Nadchodzą czasy głodu i niedożywienia?
Badania brytyjskiej firmy konsultingowej Bidwells Agribusiness dowodzą, że wzrosty cen żywności mogą potrwać dłużej, niż sądzą eksperci. Przyczyną są niedobory wody i ziemi uprawnej, a także niewielki postęp w ekonomice rolnej - donosi "Financial Times".
Do tej pory wzrost cen był stymulowany przez rosnącą konsumpcję w krajach rozwijających się (zwłaszcza w Chinach i Indiach) oraz dynamiczny rozwój sektora biopaliwowego. Dziś na ceny wpływa także niedostateczna podaż. Zdaniem ekspertów światowa produkcja rolna zmaleje o 16% do roku 2020.
Niepokój potwierdza obserwacja cen. Pszenica i soja jest najdroższa w historii, kukurydza od 12 lat. Cena ryżu w 2007 roku wzrosła dwukrotnie, do poziomów nienotowanych od połowy lat 90. W efekcie gwałtownie rosły ceny mięsa, drobiu, jajek i produktów mlecznych.
Martwią też kurczące się zapasy żywności. W Stanach Zjednoczonych zapasy pszenicy pod koniec sezonu 2007-2008 zmaleją do dziewięciu milionów metrów sześciennych, czyli do poziomu najniższego od 60 lat.
Rosnące ceny żywności oznaczają wzrost presji inflacyjnej w momencie, gdy banki centralne próbują obniżać stopy procentowe, by łagodzić skutki kryzysu kredytowego.
Według ekonomistów wzrost cen żywności w ciągu kilkunastu lat spowoduje obniżenie poziomu życia na świecie. W krajach wysoko rozwiniętych standard ten obniży się o około 3%, w państwach uboższych, gdzie na jedzenie wydaje się nawet 50% dochodów, aż o 20%.