Za kapitałem podąża konflikt - wywiad z Beverly J. Silver

Gospodarka | Publicystyka

Książka Beverly Silver "Forces of Labor" dostarcza szczegółowych informacji na temat kondycji i znaczenia ruchu pracowniczego oraz narzędzi do dalszej jego analizy. Silver twierdzi, że walki pracownicze są endemiczną cechą rozwoju kapitalistycznego, wynikają z samej jego natury. Kapitał musi utrzymywać swoje panowanie nad pracownikami i każdego dnia na nowo zmuszać robotników do pracy. Ci natomiast protestują, i będą protestować, przeciwko traktowaniu ich jak towar.

Na początku XIX wieku klasy niższe miały niewielką rolę w kształtowaniu światowego systemu kapitalistycznego, lecz w XX w. była ona już dużo większa. Nie znaczy to, że siła robotników nieustannie rośnie i że walki pracownicze są zawsze pozytywne. Czasami pracownicy będą określać i utrzymywać wewnętrzne podziały oraz bronić przywilejów, jeśli nie będą widzieć innych sposobów na utrzymanie godnych standardów życia, co będzie osłabiać klasę pracującą i powodować ważne problemy dla strategii rewolucyjnej zmiany.

By zrozumieć ogólnoświatową słabość klasy pracującej w latach 90-tych, którą opisuje i dokumentuje "Forces of Labor", Silver wskazuje na finansjalizację kapitału, czyli na fakt, że kapitał nie inwestuje zasadniczo w produkcję i handel, lecz w kredyty i finansowe spekulacje. Silver i Arrighi dowodzą, że ta faza nie jest czymś nowym, że jest tendencją, która powraca podczas cyklu zmiany hegemona. Arrighi wskazując na innych badaczy systemów-światów twierdzi, że kapitalizm zawsze zależał od istnienia światowej siły hegemonicznej; siły, która ustala reguły i gwarantuje pewnego rodzaju stabilny system - miasta-państwa w Północnych Włoszech w XVI w., Niderlandy w XVII i XVIII w., Imperium Brytyjskie w XIX i USA w XX. Według Arrigi obecnie jesteśmy w okresie zmiany hegemona - USA traci swoją pozycje na rzecz nieznanych jeszcze regionów lub państw, prawdopodobnie na rzecz Zachodniej Azji - lub na rzecz nikogo. Jest również możliwe, że nastąpi koniec tego rodzaju historii i początek nowej, nie kapitalistycznej ery. Analizy innych okresów zmiany hegemona - np. od Imperium Brytyjskiego do USA w pierwszej połowie XX w. - pokazały, że wtedy również miał miejsce okres finansjalizacji i spekulacji finansowych, podczas którego tracące hegemonię państwo, wykorzystywało swą pozycję do zaczerpnięcia kredytów w celu finansowania konsumpcji i projektów militarnych. Efektem tego było generalne osłabienie klasy pracującej na światową skale, gdyż pieniądze nie były inwestowane w produkcję wartości dodatkowej.

Ale jest nadzieja - okres finansjalizacji nie może trwać wiecznie, bowiem kapitał i kapitalizm zależą od produkcji wartości dodatkowej. Pytanie tylko, jak długo będzie on trwać i co się stanie w międzyczasie. I co więcej - zmiana hegemona zawsze oznacza systemowy chaos na świecie. Więc pojawia się pytanie o to, czy dostrzeżemy eskalację wojny, czy ruch antywojenny jest w stanie ją powstrzymać. Kolejne pytanie, czy klasa pracująca, zwłaszcza ta z USA, czyli ze starego hegemonicznego państwa oraz ta z prawdopodobnie nowego centrum - Chin lub Indii - użyje swojej władzy do kształtowania nowego porządku światowego i uwolni się od kapitalizmu, czy też wykorzysta swoją pozycję w protekcjonistyczny sposób, przeciwko globalnej klasie pracowniczej?

Agnieszka Mróz

W książce Forces of Labor twierdzisz, że niepokoje pracownicze są rodzajem siły napędowej dla rozwoju kapitalizmu. Przypomina to podejście zwane w Europie "workeryzmem" lub autonomistycznym marksizmem. Czy występują tu bezpośrednie związki z tego rodzaju myśleniem, czy to podobieństwo jest przypadkowe?

