Anarchiści i UPR

Publicystyka

Unia Polityki Realnej słynie z oryginalnych poglądów, począwszy od poparcia dla zbrodni prawicowych morderców pokroju gen. Augusto Pinocheta skończywszy na intelektualnych wywodach jej lidera Janusza Korwina-Mikkego, który zasłynął m.in. pomysłowym dowodem o wyższości systemu kapitalistycznego. Świadczyć o tym miał zwycięski podbój Ameryki dokonany przez białych kolonizatorów uosabiających wolnorynkowy indywidualizm, którzy wyparli indiańskie plemiona reprezentujące plemienny socjalizm.

Ta i inne jej podobne ciekawostki, poniżające kobiety czy ludzi innej rasy to specjalność ideologicznej kuchni konserwatywnych liberałów spod znaku UPR oraz Stowarzyszenia Koliber.
Można by je zlekceważyć śmiechem gdyby nie fakt, że organizacje te wpadły na pomysł obchodów „Święta Wolności” sygnowanego symbolem Statuy Wolności oraz flagą św. Jerzego.

Proponuje zatem przyjrzeć się bliżej jak wyglądają w praktyce pomysły liberałów na polityczną aktywność oraz jak starcie z politycznymi przeciwnikami ujawnia autorytarne pierwiastki i skrajnie prawicowe sympatie drzemiące w ideologii ugrupowań tego pokroju.

Szybko możemy zweryfikować o jaką wolność chodzi polskim liberałom i komu jest z nimi po drodze.

Po raz pierwszy mieliśmy okazję przekonać się o tym podczas pierwszego Marszu dla Kapitalizmu organizowanego przez UPR w 2001 r. gdy grupa anarchistów próbowała zakłócić go poprzez skandowanie haseł i rozwinięcie własnego transparentu.

5-osobowa grupa działaczy Federacji Anarchistycznej zakrzyczała wiec w którym uczestniczyło ok. 40 osób. Rozzłoszczeni liberałowie próbujący wymusić oddalenie się antykapitalistów sprowokowali w pewnym momencie bójkę, gdy ich naciski nie poskutkowały. Jak potem argumentował jeden z ich sympatyków „przemoc werbalna jest taką samą przemocą jak przemoc fizyczna”. Miałoby to uzasadniać użycie przemocy, która faktycznie potrzebowała uzasadnienia przy proporcjach czterdziestu na pięciu.
Wieczorne wydanie lokalnych wiadomości wyemitowało materiał na którym wyraźnie widać jak postawny mężczyzna rzuca się z pięściami na osoby trzymające transparent.
Okazało się, że osobą tą był Tomasz Nowosad, pełniący funkcję pełnomocnika prezydenta Lublina ds. informacji niejawnych.

Mimo nagrania z telewizyjnej kamery pokazującego całe zdarzenie od A do Z, Nowosad publicznie kłamał relacjonując prasie wersję wydarzeń zgodnie z którą miał stanąć w obronie zaatakowanego kolegi.
Uderzyłem! – przyznał w rozmowie z dziennikarzem – Nawet nie wykorzystałem w pełni swoich możliwości. Gdybym to zrobił, on by już się nie podniósł.(...) W zamieszaniu sam tez zostałem uderzony, być może przypadkowo, bo nie wierzę, by ktoś celowo, zaczepił kogoś kto waży ponad 100 kg i wygląda jak ja.

No jasne, nie od dziś wiadomo, że zaatakowani ludzie biją swojego napastnika przypadkowo.

Co na to prezydent? „Nie pochwalam bójek, ale dopóki nie zostaną mi przedstawione wyniki procedur prokuratorskich(...) nie mam formalnych przesłanek do podejmowania działań.”

Cała sprawa - kto kogo zaatakował ? - nabrała nowego wymiaru gdy w Gazecie Wyborczej z października 2002 r. ukazał się artykuł donoszący, że Nowosad postrzelił z broni gazowej swojego sąsiada, gdyż rozłościł go szczekający pies. Doszło wówczas do sprzeczki.

„N. powiedział, że załatwi sprawę „raz na zawsze”. Pobiegł do domu. Nie wiedziałem po co. Dowiedziałem się dopiero wtedy, kiedy wrócił, wyciągnął pistolet gazowy i strzelił do mnie trzy razy z odległości 50, 70 centymetrów. Ogłuchłem, a z ucha zaczęła lecieć mi krew” – opowiedział zaatakowany w drodze do sklepu sąsiad Dariusz Słotwiński.
„Jestem pewien, że to celowe działanie w celu zdyskredytowania obecnego prezydenta Andrzeja Pruszkowskiego”- podsumował całe zdarzenie Nowosad.

Mimo obu incydentów Prezydent nie odwołał ze stanowiska swojego dobrego kolegi komentując to bardzo wymownie podczas kampanii wyborczej: „ Tomek? No cóż Tomek udał się na razie na kilkudniowy urlop...”. Tomek po dziś dzień pracuje w Ratuszu uchylając się na wszelkie możliwe sposoby przed stawieniem się na rozprawie sądowej związanej z napaścią na sąsiada.

Wiadomo jednak, że na każdej demonstracji politycznej może trafić się czarna owca. Ot choćby niezrównoważony urzędnik, na czole którego nabrzmiewają żyły gdy wygrażając zaciśniętą pięścią krzyczy „Raz sierpem raz młotem czerwoną hołotę!”.

Jak w takim razie zachowali się wówczas jej pozostali uczestnicy: młodzi Kolibrowcy i śmietanka UPR ? Młodzi rzecz jasna pośpieszyli Tomkowi z odsieczą wymachując drzewcami od flag i przewracając jedną z osób. Musieli uważać na kamery, by cały incydent nie zaszkodził ich politycznej karierze w samorządzie studenckim na Wydziale Politologii UMCS.

