Tylko cyrografy utrzymują pilotów w siłach powietrznych
Ministerstwo obrony narodowej ma problem ze specjalistami Sił Powietrznych, których liczba wciąż spada. 3 marca ukazał się w Rzeczpospolitej artykuł „Specjaliści uciekają z Sił Powietrznych”, w którym autor wylicza aktualne straty personalne tego oddziału MON-u. W 2007 roku do rezerwy miało odejść 132 specjalistów tzw. grupy inżyniersko-lotniczej, a w trakcie wypowiedzenia jest kolejnych 24. W grupie tej znajduje się również obsługa F16. Ich szkolenie kosztowało państwo od pół do miliona złotych za osobę.
Rzecznik prasowy Sił Powietrznych, Marcin Rogus dementuje te informacje: „Przytoczone przez „Rzeczpospolitą” dane na temat ubywania specjalistów służby inżynieryjno – lotniczej, dotyczą całych Sił Powietrznych, a nie jak wskazują inne media, wyłącznie personelu F-16. W przypadku specjalistów obsługujących „Jastrzębie” problem odchodzenia ze służby – wprost przeciwnie do sugestii medialnych – praktycznie nie istnieje”. Marcin Rogus zapewnił również, że ich motywacja do służby jest wysoka, a w ostatnich latach odeszło zaledwie sześć osób.
Skąd bierze się "wysoka motywacja"? Otóż, piloci F16 nie odchodzą tak często jak obsługa, ponieważ musieliby zwrócić 2 lub nawet 3 miliony dolarów, czyli równowartość kosztów szkolenia, które przeszli w USA. Ponieważ do pełnego stanu brakuje 23 proc. personelu lotniczego, ci, co są, latają dwa razy w ciągu doby, choć według norm bezpieczeństwa, powinni latać tylko raz.