Durruti i początki hiszpańskiego anarchizmu

Publicystyka

Na początku września 1917 r. Buenaventura Durruti w towarzystwie swojego przyjaciela o pseudonimie El Toto opuścił pośpiesznie León. Motywy, które nim kierowały były w zasadzie jasne, jako że nie miał on już co liczyć na zatrudnienie w swoim rodzinnym mieście oraz to, że żywo interesowali się nim miejscowi agenci z Guardia Civil, którzy póki co nic na niego nie mieli, lecz sam fakt zainteresowania jego osobą był wystarczającym powodem do ucieczki. Jak dotąd, w obliczu litery prawa Durruti miał niejako czyste ręce, gdyż nie przyłapano go na gorącym uczynku podczas niedawnych, sierpniowych walk ulicznych w León, ani nawet podczas mających tam miejsce akcji sabotażowych, samo zaś uczestnictwo w strajku winnym go jeszcze nie czyniło. Na podkreślenie zasługuje jeszcze jeden powód potajemnej ucieczki Durrutiego, otóż chciał on za wszelką cenę uniknąć ciążącego na nim obowiązku odbycia służby wojskowej, będącego contra jego kształtującym się dopiero przekonaniom anarchistycznym(1). El Toto miał natomiast o wiele poważniejsze powody by zniknąć z León, gdyż był poszukiwany przez policję za to, czego Durruti zdołał uniknąć, czyli za dopuszczenie się użycia przemocy przeciwko przedstawicielom władz podczas letnich zamieszek.

Śledząc korespondencję rodzinną Durrutich z tamtego okresu łatwo odgadnąć, iż Buenaventura po nielegalnym oczywiście, jako że był przecież dezerterem, przekroczeniu granicy francuskiej ciągle zmieniał miejsce pobytu, ograniczając się jednak raczej do terytorium południowej Francji. Po dość szybkim nawiązaniu kontaktów z przebywającym w Marsylii środowiskiem emigrantów katalońskich, z pewnością anarchistów, zajął się Durruti pomaganiem im w zbiórce funduszy, przeznaczanych na cele propagandowe, tj. niskonakładowe pisma i ulotki rozsyłane później po całej Hiszpanii. Gromadzono także broń, którą to, poprzez kontakty z pływającymi po Morzu Śródziemnym i sprzyjającymi sprawie rewolucji marynarzami, przemycano wprost do Barcelony.

Wydawać się może, że to właśnie w tym okresie Durruti coraz bardziej przekonuje się do idei anarchistycznych, czego przyczyną na pewno nie była dogłębna lektura dzieł "ojców" anarchizmu, lecz raczej czas spędzany z osobami te idee reprezentującymi. Jedną z takich postaci na pewno był Manuel Buenacasa, znany anarchista hiszpański, którego pochodzące z późniejszego okresu świadectwo potwierdza jego spotkanie z Durrutim, do którego miało dojść pod koniec 1917 r. w Gijón, a więc jeszcze na terytorium hiszpańskim, w Asturii. To właśnie Buenacasa miał ponoć objaśnić młodemu zapaleńcowi, któremu jeszcze wyraźnie brakowało samodzielnego poglądu na świat, podstawowe cechy doktryny anarchistycznej(2). Z tego pierwszego ich spotkania wyniósł Buenacasa wrażenie, że ma do czynienia z młodzieńcem nieśmiałym, wręcz antypatycznym, ale jednocześnie rebeliantem, który posługiwał się metodą akcji bezpośredniej przeciw kapitałowi i państwu już na długo zanim został anarchistą.

Warto chyba w tym momencie poczynić pewną dygresję na temat reminiscencji myśli anarchistycznej w Hiszpanii oraz jej zasięgu i oddziaływania społecznego. Nie sposób wszak podjąć tematu działalności politycznej sztandarowej postaci hiszpańskiego anarchizmu, jaką z pewnością jest Durruti, bez choć powierzchownego przeanalizowania formowania się i działalności struktur organizacyjnych hiszpańskiej odmiany anarchizmu, jaką był (i do dziś jest!) anarchosyndykalizm oraz form aktywności przedsiębranych przez iberyjskich anarchistów. Oczywiście owe formy będą nam się same wyłaniały w miarę poznawania "kariery" Durrutiego, mimo to jednak uważam, iż temat niniejszej pracy niejako obliguje mnie do poczynienia kilku istotnych uwag i przybliżenia czytelnikowi, w telegraficznym choćby skrócie, zarysu dziejów hiszpańskiego ruchu anarchistycznego.