Złudzeń pozbawia natomiast zachowanie Prezesa Okręgu Lubelskiego UPR Wojciecha Naji oraz lubelskiego radnego i W-ce Prezesa ds. politycznych UPR Zbigniewa Bagińskiego. Nie kiwnęli oni palcem by powstrzymać agresywne zachowanie swoich działaczy. Na wysokości zadania stanął jednak sam Stanisław Michalkiewicz, prawa ręka Korwina-Mikke, jeden z czołowych liderów UPR, udzielający się często na forum TVtrwam oraz Radia Maryja, gdzie na ogół zajmuje się demaskacją masońskich i antypolskich spisków.

W momencie gdy członkowie jego organizacji szarpali się z anarchistami Michalkiewicz
wykrzykiwał przez tubę: „I tak oto proszę państwa te biedne, ogłupiałe dzieci, którym wydaje się że są anarchistami, które nie wiedzą czym jest kapitalizm, powtarzają kłamstwa których ktoś im zaopowiadał...! ”(cytuję w przybliżeniu).
Po całym zajściu w lokalnej prasie pojawiły się komunikaty miejskiej komendy policji zachęcające anarchistów do stawienia się na przesłuchanie. Nie przyniosły jednak efektów, jeśli nie liczyć tego, że Tomek zaczął kreować się na ofiarę usiłującą dochodzić swoich praw na drodze sądowej. W gruncie rzeczy chodziło jednak o zwykłe zastraszenie anarchistów.

Tak wyglądały obchody „Święta Wolności” w wydaniu lubelskiego UPR. W roku następnym było już spokojniej ponieważ pojawiła się policja z wilczurami. Anarchiści zachowywali się jednak tak samo jak w roku ubiegłym rozwijając transparent i wykrzykując swoje hasła. Tomek gdzieś zniknął.

Można było przypuszczać, że UPR wyciągnął wnioski na temat swojego wizerunku w mediach i dokonał politycznego liftingu.
Niestety anarchiści mieli za złe liberałom że zostali przez nich poturbowani. Pałali żądzą zemsty. Na stronach organizacji pojawiły się wpisy z pogróżkami. Nie dotyczyły jednak konkretnych osób lecz zapowiadały jedynie rozbicie kolejnego Marszu dla Kapitalizmu. Towarzyszyła temu akcja plakatowa wyśmiewająca wolnorynkowe poglądy UPR.

Anarchiści zemścili się symbolicznie w grudniu 2004 r., obrzucając jajami trzech członków UPR i Kolibra idących obchodzić „Święto Wolności”. W kilkunastoosobowej grupie oczekiwali w pobliżu Ratusza na nadejście Marszu, rozdając w tym czasie ulotki oraz jedzenie dla bezdomnych. Okazało się, że UPR przybył na miejsce w obstawie grupki osiłków – miejscowych narodowców z organizacji Związek Obywatelski oraz innych bliżej nieokreślonych, gotowych do zadymy młodych mężczyzn.

Jednym z nich był młody neonazista z emblematem faszystowskiej organizacji Blood and Honor, który fizycznie zaatakował anarchistę podczas uniwersyteckiego spotkania na temat praw gejów i lesbijek, kilka miesięcy wcześniej.

Wśród narodowców obecni byli także – również na poprzednich marszach - członkowie Młodzieży Wszechpolskiej. Pod adresem anarchistów padały okrzyki typu: „Pedały!!” itp....
Grupa faszystów próbowała zastraszyć zgromadzonych kontrmanifestantów. Obecność policji nie pozwalała jednak na otwartą konfrontację.

Działacze UPR ponownie wystąpili w doborowym towarzystwie. Z jednej strony neonaziści z drugiej strony Związek Obywatelski epatujący nacjonalistyczną retoryką, który dał się poznać agresywną akcją plakatową na lubelskich ulicach wyśmiewającą związki homoseksualne jako zboczenie i zarazę która nadciąga do Polski z Unii Europejskiej.

Szczególnie kompromitujący był fakt obecności neonazistów. W tamtym okresie lubelska prasa pisała o przeszukaniu przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego mieszkania znanych lubelskich neonazistów współpracujących z rasistowsko-terrorystyczną organizacją Combat 18, a także o trzech atakach na dwa bary palestyńskie i żydowski teatr NN. Faszyści wlali przez otwory wentylacyjne toksyczną substancję zagrażającą zdrowiu i utrudniającą oddychanie.

Po manifestacji jeden z anarchistów pytał na stronie UPR:
„Czy w przyszłym roku dołączą do was kibice Motoru, a może złodzieje z targówka? Radzę uważnie patrzeć kto przychodzi na wasze akcje. Poza tym co ma z wolnością wspólnego Młodzież Wszechpolska albo Narodowe Odrodzenie Polski, z którymi to świętujecie 11 listopada? Jeśli o taką wolność chodzi to ja bardzo dziękuję.”

Faktycznie obchody 11 listopada czy rocznica stanu wojennego są kolejną okazją do integracji środowisk faszyzującej skrajnej prawicy z konserwatywnymi liberałami.
(...)
W tym roku UPR ponownie wyjdzie na ulice razem ze swoimi kolegami z prawicowych partyjek. Po raz kolejny będzie mydlić oczy sloganami o „prawdziwym kapitalizmie”, stawiając za wzór Stany Zjednoczone, w odwodzie trzymając swoich kolegów skinów i narodowców. „Święto Wolności” okazało się farsą, która nie przyniosła niczego poza wzmocnieniem neoliberalnego dyskursu i aktywizacją nacjonalistów.

Czy anarchiści i marksiści zamierzają się temu przyglądać bezczynnie ?

Zbrodniarz anarchistyczny

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.