Wokół moralności mieszczańskiej
DEFINICJE
Pojęcie mieszczaństwa jako warstwy społecznej już na samym początku nastręcza trudności, jest bowiem niejednorodne i bardzo pojemne. Czy mieszczaństwo to burżuazja? Czym w takim razie jest drobnomieszczaństwo? Jako, że w pracy niniejszej posługiwać się będziemy głównie zmodyfikowanymi kategoriami marksowskimi, zdefiniujmy na początek burżuazję jako najbogatszą klasę posiadającą środki do produkowania towarów, proletariat jako klasę produkującą owe towary, drobnomieszczaństwo zaś jako warstwę pomiędzy nimi dwiema, posiadającą własny, drobny interes. Będą to więc rzemieślnicy, kupcy. Możemy pokusić się jeszcze o ustawienie w tym szeregu grupy społecznej, którą w Polsce zwiemy inteligencją, a więc nauczycieli, urzędników, niższych szczeblem wojskowych i duchownych, wolne zawody: prawników, lekarzy, dziennikarzy i artystów.
MODELE
"Czasem ze słowem bourgeois kojarzy się dobrobyt i użycie, kiedy indziej niezmordowana praca i wyrzeczenie, przy czym trudno się dopatrzyć jakiejś uwarunkowanej społecznie prawidłowości w historycznym rozwoju tego pojęcia". ( Maria Ossowska, Moralność Mieszczańska, Polska Akademia Nauk, Wrocław 1985, s.17.)
Przyjrzymy się teraz cechom "mieszczanina idealnego" na podstawie dwóch historycznych postaci Franklina, Defoe i jednej postaci fikcyjnej Robinsona Cruzoe. Można umownie przyjąć, że mieszczuch zyskuje swą doniosłą rolę w czasach Rewolucji Francuskiej kiedy to definitywnie zepchnął arystokratę z piedestału uprzywilejowania, a przynajmniej stanął na nim obok niego, chcąc go prędzej czy później stamtąd zrzucić. Wcześniej etos pracowitości, tak charakterystyczny dla drobnomieszczaństwa był czymś nieznanym. Uwagę przykuwała raczej klasa "próżniacza" składająca się z wyższych stanów i praktykowane przez nie ostentacyjne próżniactwo - praca była czymś upadlającym, czymś czym zajmowały się stany niższe. Rycerstwo, a później ziemiaństwo nie musiało oszczędzać, a o jego statusie decydowało właśnie wydawanie majątku, nawet według maksymy "zastaw się a postaw się".
Etos jaki starał się zbudować wokół siebie Franklin oparty był na doskonaleniu siebie i swego otoczenia. Wszystkie jego zasady moralne cechuje utylitaryzm - zasada użyteczności - nie warto zajmować się zajęciami nie przynoszącymi żadnego pożytku, wszak czas to pieniądz. Cnota polega tu na zdobyciu majątku poprzez własną pracowitość i oszczędność, ten bowiem kto jest biedny nie może żyć uczciwie. Jak widać wartość człowieka mierzona była tym czy płaci swe zobowiązania w terminie. Franklin mierzył wszystko miarą pieniądza. Dawał też rady młodym kapitalistom - "pieniądz rodzi pieniądz", podkreślając, że nie chodzi o to by ciułać grosz do grosza, ale żeby obracać kapitałem! Jako, że nasz moralista nie odziedziczył żadnego majątku, twierdził, że każdy powinien dochodzić do wszystkiego dzięki swym zasługom, a nie tytułowi. Starał się zarazić swym kultem pieniądza innych mawiając "Tylko pieniądz słodszy jest od miodu" (Maria Ossowska, dz. cyt. s.90.)
Jakże typowy dla ukształtowanego później drobnomieszczaństwa był stosunek tego myśliciela do kobiet - żona winna zająć się domem, rodzeniem i wychowywaniem dzieci.
