie różne, a dodatkowo trzeba jeszcze określić zarobek masarni - najpewniej spółdzielni, bo odpowiedni sprzęt jest bardzo drogi. Nakład pracy poszczególnych pracowników zostanie więc oceniony odgórnie? Czy marża będzie dowolna? Ale jeżeli dowolna to jak sprawdzić czy ceny żywności nie są sztucznie windowane? A jeżeli masarnia w danym rejonie pozostanie jedna? Idąc dalej, mamy wyprodukowane wędliny, należy je teraz zapakować i rozprowadzić do punktów sprzedaży. Zależnie od wielkości zakładu, zamówień, i innych cena samego transportu będzie wyglądała inaczej. Jeżeli rzeczonej spółdzielni producentów wędlin nie będzie stać na zakup własnych samochodów chłodni? Trzeba wprowadzić kolejnego pośrednika, tym razem z diametralnie różnymi kosztami w zależności od masy towaru i odległości do pokonania, jego koszty będą zależały też od stanu pojazdu. Zużycia paliwa itd. Rozumiem że jego marża też będzie ustalona odgórnie? Tylko że jeżeli przy obliczaniu marży zawyży swoje koszty? Będzie mógł odpowiedni zwiększyć marże?
Jedziemy dalej. Dojechaliśmy do punktów dystrybucji, ich koszty też zależą od liczby klientów, liczby lodówek. Tutaj także widzę tylko spółdzielnie, bo sklepy rodzinne w dużych miastach raczej nie zaspokoją rynku.

Rozumiem że w ramach tych spółdzielni, wszystkie pensje były by takie same, niezależnie od tego czy ktoś zamiata, produkuje czy dba o dostawy? A jeżeli ktoś by nie zamiatał, tylko się obijał? Czy można by go było z takiego tworu wypchnąć? Jeśli tak to kto by o tym decydował? Jak rozegrać zwolnienia chorobowe? Kontrolować czy są prawdziwe?
A jeżeli w skutek nieefektywnej pracy, równo dzielone dochody takiej spółdzielni spadną na tyle że wszyscy z niej uciekną? Co z nieruchomością?

Nie dostrzegasz patologi w tym wszystkim? Próba wprowadzenia postulowanego systemu przekształci się tylko, przy założeniu że zadziała, w gospodarkę centralnie sterowaną. No chyba że widzisz inną drogę ochrony przed tym mitycznym wyzyskiem? A to wszystko na przykładzie jedzenia. Wyobraź sobie próbę kontroli etapów naliczania marży przy produkcji samochodu. Bo chyba wiesz że fabryki nie stoją na złożach żelaza i plastiku.?

Określenie jej procentowo też nie rozstrzyga sprawy bo różne jest przy każdym towarze czy komponencie ryzyko przeterminowania, czy reklamacji.

I jak tam twoja teoria o prostej definicji wyzysku?

Widzisz lolq, outsorsing to jest odpowiedź na zwiększenie stopnia skomplikowania produkcji i życia po prostu, które z kolei wynika ze wzrostu poziomu techniki. Nikt teraz nie wymaga żeby 1 firma ogarniała cały proces produkcyjny, od wydobycia wszystkich komponentów, przez przetwórstwo do dystrybucji.

Poza filozofią jak widzisz istnieje jeszcze ekonomia, którą zapewne gardzisz, ale są tak zwane realia procesu produkcyjnego, o których też trzeba mieć pojęcia zanim się zacznie wprowadzać w życie działa gości żyjących przed 100laty, w całkowicie innych realiach.

Co do sprawiedliwości, jeśli wszystko będziesz postrzegał pod kątem rewolucji to się przejedziesz. Zauważ że istnieje łagodniejsza droga, ewolucja systemu wartości w społeczeństwie. Sprawiedliwość w ten sposób ustalona, i potwierdzona prawem, ma cechy o których można dyskutować.

"Dziecko"... lol, chyba nie łapiesz z kim rozmawiasz. Dyskutowałem jak ty jeszcze latałeś z jądra do jądra.

"Odpadają też wszystkie

"Odpadają też wszystkie możliwości zatrudnienia. Na wspomnianym przykładzie fryzjera. Mając lokal w mieście, w dobrej lokalizacji jest w stanie za daną usługę zarządzać stosunkowo więcej od fryzjera, który ze względu na brak możliwości najmu będzie świadczył usługi na ostatnim piętrze bloku bez windy czy w małej wiosce. Czy zatem, wykorzystując swoje prawo własności do narzucania wyższych cen(dajmy na to 300% różnicy) za te usługi nie będzie wyzyskiwał społeczeństwa?"

Nie.
Najlepiej napisz, co to jest wyzysk, twoim zdaniem. Bo to akurat jest zwykła różnica rynkowa.

"Deficyt usług jeszcze wyraźniej może się odbić na innym zawodzie. Na lekarzach. Jak u nich określić kategorie wyzysku. Nadarzają się specjaliści, którzy za 10 min konsultacji biorą 400 zł. Czy to nie jest wyzysk społeczeństwa?"

Nie.

"Jak ju pryz tym jesteśmy to jak widzisz funkcjonowanie kliniki spółdzielni?"

Eeeeeeeeee... a jakie są przeszkody, bo nie bardzo czaję?