Tak więc historia anarchizmu na Półwyspie Iberyjskim rozpoczyna się najpewniej w roku 1868. Wtedy to właśnie Giuseppe Fanelli, dawny uczestnik powstania styczniowego w Polsce, teraz zaś delegat i osobisty wysłannik Michała Bakunina, dotarł do Madrytu, by tu wąskiemu gronu słuchaczy, wśród których wymienić należy m. in. Anselma Lorenzo i Tomása Gonzáleza Morago, przedstawić główne zręby i charakterystyczne rysy niejasnej jeszcze dla nich doktryny anarchistycznej. Według przekazu Lorenza, uważanego za prawdziwego "ojca-założyciela" anarchizmu hiszpańskiego, przed spotkaniem z Fanellim, jego słuchacze mieli już styczność z libertyńską filozofią poprzez lekturę niektórych dzieł Proudhona, Fouriera, a także rodzimego socjalisty Pi y Margalla (3). Za datę kluczową uznaje się jednak właśnie rok 1868. Nikt oczywiście nie mógł wtedy przewidzieć, że ponad 60 lat później anarchistyczny ruch hiszpański wsparty o sieć syndykatów, grupujących robotników, chłopów i inteligencję w łącznej sumie prawie dwóch milionów zrzeszonych, stanie się, bezdyskusyjnie, jednym z najliczniejszych masowych ruchów społecznych w historii Starego Kontynentu i świata w ogóle.

[Durruti (stoi w środku) w otoczeniu swoich współpracowników, zatrudnionych w warsztacie Antoniego Mijé. León, 1915 r.]

Jak powiedzieliśmy wyżej Fanelli wysłany został do Hiszpanii przez genewski komitet Międzynarodowego Stowarzyszenia Robotników (tj. Międzynarodówki), a ściśle mówiąc przez bakuninowską grupę ten komitet tworzącą i szerzej znaną jako Międzynarodowy Alians Demokracji Socjalistycznej. Aliansowi temu, dnia 22 grudnia 1868 r., odmówiono dalszego partycypowania w pracach I Międzynarodówki z powodu jego antypolitycznych założeń. Wydaje się więc, że Fanelli przeprowadził swoją misję nie wiedząc nic na temat tego wydarzenia i w swoich kontaktach najpierw z grupą madrycką, następnie zaś barcelońską utożsamiał podstawy programowe Aliansu z podstawami I Międzynarodówki (4). Można więc uznać, że bakuniniści ubiegli po prostu marksistów w Hiszpanii i wykorzystując w pewnym stopniu ich struktury zasiali ziarno odmiennej zasadniczo idei. W ten oto paradoksalny dość sposób po całym Półwyspie Iberyjskim "jak ogień po stepie" (5) rozprzestrzeniał się anarchizm wraz z (a także poza) poszczególnymi, lokalnymi i regionalnymi sekcjami Międzynarodówki, która przecież wcześniej anarchistów wyklęła.

19 czerwca 1870 r. podczas inauguracji pierwszego kongresu Międzynarodowego Stowarzyszenia Robotników w Hiszpanii, celebrowanego w Teatro del Circo w Barcelonie, w którym uczestniczyło 90 delegatów reprezentujących 149 zrzeszeń terenowych, grupujących 15 216 członków (ponad 2/3 tej liczby stanowili Katalończycy), Rafael Farga Pellicer powiedział co następuje: "Państwo jest strażnikiem i obrońcą przywilejów, które Kościół błogosławi i ubóstwia, a jedyną rzeczą, która nam, biednym ofiarom istniejącego nieporządku socjalnego pozostaje jest nasza wypłata, praktyczny miernik naszego niewolnictwa (…). Chcemy by istnieć przestało imperium kapitału, państwa i Kościoła, by na jego ruinach zbudować Anarchię, wolną Federację wolnych stowarzyszeń robotniczych" (6). Trudno o bardziej jasne i dobitne credo.