Defoe opisując ideał kupca wychwalał rolę społeczną jaką ten pełni, argumentując, że handel stanowi o potędze mocarstw więcej niż podboje. Warunkami bycia cnotliwym są także, obok posiadania bogactwa i pracowitości, nie wdawanie się w politykę i odpowiednie traktowanie pracowników:
"Muszą się opowiadać gdzie wychodzą i z kim przestają. Winni być w domu o 9 wieczorem. Trzeba im dawać jak najmniej sposobności do grzeszenia"
Dobry kupiec powinien wyrzec się zbytku i kosztownych przyjemności, które dawać ma raczej życie rodzinne. Warto być uczciwym, przecież zapewnia to tak przydatne w interesach zaufanie i duży kredyt. Jest to jednak uczciwość specyficzna, podlega bowiem regułom handlu - dopuszczalne jest, na przykład żądanie od klienta wyższej zapłaty niż wartość towaru- tak by móc się później targować, czy używanie retoryki zachwalającej towar, reklamy. Natomiast za niedopuszczalne uznał Defoe obniżanie cen towaru poniżej wartości zakupu, jako że służy to tylko najbogatszym, szkodząc reszcie kupców. Próżno szukać tej zasady moralnej w dzisiejszym biznesie, a typowym przykładem jej łamania jest działalność supermarketów.
Robinson Cruzoe, bohater stworzony przez Defoe, jest ucieleśnieniem cnót drobnomieszczańskich. Rozbitek na bezludnej wyspie, który do wszystkiego dochodzi sam stał się wyrazicielem aspiracji mieszczańskich szlachty XVIII wieku. By przeżyć musiał żyć zgodnie ze wszystkimi wymienionymi wyżej cnotami mieszczańskimi: pracowitością, oszczędnością, cierpliwością. Kumulacja kapitału powodowała wzrost komfortu jego życia i "uszczęśliwiała" go mamy więc tu już pierwsze oznaki, że w przyszłości to konsumpcja a nie oszczędność będzie cnotą główną drobnomieszczanina.
KRYTYKA
Krytykę moralności mieszczańskiej dość schematycznie rozpoczniemy od scharakteryzowania zarzutów jakie stawia drobnomieszczaństwu Marks. Dzieląc społeczeństwo na klasy zauważył, że drobnomieszczaństwo zawieszone jest między proletariatem a burżuazją jako klasą najbogatszą i posiadającą najwyższy status społeczny i polityczny. Abstrahując od nieaktualności teorii walki klas (o czym będzie jeszcze mowa później) taki stan rzeczy sprawia, że warstwa ta jest niestała w swych dążeniach, kierując się głównie swym partykularnym interesem - jeśli ma to jej przynieść korzyści, popiera proletariat w jego dążeniu do emancypacji. Jeśli zaś interes staje się zagrożony, na przykład poprzez możliwość nastąpienia rewolucyjnych przemian, staje się podporą reakcyjnych sił burżuazji. To zawieszenie między dwoma antagonizmami buduje u drobnomieszczaństwa poczucie ponadklasowości, sprawia, że warstwa ta czuje się wyrazicielem złotego środka rozwiązań politycznych, dążąc jedynie do pokojowych reform, co w rzeczywistości hamuje postęp społeczny. Marks często obrazował to przykładem anarchisty Proudhona, który był dla niego pseudo- rewolucjonistą - "małym burżujem", a jego wizja zniesienia państwa, i zastąpienia go wolnymi federacjami wytwórców, miała być tylko przykrywką dla walki o interesy drobnomieszczaństwa. Nie wdając się tutaj w zawiłe relacje anarchizmu i komunizmu (np.: rozpad I Międzynarodówki) warto może zaznaczyć, że właśnie ignorowanie anarchistycznej krytyki państwa przez wyznawców marksizmu było jedną z przyczyn przemiany ideałów ruchów robotniczych w ponurą sowiecką rzeczywistość.
Drobnomieszczaństwo podlega krytyce za swój liberalny indywidualizm który prowadzi do egoizmu. W społeczeństwie burżuazyjnym rządzonym zasadami ekonomi-politycznej, pieniądz staje się najwyższą wartością, narzędziem oceniania ludzi. Społeczeństwo takie to obraz zatomizowanych jednostek, które, jak pokazał Fromm, wolą uciekać od wolności, zostawiając ją wraz z ze swą odpowiedzialnością autorytetowi, państwu, czy towarowi.
