Kryzys w Iraku: antyrządowa manifestacja w Bagdadzie
Wczoraj w dwumilionowej dzielnicy Bagdadu Sadr City odbyła się manifestacja antyrządowa. Kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców najbiedniejszej dzielnicy miasta domagało się ustąpienia premiera Al-Maliki jako marionetki USA.
W Iraku narasta nowa fala przemocy z politycznym konfliktem w tle - między siłami milicji Mahdiego al-Sadra, a koalicją oficjalnej władzy wspieraną przez USA. Armia amerykańska i aparat represji prowadzą od wtorku "akcję oczyszczającą" w rejonie Basry skierowaną przeciwko szyickiej armii Mahdiego. Al-Maliki osobiście dowodził operacją, kreując się na męża stanu. Już dwa dni temu mówiono o kilkudziesięciu ofiarach, setkach rannych, teraz mowa o setkach zabitych. Według Czerwonego Krzyża na południu sytuacja jest najgorsza od czasu inwazji. Na skutek amerykańskiego nalotu na Hilla zginęło co najmniej 60 osób, co najmniej 40 jest rannych.
Również w Bagdadzie w środę w wyniku amerykańskiego nalotu i obław policji w Sadr City według "oficjalnych źródeł" zginęło kilkanaście osób. Personel miejscowych szpitali donosił, że rannych zostało około 100 osób, głównie kobiet i dzieci. Jednocześnie pod regularnym ostrzałem znalazła się "zielona strefa" i również tam są ofiary.