Frontex - bat na imigrantów
Od jesieni 2005 r. w Warszawie działa Frontex. Jego siedziba mieści się w nowym wieżowcu przy Rondzie ONZ. Frontex nie produkuje przednich szyb do samochodów, ani nie handluje drukarkami. Jest to jedyna unijna agencja, której siedziba mieści się w Polsce. Jej zadaniem jest koordynacja, kontrola i nadzór granic UE, a nazwa pochodzi od połączenia francuskich słów frontières extérieures – granice zewnętrzne. Frontex jest hybrydą łączącą funkcje policji granicznej i służb wywiadowczych oraz promotorem innowacji w dziedzinie nadzoru imigracji.
Agencja Frontex oficjalnie jest organem wykonawczym polityki imigracyjnej UE, jednakże jej znaczna autonomia w zakresie wprowadzania nowych rozwiązań kontroli granic i nadzoru przepływów ludności sprawia, że staje się ona de facto istotnym podmiotem współtworzącym tę politykę. Frontex symbolizuje przekształcanie się Unii w Fortecę, obwarowane imperium, które korzysta z otwartości rynków i wolności transgranicznych przepływów finansowych, ale prowadzi ostrą kontrolę przepływu ludności z tzw. krajów trzecich.
Frontex nie szuka rozgłosu w mediach. O działaniach i operacjach agencji informują głównie media alternatywne oraz organizacje społeczne zajmujące się udzielaniem pomocy uchodźcom i imigrantom. Na konferencję prasową zorganizowaną przy okazji międzynarodowego protestu przeciw polityce imigracyjnej Unii, który miał miejsce 6 czerwca br. przed siedzibą agencji w Warszawie dziennikarze po prostu nie przyszli.
Bezlitośnie i bez rozgłosu
To, że Frontex woli pozostać w cieniu nie jest niczym dziwnym, gdyż jego zadania i operacje wyraźnie obnażają politykę imigracyjną UE. Agencja uszczelnia granice, doskonali nadzór techniczny, wyłapuje imigrantów, gromadzi ich w obozach i deportuje.
Działania Frontexu nie eliminują przyczyn, z powodu których ludność Afryki, czy Azji opuszcza swoje domy. Nie zmniejsza determinacji uchodźców i migrantów, za to zwiększa zagrożenie jakie pociąga za sobą forsowanie coraz lepiej strzeżonych granic. Uchodźcy, aby uniknąć patroli wybierają dłuższe i bardziej niebezpieczne trasy, aby uniknąć radarów wsiadają na coraz mniejsze, bardziej niebezpieczne łodzie. Jak wskazuje raport organizacji Fortress Europe w 2007 r. liczba imigrantów, którym udało się dotrzeć na Sycylię spadła w stosunku do roku poprzedniego, ale jednocześnie wzrosła liczba osób, które utonęły w czasie prób przedarcia się na włoską wyspę. W ciągu 9 pierwszych miesięcy 2007 r. zarejestrowano w tym rejonie 502 przypadki śmierci. Niektóre organizacje mówią wprost: Frontex zabija.
Frontex (Europejska Agencja Zarządzania Współpracą Operacyjną na Zewnętrznych Granicach Państw Członkowskich Unii Europejskiej) został powołany przez Radę Ministrów ds. Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych w październiku 2004 r. i bezpośrednio podlega temu organowi. Parlament Europejski nie ma właściwie uprawnień do kontroli działań agencji poza zatwierdzaniem jej budżetu. W 2007 r. wyniósł on prawie 42 miliony Euro, a w 2008 r. już ponad 70 milionów.
Agencja prowadzi działania w kilku obszarach. Zajmuje się m.in. "badaniami i analizą ryzyka" związanego z napływem do Unii ludności spoza jej granic. Sposób prowadzenia badań, a także same wyniki, czyli ocena ryzyka nie są dostępne publicznie, a jedynie przekazywane służbom granicznym poszczególnych państw członkowskich lub innym kontrolnym instytucjom unijnym, takim jak np. Europol. W oparciu o te badania i analizy, a także w odpowiedzi na prośby "krajów zagrożonych" napływem uchodźców i imigrantów Frontex wyznacza miejsca antyimigranckich operacji, koordynuje je i finansuje.