" Jak zwykle część z robotników doszła by do wniosku, że projektowanie i zamawianie towarów jest dużo lżejsze niż ich praca. Jak byś pogodził roszczenia w ramach takiej spółdzielni? Forma organizacji transportu miejskiego, czy służb komunalnych, oparta o swobodę zrzeszania... Raczej nie wypali."

Może poczytaj o praktycznych przykładach poziomego zarządzania, co? Bo mi się nie chce dyskutować o twoich "zdroworozsądkowych" przekonaniach.
I "jak zwykle część robotników...". Bo robotnik GUPI JAK BUT I NIC NIE WIE.

"Co w takim razie z Policją? W strukturze czysto usługowej nie ma dla niej miejsca. Opiera się na mniej lub bardziej koniecznym przymusie... Zdaje sobie sprawę że całe zło istnieje przez kapitalizm, ale ludzie i przed tym się zabijali? Jak ich zagrać i opłacić? Jak nadzorować, aby nie dochodziło do nadużyć które teraz tak was podobno prześladują? Podobnie kwestia ma się ze wszystkimi innymi inspekcjami. Np sanitarną czy strażą pożarną(inspekcja pożarowa)"

Jak następny akapit będzie taki jak ten - czyli, że będę ci musiał wyjaśniać od początku, o co chodzi w anarchizmie, czy socjalizmie - to wracam do pracy, bo to będzie przyjemniejsze.

Czyli jednak wracam do pracy. Sorry, nie chce mi się specjalnie wykładać podstaw anarchizmu, zwłaszcza, że nawet nei jestem anarchistą.

Jeszcze krótko: pisałem, że outsourcing skomplikował zjawisko wyzysku, ale go nie zniósł i nie wprowadził do niego paradoksów. Więc nadal istnieje jasna definicja wyzysku, której nie kumasz, za to bardzo chcesz uchodzić za takiego, który kuma.

Aaaaaa, czekaj, bo jeszcze coś śmiesznego piszesz. Np.:
"Poza filozofią jak widzisz istnieje jeszcze ekonomia, którą zapewne gardzisz, ale są tak zwane realia procesu produkcyjnego, o których też trzeba mieć pojęcia zanim się zacznie wprowadzać w życie działa gości żyjących przed 100laty, w całkowicie innych realiach"

Na razie to ty wykazujesz się nieznajomością technik zarządzania poziomego, które jest w sumie dość młode. Przy okazji, realia procesu produkcyjnego niczego nie zaburzają - mało tego, ostatnio raczej dowodzi się, że demokracja w procesie produkcji ma na nią zbawienny wpływ (podnosi jakość przepływu informacji na przykład). Z reguły nie dotyczy zarobków co prawda, ale to już akurat wina takiego a nie innego systemu. No i nie, nie gardzę ekonomią, natomiast nie jestem zachwycony obiegowymi pseudoekonomicznymi teoriami, które tacy jak ty nazywają ekonomią.
Co do sprawiedliwości to już nie rozumiem, o czym mówisz. Ja nawet nie wiem, co to znaczy "postrzegać coś pod kątem rewolucji". Napisałem, że jest wiele znaczeń sprawiedliwości i że one siłą rzeczy wchodzą ze sobą w konflikt i żadna z nich nie jest lepsza, czy gorsza, po prostu są inne. A stwierdzenie, że sprawiedliwość ustalona i potwierdzona prawem to ta, o której można dyskutować, jest kolejnym "z-dupy-arbitralnym" stwierdzeniem, które nie ma żadnego uzasadnienia.

No i na koniec:
"Dyskutowałem jak ty jeszcze latałeś z jądra do jądra"

Zajebiście. Wcześniej miałem jeszcze trochę zrozumienia. Teraz kojarzysz mi się z tatusiem-kapciuszkiem tęskniącym za życiem studenckim i "mądrymi rozmowami" po najebaniu i zjaraniu. Słusznie, wtedy mogłeś się jeszcze oszukiwać, że masz przydatne i prawe poglądy.
Ostatecznie wychodzi, że nie były nawet przydatne, nie?

Są, dzięki mnie i

Są, dzięki mnie i poglądom ludzi mi podobnych nie macie szans na objęcie władzy i spierdolenie wszystkiego koncertowo :).

Ale nie przeszkadzaj siebie, pracuj, daj się wykorzystywać i bądź popychadłem, przecież to w zupełności zgodne z twoimi przekonaniami.

The end

Najśmieszniejsze, że w

Najśmieszniejsze, że w ogóle nie trafiasz tymi tekstami.

Na przykład nie wiem, co ma znaczyć to:
"Ale nie przeszkadzaj siebie, pracuj, daj się wykorzystywać i bądź popychadłem, przecież to w zupełności zgodne z twoimi przekonaniami"

To jest jakaś obelga? Czy co?
Jak cię uderzy dres na ulicy to też jesteś hipokrytą, bo przecież nie lubisz być bity, a ktoś cię uderzył?
Ja pierdolę, kolejny "humanista", co o logice nie słyszał.

Ze zrozumieniem u mnie

Ze zrozumieniem u mnie całkiem nie najgorzej. Ten tekst to była ironia. Trudne słowo. Cały czas jadę po twoim zajebistym poglądzie z początku wątku.

