System Amazon

Prawa pracownika | Publicystyka

Gdy firma Amazon ogłosiła, że otworzy 3 centra logistyczne w Polsce, niektórzy politycy i dziennikarze tryumfalnie pisali o tym, jakby to było jakieś wielkie osiągnięcie dla polskich pracowników. Niedługo potem dotarły informacje od pracowników w krajach, gdzie już działa Amazon, którzy opisują swoje warunki pracy jako „koszmarne”. Niniejszy artykuł nie tylko opisuje niektóre fakty o warunkach pracy w Amazonie ale także analizuje, jak szkodliwy dla pracowników i całego społeczeństwa jest system Amazona i jak Amazon traktuje Polskę jako kraj łamistrajków.

Cały system Amazona jest oparty na cięciu kosztów pracy i jak najtańszych zakupów od wydawnictw. Dzięki temu firma może oferować atrakcyjne ceny, dość szybkie terminy realizacji zamówień i różne innowacje technologiczne dla konsumentów. Im więcej mają klientów, tym mocniejsza jest ich pozycja na rynku, szczególnie w porównaniu z tradycyjnymi księgarniami. Jednak, tak jak w przypadku tanich ubrań z Bangladeszu, wszystko to okupione jest wielkimi kosztami dla pracowników i całej branży.

Pracownicy Amazonu muszą pracować prawie jak roboty. Latają jak szaleni po magazynie. Muszą znaleźć i spakować książki w prawie nierealnym tempie. Ci, którzy nie potrafią pracować jak maszyny przez wiele godzin dziennie tracą pracę. Wszystko jest monitorowane za pomocą nadajnika GPS.

W niektórych magazynach w USA było tak gorąco, że nie dało się pracować. W magazynie w stanie Pennsylvania, często było ponad 40 stopni Celsiusza. Ludzie mdleli. Zamiast przyznać pracownikom przerwy lub poprawić warunki w magazynie, Amazon postawił jedynie karetkę przed magazynem, na wypadek zasłabnięcia pracowników. Przerw nie przyznano, a pracownicy którzy w tych warunkach pracowali wolniej dostali nagany i niektórzy zostali zwolnieni.

W tym oraz w innych magazynach, pracownicy Amazon skarżyli się, że były naciski na pracowników, aby nie zgłaszać wypadków przy pracy. Kierownikom zmiany nawet przyznawano premie, jeśli na ich zmianie nie było zgłoszonych wypadków. Kierownicy nie chcieli wysyłać pracowników do szpitala, nawet jeśli to było potrzebne, by nie psuć swojej statystyki i nie powodować dochodzenia.

Niektórzy lekarze także opowiadali, że były na nich naciski, aby nie dawali zastrzyków i nie podejmowali innego leczenia, które mogło świadczyć o tym, że pracownicy Amazona doznali poważnych wypadków przy pracy. W stanie Kentucky, zdarzyło się, że zamiast wysłania pracowników do szpitala w celu założenia szwów, pracownik magazynu jedynie opatrzył ich bandażami.

Amazon został pozwany w Pennsylvanii za naruszenie zasad BHP, ale firma poszła na ugodę.

Pracownicy Amazonu nie mają normalnych przerw tak jak inni pracownicy w USA. Droga do stołówki zajmuje im 10 minut. Przed wejściem do pokojów dla pracowników, są oni przeszukiwani lub muszą przejść przez skaner. Potrzebują 10 minut na powrót do stanowiska. Nie pozostaje im wiele z 30 minutowej przerwy. Pracownicy musieli w podobny sposób męczyć się także w innych krajach, jak w Anglii.

W Stanach Zjednoczonych pracownicy także musieli przejść przez kontrolę ochrony po dniu pracy. Ponieważ wiele osób wychodzi wtedy naraz, często ta procedura trwa nawet 25-30 minut. Wszyscy muszą czekać. Nie otrzymują za to ani groszy za nadgodziny, po to jest uznawane za „wolny czas” po pracy.

