Publiczne pieniądze wydawane lekką ręką przez radnych
Nowe rady miast zaczęły już wydawać publiczne pieniądze. W Leżajsku wójt dostanie luksusowe auto, radni z Poznania kupią sobie laptopy, a w Kielcach rada wyda na obraz 210 tys. zł
Radni wybrani w listopadowych wyborach już zadecydowali, jak wydadzą samorządową kasę. Najważniejsze wydatki ustalili na pierwszych sesjach. Potrzeb jest wiele, ale okazuje się, że najwięcej mają ich sami włodarze.
Wójt Leżajska Mieczysław Tołpa zaraz po zajęciu stołka rozpisał przetarg na nowy służbowy samochód. Gmina ma prawie trzymilionowy dług, a większość mieszkańców nie ma jeszcze sieci wodno-kanalizacyjnej. Za to nowe auto wójta ma być luksusowe. Zamówione auto będzie musiało mieć m.in.: siedem miejsc, skórę, klimatyzację, kolor złoty metalik, chromowane klamki, aluminiowe felgi, komputer pokładowy z kompasem, silnik 3 l, przyspieszenie do setki w 12,9 s i monitor z DVD. Cała specyfikacja przetargowa została skopiowana ze specyfikacji technicznej samochodu Kia Carnival. Czyli w przetargu mogło zwyciężyć tylko to jedno auto, kosztujące ok. 100-140 tys. zł.
Poznańscy radni nie dostaną służbowych aut, tylko laptopy. Każdy będzie miał sprzęt za 4 tys. zł. Komputery dostaną też rajcy z Tarnowa. Za prawie 80 tys. zł 31 laptopów kupić chce również rada miejska w Bydgoszczy.
Na oryginalny sposób wydania pieniędzy wpadli włodarze z Kielc. Postanowili, że pierwsze pieniądze w nowym roku zainwestują w dzieło sztuki. Kupią z prywatnych zbiorów dzieło nieżyjącego już artysty związanego z Kielcami Józefa Szermentowskiego. Za 210 tys. zł.