Beverly Silver: Postrzeganie niepokojów pracowniczych jako siły, która nieustannie przekształca kapitalizm, stanowi dziedzictwo pewnych tradycji amerykańskich. Dorastałam w Detroit w latach 60. W mieście tym, w latach 30. miały miejsce strajki okupacyjne. Pod ich wpływem pojawiła się idea strukturalnej siły robotników. Mówi ona, że zdobycze robotników zostały uzyskane w dużej mierze dzięki ich strategicznej pozycji w procesie produkcji. Zajmuje się tym amerykańska historia ruchu pracowniczego i socjologia przemysłu. Duży wpływ na moją pracę miały pisma Francisa Fox Pivena i Richarda A. Clowarda.(1) Analizując historię ruchów ludzi biednych w USA w skali krajowej, wymieniają oni kilka argumentów, które przeniesione na poziom globalny wracają w Forces of Labor. Chodzi m.in. o przekonanie, że znaczący postęp lub zmiany niesione są przez fale niezadowolenia, które przychodzą tylko okresowo, że przypływy te same w sobie nie są rezultatem wysiłków organizatorów lub partii politycznych, lecz wywodzą się ze strukturalnych warunków zezwalających na pewnego rodzaju ruchy. Inspirujące było zwłaszcza to, że analizując niepokoje pracownicze z lat 30., podkreślają one strukturalną, pozycyjną zdolność robotników do forsowania żądań wynikającą z miejsca w procesie produkcji. Równocześnie autorzy ci zaznaczają, że każda z tych fal protestów jest kontrolowana nie tylko za pomocą połączenia represji, ustępstw i doboru pracowników, lecz również przez systematyczną transformację organizacji produkcji tak, by osłabić ruchy, że tak powiem, "za ich plecami".

Jest to zatem jakaś spuścizna czy źródło mojego rozumowania, ale poza tym jednym z kluczowych intelektualnych punktów odniesienia dla Forces of Labor pozostaje moja współpraca z Giovannim Arrighim. Podczas wczesnego okresu rozwoju "operaismo" Arrighi właściwie nie przebywał we Włoszech, uczył w Rodezji, Zimbabwe, a potem w Tanzanii, rozwijając koncepcje, w których kwestie zasobów i oporu siły roboczej były kluczowe dla rozwoju kolonializmu oraz rozwoju krajowych ruchów wyzwoleńczych w Afryce. Powrót Arrighiego do Włoch w 1969 r. zbiegł się ze szczytem autunno caldo (gorącej jesieni). Wielką rolę odgrywały wtedy walki pracowników Fiata oraz to, że walki pracownicze pojawiły się tam, gdzie robotnicy byli bardzo sceptycznie nastawieni do polityki i do tego co nazywam stowarzyszeniową siłą przetargową(2), jednocześnie byli bardzo zdeterminowani, by zachować swą niezależną władzę i siłę podczas walk. Oto społeczno-polityczny kontekst, który mocno oddziaływał na rozwój "operaismo".

Lecz jest kilka różnic między "operaismo", takim jaki rozwijał się we Włoszech, a tym co wpłynęło na mnie, na moją książkę. W 1971 r. Arrighi i inni założyli "Gruppo Gramsci". Po pierwsze, w ich wizji istotną rolę odgrywała orientacja trzecioświatowa i perspektywa globalna, co właściwie nie pojawiało się we wczesnym okresie "operaismo". Drugą różnicą jest znacznie silniejsze połączenie podejścia teoretycznego z empirycznym, w przeciwieństwie do bardziej filozoficznych skłonności w obrębie "operaismo". "Gruppo Gramsci" kładła silny nacisk na bieżące, konkretne badanie empirycznych warunków, jako tych, które miały wpływ na naturę siły przetargowej robotników. W tym znaczeniu ugrupowanie to było bliższe Romano Alquatiemu i Sergio Bolognie niż Mario Trontiemu i Toni Negriemu. Wreszcie, podczas gdy pewne tendencje wewnątrz operaismo podkreślały, że klasa robotnicza jest silna i staje się cały czas coraz silniejsza, w Forces of Labor znajdziemy zarówno próbę analizy długoterminowych procesów zdających się wzmacniać klasę pracującą, jak też przeciwstawnych tendencji powodowanych przez różnego rodzaju reakcje kapitału na siłę i bojowość robotników.