Na kongresie tym, jakże ważnym dla historii całego hiszpańskiego ruchu robotniczego, powołano do życia tzw. Hiszpańską Federację Regionalną (Federación Regional Espanola - FRE), wchodzącą w skład I Międzynarodówki. Organizacja ta oparta była na strukturze syndykatów pogrupowanych w sekcje zawodowe, federacje lokalne i okręgowe. Deklarowano, iż kolektywizacja będzie głównym czynnikiem emancypacji ekonomicznej proletariatu i, mimo syndykalistycznych struktur FRE, odrzucało teoretycznie czysty syndykalizm, akceptując raczej kooperatywizm jako narzędzie świadomego solidaryzmu i przetrwania klasy pracującej.

Kiedy na początku 1872 r. liberalny rząd Sagasty, pod wpływem trwogi jaką francuskim republikanom napędziła Komuna Paryska, zdelegalizował wszystkie federacje robotnicze w Hiszpanii, hiszpański ruch robotniczy podczas kolejno po sobie następujących kongresów w Saragossie i Kordobie zawiesił na długi, długi czas jakiekolwiek związki z republikanizmem. Po jedenastomiesięcznym okresie I Republiki (11 lutego 1873 - 3 stycznia 1874) odrestaurowana monarchia deportowała poza granicę Hiszpanii wielu federalistów i internacjonalistów, sama zaś FRE, zepchnięta do głębokiego podziemia, popadła w ciężki kryzys. Z drugiej strony też nielegalność bardzo wzmocniła argumenty tych członków ruchu, którzy optowali za tzw. "akcją bezpośrednią", "propagandą czynem" oraz przemocą.

Pewnego rodzaju odwilż i liberalizacja systemu władzy, jaka nastąpiła na początku lat 80-tych XIX w. pozwoliła na zreorganizowanie szeregów anarchistycznej organizacji hiszpańskiej. Na kongresie celebrowanym w Barcelonie we wrześniu 1881 r. powołano do życia Federację Robotników Regionu Hiszpańskiego (Federación de Trabajadores de la Región Espanola - FTRE), która jeszcze raz odwoływała się do tradycji legalnej walki i zjednoczenia całego proletariatu w jeden ruch międzynarodowy dla osiągnięcia takich celów jak wolność zgromadzeń, słowa oraz innych wolności publicznych. Sukces FTRE i jej liberalno-radykalnych postulatów był niepodważalny, gdyż już w rok później, na kongresie w Sewilli stawiło się 254 delegatów, reprezentujących 663 sekcje i, bagatela, 57 934 zrzeszonych. Po raz pierwszy też już nie przemysłowa Katalonia, lecz agrarna Andaluzja mogła poszczycić się największą liczbą członków federacji, czego przyczyną była z pewnością ożywiona działalność wędrownych agitatorów, którzy z niemałą dozą mistycyzmu tłumaczyli niepiśmiennej i brutalnie wyzyskiwanej przez lokalnych kacyków ludności Andaluzji podstawy społeczno-polityczne doktryny anarchistycznej. Swoją drogą nie sposób mówić o anarchizmie w Hiszpanii bez zrozumienia i docenienia roli, jaką odegrał tam chłopski anarchizm andaluzyjskich pueblos, zrodzony nie w oparciu o lektury dzieł Proudhona, Bakunina czy Kropotkina, lecz oparty na iście religijnej wierze w lepsze, sprawiedliwsze czasy i postrzeganiu anarchii jako obiecanego raju na Ziemi.

W tym samym, 1882 r. do publicznej wiadomości podaje się informację o wykryciu przez agentów Guardia Civil w mieście Jerez de la Frontera w prowincji Kordowa sekretnej organizacji zwanej Mano Negra (Czarna Ręka), złożonej z anarchistów-zabójców. Jak się okazało później była to nic innego jak policyjna prowokacja mająca na celu zainicjowanie drastycznych represji przeciwko licznemu środowisku anarchistów w Jerez, w wyniku których na śmierć skazano 8 osób, 10 na dożywotnie więzienie i ponad 300 na pomniejsze kary pozbawienia wolności.

W następnych latach na skutek wzrostu znaczenia komunizmu w Hiszpanii, a także różnych niezależnych grup anarchistycznych pozostających pod jego wpływem i opowiadających się za stosowaniem przemocy (jak choćby andaluzyjska grupa Los Desheredados), FTRE znacznie straciła na znaczeniu, by w finale, zewsząd krytykowana za autorytaryzm i nadmierną centralizację, zostać zastąpioną w 1888 r. przez mało znaczące, luźne i zdecentralizowane zrzeszenia, jak choćby Federację Społeczności Oporu (Federación de Sociedades de Resistencia) czy Organizację Anarchistyczną Regionu Hiszpańskiego (Organización Anarquista de la Región Espanola).

