Wenezuela - przekręty wyborcze?
Jest wielki bałagan w spisach ludności i wyborców w Wenezueli. Czy wybory były manipulowane? Kilka ostatnich głosowań przebiegło w atmosferze podejrzeń, że centralna komisja wyborcza manipuluje głosami i spisami wyborców.
Amerykański dziennik Miami Herald opublikował niezależne badania spisu wyborców. (Czy naprawdę były one "niezależne" - nie wiemy. Gazeta skorzystała z danych "niezależnego eksperta", który miał dostęp do spisów.)
Według tych badań w spisie blisko 17 mln wyborców roi się od cudów.
39 tys. wyborców ma więcej niż 100 lat. Rekordzistka Molina Lantz urodziła się 4 kwietnia 1831 roku, czyli ledwie rok po śmierci Simona Bolivara, wenezuelskiego bohatera narodowego, który uwolnił kraj od hiszpańskiego panowania.
Według oficjalnych spisów w latach 2003-06 przybyło w Wenezueli 2,3 mln nowych wyborców. W poprzednich trzech latach było tylko 200 tys. nowych wyborców.
Jest też po kilkadziesiąt tysięcy ludzi nazywających się tak samo i urodzonych tego samego dnia, są też wyborcy o nazwiskach Superman, XX albo LCEM. A także obywatele posiadający po dwa lub trzy dowody osobiste, z których każdy daje im prawo głosu.
Prawie połowa wyborców, 8 mln, ma nieznane miejsce zamieszkania, więc nikt nie może ich odnaleźć i sprawdzić ich tożsamości.
W 1992 roku pożar strawił 7 mln oficjalnych dokumentów tożsamości przechowywanych w centralnym rejestrze ludności. Rejestr jest odbudowywany od 2002 roku.
Gdy opozycja zaproponowała komisji wyborczej zlecenie niezależnej ekspertyzy spisu, komisja zleciła ją specjalistom z rządowych uczelni. Opozycja, oczywiście nie wierzy ekspertom z rządu.
I tak większość ludzi wybory bojkotują. Komisja wyborcza przyznała, że ponad 75 procent wyborców zostało w domach.