W miarę upływu czasu coraz lepiej poznawaliśmy to drugie zjawisko. Jeśli porównamy Forces of Labor jak i później wydane zbiory artykułów z pracą, którą Arrighi i ja wydaliśmy w 1984 r. - "Labor Movements and Capital Mobility"(3), zobaczymy, wyrażoną implicite, samokrytykę. Artykuł z 1984 r. podkreśla rosnącą siłę ruchu robotniczego, długoterminową tendencję wzmacniania się ruchu w skali ogólnoświatowej. Nasze rozumowanie oparliśmy na przekonaniu, że geograficzna relokacja kapitału w latach 70. i wczesnych 80. musiała do pewnego stopnia osłabić robotników tam, skąd odpłynął kapitał, lecz wzmocniła ich gdzie indziej, co ogólnie, widziane z globalnej perspektywy, wzmocniło ruch. Na późniejszy głęboki kryzys siły roboczej w wielu częściach świata w latach 90. w ogóle nie byliśmy przygotowani. Zaczęliśmy pytać co się stało i po analizie zaczęliśmy dostrzegać wpływ przesunięcia kapitału ze sfery handlu i produkcji do sfery kredytów, pośrednictwa i spekulacji (co w Forces of Labor nazwałam "naprawą finansową" - financial fix) jest kluczowy dla wyjaśnienia wspomnianego głębokiego kryzysu. Do połowy lat 80. kapitał reagował na wzmocnienie ruchu pracowniczego serią "napraw" (fixes) (przestrzennych, technologicznych/organizacyjnych, produkcyjnych(4)), z których żadna nie była w stanie podważyć ogólnej siły tego ruchu, czego rezultatem był głęboki kryzys kapitalizmu. Następnie rozpoczęła się finansjeryzacja kapitału, który gwałtownie wycofał się z handlu i produkcji (i z wydatków na płace dla pracowników), przekształcając głęboki kryzys kapitału, w głęboki kryzys klasy robotniczej.

Wróćmy do różnicy między moim stanowiskiem a "operaismo". Muszę wspomnieć - i myślę, że to poważna jego krytyka - w kwestii przekonania o tym, że walki robotnicze są zawsze dobre. Ta kwestia pojawia się w rozwinięciu sporu o podziały zarysowane w Forces of Labor, postawiono tam pytania o interpretację procesów homogenizacji i proletaryzacji opisanych przez Marksa i Engelsa, jako nieodłączną przyczynę rozwoju jedności walki klasowej robotników. Defensywne, lokalne walki robotników są zawsze zrozumiałe, ale jak pogodzić je z czymś, co ma przynieść większą globalną sprawiedliwość, globalną równość?

Tego rodzaju podziały nie są czymś narzucanym klasie robotniczej przez kapitał, lecz są wytwarzane wewnątrz klasy, czy o to chodzi?

Rozróżniam trzy rodzaje podziałów. Wśród nich jest jeden, który faktycznie rodzi się wśród samych robotników, gdy broniąc konkretnych przywilejów ulegają oni nie-klasowym identyfikacjom - obywatelstwu, płci, rasie. Jest to rodzaj endemicznej reakcji wynikającej z nieustannej skłonności kapitalizmu do narzucania pracownikom konkurencji między sobą przez wprowadzanie zmian (fixes). Nie znaczy to, że podziały są podtrzymywane tylko przez robotników, robi to również kapitał przez segmentację rynku pracy, i państwo - przez ograniczanie praw obywatelskich.

Nie znaczy to również, że robotnicy nie są zaangażowani w likwidację podziałów. Jeśli spojrzymy historycznie na klasy robotnicze o ustalonej już pozycji, to jawią nam się one jako beneficjanci ostatniej fali walk, próbujący utrzymać podziały wobec konkurencji ze strony nowo powstałych klas robotniczych, które z kolei są bardziej skłonne do przełamywania barier. Spójrzmy na wiejskiego imigranta - robotnika, który przybywa do chińskich miast za chlebem; początkową reakcją dotychczasowych miejskich robotników jest trzymanie go jak najdalej od rynku. To migrujący robotnicy sięgają obecnie po język praw obywatelskich, typowy dla obszarów miejskich i głoszą, że nierówności między robotnikami miejskimi i wiejskimi, oraz prawami im przysługującymi nie powinny mieć miejsca. Widzimy to wciąż podczas walk robotników-imigrantów, np. zarówno w przeszłości jak i obecnie w USA imigranci walczą o równe prawa pracownicze bez względu na rasę czy narodowość.

