Patriotyzm robotniczy
Wraz ze zwycięstwem parlamentarnym prawicy mamy rozkwit nastrojów patriotycznych, jak i katolickich. Na przemian straszy się w ‘niezależnych’ mediach a to krzyżem, a to biało-czerwoną flagą. Kościół i Państwo, w porach najwyższej oglądalności, domagają się posłuszeństwa, przewodnictwa duchowego. Mówią, że tylko oni są w stanie naprawić zgniliznę moralną: zarówno tkwiącą w zagubionych w nazbyt liberalnym padole łez, grupową czy też zorganizowaną, gdzie zepsucie przejawia się w antypapieskich i antypolskich, kryminalnych paradach czy przedstawieniach, artystycznych wystawach… jak też zgniliznę instytucji, która polega na tym, że ludzie - bez poczucia związku z narodem, tradycją, bez szacunku dla dziesięciu przykazań kościelnych, rzucający za mało na tacę podczas mszy - obejmują stanowiska. Posłuszeństwo Państwu i Kościołowi jako strażnikom tradycji, wartości i świętego, wewnętrznego ognia narodu, jest gwarantem porządku społecznego, sprawiedliwości, a nawet przetrwania. Przede wszystkim ma świadczyć o wartości danej jednostki: osoby nie przepadające za krzyżem i orłem w koronie są niepełnowartościowymi obywatelami, istotami ułomnymi. Należałoby poddać je jakiejś resocjalizacji. Należy im się tylko: współczucie lub pogarda. Stanowią też zagrożenie dla dobrobytu i wartości objawionych, toteż ich działalność należy kontrolować i ograniczać. Zbudować im getto, a gdy zaczną się buntować przeciwko segregacji, wykluczeniu – spałować.
Patriotyzm jest tutaj słowem dyscyplinującym, jednocześnie samo nie będąc poddawane refleksji, jago treść jest czymś nieprzejrzystym. ‘A priorycznie’ nadaje się pojęciu patriotyzmu pozytywne znaczenie, aksjologicznie dodatnie, przez co każdy kto zaczyna w jakikolwiek sposób poddawać dane pojęcie krytyce, próbuje racjonalnie uchwycić treść kryjąca się pod danym splotem dźwięków bądź liter, lokuje się na pozycji złoczyńcy, łotra, osoby moralnie co najmniej dwuznacznej, jeśli nie jawnie niemoralnej, wstrętnej i paskudnej. Jest to hasło mające sprawdzać i egzekwować lojalność wobec władzy i jej poczynań. Czy to będzie wprowadzanie idiotycznych ustaw typu becikowego, czy sprzeniewierzenie publicznych pieniędzy na katolickie uczelnie czy świątynie, czy wypowiadanie wojny w imieniu narodu i jego kapitalistycznych interesów.
Patriota to ktoś godny szacunku, głosi oficjalna, Państwowa propaganda. Patriota działając kierowany miłością do ojczyzny może popełniać błędy, dopuszczać się morderstw czy innych wypaczeń – lecz one są mu wybaczane. Zaś antypatiota, człowiek nie chcący utożsamiać się z tym pojęciem, czy nawet pytający o jego treść – jest piętnowany.
Jako banita, człek wyklęty odczuwam wstręt do milczenia, do strachu przed zadaniem pytania. Bezczelnie, podczas niedzielnej mszy w obliczu premiera i bojówek MW, zadaję pytanie: czym jest patriotyzm? Jaka jest treść i funkcja tego pojęcia? Częściowo już na to odpowiedziałem powyżej dając opis, przedstawiając materiał empiryczny z życia codziennego. Teraz spróbuję wgryźć się w tę delikatną substancję.
Pytanie o patriotyzm zadawano już wcześniej, sławetne listy Bakunina, wystąpienia Abramowskiego, Tołstoja, mówiącego, że jest to legitymizacja morderstw, że pod interesem narodu kryje się wszeteczny interes grup uprzywilejowanych… To tylko nieliczne przykłady obfitej literatury demistyfikującej, z którą, zdaje się, nikt z oficjalnych intelektualistów nie miał do czynienia.