Na początku lat 2000, pracownicy Amazona w Seattle próbowali się zorganizować. W efekcie tamtejsze centrum dystrybucyjne zostało zamknięte. Pracowało w nim 850 osób. Mimo tego, że Amazon twierdził, że zamknięcie nie miało nic wspólnego z założeniem związku. Obecnie firma twierdzi też, że sytuacja w Niemczech, gdzie pracownicy podjęli protesty, nie ma nic wspólnego z tworzeniem centrum dystrybucyjnego na tysiące pracowników w Polsce, które będzie obsługiwało niemieckich klientów. Jednek jest wiele dowodów na to, że firma Amazon stosuje praktykę tzw. „union-busting”, czyli niszczenia związków zawodowych.

W tym samym czasie, gdy związkowcy organizowali się w Seattle, Amazon inwestował w antyzwiązkową propagandę. Pracownicy w stanie Kentucky opisywali, jak Amazon organizowało spotkania, aby ostrzegać pracowników przed związkami. Amazon także zatrudnił firmę the Burke Group, gdy pracownicy w Milton Keynes w Wielkiej Brytanii próbowali się zorganizować. Wiele związkowców pamięta to jako jedną z najbardziej agresywnych kampanii antyzwiązkowych, z którą się spotkali. Co najmniej 4 związkowców zostało zwolnionych, jak mówią, nielegalnie.

Oprócz tego, warunki pracy w wielu magazynach Amazona są bardzo niepewne. Firma korzysta z pracy tymczasowej, nie tylko w okresie sezonowym. Głośno o praktykach Amazonu było w Wielkiej Brytanii. Tam firma zatrudniała pracowników magazynów na tzw. kontraktach „zero godzin” co oznacza, że firma nie gwarantowała ilości godzin pracy. Ze względu na zasadę, że po 3 miesiącach pracy pracownikom przysługuje więcej pieniędzy i dodatkowe świadczenia, niektórzy pracownicy byli zwalniani po 12 tygodniu pracy i ponownie zatrudniani po kilka razy.

Opisy wielu innych incydentów można znaleźć w doniesieniach zagranicznych mediów.

Wygląda więc na to, że Amazon nie traktuje swoich pracowników jak ludzi, tylko jak inteligentne roboty. Zapewne zresztą woleliby mieć roboty. Chyba dlatego Amazon zakupił firmę Kivas Systems, która tworzy różne rodzaje robotów magazynowych. Kiedyś zapewne zastąpią część pracowników, co pozwoli na zwiększenie zysków i prywatnych fortun dyrektorów Amazona. Jeff Bezos jest jednym z najbogatszych ludzi na świecie, dzięki modelowi biznesowemu, w którym pracownicy są w maksymalny sposób wyzyskiwani.

Innym problemem jest to, że Amazon otrzymuje ogromne ulgi podatkowe. W Wielkiej Brytanii, nawet gdy firma zarabiała miliardy, nie płaciła podatków. Zapewne i w Polsce Amazon także będzie korzystać ze zwolnień i ulg podatkowych w specjalnych strefach ekonomicznych.

Tak więc można wiele powiedzieć złego o firmie Amazon. Zamiast zatrudniać ludzi na normalnych warunkach, firma tworzy obozy pracy, gdzie panuje stres i gdzie ludzie muszą pracować ponad siły otrzymując bardzo niewiele w zamian – nie mają nawet gwarancji stałego zatrudnienia. Pracownicy są ciągle inwigilowani i traktowani jak złodzieje. Jeśli przestrzeganie norm BHP zbyt dużo kosztuje, czy może wpłynąć na wskaźniki wydajności, normy są ignorowane, co może prowadzić do utraty życia lub zdrowia przez pracowników.

Jeśli pracownicy starają się zorganizować, mogą stracić pracę. Amazon nie zna czegoś takiego, jak lojalność wobec pracowników, który tworzą dla firmy gigantyczne zyski. Każdy pracownik może zostać w każdej chwili wyrzucony na bruk i zastąpiony kolejnym zdesperowanym bezrobotnym, poszukującym jakiejkolwiek pracy.

Amazon traktuję Polskę jak wyjątkową gratkę – kraj zdesperowanych i niezorganizowanych ludzi, którzy są skłonni zgodzić się na najgorsze nawet warunki pracy, byle tylko uniknąć głodu i nędzy. Dzięki polskim pracownikom, Amazon ma nadzieję złamać strajk niemieckich pracowników walczących o poprawę warunków pracy. Amazon liczy na to, że Polacy nie będą się buntować.