W twojej książce mówisz o trzech rodzajach siły robotników. Porównując walki robotników przemysłu samochodowego i włókienniczego stwierdzasz, że ci drudzy, mimo że byli znacznie bardziej wojowniczy, przegrali. Czy odnosi się to do swoistego rodzaju hierarchii pomiędzy różnymi rodzajami siły? Czy walka części klasy robotniczej budującej swoją siłę np. w dużych fabrykach, w oparciu o strategiczne pozycje w kluczowym dla danego przemysłu sektorze (siłę przetargową miejsca pracy), chociaż nie musi być tak wojownicza jak innych, jest dużo bardziej skuteczna, uderza w kapitał dużo boleśniej. Czy rzeczywiście występuje taki rodzaj hierarchii?

Sugeruję, że rzeczywiście jest podobieństwo między pierwszą serią udanych walk w Wielkiej Brytanii w XIX w., a walkami w USA w latach 30. XX w. - chodzi o początkową fazę w cyklu produkcji. W tych momentach jest pewien zasób dostępnego zysku, który dostarcza potencjału dla pewnego rodzaju stabilnych, redystrybucyjnych kontraktów społecznych. Dokładnie taki był rezultat walk pracowniczych w Wielkiej Brytanii pod koniec XIX w. w przemyśle włókienniczym i w Stanach w latach 30. XX w. w przemyśle samochodowym. W obu przypadkach protesty pracownicze doprowadziły do wieloletnich społecznych kontraktów, w obrębie których pewnego rodzaju procesy redystrybucyjne zmusiły kapitalistów do podziału części zysku.

Jest jednak różnica między źródłem siły robotników przemysłu włókienniczego i samochodowego. W przemyśle samochodowym bardzo scentralizowana organizacja produkcji oznacza, że strajk, powiedzmy części linii montażowej w pojedynczej fabryce silników, może spowodować zastój całej korporacji, a tego rodzaju siła przetargowa miejsca pracy, nie występuje w przemyśle włókienniczym z racji jego zdecentralizowanej natury - wielu małych i średnich fabryk. Bez niej zwycięstwo robotników musi zależeć od alternatywnych źródeł siły. Stąd uważam, że siła wynikająca z działalności robotników w zorganizowanych grupach, stowarzyszeniowa siła przetargowa, jest o wiele istotniejsza dla początkowych zwycięstw przemysłu tekstylnego.

Jeśli spojrzymy na początek XXI w., pod pewnymi względami sytuacja robotników w obrębie sektora usług - z wieloma zakładami pracy oraz pracodawcami - przypomina tę, z którą zmagał się pracownik przemysłu włókienniczego pod koniec XIX w. i na początku XX. Dlatego w Forces of Labor twierdzę, że jest większe prawdopodobieństwo, że w obecnej sytuacji stowarzyszeniowa siła przetargowa prawdopodobnie sprawi, że walki społeczne będą bardziej efektywne niż to miało miejsce w większości przypadków w XX w. Nie możemy również nie doceniać znaczenia siły przetargowej miejsca pracy, którą robotnicy cały czas posiadają, nawet w sektorze usługowym. Najskuteczniejsze walki najprawdopodobniej będą łączyć siłę stowarzyszeniową i siłę miejsca pracy.

Niektórzy twierdzą, że robotnicy z niepewnym zatrudnieniem nie mogą walczyć, zatem trzeba będzie skoncentrować się na fabrykach i na publicznym sektorze z dużymi biurami. Inni mówią, że nie ma miejsc uprzywilejowanych, że każdy może walczyć bez względu na to, gdzie pracuje. Co o tym myślisz?

Każdy może walczyć, i często walczy, bez względu na to gdzie się znajduje. Ale wciąż są pozycje uprzywilejowane, w tym znaczeniu, że występują miejsca pracy, na których robotnicy mają większą siłę przetargową; gdzie ich walka ma dużo większy wpływ na kapitał i państwo. Uważam, że w dużej mierze po każdej skutecznej relokacji kapitału (spatial fix) uprzywilejowana część siły przetargowej wynikającej z pozycji w procesie produkcji skutecznie podąża w nowe miejsce. Dlatego dziś kluczowe jest przyglądanie się Chinom, które doświadczają bardzo gwałtownej industrializacji i proletaryzacji, obejmującej tworzenie zakładów w przemyśle samochodowym z robotnikami skupionymi w wielkich fabrykach, pracujących na liniach montażowych, z dużym potencjałem siły przetargowej. Dlatego spodziewam się działań ze strony chińskich robotników.

