Solą w "kacze oko"
Ostatnie figle naszych niesfornych klaunów i ich zgranej (chyba zresztą coraz mniej paczki) pokazały, że nudzić się w takim cyrku nie można. Szczerze przyznam, że nie potrafiłbym napisać scenariusza politycznego jutra, bo wątek pogmatwany jest nie mniej niż akcja w filmie rodem z Iranu (pozdrawiam uczestników festiwalu kina irańskiego).
Czyjeś prawo, czyjaś sprawiedliwość, czyjś dyktafon i czyjaś prostytutka, nota bene zaryzykuje stwierdzenie, że najlepiej prezentująca się w tym całym zgiełku cieni, noi zapewne najskuteczniejsza w działaniu.
Jedno pozostaje bez zmian, walka polskiego „Księcia Lazara” z innowiercami. A precyzując, z wyznającymi inną wiarę niż ta toruńska. To wszystko sprawia, że nigdy w życiu nie zamieniłbym Panie Premierze polskiego pióra za 900 zł/m-c na angielską łopatę za 6000 zł/m-c umierając tam z nudów.