„Patriotyzm - miłość ojczyzny, własnego narodu, połączona z gotowością do ofiar dla niej, z uznaniem praw innych narodów i szacunkiem dla nich” – czytamy u Kopalińskiego, zaś Edmund Juśko w krótkim tekście "Co dziś znaczy patriotyzm" stwierdza: „Należy pamiętać, iż patriotyzm to nie tylko docenianie niepodległości i suwerenności ojczyzny, wielkich i doniosłych wydarzeń z dziejów, ale także kształtowanie postaw ogólnoludzkich, przestrzeganie i poszanowanie prawa, dyscypliny społecznej, sumienne wywiązywanie się z obowiązków. Są to problemy i wartości, o których należy pamiętać, przekazując uczniom treści historyczne mające na celu ukazanie rozwoju cywilizacyjnego Polski na przestrzeni dziejów i jej miejsca we współczesnej Europie, szczególnie obecnie - w kontekście jej wejścia do struktur zachodnioeuropejskich.”
Definicje te na pozór nie niosą jakichś treści negatywnych, bo cóż może być złego w przestrzeganiu prawa, sumiennego wywiązywania się z obowiązków – chyba nic. Tylko że nie bez powodu patriotyzm łączy się z dyscypliną społeczną, z przestrzeganiem norm i praw danego społeczeństwa, a raczej Państwa, bycia gotowym do oddania życia za Polskę, Niemcy, Wielką Brytanię czy USA. Są to slogany, które trzeba poddać analizie i które uznam tutaj za niebezpieczne, za nie tak neutralne, a na pewno nie za bezwzględnie pozytywne.
Myślenie patriotyczne, jest myśleniem mitycznym, opartym na legendach i bajkopisarstwie. Jest, jak stwierdza Bakunin, przejawem idealizmu politycznego popełniającym te same błędy co idealizm religijny. Działa tu mechanizm alienacji: im bogatszy ideał, ten w niebie, tym biedniejsza realność, tym mniej go na ziemi. W myśleniu idealistycznym staje się on nieosiągalny, przemienia się w zwykły frazes, pustosłowie, słowo-pałkę jedynie. W Liście trzecim pisze: „właściwością każdego idealizmu, zarówno religijnego jak metafizycznego, jest pogarda dla świata realnego, a pogarda ta jest zarazem wyzyskiem - z czego wynika, że każdy idealizm prowadzi w sposób konieczny do hipokryzji.” I dalej: „Idealizm polityczny jest równie absurdalny, równie szkodliwy, równie obłudny jak idealizm religijny, którego zresztą jest tylko odmienną formą, wyrazem czy zastosowaniem świeckim i ziemskim. Państwo - to młodszy brat Kościoła, a patriotyzm, ta państwowa cnota i ten kult Państwa, jest tylko odblaskiem kultu boskiego.” Patriotyzm jest tutaj kultem Państwa – które niczym Bóg żąda posłuszeństwa. „I Kościół, i Państwo dążą do przeobrażenia człowieka, pierwszy - w świętego, drugie - w obywatela. Lecz naturalny człowiek musi umrzeć, ponieważ wyrok na niego został jednogłośnie wydany i przez religię Kościoła, i przez religię Państwa.” I tak jak Boga, tak i Państwa, określa się idealistycznie, bez badań empirycznych, czy teorii racjonalistycznej. Państwo jest tutaj urzeczywistnieniem wszelkich ideałów, dobra wspólnego, czymś co jest ponad jednostkowym interesem, czymś co spaja społeczeństwa – jest też naturalnym środowiskiem człowieka, gwarantem moralności i bezpieczeństwa. Również i wolności. Tymczasem Bakunin stwierdza, że ta całość jest sztucznym tworem, który nie wzbogaca i nie godzi przeciwieństw, regionalne i indywidualne wartości nie stają się częścią całości, nie biorą udziału w tworzeniu i pochodzie Ducha, lecz są anihilowane, zastępowane wartościami Państwowymi. Kropotkin powie w dziele "Państwo i jego rola historyczna", że Państwo niszczy lojalność w grupie, więzi społeczne między osobnikami, by zastąpić je wiernością i więzami z Państwem. I tylko Państwem. Karmi się one cierpieniem ludu, to lud zostaje podporządkowany, dyscyplinowany, emocjonalnie i intelektualnie szantażowany częściowo przy pomocy patriotyzmu.
