Anarchiści w rządzie – strzał w kolano anarcho-syndykalizmu
W lipcu 1936 r., w odpowiedzi na bunt grupy faszystowskich generałów i próbę obalenia Republiki i przejęcia władzy, pracownicy w Barcelonie zastrajkowali i stawili masowy opór. Głównym trzonem ruchu oporu wobec faszystów były zbrojne grupy zorganizowane w dzielnicowe komitety samoobrony, w których skład wchodzili członkowie CNT, FAI i Juventudes Libertarias. Bunt wojska został stłumiony. Jednak pracownicy nie ograniczyli się do samego zwycięstwa w walce z wojskiem. Natychmiast zaczęli organizować społeczną rewolucję i wcielać w życie ideały samorządności pracowniczej. Przejęto zakłady pracy, magazyny, środki transportu. W ciągu kilku dni życie w Barcelonie unormowało się: transport działał jak zawsze, sklepy były otwarte, działały fabryki i systemy łączności.
Stało się to, czego tak się obawiał Lluis Companys, prezydent autonomii Katalońskiej: zbrojna siła CNT stała się zagrożeniem dla burżuazyjnego projektu republiki. Państwo republikańskie zostało rozbite na części, utracony został monopol na przemoc, a część aparatu bezpieczeństwa stanęła po stronie ludu. Nazajutrz po triumfie nad siłami armii, Lluis Companys zaprosił delegatów z CNT i FAI do swojego gabinetu i oświadczył:
„Bez was, faszyści zwyciężyliby w Katalonii. To wy, anarchiści, uratowaliście Katalonię i bardzo wam za to dziękuję. Zdobyliście prawo, by kierować życiem publicznym. Jesteśmy gotowi się wycofać i pozostawić wam całą odpowiedzialność za sytuację.”
Juan Garcia Oliver, członek zbrojnej grupy Los Solidarios, która walczyła z terrorem pracodawców, odmówił. Oświadczył, że Companys musi pozostać na czele rządu i że należy za wszelką cenę utrzymać jedność antyfaszystowską. Całkowita rewolucja była wtedy w zasięgu ręki i państwo mogło zostać całkowicie obalone. Jednak pozostawiono nietknięty szkielet instytucji państwa. Anarchiści uznali, że nie będzie już stanowić zagrożenia. Doniosłe konsekwencje tego błędu objawiły się później.
W tym czasie, faktyczna kontrola nad sytuacją pozostawała w rękach CNT i FAI, a władza rządu nad krajem była całkiem symboliczna. Władza Lluisa Companysa nie rozciągała się dalej niż budynek, w którym mieścił się rząd. Centralne władze w Madrycie skompromitowały się nieumiejętnością powstrzymania buntu wojska i straciły wszelki autorytet. Barcelonę kontrolowały milicje pracownicze, zdominowane przez anarchosyndykalistów. Robotnicy nie potrzebowali urn wyborczych, bo przejąć kontrolę nad życiem społecznym.
Jednak liderzy CNT-FAI postanowili wejść na drogę „demokratycznej współpracy” z republikanami. Uzasadnieniem miała być „skuteczność w walce z faszystami”. Powstał Centralny Komitet Milicji Antyfaszystowskich (CCMA), który miał pilnować porządku w Katalonii i koordynować walkę zbrojną z faszystami na froncie w Saragossie. Był to swego rodzaju surogat rządu, który miał przygotować grunt do pełnego przywrócenia państwa. CNT i FAI zaakceptowały pozostawienie Companysa u władzy i zgodziły się na udział w Komitecie socjalistów z UGT i PSOE, mimo, że mieli wtedy bardzo małe poparcie wśród ludności, w odróżnieniu od cieszących się ogromnym autorytetem anarchistów. Ten manewr miał zapewnić lojalność autorytarnych partii i pozwolić uniknąć - jak to określano - "samobójczej konkurencji". Do komitetu wstąpili m.in. Garcia Oliver, Abad de Santillan i Buenaventura Durruti. CCMA zachowywało pozory ciała rewolucyjnego, ale jednocześnie pozwoliło przetrwać burżuazyjnym strukturom państwowym i przywrócić im siłę.