Horkheimer, przedstawiciel Szkoły Frankfurckiej charakteryzował epokę mieszczańską jako tę, która doprowadziła w swym dialektycznym zaprzeczeniu do faszyzmu. Liberalizm u swych początków charakteryzuje racjonalność - wiara w postęp, nieograniczone możliwości doskonalenia się człowieka, poznawania i przekształcania świata, w pewność, że rządy rozumu stanowić będą stały progres. Praktyka społeczna kapitalizmu z początku XX wieku ukazuje rozdźwięk między hasłami liberalizmu a rzeczywistością, którą Horkheimer charakteryzuje po prostu jako panowanie pieniądza. Mieszczański indywidualizm, stworzył egoistę świadomego że "...sukces w oka mgnieniu może przeobrazić się w porażkę, a nieszczęście nie stanowi wyjątku tylko normę...". (Halina Walentowicz, Wizerunek epoki mieszczańskiej we wczesnej twórczości Maxa Horkheimera, w: Edukacja Filozoficzna nr 29, s.380.)
Wszelka komunikacja w społeczeństwie burżuazyjnym jest transakcją, co prowadzi solipsystyczną jednostkę do uświadomienia sobie, że jest doskonale wymienialna na inną. Ta alienacja rodzi flustrację i strach, jest polem do poszukiwania trwałego oparcia - autorytetu. Horkheimer modyfikuje tu pojęcie alienacji, dotyczy ona nie tylko do pracowników fabryk, ale z równą siłą podporządkowuje rzemieślników czy kupców - mieszczaństwo. Dynamika ekonomiczna sprawia, że wolny rynek przedsiębiorców ustępuje dyktatowi korporacji i monopoli.
"Możliwe doskonałe dostosowanie podmiotu do urzeczowionego autorytetu ekonomii, jest zarazem formą rozumu w rzeczywistości burżuazyjnej". (Halina Walentowicz, dz. Cyt., s.383.)
Jednostka społeczeństwa kapitalistycznego zmienia się więc z pana swego losu, który własną pracą może osiągnąć szczęście i bogactwo, na jednostkę o charakterze autorytarnym, godzącą się na dyktat ekonomii w jej życiu, bierną i poszukującą oparcia w jakimś "duchowym przewodniku".
Początkowy indywidualizm mieszczański ustępuje miejsca masowości i poświęceniu się jednostki dla ogółu. Kultura oparta na humanizmie, ideałach Rewolucji Francuskiej i wierze w człowieka, w praktyce staje się swym zaprzeczeniem produkując ludzi niezdolnych do życia zgodnie z tymi ideami. Myśl mieszczańska biorąc swe początki z walki z autorytetem tradycji, warstw wyższych, zatacza koło dochodząc w swym rozwoju, czy raczej regresie do kolejnego autorytetu - faszystowskiego państwa. Model ten można zastosować właściwie do każdego totalitarnego systemu polityczno-gospodarczego.
Powojenne losy krajów liberalnych przyniosły rewizję części tez Marska. Kapitalizm obronił się przed światowymi rewolucjami, zmieniła się struktura społeczeństwa. Weberowski ideał mieszczańskiej oszczędności, zdegenerował się w ideał wszechogarniającej konsumpcji. Jak ukazuje Marcuse, proletariat przestał być nośnikiem rewolucji - wbrew Marksowi nie jest już zainteresowany walką klas, a raczej zakosztowaniem mieszczańskiego dobrobytu. Burżuazyjne "szczęście" osiągnąć można teraz poprzez posiadanie coraz większej ilości dóbr materialnych, autentyczna wolność schodzi tu na dalszy plan, właściwie będąc nieistotną, gdyż cała wolność w tym typie moralności polega na wolności wyboru towarów i innych dóbr konsumpcyjnych. Marcuse, krytykując związki zawodowe za redukcję swych roszczeń co do zmiany systemu na rzecz walki o zdobycze ekonomiczne w istniejącym systemie, zauważa że klasy coraz bardziej uzależniają się od siebie. Rozczarowani polityką ZSRR i innych państw realnego socjalizmu, teoretycy Nowej Lewicy roztaczali swą krytykę również na te państwa, doszukując się w ich społeczeństwach podobieństw - podziału klasowego na biurokrację (establishment) , inteligencję(mieszczaństwo), robotników. Według Marcusego w obu blokach tradycyjną racjonalność wyparła racjonalność technologiczna - racjonalne jest to co wydajne, szybkie, nowoczesne, człowiek stał się środkiem rozwoju technologii, która teraz stała się dla niego celem. Zniewolenie człowieka, łagodzone przez konsumpcję jest obecnie bardziej wyrafinowane i subtelne, dzięki temu stało się totalnym. Zintegrowany system, modelując ludzi według jednolitych wzorów osobowych, stworzył człowieka jednowymiarowego - nie ma on możliwości ucieczki w transcendencję, którą zastąpił represywny rozum technologiczny. Nie jest on zdolny do myślenia innymi kategoriami niż ekonomiczne, nie chce i nie jest zdolny wyobrazić sobie alternatywnej rzeczywistości. Wykształcił się język jednowymiarowy, który pozbawiony jest funkcji komunikatywnej na rzecz impresywnej- komunikat nie przedstawia już lecz interpretuje, nie dowodzi lecz opisuje, imituje, w końcu tworzy rzeczywistość. Słowo jest definiowane przez swą funkcję:
"Sprzeczność, swego czasu uważana za główne wykroczenie przeciw logice, jawi się teraz jako zasada logiki manipulowania" (Herbert Marcuse, Człowiek Jednowymiarowy, s.120.)
Marcuse ukazuje przykłady z owego języka sprzeczności: "konieczne podwyżki", "wolna gospodarka" , "wygodny schron". Zapominając o pełnych nazwach, które często mają inne znaczenie niż to wynika z pełnionej przez nie funkcji, stosuje się skróty: ONZ, NATO, SEATO, WTO.
Jako, że jak już wspomnieliśmy klasa robotnicza zatraciła swą rewolucyjność, krytycy Nowej Lewicy poszukiwali jej wśród grup, które nie korzystają w pełni z dobrodziejstw systemu i nie będąc nim w pełni przesiąknięci, jako niezadowoleni chcieć mogą jego radykalnej zmiany. Zwrócono uwagę na mniejszości rasowe, kobiety (rodzący się feminizm), artystów, bezrobotnych, homoseksualistów a w szczególności na młodzież zbuntowaną przeciwko burżuazyjnym wartościom swoich rodziców. Rewolucja nabrała innego znaczenia, doświadczenia krajów komunistycznych pokazały, że nie może być to jedynie przewrót polityczny, bardzo szybko przekształca się on bowiem w różnego rodzaju dyktatury specjalistów od szczęścia ludzkości. Chodziło głównie o przekształcenie świadomości, ukazanie alternatywnych aspektów życia i możliwości jego oddolnej organizacji. Lewicowy ferment zaowocował majem 68 roku, który oprócz swego politycznego wymiaru, był atakiem na skostniałą moralność mieszczańską, która ogarnęła swym powabem całe społeczeństwa.
Rewolta nie przyniosła oczekiwanych skutków, jeśli nie liczyć zaistnienia na stałe w kulturze opisywanych wyżej mniejszości. Ze względu na naiwność rozwiązań, działania partii komunistycznych i podległych im związków zawodowych, wewnętrzne spory ideologiczne zakończyła się era pewnego stylu myślenia o świecie. Zbuntowana młodzież wywalczyła sobie włączenie do kapitalistycznego świata i uznanie jej za bardzo specyficzną grupę konsumentów, której bunt sprzedaje się równie dobrze jak proszek do prania. Nastał czas niedowierzania wszelkim pomysłom na radykalną emancypację ludzkości, uznając ją za niemożliwą, wykazując że zawsze będą nami rządzić struktury, że zmiana jest niemożliwa, bo ten kto ma o niej najlepszą wiedzę będzie miał po jej dokonaniu najwięcej władzy, że tekstualną rzeczywistość można interpretować na wiele sposobów, ale nie można mieć pewności co do obiektywności żadnej z interpretacji. Wykazano w końcu, że ideał liberalnej ironistki - zaakceptowanie rozdzielonego wyobcowania i zastanego kapitalistycznego status quo, będzie w tej sytuacji najbardziej pragmatyczny.
