Pytania o (bez)sens

Publicystyka


Czy to ja jestem odpowiedzialny/a za jałowość egzystencji, za te mdłości, wypalony pejzaż? Czy poczucie bezsensu jest jedynie oznaką mojej nieudolności? Czy ja jestem tym, co ustanawia sens oraz bezsens, i jedyną za to odpowiedzialną – przed samą sobą – osobą?

1.Ja jako widz.

Próba zacieśnienia perspektywy do ściśle prywatnego postrzegania rzeczywistości jest jednocześnie próbą zaciemnienia poznania, jest próbą zatuszowania rzeczywistych przyczyn i interesów za nimi stojącymi. Jest też przeniesieniem odpowiedzialności z tych, co podejmują decyzje, na tych, co doświadczają skutków. Jak pisze Jean Baudrillard: „’Państwo to ja’, ‘Państwo to my’ zmieniło się niepostrzeżenie w ‘Państwo to ty’” [J. Baudrillard Przed końcem przeł. R. Lis Warszawa 2001 s.76 cytat za: Maciej Gdula Czekając na Maj s.61 w: Krytyka polityczna 6/2004]. Intelektualiści neoliberalni wciąż próbują przekonać, że nasze losy, a tym samy stany wewnętrzne i ustanawianie sensu, w tym sensu życia, są w gestii w pełni wolnych indywiduów. Porażka i sukces, poczucie sensu czy jego brak, są rezultatem jedynie twojej działalności. Rusz się, a nie marudź, pokrzykują z teksańskim akcentem. Nie marudź, lepiej zajmij się swoim domem. Pokrzykują skazując jednocześnie na bezdomność.
Zygmunt Bauman w książce poświęconej globalizacji stwierdza, że znaczna część ludzkości została odcięta do sensotwórczych rejonów. „(…)przestrzeń publiczna, w której tworzy się i negocjuje znaczenia, znajduje się poza zasięgiem lokalnej egzystencji, a w związku z tym lokalność coraz bardziej zdaje się na sensotwórcze i interpretacyjne działania, nad którymi nie ma kontroli” [Zygmunt Bauman Globalizacja i co z tego dla ludzi wynika przeł. Ewa Klekot Warszawa 2000 s.7]. Powoduje to poczucie niemocy ogarnięcia otaczającej rzeczywistości, niemożliwość zapanowania nad własnym losem, napisania własnego scenariusza. Pracodawca może w każdej chwili przenieść fabrykę do Meksyku. Człowiek jest wydany na pastwę tajemnych sił, chimerycznych i nie dających się ujarzmić [Zob. ibidem s.71-72]. Zostaje opanowany przez magiczne, autonomiczne siły, które stają się obiektywną, ba!, nawet odwieczną rzeczywistością, tą rzeczywistością, która wymyka się imperialistycznym zapędom organizacyjnym. Jesteśmy niczym dzieci we mgle: słowa rozpływają się we wieloznaczności, gesty nie za bardzo wiadomo co znaczą. Znaki usunięto albo pokryły się rdzą… To nawet miła perspektywa, gdy znika Centrum, gdy nikt nie ma nad nikim kontroli… lecz jak to się do poprzedniego stwierdzenia? Z pomocą przychodzi uznany przez Baumana podział klasowy społeczeństwa. Kontroli nad rzeczywistością, a w konsekwencji nad własną egzystencją, nie posiadają ci, co są globalizowani. Ci, co globalizują, a zarazem ustanawiają sens i bezsens, trzymają rękę na pulsie i wcale nie pozostawiają lokalności samej sobie. Nawet wspomniane nowe więzienie mające izolować wykluczonych, nie są pozbawione funkcji resocjalizacyjnej. Ma ono oduczyć robotników pracy, a tym samym snucia syndykalistycznych snów [Zob. ibidem s.131]. To, co nam jawi się jako obiektywne, konieczne i naturalne, jest aktywnością wąskiej grupy ludzi, działających w interesie wielkiego kapitału. Slogan – Nie marudź –oznacza – Zamknij gębę. Obywatel przemienia się w widza, w konsumenta. „Zastępuje wspólnoty centrami handlowymi” [Noam Chomsky Zysk ponad ludzi przeł. Marcelina Zuber Wrocław 2000 s.9] pisze Robert McCheseney w przedmowie do książki Noam`a Chomsky`ego.
Niestety nie zostawiono nas, lecz rozpoczęto wielką kampanie ideologiczną, która święci swe triumfy. Specjaliści, oświecone elity, zapanowały nad niedorozwiniętym społeczeństwem i to bez większych problemów, tym samym postulaty demokratyczne pozostawiając w sferze teorii, a może nawet bajek. Edward Bernays doradzał politykom amerykańskim: „(…)inteligentne mniejszości muszą posługiwać się propagandą w sposób stały i systematyczny” [cytat za: N. Chomsky Zysk ponad ludzi s.44]. Chomsky zauważa, że „Propaganda dostarcza przywódcom mechanizmu, za pomocą którego można tak kształtować umysły mas, aby ‘kierowały swą nowo zdobytą siłę w pożądanym kierunku’” [ibidem s.44]. Zawładnięto więc umysłami. „Dosłownie setki milionów dolarów wydaje się corocznie na ‘wychowanie’ dzisiejszych i przyszłych konsumentów prawicowej ideologii” [ Susan George Jak wygrać wojnę idei? Czytając Gramsciego tłum. Mariusz Turowski s.51 w: Lewą Nogą 16 ]. Mass media, intelektualiści, szkoły oraz opiniotwórcze międzynarodowe organizacje przekonują, że jedynym możliwym sposobem egzystencji jest ten propagowanych przez nich, czyli objawiony. Następuje ujednowymiarowienie, a robienie swego zredukowano do robienia kasy. Propaganda przekonuje jednocześnie, że posiadamy nieograniczoną, prawdziwą wolność oraz, że musimy działać według określonych zasad. Nie ma tu sprzeczności – kajdany to wolność.
Obywatel staje się widzem, który ma tylko płacić abonament, nie ma zaś wpływu na program. Kiedy zaś podnosi sprzeciw wobec danego stanu rzeczy, czy konkretnych poczynań elit, jest ignorowany. Tu sens jest wyznaczany przez innych. Próba ustanowienia własnego, jest próbą rewolucyjną. Jest już rewolucją!

