Biedronka: Okrucieństwo się opłaca
21 kierowników sklepów sieci Biedronka na Śląsku i w Zagłębiu przyznało się do znęcania się nad pracownikami i łamania ich praw.
22 sierpnia zakończyły się pierwsze procesy. Pięć kierowniczek sklepów z Tychów i Mikołowa zostało skazanych na kary od ośmiu miesięcy do roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata oraz grzywny w wysokości od 800 do 1,5 tys. zł. Kierowniczki zmuszały podległych sobie pracowników do darmowej pracy w nadgodzinach. Zamiast ośmiu pracowali nawet po kilkanaście godzin. Nie pozwalały też pracownikom robić przerw na posiłek, a czasami nawet na skorzystanie z toalety. Do tego wulgarnie wyzywały ich przy klientach i zmuszały do przenoszenia towarów bez użycia wózków widłowych. Zdarzało się również, że kierowniczki zamykały ludzi w magazynie i wypuszczały dopiero po wykonaniu zleconej pracy.
Szefowie sklepów z Katowic i Dąbrowy Górniczej traktowani ulgowo. Sądy na wniosek prokuratury warunkowo umorzyły postępowania. - Uznaliśmy, że w ich przypadku zachodzi przypuszczenie, iż nie wrócą już na drogę przestępstwa - tłumaczy Michał Szułczyński, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gliwicach. Sąd nakazał im wpłacenie na rzecz Fundacji "Centrum Praw Kobiet" nawiązek w wysokości od 200 do 1000 zł.