Co do przyszłości ruchu pracowniczego w rdzeniu(5), myślę że powinniśmy spytać o nowe miejsca formowania się klasy robotniczej. A następnie spojrzeć jakie rodzaje siły przetargowej są w zasięgu tych pracowników. Warto patrzeć na istniejące walki przez pryzmat tych robotników, nawet jeśli ich wpływ jest obecnie marginalny, i na rodzaje strategii przez nich stosowanych. Gdyby przyjrzeć się np. USA, zwłaszcza w Kalifornii dają się zauważyć serie bardzo skutecznych mobilizacji dozorców (głównie imigrantów) pracujących w biurowcach w centrum. Nie posiadają oni siły przetargowej miejsca pracy, która pojawia się wraz ze skomplikowanym podziałem pracy - jeśli jeden ze stróżów nie pracuje, nie zatrzymuje to całej sprawy, nawet jeśli zamyka się jeden budynek, nie powoduje to zamykania innych. Ale istnieje siła przetargowa wynikająca z otoczenia miejsca pracy. Ideologia globalizacji twierdząca, że wszystko może być w ruchu, że cokolwiek może przemieścić się gdziekolwiek, nie jest prawdziwa: są takie aglomeracje, w których utopiono olbrzymie inwestycje w formie stałego kapitału, ich przemieszczenie byłoby wielką stratą. Kapitaliści nie mogą nocami wysyłać gdzieś budynków, by je posprzątać. Zdolność do skutecznej walki pochodzi w tym wypadku z podstawowej strukturalnej siły przetargowej, która nie powinna być ignorowana.

Równocześnie jednak jest oczywiste, że kapitalistyczne strategie organizacyjne we wspomnianym przemyśle - np. używanie wielu podwykonawców jako bezpośrednich pracodawców - połączone z niskim podziałem pracy oznaczają, że pracownicy ci posiadają zdecydowanie mniejszą siłę przetargową miejsca pracy niż, powiedzmy, robotnicy przemysłu samochodowego. Jasne jest więc, że sukces kampanii "sprawiedliwość dla dozorców" zależy również od wywierania wpływu dzięki sile stowarzyszeniowej. Oznacza to, że ważną rolę w jej wspieraniu odegrały społeczne organizacje i centralne struktury związków zawodowych.

Czy myślisz, że wystąpiły tu dwa główne czynniki: społeczność będąca bazą dla walki oraz siła związku zawodowego?

Ważną rolę odegrały organizacje społeczne, w tym także sieci, które istniały w społeczeństwach imigrantów. Związek zawodowy SEIU (Service Employees International Union), który dostarczał kampanii środków finansowych. A była ona bardzo droga (koszty prawne i badania) - co może być jednym z ograniczeń jej strategii. Dla jasności podczas trwania kampanii, wystąpiło mnóstwo problemów (z niedemokratyczną, odgórną polityką załatwiania spraw włącznie), ale SEIU było w stanie zrobić coś bardzo istotnego: pokazać, że możliwe jest zmobilizowanie i zorganizowanie pracowników-imigrantów, i wygranie walki w niepewnych (precarious) miejscach pracy.

Piszesz dużo o przemyśle włókienniczym i samochodowym jako o głównych przemysłach XIX i XX w. Jesteś jednak bardzo ostrożna przy próbie zidentyfikowania branż lub sektorów, które mogą mieć podobne znaczenie w XXI w.

Bardzo trudno zidentyfikować sektor, który obecnie ma znaczenie zarówno ekonomiczne jak i kulturowe znaczenie, takie jakie miało włókiennictwo w XIX w., a przemysł samochodowy w XX. Może dlatego, że jest za wcześnie, tego rodzaju sądy wydają się nam oczywiste dopiero po fakcie. Może też dlatego, że żyjemy podczas bardzo ważnych transformacji natury kapitalizmu. Mówi się o półprzewodnikach, jako o nowym głównym sektorze, ze względu na jego wielorakie wpływy, ale równocześnie nie jest to klucz, jako że przemysł półprzewodników sam w sobie nie "produkuje" klasy pracującej - a raczej powoduje redukcję zatrudnienia. Myślę, że powinniśmy mieć oczy szeroko otwarte zarówno na długodystansowy transport, jak i na przemysł związany z wojskiem. Inny trop - warto zauważyć oczywistą tendencję, która wynika z danych World Labor Group(6): w ostatnich dekadach XX w. niepokoje pracownicze w przemyśle edukacyjnym, wśród nauczycieli, wykazują oczywistą tendencję zwyżkową w skali globalnej.