2.Ja jako twórca.

Przez starożytność i wieki ciemne Idee miały być czymś, co się odnajdywało, prawdę trzeba było poznać, toteż sens życia, cel istnienia, miał polegać na dostosowaniu się do istniejącego stanu rzeczy. Grzech, błąd, był wynikiem niewiedzy, a tym samym zbłądzeniem. Platon chciał nawet zbudować państwo wedle obiektywnie odkrytych zasad, na czele którego mieli stać filozofowie, jako ci, co znają Idee i dzięki temu wiedzą, jak winno wszystko wyglądać. Koncepcja ta cieszyła się powodzeniem w feudalizmie. Do póki ten nie padł, a wraz z nim pewien sposób postrzegania rzeczywistości i świata ludzkiego. Hegemonia rozsypała się, gdy ujawniła się jako partykularna, broniąca interesów pewnej grupy, rozsypała się w gwałtownym zrywie mas, które ustanowiły nowy porządek i nowe prawdy. Rewolucja Francuska grzebiąc prawdy religijne, definiowany przez nie sens ludzkiego życia oraz jego formy, musiała na ich miejsce stworzyć nowe. Zaczyna się okres ideologii, które starają się zapewnić „świecką nieśmiertelność”, apelujące do społeczeństwa o uczestnictwo, a tym samym, własne odkrycia, przekładać na praktykę społeczną. Jerzy Kochan pisze na ten temat przy okazji omawiania poglądów Fichtego: „Sposobem osiągnięcia nieskończoności i ugruntowania tym samym możliwości szczęścia jest wtopienie się w proces doskonalenia ludzkości, przezwyciężenia kataklizmów i zła będącego konsekwencją ‘złej wolności’, to znaczy klęsk, wojen i niesprawiedliwości wynikających ze złego korzystania przez ludzi z wolności. Następnym, drugim etapem konkretyzacji apelacji Fichtego jest przejście od nieskończoności i sensu życia do stopniowo uszczególnionego programu społecznego powołania człowieka” [Jerzy Kochan Wolność i interpelacja Szczecin 2003 s.87]. Wciąż jednak operują oni koniecznością, prawdy przez nich są odkrywane, choć okrywane przez pryzmat człowieka, dostrzegają brak wytłumaczenia dla zasad moralnych czy systemów społecznych w przyrodzie, lecz wciąż jest to głos z zewnętrz, coś, czemu się trzeba podporządkować, bo jest odwieczne, święte. Kant odrzuca Boga, ale Bogiem ustanawia wartości. To co było ukryte, niewypowiedziane z idealizmie niemieckim, ujawnił Ludwik Fauerbach pisząc, że „F. nie czyni więc z moralności miary człowieka, lecz przeciwnie, czyni człowieka miarą moralności: dobre jest to, co odpowiada człowiekowi, co jest na jego miarę; złe, naganne to, co mu się przeciwstawia.” [Ludwik Feuerbach O „istocie chrześcijaństwa” w odniesieniu do „Jedynego i jego własności” tłum Mirosław Skwieciński s.182 w: Wybór pism t.II Warszawa 1988] Oznacza to zerwanie z czczeniem wartości dla ich samych, podporządkowanie ich człowiekowi, a tym samym ich wartość zależy do potrzeb ludzkich i tego czy je spełniają, jeśli jakaś norma nie odpowiada egoistycznej naturze ludzkiej, może zostać odrzucona, albo skorygowana, tak by odpowiadała. Jednak dopiero Marks wyzwoli człowieka ze wszelkich mar i upiorów gnębiących jego umysł i podporządkujących sobie własnego twórcę. „Materializm historyczny jest ostatecznym przezwyciężeniem magii w pojmowaniu życia i dziejów” [ Stanisław Brzozowski Materializm dziejowy jako filozofia kultury s.83 w: Idee Kraków 1990 ] głosi Brzozowski. To właśnie ten specyficzny sposób analizy uświadomił nam, że cała rzeczywistość jest ludzka i pochodzi z ludzkiej praktyki. To człowiek stworzył problemy nad którymi się głowi, jak i całe społeczeństwo jest wynikiem jego praktyki, z tym że, stwierdza Brzozowski, jest tworem nieświadomości i niewoli. Alienacja ukazuje produkty ludzkości jako obce, a nawet jej wrogie, tworząc fałszywą świadomość. Musi