Ja nie napierdalam ludziom że praca to jest jakaś żenada, i poniżenie.

To tak jakbym, (posługując się Twoim przykładem) naginał że każdy potrącony przez dresa jak mu nie pierdolnie to jest cwelem, a potem nic z takim zdarzeniem nie zrobił. łapiesz ? Sam bym w efekcie ogłosił że jestem cwelem? Nie wierze że złapiesz, ale może ktoś Ci to rozrysuje.

Czy nadal będziesz popiskiwał jaki to jesteś tragicznie nie zrozumiany przez tych wszystkich licealistów i niedouczonych nacjonalistów?

"To tak jakbym,

"To tak jakbym, (posługując się Twoim przykładem) naginał że każdy potrącony przez dresa jak mu nie pierdolnie to jest cwelem, a potem nic z takim zdarzeniem nie zrobił."

No mniej więcej o to chodzi. Posługując się dalej tym przykładem, chodzi o sytuację, w której jesteś potrącany cały czas i starasz się udowodnić wszystkim wokół, że to jest spoko i w sumie to lubisz.
Więc tak, taka osoba jest niesamowitą pizdą. Przynajmniej dla mnie.

I chyba jednak jest z tobą bardzo kiepsko, bo zdanie "pracuję i jestem w tej pracy wykorzystywany i tego nie lubię" różni się od zdania "każdy kto pracuje jest pizdą" albo "praca jest dla debili".
W sumie to ewidentnie leży u ciebie logika. A niezrozumienie logiki w połączeniu z niezwykłą, licealną butą jest w sumie strasznie żałosne.

Ano i uprzedzę odpowiedź:

XardaS napisał:

(blabalbalabnalblablabla)... chyba ty jesteś.

Yo!

A więc jednak pojechałeś

A więc jednak pojechałeś z liceum. szokujące :)

Jeszcze dla ścisłości

Jeszcze dla ścisłości Sherlocku, liceum opuściłem lata temu, zdążyłem skończyć studia, podjąć prace i założyć firmę. Nie musisz w to wierzyć, ale strasznie przestrzeliłeś.

Świetna odpowiedź

ale nasz internetowy trol, obrońca świętego prawa własności, tego nie zrozumie. Do tego trzeba mieć empatię, chociaż odrobinę altruizmu.

Tak na marginesie gdzie w Polsce mamy te wielopokoleniowe fortuny, kolejny mit

Miej sobie altruizm i

Miej sobie altruizm i empatię, ale "na swoim". Twórzcie komuny, uwspólniajcie majątki i co tam tylko chcecie, ale nie cudzym kosztem. Nie widzę problemu że ktoś tak robi, ale narzucanie takiego podejścia innym to już co innego.

A kamienice w miastach to czyją są własnością? Słyszałeś o zawodach rodzinnych - łąkarzach, adwokatach, notariuszach? Nie znasz żadnych rodzin których dzieci raczej nigdy nie nie martwiły się o niedobór gotówki? Na swoim przykładzie, mam całkiem sporo ziemi na terenach wiejskich i podmiejskich po przodkach rolnikach. Teraz leży, ale za jakiś czas na pewno pomoże mi w jakiejś inwestycji.

Hehehehe. Teraz wszystko

Hehehehe. Teraz wszystko jasne.

Na co liczysz przychodząc tutaj? Na to, że kogoś przekonasz, czy ktoś ciebie przekona?
Generalnie, lepiej, żebyś nikomu tutaj nie przyznawał racji, bo wówczas uznam cię za kompletnego świra. W twoim osobistym interesie jest utrzymanie prawa własności w obecnym kształcie, więc dżizas. Z takimi jak ty się nie rozmawia, tylko się was wywłaszcza :)

I o ile łatwiej byłoby, gdybyś to powiedział od razu. Po prostu bym gardził, a tak to pomyślałem, że kolejny prol z fałszywą świadomością i próbowałem bezsensownie pobudzić do myślenia.

Na dyskusję. Tak jam masz

Na dyskusję. Tak jam masz wyżej. Siedzenie w kółko na portalach o podobnych poglądach jest na dłuższą metę nudne. Wśród ludzi o innych poglądach można zrobić kilka ciekawych rzeczy. Poszerzyć horyzonty poprzez poznanie innego spojrzenia na pewne sprawy. Testowanie umiejętności argumentacji własnych poglądów.

Generalnie ćwiczenie umiejętności dyskutowania z innymi grupami. Jeżeli uda mi się kogoś przekonać do swoich racji na którymś polu, albo chociaż zachęcić do zgłębienia przytaczanych przez siebie argumentów, to już będzie jakiś tam sukces. W drugą stronę też to działa.

Ale Ja przyznaję tutaj racje. I twoja opinia nie jest dla mnie co najmniej więżąca. Potępiłem z racji na rażące naruszenie procedury ostatnia eksmisję w Wawie. Bardzo potrzebna wydaje mi się inicjatywa obrony biblioteki. Nie zgadzanie się z czymś tylko dlatego że padło to na portalu anarchistycznym to jest dopiero obłęd.
Apropo, na portalach prawicowych pojawiają się głosy poparcia dla strajkujących we Włoszech górników. Dla zasady teraz potępisz ten protest?

