Jak kapitalizm to kapitalizm

Publicystyka

Czy ktoś pamięta tego pana? Tak, tak! To nieżyjący już od ponad pięciu lat Lech Grobelny założycieli i właściciel „Bezpiecznej Kasy Oszczędności” – symbolizujący niechlubny początek polskiego kapitalizmu. Niczym zły duch przypomniał się Polakom w kontekście sprawy „Amber Gold” i jego właściciela Marcina Plichty. Widać historia lubi się powtarzać, bo nawet po 23 latach od upadku komunizmu w naszym kraju, Polacy znowu weszli w niepewny interes, z którego najprawdopodobniej będą mieli złe wspomnienia.

Jak to było z Grobelnym?

Lech Grobelny urodził się w Warszawie 18 czerwca 1949 roku. Za czasów PRL był właścicielem studia fotograficznego. Pierwszym jego biznesem, który przyniósł mu naprawdę spory dopływ gotówki, była sprzedaż na przełomie lat 70. i 80. ubiegłego wieku, obrazków z wizerunkiem Jana Pawła II w całym kraju. Lecz naprawdę popłynął dziesięć lat później, stając się najsłynniejszym aferzystą u początków III RP.

Kiedy rozpoczęła się transformacja ustrojowa oraz gospodarcza, w pierwszych jej miesiącach, zaczęła istnieć spółka „Drochem” Sp. z o.o. Jej założycielem i prezesem jednoosobowego zarządu był Lech Grobelny. Była to spółka zarządzająca siecią kantorów. Trzeba dodać, że Grobelny zajmował się prawdopodobnie nielegalnie handlem obcą walutą (w czasach słusznie minionych handel taki był zakazany).

Jego najsłynniejszym interesem była BKO – „Bezpieczna Kasa Oszczędności”. BKO podobnie, jak „AG” oferowała lokaty znacznie o wyższym oprocentowaniu (sięgające nawet 300 % rocznie) niż w tradycyjnych bankach. Miało być to możliwe dzięki wymianie złotówek na dolary. Plan biznesowy szybko zweryfikowała rzeczywistość. Z dniem 1 stycznia 1990 roku wprowadzono pełną wymienialność złotówki i sztywny kurs dolara. Siła nabywcza tej waluty wobec tego zmalała, zwłaszcza w warunkach wysokiej inflacji. Uważa się, że BKO powierzyło swoje pieniądze około 10 tysięcy osób (szacowano je przed denominacją na 25-26 mld starych złotych).

Spektakularna ucieczka i kiepski koniec po latach

Grobelny wiedząc, co się święci wyjechał 6 czerwca 1990 roku do Niemiec, nie informując nikogo. Miesiąc później mogliśmy obejrzeć poniższe obrazki, gdzie zdesperowani klienci zaczęli oblegać siedzibę firmy, żądając zwrotu powierzonych Grobelnemu pieniędzy. Okupowali podwórko jednej z warszawski kamienic w centrum stolicy, ale ani pieniędzy, ani właściciela się nie doczekali. Dopiero syndyk masy upadłościowej wypłacił poszkodowanym przez BKO klientom 7 mld złotych, co odpowiadało 1/4 sumy z jesieni 1989 roku.

Za Grobelnym rozesłano listy gończe. Został ujęty dwa lata później w Niemczech i przewieziono go do Polski. Jednak dopiero w 1996 roku Sąd Wojewódzki w Warszawie skazał go na 12 lat więzienia za zagarnięcie w latach 1989–1990 ponad 8 mld starych złotych (tj. na obecny stan 800 tys. zł) z kasy „Drochemu” z którym BKO było powiązane. Jednak rok później Sąd Apelacyjny uchylił wyrok i zwrócił sprawę prokuraturze, a Grobelny mógł wyjść na wolność. On sam nigdy już nie wrócił do więzienia, ponieważ prokuratura umorzyła śledztwo z braku dowodów. Tak zakończyła się pierwsza afera III RP.

To jak zmarł Lech Grobelny pod koniec marca 2007 roku do dziś stanowi publiczną zagadkę. Zwłoki byłego właściciela „Drochemu” i BKO znaleziono w pawilonie sklepowym na warszawskim Targówku przy ul. Wysockiego na początku kwietnia tegoż roku. Policja poinformowała, że denat miał ranę kłutą klatki piersiowej. Według pierwszych ustaleń Grobelny zmarł 28 lub też 29 marca, a zatem pięć dni przed znalezieniem jego ciała. Prokuratura nie wyklucza udziału osób trzecich i motywu zemsty ze strony któregoś z poszkodowanych klientów BKO. Grobelny przypomniał o sobie ponownie niedługo przed śmiercią, gdy informował, że jest w posiadaniu informacji o niebezpieczeństwie, jakie grozi ówczesnemu premierowi Jarosławowi Kaczyńskiemu oraz jego bratu prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu. Nikt nie był w stanie w rewelacje Grobelnego uwierzyć z powodu jego niskiej wiarygodności nie tylko dla organów ścigania, ale także dla władz państwowych.

Na ironię zakrawa fakt, że w tym samym roku, zapadł pierwszy wyrok sądowy na Marcina Stefańskiego (Plichtę), który dwa lata później założył „Amber Gold”. Dobre nawiązanie do tradycji działalności pana Grobelnego.

RobertHist

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.