Telewizja publiczna a… publiczna
W dzisiejszej Gazecie Wyborczej znalazłem dość ciekawy wywiad Donaty Subbotko z dyrektorem TVP2, Wojciechem Pawlakiem. Ogólnie nie zwróciłbym na niego szerszej uwagi, gdyby nie fakt że rozmowa dotyczyła misyjności telewizji publicznej oraz jej komercjalizacji.
W rozmowie poruszono między innymi temat magazynu filmowego „Kocham Kino”. Autorski program Grażyny Torbickiej oraz Tadeusza Sobolewskiego istnieje już 12 lat i do niedawna sami prowadzący wybierali filmy, które będą wyświetlane widzom. Prezes jednak zadecydował, że trzeba odebrać prawo wyboru prowadzącym co wpłynie na „przywrócenie elementarnego porządku”, czyli przywrócić oglądalność którą będzie można sprzedać reklamodawcom. Prezez Pawlak zaczał działać pod presją czynników rynkowych, dobierając filmy lżejsze, czyli „takie które o godz. 22:00 z minutami dadzą się oglądać przez masową widownię”.
Oczywiście jawne kierowanie się względami oglądalności, pomija z drugiej strony wybór jakości filmów. Jeden z filmów „Good Night, and Good Luck” nie zasłużyłby zapewne według prezesa na powtórną emisję, ponieważ „miał tylko 8 procentową oglądalność”.
W modelu telewizji Pawlaka „nie ma miejsca na drogie i ambitne kino”, którego jak przyznał „nikt nie chce oglądać”. Co więcej za jego rządów „TVP 2 nie będzie dyskusyjnym klubem filmowym ani filmowym kanałem tematycznym, lecz popularną ogólnopolską anteną telewizyjną”. W końcu jak sam przyznał „dobre jest to co trafia w realne potrzeby ludzi”.
Wojciech Pawlak oczywiście przeszedł do TVP2 z Polsatu, więc kierując stacją może się ideologicznie usprawiedliwić – działa w końcu w modelu neoliberalnym ekonomicznie. W tym modelu najważniejsi są widzowie. To ich należy sprzedać w jak najatrakcyjniejszej formie napalonym reklamodawcom, którzy z roku na rok wydają coraz większe fundusze na marketing w odbiornikach telewizyjnych.
Dlatego też nie może dziwić ciągłe lansowanie programu „Gwiazdy tańczą na lodzie” z Doda Cycodą Elektrodą na czele. Wyścig ekonomicznych zbrojeń cały więc trwa, a walka musi być bezwględna, bo na horyzoncie przecież jest jeszcze TVN, Polsat oraz inne konkurencyjne stacje. Prezes natomiast działa na bezdusznym ekonomicznym rynku, gdzie najważniejsze są profity, oraz podyktowana tym płytka tematyka programowa na którą skusi się jak największa liczba potencjalnych odbiorców.
Pytanie tylko, dokąd to w ostateczności zaprowadzi? Wiem jedno. Jest jedno - niestety płatne - wyjście z tej sytuacji: oglądać TVP Kultura, która według prezesa Pawlaka „przejęła ten kierunek”, Zone Europa, Ale Kino! oraz stacje dokumentalne takie jak Planete, Viasat History, czy Discovery.