Mojego prawa to jeszcze nie sięgnęło, bo puki co była mowa o nieruchomościach mieszkalnych na których ktoś chce wyzyskiwać - mniejsza o rozumienie tego pojęcia. Także twój argument jest na poziomie wszystkich pozostałych.

Nie czuł bym się jakoś szczególnie dotknięty. likwidacja tego prawa dotknęła by niemal wszystkich w równym stopniu. Bardziej by mnie bolało że bez niego nie widzę najmniejszej szansy na jakikolwiek rozwój, czy to swój czy społeczeństwa.

Utopisto, żeby kogoś wywłaszczyć musisz najpierw zdobyć jakąkolwiek większość w społeczeństwie, a potem w parlamencie. No ewentualnie coś w okolicy większości dla przeprowadzenia rewolucji. Z twoim sposobem "argumentacji" i czegoś co pewnie nadal uważasz za dyskusję mogę być spokojny że twoja utopia pozostania tam gdzie jej miejsce - w twojej głowie.

Pogarda dla ludzi dysponujących jakimkolwiek prawem własności... Tak, daleko zajedziesz :).

Nie próbowałeś pobudzać do myślenia. Próbowałeś wyśmiewać. Z naciskiem na próbowałeś. Po raz kolejny podkreślam. Cienia dyskusji nie podjąłeś.

"Ale Ja przyznaję tutaj

"Ale Ja przyznaję tutaj racje. I twoja opinia nie jest dla mnie co najmniej więżąca. Potępiłem z racji na rażące naruszenie procedury ostatnia eksmisję w Wawie. Bardzo potrzebna wydaje mi się inicjatywa obrony biblioteki. Nie zgadzanie się z czymś tylko dlatego że padło to na portalu anarchistycznym to jest dopiero obłęd.
Apropo, na portalach prawicowych pojawiają się głosy poparcia dla strajkujących we Włoszech górników. Dla zasady teraz potępisz ten protest?"

Może nie wyraziłem się jasno, więc jeszcze raz.
Chodzi o to, że argumentujesz za ideologią, której podtrzymanie daje ci rzeczywiste profity (masz nieruchomość - no chyba, że kłamiesz, ale niby po co?). To jest racjonalne, za to należy się szacunek i pogarda jednocześnie.

"Utopisto, żeby kogoś wywłaszczyć musisz najpierw zdobyć jakąkolwiek większość w społeczeństwie, a potem w parlamencie. No ewentualnie coś w okolicy większości dla przeprowadzenia rewolucji. Z twoim sposobem "argumentacji" i czegoś co pewnie nadal uważasz za dyskusję mogę być spokojny że twoja utopia pozostania tam gdzie jej miejsce - w twojej głowie"

Nie wiem, co wiesz o rewolucjach, ale parlament akurat jest w nich najmniej potrzebny. Takie rzeczy się już zdarzały, kolego, Grecja jest od nich o krok (a była jeszcze 5 lat temu? Nieeeee). Dynamika ruchów społecznych nie jest taka prosta.

"Pogarda dla ludzi dysponujących jakimkolwiek prawem własności... Tak, daleko zajedziesz :). "

Hmmmm... rozumiem, że twoim zdaniem na pogardzie nie zyskuje się kapitału politycznego? :) Pogarda ze strony "wolnościowej lewicy" jest jednak przynajmniej dość racjonalna. Serio, lepiej, żebyśmy to byli my, niż faszyści, czy neobolszewicy. My strzelamy dopiero, gdy kapitalista stoi z pistoletem na straży narzędzia wyzysku. Tamci się nie pierdolą.

Myślę że ta wypowiedź

Myślę że ta wypowiedź innego czytelnika powinna Ci wyjaśnić o co mi chodzi z tą hipokryzją...

"Butters, chuju, 3 tys miesięcznie? Oddawaj dwa. Sam napisałeś, że jednych nie stać na mieszkanie, a inni mają tysiące, więc spierdalać mają, i odddawać. No to oddawaj hipokryto pierdolony. Będzie sprawiedliwość społeczna. A te wasze proudhony i inne głupie książki na srajtaśme i pornosy kolektywnie przerobić."

Myślę że jasno się wyraziłem odnośnie swojego stosunku do prawa własności. Pomijając swoje osobiste uwarunkowania, uważam jest to niezbędny element funkcjonowania społeczeństwa. I kropka. Pozostałe argumenty są pochodne.

Pisałem o zmianach w drodze wygranych wyborów, albo rewolucji jako o drogach alternatywnych. Do przeprowadzenia zrywu społecznego nie wystarczy 5% poparcia. Bynajmniej nie jeśli się liczy na sukces. Jednocześnie, poparcie na poziomi 40% nie wystarczy teoretycznie do wygrania wyborów, ale stanowi dostateczne poparcie do wywołania rewolucji mającej szanse powodzenia? Widzisz w tym jakąś lukę?

