Walka z szefem jest dobrze widziana - wywiad z działaczem ASF
O ruchu anarchistycznym, represjach i perspektywach rewolucyjnych rozmawiałem z działaczem Federacji Anarcho-Syndykalistycznej (ASF), Davem z Melbourne w Australii.
Jakub. Opowiedz mi o ruchu anarchistycznym w Australii. Jak wygląda, jaka jest jego kondycja i jakie są twoje odczucia względem niego.
Dave. Po pierwsze, jestem zbyt zajęty życiem osobistym, zawodowym i aktywistycznym żeby wiedzieć co się dzieje w całej Australii. Tym bardziej, że jest to dość duży kraj. To co będę mówił bardziej tyczy się mojego miasta, Melbourne.
Ruch anarchistyczny jest podzielony na anarchistów, którzy kontynuują tradycje i są aktywnymi syndykalistami oraz na osoby, których nastawienie do anarchizmu jest bardziej lajfstajlowe i nie należą oni do żadnych zorganizowanych inicjatyw. Istnieje też ruch walczący o wolność w sieci, narodził się przy okazji próby zamknięcia Wikileaks przez władze (założyciel Wikileaks jest Australijczykiem, przyp. J) organizowali protesty okupacyjne. Istnieje też grupa organizująca targi książki nawet na 500 osób i obozy w długie weekendy. W zeszłym roku taki obóz zebrał 100 osób.
J. Mówiłeś, że jesteś aktywny w dwóch organizacjach anarchistycznych w Melbourne. Możesz coś o nich opowiedzieć?
D. Tak, jedną z nich jest Melbourne Anarchist Club, który prowadzi lokalny Infoshop, zajmuje się sprzedażą książek. Posiada również ogromne archiwum korespondencji międzynarodowej. Organizujemy akcje promujące różne kwestie. Robiliśmy na przykład zbiórkę pieniędzy na prawnika dla ludzi, którzy prowadzili kampanię przeciw McDonaldowi. Był to fundrajzing. Naszym celem jest zbudowanie anarchistycznej federacji w Australii. Kontaktujemy się w tej sprawie z anarchistycznymi księgarniami w kraju.
J. Istnieje taki twór jak Anarchistyczny Czarny Krzyż?
D. Tak, ale ci ludzie zajmują się wyłącznie pomocą więźniom. To jest ich poletko, którego nie zaniedbują. Część, w zasadzie połowa członków MAC i Federacji Anarcho-Syndykalistycznej to te same osoby. Natomiast druga połowa zajmuje się tylko MAC lub Federacją.
J. Opowiedz więc o Federacji Anarcho-Syndykalistycznej.
D. Tu sprawa jest o tyle specyficzna, że organizacja jest istniejącą już federacją. Organizacja ma swoje biuro w tym samym miejscu co MAC. Jej działalność rozpoczęła się w 1986, ale wtedy była to nie federacja, ale Grupa Anarcho-Syndykalistyczna działająca w Melbourne. Ruch rozwinął się kiedy pojawili się ludzie chcący stworzyć federację. Przeprowadziliśmy wiele walk. Ostatnią dużą akcją był spór zbiorowy w pizzerii Dominos gdzie jako kierowca pracował nasz towarzysz z miasta Brisbane. Założył tam związek GTWA, który jest częścią ASF. Oczywiście lokalna sekcja ASF również działa. Miała miejsce międzynarodowa akcja solidarnościowa. Kierowcy odzyskali dzięki temu 5000 dolarów zaległego wynagrodzenia. Nie wszystkie postulaty zostały spełnione, ale większość tak. W tym roku wróciliśmy do grona członków Międzynarodowego Stowarzyszenia Pracowników.