Ostatnia dekada XIX w. wyróżniać się będzie w Hiszpanii, szczególnie zaś w Katalonii, silnym wybuchem indywidualnych aktów terroru, których autorami byli ludzie często ze środowiskiem anarchistycznym związani. We wrześniu 1893 r. w Barcelonie młody anarchista dokonał nieudanej próby zabójstwa znienawidzonego przez ludność gen. Arsenia Martineza Camposa. W odwecie za stracenie zamachowca już w listopadzie tego samego roku na skutek eksplozji bomby w teatrze operowym Lyceo w Barcelonie zginęło 20 osób, zaś ponad 50 zostało rannych. Nie mniej makabrycznie zakończył się zamach dokonany podczas procesji religijnej w czerwcu 1896 r. także w Barcelonie. Rzucona na czoło procesji bomba zabiła 12 osób, natomiast 40 (w tym kilkoro dzieci) odniosło poważne rany. Główny cel zamachu, capitán-general wojskowego okręgu Barcelony gen. Valeriano Weyler nie zjawił się na uroczystości. Represje wynikłe po tym wydarzeniu uderzały swą bezwzględnością i masowością: aresztowano ponad 400 osób (m.in. Anselmo Lorenzo), zaś w osławionym "procesie Montjuich" zapadło ostatecznie pięć wyroków śmierci.

Punktem kulminacyjnym tej fali terroru, jaka zalała Półwysep Iberyjski, było z pewnością zabójstwo premiera Cánovasa, dokonane 8 sierpnia 1897 r. Sam zamachowiec, Włoch Michele Angiolillo, przyznał w śledztwie, iż śmierć Cánovasa była aktem zemsty za stracenie katalońskich towarzyszy, skazanych w "procesie Montjuich". Raz wprawiona w ruch machina napędzała się odtąd sama, złowrogą sławę przynosząc całemu ruchowi anarchistycznemu.

W roku 1907 barceloński ruch robotniczy mimo wielu przeszkód zdołał zregenerować swoje siły i wzmocnić szeregi. Widocznym tego przejawem było choćby to, że w miesiącu czerwcu komisja złożona z metalowców, drukarzy, piekarzy, malarzy i sprzedawców powołała do życia federację municypalną, która przyjęła nazwę Solidaridad Obrera (Solidarność Robotnicza), i której organem prasowym rychło zostało czasopismo o tym samym tytule wydawane już od sierpnia roku 1907. Solidaridad Obrera stopniowo się rozrastała, przyciągając robotników z przedmieść i okolic Barcelony. W rok po swej fundacji, we wrześniu 1908 r., organizacja ta przekształciła się w federację lokalną obejmującą 112 syndykatów z całej Katalonii, zrzeszając w sumie ponad 25 000 członków (7).

Nie trzeba było czekać długo na moment, w którym Solidaridad Obrera dostała się w całości pod kontrolę anarchosyndykalistów. 13 czerwca 1909 r. kongres robotniczej federacji lokalnej opowiedział się jednomyślnie za taktyką strajku generalnego. Należy jednak podkreślić, że tendencja anarchosyndykalistyczna obrana przez większość barcelońskich robotników spotkała się z nieufnością anarchokomunistów skupionych wokół pisma Tierra y Libertad. Ta mała grupka aktywistów to wszystko, co zostało z owego prężnego i szerokiego ruchu lat 90-tych XIX w. Anarchokomuniści uważali anarchosyndykalistów po prostu za zdrajców doktryny, która pomogła sformować szeregi starej organizacji anarchistycznej w Hiszpanii. Dla tej nielicznej teraz już i efemerycznej grupki, anarchosyndykaliści byli zwykłymi reformistami.