Za każdym idealizmem, kryją się konkretne materialne interesy. Edward Abramowski pisze: „na dnie sprawy narodowej leży zawsze interes kapitalistów, jedności narodowej nie może być tam, gdzie jest wyzysk; gdzie jedni duszą drugich, tam nie może być braterstwa.” Okazuje się, że interes narodowy, interes państwa – to interes grup uprzywilejowanych, Kluczyków, Kwaśniewskich i Giertychów, zaś Kowalscy, Iksińscy, szerokie masy społeczne służą jako przedmioty, figurki na szachownicy. Bakunin pisze: „żeby abstrakcja mogła się narodzić, rozwijać i trwać w świecie realnym, trzeba, aby istniało realne ciało zbiorowe, zainteresowane w istnieniu tej abstrakcji. Nie mogą nim być wielkie masy ludowe, skoro one właśnie są ofiarami; musi to być grupa uprzywilejowana, kapłańskie ciało Państwa, klasa rządząca i posiadająca, która w Państwie jest tym, czym dla religii jest klasa kapłańska - księża w Kościele.” I dalej: „Państwo stanowiło zawsze patrymonium jakiejś klasy uprzywilejowanej: klasy kapłańskiej, klasy szlacheckiej, klasy burżuazyjnej; wreszcie, kiedy wszystkie inne klasy już się wyczerpały, występuje na widownię klasa biurokratyczna - i wtedy Państwo spada lub też, jak kto woli, wznosi się do roli maszyny. Lecz dla uratowania Państwa trzeba koniecznie, żeby istniała jakaś klasa uprzywilejowana, która by była zainteresowana w jego istnieniu. I właśnie solidarny interes tej uprzywilejowanej klasy jest tym, co się nazywa patriotyzmem.”
Mit rozwiewa się, gdy sprowadza się go do ziemskiej podstawy. Gdy symbole tracą nimb niewyrażalności, ciemnych i tajemnych mocy: okazuje się często, że to co ukryte, to jedynie mało metafizyczne interesy polityków i kapitalistów. Naród bowiem nie jest jednością, ale jest podzielony na klasy, toczące między sobą bój. To czy kapitalista czy polityk jest danej narodowości, czy też obcokrajowcem, nie stanowi różnicy. Problemem może być legitymizacja władzy, w tym znaczeniu, że nie będzie mógł się odwołać dany władca, czy grupa trzymająca władzę, do ‘wspólnego’ dziedzictwa kulturowego, wyciągnąć broni patriotyzmu przeciwko uciskanym co podnoszą głowę.
Patriotyzm jest orężem w walce z wrogiem przede wszystkim wewnętrznym, z tymi, co zagrażają interesom władzy i wyzysku. Anarchistka Emma Goldman pisze w tekście Patriotyzm, zagrożenie dla wolności: „Jednakże dążenie do większej armii i floty nie jest spowodowane jakimkolwiek zagrożeniem z zagranicy. Jest wynikiem przerażenia, wzrastającym niezadowoleniem mas i międzynarodowym duchem pośród robotników. Chodzi o spotkanie się z wewnętrznym wrogiem, do którego szykują się władze różnych krajów, wrogiem, który, gdy uzyska świadomość, będzie groźniejszy niż jakikolwiek najeźdźca.”
Róża Luksemburg napisze zaś: „nowoczesna historia społeczeństwa burżuazyjnego wykazywała im przy każdej okazji, że obca inwazja nie stanowi dla niej wcale największej z wszelkich potworności, jak to się dzisiaj twierdzi, lecz jest wypróbowanym i z upodobaniem stosowanym środkiem przeciw ‘wrogowi wewnętrznemu’.”