Myślę, że to konsekwencja zjawiska, które nazywasz państwem socjalizującym: duże koszta w sektorze publicznym, praca w opiece społecznej, edukacja...

Tak. Krótko mówiąc, podstawowe przesłanie książki: "gdzie idzie kapitał, tam podąża konflikt", odnosi się zarówno do zmian w przemyśle w sensie geograficznym (z każdą zmianą przestrzenną), jak i do zmiany jednego przemysłu na drugi (z każdą zmianą produktu - product fix), włączając ruch "kapitału" w sektorach państwowych, z edukacją rozumianą jako kluczowy sektor przemysłu publicznego.

Kolejne pytanie o intelektualne dziedzictwo Forces of Labor: mówiłaś o "produkowaniu i reprodukowaniu" klasy robotniczej. Czy występuje tu podobieństwo z E.P. Thompsonem(7) i tym nurtem myślenia?

Na pewno postrzeganie formowania klasy robotniczej jako procesu jest ważnym podobieństwem. Oczywiście podkreślanie znaczenia oddolnych walk w historii społecznej to ważny aspekt mojej pracy. Również idea, że świadomość przychodzi często spoza walki, a nie jest jej warunkiem wstępnym - próba problematyzowania założenia o liniowym rozwoju - od bycia proletariuszem przez świadomość, do walki...

Występujące w klasycznym marksizmie mechaniczne rozumienie społecznej kategorii zwanej klasą robotniczą...

Dokładnie, to również miało swój wpływ.

Dla mnie bardzo interesujące jest to, że postrzegasz klasę jako pewnego rodzaju proces - rozwijania się, kształtowania i przekształcania. Czy uważasz, że jest możliwe, by klasa robotnicza została totalnie zatomizowana i pozbawiona możliwości odgrywania roli społecznej?

Pozwolę sobie na historyczną analogię. Jeśli spojrzymy na dyskusje o amerykańskim ruchu pracowniczym w latach 20. XX w. zobaczymy, że przytłaczająca większość uczestników debaty zgadzała się, że fordyzm produkował beznadziejnie podzieloną, słabą i zatomizowaną klasę robotniczą. Odnosiło się to do pracowników-imigrantów z wszystkich stron, którzy nie mieli wspólnego języka i kultury, których oparta na umiejętnościach siła przetargowa była podważana przez nowe alienujące technologie. Cała perspektywa zmienia się dopiero wtedy, kiedy zaczynasz dostrzegać sukces ruchu pracowniczego w przemyśle masowej produkcji. Obecnie rozwój fordyzmu nie jest już postrzegany jako proces osłabiający robotników, lecz jako ten, który z samej swej natury ich wzmocnił. Dziś również przy analizie postfordyzmu wszyscy wracają do analogicznego rozumowania z lat 20. Nowe sposoby organizowania produkcji i nowe technologie są postrzegane jako procesy jawnie osłabiające robotników. Ale całkiem prawdopodobne, że obecnie również ma miejsce proces odkrywania przez robotników źródeł ich siły przetargowej w nowej sytuacji - a to wymaga czasu. Gdy jednak proces ten stanie się powszechny, a zwłaszcza skuteczny, dojdzie do kolejnej zmiany, w sensie podobnym do tego, w jakim nauki społeczne postrzegają postfordyzm, jako istotnie otwierający różnego rodzaju nowe możliwości walki. Ale to już będzie wtórna analiza walk, które wcześniej pojawiły się same. Powodem wielu niepewności w dyskusjach na temat początku XXI w. i postfordyzmu jest właśnie to, że my, jako analitycy, możemy próbować coś przewidzieć w oparciu o pewnego rodzaju pojęciową ramę, lecz ostatecznie będziemy widzieć co się wydarzy dopiero podczas samych walk. A podstawowy argument to po prostu taki, że walki się pojawią.