Amazon także wywiera presję na wydawców, aby sprzedawali swoje tytuły po jak najniższych cenach. Dzięki swojej pozycji na rynku, Amazon może wymusić bardzo niskie ceny sprzedaży. Wydawnictwo, które odmówi Amazonowi może spotkać się ze skreśleniem swoich pozycji z katalogu. Wiele wydawnictw i tak nie ma zbyt wysokich zysków i musi dodatkowo ciąć wydatki, aby pokryć koszt zniżek przyznanych Amazonowi. Dzięki niskim cenom, Amazon tworzy też presję cenową na tradycyjne księgarnie. Podczas kampanii bojkotu Amazonu w Wielkiej Brytanii, jedna z księgarni ujawniła ile zapłaciła podatków w porównaniu do Amazona, który podatków nie płaci.

Nie powinniśmy wspierać ekspansji wielkich korporacji, które nie wnoszą swojego wkładu do lokalnej gospodarki, tworzą najgorszej jakości miejsca pracy dla najbardziej zdesperowanych, niszcząc w ten sposób mniej szkodliwe modele biznesowe i wprowadzając najbardziej nieludzkie formy wyzysku.

Tak dalej nie może być, żeby Polska rozwijała się jako kraj łamistrajków Europy. Sprzedano nam mitologię neoliberalną, że będziemy zmieniać polską gospodarkę, że będziemy zieloną wyspą. Ludzie bardzo naiwnie myśleli, że niedługo w Polsce będziemy mieć lepsze pensje, że będziemy żyć na normalnym poziomie. Problemem nie jest żaden kryzys, ale system, który opiera się na wyzysku. Pracownicy z Europy Zachodniej nie będą mogli zachować swoich pensji, gdyż będą musieli konkurować z tanią siłą roboczą z Polski. Dziś Polak czy Polka który chce lepiej zarabiać jedzie do Niemiec, by pracować w Amazonie, za stawki kilkukrotnie wyższe niż w Polsce. Jutro tej pracy nie będzie, a wiele podobnych miejsc pracy zostanie zlikwidowanych w najbliższych latach. Skończą się czasy, kiedy będzie możliwość uciec z Polski by znaleźć pracę za godnym wynagrodzeniem. Bezrobocie będzie rosnąć i zacznie się europejski wyścig na dno.

Wszystko po to, aby ktoś mógł zarabiać ogromne pieniądze.

Musimy powiedzieć nie takiej chciwości, odmówić odgrywania przewidzianej dla nas roli łamistrajków i powiedzieć nie Amazonowi. W tym roku, nie kupujmy nic od tego giganta-monstrum. Wybór należy do Ciebie.

Dla zainteresowanych, garść artykułów o Amazonie w jęz. angielskim:

http://www.channel4.com/news/anger-at-amazon-working-conditions
http://www.businessinsider.com/brutal-conditions-in-amazons-warehouses-2...
http://articles.latimes.com/2011/oct/01/business/la-fi-1001-amazon-allen...
http://www.mcall.com/news/local/amazon/
http://www.recruiter.co.uk/news/2013/08/amazon-under-fire-for-staffing-p...
http://www.dailymail.co.uk/news/article-2286227/Amazons-human-robots-Is-...
http://blog.seattlepi.com/trevorgriffey/2011/04/03/top-10-reasons-to-avo...
http://www.nytimes.com/2000/11/29/technology/29AMAZ.html
http://www.word-power.co.uk/viewPlatform.php?id=23
http://www.indymedia.org.uk/en/2004/01/284179.html
http://news.stv.tv/east-central/213836-amazon-workers-protest-against-ex...

Mam jedno "ale", boję się

Mam jedno "ale", boję się trochę, że zostanę (kolejny raz) źle zrozumiany. Postaram się wyłożyć swoją opinie możliwie przystępnie, jeśli jednak ktoś nie załapie sensu to z góry przepraszam i proszę o nie szczucie psami tylko o kulturalne pytania.