ona ulec zniesieniu. „Co zaś przez człowieka jest stworzonym, – nie jest wyższym niż człowiek, przez człowiek też opanowanym być może” [ibidem s.85]. Ja staje się twórcą świata i wartości, mając oparcie jedynie w samym sobie. „Filozofia przestaje być poznawaniem idei – staje się ich tworzeniem…” [Stanisław Brzozowski Filozofia Fryderyka Nietzschego s.646 w: Kultura i życie Warszawa 1973]. Idea czerpie uprawnienie tylko w mojej woli, jest tak silna jak wyznający ją ludzie. Ja nie znajduje żadnego usprawiedliwienia poza sobą, jakiegoś celu w zaświatach, czy przekazanych w spadku, lecz ludzkość sama wykuwa w walce poprzez prace swój świat, swe wartości, jest w pełni odpowiedzialna za swe twory. Nic jej nie tłumaczy i nic jej nie wyręczy. Nie ma żadnej natury ludzkiej, nie ma żadnej esensji. Sami konstruujemy sens i cel życia, sami stwarzamy siebie, sami definiujemy sens i bezsens, a jest on uprawniony tylko przez naszą wolę. Świat na ten temat milczy.
Jednak to ja, jak już wspomnieliśmy, jest podzielone. Brzozowski nie neguje tego podziału, pisze o kulturach społeczeństw klasowych jako kulturach cząstkowej, „wszystkie opierały się na wyzwoleniu cząstkowym, wyzwoleniu jednych kosztem drugich” [Stanisław Brzozowski Kultura i życie s.50 w: Kultura i życie]. Oczywiście każda z nich pretendowała do bycia wyrazicielem całej ludzkości. Najpierw nieświadomie, a potem z cynizmem, gdy uświadomi sobie swoją interesowność, partykularność. I tak, może i nieświadomie, Arystoteles, definiował sens życia niewolników jako bycie narzędziem, ci nie mogli zbytnio wejść w dyskusje z nim i sprzeczać się, że widzą to trochę inaczej. Powstanie Spartakusa zostało stłumione. Ci, co kształtują sens i nadają go innym bronią wszelkimi sposobami swojego uprzywilejowanego stanowiska, gdyż wyzwolenie interpretowanych oznacza kres ich sensu. „Cząstkowość jej [kultury] wyzwolenia zmusza ją do nieustannego spozierania ku tym poza nawiasem jej pozostającym siłom, które mogłyby zburzyć jej założenia i premisy” [ibidem s.50]. Tym samym ograniczają twórczość do konwencji. „Teraz kultura staje się tradycją, a jednocześnie – obłudą, zwyczajem, a jednocześnie cynizmem, sztywnością dogmatu – a jednocześnie ironią” [ ibidem s.52]. Mimo to, ta wyzwolona część ludzkości dowodzi potęgi ludzkiej w tworzeniu wartości. Jest zwiastunem mocy ludzkości w pełni wyzwolonej. „Nawet w opartej na cząstkowym wyzwoleniu kulturze jest coś wyzwolonego istotnie” [ibidem s.51]. Każda cząstkowa kultura u swych źródeł opiera się na swobodzie, jest aktywnością tych, co zapanowali nad ekonomią i by się rozwijać musi nie być świadoma swej interesowności. Kiedy to pojmuje nadchodzi jej zmierzch. Dlatego też Brzozowski ‘ja-tworzące’ i w pełni panujące nad swoim życiem umieszcza w przyszłości, a warunkiem musi być zniesienie alienacji. Jest to postulat, wezwanie bojowe, mobilizujące klasę robotniczą do wzięcia spraw w swoje ręce. Proces ten zakłada, że robotnicy przejmą środki produkcji likwidując podział klasowy, dominacje jednych nad drugimi, nastąpi zniesienie alienacji i cała ludzkość wkroczy w erę świadomego tworzenia, nastąpi znaczne pogłębienie ludzkich dusz, narodzi się nowy człowiek, człowiek twórca - Prometeusz. Póki co wyzwolenie jest jedynie pozorne.
Ustanowienie ja jako jednolitego twórcy zależy do woli ludzi. I tylko ich woli. Ja jednolite nie jest podporządkowaniem całej ludzkości jednej idee, jednemu sensowi, ale bezinteresownym ścieraniem się różnych idei, tutaj dopiero wolność ogólna jest wolnością konkretną, zarazem cała ludzkość jak poszczególne osoby są tworzycielami sensu.