Na tym tle postmodernistycznego końca historii i wszelkich ideologii ciekawie rysują się koncepcje sytuacjonistów, które mimo, że zrodzone w latach sześćdziesiątych, wyprzedziły znacznie swój czas, zapowiadając niejako "ponowoczesność". Międzynarodówka Sytuacjonistyczna była organizacją utworzoną przez awangardowe grupy artystyczne , które dość ironicznie przyjmując tę prowokacyjną nazwę atakowali zarówno światowy system polityczny (rozpoznając ZSRR jako państwowy kapitalizm) jak i jego zbiurokratyzowanych przeciwników - trockistów, maoistów, czy anarchistów. Debord jeden z czołowych teoretyków ruchu wykorzystuje pojęcie marksowskiej alienacji, maksymalnie je rozszerzając:
"1. Całe życie społeczeństw, w których królują nowoczesne warunki produkcji, zapowiada się jako gigantyczne nagromadzenie spektakli. Wszystko, co było dotąd przeżywane bezpośrednio, oddaliło się w przedstawienie."
Alienacja jest tu totalna, dotyczy nie tylko stosunków produkcji, ale także konsumpcji, całego życia jednostek, które stało się oglądanym, a nie przeżywanym spektaklem. Oczywiście nie należy upraszczać i redukować spektaklu do roli massmediów, które są jego najwyraźniejszym przejawem, spektakl bowiem nie stanowi tylko zbioru obrazów, ale jest rzeczywistą relacją między ludźmi dokonywaną za pomocą obrazów:
"... rzeczywistość wyłania się ze spektaklu, a spektakl staje się rzeczywisty. Ta wzajemna alienacja jest istotą i zarazem podporą obecnego społeczeństwa" (Guy Debord, Społeczeństwo Spektaklu, tłum. Anka Ptaszkowska, Słowo/ Obraz Terytoria, Gdańsk 1998, s. 13.)
Tautologiczność spektaklu przejawia się w tym, iż jest on zarazem środkiem jak i celem dla samego siebie, jego totalność dosięga także języka w którym się go opisuje:
"11. Żeby objąć spektakl - jego formowanie się, funkcje, a także siły mogące spowodować jego rozkład - trzeba sztucznie wydzielić jego nierozłączne składniki. Analizując spektakl, mówi się w pewnej mierze językiem samej spektakularności i wkracza tym samym na teren metodologiczny społeczeństwa, które wyraża się w spektaklu. Ale spektakl to nic innego niż sens totalnej praktyki ekonomiczno - społecznej jej porządek dzienny" (Guy Debord, dz. Cyt., s.13.)
W początkach kapitalizmu Debord doszukuje się przejścia od postawy "być" do "mieć", zaś współczesny spektakularny kapitalizm stanowi, według niego przejście od "mieć" do "wydawać się". Im więcej widz spektaklu kontempluje tym mniej żyje; traci swe rzeczywiste ja, swą rzeczywistą egzystencję, godząc się na rozpoznanie swych potrzeb "w obrazach dominujących potrzeb". Nie dokonuje on żadnych wyborów, to spektakl mówi za niego będąc reprezentacją społeczeństwa. Sytuacjoniści nie tylko opisywali społeczeństwo w spektakularnych kategoriach, ale wierzyli także w możliwość zniszczenia go dzięki zastosowaniu metody détourment, odwracania sytuacji, polegającej na swobodnym, samodzielnym stwarzaniu bądź redefiniowaniu sytuacji, a nie tylko rozpoznaniu ich w kategoriach filozoficznych czy socjologicznych. Odwracanie jest metodą swoistej zmiany kontekstu spektakularnej sytuacji, odwróceniem jej w sposób, który pozwoli przeżyć sytuację, a nie tylko ją oglądać. Prostym przykładem mogą być tu przerabiane przez nich komiksy, czy reklamy, lub udział w wydarzeniach majowych i przejęcie kontroli nad uniwersytetem na Sorbonie. Dla spektaklu największym wyzwaniem jest skandal, od którego sytuacjoniści nie stronili ogłaszając swym głównym zajęciem dérive swoiste grupowe wałęsanie się bez celu. Ideałem który postulowali był homo ludens - całkowite zaprzeczenie moralności mieszczańskiej, człowiek który przemienił pracę w twórczą, bądź też i nie, zabawę. Nie rozwinęli szczegółowego projektu przyszłego społeczeństwa. "Nie ma żadnego sytuacjonizmu, istnieją jedynie sytuacjoniści". Debord wskazuje efemerycznie, że alternatywą dla społeczeństwa spektaklu może być tylko wolne społeczeństwo oddolnych rad, dzięki którym jednostki będą mogły na nowo podjąć odpowiedzialność za swe życie, mogąc decydować.
