Wierzcie tylko w takie informacje, które zdementuje polskie wojsko
Mam na myśli zwłaszcza te informacje, które go bezpośrednio dotyczą.
Polskie wojsko ma w ogóle ostatnio pecha. Podobnie Sąd Najwyższy. Przypomnijmy, że na zlecenie Sądu Najwyższego bada się ostatnio liczne wady techniczne moździerzy z Afganistanu – maszyn, które ponoszą jakoby bezpośrednią odpowiedzialność za "przypadkową" śmierć tamtejszych kobiet i dzieci.
Tymczasem dają o sobie znać kolejni bohaterowie narodowi, uczestnicy feralnego lotu CASA. Zapowiadają zza grobów kolejne szydercze widowisko. Wojsko polskie enigmatycznie poinformowało, że "badanie przyczyn katastrofy samolotu CASA pokazało dużą skalę nonszalancji w polskich Siłach Powietrznych". Tajemnicze sformułowanie "duża skala nonszalancji" nabrało jednak nagle nowych treści za sprawą przecieków medialnych.
Póki co można jedynie spekulować. Wygląda na to, że jednemu z wojskowych bonzów – generałowi – przyszła do głowy fantazja, aby wykorzystać swoją władzę i sterroryzować pilotów ("Nie umiecie. Do widzenia"). Za sterami miał – zapewne dla sportu – zasiąść ktoś inny, niż pilot, może i ów generał.
Gazeta.pl dodaje:
"Rzecznik sił powietrznych płk Wiesław Grzegorzewski rozwiewa wątpliwości. - Komisja bezspornie wykluczyła możliwość wykonania lotu przez osoby inne niż załoga, która została do tego przeznaczona".
Już samo sformułowanie traktujące o "rozwiewaniu wątpliwości" może się szybko okazać symptomem - zwłaszcza na tle naszej tytułowej zasady. Zarazem odsyła do zasady bardziej uniwersalnej. Brzmi ona: skuteczny system informacyjny opiera się "kłamstwie bez repliki". A zatem: czy dowiemy się jak było naprawdę? Rzecz wątpliwa. Jutro pokaże,choć pewnie nie pokaże.
Cieszmy się, że nie mieli ładunku nuklearnego na pokładzie. "Noch ist Polen nicht verloren".