Auchan przed sądem
Druga rozprawa Piotra Krzyżaniaka odbyła się wczoraj w zielonogórskim sądzie.
Wczoraj sąd przesłuchał trzy osoby, w tym Jarosława Urbańskiego z IP. Jest on przekonany, że zwolnienie Piotra miało związek z jego działalnością.
Sąd przesłuchał także pracowników. Łukasz Knap, 19-letni uczeń, który dorabiał w Auchan na umowę-zlecenie zeznawał: - W tym samym czasie, kiedy Piotr pracował, bardzo wielu kasjerów miało braki w kasach, ale zwolniono tylko jego.
Krzyżaniak opisał jak wygląda rozliczenie w Auchan: - Nawet jeśli w kasie brakowało bonów, to nie jest dowód, że je ukradłem. Wcześniej zabroniono nam je podpisywać i przybijać pieczątki tak, aby można było je wykorzystać ponownie. Poza tym po skończonej pracy bony zdawaliśmy w otwartych kopertach. W sklepie obowiązuje przepis, który nie pozwala rozliczać się z bonów ani z pieniędzy w obecności samego kasjera. Robią to pracownicy skarbca dopiero kilka dni później. W tym czasie dostęp do pieniędzy ma wiele osób.
Małgorzata Ksionda ma 59 lat. Przez półtora miesiąca pracowała w Auchan jako kasjerka. - Odeszłam, bo nie podobał mi się sposób, w jaki kazano nam się rozliczać. Nikt tego nie kontrolował. Mówiono nam, że mamy braki w kasach, ale nikt nie dał nam szansy rozliczyć się po zakończeniu pracy. Tego nie ma w żadnym hipermarkecie. Mi wytknięto duże manko w momencie, kiedy upomniałam się o dwa dni wolnego. Zaznaczam, że tego dnia, kiedy miałam je zrobić, byłam na zwolnieniu lekarskim - opowiada.