Czołowe postaci ruchu anarchistycznego zostały wciągnięte w logikę kolaboracji z innymi siłami politycznymi. Rezultatem był szereg kompromisów, który ułatwił wzrost sił kontr-rewolucji i ostatecznie przywrócenie starego państwa. Dzięki istnieniu CCMA, zwolennicy republikańskiej władzy mieli czas, by przejąć inicjatywę z rąk oddolnego ruchu i odzyskać kontrolę nad spontanicznie organizowanymi oddolnymi komitetami zaopatrzeniowymi. Od lipca do września, powstały scentralizowane ciała, które stopniowo przejęły funkcje, takie jak dostawy żywności, wymiar sprawiedliwości i obronność, które wcześniej były całkowicie w rękach lokalnych komitetów rewolucyjnych – tzw. "federacji barykad".
Logika kompromisów i tolerancji dla centralnych organów dowodzenia, doprowadziła w końcu anarchistów do akceptacji idei udziału w rządzie. Pod naciskiem partii ERC, anarchistyczni liderzy zgodzili się na zastąpienie CCMA zrekonstytuowanym rządem. W zamian anarchistom zaproponowano stanowiska rządowe. W dniu 4 listopada 1936 r., do rządu premiera Largo Caballero weszli Juan Garcia Oliver (jako Minister Sprawiedliwości), Juan López (Minister Handlu), Federica Montseny (Minister Zdrowia) i Juan Peiró (Minister Przemysłu). W jednym ze swoich przemówień, Federica Montseny tak uzasadniła udział anarchistów w rządzie:
„Anarchiści weszli do rządu, by nie dopuścić do wykolejenia rewolucji i by mogła toczyć się także po zakończeniu wojny, by sprzeciwiać się zagrożeniu dyktaturą".W późniejszych latach, zupełnie inaczej patrzyła na ten epizod.
Kierownictwo CNT zapewniało członków organizacji, że ministrowie będą realizować program ich organizacji, "zbiorową wolę większości mas pracujących, wypracowaną na zgromadzeniach ludowych". W dniu, w którym CNT weszło do rządu, Buenaventura Durruti przemawiał w radio. Dokładny zapis przemówienia nie zachował się, wiadomo natomiast, że w niezwykle gwałtownych słowach wyraził przekonanie, że liderom CNT nie uda się zdusić rewolucji pod pretekstem bezzębnego antyfaszyzmu. Dwa tygodnie później, Durruti zginął w niejasnych okolicznościach w czasie oblężenia Madrytu.
Szybko okazało się, że ministrowie poczuwają się do większej lojalności wobec przedstawicieli partii burżuazyjnych wchodzących w skład rządu, niż do swoich macierzystych organizacji anarchistycznych. Na użytek wewnętrzny w CNT-FAI, nadal używali maksymalistycznej retoryki, nazywając nawet struktury rządu "ciałem rewolucyjnym" i twierdząc, że „państwo przestało być siłą, która dzieli społeczeństwo na klasy”. Jednak w tym samym czasie, aktywnie ograniczali zasięg rewolucji, by zachować jedność rządu i "paktu antyfaszystowskiego".
Jednym z pierwszych dekretów nowego rządu była likwidacja lokalnych komitetów rewolucyjnych zdominowanych przez anarchistów. Minister przemysłu, Juan Lopez, wydał dekret, który ograniczał zdobycze kolektywizacji przedsiębiorstw i potwierdzał prawa właścicieli fabryk. Anarcho-syndykalista Joan Porqueras i Fàbregas, który został ministrem gospodarki, apelował do robotników, by powstrzymali się od dalszych wywłaszczeń fabryk.
