Michaił Bakunin: Bóg i Państwo [Rozdział II]

Publicystyka

Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe im mistyczne skłonności są nie tyle wyrazem ich aberracji umysłowej, ile głębokiego wewnętrznego niezadowolenia. Jest to instynktowny i namiętny protest istoty ludzkiej przeciw ciasnocie, płyciźnie, cierpieniu i hańbie nędznej egzystencji. Przeciwko tej chorobie jedno tylko — jak mówiłem — istnieje lekarstwo: rewolucja socjalna.

W międzyczasie starałem się wyłożyć, jakie przyczyny warunkowały narodzenie i historyczny rozwój religijnych urojeń w świadomości ludzkiej. Obecnie pragnę rozpatrzyć zagadnienie istnienia Boga oraz boskiego pochodzenia świata i człowieka wyłącznie z punktu widzenia użyteczności społecznej i moralnej idei, natomiast o racjach teoretycznych tych wierzeń powiem zaledwie kilka słów po to tylko, by lepiej swą myśl wyjaśnić.

Wszystkie religie z ich bogami, z ich półbogami, z ich prorokami, z ich mesjaszami, z ich świętymi były stworzone przez łatwowierną wyobraźnię ludzi, którzy jeszcze nie osiągnęli pełnego rozwoju i nie opanowali w pełni swych władz umysłowych w konsekwencji.

Niebo religii jest tylko mirażem, w którym człowiek, podniecony swym nieuctwem i wiarą, odnajduje swoje własne odbicie, powiększone i odwrócone, tj. ubóstwione. A więc historia religii, historia początku, wielkości i upadku bogów, którzy kolejno po sobie następowali w wierzeniach ludzkich, jest tylko rozwojem umysłowości i kolektywnej świadomości ludzkiej. W swym historycznym postępie, w miarę jak Indzie odkrywali bądź w sobie samych, bądź też w zewnętrznej przyrodzie jakąś siłę, jakąś zaletę lub nawet jakąś wielką wadę, dając się unieść fantazji religijnej — przypisywali je swoim bogom, uprzednio nadmiernie je wyolbrzymiając i potęgując — jak to zwykle czynią dzieci.

Dzięki tej skromności i tej pobożnej wspaniałomyślności ludzi wierzących i łatwowiernych niebo zostało wzbogacone łupami ziemi, a w nieuchronnej konsekwencji, im niebo stawało się bogatsze, tym ludzkość i ziemia stawały się uboższe. Skoro bóstwo zostało wprowadzone, zostało ono oczywiście uznane za przyczynę, źródło, sędziego i absolutnego szafarza wszystkiego: świat stał się niczym, bóstwo było wszystkim; a
człowiek, istotny jego twórca, sam nieświadomie wyprowadziwszy je z niebytu, uklęknął przed nim, ubóstwił je i ogłosił, że sam jest jego tworem i niewolnikiem.

Chrystianizm jest właśnie religią par excellence, ponieważ występuje w niej i przejawia się w całej pełni natura, prawdziwa istota wszelkich systemów religijnych, którymi są: zubożenie, ujarzmienie i unicestwienie ludzkości na korzyść boskości.

Skoro Bóg jest wszystkim, świat realny i człowiek są niczym. Skoro Bóg jest prawdą, sprawiedliwością, dobrem, pięknem, mocą i życiem, człowiek jest kłamstwem, niesprawiedliwością, złem, brzydotą, niemocą i śmiercią. Skoro Bóg jest panem, człowiek jest niewolnikiem. Niezdolny sam przez się do tego, by znaleźć sprawiedliwość, prawdę, żywot wieczny, może osiągnąć je tylko przy pomocy boskiego objawienia. Lecz kto mówi o objawieniu, ten mówi o tych, którzy objawiają, o mesjaszach, o prorokach, o kapłanach i
o prawodawcach natchnionych przez samego Boga; skoro zaś raz zostali oni uznani za przedstawicieli boskości na ziemi, za świętych wychowawców ludzkości wybranych przez samego Boga, by skierować ją na drogę zbawienia — muszą z konieczności sprawować władzę absolutną. Wszyscy ludzie winni okazywać im nieograniczone i bierne posłuszeństwo; albowiem wobec rozumu boskiego rozum ludzki, a wobec sprawiedliwości boskiej sprawiedliwość ziemska nie mogą się ostać. Ludzie, niewolnicy Boga, powinni też
być niewolnikami Kościoła i Państwa, o ile Państwo jest uświęcone przez Kościół. Te prawa chrystianizm spośród wszystkich religii, które istnieją i które przedtem istniały, zrozumiał najlepiej, lepiej nawet niż starożytne religie Wschodu, które zresztą obejmowały tylko wyróżnione i uprzywilejowane ludy, gdy tymczasem chrystianizm zabiega o to, by ogarnąć całą ludzkość; spośród wszystkich religii chrześcijańskich jedynie rzymski katolicyzm tę prawdę głosi i realizuje z surową konsekwencją. Oto, dlaczego chrystianizm
jest religią absolutną, religią ostateczną; i oto, dlaczego Kościół apostolski i rzymski jest jedynym konsekwentnym, prawowitym i boskim Kościołem.

Niechaj, więc nie wezmą mi tego za złe metafizycy i religijni idealiści, filozofowie, politycy czy poeci: Idea Boga implikuje wyrzeczenie się rozumu i sprawiedliwości ludzkiej, jest najbardziej stanowczą negacją wolności ludzkiej i w sposób nieunikniony doprowadza ludzi do niewolnictwa, zarówno w teorii jak w praktyce.

Jeśli więc nie chcemy niewolnictwa i poniżenia ludzi, jak tego pragną jezuici, jak tego pragną moniści, pietyści i metodyści protestanccy, to nie możemy i nie powinniśmy czynić najdrobniejszych nawet ustępstw ani w stosunku do Boga teologii, ani w stosunku do Boga metafizyki. Albowiem w tym alfabecie mistycznym tak się dzieje, że kto wymawia „A”, będzie musiał nieuchronnie wymówić także „Z”, a kto pragnie wielbić Boga, ten musi, nie łudząc się jak dziecko, wyrzec się odważnie swej wolności i swego człowieczeństwa.
Jeżeli Bóg istnieje, człowiek jest niewolnikiem; a że człowiek może i powinien być wolny — przeto Bóg nie istnieje.

Założę się, że nikt nie wyjdzie z tego błędnego koła.
A teraz proszę wybierać.

***