Nowo obrany i jednocześnie zwycięski kierunek syndykalistyczny w łonie iberyjskiego ruchu anarchistycznego szybko został uwikłany w dramatyczne wydarzenia tzw. "tragicznego tygodnia" (la Semana Trágica) (8), mającego miejsce w Barcelonie. By wzmocnić hiszpański kontyngent wojskowy w Maroku rząd Antonio Maury zmobilizował rezerwistów. Zarówno socjaliści jak i anarchiści stanowczo opowiedzieli się przeciwko ekspansjonistycznej polityce władz i rozpoczęli akcję protestacyjną (9). W Barcelonie dnia 11 lipca 1909 r. pierwsze oddziały rezerwistów weszły na pokłady statków mających przetransportować je na kontynent afrykański. Najróżniejsze grupy anarchistyczne i syndykalistyczne, skupione wokół Solidaridad Obrera, a także socjaliści i syndykaliści z UGT wspólnie powołały do życia komitet, który szybko skoordynował swoje posunięcia z podobnymi komitetami w Madrycie, Walencji, Saragossie, Bilbao oraz w innych stolicach prowincji hiszpańskich. Zapowiedziano przeprowadzenie wspólnymi siłami strajku generalnego na dzień 26 lipca 1909 r. Tego dnia strajk przebiegał w zupełnie pacyfistycznej atmosferze, lecz wobec rychłej interwencji wojska i wprowadzenia przez władze stanu okupacyjnego, wkrótce przekształcił się w powstanie ludowe, które swym zasięgiem objęło nie tylko Barcelonę, ale i jej okolice. W Sabadell, Mataró i Manresa, gdzie bezdyskusyjnymi panami sytuacji byli robotnicy, doszło do proklamacji republiki. Niektóre oddziały wojska, wezwane dla zaprowadzenia porządku na ulicach, odmówiły strzelania do tłumu, który już wcześniej postawił barykady i po zdobyciu kilku arsenałów był uzbrojony. Mimo zaciętych walk ulicznych nie zdołano spacyfikować powstania aż do pierwszych dni sierpnia 1909 r.

Odpowiedzią rządu Maury były brutalne represje skierowane przeciwko mieszkańcom Barcelony: aresztowano tysiące osób, 175 zostało sądownie zobligowanych do opuszczenia terytorium kraju, 5 osób skazano na karę śmierci i stracono, 59 osób skazano na dożywotnie więzienie. Jedną z ofiar represji wynikłych po "tragicznym tygodniu" był Francisco Ferrer Guardia (10), założyciel osławionej Szkoły Nowoczesnej (la Escuela Moderna), po dziś dzień będącej ideałem edukacji anarchistycznej. Ferrera oskarżono o przywództwo rebelii, po krótkim procesie uznano winnym, skazano na śmierć i mimo sprzeciwów światowej opinii publicznej stracono. Reperkusje "tragicznego tygodnia" miały ogromny wpływ na cały ruch robotniczy w Katalonii, obligując sporą część jego aktywistów do ucieczki za granicę. Ze swojej strony szefostwo PSOE zrobiło, co tylko możliwe, by socjaliści katalońscy opuścili szeregi Solidaridad Obrera.

Można śmiało powiedzieć, że powstanie CNT (Confederación Nacional de Trabajo) było bezpośrednią konsekwencją wydarzeń związanych z "tragicznym tygodniem" w Barcelonie. Wrzenie rewolucyjne, które wypłynęło w tamtych dniach żywe było jeszcze przez długie miesiące i wcale nie dziwne jest to, że z ideą zwołania kongresu, na którym dojść miało do zawiązania konfederacji, wystąpili właśnie anarchiści z Solidaridad Obrera Regional de Cataluna.

Kongres(11), podczas którego doszło do powstania Confederación Nacional de Trabajo, miał miejsce w Pałacu Sztuk Pięknych (Palacio de Bellas Artes) w Barcelonie miedzy dniem 30 października a 1 listopada 1910 r. Podjęte na nim zostały trzy główne kwestie dotyczące przyszłości w miarę skonsolidowanego już ruchu wolnościowego. Po pierwsze, rozważano możliwość połączenia się z socjalistami z UGT, po drugie, przyjęcie nazwy CGT (Confederación General de Trabajo) i zorganizowanie struktur w oparciu o francuską organizację syndykalną o tej samej nazwie, i wreszcie po trzecie, utworzenie krajowej konfederacji, która miałaby "wyrażać dążenia i aspiracje hiszpańskiej klasy robotniczej" (12). Właśnie ta ostatnia opcja zyskała największe poparcie i dzięki temu doszło do proklamacji CNT.