J. Czy przed wami istniały w Australii jakiekolwiek wpływy Międzynarodówki?
D. Istniało bułgarskie CNT na uchodźctwie, ale obecnie nie istnieje.
J. Możesz opowiedzieć coś o słynnym strajku tramwajarzy w Melbourne na przełomie lat 80-tych i 90-tych?
D. Pamiętam go. Członkowie ASF mieli swoich ludzi w tramwajach, którzy promowali tam idee i strategie anarchosyndykalistyczne takie jak przestoje tramwajów, albo przewożenie pasażerów za darmo. Pasażerowie twierdzili, że tramwaje działały sprawniej podczas strajku bez kontroli zarządu (śmiech). Ale ja nie byłem wtedy w to zaangażowany. Wychodząca wtedy gazeta SPARKS była wydawana przez ASF. Krążyła wśród 2000 pracowników.
J. Opowiedz mi o sytuacji politycznej w Australii.
D. Mamy obecnie konserwatywny rząd. Partia, która go sprawuje nazywa się Partią Liberalną, ale jest w rzeczywistości partią konserwatywną. Mamy w Australii obowiązek wyborczy. Nie możemy nie uczestniczyć w wyborach przy czym ordynacja jest tak skonstruowana, że Partia Liberalna jest obok Partii Pracy jedną z dwóch, która wygrywa.
Konserwatyści obecnie prowadzą politykę cięć w sektorze publicznym, w szkołach, szpitalach, przy czym wprowadzają ulgi podatkowe dla biznesu. Drugą polityczną siłą jest Partia Pracy.
J. Jak bardzo jest ona antypracownicza?
D. W przeszłości była trochę pracownicza, ale w latach 80-tych miały tam miejsce wielkie zmiany i przesunęli się na prawo. W zasadzie niczym się nie różnią od Partii Liberalnej.
J. Czy identyfikują się z lewicą?
D. W latach 80-tych usunęli ze statutu adnotację, że identyfikują się z nurtem demokratycznego socjalizmu.
J. Jak wygląda pozycja związków zawodowych?
D. Starają się opierać o istniejące przepisy przemysłowe, które są bardzo niekorzystne dla małych związków zawodowych. Pracownicy są zmuszeni zrzeszać się w dużych związkach, które są ugodowe. Mogą jedynie prowadzić akcje protestacyjne podczas trwania negocjacji. Nie można pikietować ani protestować poza tym. Odmowa pracy zawsze jest karana obcięciem pensji. Jeśli kierownik nie obetnie ci pensji za odmowę pracy, to wtedy jego kierownik ma prawo jemu obciąć pensję. Kierownik nie może być zbyt dobry dla pracowników gdyż może przez to oberwać.
Wchodzi nowe prawo dotyczące zgromadzeń i protestów. Chcą aby za odmowę rozejścia się groziły dwa lata w więzieniu. Jest to walka biznesmenów ze związkami zawodowymi.
J. Jak wygląda działalność mainstreamowych związków?
D. Największy związek, STA jest typowym żółtym związkiem. Grupuje się głównie w supermarketach i szpitalach. Wielu jego członków nawet nie wie, że należy do związku. W pewnym momencie dostają świstek do podpisania albo zgodę na obciążenie rachunku bankowego i tyle. Jak przychodzi co do czego, nie robią nic. Tak było w Dominos. W supermarketach odmawiają pomocy w jakiejkolwiek sprawie. I tak działa większość związków w kraju.
Trochę lepiej wygląda działalność National Union of Workers. Mają konkretniejsze podejście. Walczyli o pracowników transportu, robili nielegalne akcje i pikiety.
Ciekawy jest też związek pracowników budowlanych do którego sam również należę, CFMEU. Działa w całej Australii i jest silny w Melbourne. Ostatnio ogarnął kampanię pracowniczą z udziałem tysięcy pracowników. Było starcie z policją, która atakowała protest na koniach.
http://www.youtube.com/watch?v=DojjqJ4p6Io
Związek został wtedy oskarżony o uniemożliwianie pracownikom wykonywania obowiązków, a protestowaliśmy przeciwko złym warunkom pracy w których śmierć poniósł pracownik budowlany. Związek jest obecnie zwalczany i pracodawcy stawiają dla niego bariery gdzie tylko mogą.