To że pogarda jest środkiem budowania jakiegokolwiek kapitału politycznego dowodzi tylko upadku społeczeństwa. Podążanie za tymi trendami to żaden powód do dumy. Pewniej bym się czuł z faszystami, oni są przewidywalni na swój sposób. Wasza ideologia nie tylko prowadzi do pokrzywdzenia, wbrew waszym wyobrażeniom, znacznej części społeczeństwa już w początkowej fazie, ale w dalszej także do upadku istniejącej struktury społecznej rozumianej bardzo szeroko. Całego systemu usług i dystrybucji. Co doprowadzi do katastrofy znanej już z wcześniejszych prób wprowadzania tego typu rozwiązań. Tak wiem że wsze rozwiązania są inne, i że wszystko wcześniej miało wady bo ludzie nie tacy, bo faszyści przeszkadzali, bo elita rewolucji(u was prowodyrzy) zgubili drogę, ja to wiem, ale to mnie nie przekonuje w najmniejszym stopniu.

Różnica między mną a

Różnica między mną a kapitalistą jest taka, że ja dostaję te pieniądze za pracę. Więc nie, nie udowodniłeś mi żadnej hipokryzji, bo nawet nie rozumiesz moich poglądów (co jest dość żenujące, w przypadku gdy uważasz, że rozumiesz).

Co to znaczy, niezbędny do funkcjonowania społeczeństwa? I jakie argumenty podałeś, żeby uzasadnić tę cudaczną tezę?
(muszę wspominać, że kapitalistyczne prawo własności istnieje w sumie dość krótko jak na historię człowieka?)

Z tym parlamentem i rewolucją, to ja w ogóle nie wiem, co chcesz mi wykazać. Innymi słowy - po co mi to mówisz? Mam teraz płakać, że nie mam 100-procentowego poparcia w społeczeństwie? Czy stwierdzić, że skoro nie mam, to znaczy, że moje myślenie jest jakieś gorsze, czy co?

Znów - co to jest upadek społeczeństwa? Pogarda jest całkiem naturalnym i potrzebnym odczuciem i żaden miś nie jest od niej wolny, bardzo mi przykro. Ważne jednak, żeby pogarda kierowana była wobec zachowań (czyli społecznej funkcji), a nie samych osób.
Co do reszty, to pierdolisz jak potłuczony (fajny zwrot, lubię go

Empatia oraz altruizm są

Empatia oraz altruizm są funkcjami potrzebnymi do przetrwania biologicznego, osiągania zysków i funkcjonowania w grupie. Zamiast masturbować się klasykami z przed 100 laty, zajrzyj może do popularnonaukowych prac na temat psychologii ewolucyjnej, antropologii czy neurologii. Wiele się wyjaśni. Wartościujesz mechanizm.

butters, zekwipotencjalizuj

butters, zekwipotencjalizuj nieco ciśnienie. Nie siedzisz na cynicznych internetach aby? Bo mi to wygląda na newfags STFU&GTFO attitude ;). Widać ten napływ normalsów na CIA, może gdzieś się w końcu przebija dyskurs do MWzWM i IMHO warto to wykorzystać, żeby przemycić nieco @ i wyjaśnić parę kwestii (mi też niezbyt się chce, widać tą odporność na wiedzę -- ale jej nie wykładają w szkołach...). W końcu tu uprawiamy anarchizm społeczny :)
Szanuję twoje posty, boś akademik, czyli, dufam, używasz głowy.

Nasz miniaturowy obszarnik

egoistycznie broni swojego, jego sprawa, zwyczajny kapitalista, ma kupe szmalu a reszta niech zdycha, typowe

Maciej Dariusz Ociepka: Co się wydarzyło 5 września przy Hożej 1?

W roku 2004 kamienicę przy ulicy Hożej 1 w Warszawie przejęła spółka „Dore”. Od chwili przejęcia – jak twierdzą lokatorzy i środowiska samopomocy lokatorskiej – mieszkańcy byli nieustannie nękani i zastraszani przez pracowników spółki „Dore” oraz wynajętych ochroniarzy. Między innymi, którejś nocy został podłożony ogień w części parterowej klatki schodowej, innym razem ktoś zakręcił wodę, później gaz (lokatorzy zgodnie twierdzili, co później potwierdziły odpowiednie instytucje, że opłaty uiszczane były bez opóźnień).

Okazało się również, że spółka naliczała fikcyjnie zadłużenie (lokatorzy sukcesywnie opłacali czynsz zgodnie z umową w całościowej a nie częściowej wysokości należności), jednak po interwencji jednej z lokatorek -pani Iwony - sąd orzekł, że długi są fikcyjne i umorzył jakiekolwiek roszczenia finansowe spółki „Dore” wobec pani Iwony.

Pani Iwona za radą prawnika przyznanego z urzędu, nie chcąc już dłużej być nękaną i szykanowaną, postanowiła pójść na ugodę z właścicielem kamienicy, występując o przyznanie lokalu socjalnego. Został on przyznany, a sąd orzekł eksmisję, pomimo faktu, iż ówcześnie odrzucił wszelkie roszczenia finansowe właściciela kamienicy.

Jednak jak się okazało, lokal przyznany przez dzielnicę Śródmieście okazał się nie spełniać podstawowych standardów. Standardów w sytuacji, kiedy mamy do czynienia z osobą II grupy inwalidzkiej mającej problem z poruszaniem się, wymagającej ciągłych zabiegów. Kawalerka o powierzchni mieszkalnej 15m/2 bez możliwości przedzielenia jej na dwa pomieszczenia (pani Iwona mieszka wraz z 22letnim synem, który się nią opiekuje), w istocie nie spełniał podstawowych warunków – w tej trudnej sytuacji życiowej.