Na swojej stronie internetowej Frontex publikuje katalog kilkunastu przeprowadzonych już akcji. Uczestniczą w nich zazwyczaj strażnicy graniczni i eksperci z różnych krajów członkowskich. Operacje obejmują wspólne patrolowanie granic, pomoc techniczną oraz wymianę informacji i doświadczeń. Większość dotychczasowych działań agencji skupiała się w regionie Morza Śródziemnego oraz Wysp Kanaryjskich, a ich celem było powstrzymanie napływu uchodźców z Afryki. W wyniku działań Frontexu na wybrzeżach Europy pojawiło się więcej patrolujących łodzi, helikopterów oraz radarów, zaostrzono kontrolę na lotniskach i w portach. Służby graniczne i imigracyjne wymieniają się doświadczeniami jak skuteczniej identyfikować i wyłapywać imigrantów. Podczas operacji granicznych koordynowanych przez Frontex w 2006 i 2007 r. nie wpuszczono do krajów strefy Schengen lub zatrzymano na granicach co najmniej 53 tys. osób. Na podstawie doniesień prasowych organizacje humanitarne obliczyły, że w wyniku represyjnej polityki granicznej Unii jedynie na morskiej granicy Hiszpani w roku 2007 śmierć poniosło co najmniej 400 osób. Rocznie na granicach Unii śmierć ponosi kilka tysięcy. Międzynarodowy Czerwony Krzyż uznaje działania Frontexu za współodpowiedzialne za wzrost zgonów na granicach. Skutki unijnej polityki migracyjnej zauważalne są także w Polsce. Po uszczelnieniu granic Polski w latach 90. co najmniej 100 osób zginęło na ówczesnej europejskiej granicy zewnętrznej.
Świetlana przyszłość walki z imigracją
Dotychczasowe operacje wydają się zaledwie przygotowaniem do roli, jaką Komisja Europejska chce powierzyć Frontexowi w planowaniu i wdrażaniu Systemu Europejskiego Nadzoru Granic – Border Surveillance System (EUROSUR). Projekt systemu zakłada wzmocnienie krajowych ośrodków granicznych, ścisłą współpracę pomiędzy krajami członkowskimi, obejmującą m.in. bieżącą wymianę informacji oraz wzmocnienie nadzoru technicznego przez zastosowanie urządzeń namierzających, takich jak satelity i bezpilotowe statki powietrzne. Frontex już poczynił pierwsze kroki w tym kierunku. Sporządził np. bazę danych dostępnego sprzętu (Record of Available Technical Equipment (CRATE)), która jest w dyspozycji służb granicznych krajów członkowskich i którą mogą one udostępnić na określony czas na prośbę któregoś z państw UE. Na początku 2008 r. baza zawierała 100 łodzi, ok. 20 samolotów, 25 helikopterów oraz setki sztuk sprzętu do kontroli granic, takiego jak ruchome radary, pojazdy, kamery i wykrywacze.
W lipcu 2007 r. Rada i Parlament Europejski przyjęły rozporządzenie o tworzeniu Zespołów Szybkiego Interweniowania na Granicy (Rapid Border Intervention Teams – RABIT), które mają udzielać bezpośredniej pomocy krajowym służbom granicznym państw członkowskich w "sytuacjach krytycznych", a więc w przypadku masowego nielegalnego napływu imigrantów. O udzieleniu takiej pomocy na wniosek zainteresowanych państw ma decydować Frontex, którego zadaniem jest koordynowanie tworzenia RABITów oraz nadzorowanie i finansowanie ich operacji. Komisja Europejska rozważa również powrót do pomysłu wprowadzenia samodzielnej Europejskiej Straży Granicznej, w oparciu o doświadczenia RABITów.
