33 miliony złotych na samochody dla urzędników
33 mln zł ma pójść w tym roku z budżetu państwa na nowe samochody. Rząd chce ich kupić prawie pół tysiąca. Wszystkie dla urzędników rządowych, wojewódzkich i z agencji państwowych. Bo urzędnicy twierdzą, że auta, którymi jeżdżą, obecnie są już za stare. Twierdzą, że 4- czy 7-letnie auta są już zbyt stare. I dlatego z prawie 3 tysięcy aut, jakimi dysponuje administracja państwowa, ma być wymienione na nowe prawie 20 procent.
"Dynamiczny rozwój technologiczny w branży motoryzacyjnej powoduje, że samochody powyżej 3 roku użytkowania prezentują często przestarzałą już technologię, co ma swoje przełożenie w kosztach eksploatacyjnych oraz mniejszym bezpieczeństwie kierowcy i pasażerów" - tłumaczą się biurokraci.
Idzie tu o grube miliony. Biurokraci planują kupić dokładnie 456 aut. Prawie 150 samochodów, ma być klasy średniej niższej (np. citroen C4, fiat stilo, nissan almera) za ok. 52 tys. zł każdy. Ponad 130 aut ma być klasy średniej wyższej (np. opel vectra, peugeot 407, citroen C5). Te są już droższe - za ok. 76 tys. zł każdy. Urzędnicy zażyczyli sobie także 20 samochodów terenowych (np. cheep cherokee, honda CR-V) po prawie 100 tys. zł każdy. Nie zabraknie też prawdziwych limuzyn. Urzędnicy chcą kupić ich 17 - po 160 tys. zł za sztukę.