Pani Iwona postanowiła więc złożyć odwołanie od decyzji zarządu dzielnicy w sądzie administracyjnym. Niestety, dla pani Iwony wydawałoby się naturalny i w pełni logiczny tryb administracyjny, nie okazał się być sprzężony z sądowym komornikiem, który nie czekając na wyrok sądu przystąpił do egzekucji wyroku.

25 kwietnia 2012 roku, komornik postanowił przystąpić do czynności eksmisyjnych lokalu pani Iwony. Tego dnia, ówcześnie zaalarmowane przez panią Iwonę środowiska lokatorskie, sympatycy, przyjaciele, ówcześnie eksmitowani z kamienic sąsiadujących byli lokatorzy oraz szerokiej gamy aktywiści polityki społecznej stawili się tłumnie w kamienicy przy ulicy Hożej 1. Stosując tzw. „bierny opór” i tzw. „siting” nie dopuścili komornika do wykonania egzekucji. Prosząc w międzyczasie by ten odstąpił od wykonania czynności, wykazując tym samym zrozumienie dla zaistniałej trudnej sytuacji i spokojnie poczekał na wyrok sądu administracyjnego. Komornik okazał się być głuchym na apel osób protestujących i wezwał policję, która w liczbie około 20 jednostek służb prewencji stawiła się na wezwanie rzeczonego. Po kilkudziesięciu minutach pertraktacji, słownych utarczek, lekkich przepychanek, kilku ewidentnych prowokacji - policja konstatując, że nie ma szans by komornik dokonał czynności eksmisyjnych wycofała się, koncentrując wszystkie swoje siły na zewnątrz budynku. Znamiennym jest fakt, że tego dnia w środku budynku znajdowało się kilku parlamentarzystów którzy swoją aktywną obecnością postanowili wesprzeć rację pani Iwony. Nie bez znaczenia dla wydarzeń późniejszych jest również to, że wszystkie stołeczne media były obecne w środku kamienicy. Po godzinie od wycofania się policji komornik po dalszych naleganiach i prośbach protestujących uległ i odstąpił od czynności eksmisyjnych.

Wydawać by się mogło, że sprawa za chwilę znajdzie swój szczęśliwy finał. Procedura swoje musi trwać, więc pani Iwona może sobie mieszkać wraz z synem do czasu ogłoszenia wyroku sądu administracyjnego w sprawie dotyczącej apelacji. Po niedługim czasie okazać się miało jak bardzo byliśmy w błędzie.

Sąd administracyjny wyznaczył rozprawę na grudzień 2012 roku. I znów nie czekając wynik rozprawy, ten sam komornik postanowił być nadgorliwcem, a może działał na polecenie sił zewnętrznych, tego nie wiem -wyznaczył eksmisję na 5 września 2012 roku. 16 sierpnia jeden aktywista „Komitetu Obrony Lokatorów” poinformował za pośrednictwem dostępnych mu wszelkich środków o spodziewanej kolejnej eksmisji lokalu pani Iwony. Postanowiliśmy działać, skrzyknęliśmy się na jednym z portali internetowych i rozpoczęliśmy przygotowania do kolejnej blokady nielegalnej eksmisji.