Innym obszarem intensywnych działań Frontexu są badania i implementacja nowych technologii, służących dokładnej kontroli przepływów imigrantów z krajów trzecich. Frontex pracuje nad wprowadzeniem jednolitych standardów kontroli na granicach EU/Schengen. Ich celem jest wprowadzenie systemu bezbłędnej identyfikacji imigrantów z krajów trzecich na podstawie danych biometrycznych. Agencja planuje tworzenie zintegrowanych systemów informacji o każdorazowym przekroczeniu granic przez migrantów. Agencja ma ponadto uprawnienia do negocjacji i zawierania porozumień z krajami trzecimi w zakresie kontroli imigracji i granic. Porozumienia oficjalnie dotyczą wymiany informacji, wsparcia technicznego i operacyjnego oraz ewentualnych wspólnych operacji. W wyniku umów dwustronnych i wsparcia ze strony UE w krajach sąsiednich takich jak Libia rośnie liczba obozów dla uchodźców. Według władz libijskich w 2006 r. zatrzymano w tym kraju 60 tys. nielegalnych imigrantów (Frontex-Led EU Illegal Immigration Technical Mission to Libya, 28 maja – 5 czerwca 2007).
W dolnej części logo Frontexu, drobną, nie rzucającą się w oczy czcionką, wypisano hasła: Libertas, Securitas, Justitia – Wolność, Bezpieczeństwo, Sprawiedliwość. Na stronach internetowych agencji znajdziemy wyjaśnienie, że Frontex ma za zadanie zapewnić te dobra obywatelom Unii, chroniąc ich przed zagrożeniami z zewnątrz.
Zapora na ludzkie odpady
Zygmunt Bauman, opisując sytuację współczesnych uchodźców i migrantów ekonomicznych używa metafory ludzkich odpadów, istot nigdzie i przez nikogo niechcianych, wyrzuconych z własnych miejsc przez wojny, kataklizmy, biedę i głód. Biedacy nie mają swojego miejsca, zewsząd są odpychani i wypędzani. Wznosi się zasieki i mury, inwestuje w nowoczesne łodzie patrolujące, które pod pretekstem ratowania odholują ich łajby, tratwy i łódeczki na ląd kraju tranzytowego, gdzie również nikt ich nie chce. Frontex broni Europę przed ludzkimi odpadami, które Europa sama wytwarza. Podobnie jak Ameryka Płn., czy Australia UE nie chce ponosić kosztów humanitarnej czy strukturalnej pomocy, czerpiąc korzyści z liberalizacji ekonomiczniej i handlowej narzucanej krajom peryferyjnym.
Według urzędu Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców (UNHCR) liczba uchodźców na świecie wzrosła w 2007 r. do 11 mln 400 tys., głównie z powodu exodusu z Iraku. UNHCR ocenia, że w wyniku wojny w Iraku ponad dwa i pół miliona ludzi opuściło ten kraj, uzyskując schronienie w krajach sąsiedzkich, głównie Syrii i Jordanii (obydwa kraje ponoszą gigantyczne koszty wojny, której się sprzeciwiały, przy śladowej pomocy międzynarodowej). Liczbę uchodźców irackich w Syrii ocenia się na ok. półtora miliona. Bez odzewu pozostają apele o pomoc Irakijczykom stłoczonym w małych sąsiednich krajach. USA, ani kraje europejskie nie śpieszą się z pomocą finansową, a tym bardziej nie chcą przyjmować irakijskich uchodźców. Wielka Brytania w okresie od 2003 do 2006 r. odpowiedziała pozytywnie na... 115 irakijskich wniosków o azyl, co stanowi niewiele ponad 1% aplikacji złożonych w tym okresie.
W krajach europejskich od kilku lat liczba aplikacji o status uchodźcy systematycznie maleje. W 1993 r. w ramach tak zwanego kompromisu azylowego Niemcy wynegocjowały kategorię "bezpiecznego kraju trzeciego", co dało początek procesowi delokalizacji problemu uchodźców poza granice strefy Schengen. Kraje sąsiadujące z zewnętrznymi granicami Schengen funkcjonują jako swoistego rodzaju "kordon sanitarny", który zatrzymuje i filtruje imigrację. Po rozszerzeniu Schengen na nowe kraje członkowskie w grudniu 2007 r. ciężar obsługi uchodźców i imigrantów, próbujących dostać się do Wspólnoty od wschodnich granic, spadł w dużej mierze na Ukrainę, która graniczy z Polską, Słowacją i Węgrami.