Otóż tekst jest spoko, prawdziwy i tak dalej ale niepokoi mnie fragment zawierający zdanie Pracownicy z Europy Zachodniej nie będą mogli zachować swoich pensji, gdyż będą musieli konkurować z tanią siłą roboczą z Polski. - to dość dziwny wniosek jak na materiał dotyczący wyzysku robotników, trąci delikatnie sugestią, że robotnicy w krajach uboższych niejako zobligowani są do walki o prawa pracownicze w krajach bogatszych. Oczywiście jest w tym pewna racja, solidarność klasy robotniczej to potężne narzędzie mogące służyć walce o jakkolwiek rozumianie rewolucyjne zmiany - poprawność polityczna i dyplomacja specjalnie dla CIA ;) Czy jednak robotnicy w krajach takich jak Polska (czy dowolnych innych wyzyskiwanych przez tzw. zachód) są cokolwiek winni robotnikom "zachodnim"? Czy "zachodnia" klasa robotnicza walczy o prawa robotników w krajach uboższych? Dwa pytania i jedno proste "nie" jako odpowiedź - "zachodni" proletariat nie tylko nie angażuje się w walke o prawa robotników w Europie Wschodniej, Azji Wschodniej czy Afryce ale bezmyślnie korzysta z bezwzględnego wyzysku robotników w ubogich rejonach świata. Praktycznie nic już nie produkujące społeczeństwa "zachodu" od lat cieszą się względnie stabilnym modelem "państwa dobrobytu" opartym na systemie socjalnym finansowanym faktycznie z eksploatacji biednych krajów i ich mieszkańców - ten "dobrobyt" polega na tworzeniu fikcyjnej gospodarki (abstrakcyjnych) usług i tanim imporcie niezbędnych produktów, nie ma w tym żadnej zasługi klasy robotniczej czy związków zawodowych, to wynik polityki realizowanej przez korporacje oraz państwa. Prosty podział świata na "producentów" i "konsumentów" tłumaczy prawie całość opisywanych tu zjawisk, aby osiągać zyski potrzebna jest nie tylko możliwość taniego wytwarzania ale także rynek zbytu. "Zachód" wraz ze swym konsumpcyjnym stylem życia i wybujałym do granic absurdu systemem kredytowym (wszystko na raty, kup dziś zapłać jutro....) to nic więcej jak tylko rynek zbytu. Oczywiście aby utrzymać taki układ pod kontrolą potrzebna jest konsumpcyjna gospodarka, której zadniem nie może być produkcja dóbr i usług czy zaspokajanie potrzeb społeczeństwa, gospodarka ta ma tylko utrzymać pozorny wizerunek kapitalistycznego modelu pracy. Niewątpliwie "zachodni" robotnicy faktycznie pracują, często jest to dość ciężka czy stresująca praca, problem jednak w tym, że praktycznie nic nie produkują - zajmują się handlem i usługami, im wyższy "poziom" danej gospodarki tym wyższy poziom abstrakcji i absurdu... Praca ta nie przynosi realnych korzyści zaspokajających potrzeby społeczeństwa a jednak potrzeby "zachodnich" społeczeństw wydają się być zaspokojone w stopniu wystarczającym. Jak to jest możliwe? Oczywiście wszyscy znamy odpowiedź na to pytanie - dzięki eksploatacji biedniejszych krajów. Iluzoryczna "wartość" wytwarzana przez "zachodnie" społeczeństwa staje się cholernie realna gdy nazywana jest dolarem, funtem czy euro, doskonale służy jako środek płatniczy za prawdziwe niezbędne produkty. Nie wolno także zapominać o stosowanym przez niektóre kraje "zachodnie" elementu pseudosocjalnego czyli rozbudowanym systemie socjalnym finansowanym przez zyski z zewnętrznej eksploatacji oraz ekspansji ekonomicznej (czasem wspieranej przez armie) służącym nie tylko stabilizacji społeczeństwa ale także utrzymaniu poziomu konsumpcji. Czy przyzwyczajone do konsumpcji społeczeństwa "zachodnie" przez lata względnego dobrobytu przejmowały się losem mieszkańców biednych regionów świata? Raczej nie, czasem jakaś symboliczna akcja... nawet wyzysk imigrantów w ich własnych krajach niewiele ich obchodził... Dlaczego teraz zaczynają się przejmować? Bo nawet sektor usług eksportowany jest już do krajów biedniejszych a systemy socjalne są coraz bardziej rozchwiane. Zachowują się podobnie jak związki zrzeszające etatowych pracowników,którzy ignorują problem pracy tymczasowej do czasu gdy "śmieciowi" nie zajmują ich miejsc pracy - przymykają oczy na wyzysk, który im nie zagraża, a gdy zaczyna im zagrażać to szukają sojuszników wśród ofiar własnej (świadomej lub nie) działalności. Pewien gość powiedział kiedyś, że rewolucyjną koniecznością jest aby "zachodni" robotnicy potrafili wystąpić przeciwko swoim własnym interesom - ten moment jeszcze nie nadszedł.... System ulega coraz bardziej widocznej przemianie, prawdopodobnie wkrótce "państwa dobrobytu" przejdą do historii, może wtedy "zachodni" proletariat zdoła zrozumieć o co biega w tym parszywym świecie.

