Solidarność pracownicza
Dzisiejszy świat pracy opiera się w dużej mierze na hierarchii, pełen jest wyzysku i braku solidarności między pracownikami. W tym artykule postaram się znaleźć odpowiedź, dlaczego ludzie pracujący w różnych branżach i stojący na różnych szczeblach hierarchii służbowej i społecznej nie czują się solidarni ze sobą i brakuje im poczucia klasowej wspólnoty.
Na pytanie o brak solidarności trudno odpowiedzieć w sposób jednoznaczny. W dzisiejszym świecie istnieje wiele czynników, które utrudniają, bądź wręcz uniemożliwiają zrodzenie się poczucia wspólnoty w szeroko pojętym świecie pracy. Sytuacja taka jest na rękę pracodawcom, nie bez przyczyny mówiło się zawsze „rządź i dziel”. Ludźmi nie mającymi poczucia wspólnego losu i doświadczenia łatwo jest rządzić, a w przypadku pracodawców, narzucać niekorzystne warunki pracy, a nawet łamać prawa pracownicze. Tylko pracownicy, solidarni ze sobą, mogą prowadzić skuteczną walkę, a walka idzie o wielką stawkę. Stawką jest godność ludzka i powtarzane od wielu lat żądanie: dość wyzysku!
Jedna klasa-pracownicy
Wąskie specjalizacje i podział pracy utworzył hierarchie między pracownikami. Różnice w wykształceniu i rodzaju wykonywanej pracy oraz mająca w tym odbicie wysokość pensji, doprowadziły do wykształcenia się poczucia wyższości jednych pracowników nad drugimi. Faktem jest jednak, że pracownicy fizyczni i umysłowi zatrudnieni w jednym przedsiębiorstwie są tak samo narażeni na wyzysk i łamanie ich praw, które gwarantuje kodeks pracy. Często nawet kadra kierownicza niższego szczebla (tj. osoby zarządzające niewielkim zespołem ludzi) jest w równym stopniu zagrożona powszechnym obecnie złym traktowaniem ze strony szefa, czy nadmiernym obciążeniem ilością zleconej pracy. W ten sposób niechęć innych zatrudnionych zamiast zwracać się w kierunku np. prezesa lub kapitalisty bezpośrednio, który jest właścicielem środków produkcji, czyli wrogiem klasowym, kieruje się ku osobie stojącej często jedynie stopień wyżej w hierarchii, a więc ku takiemu samemu pracownikowi najemnemu.
Również wielość form zatrudnienia raczej utrudnia niż ułatwia pojawienie się solidarności klasowej. Nie mówię tutaj o tzw. wolnych zawodach, których przedstawiciele nie posiadają środków produkcji masowej, ale też nie są pracownikami najemnymi. Mówiąc o mnogich formach zatrudnienia mam na myśli zarówno elastyczne formy zatrudnienia, które de facto uniemożliwiają korzystanie z praw pracowniczych lub znacznie je ograniczają, w podobnej sytuacji są też pracownicy zatrudnieni na umowę-zlecenie i kontrakty. Pracownicy etatowi, znajdujący się w znacznie lepszej sytuacji, nie czują z nimi wspólnoty interesów i nie mają ochoty podejmować walki, na której, jak im się wydaje, nie skorzystają.
Prawda jest jednak nieco inna. Stosunek do środków produkcji określa klasę społeczną i wszyscy pracownicy najemni, nienależący do wyższej kadry menadżerskiej, należą do klasy pracującej. Obojętnie czy pracują przy komputerze czy szlifierce, mają wspólnotę doświadczeń właściwą dla pracowników najemnych, a co za tym idzie wspólnotę interesów właściwą tej klasie. Tym interesem są - przejęcie kontroli nad swoim miejscem pracy, tak aby nie było ono miejscem upokorzeń i wyzysku, ale twórczego zaangażowania; obrona praw pracowniczych, żeby nie były one jedynie pustym hasłem, ale czymś czego doświadcza się na co dzień. Tylko poczucie jedności może zaowocować wspólną walką, tylko razem można walczyć skutecznie.
