Dlaczego Warszawa sprzedaje mieszkania komunalne Mossakowskiemu?

Publicystyka

Politycy i urzędnicy wciąż udają, że chcą rozwiązywać problemy mieszkaniowe, w tym te związane z prywatyzacją w Warszawie. Jednak to, co robią stanowi jedynie kontynuację procesu uszczuplania zasobów komunalnych poprzez ich sprzedaż lub wyłączenie z obiegu z powodu zaplanowanego przeniesienia do TBSów.

Przy ulicy Narbutta w Warszawie sprzedano całą kamienicę z mieszkaniami komunalnymi w czasie, gdy lokatorom czekającym na lokale wciąż mówi się, że mieszkań „nie ma”.

Teraz miasto sprzedało mieszkania na Saskiej Kępie kamienicznikowi Markowi Mossakowskiemu. To chyba najbardziej znany przykład prywaciarza, który bez cienia litości pozbywa się lokatorów z budynków, które na różne sposoby dostają się w jego ręce.

Sprawa wygląda tak: Mossakowski kupił roszczenie, dostał działkę. Na działce stoi dom, wybudowany po wojnie. Część lokatorów wykupiła mieszkania, część mieszkań należy do Miasta. Miasto postanowiło sprzedać Mossakowskiemu swoje udziały. DLACZEGO?

Lokatorom nie dano prawa pierwokupu, choć to wynika z ustawy. Zostali sprzedani razem z lokalami znanemu kamienicznikowi.

Wkrótce potem, Mossakowski pojawił się w drzwiach lokatorów i poinformował ich, nie okazując żadnych dokumentów, że jest nowym właścicielem i że lokatorzy mają się wyprowadzić w ciągu 3 miesięcy. Administracja komunalna oczywiście nie raczyła o niczym poinformować mieszkańców.

Żądanie wyprowadzki było rzecz jasna bezprawne. Jednak to typowy sposób zastraszania ludzi. Z takich metod słynny jest właśnie Mossakowski. Jednak na lokatorów to nie zadziałało. Nie dadzą się tak łatwo zastraszyć.

Wiemy skądinąd, że Mossakowski stara się zdobyć kolejne działki i mieszkania w sąsiadujących budynkach, też stanowiących własność publiczną. Musimy się temu stanowczo sprzeciwić.

Nasze zasoby mieszkaniowe są i tak niewystarczające i nie ma żadnego powodu, by władze miasta dalej wyprzedawały swoje zasoby. Zamiast prywatyzować, powinno się podnieść stan techniczny lokali, szczególnie, że mamy do czynienia z procederem nie mającym nic wspólnego z prawdziwym dziedziczeniem własności, tylko z biznesem i spekulacją nieruchomościami. Budynki wybudowane za publiczne pieniądze nie powinny być przekazywane spekulantom.

W prasie czytamy o tym, że „potrzeba ustawy reprywatyzacyjnej”. Sama ustawa nie jest kluczowa. Tak naprawdę potrzebujemy nowej polityki mieszkaniowej, bez mafijnych układów, potrzebujemy nowelizacji ustawy o ochronie praw lokatorów, aby lokatorzy mogli bardziej skutecznie walczyć przeciw bezprawiu właścicieli i potrzebujemy nowej politycznej świadomości. Ale przede wszystkim, potrzebujemy rewitalizacji ruchu lokatorskiego, aby ludzie solidarnie i do końca walczyli o swoje prawa.