Nie jesteśmy im nic winni. Walczmy dla siebie, nie dla nich. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że ten art powstał pod wpływem jakiegoś "zachodniego" ruchu robotniczego.

No właśnie, wybór należy

No właśnie, wybór należy do ciebie ... Kto jednak potrafi, kiedy z jednej strony zagląda w oczy głód i nędza, a z drugiej strony jesteśmy mamieni koniecznością życia na określonym poziomie, posiadania takich a nie innych gadżetów, dóbr, metek, bywania itp - pójść własną drogą ?

Artykuł jak najbardziej trafny, z tym że nie ma co liczyć na jakieś bojkoty, unoszenie się honorem, rozprzestrzenianie wiedzy na temat form łamania praw pracy i człowieka. Na świecie zaszły ogromne zmiany, i ludzie tracą już nie zainteresowanie nawet kwestiami humanizmu, ale nie potrafią doświadczać empatii w stopniu choćby z lat 80 tych. Ten trend będzie się pogłębiał, jak pogłębia się europejska tęsknota z autorytaryzmem, który rozgoni ciemne chmury niepewności, i odgoni w końcu obcych, z którymi nie udaje się koegzystować. Polska na tle Europy wypada jeszcze gorzej, ponieważ z jednej strony jest u nas całkowity brak zrębów nawet społeczeństwa obywatelskiego, poczucia współodpowiedzialności, konsekwencji społecznych, a z drugiej jest cała nawała konsumpcjonizmu, który sięga po coraz to nowe i doskonalsze formy pseudoindywidualizacji. Polacy i polki unoszą się w necie, narzekaja na potęgę, wyklinają, że to trzeba wszystko rozpierdolić, i na tym się to kończy. Badania wskazują, że jeszcze nigdy nie byliśmy jako społeczeństwo tak nieufni, skłóceni i zawistni. Polska jest jednocześnie krajem, w którym najszybciej rośnie grupa milionerów w EU. Paradoksalnie.

Nie widzę żadnej, ale to żadnej nadziei w działaniach oddolnych, mających na celu uświadamianie ludzi. Tu się nic nie ruszy. Co ma być z tej części społecznej zagopodarowane, która ma jakąś ikrę, zostało zajęte albo przez kibolstwo, albo hipsterkę.

Wyjściem z tego jest budowanie grup w oderwaniu od państwa, niejako powrót do tych lat 80 tych. Nie ma po co wychodzić do ludu, bo to jest skazane na porażkę. Być może ci, którzy w chwili obecnej jeszcze kontestują system, to ostatni potrafiący myśleć, postrzegać i czuć w sposób pozwalający im nie do końca być uwiedzonymi przez ten markowo internetowo polityczny perkal i koraliki. Dalszych takich pokoleń już nie będzie, dobór naturalny załatwi sprawę. A pojedynczy, dosłownie pojedynczy zbuntowani, będą trafiać do przyszłościowych psychuszek, tyle że będą one pod egidą UE, i miast ciężkich ruskich psychotropów, bicia, lobotomii, będą zagłaskiwani tam na śmierć.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.