Gdzie się podziała tradycja 1956 roku?

Świat | Publicystyka

Trwające obecnie na Węgrzech protesty anty-rządowe bywają porównywane przez niektórych z rewolucją z 1956 roku, a rolę sowieckiego okupanta przypisuje się chętnie rządzącym socjaldemokratom. Wraz ze zbliżającą się 50 rocznicą powstania takie porównania stają się coraz bardziej kuszące. Z tego względu warto przypomnieć, że tło ideologiczne dzisiejszych protestów jest zupełnie inne.

Rewolucja węgierska rozpoczęła się 23 października 1956 od demonstracji studentów domagających się większej swobody społecznej i ekonomicznej inspirowanej przykładem strajku generalnego, który odbył się cztery miesiące wcześniej w Poznaniu. Pomimo brutalnych represji skierowanych przeciwko demonstrującym, w ciągu kilku dni do protestu przyłączyły się miliony ludzi. Zbrojny opór rewolucjonistów doprowadził do obalenia rządu Erno Gero i do ogłoszenia 1 listopada zawieszenia broni z armią sowiecką. Dzięki powstaniu, siły rewolucyjne przejęły kontrolę nad większością instytucji i nad większą częścią terytorium Węgier. Zaczęto wprowadzać zmiany polityczne idące w kierunku uspołecznienia zakładów pracy i usuwania stalinowskich urzędników.

Głównym motorem wydarzeń byli strajkujący robotnicy, którzy już od 24 października podjęli działąlność strajkową na przedmieściach Budapesztu, a wkrótce również w Miskolcu, Gyorze, Szolnoku, Pecsu i Debreczynie. W regionach uprzemysłowionych rewolucję przeprowadzili niemal wyłącznie robotnicy. W każdym mieście, gdzie nowe siły uzyskały przewagę tworzono rady robotnicze: w fabrykach, hutach, elektrowniach, kopalniach i zajezdniach. Opracowywano programy żądań i zbrojono się. Zmiany wprowadzane przez robotników były spontaniczne. W tym czasie istniały żadne dyrektywy rządowe, ani centralne kierownictwo. Rady robotnicze przejęły kontrolę nad fabrykami. W tym czasie Radio Budapeszt wciąż starało się przedstawiać robotników tworzących rady jako “wichrzycieli porządku” i zapewniano, że „spokój” został już przywrócony. W tych miastach, gdzie robotnikom udało się przejąć nadajniki radiowe, te kłamstwa zostały uciszone.

Programy sformułowane w setkach rad robotniczych rozsianych po całym kraju bardzo się różniły między sobą, jednak wszystkie zawierały żądanie likwidacji policji politycznej, całkowitego wycofania wojsk rosyjskich i domagały się politycznej swobody i prawa do samorządnego zarządzania pracowników w ich miejscach pracy. Oznaczało to radykalne zerwanie zarówno z przedwojenną dyktaturą kapitalistyczną Horthy’ego, jak i z rządami stalinowców.

W krótkim czasie rady robotnicze zaczęły łączyć się w sieć i tworzyć łańcuch delegatów społeczności lokalnych w większych okręgach tworząc w ten sposób zręby struktur demokracji bezpośredniej często opisywanej przez teoretyków anarchizmu. W niektórych radach brali udział również pracownicy biurowi, rolnicy i żołnierze. Rolnicy chętnie dostarczali żywność rewolucjonistom. Pomimo obiegowych opinii o ich rzekomym wrodzonym konserwatyzmie, rolnicy tworzyli własne rady rewolucyjne. Wkrótce stało się jasne, że Armia Czerwona straciła kontrolę nad krajem i że nic już nie stanowiło przeszkody dla wzrostu ruchu rad pracowniczych.

Nie trzeba zatem wyjaśniać, że choć dzisiejsze protesty mają podobny rozmiar jak pierwsze demonstracje, które dały początek rewolucji w 1956 roku, mają one jednak zupełnie inne tło ideologiczne.

Dwa nurty, które konkurują ze sobą o wykorzystanie presji społecznego niezadowolenia to nurt nacjonalistyczno-antysemicki, utożsamiający węgierskich socjal-demokratów z okupantami sowieckimi i w równie prymitywny sposób tłumaczący neo-liberalną politykę rządu prowadzącą do zubożenia społeczeństwa rzekomym „żydowskim spiskiem”. Zbitka pojęciowa „żydowski komunista-kapitalista” jest wyjątkowo żywotna w tradycji myśli faszystowskiej i nacjonalistycznej pomimo swojej oczywistej absurdalności i nielogiczności. Ponieważ w oczach nacjonalistów rewolucja z 1956 jest tylko i wyłącznie powstaniem anty-rosyjskim, gdyż wolą oni pomijać milczeniem charakter anty-nacjonalistyczny powstania i odrzucenie spuścizny Horthy’ego, trudno się spodziewać, by za protestem antysemickim kryły się autentyczne odwołania do radykalnej demokracji bezpośredniej rad pracowniczych.

Drugim nurtem jest pseudo-opozycja neoliberalna, określająca się jako „prawica”, choć od rządzącej „lewicy” się nie różni w kwestiach ekonomicznych, a jedynie w stopniu natężenia szowinistycznych gestów wobec mniejszości etnicznych mieszkających na Węgrzech i symbolicznych gestów wobec mniejszości węgierskiej w Rumunii i na Słowacji. Partia FIDESZ, łącząca politykę neoliberalną przyjazną Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu z tępym szowinizmem etnicznym oczywiście również nie jest zainteresowana kwestionowaniem kapitalistycznej polityki obecnego rządu, a jedynie pragnie obsadzić stanowiska rządowe ludźmi ze swojej partii.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.