Podkreślasz, że protesty robotnicze nie tylko zmuszają kapitał do przenoszenia się z miejsca na miejsce, a za relokacją kapitału podąża konflikt, ale że kształtują i przekształcają one zarówno narodową jak i międzynarodową strukturę polityki. Wczoraj mówiłaś o wojnie i nowych rodzajach wojen(8). Co myślisz o wojnie z terroryzmem, czy jest to jakiś rodzaj reakcji na niepokoje pracownicze? Co myślisz na temat wpływu, jaki ta wojna będzie mieć na klasę robotniczą?

Bez wątpienia przed 11 września 2001 r. przeczuwano, że ruch pracowniczy oparty na imigrantach zyska dość szybko na znaczeniu. I jednym z efektów represji po 11 września jest to, że możliwości politycznego organizowania imigrantów i walki robotników stały się trudniejsze, zwłaszcza dla nielegalnych pracowników. W USA Departament do spraw Imigracji został przeniesiony do Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Państwo ma dużo więcej możliwości używania bezpieczeństwa narodowego, pośrednio lub bezpośrednio, jako sposobu na osłabienie walk pracowniczych, zwłaszcza, jeżeli angażują one imigrantów. W Forces of Labor twierdzę jednak, że represje jako forma rządzenia mają swoje ograniczenia - i co więcej - że historycznie wojna sama w sobie miała radykalizujący wpływ na ruch robotniczy i inne ruchy społeczne. Wczoraj przedstawiłam liczby z czwartego rozdziału Forces of Labor, które obrazują doroczne wzmianki o protestach pracowniczych w XX w. zebrane w bazie danych World Labor Group. Jedną uderzającą cechą jest wpływ dwóch wojen światowych. Można zauważyć spadek protestów w początkowych latach wojny. Jest to wynik represji oraz efekt "wieców wokół flagi". Lecz w obu przypadkach owe spadki były krótkoterminowe i poprzedzały duże wybuchy protestów robotniczych i innych grup społecznych. Sugeruję w książce, że większość wojen w XX w. była z jednej strony okazją do represji, lecz z drugiej wzmocniła robotników oraz ich siłę przetargową, jako że państwa uzależnione były od robotników idących na wojnę lub pracujących w fabrykach. Pojawią się więc pytania o to, czy nowe wojny wzmocnią ruch lub czy państwa skutecznie uniezależnią się od opinii publicznej i wsparcia robotników, i bez nich będą w stanie prowadzić wojny.

Myślę, że państwa świadomie prowadzą strategię redukowania zależności od masowej populacji i klasy pracującej, realizując ją przez automatyzację działań wojennych, prywatyzację szerokiego wachlarza aktywności wojskowych, eliminację obowiązkowej służby wojskowej - ale bardzo dyskusyjne jest czy te działania przyniosą zamierzone efekty.

Wracając do pierwszej części pytania - myślę, że cała kontrrewolucja w wojskowości i gospodarce z lat 80. XX w. była w dużej mierze reakcją wobec wzrostu siły klasy robotniczej.

W Niemczech niektórzy twierdzą, że na Bliskim Wschodzie występuje pewnego rodzaju blokada dla akumulacji kapitału, a wojna postrzegana jest jako instrument służący do przełamania tej blokady.

Uważam raczej, że jest to geopolityczna walka o ropę i kontrolę nad ropą, i że raczej USA podjęły nieudaną próbę przejęcia całkowitej kontroli nad zasobami ropy jako sposobu na wywieranie nacisku na Europę, a w szczególności na Chiny. Ale wojna najprawdopodobniej nie byłaby kontynuowana, gdyby nie była połączona z interesami tych, którzy szukają możliwości zyskownej akumulacji kapitału: bezpośrednie interesy kompanii paliwowych w zyskach i militarno-przemysłowa mieszanina interesów producentów broni, prywatnych firm ochraniarskich, itp.