Imigracja kontrolowana
Urzędnicy europejscy nie ukrywają, że starzejąca się Europa potrzebuje imigrantów, ale Europa chce ich dopuszczać na własnych warunkach. 18 czerwca br. państwa UE doszły do porozumienia w sprawie dyrektywy ustanawiającej wspólne zasady wydalania nielegalnych imigrantów z terytorium Wspólnoty. Dyrektywa zobowiązuje państwa członkowskie do wyboru: albo zalegalizować pobyt nielegalnych imigrantów, albo ich wydalić. Jeśli imigranci nie zechcą opuścić UE dobrowolnie, można będzie wydalać ich przymusowo jednocześnie zakazując prawa wjazdu na teren Unii przez 5 lat. Nielegalni imigranci biedą mogli być przetrzymywani w specjalnych obozach przez okres 6 miesięcy, który w szczególnych przypadkach może być wydłużony do 18 miesięcy.
Przyjęcie dyrektywy pokazuje, że poza realizowaniem zapowiadanej unifikacji i zaostrzania polityki azylowej oraz imigracyjnej, prawo unijne pozwala państwom członkowskim na własną politykę, zapewnia im możliwości selektywnego włączania i wyłączania ludzi, dowolnego dysponowania ich losem w zależności od poziomu gospodarczej koniunktury, lub wpływów ksenofobicznej prawicy żerującej na ekonomicznych kryzysach, jak to się dzieje aktualnie we Włoszech.
Warto postawić pytanie czy taka polityka Unii jest korzystna dla mieszkańców UE, czy Frontex rzeczywiście zapewnia nam wszystkim wolność, bezpieczeństwo i sprawiedliwość? Europa niesolidarna na zewnątrz jest też niesolidarna wewnątrz. Komu służy dyrektywa o jednolitych zasadach wydalenia nielegalnych imigrantów? Jest bardzo wątpliwe, że poprawi ona np. sytuację polskich sprzątaczek i opiekunek w Niemczech, które pracują tam nieformalnie, bez socjalnych zabezpieczeń. Włączenie w ostatnim roku krajów bałkańskich do Wspólnoty zapewnia doraźnie tanią siłę roboczą. Jeśli ta stanie się zbyt roszczeniowa można np. wprowadzić kilkumiesięczne wizy "turystyczne" dla obywateli krajów sąsiedzkich, takich jak Ukraina i jeszcze przy tej okazji wynegocjować z nimi korzystne umowy dwustronne dotyczące polityki granicznej.
Unia chce korzystać z dobrodziejstw kontrolowanej imigracji rotacyjnej, która polega na korzystaniu z pracy imigrantów przez określony czas i jednocześnie pozwala unikać kosztów ich reprodukcji. Polityka imigracyjna Unii jest zatem odwzorowaniem idei elastycznego zatrudniania, która pozwala pracodawcom unikać tzw. pozapłacowych kosztów pracy. Taka polityka o wiele bardziej przyczyni się do rozkwitu międzynarodowych agencji pracy tymczasowej, takich jak nasza rodzima Mindcraft, która zamierza sprowadzać do Polski spawaczy z Kambodży, niż do bezpieczeństwa, czy sprawiedliwości dla obywateli. Pracownicy tymczasowi otrzymają status legalnych imigrantów na czas trwania kontraktu, a polityka delegalizacji i wydalania zapewni, że nie będą w stanie urwać się z łańcucha pracodawcy. Jest oczywiste, że polityka delegalizacji imigracji sprzyja także dyscyplinowaniu miejscowej siły roboczej. Takie rozwiązania służą więc tylko jednej stronie – dysponentom kapitału. Większość z nas sytuuje się jednak po tej drugiej stronie, po stronie pracowników najemnych, o coraz bardziej niepewnym statusie. Delegalizacja na przemian z selektywną legalizacją imigracji powoduje, że wszystkim pracownikom trudniej walczyć o swe interesy.
Teresa Święćkowska
Źródło: "Le Monde Diplomatique - edycja polska"