5:15 rano 5 września 2012

Pojawiłem się o godzinie 5:15 pod drzwiami do kamienicy przy ulicy Hożej 1. Ucieszyłem się widząc, że pomimo tak wczesnej godziny na miejscu zjawiła się dość liczna grupa rozlicznych społecznych aktywistów i aktywistek. Niestety odwracając głowę w prawo zauważyłem też 5 wozów policyjnych i grupę policjantów służb prewencji dyskutujących dość głośno nie dalej jak 50 metrów od kamienicy. Po zorientowaniu się w sytuacji, doszedłem do wniosku, że czas odwiedzić panią Iwonę i rozpytać o postęp w sprawie sądowej oraz wszelkich innych kwestiach dotyczących samej eksmisji. Jakież było moje zaskoczenie, gdy po wpisaniu kodu – drzwi nie otworzyły się. Zapytałem zgromadzonych czy ktoś coś wie na temat zmiany kodu, uzyskałem odpowiedź przeczącą. Coś mnie tknęło, by pchnąć lekko drzwi po wpisaniu kodu i to był strzał w dziesiątkę. Drzwi nie ustąpiły, gdyż okazało się, że coś je trzyma, blokuje od wewnętrznej strony. Szybka narada w grupie osób wyłoniła decyzję o próbie pozbycia się blokady. Na początku siłowo. Po wpisaniu ponownie kodu pchnęliśmy drzwi silniej, aż rozległ się odgłos czegoś upadającego na ziemię, co się później okazało, był to źle zamontowany łańcuch blokujący drzwi, który założyli ochroniarze wynajęci przez spółkę „Dore”. To była prowizorka mająca nas odstraszyć, a przede wszystkim uniemożliwić nam wejście na klatkę schodową i rozpoczęcie przygotowań do blokady. Na odgłos upadającego łańcucha na ziemię podbiegli policjanci „wzywając do zaprzestania niszczenia mienia”. Odpowiedziałem, nadbiegającemu policjantowi, że jestem umówiony z panią Iwoną ( co było prawdą), ale nie mogę się dostać do środka bo coś bądź ktoś blokuje drzwi. I bardzo proszę o umożliwienie mi wejścia do środka, gdyż nie ma żadnej absolutnie żadnej przesłanki świadczącej o tym, że nie mogę tego zrobić – słowem nie jest to zakazane prawem. Usłyszałem, że mogę zaraz zostać posądzony o niszczenie mienia i żebym się cofnął. Cofnąłem się. Rozpoczęła się dyskusja. Wykorzystując nieuwagę policji jakimś cudem, komuś udało się otworzyć drzwi i jak na hasło o pospolitym ruszeniu wdarliśmy się do środka biegnąc ile sił w nogach do lokalu pani Iwony widząc kątem oka jak za nami reszta aktywistów i zwykłych przechodniów którzy postanowili nam pomóc jest łapana i wyprowadzana na zewnątrz. Po chwili w lokalu pani Iwony, która słysząc że nadbiegamy otworzyła drzwi do swojego mieszkania, znalazło się 16 aktywistów i aktywistek. Natychmiast je zamknęliśmy na wszelkie możliwe spusty. Wyglądając przez okno zauważyliśmy, że policja odgradza kamienicę od ulicy taśmą policyjną i ustawia kordon. Wtedy zrozumieliśmy, że to skrzętnie przygotowana akcja policyjna a nie przypadek. Policja bowiem powinna pojawić się na wyraźne wezwanie komornika gdyby się okazało iż nastąpiła niemożność przeprowadzenia czynności egzekucyjnej, a nie przybyć przed nim. Widząc przez okno, że nadciągają kolejne posiłki służb prewencji policji, postanowiliśmy zabarykadować się w środku. Wykorzystaliśmy ciężką, masywną szafę i wszelkie ciężkie przedmioty do barykady po uprzednim uzyskaniu przyzwolenia od pani Iwony. Barykada wydała nam się na tyle solidna, że spokojnie opuściliśmy przedpokój i udaliśmy się do małego pokoju w głębi korytarza skąd mogliśmy obserwować sytuacje na zewnątrz. Ku naszemu zadowoleniu, z chwili na chwilę pomimo wczesnej pory przybywało coraz więcej aktywistów i aktywistek z transparentami, przechodniów, zwykłych gapiów. Po szybkiej naradzie co robić dalej postanowiliśmy w pełni zgodni, że absolutnie nie będziemy używać żadnej przemocy, jedynie stosować bierny opór. Podczas tej narady zamontowaliśmy megafon na parapecie i rozwiesiliśmy transparent z hasłem „miasto to nie firma”. Za pośrednictwem mikrofonu i tuby zaczęliśmy informować zgromadzonych przed kamienicą o sytuacji prawnej pani Iwony. Tłum aktywistów ale też zwykłych przechodniów zaczął skandować „odstąpcie!” , „odstąpcie!” Poszerzyliśmy naszą kampanię informacyjną o sytuacje analogiczne w innych punktach Warszawy, które całkiem niedawno miały swój tragiczny finał. Jedna z wyeksmitowanych lokatorek z ulicy Sempołowskiej w drodze do noclegowni została potrącona przez TIR’a co skończyło się amputacją nogi. Widząc, że rozliczne media, które przybyły na miejsce nie są wpuszczane do środka kamienicy, postanowiliśmy również na bieżąco informować o sytuacji w środku kamienicy i wydarzeniach w lokalu pani Iwony.

Około godziny 7:10 pojawił się na miejscu komornik i podszedł do drzwi lokalu pani Iwony. Nie otworzyliśmy drzwi, poprosiliśmy aby odstąpił od czynności egzekucyjnych do czasu wydania wyroku przez sąd administracyjny. Odrzekł, że ma prawomocny nakaz eksmisji i zamierza go tym razem uskutecznić. Widząc, że dalsza dyskusja z komornikiem nie ma sensu, zaniechaliśmy jej, koncentrując się na informowaniu zgromadzonych przed budynkiem o sytuacjach nielegalnych eksmisji do których dochodzi w Polsce coraz częściej. W międzyczasie jeden z aktywistów skontaktował się z panią marszałkinią Wandą Nowicką składając zażalenie na okoliczności eksmisji. Chwilę później dowiedzieliśmy się, że już jest w drodze na miejsce.[...]
http://lewica.pl/?id=26980&tytul=Maciej-Dariusz-Ociepka:-Co-si%EA-wydarz...?

Generalnie z właścicielami firm nie romawiać

Jak można rozmawiać z wrogiem klasowym, wyzyskiwaczem !!