tłum. Agnieszka Mróz

1) patrz: Piven Francis Fox, Richard A. Cloward, Poor People Movement. Why They Succeed, How They Fail, Vintage Books, Nowy Jork 1977.
2) Silver wyróżnia dwa rodzaje siły przetargowej pracowników:
- stowarzyszeniowa siła przetargowa ("associational bargaining power") - jest to siła wynikająca z utworzenia grupowej, kolektywnej organizacji robotników (głównie chodzi o związki zawodowe i partie polityczne)
- strukturalna siła przetargowa ("structural bargaining power") - siła wynikająca z pozycji w systemie ekonomicznym; ta z kolei dzieli się na
- rynkowa siła przetargowa ("marketplace bargaining power") - wynika bezpośrednio z małego rynku pracy
(wynika z: 1. posiadania rzadko spotykanych umiejętności wymaganych przez pracodawcę, 2. niskiego poziomu bezrobocia, 3. zdolności pracownika do całkowitego wycofania się z rynku i przetrwania z bez dochodowego źródła utrzymania)
- siła przetargowa miejsca pracy ("workplace bargaing power") - wynikająca ze strategicznej pozycji pewnej grupy robotników w kluczowym dla przemysłu sektorze.
(typowa dla pracownika, który pracuje w stosunkowo zintegrowanym procesie produkcyjnym, gdzie przestój w konkretnym miejscu może spowodować szkodę na dużo większą skalę niż przestój sam w sobie, gdy jest zdolny np. zatrzymać całą linie produkcyjną przez zatrzymanie jednego jej segmentu, lub gdzie cała korporacja zależna od dostarczenia części w konkretnym czasie jest zatrzymana przez np. protest pracowników kolei)
3) Arrighi Giovanni, Beverly J. Silver, "Labor Movements and Capital Migration: The US and Western Europe in World-Historical Perspective", 1984; w: C. Bergquist (red.), Labor in the Capitalist World-Economy, Beverly Hills, CA: Sage, s. 183-216.
4) Silver bazując na źródłach gromadzonych przez World Labor Group od 1870 r. twierdzi, że kapitał próbuje uniknąć walk, wymyśla nowe technologie, nowe produkty, przenosi zakłady w inne regiony - wszystkie te próby ucieczki są jednak tymczasowymi rozwiązaniami. Nazywa je "fixes" używając podwójnego znaczenia tego słowa: kapitał jest zainwestowany ("is fixed") w konkretne "nieruchome" maszyny, produkty, regiony; równocześnie nie może rozwiązać problemu, lecz tylko dokonać szybkich "poprawek", "naprawy", "zmiany". Problem jednak zawsze wraca i łączy się przede wszystkim z walkami pracowniczymi i żądaniami rewindykacyjnymi. Silver rozróżnia trzy rodzaje zmiany - przestrzenną ("spatial fix"), co odnosi się do relokacji produkcji, technologiczno-organizacyjną ("technological/organizational fix") - wprowadzenie innowacji technicznych oraz zmianę produkowanego towaru na bardziej dochodowy ("product fix"). "Poprawki" mogą osłabić "starą" klasę pracującą - przez zamknięcie fabryk, racjonalizację itp. - ale wzmocnią klasę pracującą w innych regionach lub sektorach, w których zostanie zainwestowany kapitał. Co istotne: przez odkrywanie nowych maszyn, nowych produktów, przenoszenie się do innych regionów, kapitał na dłuższą metę może tylko rozciągnąć problem w czasie. Masowa skala, łańcuchy światowej produkcji i olbrzymie inwestycje w nowe techniki zwiększą jedynie destrukcyjną (w odniesieniu do kapitału) siłę robotników i na przestrzeni wieków zwiększając, wagę klasy pracowniczej w dziejach historii.
5) "Core" - rdzeń, mowa tu o "państwach centrum", o najbardziej rozwiniętych obszarach systemu kapitalistycznego, czyli państwach Ameryki Północnej: Kanada i USA, Europy Zachodniej, Japonii.
6) W połowie lat 80. World Labor Group rozpoczęła tworzyć bazę danych o ogólnoświatowych niepokojach pracowniczych od 1870 do 1996; punkt wyjścia do badań, które prowadzą do Forces of Labor.
7) Patrz: E.P. Thompson, The Making of the English Working Class, Vintage Books, Nowy Jork 1966
8) "Wczoraj" nawiązuje do prezentacji Forces of Labor w Berlinie, w Niemczech, w pierwszej połowie czerwca 2005 r.

Wywiad dla magazynu "Analyse + Kritik" przeprowadzony z Beverly Silver podczas prezentacji książki "Forces of Labor" w Niemczech w czerwcu 2005; tłumaczenie z wersji angielskojęzycznej, opublikowanej w magazynie "Prol-position", nr 3, 2005. Tłumaczenie wywiadu, ukazało się w 5 numerze Biuletynu Poznańskiej Biblioteki Anarchistycznej z maja 2007 r. Pismo dziś ukazuje się pod nazwą Przegląd Anarchistyczny, numer 5 nadal jest do nabycia w dystrybucji "Oficyny Trojka" www.bractwotrojka.pl

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.