Organizacja w wyniku porażki paryskiego maja, przeprowadzając zresztą jej krytyczną analizę rozwiązała się na początku lat siedemdziesiątych. Czy oznacza to tylko potwierdzenie postmodernistycznego końca wszystkich idei i utopii, z których jeszcze jedna na szczęście okazała się niewypałem? Niezakłócone panowanie neoliberalnego modelu polityki, konsumpcji i moralności? Od 1996 roku jednoczy się ruch antyglobalistyczny, przez swych zwolenników nazywany niekiedy ruchem "alternatywnej globalizacji" i choć wiele radykalnych organizacji odtwarza w swym wnętrzu spektakl i panujące w nim warunki to uczestniczący w ruchu potomkowie sytuacjonistów są przynajmniej świadomi otaczającej ich zewsząd hipokryzji:
"Nikt nie przejmuje się nieistniejącą masą bardziej niż buntujące się dzieci burżuazji. Godzinami debatują one nad sposobami osiągnięcia "masowego rozgłosu" dla swoich radykalnych idei, jakby wciąż istniała jakaś masa, której można cokolwiek głosić. Tymczasem społeczeństwo składa się z wielu różnych społeczności i jedynym istotnym pytaniem jest do której z nich należałoby dotrzeć. [...] Głębsza analiza pokaże, iż tzw. "ogół" - z myślą o którym większość przebiera się na swoich demonstracjach - to przypuszczalnie odbicie wizerunku ich burżuazyjnych rodziców. [...] Aby całkowicie odciąć się od burżuazji powinni raczej zachowywać się, wyglądać i wysławiać w jakikolwiek sposób, na który przyjdzie im ochota - nawet jeśli próbują promować jakiś polityczny cel, bowiem żaden cel polityczny aktywistów w przebraniu nie może być ważniejszy niż początek walki o świat, w którym ludzie nie będą musieli się przebierać aby traktowano ich poważnie. Nie można też usprawiedliwiać tych pozbawionych pewności siebie ekstrawaganckich dzieciaków, które traktują swą aktywność nie jako sposób na tworzenie więzi z innymi, lecz raczej jako sposób na wyróżnienie się - w desperackim poszukiwaniu tożsamości uznają one, że muszą określić się poprzez bycie w opozycji do innych. Są one łatwo rozpoznawalne po swej obłudzie, pompatycznym okazywaniu politycznej poprawności, ostentacyjnym deklarowaniu się przy każdej okazji jako "aktywiści". Polityczna aktywność to sfera niemal wyłącznie ich, a wyłączność ma tu kluczowe znaczenie... dopóki to będzie trwać z pewnością nie zmieni się ten świat." (tytus)
Debord Guy, Społeczeństwo Spektaklu, tłum. Anka Ptaszkowska, Słowo/ Obraz Terytoria, Gdańsk 1998
Dyskretny Urok Burżuazji albo Tyrania Suszarki do Włosów, w: Mać Pariadka ?, 2001
Eagleton Terry, Iluzje Postmodernizmu, Spacja, Warszawa 1998
Międzynarodówka Sytuacjonistyczna, Lewą Nogą#7, Wyd. Książka i Wiedza 1997
Osssowska Maria, Moralność Mieszczańska, Polska Akademia Nauk, Wrocław 1985
Postmodernizm antologia przekładów, pod red. Ryszarda Nycza, Wyd. Baran i Suszyński
Tokarczyk Roman, Etyczne Problemy Nowej Lewicy Amerykańskiej� w: Etyka nr 17, PWN Warszawa 1979
Walentowicz Halina, Wizerunek epoki mieszczańskiej we wczesnej twórczości Maxa Horkheimera, w: Edukacja Filozoficzna nr 29
Autor nieznany.