Mieszkańcy zablokowali drogę, ponieważ nie mają chodników
"Tiry gnają, chałupy pękają", "Idę do szkoły. Czy wrócę?" - z takimi transparentami wyszli w piątek na drogę mieszkańcy Karwińca koło Bierutowa. Domagają się, by w ich wsi powstały chodniki.
Kłopot mieszkańców Karwińca zaczął się w sierpniu zeszłego roku. - Kiedy Wrocław zamknął się przed tirami, zaczęły jeździć przez naszą wieś. Protestowaliśmy, ale Dolnośląski Zarząd Dróg Wojewódzkich obiecał, że wybudują nam za to chodniki, wprowadzą ograniczenia prędkości i będą naprawiać drogi. Skończyło się na tym, że postawili dwa znaki, których i tak nikt nie przestrzega - mówi Robert Kropielnicki, jeden z mieszkańców.
- Tiry jeżdżą tu bardzo szybko i nie zwracają uwagi, jeśli ktoś idzie. Musimy uciekać do rowów - mówi Patryk Zborowski, 9-letni uczestnik blokady. - Boimy się chodzić do szkoły. Przejeżdżające tiry ochlapują nas błotem i tacy brudni siedzimy potem na lekcjach. Idzie zima i będzie jeszcze gorzej - mówi 12-letni Krzyś Barowicz.
Przez Karwiniec tiry skracają sobie drogę, jadąc z autostrady A4 do S8 na Warszawę. - Zarząd Dróg stwierdził, że nie mają pieniędzy i chodniki zbudują nam dopiero po 2009 r. Ale do tego czasu skończą się już remonty mostów Warszawskich i Szczytnickiego. Tiry nie będą już przejeżdżać pod naszymi oknami. Ale zostaniemy z dziurawymi drogami i bez chodników - mówi Kropielnicki.
Mieszkańcy zapowiadają protest do skutku.