W pierwszej połowie 1937 r., doły CNT-FAI zaczęły reagować na rządowe ataki na osiągnięcia rewolucji. Opozycja wobec rządu skupiła się w milicjach robotniczych CNT i komitetach rewolucyjnych, które przetrwały pomimo ich oficjalnego rozwiązania. Anarchiści, wraz z członkami POUM, zorganizowali w lutym 1937 r. demonstrację, będącą wyrazem frustracji postawą liderów CNT-FAI, którzy swoimi działaniami doprowadzili do osłabienia siły milicji rewolucyjnych w Katalonii. Przyczyny protestu były też ekonomiczne: kompromisy zawarte przez rząd z obszarnikami ułatwiły spekulację żywnością i spowodowały ogromny wzrost cen, co uderzyło w najbiedniejszych. Wezwanie do „drugiej rewolucji” zostało potraktowane przez rząd jako prowokacja. Nasiliły się starcia milicji anarchistycznych z policją rządową. W kwietniu 1937 r., rząd wydał decyzję o rozbrojeniu milicji, oraz zabronił obchodów święta pierwszego maja. Wzrost napięcia doprowadził do tzw. "dni majowych" - konfrontacji zbrojnej na ulicach Barcelony, pomiędzy państwową policją z jednej strony, a anarchistyczną milicją, POUM i lokalnymi komitetami rewolucyjnymi z drugiej. Robotnicy wznieśli barykady i przejęli kontrolę nad dzielnicami. Policja i zbrojne jednostki należącej do Kominternu partii PSUC kontrolowały tylko budynki rządowe i ich bezpośrednie otoczenie. Ponownie, siły rewolucyjne okazały się silniejsze. Jednak liderzy CNT-FAI przyjęli ugodowe stanowisko i pozostali lojalni wobec rządu w którym uczestniczyli. W wyniku zawartych porozumień, barykady zostały usunięte, a wraz z nimi, siła rewolucyjna CNT-FAI.
Niedługo potem, anarchiści zostali usunięci z rządu. Rząd Katalonii doskonale zdawał sobie sprawę, że bez barykad i komitetów rewolucyjnych, anarchiści byli bezsilni. W ten sposób, liderzy CNT-FAI sami zlikwidowali własny potencjał rewolucyjny i skazali się na porażkę. Pozostałe komitety rewolucyjne zostały wkrótce rozbrojone, wiejskie komuny zostały zniszczone przez wojsko republikańskie pod dowództwem bolszewika Enrique Listera, a rewolucja stała się odległym marzeniem, choć była już w zasięgu ręki.
Federica Montseny przyznała później, że udział w rządzie był zupełną porażką, pomimo takich osiągnięć anarchistycznej minister, jak wprowadzenie bezpłatnej służby zdrowia i legalizacji aborcji. Juan Lopez przyznał, że był bezsilny, gdyż inne stanowiska w rządzie były w rękach socjalistów i komunistów. Reformy Garcia Olivera, m.in. wprowadzenie kary 20 lat więzienia za przechowywanie broni i materiałów wybuchowych, zostały wykorzystane przeciw anarchistom. Abad de Santillan powiedział po latach:
"Wiedzieliśmy, że nasza sprawa nie mogła zwyciężyć bez wygrania wojny. Ale poświęciliśmy rewolucję, nie rozumiejąc, że to poświęcenie oznaczało rezygnację z prawdziwych celów tej wojny."Masy utraciły entuzjazm i nie miały już o co walczyć. Od początku 1939 r. rozpoczęły się dezercje na masową skalę z armii republikańskiej.
Na podstawie:
Chris Ealham, Anarchism and the City, Revolution and counter-revolution in Barcelona, 1898-1937, AK Press (2010)
Vadim Damier, Anarcho-syndicalism in the 20th Century, Black Cat Press (2009)
Gaston Leval, Espagne Libertaire – 36-39, Editions du Cercle (1971)
Jose Peirats, CNT in the Spanish Revolution, Meltzer Press (2001)
Tekst stanowi drugą część tekstu: Anarchiści w Drugiej Republice Hiszpanii – gorzkie lekcje polityki wyborczej