Obrońcy kapitalistycznego porządku
Jak wiemy na dzieleniu klasy pracującej zależy głównie szefom, ale nie tylko, swój interes mają w tym również politycy. Należy wyzbyć się złudzeń, politykom zależy jedynie na dojściu do władzy i czerpaniu z niej korzyści. Na usługach wyżej wymienionych znajdują się liberalne w większości lub państwowe media. Propaganda płynąca z nich jest nie do przecenienia, w końcu większość społeczeństwa to właśnie z przekazów medialnych formułuje swoje poglądy.
Szefowie bojąc się solidarności pracowniczej stosują różnorakie metody, tak by nie mogła się narodzić. Zgrany i solidarny zespół nie pozwoli sobą pomiatać, należy więc sprawić, by pracownicy stali się dla siebie nawzajem wrogami. Jak? W czasach „wyścigu szczurów” nie jest to nic trudnego. Problem „wyścigu szczurów” dotyka przede wszystkim dużych korporacji, ich pracownicy w pościgu o awans, podwyżkę czy premię całkowicie zapominają niekiedy o jakiejkolwiek etyce, nie mówiąc już o poczuciu wspólnej sprawy. Taka praca odbiera ludzkie instynkty, zamienia w gotowych na wszystko karierowiczów, którzy za niewielką premię są gotowi donosić na swoich kolegów i koleżanki. Mówienie jednemu z pracowników, że musi zostać po godzinach, bo inny pracownik nie wykonał powierzonych mu zadań, jest leniwy itp. jest również częstą praktyką. W ten sposób pracownicy walczą między sobą, a skoro oni walczą między sobą, to nikt nie walczy z szefem. Proste prawda?
Kolejną z metod jest wmawianie pracownikom, że żądania innej grupy zawodowej mogą im osobiście zaszkodzić. Politycy rozkładają ręce, a media donoszą, że przecież nie da się podwyższyć pensji wszystkim. Powstaje pytanie, kto bardziej zasłużył na podwyżkę? Może rozstrzygną to zainteresowani? Taka postawa budzi konflikt między pracownikami sfery budżetowej. Nauczyciele pytają z żalem, czy też muszą iść z kamieniami pod Sejm, żeby dostać podwyżki. Dlaczego pielęgniarki wciąż muszą walczyć? Media przekonują, że skoro zła służba zdrowia strajkuje, to płacić za leczenie będą pacjenci. Telewizja z lubością pokazała, jak jeden mężczyzna oblał lekarzy chodzących w formie protestu w kółko na pasach, olejem silnikowym. Był to jasny przekaz - społeczeństwo jest przeciw.
W momencie, gdy dochodzi do strajku media starają się przekazać, że protest jest jedynie roszczeniowy i pracownikom wcale nie chodzi o większe zmiany, ale o parę złotych. Często pojawiają się również głosy, mówiące, że protest z całą pewnością jest przez kogoś kierowany i ma na celu zburzenie porządku społecznego. Pracownicy biorący w nim udział są demonizowani, a gdy posuną się do radykalniejszych działań, przedstawiani jako zwykli zadymiarze.
Co robić?
Bardzo ważne jest poczucie solidarności wewnątrz klasowej. Należy zdać sobie sprawę, że wszystkich pracowników najemnych łączy podobna sytuacja i są tak samo narażeni na wyzysk. Jedynie wspólne działanie może przynieść wymierne korzyści, dlatego tak ważna jest oddolna organizacja między-pracownicza i tworzenie lub uczestnictwo w niehierarchicznych związkach zawodowych, które naprawdę dbają o interes pracownika a nie szefa. Tylko razem można wygrać walkę o przestrzeganie praw pracowniczych, lepsze warunki pracy i kontrolę nad miejscem pracy.