Jak podaje Juan Gómez Casas, aktywista CNT i uczestnik hiszpańskiej wojny domowej, "kongres uniknął na szczęście wyegzatlowanych figur teoretycznych, zaś jego postanowienia były jasne i konkretne: syndykalizm nie był zdefiniowany jako cel sam w sobie, lecz jako jeden ze środków walki i oporu przeciw antagonizmom klasowym. Celem ostatecznym, osiągniętym, gdy tylko stowarzyszenia robotnicze będą czuły się na tyle liczebne i zdolne intelektualnie, byłoby wywłaszczenie klas posiadających i wynikające z tego przejęcie całej produkcji przez robotników. Nie obyło się oczywiście - kontynuuje Gomez Casas - bez długich debat na temat emancypacji robotników, dosadne były krytyki klasy politycznej, podkreślono także, że wyzwolenie klasy robotniczej miało być owocem działań samych robotników" (13). Zaproponowano, by nie wykorzystywać metody strajku generalnego w celu osiągnięcia pomniejszych korzyści, jak choćby podniesienia płac czy zmniejszenia ilości godzin pracy. Strajk miał być rewolucyjny i bezkompromisowy, jego głównym zadaniem miało być doprowadzenie do zupełnego sparaliżowania produkcji na całym obszarze państwa.(14)

Kolejny ważny krok dokonany został podczas regionalnego kongresu CNT w mieście Sans koło Barcelony. Tam to między 28 czerwca a 1 lipca 1918 r. obradowało 164 delegatów reprezentujących 73 860 robotników zrzeszonych w katalońskiej Confederación Regional de la CNT. Znakomita większość członków tej sekcji regionalnej pochodziła oczywiście ze stolicy prowincji, poza nią zaś najważniejszym ogniskiem CNT w Katalonii było Mataró z 5 100 zrzeszonych syndykalistów. Kongres ten zaowocował radykalną zmianą organizacji syndykatów. Powstały tzw. Sindicatos Únicos, wielkie organizmy syndykalne obejmujące wszystkich pracowników zatrudnionych w tej samej gałęzi przemysłu, którzy dotychczas byli rozproszeni w najróżniejszych sekcjach zawodowych, składających się na klasyczną, XIX-wieczną strukturę organizacji robotniczych. Sindicatos Únicos miały formować federacje lokalne, te zaś federacje regionalne, których całość składać się miała na Krajową Konfederację Pracy, czyli CNT. (15)

Tym oto sposobem anarchizm oparty na silnej syndykalistycznej organizacji uzyskał na Półwyspie Iberyjskim rzeczywiście trwałą pozycję w łonie tamtejszego ruchu robotniczego. Stał się pierwszą siłą w państwie, poza którą nic dosłownie nie mogło się wydarzyć. (...)
Marcin Będziński

Przypisy

1) Na kilka dni przed wybuchem strajku Durruti został powołany w ramach zaciągu wojskowego do odbycia służby wojskowej w Regimencie Artyleryjskim w San Sebastian, do którego miał być wcielony pod koniec sierpnia 1917 r. W obszernej biografii Durrutiego, autorstwa Abla Paza, autor, świadek tamtych wydarzeń oraz członek milicji anarchistycznych, przytacza fragment wspomnianego już wcześniej listu Durrutiego do jego siostry, datowanego na marzec 1927 r., w którym odnosząc się do swojego niespełnionego obowiązku służby wojskowej Durruti pisze, iż "niewielkie były moje chęci do służenia ojczyźnie, ale ich resztę zabrał mi jeden sierżant, który zarządzał przybyłymi rekrutami tak jakby już byli oni w koszarach. Wychodząc z biura werbunkowego powiedziałem sobie, że Alfonso XIII może od tej pory liczyć na jednego żołnierza mniej i jednego rewolucjonistę więcej" (patrz: A. Paz, Durruti en la Revolución espanola, Madrid 1996, s. 61.).

2) H. M. Enzensberger, El corto verano de la anarquía. Vida y muerte de Durruti, Barcelona 1998, s. 23, 25.

3) A. Lorenzo, El proletariado militante, Madrid 1974, s. 38-39.

4) Patrz: J. Gómez Casas, Historia de la FAI (Aproximación a la historia de la organización específica del anarquismo y sus antecedenets de la Alianza de la Democracia Socialista), Madrid 2002, s. 24-31.