”Trendy będą odzwierciedlone w tendencji do eskalacji konfliktów między komunami, które osiągną wymiar ponadnarodowy. Obecnie działalność tego typu reprezentowana jest przez wspólnoty diaspory, a szczególnie przez skrajne grupy islamistów i terrorystów. Mimo, iż konflikt pomiędzy dużymi państwami jest mało prawdopodobny, współzawodnictwo wokół ograniczonych zasobów i niskiej tolerancji na oddziaływania rynkowe, może prowadzić do napięć i potencjalnych większych konfrontacji i konfliktów między 2020 i 2035.”
”Globalna gospodarcza i finansowa współzależność wprowadzi sytuację, w której skutki wszelkich głównych, regionalnych lub krajowych spowolnień gospodarczych będą odczuwalne w całym rozwiniętym świecie.”
“Globalizacja powoduje utworzenie krytycznych współzależności, które łączą członków w zglobalizowanym społeczeństwie. Społeczeństwo zawierać będzie małe super-bogate elity i znaczącą liczbę biedoty ze slumsów i ludzi żyjących na minimum socjalnym, których liczba w 2020 wyniesie około 20% populacji świata. Silne wstrząsy cenowe, prawdopodobnie spowodowane przez ostre zwyżki cen energii lub serie klęsk nieurodzaju, mogą wywołać efekt domina doprowadzając do upadku kluczowych międzynarodowych rynków w różnych sektorach. Skutki tej zapaści mogą być przekazane całej gospodarce światowej. Państwa zaczną podejmować próby odpowiedzi na krajowe i lokalne kryzysy i szersze skutki zapaści gospodarczej, co może spowodować załamaniem międzynarodowego systemu politycznego. Zaawansowane społeczeństwa, które zależne są od złożonych, międzynarodowych sieci dostaw podstawowych dóbr, takich jak żywność, które nie mogą być produkowane lokalnie, mogą zmierzyć się z ciężką niewydolnością infrastruktury, upadkiem sektora usług publicznych i konfliktami społecznymi.”
”Proletariat klasy średniej: Klasa średnia może stać się klasą rewolucyjną, wcielając się w rolę przewidzianą dla proletariatu przez Marksa. Globalizacja rynków pracy i zmniejszanie poziomu krajowej opieki społecznej i zatrudnienia, może zmniejszyć przywiązanie ludzi do poszczególnych państw. Rosnące różnice między nimi, oraz niewielka liczba osób bardzo bogatych, mogą dolać benzyny do ognia. Ciężar zadłużenia i upadek systemów emerytalnych, zacznie obniżać poziom życia. Wzrost liczby biedoty może stwarzać coraz większe zagrożenie dla ładu społecznego i stabilności. W obliczu tych światowych wyzwań, klasa średnia może się zjednoczyć, wykorzystując dostęp do wiedzy, zasobów i umiejętności, aby kształtować ponadnarodowe procesy w ich własnym interesie.”
Obecnie zdając sobie sprawę z długofalowej polityki, rząd w Wielkiej Brytanii dozbraja oddziały porządkowe. Portal yahoo.com podaje:
“Policja spodziewa się powtórki zamieszek z zeszłego lata i jest zaniepokojona cięciami budżetowymi, które będą miały wpływ na ich zdolność do radzenia sobie z niepokojami, według badań przeprowadzonych po zeszłorocznych zamieszkach.
Badanie wykazało, iż większość oficerów którzy brali udział w lipcowych niepokojach wierzy, że podobne zamieszki będą prawdopodobne miały miejsce, powołując się na pogorszenie warunków społecznych i ekonomicznych jako potencjalną przyczynę. Obawiają się również, że ich siły nie mają środków, by poradzić sobie z niepokojami na podobną skalę.
[...] Policja generalnie odrzuciła krytykę taktyk wykorzystanych przy zamieszkach, ale przyznała że była zaangażowana do granic możliwości ze względu na skalę i szybkość zamieszek będąc całkowicie przytłoczoną w wielu miejscach.
Starsi oficerowie Policji również powiedzieli, że mieli problemy z rozmieszczeniem wystarczającej liczby pracowników do zatrzymania przemocy podczas czterech dni zamieszek w stolicy. Badania pokazują że londyńska policja nie aktywowała krajowego systemu alarmowego by otrzymać większą ilość środków aż do trzeciego dnia zamieszek. Gdy funkcjonariusze innych sił dotarli na miejsce mięli trudności ze względu na złą komunikację z centrum dowodzenia.
[...] Paul McKeever, prezes Federacji Policji powiedział, że policji będzie ciężko radzić sobie z dalszymi niepokojami jeśli dalsze środki oszczędnościowe będą wdrażane i wezwał rząd do podjęcia „pilnych akcji” w odniesieniu do wyników badań.”

http://grecjawogniu.info/?p=10855

Fajne podejście.Tak

Fajne podejście.
Tak nawiasem. Tłumaczył Ci ktoś kiedyś zasady prowadzenia jednoosobowej działalności gospodarczej? Czegoś pomiędzy samozatrudnieniem, a wolnym rynkiem?
Póki co, jak pisałem wynajmuje mieszkanie za sporą kasę, i zarabiam w okolicach średniej krajowej.

* miało być minimalnej,

* miało być minimalnej, czyli dość mi daleko do średniej ...
do czego może doprowadzić pośpiech.

Butters, chuju, 3 tys

Butters, chuju, 3 tys miesięcznie? Oddawaj dwa. Sam napisałeś, że jednych nie stać na mieszkanie, a inni mają tysiące, więc spierdalać mają, i odddawać. No to oddawaj hipokryto pierdolony. Będzie sprawiedliwość społeczna. A te wasze proudhony i inne głupie książki na srajtaśme i pornosy kolektywnie przerobić.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.