3.Ja w walce.

„Nie istnieją jakieś tereny nietknięte przez dominujące dyskursy kultury, jakieś położone na zewnątrz instytucjonalnych ram ‘bezpieczne miejsca’…” [Lynda Nead Akt kobiecy s.110 przeł. Ewa Franus Poznań 1998]. Państwo zawładnęło każdym kamieniem, każdym drzewem, każdym umysłem i każdym ciałem. Walka nie może polegać na unikaniu odpowiedzi na apelacje, bo to skazuje na niewidzialność i oddanie się siłom, które są zewnętrzne, to poddanie się dyktaturze heideggerowskiego Się. „Skoro nie mamy odwrotu do semantycznie niewinnego i wolnego od wszelkich odniesień ciała, nie pozostaje nam nic innego, jak zacząć poszukiwania innych sposobów przedstawiania ciała kobiety…” [ibidem s.37]. Taktyka ma polegać na kwestionowaniu ustalonych norm, po przedstawieniu tego, co nie mieści się w kategorii sceny ani w kategorii obsceny, czegoś, co jak Inny nie daje się ogarnąć i podważa prawomocność ramy. „Groźny jest stan przejściowy. Najbardziej niebezpieczny jest moment, w którym rzecz czy zjawisko nie jest przypisane określonemu znaczeniu, czyli nie jest czyste ani brudne…” [ibidem s.60].
Określanie sceny i obsceny służy kontroli społecznej, kształtuje określone zachowania, pewne typy ulegają włączeniu, inne wykluczeniu, zostają skazane na niewidzialność. Typy uwzględnione są jednak typami podporządkowanymi interesom tych, co sens nadają. Dotyczy to nie tylko kobiet, ale i mężczyzn, że przypomni się scenę z filmu Podziemny krąg, gdzie dwóch głównych bohaterów nabija się z reklamy Celvina Claina: To tak ma wyglądać prawdziwy mężczyzna? Bohaterowi ci jednak uznawali istnienie jakiegoś ideału mężczyzny, tylko innego niż ten przedstawiany przez oficjalny obieg kapitalistycznego społeczeństwa. Tymczasem „Feministki lepiej teraz pojęły, na czym polega różnica między kobietą a kategorią ‘kobiety’, a nade wszystko zdały sobie sprawę z różnic dzielących same kobiety. (…)coraz lepiej uświadamiają sobie fakt, że nie istnieje monolityczne pojęcie ‘ciała’. Mamy raczej dookoła wiele odmiennych rodzajów ciał” [ ibidem s.112-113]. Zauważyły, że wszelka esensjonalność wyklucza pewne typy ciał, skazuje je na niewidzialność, a tym samym odmawia prawa do określenia siebie mianem kobiety/mężczyzny. Każda granica jest arbitralna, jest wolą ja. Problem w tym, by z ja podzielonego, cząstkowego, stworzyć ja zjednoczone a zarazem rozproszone, gdzie każdy będzie panem własnego losu. Póki co, sensem życia jest walka – o możliwość ustanawiania własnego sens. „Nie ma już obecnie powodu, aby pozwolić komukolwiek na kształtowanie przyszłości zgodnie z ich partykularnymi interesami” [Noam Chomsky Zysk ponad ludzi s.34].

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.