Emma, gdy mówi o patriotyzmie, nie ma na myśli przywiązania do miejsca młodości, tego gdzie się żyło czy żyje. To uczucie pochód Państw narodowego i kapitału druzgocze, przekształca co najwyżej w dumę z pałacu jakiegoś tam księciunia, co rabował i mordował, jak dziś to czyni wielka burżuazja. Mało tego, Emma wskazuje, że przywiązanie do miejsca jest niszczone również w sposób ekonomiczny: rzeka przemienia się w ściek, na boisku budują fabrykę lub supermarket, bezrobocie i brak perspektyw zmusza do emigracji. Miłość do miejsca zamieszkania, powiązania i solidarność międzyludzką zabijają ci, którzy są odpowiedzialni za dewastację przestrzeni publicznej, ci, co najwięcej gadają o patriotyzmie: politycy i biznesmeni, grupy uprzywilejowane.
Rozpatrując patriotyzm jako religię Państwową, jako ideologiczną pałkę rządzących wobec rządzonych, dochodzimy do wniosku, że dla mas patriotyzm jest samobójstwem. Jest oddaniem się pod władzę klas uprzywilejowanych, ich zasad i praw. Przestrzegania porządku publicznego, szacunek dla tak zwanej ‘tradycji’, wywiązywanie się z obowiązków czy inne równie dyscyplinujące zawołania, które wchodzą w zakres definicji patriotyzmu oznaczają złożenie broni przed burżuazją, rezygnację z klasowych interesów. W skrajnej postaci, każda działalność związkowa jest działalnością antynarodową, osłabia przecież burżuazję walczącą na światowym rynku z burżujami innych krajów - takie sformułowanie padło między innymi na stronach jednej z książek Ziemkiewicza.
Oddanie życia za ojczyznę jest najwyższym przejawem patriotyzmu, ofiarą, obowiązkiem każdego porządnego Polaka czy Niemca. Ci, którzy odmawiają tego czynu, nie chcą przelewać krwi, własnej i cudzej, są uznawani za zdrajców, osoby tchórzliwe, niegodne przynależenia do wspólnoty. Zajmiemy się teraz właśnie tym obowiązkiem, gdyż pozwoli to ująć problem esencjalnie oraz jednocześnie umożliwi przedstawić w kryzysowej sytuacji robotniczy patriotyzm, jako opozycję do patriotyzmu burżuazyjnego. Przewodnikiem zaś będzie Róża Luksemburg, która jak każdy wykształcony człowiek wie, nie lubiła Polski.
Róża w Broszurze Juniusa zarzuca swoim partyjnym towarzyszom, że zdradzili stanowisko proletariatu idąc za prawicową prasą i nawołując do wojny, przedstawiając ją jako obowiązek każdego robotnika, jako konieczność. Stwierdza, że zawieszając walkę klasową w sytuacji kryzysowej jaką jest wojna, wyświadczyła przysługę kapitalistom, jednocześnie zrzekając się wpływu na rzeczywistość. Przyczyny takiego stanu rzeczy dopatruje się w przyjęciu wojny obronnej, jako godnej zaakceptowania. Tymczasem hasło wojny obronnej jest hasłem propagandowym, zaciemnianiem realnych przyczyn konfliktu. Jak pisze: „Czyż do czasu, gdy rządy w jakiejś mierze liczą się z tzw. opinią publiczną, toczyła się gdziekolwiek i kiedykolwiek wojna, w której każda ze stron wojujących nie dobywała z ciężkim sercem miecza jedynie i wyłącznie w obronie ojczyzny i własnej sprawiedliwej sprawy przeciwko niegodziwemu napadowi przeciwnika? Ta legenda należy tak samo do rekwizytów wojennych, jak ołów i proch strzelniczy.” Tymczasem idzie o interesy najbogatszych rodzin, kapitalistów i polityków, którzy mozolnie wojnę przygotowywali.