J. Jak wygląda działalność lewicowych organizacji w Australii?
D. Nie znam się na nich za bardzo. Poza nami istnieje w Australii IWW, które jest małe i zatomizowane. Nie mam pewności czy ostatnio prowadzili jakąś akcję pracowniczą. Przedrukowują w Australii swoją amerykańską gazetę. Istnieje jeszcze organizacja Socialist Alternative, ale to jest organizacja polityczna, nie związkowa. Sprzedają badziki do przypinania i uważają się za rewolucjonistów. Są marksistami.
J. Marksistami czy trockistami?
D. Może trockistami, nie wgłębiam się w ich poglądy. Są głównie studentami bez jakiekolwiek osadzenia wśród klasy pracującej. Inne organizacje socjalistyczne również istnieją, ale jedynie chodzą na protesty. Raczej interesuje ich polityka niż działalność.
J. Polska jest krajem w którym zamiast walki klas mamy do czynienia z wojnami kulturowymi z udziałem skrajnej prawicy. Czy w Australii skrajna prawica stanowi zagrożenie dla ruchu?
D. Istnieje kilka takich grup, wśród nich Blood & Honour i inne organizacje nacjonalistyczne, ale nie zdobywają pogłosu. Czasem zmobilizują parę setek ludzi, ale tylko na koncerty i zjeżdżają się oni z całego kraju. I to jest cała ich siła. Rasizm w Australii jest raczej resentymentem niż ruchem.
J. Pytam gdyż pamiętam film Romper Stomper i oglądałem kiedyś propagandę australijskiego Kościoła Twórcy, która wydawała mi się najbardziej groteskową propagandą rasistowską jaką kiedykolwiek widziałem.
D. Romper Stomper opowiada o latach 80-tych kiedy gangów skinheadów było więcej, ale były małe i przeszły do historii. Czasem widzę tego typu wlepki, ale to wszystko co z nimi związane. Poza tym dla mnie zupełnie nie istnieją. Dwa lata temu narodowym Dniu Australii doszło w Sydney do zamieszek na tle rasowym, ale to nie spowodowali tego żadni wyznawcy White Power tylko ludzie, którzy wypili za dużo alkoholu i napatoczyli się na kolorowych. Właśnie taka głupia mentalność jest według mnie w Australii problemem, a nie żadna tendencja skrajnie prawicowa. Jeśli interesuje cię skrajna prawica w Australii polecam bloga Slackbastard jednego z moich kolegów, który obserwuje co robi skrajna prawica.
J. Jak wygląda według ciebie przyszłość ruchu anarchistycznego w Australii?
D. Anarchistyczna przyszłość w Australii? Osobiście uważam, że sieć, która istnieje obecnie rośnie. Ludzie są bardzo zaangażowani. Australia akceptuje te idee. Jak tłumaczysz ludziom co to anarchizm udaje im się to spoić z ich tożsamością historyczną czy kulturową.
Ciężej jest ich jednak w coś angażować. Z drugiej strony pojawiła się aktywna młodzież działająca z osobami będących w ruchu już od lat. Walka z szefem jest tu dobrze widziana.
Anarchistyczna federacja ma nam za zadanie pomóc nam operować na dużym obszarze Australii i Oceanii. Konsolidacja ruchu jest utrudniona przez warunki geograficzne. Najbardziej zaludnione jest wschodnie i południowo-wschodnie wybrzeże, chociaż na zachodzie znajduje się też duże miasto Perth. Mieliśmy również kontakty z grupami z Nowej Zelandii. W samym Sydney, gdzie mieliśmy ASF, ale już nie jesteśmy w kontakcie z dwiema anarchistycznymi księgarniami.
https://cia.media.pl/syndykalizm https://cia.media.pl/australia_pracownicy_budowlani_strajkuja_w_sprawie_k...
https://cia.media.pl/miedzynarodowy_dzien_solidarnosci_z_kierowcami_domin...