Tarcza w politycznej mgle

Blog

Sprawa bazy amerykańskiej w Polsce nie jest jeszcze przesądzona. Dzisiaj w "Rz" pojawiły się dwie ciekawe artykuły o tarczie antyrakietowej w Polsce.

Tarcza w politycznej mgle
Piotr Gillert

„Polska” to dla specjalistów od tarczy w Vandenberg ważne słowo. Pojawia się na planach budowy. Powtarzają je tutejsi dowódcy. Ale sprawa bazy w Polsce wcale nie jest jeszcze przesądzona

– To tu zostaną zmontowane rakiety, które trafią do Polski – mówi major Thomas Atkins, gdy wchodzimy do wielkiego hangaru pośród nagich wzgórz kalifornijskiego wybrzeża. Vandenberg to drugi po bazie na Alasce składnik systemu wyrzutni antyrakietowych w USA. Trzecim ma być baza wyrzutni w Polsce.

– O, tak właśnie będą wyglądać – wyjaśnia Atkins, ekspert od obrony przeciwrakietowej, wskazując na 15-metrowej długości białe cielsko leżące pośrodku hali.

Jeszcze w lecie negocjacje szły w takim tempie, że wydawało się przesądzone, iż rakiety z Vandenbergu już za parę lat trafią do Polski. Jak dowiaduje się „Rz”, nowy polski rząd nie zamierza się spieszyć z rozmowami. Wątpliwości budzi między innymi możliwość użycia tarczy przeciw Rosji.

Długa droga

– Trudno powiedzieć z całą pewnością, czy administracja coś w tej sprawie ukrywa czy nie, choć nie wydaje mi się, by USA spodziewały się konfliktu z Rosją w przewidywalnej przyszłości – mówi „Rz” Victoria Samson, jedna z najbardziej znanych amerykańskich specjalistek od tarczy.Co więcej, jej zdaniem tarcza ma przed sobą jeszcze długą drogę, zanim stanie się w pełni sprawnym systemem.

Major Atkins w zasadzie to potwierdza, – System jest z pewnością w stanie poradzić sobie z jedną nadlatującą rakietą, może z dwiema. Ale już z trzema, nie mam pewności – mówi.

Mimo to przyszłość tarczy może być zupełnie inna. – Obawy Rosji mogą być przedwczesne, ale w przyszłości tarcza rzeczywiście mogłaby osłabić zdolności obronne Moskwy – mówi Samson. – Rosjanie mogą widzieć bazę w Polsce jako przyczółek do rozbudowy systemu. Amerykański rząd nie odpowiedział w przekonujący sposób na te zarzuty – dodaje ekspertka.

Amerykańska supremacja

Profesor Keir Lieber z Uniwersytetu Notre Dame, współautor głośnego artykułu o amerykańskiej supremacji nuklearnej w jednym z zeszłorocznych numerów „Foreign Affairs”, uważa, że prawdziwy cel tarczy jest prawdopodobnie taki, jak twierdzi rząd.

Przyznaje jednak, że teoretycznie baza w Polsce mogłaby ugruntować amerykańską supremację nuklearną nad Rosją. Chodzi o zdolność przeprowadzenia ataku nuklearnego i powstrzymanie atomowej odpowiedzi przeciwnika.

Według Liebera Amerykanie już wkrótce osiągną taką właśnie przewagę nad Moskwą i Pekinem. – Można śmiało argumentować, że pierwsza instalacja w Polsce nie wpływa w znaczący sposób na bezpieczeństwo Rosji. Ale Rosjanie obawiają się, że to tylko początek, że kroków będzie więcej. Dopiero one pozwolą ostatecznie rozwiać wątpliwości co do tego, czy tarcza budowana jest z myślą o Iranie, czy z myślą o Rosji – mówi nam Lieber.

Inny powód sceptycyzmu polskich władz co do intencji Amerykanów to ich sprzeczne wypowiedzi o tym, co właściwie ma chronić tarcza.

– Początkowo USA mówiły, że celem instalacji w Europie jest obrona Ameryki. Teraz Waszyngton powtarza, że baza ma służyć obronie Europy. Myślę, że to zwykła figura negocjacyjna, próba przekonania sceptyków w Europie. Naprawdę trudno mi sobie wyobrazić, byśmy inwestowali 4 miliardy dolarów w coś, co nie służy bezpośrednio naszym interesom – mówi Samson.Lieber jest podobnego zdania. – Jeśli przyjmujemy, że zagrożeniem jest rzeczywiście Iran, to interceptory na Alasce mają niewielkie znaczenie. Europejska baza ma odgrywać w takim przypadku kluczową rolę dla obrony Ameryki – wyjaśnia w rozmowie „Rz”.

Tajemnicza propozycja Gatesa

Przyciśnięty kolejnymi pytaniami Douglas Boothe, jeden z szefów MDA, który nadzoruje budowę systemu w Vandenbergu, niechętnie przyznaje, że tak właśnie jest: – Baza w Europie znacząco zwiększyłaby naszą zdolność obrony terytorium USA przed zagrożeniem ze strony Iranu.

Obraz amerykańskich intencji zacierają też takie wypowiedzi, jak niedawna szefa Pentagonu Roberta Gatesa, który zaproponował Rosjanom „opóźnienie aktywacji” systemu w Polsce i Czechach.

Major Atkins, który nie zajmuje się polityką, lecz techniką, nie bardzo wie, co właściwie miałoby to znaczyć. – Umieszczenie rakiet w silosach to dwa, góra trzy dni. Aktywacja reszty systemu: mniej więcej godzina – wyjaśnia.