Ideologowie robotniczy stanęli tu na stanowisku burżuazyjnym zaprzepaszczając analizę klasową. „O jednym tylko zapomnieli strażacy z ‘płonącego domu’: że w ustach socjalistów obrona ojczyzny oznacza co innego niż rola mięsa armatniego pod rozkazami imperialistycznej burżuazji.” pisze Róża.
Więc jaki jest ten robotniczy postulat, robotnicza praktyka w obliczu światowej rzeźni w interesie burżuazji? Nie jest to na pewno obojętność, ślepa odmowa udziału. Róża pisze następująco: „Pierwszym bowiem jej [partii robotniczej] obowiązkiem wobec ojczyzny w tej godzinie [wybuchu wojny] było: wskazać ojczyźnie prawdziwe podłoże obecnej wojny imperialistycznej, zerwać sieć kłamstw patriotycznych i demokratycznych, w którą osnuto ten zamach na ojczyznę; głośno i wyraźnie oświadczyć, iż dla ludu niemieckiego zarówno zwycięstwo, jak i klęska w tej wojnie są jednakowo zgubne, przeciwstawiać się aż do ostateczności zdławieniu ojczyzny przy pomocy stanu oblężenia; głosić konieczność natychmiastowego uzbrojenia ludu i pozostawienia ludowi decyzji w sprawie wojny i pokoju; domagać się z całą stanowczością permanentnych obrad przedstawicielstwa ludowego przez cały czas trwania wojny, ażeby zapewnić czujną kontrolę przedstawicielstwa ludowego nad rządem oraz ludu nad przedstawicielstwem ludowym; żądać natychmiastowego zniesienia wszystkich ograniczeń praw politycznych, tylko bowiem wolny lud może skutecznie bronić swego kraju…” Krótko mówiąc odpowiedzą robotników powinno być zaostrzenie walki klasowej. Zadymie imperialistycznej przeciwstawia się Komunę Paryską.
Klasowe ujęcie pojęć, wartości stanowi podstawę ideologicznej działalności rewolucyjnego proletariatu. Wolność, równość, miłość, prawo, rodzina czy przemoc bez odniesienia do ziemskiej podstawy, bez konkretnego odniesienia do danej rzeczywistości społecznej są pustymi frazesami, pełnią jedynie funkcję dyscyplinującą. Tak też jest i z postulatem samostanowienia narodów. Róża zwraca uwagę, że uznanie samostanowienia narodów w systemie kapitalistycznym jest jedynie sloganem bez pokrycia, kpiną z postulatu robotniczego. Państwa narodowe to ujarzmienie mniejszości narodowych, jak też znacznej części społeczeństwa. Państwo narodowe nie jest tutaj niczym innym jak organizacją klasowego ucisku i wyzysku. Państwo narodowe staje na przeszkodzie samostanowienia narodów.
Patriotyzm robotniczy jest czymś zupełnie innym niż patriotyzm burżuazji. Przeciwstawia mu się, tak jak proletariat całościowo przeciwstawia się kulturze mieszczańskiej. I tak jak jest realizacją wartości, tak też jest realizacją patriotyzmu jako zaangażowania się w sprawy regionu, innych ludzi, dbania o miejsca zamieszkania, szacunek dla odmienności.
Dla burżuazji patriotyzm stanowi jedno z narzędzi dominacji, nie obejmuje on grup uprzywilejowanych, które w pogoni za zyskiem spychają kraj w piekło wojny, gdzie wszystko przelicza się na monety. Patriotyzm burżuazyjny odwołujący się do wykastrowanej tradycji, wymagający posłuszeństwa, represyjny, unifikujący, a jednocześnie wykluczający i różnicujący ludzi – nie jest wartością, której warto bronić. Jest zasłoną chroniącą brudne interesy i irracjonalność hierarchii. Prawdziwy patriotyzm, patriotyzm robotniczy, rozkwita zaś ponad Państwem narodowym, hierarchią i granicami. Rozkwita na gruzach Państwa i Kapitalizmu, jako międzyludzka solidarność. Dopiero realna równość pracy i władzy umożliwia mówienie o interesie wspólnym.