5) Określenie użyte przez H. M. Enzensbergera, s. 28.

6) A. Lorenzo, s. 99. Anselmo Lorenzo wraz z Enrique Borrellem, Francisciem Mora i Tomásem Gonzálezem Morago, byli oczywiście obecni na barcelońskim kongresie jako delegaci reprezentujący sekcję madrycką.

7) A. Fernández Álvarez, Ricardo Mella o el anarquismo humanista, Barcelona 1990, s. 59.

8) Informacje na temat "la Semana Trágica" zainteresowany czytelnik może znaleźć w każdej właściwie historii Hiszpanii.

9) Jeśli antyrządowa postawa anarchistów nikogo w tym względzie dziwić nie powinna, to stanowisko reprezentowane przez partię socjalistyczną PSOE godne jest odnotowania. Już 11 lipca, czyli dzień po ogłoszeniu przez parlament mobilizacji, założyciel i wieloletni przywódca tej partii, Pablo Iglesias, na jednym z mityngów powiedział: "Wrogami ludu hiszpańskiego nie są Marokańczycy, ale rząd hiszpański. Należy zwalczać ten rząd używając wszelkich dostępnych metod. Zamiast strzelać na dół, żołnierze strzelać powinni do góry. Jeśli będzie konieczne robotnicy wezmą udział w strajku generalnym ze wszystkimi tego konsekwencjami, bez zważania na represje, które rząd mógłby przeciwko nim przedsięwziąć". Była to najbardziej radykalna deklaracja publiczna, jakiej kiedykolwiek dopuścił się Iglesias, mimo, iż będąc współzałożycielem hiszpańskiej sekcji I Międzynarodówki miał ku temu wielokrotnie okazję. Patrz: M. Nunez de Arenas, M. Tunon de Lara, Historia del movimiento obrero espanol, Barcelona 1970, s. 171.

10) Francisco Ferrer i Guardia urodził się w Alella w 1859 r. i zginął od kul plutonu egzekucyjnego w Barcelonie w 1909 r. Wywodzący się z rodziny drobnych posiadaczy ziemskich, w młodym wieku wstąpił Ferrer i Guardia w szeregi Republikańskiej Partii Federalnej (Partido Republicano Federal) i wziął udział w powstaniu wojskowym w Santa Coloma de Farnés w 1886 r., po którym zmuszony był schronić się we Francji. Powrócił do Barcelony w 1901 r. i ufundował Szkołę Nowoczesną (la Escuela Moderna), której wolnomyślicielskie tendencje wzbudziły sprzeciw niektórych środowisk. Szkoła została zamknięta przez władze w 1906 r., zaś Ferrer zmuszony do ponownego udania się na wygnanie, tym razem do Belgii, gdzie utworzył Ligę Międzynarodową (Liga Internacional), zajmującą się problemem racjonalnej edukacji młodzieży. Kilka miesięcy po swoim powrocie do Barcelony w 1909 r. został zadenuncjowany jako jeden z głównych inspiratorów "tragicznego tygodnia" i w finale skazany na śmierć. W wyniku jego egzekucji, podczas której Ferrer miał krzyczeć "!Viva la escuela moderna!", doszło do radykalnej kampanii protestacyjnej w Hiszpanii i za granicą (demonstrowano m.in. w Londynie, Paryżu, Rzymie, Amsterdamie, Zurychu i Lizbonie), która doprowadziła do upadku rządu Antonio Maury. W samej Brukseli postawiono Ferrerowi pomnik, który stoi tam do teraz. Na temat wizji szkoły nowoczesnej prezentowanej przez Ferrera patrz: F. Ferrer Guardia, La Escuela Moderna, Madrid 1976, a także: Jordi de Cambra Bassols, Anarquismo y positivismo: el caso de Ferrer, Madrid 1981.

11) W celu zdobycia bardziej szczegółowych informacji na temat przebiegu owego kongresu, podczas którego powołano do życia CNT oraz na temat pierwotnego charakteru tej organizacji patrz: Congreso de constitución de la CNT, Barcelona 1976.

12) J. Gómez Casas, s. 48.

13) Ibidem.

14) A. Fernández Álvarez, s. 60.

15) M. Nunez de Arenas, M. Tunon de Lara, s. 201.

Artykuł ukazał się w 5 numerze "Biuletynu Poznańskiej Biblioteki Anarchistycznej"

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.