Jak boisko piłkarskie

Baza wyrzutni nie robi wielkiego wrażenia na laiku. Silos znajduje się pod ziemią, na powierzchni widać tylko płaską metalową pokrywę. Dziesięć silosów w Polsce, umieszczonych w dwóch rzędach po pięć, zajęłoby powierzchnię niewiele większą od boiska piłkarskiego.

Wątpliwości dotyczą też finansowej przyszłości programu. – Odczuwamy pewne napięcia budżetowe. Ostatnio zaczęliśmy nawet sporządzać analizy, żeby przewidzieć, z czego będziemy musieli zrezygnować, jeśli obetną nam 5, 10 czy 20 milionów dolarów – przyznaje major Atkins.

Eksperci są jednak zgodni co do tego, że przyszłość tarczy jest bezpieczna. – Nie należy się spodziewać dramatycznych zmian, bez względu na to, kto zostanie prezydentem. Postrzegane zagrożenie ze strony Iranu ma zbyt wielki wpływ na opinię publiczną w Ameryce – wyjaśnia Lieber.Victoria Samson zwraca uwagę na rolę wpływowych grup interesu, które stoją za programem. Prace w hangarze, w którym są „polskie” rakiety, prowadzi nie wojsko, lecz prywatna firma Orbital podnajęta przez koncern Boeing, który jest głównym wykonawcą tarczy.

– Tarcza to już tak bardzo rozwinięte przedsięwzięcie, w które zaangażowało się tyle grup interesu, że nie wyobrażam sobie, by ktokolwiek próbował wstrzymać ten program. Nowa administracja mogłaby natomiast zmienić priorytet wydatków – uciąć środki na nowe instalacje i przesunąć na badania i testy – twierdzi Samson.Przyszłość tarczy, także w Polsce, pozostaje więc prawie tak mglista jak kalifornijskie doliny o poranku.

– Bardzo chętnie pojechałbym na parę lat do Polski, lubię poznawać inne kraje – mówi mi Atkins. Na razie jednak się nie zanosi na to, by major musiał się wkrótce pakować

*****
Rząd Tuska chce wyjaśnień od Amerykanów
Piotr Gillert

Nowy rząd nie pali się do rozmów z Waszyngtonem. Jak się dowiaduje „Rz”, Warszawa ma wątpliwości, czy Amerykanie mówią całą prawdę o tarczy

– Jesteśmy otwarci na wszelkie pytania – zapewnia w wywiadzie dla „Rz” amerykański negocjator John Rood.

Gdy latem tego roku prezydent Lech Kaczyński stwierdził podczas wizyty w Waszyngtonie, że sprawa tarczy jest przesądzona, wydawało się, iż zakończenie rozmów jest kwestią dwóch, może trzech miesięcy.

Kontrowersyjny raport

Jednak nowy rząd chce najpierw skonsultować sprawę bazy z NATO, Czechami, Niemcami, a także Rosją, a dopiero potem zasiąść ponownie do stołu z Amerykanami.

– W tak ważnej sprawie nie możemy się spieszyć. Zresztą mamy dużo czasu, choćby i do wyboru następnego prezydenta USA – twierdzą polskie źródła dyplomatyczne.

Jak się dowiadujemy, powrót do rozmów przed wizytą premiera Donalda Tuska w Waszyngtonie na początku przyszłego roku jest mało prawdopodobny. Wątpliwości polskiej strony budzą między innymi informacje o systemie, jakie przekazują Amerykanie. Waszyngton podkreśla, że tarcza w Europie Środkowej ma być odpowiedzią na zagrożenie ze strony Iranu i nie ma technicznych możliwości zagrożenia Rosji. Nasze władze nabrały jednak wątpliwości co do tego, czy tak rzeczywiście jest.

Jedną z przyczyn jest opublikowany niedawno raport dwóch naukowców z prestiżowych amerykańskich uczelni, którzy dowodzą, że rakiety przechwytujące (czyli interceptory) z bazy w Polsce byłyby zdolne zniszczyć rosyjskie rakiety międzykontynentalne wystrzelone w stronę Ameryki.

Richard Lehner, rzecznik Agencji Obrony Rakietowej (MDA), wyjaśnia „Rz”, że wyniki przedstawione w raporcie są błędne, bo opierają się na teoretycznych wyliczeniach, a nie wynikach testów. Warszawa chce się jednak bliżej zapoznać z tymi kalkulacjami. Rząd Tuska sceptycznie podchodzi też do wyjaśnień Amerykanów, że tarcza ma głównie chronić europejskich sojuszników, bo teren USA będzie wystarczająco chroniony przez interceptory umieszczone w Ameryce.

Otwarci na pytania

W rozmowie z „Rz” John Rood zapewnia, że Amerykanie rzetelnie informują Polskę o systemie. – Jeśli jest jeszcze coś, co nasi polscy partnerzy chcieliby przedyskutować, jesteśmy otwarci na wszelkie pytania – dodaje.Większość amerykańskich ekspertów uważa, że tarcza rzeczywiście budowana jest z powodu irańskiego programu nuklearnego. – Bywa jednak tak, że system tworzony z myślą o jednym zagrożeniu może służyć także innym celom – mówi nam profesor Keir Lieber, współautor głośnego artykułu o amerykańskiej supremacji nuklearnej na łamach „Foreign Affairs”.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.